• Nie Znaleziono Wyników

września 1988, godzina druga w nocy. Na peron drugi w Boguminie z pis

W dokumencie Zwrot, R. 41 (1989), Nry 1-12 (Stron 44-52)

JESIENIĄ W WILNIE

Jest 16 września 1988, godzina druga w nocy. Na peron drugi w Boguminie z pis

kiem hamulców wjeżdża międzynarodowy ekspres Chopin. Celem naszej podróży jest Wilno. Pociąg rusza w chłodną i ciemną noc. O ósmej rano budzą nas głośniki Dworca Centralnego w Warszawie. Krótki postój i znowu dalej na wschód, za Wisłę. gdzieniegdzie stoją zabudowania gospo­

darcze budowane przeważnie z białej cegły. Krajobraz wybitnie rolniczy. Koło czwartej jesteśmy w Terespolu, który jest ostatnią stacją kolejową na terenie Polski.

Potem jest już Bug i granica. Wchodzą pol­

scy wopiści i celnicy, nami nie interesują się raczej w ogóle. Pociąg z łoskotem wjeżdża na most na Bugu. Na drugim brze­

gu wita nas już inny świat. Mijamy budki strażnicze. W długich pelerynach stoją ra­

dzieccy pogranicznicy. Wzdłuż toru bieg­

nie druciany płot, zasieki z kolczastego drutu i zaorany pas ziemi, równo zabrono- wany. Przed nami pojawia się duże miasto

— to Brześć.

Wjeżdżamy na dworzec. Jest godzina szesnasta, regulujemy zegarki na czas wschodnioeuropejski i mamy już godzinę osiemnastą. Brześć wita nas szerokimi czystymi ulicami i mnóstwem zieleni. Po obu stronach ulic drzewa i drzewa, które zaczynają być kolorowe — jest bardzo ład­

nie, słońce powoli zachodzi. W dali widzi­

my iglicę pomnika Twierdzy Brzeskiej. Kie­

rujemy się do centrum i niespodziewanie wychodzimy na strefę dla pieszych. Na sze­

rokiej ulicy mnóstwo różnorodnych kwia­

[ 4 2 ]

tów, cudowna mała architektura, wszystko estetycznie pomyślane i dobrze wykonane.

Pociąg odchodzi koło dwudziestej pierw­

szej. Jest już ciemno, pędzimy przez Białoruś aż do Mińska. Tam przesiadamy do pociągu, który unosi nas na Litwę.

W niedzielę w pół do szóstej rano jes­

teśmy na miejscu, w Wilnie. Przed sobą mamy cały tydzień, najpierw jednak trzeba się zameldować.

Wychodzimy na ulicę, powoli ogarnia nas specyficzna atmosfera wielkiego mias­

ta. Tu w Wilnie ta atmosfera jest szczegól­

nie niezwykła. Tu przeplata się nie tylko historia i współczesność. Niezwykłą at­

mosferę tego miasta tworzy splatanie się aż czterech kultur. Współżyją tu ze sobą pomniki i świadectwa kultury polskiej, li­

tewskiej, białoruskiej i żydowskiej. Odczu­

wa się to zwłaszcza przy zwiedzaniu Sta­ Ostrobramskiej, której cudowny obraz wisi w kaplicy umieszczonej nad przejściem pod Bramą. Tam nadal odbywają się na­

bożeństwa w języku polskim i litewskim.

Właśnie prowadzona jest msza w języku polskim. Celebruje ją młody przystojny ksiądz. Kaplica pełna ludzi, dużo turystów z Polski. Pod Bramą staruszki sprzedają święcone obrazki i medaliki. Kupujących nie brak. Ostra Brama sąsiaduje bez­

pośrednio z kościołem św. Teresy, a tuż obok błyszcza w słońcu kopuły cerkwi.

Wchodzimy na dziedziniec okolony ka­

Przy Ostrej Bramie w Wilnie

miennym murem. Babuszki długimi mio­

tłami zgarniają opadłe liście. Wchodzimy do cerkwi i stajemy w miejscu zauroczeni przepięknym wystrojem wnętrza. Wszędzie mnóstwo ikon i świeczek, gdzieś z boku nagle dobiega ku nam śpiew popa. Stoi przed ołtarzem, prawdziwy pop z brodą, je­

go śpiew potęguje się. Półmrok a w nim świecące oczy ikon. Ogarnia nas misty­

cyzm obrządku bizantyjskiego. Zupełnie inny świat. Powoli wycofujemy się. Dzia­

dom proszalnym sypiemy nieco kopiejek.

Jesteśmy znowu na dziedzińcu olśnieni słońcem odbijającym się od białych ścian zabudowań. Cały kompleks Ostrej Bramy, kościoła św. Teresy i pobliskiej cerkwi jest odnowiony. Jeszcze przed dwoma laty stały tu rusztowania Budimexu.

Prace renowacyjne na Starówce wi­

leńskiej trwają już od kilku lat. Dużo tu pol­

skich przedsiębiorstw. Odnawiają całe uli­

ce, zrywają dachy, wyjmują zniszczone drzwi, okna i podłogi tak, że zostają niemal gołe mury. Przyjemnie jest popatrzeć na nowe więźby kryte świeżą czerwoną da­

chówką, nowe okna i nowe drzwi. Wszyst­

ko nowe a jednak starodawne, przyjemne dla oka. Z wielkim wyczuciem i

pieczołowi-fot. ANTONI SZPYRC

tością odnawiane jest stare Wilno, z przy­

jemnością zwiedza się odnowiony kom­

pleks Uniwersytetu Wileńskiego. Ładnie wyglądają odnowione frontony budowli, nasłonecznione dziedzińce. Już w roku 1579 król polski Stefan Batory zatwierdził specjalnym dyplomem Uniwersytet w Wil­

nie. Jakoś nigdzie nie znalazłem tablicy z taką informacją. Opuszczamy Uniwersy­

tet i wąskimi uliczkami pniemy się pod górę. Nagle stajemy zdumieni i oglądamy bramę stojącą przed jednym z domów. Za­

skoczeni czytamy na jednej z tam umiesz­

czonych tablic, że: Tu w tym domu miesz­

kał Adam Mickiewicz w roku 1823. Moje myśli w tym momencie biegną do ławki w starej szkole przy kościele jabłonkow­

skim, gdzie po raz pierwszy usłyszałem o wielkim poecie z Wilna. A przecież miesz­

kał tu i Słowacki, Orzeszkowa i Moniuszko.

Na renowowanych domach tabliczki z języ­

kiem polskim nie pojawiają się już. Ma wiel­

ki wieszcz także swój pomnik z napisem Adamus Mickiewiczus, odnajdujemy go na placu niedaleko kościoła św. Anny. Zadu­

many poeta patrzy na swe miasto. Dźwię­

cznie brzmią nazwy jego dzielnic: Zarze­

cze, Rosa, Antokol, Subocz, Rybaki [ 4 3 ]

i Sarę/kiszki. Nie sposób wymienić wszyst­

kich zabytków, nad którymi góruje wzgórze Gedymina z ruinami dawnego zamku. Z za­

chowanej wieży widać całą panoramę miasta przeciętą spokojnie płynącą Wilią (dziś Nerys). Pod nami widać wysoką wieżę klasycystycznej Katedry, a potem już wzgórza pokryte gęstą zielenią, mnóstwo budowli i wież. Na Antokolu najładniejszy jest kościół św. Piotra i Pawła, cerkiew św.

Ducha, kościół św. Michała. Wyróżniają się też nowe obiekty architektury litewskiej będącej na wysokim poziomie, ładnie pre­

zentuje się budowla Opery czy Pałacu Sportowego.

Jedną z ważnych pamiątek polskich w Wilnie jest cmentarz na Rosie. Położony na wzgórzu pośród brzóz sprzyja zadumie i rozmyślaniom. Nim wchodzimy żelazną bramą skręcamy w lewo. W rzędach leżą skromne mogiły żołnierskie. Leżą tu żołnierze generała Żeligowskiego z roku 1920, są tu groby żołnierzy września 1939 roku. Oglądamy też mogiły żołnierzy AK, którzy wraz z żołnierzami radzieckimi w ro­

ku 1944 wyzwalali Wilno. Wchodzimy na cmentarz. Mnóstwo grobów i pomników.

Dominują nazwiska polskie, niewiele tylko jest litewskich. Tu pochowano m. in. poetę Władysława Syrokomlę, Elizę Orzeszkową, ojca Juliusza Słowackiego, Euzebiusza Słowackiego, profesora Uniwersytetu Wi­

leńskiego. Tu także przeniesiono w roku 1928 prochy Joachima Lelewela. Wśród pochowanych jest wiele sław, profesorów i dostojników. A w dole leży Wilno. Jak tu

rzem, szatniarką, sprzedawczynią czy kelnerem. Z satysfakcją słuchamy tej ład­

nej dźwięcznej polszczyzny z kresów. Po przedstawieniu światowej sławy Teatru Pantomimy wrocławskiej w jednym z tea­

trów wileńskich wychodzimy na ulicę i znajdujemy się jakby w innym otoczeniu.

Zewsząd brzmi język polski. Ten towarzy­

szy nam także w jednym z lokalików, gdzie delektujemy się wybornym szampańskim.

Wilno zwiedza się przyjemnie - spragnio­

Bogate jest też w Wilnie życie kulturalne.

W galerii — Dailes — przy ulicy Muzealnej oglądamy wystawę prac młodych plasty­

ków republik nadbałtyckich. Wystawa niez­

miernie ciekawa, można było widzieć nie­

spotykane i odważne prace. W jednej z galerii odkrywamy wystawę twórczości wileńskiej społeczności żydowskiej. Przy ulicy Wróblewskiego mieści się Muzeum Historyczno Etnograficzne Litwy. Tam y - rzekająca jest zwłaszcza ekspozycja doty­

cząca kultury prastarych mieszkańców Lit­

wy. Uważnie oglądaliśmy dawną biżuterię ze srebra i bursztynu. Estetyczną biżuterię z tych surowców można w Wilnie nabyć i dziś. Liczne są tam sklepiki z napisem Su- venyrai, gdzie można kupić wiele znakomi­

tych wyrobów rzemiosła artystycznego.

W ogóle trzeba przyznać, że sztuka litew­

ska - współczesna czy dawna — odznacza się nieprzeciętnymi walorami estetyczny­

mi. Jest w niej lekkość i piękno.

Wilno jest piękne także nocą, jeszcze trwa ruch na oświetlonych ulicach, zwłasz­

cza w sobotni wieczór. W kafejkach, ba­

rach i restauracjach komplety gości. Przed drzwiami stoją kolejki, przeważnie mło­

dzież.

Taksówką udajemy się na nocleg do No­

wej Wilejki, dawniej samodzielnej miejsco­

wości, dziś już części dużego Wilna. Tu także mieszkają Polacy. Z Nową Wilejką są­

siadują Żwirble Dolne i Górne oraz Wierzby Polskie i Ruskie. Oglądamy malownicze drewniane domki z oszklonymi werandami porośniętymi dzikim winem. W powietrzu unosi się zapach jabłek, cebuli i kopru.

Gromady jabłek leżą wprost pod drzewami.

Na ścianach domów porozwieszano pęta suszonych grzybów. Ulicą idzie staruszka z rogatą kozą, pozdrawiamy ją i znów sły­

szymy dźwięczną polszczyznę z kresów.

Z lubością wdychamy zapachy jesieni.

Przed nami wśród łąk wije się Wilejka, wid­

nokrąg pokrywają głębokie kolorowe lasy.

Jesień na Wileńszczyźnie jest niepowta­

rzalna i takie jest też miasto nad Wilią.

ANTONISZPYRC

w ą d i w f e l

i fe/t wi i« /<

MISTRZOWICE (6)

NAZWISKA MIESZKAŃCÓW NA POCZĄTKU XVIII WIEKU

W ostatnich dwóch odcinkach naszych wędrówek nazewniczych (,,Zwrot“ 11/1988 i 12/1988) przedstawiliśmy naszym czytelni­

kom 65 siedemnastowiecznych nazwisk mie­

szkańców Mistrzowie. Nazwiska przepisa­

liśmy wiernie z najstarszych zachowanych ' ksiąg metrykalnych kościoła rzymskokatolic­

kiego w Cierlicku-Kościelcu. Z uwagi na to, że ówczesny sposób pisania niektórych gło­

sek różni się od pisowni nowoczesnej, poda­

liśmy zwięzłą charakterystykę występujących tam zjawisk graficznych. Wykorzystaliśmy prowadzoną od roku 1679 metrykę ślubów (MŚ), metrykę chrztów (MCh) i metrykę zmarłych (MZ).

Do wykazu nazwisk z wieku siedemnaste­

go dołączamy teraz jeszcze dalszych 45 na­

zwisk poświadczonych w wymienionych wyżej źródłach w piewszym dwudziestopię- cioleciu wieku XVIII. W ten sposób otrzyma-

> my udokumentowany historycznie i gwarowo zestaw 110 nazwisk mieszkańców Mistrzowie sprzed trzystu lat.

Bolek Bolek 1712 MŚ, 1719 MCh. Bolko­

wie mieszkali dawniej w pobliskich miejsco­

wościach — w Cieszynie: Bolek 1634 MCh, w Stanisłowicach: Bolczyna ex Stanislowicz 1684 MCh, w Żukowie: Bolcżyno ex Żuków 1687 MCh, Bolczonka 1690, 1692 MCh (w obu ostatnich wypadkach podano wieś Żuków Górny), Bolek 1696 MZ, 1700 MŚ (w obu wypadkach podano tylko nazwę miejs­

cową Zuków). Według księgi gruntowej Ma­

ciek Bolek otrzymał woleństwo w Mostach

pod Cieszynem w roku 1633.

Nazwisko Bo/ek jest skróceniem pieszczot­

liwym imienia Bolesław. Jego pierwszy człon bole- znaczył kiedyś ‘więcej' i dlatego imię Bolesław znaczy 'większą sławę mający' lub

‘mający zdobyć więcej sławy'. Równoznacz­

ne jest imię Więceslaw - Więcław ~ Wacław.

Chałupnik Chalupnikowa 1719 MŚ. W ur- barzu z roku 1577 jest wymieniony chłop Jo­

pek Chałupnik w Marklowicach Górnych.

Nazwisko pochodzi od rzeczownika po­

spolitego chałupnik 'chłop bezrolny posiada­

jący tylko chałupę z obejściem i ogrodem, niegdyś obowiązany do odrabiania pańszczyzny na rzecz dworu.' Przytoczone imię Jopek jest zdrobnieniem imienia biblijne­

go Hiob, Job.

Charwat, Chorwat, Chorwot, Charwot, Harwot. Przekształcenia tego nazwiska, któ­

rego najdawniejszą postacią jest Charwat, musimy śledzić równocześnie we wszystkich okolicznych wsiach. Charwat 1633 MCh Cie­

szyn; Charwath 1684 MCh Żuków; Charwatt 1720 MCh Mistrzowice; Chorwat 1695 MŚ Koniaków; Chorwot 1704 MCh Koniaków;

Charwott 1718 MCh Koty, 1719 i 1722 MCh Koniaków, 1723 MCh Mistrzowice; Charwot 1724 MCh Mistrzowice; Charwotowa 1722 MCh Mistrzowice; Harwot 1717 MCh Konia­

ków, 1716 i 1717 MCh Mistrzowice; Harwoto- wa 1716 MCh Mistrzowice. Urbarz z r. 1567 podaje, że Jendra Charwat mieszkał we wsi Lubomia (były powiat Rybnik). Według urba- rza z r. 1621 Charwot mieszkał w Cisownicy.

Nazwisko Charwat i jego przekształcenia wywodzą się od rzeczownika pospolitego

[ 4 5 ]

charwat znaczącego ‘zbrojny1 (według A.

Brucknera).

Chwastek Chwastek 1719 MŚ, MCh. Na­

zwisko Chwastek wymieniają urbarze z r.

1577 i 1647 w Ogrodzonej, a MCh w r. 1630 w Cieszynie (Por. Jasco Chwast 1388 — naj­

dawniejsze w Polsce.)

Nazwisko (pierwotnie przezwisko) Chwas­

tek pochodzi od rzeczownika pospolitego chwast ‘roślina niepożądana, rosnąca dziko wśród upraw, utrudniająca uprawę roślin użytkowych i hamująca ich wzrost; zielsko'.

Cysarz Czysarż seu Sestrżonek 1720 MCh. Prawdopodobnie Siestrzonek nosił przezwisko Cysarz. Gwarowy rzeczownik po­

spolity cysarz ‘cesarz, tytuł panującego w państwie o ustroju monarchicznym'.

Czamborek Czamborkova 1707 MŚ; w są­

siednim Żukowie: Czamborek 1692 MZ;

w Kotach: Cżamborkowa ex Kotuw 1694 MCh. Syna Czambora nazywano Czambor- kiem. Czamborowie mieszkali w Żukowie:

Czambor 1684 i 1704 MCh, 1703 MZ; Anna Czamborka 1685 MCh.

Podstawa nazwy osobowej Czambor jest niejasna. Istniał rzeczownik pospolity czambr belka do cembrowania, do umacniania ścian studni'; był czębr comber, krzyżówka, mięso z kością z części lędźwiowo-krzyżowej zwie­

rząt; jest cząber, cząberek 'Satureja horten- sis, aromatyczna roślina używana do przy­

praw kuchennych'; gwarowe czombrzyć targać za włosy, czubić'. Jest też czeska ćamburina ‘mała zabawka obrotowa używana często do losowania wygranej w grach lote­

ryjnych'. W uwagę może także wchodzić sta­

ropolski rzeczownik pospolity czymbor, cym- bor ‘obręcz, naszyjnik', ‘więzy, łyka' (z tureckiego czenber).

Czermak Czermak 1705 MŚ. Dawniejsze zaświadczenia tego nazwiska mamy w Cie­

szynie: Czermak 1633 MCh; Czermaczka 1630 MCh.

Nazwisko Czermak wywodzi się od staro­

polskiego czyrm, czerm ‘robak, czerw'. Od rzeczownika tego pochodzi nazwa osobowa Czyrma, zapisana w Polsce w roku 1222 pod postacią C irm a 'l Na Śląsku Cieszyńskim istniała w XV wieku na pograniczu Skrzecze­

nia i Lutyni Dolnej (gdzie rzeka Lutynka wpa­

da do Olzy) wieś Czyrmina. Zakładać można, że pierwotnie jej nazwa brzmiała Czyrmna lub Czermna. Od niej wywodzi się nazwa osobowa Czermiński (istnieje też nazwa

miejscowa Czermin). Dawna wieś Czyrmina zanikła, lecz pozostały do dziś nazwy tereno­

we Czyrwin, Czerwin, Czyrwino, Czerwina — (prawdopodobnie Cierlicko). Urbarze wymie­

niają nazwisko Faruga w wieku XVI: Faruga 1571 w Dziedzicach, Ffaruga 1536 w Mię­

dzyrzeczu (pod Bielskiem).

Nazwisko Faruga było zaliczane do nazw osobowych niejasnych, których pochodzenia nie można wytłumaczyć. Teraz wydaje nam się, że pogląd ten należy zmienić. Poświad­

czona w r. 1536 postać Ffaruga każe przy­

puszczać, że przed f była wtedy słyszana jeszcze jakaś inna bezdźwięczna głoska. Ale jaka? Zagadkę tę pomogła nam rozwiązać cierlicka metryka chrztów, w której w roku 1685 został zapisany Georgius Twaruga ex pago Cierliczko, a w r. 1687 Marianna Twaru- żyno, również z Cierlicka. Sądzić można, że cierlicki Georgius Twaruga z roku 1685 i Ge­

orgius Faruga z roku 1687 to jedna i ta sama osoba. Wobec tego możliwy jest wywód dzi­

siejszego nazwiska Faruga od przezwiska Twaróg i od rzeczownika pospolitego twaróg.

W wymowie spółgłoska w brzmi bezdźwię­

cznie i daje f: tfaróg lub tfaruk. Nazwisko Twaruga oznaczało pierwotnie człowieka, który się twarogiem rad karmi.

Fonsek, raczej Fąsek Fonssek 1707 MŚ.

W Żukowie Górnym: Joannes Gacobi Fonsek ex Superior! Zuków 1687 MCh; Joannes filius Jacobi Fonsek 1689 MZ; Elisabetha Fonsko- wa 1723 MCh.

Nazwisko Fąsek pochodzi od rzeczownika pospolitego wąs ‘zarost nad górną wargą mężczyzny', gwar. fus (por. czeskie vous i czes. gwar. fous). Oboczna forma nazwiska Fonsek brzmiała Fusek: Anna Jacobi Fussek et Elisabeth ex Zuckow 1684 MCh.

Gaura Gaura 1719 MCh; Gaura 1718 MŚ, 1720 MCh; Gaurowa 1719 MCh. W Kotach poświadczono to nazwisko w XVII i XVIII wie­

ku: Gaura 1686, 1692, 1725 MCh; w Żuko­

wie : Gaurka (ż) 1694 MZ.

Nazwisko Gaura jest pochodzenia obcego:

1. staropol. gaur, później giaur ‘niewierny, pogardliwa nazwa nadawana innowiercom [ 4 6 ]

przez mahometan (z perskiego): Turcy po­

bożność w gaurze rzadko przyznają (Samuel Twardowski, zm. 1660 lub 1661). 2. rumuński rzeczownik pospolity gahura ‘wydrążony lub wypróchniały otwór w drzewie, dziupla'; por.

morawskie gwarowe (wataskie) gaur o tym samym znaczeniu i gaura ‘wysoka, wychu­

dzona kobieta'; gaurnity ‘wypróchniały1.

Grabiec Grabczowa 1721 MCh.

Nazwisko Grabiec oznacza człowieka, któ­

remu często sztywnieją palce z zimna; od grabieć ‘sztywnieć, stawać się niezgrabnym';

możliwy też związek z czasownikiem grabić łupić, zajmować mienie, porywać, odbierać silą, rekwirować': Kmieciów, którzy nie chcieli stacyj dawać, kazał grabić obyczajem litew­

skim (Maciej Stryjkowski, ur. około 1547, zm.

po 1582); może też to być nazwa działacza od grabić ‘zgarniać grabiami siano, zżęte zboże itp.‘ (gwarowy rzeczownik pospolity grabieć, jak kosiec).

Huczała Hutzala 1726 MCh.

Nazwisko Huczała wywodzi się od czasow­

nika huczeć 1. ‘radować się': Huczcie spra­

wiedliwi w Jehowie (Szymon Budny, ur. ok.

1530, zm. 1593); 2. Wykrzykiwać, hałaso­

wać, głośno śpiewać: Sprośne rytmy przy go­

dowym huczą stole (Maciej Stryjkowski, ur.

1547, zm. po 1582). W regionie cieszyńskim są dość liczne nazwiska odczasownikowe ut­

worzone za pomocą przyrostka -ala (np. Cie- mała, Cieńciała, Domagała, Dybała, Huczała, Kisiała, Mrógała, Pękała, Puchała, Rykała, Siąkała) Były to pierwotnie przezwiska, któ­

rym przyrostek -ala nadawał ujemne zabar­

wienie emocjonalne. Mogły one powstać z chęci ośmieszenia, wytknięcia wad, nawy­

ków i słabostek.

[Janek| Elisabeth Jankula 1726 MCh.

W Żukowie Dolnym żył według urbarza Janek w r. 1577.

Nazwisko Janek było pierwotnie zdrobniałą i pieszczotliwą formą imienia Jan.

Janiczek Janiczkuw 1707 MŚ. Urbarz z r.

1572 poświadcza nazwisko Janiczków w miejscowości Kryry (koło Pszczyny). Jani­

czek żył w Wielkich Ochabach w r. 1644, a także w Piosku 1645, 1657 — jak podaje księga gruntowa.

Nazwisko Janiczek było pierwotnie piesz­

czotliwym zdrobnieniem imienia Jan.

Joneczko Joneczko 1717 MCh, 1725 MŚ;

Jonecżko vulgo Marya 1721 MŚ.

Nazwisko Joneczko wywodzi się albo od im. Jan (łac. Johannes — Jon - Jonek - Jo­

neczek-* Joneczko) albo od im. Jonasz.

Juzof Jusoff 1709 MCh, MZ. Porównaj Jó­

zef („Zw rot" 11/1988, s. 46); por. też. gwaro­

we józofek ‘hizop, Hyssopus officinalis, rośli­

na ozdobna i lecznicza'.

Kocur Kocżur 1719 MCh, Koczür 1721 MŚ. W Żukowie: Maćżek (= Maciek) Koczur 1703 MCh. W Polsce jest to nazwisko poświadczone w XV wieku (Koczvr 1496). Na Śląsku Cieszyńskim Kocurowie żyli w Cieszy­

nie, gdzie w r. 1577 zapisano nazwisko Kocu­

rek (urbarz), we Frydku 1580 (urb ), na Bobr­

ku 1632 (MCh Cieszyn), w Gutach i Śmiłowicach 1647 (urb.).

Nazwisko Kocur pochodzi od rzeczownika pospolitego kocur ‘dorosły samiec kota do­

mowego', przenośnie ‘człowiek zarośnięty, nie ogolony' albo ‘osoba wytrzymała, wy­

trwała, doświadczona'.

11 Witold Taszycki: Najdawniejsze polskie imio­

na osobowe. Kraków 1926, s. 110; prze­

druk: Rozprawy i studia polonistyczne.

Tom I, Wrocław-Warszawa-Kraków 1958.

Cdn.

WŁADYSŁAW MILERSKI

[ 4 7 ]

WARSZAWA

Tuż pod m oim oknem — w Domu Literatów

— na czwartym piętrze — na Krakowskim Przedmieściu — wieża zamkowa — ze zło ­ tym cyferblatem — w ybija uciekający prze­

de mną czas — nie zdradź W iesławie Ada­

mie — króla Słupnika — Zygm unta III Wazę

— co patrzy ci w okno — n ie z d r a d ź , bo spadnie — i nagie — z białego nieba w yso­

kiego — idą poeci dwójkam i — spada deszcz — zamieniając Plac Zamkowy w błyszczące — bo słońce nadal świeci — lustro — idą — stukając obcasam i — dzie­

wczyny z m ojego dziwnego natchnienia — w barwnych sukienkach — maki na zielonej łące z kwiatami — z kolorow ym i parasolami

— idą w warszawski deszczowo-słotny dzień — w radości mojej nostalgii — za­

kwitła mokra od deszczu — złota kula — na bocznej zamkowej wieży — zaróżowiły się kałuże - zamkową poświatą — odblaski — słońce nadal niczym teatralny reflektor — przekształca lustrzaną scenę — w złoty sen Salomei pana Słowackiego — czekam — pod starym historią i sympatycznym współczesnością — drewnianym — wypole­

rowanym na ciemnobrązowo — sufitem — w pokoiku Domu Literatów — na szarą go­

dzinkę autorskiego wyznania — na wieży z owym złotym cyferblatem — bije dzwon bezwzględnego czasu — szesnastą — o osiemnastej stanę wśród garstki zainte­

resowanych ludzi moimi wyczynami — i co im powiem? — śląski ni to Kubisz — ni

Jasiczek — może tak trochę Gustlik Morci­

nek - ale tylko tak trochę — ja w Warsza­

wie — takie małe OK n i c . . . — smutno mi Boże — z moim piórem — na wschodzie i na zachodzie — ni mniej — ni więcej — niż Słupnikowi — chociaż trzyma miecz i krzyż

— piję do niego, by się uspokoić — piję do polskiego króla morawską wódkę — napij się ze mną — Królu Zygmuncie — no — pro­

szę — napij . . .

W kawiarence, w Domu Literatów o go­

dzinie siedemnastej, odbył się mój autorski wieczór. Słowo wstępne, bardzo dla mnie przychylne, wygłosił znany poeta i prozaik Zygmunt Wójcik, później spotkanie pro­

wadził dziekan Andrzej Zaniewski. Odbyła się też króciutka, ale znamienna wystawa rysunków mojej małżonki. Tak się składa, że moja proza, a nawet poezja, często się rodzi dzięki jej obrazom. Taki konglomerat

— ale niezamierzony!

Powiedziałem: „Stary człowieku — mówi jakby do mnie ze swojej książki Zygmunt Wójcik — wiem, co cię goniło, chociaż ty nie przypuszczasz nawet, że był ktoś, kto widząc się uciekającego, mógł zastanowić się, po co ten stary ucieka . . . ?“

Też chciałem tak uciec, nieśmiały i wstydliwy — „synek z dziedziny“ — jednak zostałem.

Tak mówiłem do zebranych tu warsza­

wiaków.

I dalej: Jestem na tym naszym Zaolziu [ 4 8 ]

czymś w rodzaju budowniczego mostów.

Mostów pomiędzy Polakami i Czechami.

Sprawa nie zawsze jest łatwa — ale jakoś to i dzie. . . Wychodzi niekiedy na to, że w Pol­

sce mają mnie za Czecha, w Cze­

chosłowacji za Polaka. To nie powinno szkodzić, o ile jest to pomyślane jako inter­

nacjonalizm, ale zazwyczaj jest to tak jakby złośliwość, i to obustronna, ale najbardziej boli od swoich! A jednak — nie mogę na­

rzekać — Czecho-polonistom i intelektua­

listom bardzo się podoba, kiedy piszę ojczyste są sobie bliskie. Dojrzewając, uświadamiamy sobie swoją narodowość.

I jeśli jesteśmy ludźmi z prawego zdarze­

nia, stajemy się i n t e r n a c j o n a l i s t a ­

nia, stajemy się i n t e r n a c j o n a l i s t a ­

W dokumencie Zwrot, R. 41 (1989), Nry 1-12 (Stron 44-52)