JESIENIĄ W WILNIE
Jest 16 września 1988, godzina druga w nocy. Na peron drugi w Boguminie z pis
kiem hamulców wjeżdża międzynarodowy ekspres Chopin. Celem naszej podróży jest Wilno. Pociąg rusza w chłodną i ciemną noc. O ósmej rano budzą nas głośniki Dworca Centralnego w Warszawie. Krótki postój i znowu dalej na wschód, za Wisłę. gdzieniegdzie stoją zabudowania gospo
darcze budowane przeważnie z białej cegły. Krajobraz wybitnie rolniczy. Koło czwartej jesteśmy w Terespolu, który jest ostatnią stacją kolejową na terenie Polski.
Potem jest już Bug i granica. Wchodzą pol
scy wopiści i celnicy, nami nie interesują się raczej w ogóle. Pociąg z łoskotem wjeżdża na most na Bugu. Na drugim brze
gu wita nas już inny świat. Mijamy budki strażnicze. W długich pelerynach stoją ra
dzieccy pogranicznicy. Wzdłuż toru bieg
nie druciany płot, zasieki z kolczastego drutu i zaorany pas ziemi, równo zabrono- wany. Przed nami pojawia się duże miasto
— to Brześć.
Wjeżdżamy na dworzec. Jest godzina szesnasta, regulujemy zegarki na czas wschodnioeuropejski i mamy już godzinę osiemnastą. Brześć wita nas szerokimi czystymi ulicami i mnóstwem zieleni. Po obu stronach ulic drzewa i drzewa, które zaczynają być kolorowe — jest bardzo ład
nie, słońce powoli zachodzi. W dali widzi
my iglicę pomnika Twierdzy Brzeskiej. Kie
rujemy się do centrum i niespodziewanie wychodzimy na strefę dla pieszych. Na sze
rokiej ulicy mnóstwo różnorodnych kwia
[ 4 2 ]
tów, cudowna mała architektura, wszystko estetycznie pomyślane i dobrze wykonane.
Pociąg odchodzi koło dwudziestej pierw
szej. Jest już ciemno, pędzimy przez Białoruś aż do Mińska. Tam przesiadamy do pociągu, który unosi nas na Litwę.
W niedzielę w pół do szóstej rano jes
teśmy na miejscu, w Wilnie. Przed sobą mamy cały tydzień, najpierw jednak trzeba się zameldować.
Wychodzimy na ulicę, powoli ogarnia nas specyficzna atmosfera wielkiego mias
ta. Tu w Wilnie ta atmosfera jest szczegól
nie niezwykła. Tu przeplata się nie tylko historia i współczesność. Niezwykłą at
mosferę tego miasta tworzy splatanie się aż czterech kultur. Współżyją tu ze sobą pomniki i świadectwa kultury polskiej, li
tewskiej, białoruskiej i żydowskiej. Odczu
wa się to zwłaszcza przy zwiedzaniu Sta Ostrobramskiej, której cudowny obraz wisi w kaplicy umieszczonej nad przejściem pod Bramą. Tam nadal odbywają się na
bożeństwa w języku polskim i litewskim.
Właśnie prowadzona jest msza w języku polskim. Celebruje ją młody przystojny ksiądz. Kaplica pełna ludzi, dużo turystów z Polski. Pod Bramą staruszki sprzedają święcone obrazki i medaliki. Kupujących nie brak. Ostra Brama sąsiaduje bez
pośrednio z kościołem św. Teresy, a tuż obok błyszcza w słońcu kopuły cerkwi.
Wchodzimy na dziedziniec okolony ka
Przy Ostrej Bramie w Wilnie
miennym murem. Babuszki długimi mio
tłami zgarniają opadłe liście. Wchodzimy do cerkwi i stajemy w miejscu zauroczeni przepięknym wystrojem wnętrza. Wszędzie mnóstwo ikon i świeczek, gdzieś z boku nagle dobiega ku nam śpiew popa. Stoi przed ołtarzem, prawdziwy pop z brodą, je
go śpiew potęguje się. Półmrok a w nim świecące oczy ikon. Ogarnia nas misty
cyzm obrządku bizantyjskiego. Zupełnie inny świat. Powoli wycofujemy się. Dzia
dom proszalnym sypiemy nieco kopiejek.
Jesteśmy znowu na dziedzińcu olśnieni słońcem odbijającym się od białych ścian zabudowań. Cały kompleks Ostrej Bramy, kościoła św. Teresy i pobliskiej cerkwi jest odnowiony. Jeszcze przed dwoma laty stały tu rusztowania Budimexu.
Prace renowacyjne na Starówce wi
leńskiej trwają już od kilku lat. Dużo tu pol
skich przedsiębiorstw. Odnawiają całe uli
ce, zrywają dachy, wyjmują zniszczone drzwi, okna i podłogi tak, że zostają niemal gołe mury. Przyjemnie jest popatrzeć na nowe więźby kryte świeżą czerwoną da
chówką, nowe okna i nowe drzwi. Wszyst
ko nowe a jednak starodawne, przyjemne dla oka. Z wielkim wyczuciem i
pieczołowi-fot. ANTONI SZPYRC
tością odnawiane jest stare Wilno, z przy
jemnością zwiedza się odnowiony kom
pleks Uniwersytetu Wileńskiego. Ładnie wyglądają odnowione frontony budowli, nasłonecznione dziedzińce. Już w roku 1579 król polski Stefan Batory zatwierdził specjalnym dyplomem Uniwersytet w Wil
nie. Jakoś nigdzie nie znalazłem tablicy z taką informacją. Opuszczamy Uniwersy
tet i wąskimi uliczkami pniemy się pod górę. Nagle stajemy zdumieni i oglądamy bramę stojącą przed jednym z domów. Za
skoczeni czytamy na jednej z tam umiesz
czonych tablic, że: Tu w tym domu miesz
kał Adam Mickiewicz w roku 1823. Moje myśli w tym momencie biegną do ławki w starej szkole przy kościele jabłonkow
skim, gdzie po raz pierwszy usłyszałem o wielkim poecie z Wilna. A przecież miesz
kał tu i Słowacki, Orzeszkowa i Moniuszko.
Na renowowanych domach tabliczki z języ
kiem polskim nie pojawiają się już. Ma wiel
ki wieszcz także swój pomnik z napisem Adamus Mickiewiczus, odnajdujemy go na placu niedaleko kościoła św. Anny. Zadu
many poeta patrzy na swe miasto. Dźwię
cznie brzmią nazwy jego dzielnic: Zarze
cze, Rosa, Antokol, Subocz, Rybaki [ 4 3 ]
i Sarę/kiszki. Nie sposób wymienić wszyst
kich zabytków, nad którymi góruje wzgórze Gedymina z ruinami dawnego zamku. Z za
chowanej wieży widać całą panoramę miasta przeciętą spokojnie płynącą Wilią (dziś Nerys). Pod nami widać wysoką wieżę klasycystycznej Katedry, a potem już wzgórza pokryte gęstą zielenią, mnóstwo budowli i wież. Na Antokolu najładniejszy jest kościół św. Piotra i Pawła, cerkiew św.
Ducha, kościół św. Michała. Wyróżniają się też nowe obiekty architektury litewskiej będącej na wysokim poziomie, ładnie pre
zentuje się budowla Opery czy Pałacu Sportowego.
Jedną z ważnych pamiątek polskich w Wilnie jest cmentarz na Rosie. Położony na wzgórzu pośród brzóz sprzyja zadumie i rozmyślaniom. Nim wchodzimy żelazną bramą skręcamy w lewo. W rzędach leżą skromne mogiły żołnierskie. Leżą tu żołnierze generała Żeligowskiego z roku 1920, są tu groby żołnierzy września 1939 roku. Oglądamy też mogiły żołnierzy AK, którzy wraz z żołnierzami radzieckimi w ro
ku 1944 wyzwalali Wilno. Wchodzimy na cmentarz. Mnóstwo grobów i pomników.
Dominują nazwiska polskie, niewiele tylko jest litewskich. Tu pochowano m. in. poetę Władysława Syrokomlę, Elizę Orzeszkową, ojca Juliusza Słowackiego, Euzebiusza Słowackiego, profesora Uniwersytetu Wi
leńskiego. Tu także przeniesiono w roku 1928 prochy Joachima Lelewela. Wśród pochowanych jest wiele sław, profesorów i dostojników. A w dole leży Wilno. Jak tu
rzem, szatniarką, sprzedawczynią czy kelnerem. Z satysfakcją słuchamy tej ład
nej dźwięcznej polszczyzny z kresów. Po przedstawieniu światowej sławy Teatru Pantomimy wrocławskiej w jednym z tea
trów wileńskich wychodzimy na ulicę i znajdujemy się jakby w innym otoczeniu.
Zewsząd brzmi język polski. Ten towarzy
szy nam także w jednym z lokalików, gdzie delektujemy się wybornym szampańskim.
Wilno zwiedza się przyjemnie - spragnio
Bogate jest też w Wilnie życie kulturalne.
W galerii — Dailes — przy ulicy Muzealnej oglądamy wystawę prac młodych plasty
ków republik nadbałtyckich. Wystawa niez
miernie ciekawa, można było widzieć nie
spotykane i odważne prace. W jednej z galerii odkrywamy wystawę twórczości wileńskiej społeczności żydowskiej. Przy ulicy Wróblewskiego mieści się Muzeum Historyczno Etnograficzne Litwy. Tam y - rzekająca jest zwłaszcza ekspozycja doty
cząca kultury prastarych mieszkańców Lit
wy. Uważnie oglądaliśmy dawną biżuterię ze srebra i bursztynu. Estetyczną biżuterię z tych surowców można w Wilnie nabyć i dziś. Liczne są tam sklepiki z napisem Su- venyrai, gdzie można kupić wiele znakomi
tych wyrobów rzemiosła artystycznego.
W ogóle trzeba przyznać, że sztuka litew
ska - współczesna czy dawna — odznacza się nieprzeciętnymi walorami estetyczny
mi. Jest w niej lekkość i piękno.
Wilno jest piękne także nocą, jeszcze trwa ruch na oświetlonych ulicach, zwłasz
cza w sobotni wieczór. W kafejkach, ba
rach i restauracjach komplety gości. Przed drzwiami stoją kolejki, przeważnie mło
dzież.
Taksówką udajemy się na nocleg do No
wej Wilejki, dawniej samodzielnej miejsco
wości, dziś już części dużego Wilna. Tu także mieszkają Polacy. Z Nową Wilejką są
siadują Żwirble Dolne i Górne oraz Wierzby Polskie i Ruskie. Oglądamy malownicze drewniane domki z oszklonymi werandami porośniętymi dzikim winem. W powietrzu unosi się zapach jabłek, cebuli i kopru.
Gromady jabłek leżą wprost pod drzewami.
Na ścianach domów porozwieszano pęta suszonych grzybów. Ulicą idzie staruszka z rogatą kozą, pozdrawiamy ją i znów sły
szymy dźwięczną polszczyznę z kresów.
Z lubością wdychamy zapachy jesieni.
Przed nami wśród łąk wije się Wilejka, wid
nokrąg pokrywają głębokie kolorowe lasy.
Jesień na Wileńszczyźnie jest niepowta
rzalna i takie jest też miasto nad Wilią.
ANTONISZPYRC
w ą d i w f e l
i fe/t wi i« /<
MISTRZOWICE (6)
NAZWISKA MIESZKAŃCÓW NA POCZĄTKU XVIII WIEKU
W ostatnich dwóch odcinkach naszych wędrówek nazewniczych (,,Zwrot“ 11/1988 i 12/1988) przedstawiliśmy naszym czytelni
kom 65 siedemnastowiecznych nazwisk mie
szkańców Mistrzowie. Nazwiska przepisa
liśmy wiernie z najstarszych zachowanych ' ksiąg metrykalnych kościoła rzymskokatolic
kiego w Cierlicku-Kościelcu. Z uwagi na to, że ówczesny sposób pisania niektórych gło
sek różni się od pisowni nowoczesnej, poda
liśmy zwięzłą charakterystykę występujących tam zjawisk graficznych. Wykorzystaliśmy prowadzoną od roku 1679 metrykę ślubów (MŚ), metrykę chrztów (MCh) i metrykę zmarłych (MZ).
Do wykazu nazwisk z wieku siedemnaste
go dołączamy teraz jeszcze dalszych 45 na
zwisk poświadczonych w wymienionych wyżej źródłach w piewszym dwudziestopię- cioleciu wieku XVIII. W ten sposób otrzyma-
> my udokumentowany historycznie i gwarowo zestaw 110 nazwisk mieszkańców Mistrzowie sprzed trzystu lat.
Bolek Bolek 1712 MŚ, 1719 MCh. Bolko
wie mieszkali dawniej w pobliskich miejsco
wościach — w Cieszynie: Bolek 1634 MCh, w Stanisłowicach: Bolczyna ex Stanislowicz 1684 MCh, w Żukowie: Bolcżyno ex Żuków 1687 MCh, Bolczonka 1690, 1692 MCh (w obu ostatnich wypadkach podano wieś Żuków Górny), Bolek 1696 MZ, 1700 MŚ (w obu wypadkach podano tylko nazwę miejs
cową Zuków). Według księgi gruntowej Ma
ciek Bolek otrzymał woleństwo w Mostach
pod Cieszynem w roku 1633.
Nazwisko Bo/ek jest skróceniem pieszczot
liwym imienia Bolesław. Jego pierwszy człon bole- znaczył kiedyś ‘więcej' i dlatego imię Bolesław znaczy 'większą sławę mający' lub
‘mający zdobyć więcej sławy'. Równoznacz
ne jest imię Więceslaw - Więcław ~ Wacław.
Chałupnik Chalupnikowa 1719 MŚ. W ur- barzu z roku 1577 jest wymieniony chłop Jo
pek Chałupnik w Marklowicach Górnych.
Nazwisko pochodzi od rzeczownika po
spolitego chałupnik 'chłop bezrolny posiada
jący tylko chałupę z obejściem i ogrodem, niegdyś obowiązany do odrabiania pańszczyzny na rzecz dworu.' Przytoczone imię Jopek jest zdrobnieniem imienia biblijne
go Hiob, Job.
Charwat, Chorwat, Chorwot, Charwot, Harwot. Przekształcenia tego nazwiska, któ
rego najdawniejszą postacią jest Charwat, musimy śledzić równocześnie we wszystkich okolicznych wsiach. Charwat 1633 MCh Cie
szyn; Charwath 1684 MCh Żuków; Charwatt 1720 MCh Mistrzowice; Chorwat 1695 MŚ Koniaków; Chorwot 1704 MCh Koniaków;
Charwott 1718 MCh Koty, 1719 i 1722 MCh Koniaków, 1723 MCh Mistrzowice; Charwot 1724 MCh Mistrzowice; Charwotowa 1722 MCh Mistrzowice; Harwot 1717 MCh Konia
ków, 1716 i 1717 MCh Mistrzowice; Harwoto- wa 1716 MCh Mistrzowice. Urbarz z r. 1567 podaje, że Jendra Charwat mieszkał we wsi Lubomia (były powiat Rybnik). Według urba- rza z r. 1621 Charwot mieszkał w Cisownicy.
Nazwisko Charwat i jego przekształcenia wywodzą się od rzeczownika pospolitego
[ 4 5 ]
charwat znaczącego ‘zbrojny1 (według A.
Brucknera).
Chwastek Chwastek 1719 MŚ, MCh. Na
zwisko Chwastek wymieniają urbarze z r.
1577 i 1647 w Ogrodzonej, a MCh w r. 1630 w Cieszynie (Por. Jasco Chwast 1388 — naj
dawniejsze w Polsce.)
Nazwisko (pierwotnie przezwisko) Chwas
tek pochodzi od rzeczownika pospolitego chwast ‘roślina niepożądana, rosnąca dziko wśród upraw, utrudniająca uprawę roślin użytkowych i hamująca ich wzrost; zielsko'.
Cysarz Czysarż seu Sestrżonek 1720 MCh. Prawdopodobnie Siestrzonek nosił przezwisko Cysarz. Gwarowy rzeczownik po
spolity cysarz ‘cesarz, tytuł panującego w państwie o ustroju monarchicznym'.
Czamborek Czamborkova 1707 MŚ; w są
siednim Żukowie: Czamborek 1692 MZ;
w Kotach: Cżamborkowa ex Kotuw 1694 MCh. Syna Czambora nazywano Czambor- kiem. Czamborowie mieszkali w Żukowie:
Czambor 1684 i 1704 MCh, 1703 MZ; Anna Czamborka 1685 MCh.
Podstawa nazwy osobowej Czambor jest niejasna. Istniał rzeczownik pospolity czambr belka do cembrowania, do umacniania ścian studni'; był czębr comber, krzyżówka, mięso z kością z części lędźwiowo-krzyżowej zwie
rząt; jest cząber, cząberek 'Satureja horten- sis, aromatyczna roślina używana do przy
praw kuchennych'; gwarowe czombrzyć targać za włosy, czubić'. Jest też czeska ćamburina ‘mała zabawka obrotowa używana często do losowania wygranej w grach lote
ryjnych'. W uwagę może także wchodzić sta
ropolski rzeczownik pospolity czymbor, cym- bor ‘obręcz, naszyjnik', ‘więzy, łyka' (z tureckiego czenber).
Czermak Czermak 1705 MŚ. Dawniejsze zaświadczenia tego nazwiska mamy w Cie
szynie: Czermak 1633 MCh; Czermaczka 1630 MCh.
Nazwisko Czermak wywodzi się od staro
polskiego czyrm, czerm ‘robak, czerw'. Od rzeczownika tego pochodzi nazwa osobowa Czyrma, zapisana w Polsce w roku 1222 pod postacią C irm a 'l Na Śląsku Cieszyńskim istniała w XV wieku na pograniczu Skrzecze
nia i Lutyni Dolnej (gdzie rzeka Lutynka wpa
da do Olzy) wieś Czyrmina. Zakładać można, że pierwotnie jej nazwa brzmiała Czyrmna lub Czermna. Od niej wywodzi się nazwa osobowa Czermiński (istnieje też nazwa
miejscowa Czermin). Dawna wieś Czyrmina zanikła, lecz pozostały do dziś nazwy tereno
we Czyrwin, Czerwin, Czyrwino, Czerwina — (prawdopodobnie Cierlicko). Urbarze wymie
niają nazwisko Faruga w wieku XVI: Faruga 1571 w Dziedzicach, Ffaruga 1536 w Mię
dzyrzeczu (pod Bielskiem).
Nazwisko Faruga było zaliczane do nazw osobowych niejasnych, których pochodzenia nie można wytłumaczyć. Teraz wydaje nam się, że pogląd ten należy zmienić. Poświad
czona w r. 1536 postać Ffaruga każe przy
puszczać, że przed f była wtedy słyszana jeszcze jakaś inna bezdźwięczna głoska. Ale jaka? Zagadkę tę pomogła nam rozwiązać cierlicka metryka chrztów, w której w roku 1685 został zapisany Georgius Twaruga ex pago Cierliczko, a w r. 1687 Marianna Twaru- żyno, również z Cierlicka. Sądzić można, że cierlicki Georgius Twaruga z roku 1685 i Ge
orgius Faruga z roku 1687 to jedna i ta sama osoba. Wobec tego możliwy jest wywód dzi
siejszego nazwiska Faruga od przezwiska Twaróg i od rzeczownika pospolitego twaróg.
W wymowie spółgłoska w brzmi bezdźwię
cznie i daje f: tfaróg lub tfaruk. Nazwisko Twaruga oznaczało pierwotnie człowieka, który się twarogiem rad karmi.
Fonsek, raczej Fąsek Fonssek 1707 MŚ.
W Żukowie Górnym: Joannes Gacobi Fonsek ex Superior! Zuków 1687 MCh; Joannes filius Jacobi Fonsek 1689 MZ; Elisabetha Fonsko- wa 1723 MCh.
Nazwisko Fąsek pochodzi od rzeczownika pospolitego wąs ‘zarost nad górną wargą mężczyzny', gwar. fus (por. czeskie vous i czes. gwar. fous). Oboczna forma nazwiska Fonsek brzmiała Fusek: Anna Jacobi Fussek et Elisabeth ex Zuckow 1684 MCh.
Gaura Gaura 1719 MCh; Gaura 1718 MŚ, 1720 MCh; Gaurowa 1719 MCh. W Kotach poświadczono to nazwisko w XVII i XVIII wie
ku: Gaura 1686, 1692, 1725 MCh; w Żuko
wie : Gaurka (ż) 1694 MZ.
Nazwisko Gaura jest pochodzenia obcego:
1. staropol. gaur, później giaur ‘niewierny, pogardliwa nazwa nadawana innowiercom [ 4 6 ]
przez mahometan (z perskiego): Turcy po
bożność w gaurze rzadko przyznają (Samuel Twardowski, zm. 1660 lub 1661). 2. rumuński rzeczownik pospolity gahura ‘wydrążony lub wypróchniały otwór w drzewie, dziupla'; por.
morawskie gwarowe (wataskie) gaur o tym samym znaczeniu i gaura ‘wysoka, wychu
dzona kobieta'; gaurnity ‘wypróchniały1.
Grabiec Grabczowa 1721 MCh.
Nazwisko Grabiec oznacza człowieka, któ
remu często sztywnieją palce z zimna; od grabieć ‘sztywnieć, stawać się niezgrabnym';
możliwy też związek z czasownikiem grabić łupić, zajmować mienie, porywać, odbierać silą, rekwirować': Kmieciów, którzy nie chcieli stacyj dawać, kazał grabić obyczajem litew
skim (Maciej Stryjkowski, ur. około 1547, zm.
po 1582); może też to być nazwa działacza od grabić ‘zgarniać grabiami siano, zżęte zboże itp.‘ (gwarowy rzeczownik pospolity grabieć, jak kosiec).
Huczała Hutzala 1726 MCh.
Nazwisko Huczała wywodzi się od czasow
nika huczeć 1. ‘radować się': Huczcie spra
wiedliwi w Jehowie (Szymon Budny, ur. ok.
1530, zm. 1593); 2. Wykrzykiwać, hałaso
wać, głośno śpiewać: Sprośne rytmy przy go
dowym huczą stole (Maciej Stryjkowski, ur.
1547, zm. po 1582). W regionie cieszyńskim są dość liczne nazwiska odczasownikowe ut
worzone za pomocą przyrostka -ala (np. Cie- mała, Cieńciała, Domagała, Dybała, Huczała, Kisiała, Mrógała, Pękała, Puchała, Rykała, Siąkała) Były to pierwotnie przezwiska, któ
rym przyrostek -ala nadawał ujemne zabar
wienie emocjonalne. Mogły one powstać z chęci ośmieszenia, wytknięcia wad, nawy
ków i słabostek.
[Janek| Elisabeth Jankula 1726 MCh.
W Żukowie Dolnym żył według urbarza Janek w r. 1577.
Nazwisko Janek było pierwotnie zdrobniałą i pieszczotliwą formą imienia Jan.
Janiczek Janiczkuw 1707 MŚ. Urbarz z r.
1572 poświadcza nazwisko Janiczków w miejscowości Kryry (koło Pszczyny). Jani
czek żył w Wielkich Ochabach w r. 1644, a także w Piosku 1645, 1657 — jak podaje księga gruntowa.
Nazwisko Janiczek było pierwotnie piesz
czotliwym zdrobnieniem imienia Jan.
Joneczko Joneczko 1717 MCh, 1725 MŚ;
Jonecżko vulgo Marya 1721 MŚ.
Nazwisko Joneczko wywodzi się albo od im. Jan (łac. Johannes — Jon - Jonek - Jo
neczek-* Joneczko) albo od im. Jonasz.
Juzof Jusoff 1709 MCh, MZ. Porównaj Jó
zef („Zw rot" 11/1988, s. 46); por. też. gwaro
we józofek ‘hizop, Hyssopus officinalis, rośli
na ozdobna i lecznicza'.
Kocur Kocżur 1719 MCh, Koczür 1721 MŚ. W Żukowie: Maćżek (= Maciek) Koczur 1703 MCh. W Polsce jest to nazwisko poświadczone w XV wieku (Koczvr 1496). Na Śląsku Cieszyńskim Kocurowie żyli w Cieszy
nie, gdzie w r. 1577 zapisano nazwisko Kocu
rek (urbarz), we Frydku 1580 (urb ), na Bobr
ku 1632 (MCh Cieszyn), w Gutach i Śmiłowicach 1647 (urb.).
Nazwisko Kocur pochodzi od rzeczownika pospolitego kocur ‘dorosły samiec kota do
mowego', przenośnie ‘człowiek zarośnięty, nie ogolony' albo ‘osoba wytrzymała, wy
trwała, doświadczona'.
11 Witold Taszycki: Najdawniejsze polskie imio
na osobowe. Kraków 1926, s. 110; prze
druk: Rozprawy i studia polonistyczne.
Tom I, Wrocław-Warszawa-Kraków 1958.
Cdn.
WŁADYSŁAW MILERSKI
[ 4 7 ]
WARSZAWA
Tuż pod m oim oknem — w Domu Literatów
— na czwartym piętrze — na Krakowskim Przedmieściu — wieża zamkowa — ze zło tym cyferblatem — w ybija uciekający prze
de mną czas — nie zdradź W iesławie Ada
mie — króla Słupnika — Zygm unta III Wazę
— co patrzy ci w okno — n ie z d r a d ź , bo spadnie — i nagie — z białego nieba w yso
kiego — idą poeci dwójkam i — spada deszcz — zamieniając Plac Zamkowy w błyszczące — bo słońce nadal świeci — lustro — idą — stukając obcasam i — dzie
wczyny z m ojego dziwnego natchnienia — w barwnych sukienkach — maki na zielonej łące z kwiatami — z kolorow ym i parasolami
— idą w warszawski deszczowo-słotny dzień — w radości mojej nostalgii — za
kwitła mokra od deszczu — złota kula — na bocznej zamkowej wieży — zaróżowiły się kałuże - zamkową poświatą — odblaski — słońce nadal niczym teatralny reflektor — przekształca lustrzaną scenę — w złoty sen Salomei pana Słowackiego — czekam — pod starym historią i sympatycznym współczesnością — drewnianym — wypole
rowanym na ciemnobrązowo — sufitem — w pokoiku Domu Literatów — na szarą go
dzinkę autorskiego wyznania — na wieży z owym złotym cyferblatem — bije dzwon bezwzględnego czasu — szesnastą — o osiemnastej stanę wśród garstki zainte
resowanych ludzi moimi wyczynami — i co im powiem? — śląski ni to Kubisz — ni
Jasiczek — może tak trochę Gustlik Morci
nek - ale tylko tak trochę — ja w Warsza
wie — takie małe OK n i c . . . — smutno mi Boże — z moim piórem — na wschodzie i na zachodzie — ni mniej — ni więcej — niż Słupnikowi — chociaż trzyma miecz i krzyż
— piję do niego, by się uspokoić — piję do polskiego króla morawską wódkę — napij się ze mną — Królu Zygmuncie — no — pro
szę — napij . . .
W kawiarence, w Domu Literatów o go
dzinie siedemnastej, odbył się mój autorski wieczór. Słowo wstępne, bardzo dla mnie przychylne, wygłosił znany poeta i prozaik Zygmunt Wójcik, później spotkanie pro
wadził dziekan Andrzej Zaniewski. Odbyła się też króciutka, ale znamienna wystawa rysunków mojej małżonki. Tak się składa, że moja proza, a nawet poezja, często się rodzi dzięki jej obrazom. Taki konglomerat
— ale niezamierzony!
Powiedziałem: „Stary człowieku — mówi jakby do mnie ze swojej książki Zygmunt Wójcik — wiem, co cię goniło, chociaż ty nie przypuszczasz nawet, że był ktoś, kto widząc się uciekającego, mógł zastanowić się, po co ten stary ucieka . . . ?“
Też chciałem tak uciec, nieśmiały i wstydliwy — „synek z dziedziny“ — jednak zostałem.
Tak mówiłem do zebranych tu warsza
wiaków.
I dalej: Jestem na tym naszym Zaolziu [ 4 8 ]
czymś w rodzaju budowniczego mostów.
Mostów pomiędzy Polakami i Czechami.
Sprawa nie zawsze jest łatwa — ale jakoś to i dzie. . . Wychodzi niekiedy na to, że w Pol
sce mają mnie za Czecha, w Cze
chosłowacji za Polaka. To nie powinno szkodzić, o ile jest to pomyślane jako inter
nacjonalizm, ale zazwyczaj jest to tak jakby złośliwość, i to obustronna, ale najbardziej boli od swoich! A jednak — nie mogę na
rzekać — Czecho-polonistom i intelektua
listom bardzo się podoba, kiedy piszę ojczyste są sobie bliskie. Dojrzewając, uświadamiamy sobie swoją narodowość.
I jeśli jesteśmy ludźmi z prawego zdarze
nia, stajemy się i n t e r n a c j o n a l i s t a
nia, stajemy się i n t e r n a c j o n a l i s t a