• Nie Znaleziono Wyników

koncepty analityczno-teoretyczne

W dokumencie Sprawniejsze państwo (Stron 127-132)

Przeszłością określał będę te czynniki strukturalne – tutaj: geopolitykę i kulturę – które kształtują ekonomiczno-polityczne i społeczno-kul-turowe wymiary życia w Polsce po 1989 roku. Znajdują się one zwykle w głębszych warstwach rzeczywistości, dlatego są one czasem mało wi-doczne. Korzystając z podręcznikowego rozróżnienia Ferdinanda de Saussure’a między parole i langue, wiemy, że faktyczne wypowiedzi, zwane „wykonawczym aspektem języka”, jakie potrafi wyrazić w mowie każdy z nas od wieku dziecięcego, to jakby powierzchnia języka, gdyż dopiero poznanie strukturalnych jego właściwości, to jest, na przykład, gramatyki i innych aspektów, daje wyobrażenie o języku jako całości. Te strukturalne elementy są wcześniejsze i zewnętrzne, stanowią warunki tego, co i jak się w mowie wyraża (Carreira da Silva, Patrick, 2013: 22–27). Aczkolwiek geopolityka i kultura są całkiem dobrze rozpoznawalne w Polsce, to w analizach naszej transformacji zostały zepchnięte na drugi plan przez bieżące wydarzenia, które mają swoich żyjących obok nas bohaterów. Łatwo jest im przypisać bezpośrednią moc sprawczą w organizacji tych wydarzeń. Zresztą gdybyśmy czegoś nie zauważyli, to dlaczego nie mieliby skorzystać ze środków masowego

128 Sprawniejsze Państwo

przekazu, by o „swoim bohaterstwie” nam nie przypomnieć? Wydarze-nia tego typu przynależą do fal krótkich czy średnich. To powierzchWydarze-nia, bo uwarunkowania przynależą do fal długich i ulokowane są głębiej. Ograniczam się do geopolityki i kultury, ale na podobną uwagę zasłu-gują czynniki strukturalne, jak rewolucja naukowo-technologiczna, demografia, zasoby bogactw narodowych, np. surowcowe, ekologia i inne. Interesuje mnie bowiem, jak geopolityka i kultura współkształtują konfrontacje rozmaitego typu, jakich byliśmy świadkami i uczestni-kami przez cały okres transformacji, ale których szczególnie wysokie nasilenie widać z okazji obchodów 25-lecia transformacji ustrojowej. Chodzi o konfrontacje polityczne, ekonomiczne, czy społeczne, które traktuję tutaj jako pochodne czynników strukturalnych, choć gwoli precyzji muszę dodać, że w długim okresie kształt czynników struktu-ralnych będzie coraz bardziej określony przez te czynniki, które okreś-lam jako pochodne.

O tym, że waga kwestii kulturowych jest w Polsce szczególnie wy-soka, świadczy dodatkowo przekonanie, że Polska jest obecnie areną „wojny kulturowej” (tego sądu nie podzielam lub z wielkimi zastrze-żeniami, o czym dalej). Podobne przekonanie dotyczy geopolityki, która zawsze była w Polsce bardzo doceniana, jednak zainteresowanie nią po 1989 roku spadło wyraźnie. Dopiero zupełnie ostatnio wraca geopo-lityka w wielkim stylu. Sprzyja temu kryzys ukraiński. Ale moja myśl idzie dalej, twierdzę, iż bez uwzględnienia geopolityki i kultury nie da się zrekonstruować ani przyczyn upadku komunizmu, ani też przyczyn wszystkich typów konfrontacji, z jakimi mamy do czynienia. Konfron-tacje w Polsce mają więc zarówno stare, jak i nowe źródła. Staram się dalej wpisać niektóre wydarzenia (przynależne do „historii wydarze-niowej” – określenie Fernanda Braudela) w głębsze ciągi przyczynowo- -skutkowe. Między innymi dlatego, aby uczestnicy „zwycięstwa” nad komunizmem, mieli świadomość, że niekoniecznie są jego ojcami. A je-śli stawali się nimi, to dlatego, że tenże upadek był wynikiem klęski całego komunizmu w wielowymiarowej konfrontacji z kapitalizmem. Co nie oznacza, że Polacy nie mają prawa, aby z dumą twierdzić – tym razem jest ona uzasadniona – że się do klęski komunizmu przyczynili w stopniu większym niż ktokolwiek inny. Nie zapominajmy jednak, że stary system padł w 26 państwach pokomunistycznych bez pojawienia się czegokolwiek zbliżonego do naszej „Solidarności”. Dlatego mur berliński, a nie stocznia gdańska jest symbolem upadku komunizmu. Berlin to główne miejsce styku wrogich sobie systemów.

129 Przeszłość się liczy: strukturalne przyczyny polskich konfrontacji w czasie transformacji...

Nie pomniejszam wcale wydarzeń związanych z rozmowami Okrą-głego Stołu, wyborami 4 czerwca 1989 roku, czy z powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego, czy wcześniejszej jeszcze działalności „Soli-darności”, jak też mądrej pomocy udzielanej przez Kościół katolicki w ukierunkowaniu gradualnej zmiany w Polsce przed rokiem 1989. Chodzi mi jedynie mi o pokazanie podłoża, które umożliwiło te wyda-rzenia. Intencje moje są potrójne:

Po pierwsze: zarysować strukturalne przyczyny, które doprowadziły do „wyjścia” (exit) Polski z socjalizmu państwowego (i członkostwa w bloku komunistycznym). Widzieć to należy jako rezultat zmiany geo-politycznej, która przyniosła upadek reżimu komunistycznego w skali światowej.

Po drugie: pokazać, iż owo „wyjście” było rezultatem także wpływu naszej kultury narodowej. Pozwala to Polakom widzieć siebie – zasłuże-nie! – jako pioniera zmian w skali całego obozu komunistycznego.

Po trzecie: działanie geopolityki i kultury traktować jako te zmienne strukturalne, które sprzyjają konfrontacjom w wyborach prezydenta, parlamentów i samorządów, i ogólniej – w tworzeniu głębszych osi po-działów, jakie pojawiają się w sferach życia gospodarczego, politycznego i społecznego.

Badanie wymaga posługiwania się odpowiednimi kategoriami po-jęciowymi, które spełnią dobrze swoje funkcje analityczne, jeśli posłużą przekonująco zarysować szersze perspektywy teoretyczno-badawcze. Dotyczy to zwłaszcza pojęć, które pojawiają się w tytule artykułu.

Przeszłość. Chodzi o zjawisko zwane path dependence, które określa

się jako „zależność od szlaku”: od przeszłości, od historii, od tradycji. Jest definiowane następująco: „zależność od szlaku oznacza, że kiedy program państwa (rządu) wchodzi na ścieżkę znaną z przeszłości, po-jawia się bezwładnościowa tendencja polegająca na tym, że zainicjowane w przeszłości wybory nie ustępują” (Peters, 2005: 71). Przeszłość może wpływać na sposoby działania hic et nunc. Korzystnie lub nie. Kwestie te bada się w ramach rozmaitych koncepcji instytucjonalizmu historycz-nego. Ocena wpływu przeszłości rzadko jest jednoznaczna. Przytoczę Tony’ego Judta ocenę dotyczącą Francji. Pisze on, że w XX wieku „hi-storia i pamięć sprzysięgły się ze sobą, uniemożliwiając wszelki głębszy namysł na tym, co obecnie jawi się jako rzeczywiste dylematy, przed którymi stawał kraj – jednym z nich było właśnie nieznośne brzemię skonfliktowanych wersji przeszłości” (Judt, 2013: 20). W innym miejscu tej samej książki znajdujemy zdanie, że ocena przeszłości może być

130 Sprawniejsze Państwo

zarazem pozytywna i negatywna: „Owa skłonność do konserwowania przeszłości w obliczu zagrożenia teraźniejszością (...) przysłużyła się krajowi. Francja przetrwała kryzys okresu międzywojennego, nie do-świadczając gospodarczej katastrofy i towarzyszących jej paroksyzmów politycznych będących udziałem innych państw kontynentu. Z drugiej jednak strony skłonność tego narodu do ślepego archaizmu oraz odraza do modernizacji i reform przyczyniły się do powstania rządu w Vichy, którego obietnice powrotu do wartości i instytucji poprzedzających nowoczesność nader krzepiąco współbrzmiały z ciągotami zarówno klasy politycznej, jak i samych wyborców. I bynajmniej nie Czwarta Republika per se, lecz nowe realia i możliwości w sferze międzynarodo-wej rozpoznane przez młodsze pokolenie biurokratów i administratorów, były tym, co w drugiej połowie lat 50. wywołało we Francji bezprece-densowy wzrost gospodarczy i demograficzny, jak również zmiany społeczne” (Judt, 2013: 17–18). W Polsce znajdziemy podobne niejed-noznaczne wpływy przeszłości.

Strukturalne przyczyny. Zwykło się tak nazywać te przyczyny,

które determinują lub współokreślają granice szans lub barier dla agencji (aktorów, podmiotów), chcących konstruować zmiany według swoich wyobrażeń. Zmiany strukturalne są powolniejsze, wydarzenia bowiem potrafią toczyć się tak szybko, że ludzie w nich uczestniczący mogą widzieć siebie jako motory historii. Niejeden wpada łatwo w pu-łapkę uzurpacji. Dowodzę, że „Solidarności” i jej przywódcy Wałęsie walnie sprzyjały czynniki geopolityczne i kulturowe. Podobnie, jak kiedyś Piłsudskiemu sprzyjała przegrana trzech naszych zaborców w czasie I wojny światowej.

Przedstawiam dwa łańcuchy przyczynowo-skutkowe: geopolityczny i kulturowy, które traktuję jako narzędzia badawcze. Sam jednak opowiadam się za perspektywą konfiguracyjną, która jest bardziej realistyczna, choć niestety eklektyczna. W geopolitycznym łańcuchu geopolityka jest zmienną niezależną, która determinuje to, co dzieje się w państwie, gospodarce, społeczeństwie i kulturze. W kulturowym łańcuchu to kultura jest zmienną niezależną, która określa to, co się dzieje w społeczeństwie, gospodarce, polityce i w geopolityce. Stoję na stanowisku, że wszystkie systemy działają według swoich logik, to jest, że struktura i agencja posiadają moce przyczynowego wpływu (Archer, 2013: LV–LXX; Reed, 2003: 299–304). Jest to podejście relacyjne, ani deterministyczne (strukturalne), ani konstruktywistyczne (agencyjne, indeterministyczne). Zachodzi „podwójne konstytuowanie” struktury/

131 Przeszłość się liczy: strukturalne przyczyny polskich konfrontacji w czasie transformacji... agencji w wyniku procesów emergencji, które sprzyjają powstaniu konstelacji, czy konfiguracji. Na udane konfiguracje trzeba czekać cza-sami bardzo długo, czacza-sami całe wieki, gdyż spełnionych być musi wiele warunków.

Konfrontacje polskie. Jest wiele określeń napięć, jakich

doświad-czamy. Bodaj najmocniejsze z nich to „wojna kulturowa”. Wiele jej zna-mion posiadają polskie napięcia, ale waham się używać tego pojęcia. Jesteśmy zbyt młodą demokracją i od niedawna dopiero gospodarką nastawioną na rozwiązania rynkowo-prywatne, a tym samym bez do-świadczeń jakie mają te instytucje w innych krajach Zachodu, aby przesądzać, że nasze miary tego, co robimy są trafne. Przypomnę uwagę chińskiego premiera Zhou Enlaia, który w 200 lat po Rewolucji Fran-cuskiej stwierdził, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o niej defini-tywnie. Czy nasilona konfrontacja w wielu sferach naszego życia w Pol-sce jest nadmiarowa, czy funkcjonalnie uzasadniona, orzekać jest za wcześnie! Twierdzenie, że owe konfrontacje są wojną, sugeruje, że są one jedynie negatywne. Uważam tymczasem, że wiele z nich pełni roz-liczne funkcje pozytywne. Są niezbędne, jeśli chcemy, by ludzie wypo-wiadali się swobodnie, a następnie nauczyli się radzić sobie ze swoimi konfrontacjami. Obecnie, jak widać, jeszcze nie jesteśmy na tyle doj-rzali, by z konfrontacji dobrze korzystać.

Transformacja ustrojowa. Formalnie zaczęła się w 1989 roku

od postanowień Okrągłego Stołu, od częściowo wolnych wyborów 4 czerwca i od powołania rządu Mazowieckiego. Ale za jej początek moż- na uznać sierpień 1980 rok. Zapoczątkowywał on pojawienie się „błęd-nego koła” między systemami politycznym, ekonomicznym i społecz-nym. Doprowadziło to w końcu do rozregulowania starego systemu: wcześniej systemu politycznego blokowanego przez gospodarcze lobby, a od 1980 roku blokowanego także przez system społeczno-kulturowy. Może to nawet nazwać „powstaniem narodowym”, w którym wielko-przemysłowi robotnicy wystąpili jako udani Kordianowie. Chciałbym mówić o analogii do „rewolucji amerykańskiej”, która doprowadziła do uzyskania niepodległości i demokracji w jakże odmienny sposób od gwał-townej Rewolucji Francuskiej. Nasza „rewolucja” zaczęła się w sierpniu, i podobnie jak amerykańska, była względnie pokojowa.

Zajmuję się transformacją pokomunistyczną, która została w zasa-dzie zakończona. Od 2005 roku rządzą w kraju siły postsolidarnościowe, a lewica postkomunistyczna jest na marginesie. Do natury tejże transformacji należy jej niepowtarzalny charakter: upadek komunizmu

132 Sprawniejsze Państwo

o narzuconym rodowodzie w okolicznościach kończenia wojny w okresie 1944–1945. Przypominam ten fakt, bo małe były nasze szanse na czer-panie z doświadczeń historii, co się robi zwykle. Tym bardziej trzeba powtórzyć za amerykańskim teoretykiem, że doświadczenia zwykle sprzy-jają zwiększaniu „zaufania”, ale niekoniecznie zwiększeniu „kompe-tencji” w obliczu zupełnie nowych sytuacji (March, 2010: 114–115).

W dokumencie Sprawniejsze państwo (Stron 127-132)