Przestępczość młodzieży to problem niezmiennie mocno frapujący wszystkich, którzy byli wychowani zgodnie z tradycyjnymi zasadami etycznymi i moralnymi i dziwią się, że ktoś
— i to będąc jeszcze dzieckiem, bądź młodocianym — może popaść w kolizję z prawem.
Niestety problem ten jest jednak aktualny i nic nie świadczy o tym, żeby miał zostać kiedy
kolwiek rozwiązany. Optymistycznie nie nastraja wypowiedź kpt. Bronisława Siwka z Ko
mendy Okręgowej Korpusu Bezpieczeństwa Narodowego w Ostrawie, który zajmuje się właśnie przestępczością młodzieży, w szczególności zaś problematyką narkomanii wśród tej grupy społecznej.
— Na północnych Morawach rokrocznie ściganych jest za przestępstwa i przewi
nienia około 3 tysięcy młodych ludzi w wie
ku do lat 18. Dopuszczają się oni około 4 tys. czynów, które kwalifikują się do grupy czynów niezgodnych z prawem. Nie biorę pod uwagę wykroczeń, które rozpatrują komisje do spraw porządku publicznego przy radach narodowych. Inaczej mówiąc 20 proc. osób, które dopuściły się tych czynów, to dzieci i młodzież; nieletni i młodociani mają również na sumieniu 20 proc. przestępstw. Głównie, bo w 75 pro
centach chodzi o przestępstwa tzw. mają
tkowe, czyli kradzieże przez włamanie do różnych obiektów państwowych, sp ó łd zie l
czych i prywatnych, do samochodów, do kiosków, dalej kradzieże pospolite — w sklepach, biurach, in stytucjach z płaszczy i torebek pozostaw ionych w ogólnie d o s tępnych miejscach. 15 proc. przypada na gwałty i inne de likty godzące w zasady
moralne. Od mniej więcej czterech lat rośnie skala przestępczości z użyciem przemocy — rabunki, gwałty, nastawanie na w olność osobistą ludzi. Coraz częściej też występuje owo osławione szykanowa
nie, które niestety jest lekceważone przez osoby dorosłe. Nie przywiązuje się do tego zjawiska uwagi, nie przeciwstawia się mu w sposób konsekwentny i zdecydowany.
Z szykanowaniem spotykamy się głównie w szkołach zawodowych, w internatach.
Stwierdzamy, że brakuje tam często nad
zoru pedagogicznego, wychowawców z odpowiednimi kwalifikacjami i zdolnościami wychowawczymi. Zdarza się, że w skład tej kadry wchodzą ludzie młodzi, prawie rówieśnicy tych, których mają wychowywać. Niektórzy też wolą umyślnie nie dostrzegać szykan i nie ujaw
niać ich, aby nie być źle ocenianymi przez przełożonych. A nie trzeba dodawać, że populacja w tych internatach nie [ 6 ]
jest o kryształowych charakterach.
W większości pochodzi z ogólnopaństwo- wego naboru, o którym wiadomo, jakiej młodzieży dotyczy. Niektórzy osobnicy byli już trudnymi dziećmi wcześniej, ale ich na
uczyciele w szkołach podstawowych prze
milczeli ten fakt w opiniach, aby nie utrud
nić im startu życiowego. Reszta deliktów przypada na podpalenia, pasożytnictwo, narkomanię.
— To jaki procent młodzieży popadło w konflikt z prawem?
— Około jednego procenta populacji do 18. roku życia.
— Jak się ma ta wielkość do pozostałych regionów republiki?
— Nasz okręg nie spada poniżej trzecie
go miejsca. Utrzymuje się na pierwszym, drugim lub trzecim miejscu, zmieniając się z Pragą i północnymi Czechami. W tych trzech okręgach występuje największa przestępczość młodocianych i nieletnich.
— W nich też jest najliczniejszy element napływowy.
— Tak, tu jest największa migracja lud
ności, bo tu występuje najbardziej chłonny rynek pracy.
— Jeśli mówimy o najgorszych, to trzeba wspomnieć o najlepszym pod tym względem okręgu.
— W południowych Czechach rejestruje się najmniej dokonanych przestępstw. Bo też tamtejsza trudna młodzież do nas wy
jeżdża i tutaj rozrabia. . . U nas jest nie
zwykle kryminogenne środowisko. Wystę
puje tu wysoka koncentracja ludzi, co sprzyja rozwojowi przestępczości wśród młodzieży. Wagarujące osoby nieletnie mają większą możliwość spotkania się z różnymi czarnymi charakterami niż gdzie indziej.
— Z tego by wynikało, że z kolei najgor
sze pod tym względem powiaty na północ
nych Morawach to karwiński i ostrawski.
— No tak. Do nich dochodzi jeszcze Oło
muniec i Frydek-Mistek. W tych czterech powiatach notujemy połowę wszystkich przestępstw popełnianych w okręgu, na pozostałe sześć powiatów przypada druga połowa. Mogłoby się wydawać, że nie po
dejmujemy żadnych kroków, aby zmini
malizować przestępczość nieletnich i młodocianych. A tymczasem istnieje cała masa rozporządzeń, są powoływane spec
jalne instytucje i organizacje w celu zwal
czania tego zjawiska. Wszystko po to, aby stworzyć młodzieży jak najlepsze warunki do nauki i przygotowania się do zawodu.
Żeby zorganizować je j w sposób godziwy czas wolny po zajęciach szkolnych i uchro
nić ją przed wstępowaniem do przestęp
czych band, wysiadywaniem w knajpach i spożywaniem alkoholu, spotykaniem się z osobnikami o podejrzanym prowadzeniu się.
— Ale pomimo to, pomimo tych środków zaradczych, gospody są pełne pijącej młodzieży, środowisko narkomańskie nie malej e. . .
— U nas istnieje dziesięcioletni obowią
zek szkolny. I od niego nie ma odwołania.
Niestety młodzież opuszcza lekcje, waga- ruje i to bardzo często z cichym przyzwole
niem wychowawców i przy obojętnym sto
sunku do tego rodziców. Moim zdaniem do odpowiedzialności za taki stan rzeczy po
winni być pociągani właśnie rodzice, bo do nich w pierwszym rzędzie należy obowią
zek dopilnowania, aby dziecko było w szkole. Zdarza się, że tacy młodociani mają po 500 nieusprawiedliwionych godzin lekcyjnych, a rodzice o tym nie zostali przez szkołę poinformowani. Albo też zos
tali powiadomieni, lecz nie zareagowali na to w sposób prawidłowy. Nie wykazali dob
rej woli, aby skierować dziecko na właści
we tory. Są też znane wypadki ukrywania przez rodziców faktu złego prowadzenia się ich pociechy, bo mogłoby to zaszko
dzić ich karierze zawodowej, politycznej.
— Wygląda na to, że nasz system wycho
wawczy nie sprawdza się. Czyżby Organi
zacja Pionierska i Socjalistyczny Związek Młodzieży nie miały do zaproponowania młodzieży dość atrakcyjnego programu?
Może w niejednym wypadku złe prowadze
nie się dzieci i młodzieży to po prostu pro
test przeciw dokuczliwemu mentorowaniu i szafowaniu hasłami?
— Prawie jedna trzecia liczby wszystkich delikwentów to ludzie zrzeszeni w OP i SZM. Nasuwa się pytanie, jak to idzie
[ 7 ]
Narkomani są zdolni do wszystkiego. Nawet do takiego zeszpecenia własnego c ia ła . . .
w parze z ich przestępczą działalnością.
Rozmawiałem z niektórymi i czego się do
wiedziałem: że na przykład członkostwo w SZM jest zwykłą formalnością. Płacą tyl
ko składki i nic poza tym. Nawet się ich nie zaprasza choćby na jedno zebranie w cią
gu roku. Niedobrze też jest, że kiedy ich macierzysta organizacja zostaje powiado
miona o ich działalności przestępczej, to najczęściej na podstawie tego oskarżenia są wykluczani z jej szeregów. Są wyklucza
ni. a moim zdaniem powinni zostać otocze
ni szczególną troską i opieką, aby się nie czuli osamotnieni i zagubieni ze swoimi kłopotami.
— Pan, kapitanie — jak mi wiadomo — jest drużynowym w karwińskim szczepie pionierskim. . .
— Przez kilka ładnych lat prowadziłem taką drużynę, w tym roku jednak z braku czasu musiałem się z tego wycofać.
Chciałem po prostu sprawdzić, jak to jest pracować z normalnymi dziećmi. Jakimi sprawami, problemami one żyją, i poznać,
ile trzeba, aby normalny młody człowiek mógł się przeistoczyć w przestępcę. A do tego wystarczy bardzo niewiele. Młodzież ma tyle kłopotów, że aż się w głowie nie mieści. Niestety, boi się z nimi zwracać do rodziców . . . Dlatego postanowiłem ja, jako pracownik pionierski, podać im pomocną dłoń. Dałem im szansę, a oni ją skrzętnie wykorzystali. Zwracali się do mnie z czym
kolwiek, pytali o wszystko. Chętnie im służyłem radą, pomocą, słowem czasem dublowałem ich rodziców. Może dzięki te
mu uratowałem niejedną duszę przed zep
suciem? Gdyby wszyscy pracownicy OP starali się w taki lub podobny sposób wy
pełniać swoje obowiązki, to wyniki ich pra
cy z pionierami na pewno byłyby lepsze.
— A propos, jak pan widzi przestępczość wśród dzieci i młodzieży z polskich rodzin?
— Takie zjawisko prawie nie istnieje.
W każdym razie nie zasługuje na wzmia
nkę. W polskich rodzinach i szkołach sto
sunek do dzieci jest prawidłowy, powie
działbym, tradycyjny. Ludzie odpowie
[ 8 ] fot. BRONISLAW SIWEK
dzialni za wychowanie dzieci nie lekceważą niczego, co mogłoby w konsekwencji spo
wodować defekt w psychice dziecka i problemy wychowawcze.
— Rodzice i nauczyciele są po prostu ot
warci na kłopoty dziecka, staraja się je zro
zumieć . . . Czy może pan przytoczyć przykłady przestępczości młodzieży?
— W swej praktyce zawodowej miałem do czynienia z jedenastolatkami, dwunas
tolatkami, którzy mają już na swoim koncie morderstwo. Ale najczęstszymi deliktami młodzieży są kradzieże. Ci młodzi złodzieje i sprawcy rozbojów grasują indywidualnie, w małych grupkach i całych gangach. Wte
dy są bardziej niebezpieczni i z reguły przez dłuższy czas działają bezkarnie, za
nim wpadną. W niejednym wypadku możnaby wcześniej ukrócić ten przestę
pczy proceder, gdyby społeczeństwo chętniej decydowało się na współpracę z nami w ujawnianiu i izolowaniu tej zwich
niętej młodzieży. To samo dotyczy narko
manów . . .
— Właśnie, czy narkomania zdażyła już w naszym okręgu zapuścić głębokie ko
rzenie?
— O, tak! Organy ścigania ewidują co ro
ku około 300—400 młodych ludzi, którzy byli pod wpływem narkotyków. Ich na pierwszy rzut oka można rozpoznać: wy
chudzeni, bo stracili apetyt, i z błędnym wzrokiem. . . Najwięcej narkomanów znów mamy w powiecie karwińskim, a także w ostrawskim, frydecko-misteckim i oło- munieckim. Niewątpliwie ma to również związek z migracją młodzieży. Tak samo północne Morawy wspólnie z Pragą i północnymi Czechami stanowią tę nie
chlubną czołówkę w skali CSRS. Posiada
my też smutny prymat jeśli chodzi o śmier
telność wśród narkomanów na skutek przedawkowania środków odurzających.
W roku 1987 mieliśmy 14 wypadków śmier
telnych, w ubiegłym roku tylko osiem. Mó
wię „tylko“, mając świadomość, że to też o osiem za dużo. Przeciętny wiek osób, które kończą w ten sposób swoje życie, wynosi 18—19 lat. Znane są też jednak wy
padki śmiertelne wśród 10—12-latków. I by
najmniej nie polega na prawdzie teza, że
śmierć zbiera żniwo tylko wśród narkomanów z dłuższym stażem. Tragicz
nie bowiem kończyły się również pierwsze próby narkotyzowania się.
— Kolorowe przywidzenia, a jak się me poszczęści — koniec.
— Granica pomiędzy dawką, która wy
wołuje halucynacje a dawką śmiertelną jest bardzo niewielka. Wystarczą dwa dodatko
we wdechy, aby się przenieść na tamten świat. A jeśli nawet taki narkoman przeżyje kolejny seans, to i tak może być pewny, że wkrótce zostanie kretynem, bo pary te po
wodują nieodwracalne zmiany w mózgu.
Poza tym niszczą one serce, wątrobę, płuca.
— W jakich środow iskach m ło
dzieżowych narkom ania jest najbardziej rozpowszechn iona ? charakterystycznym wśród młodzieży chodzącej regularnie na wagary.
— Jakie środki zaradcze stosuje milicja?
— Prowadzimy zakrojoną na szeroką skalę akcję uświadamiająca zarówno wśród młodzieży, jak i wśród wychowaw
ców i rodziców. Ściśle współpracujemy z lekarzami. Kiedy wykryjemy kolejnego narkomana, przekazujemy go służbie zdro
wia w celu ustalenia stopnia zaawansowa
nia u niego narkomanii. Wspólnie uzgad
niamy tryb postępowania, aby danemu osobnikowi pomóc w wyzbyciu się nałogu i skierować na drogę do normalnego,
— Co oczywiście może być pewna pocie
cha dla spłeczeństwa, ale czy usatysłakc- jonuje rodziców, których dzieci w chód/a w ten niebezpieczny wiek?
KAZIMIERZ SANTARIUS
[ 9 ]