• Nie Znaleziono Wyników

Grupa teatralna „Kruszynki" działa przy Przedszkolu Specjalnym nr 11 w Lublinie.

Prowadzą ją pedagodzy z tego przedszkola, m.in. Jagoda Naja, Beata Sprawka i Monika Stryjecka. Dzieci z tego teatru od pięciu lat uczestniczą w corocznych Spotkaniach Arty-stów Nieprzetartego Szlaku.

Spotkania te, współorganizowane przez Michała Stanowskiego, mają formę przeglądu teatrów integrujących dzieci niepełnosprawne z pełnosprawnymi. Na spotka-niach, oprócz przedstawień, odbywa się konkurs piosenki, konkurs na najciekawszy ko-stium, na znak Przeglądu, wystawa prac plastycznych dzieci, bal uczestników. Jest to kil-kudniowe święto teatru i radości. Biorą w nim udział teatry z całego województwa.

To co robimy można nazwać teatrem, ale nie jest to teatr typowy. W innych ośrod-kach prowadzący mają grupę dzieci, spotykają się tylko z nimi w ramach zajęć teatral-nych i pracują nad konkretnym przedstawieniem. U nas wygląda to trochę inaczej. My tak naprawdę pracujemy z dziećmi przez cały rok, a dopiero na trzy, cztery miesiące przed spektaklem zajmujemy się tylko nim. Nasz teatr powstaje na zajęciach przez cały rok, a raczej przez wszystkie lata, kiedy dzieci są w przedszkolu.

Nie ma specjalnej grupy. Jeśli robimy pewne ćwiczenia na zajęciach muzyczno-ru-chowych, to robią je wszystkie dzieci, a nie wybrana grupa. Często dzieje się tak, że dziecko nie daje sobie rady, bo są to przecież dzieci niepełnosprawne, wtedy nie zmusza-my go do przygotowywania spektaklu. Szukazmusza-my innego, takiego ,żeby sprawiało mu to przyjemność.

Pomachaj rączką

Pracujemy z małymi dziećmi i w dodatku chorymi. Jest to przedszkole specjalne, więc mamy do czynienia z różnymi schorzeniami. Dlatego wymaga to specjalnego pode-jścia do dziecka. Starszym dzieciom można wytłumaczyć pewne rzeczy. Tutaj musimy wszystko pokazać, bo nasze dzieci nie znają pojęć i nie wiedzą, co znaczą słowa. One wiedzą, co to jest dom, mama, tata i tyle. Często nie potrafią pokazać, gdzie jest ich ręka, czy noga. My nie możemy nic wytłumaczyć. Raczej pokazujemy same, a dzieci naśla-dują. Jest to praca krok po kroku. Jeśli np. dziś miałabym wystąpić z dziećmi trzyletnimi, które są u nas od września, to byłoby „ Przywitaj się, machając rączką". A część z nich nie potrafi tego do tej pory, nie reagując na swoje imię.

" Wypowiedzi Jagody Naji, Beaty Sprawki i Moniki Stryjeckiej na temat teatru dzieci niepełnosprawnych

78 Ewa Sosnówka W poszukiwaniu formy wyrazu

Nasz teatr zaczął działalność 5 lat temu od spektaklu, który prezentowałyśmy pod-czas Spotkań Artystów Nieprzetartego Szlaku, na zaproszenie Michała Stanowskiego.

Pokazałyśmy tam 7 minutowy program, przygotowywany od 3 miesięcy na choinkę w przedszkolu. Wtedy okazało się, że jest to forma ciekawa także dla innych. W roku na-stępnym już myślałyśmy pod kątem spektaklu.

Każde przedstawienie wymyślamy dużo wcześniej. Zawsze jest to forma ruchowo-muzyczna. Bez oparcia o tekst, bo tutaj nie ma tych możliwości. Większość dzieci w ogó-le nie mówi. Na zajęciach robimy ćwiczenia, które usprawniają dziecko, uwrażliwiają je na muzykę. Np. reagowanie na tempo muzyki - szybko, wolno, na natężenie - przy ci-chej muzyce chodzimy na paluszkach, przy głośnej, ciężko na stopach. Wydaje się to bar-dzo proste, ale tutaj jest to żmudna praca trwająca miesiącami. Dopóki nie wypracujemy prostych reakcji u dziecka. I kiedy widzimy, że dzieci same reagują na odpowiedni sy-gnał muzyczny - chwytają się za rączki, łączą w pary, robią kółeczko itp. wówczas możemy wykorzystać te umiejętności w pracy nad spektaklem. Ze starszymi dziećmi ćwiczymy trudniejsze elementy, np. naśladowanie chodu niektórych zwierząt. Jedno jest pewne, bez systematycznej pracy na co dzień, nie ma mowy o jakimkolwiek spektaklu.

Co roku zmieniamy treść przedstawień, muzykę. Próbujemy różnych form, chcemy, żeby to było ciekawe i dla nas, i dla publiczności. Ważny jest sam pomysł. Starannie do-bieramy muzykę, dekoracje, szyjemy kostiumy. Chcemy, żeby dzieci wyglądały na sce-nie jak najładsce-niej. Od pięciu lat, co roku zostajemy wyróżsce-nieni na Przeglądzie, i publicz-ność pamięta nasze występy. Pamiętają, że Przedszkole Specjalne robi spektakle krótkie, ale ciekawe i pogodne. Trzeba mieć na uwadze, że dzieci są spontaniczne. Miałyśmy taką sytuację, która nas kompletnie zaskoczyła. Robiłyśmy 4 minutowy program, w któ-rym dzieci poprzebierane były za smerfy. Wszystkim bardzo się podobało, więc zaczęli klaskać. I Andrzejek, jedno'z naszych dzieci, niespodziewanie wyszedł i stanął na głowie - a on stawał na głowie kiedy się cieszył. Publiczność myślała, że to było zaplanowane.

Dzieci zaczęły biegać po scenie i było to nieoczekiwane zakończenie naszego programu.

Formę wymyślamy w zależności od możliwości dzieci. Jeśli są to dzieci najmłodsze, to czasem udaje nam się zainscenizować krótką piosenkę. Wcześniej nagrywamy ją, i na tym materiale pracujemy. Jeśli dzieci potrafią więcej, to program jest bardziej skompliko-wany. Tak j ak w opowieści ruchowej,,Ptaki". Dzieci ilustrowały ruchem i gestami różne nastroje w muzyce. Część była ptaszkami w gnieździe, potem powolutku wstawały, bu-dziły się i wylatywały z tego gniazda. Za chwilę zmieniała się muzyka i kwiatuszki, które do tej pory siedziały skulone, podnosiły się. Pojawiła się tkanina imitująca chmurę, dzie-ci poruszały nią i to była burza. Za chwilę pojawiło się słoneczko, duża żółta piłka zawie-szona na sznurku i bawiły się nią. Więc pojawiły się te ćwiczenia, które robimy na co dzień - reagowanie na zmiany tempa w muzyce, ilustracja gestem.

Integracyjny Klub Animatorów

Dzięki Michałowi Stanowskiemu, który zmobilizował nauczycieli do poważniejsze-go zajęcia się teatrem, możemy także rozwijać się same i uatrakcyjniać pracę dzieciom.

Gdyby nie IKA, to właściwie nie miałybyśmy okazji do przygotowania spektaklu i poka-zania go. W przedszkolu zawsze organizowana była zabawa choinkowa i zapraszano

go-Krok po kroku 79 ści, ale to jest impreza wewnętrzna. A teatru w pełniejszej formie nigdy prawdopodobnie nie robiłybyśmy. Po każdym przeglądzie chcemy czegoś więcej. Teraz zaczynamy praco-wać z oświetleniem, bo dostaliśmy reflektory. Wciąż rozwijamy się, szukamy nowych rozwiązań, bo mamy możliwość konfrontacji.

Dla nas, j ako nauczycieli j est to także oderwanie od żmudnej, monotonnej codzienno-ści, bo w pewnym momencie praca robi się zwyczajna. Pół roku pracujemy np. nad tym, żeby dziecko machnęło rączką czy usiadło przy stole.

Podczas przeglądu możemy zobaczyć, co robią instruktorzy w innych ośrodkach.

Kiedy podpatrzymy coś ciekawego, jakieś ćwiczenia, zabawy, to wykorzystujemy je rów-nież na zajęciach dydaktycznych. Stworzono nam - ludziom pracującym z dziećmi nie-pełnosprawnymi, możliwość poznania się, wymiany doświadczeń. Na warsztatach mo-żna porozmawiać ze specjalistami, oni pomagają nam, doradzają. Bo właściwie na co dzień nie mamy okazji spotkać się z ludźmi z innych ośrodków i zobaczyć, jak pracują.

Na scenie

Bardzo ważna jest dla nas próba generalna na scenie, gdzie będziemy grać. Zawsze kilka dni wcześniej prosimy, żeby wpuścili nas z dziećmi na scenę. Bo nawet w pracy z dorosłymi istnieje ryzyko, że coś się nie uda. A dzieci tym bardziej muszą oswoić się z prawdziwą sceną, bo w przedszkolu jest to zwykła sala. Dwa lata temu, przed przedsta-wieniem pt. „Ptaki" byliśmy w Chatce Żaka na próbie. Jeden z chłopców, który miał grać ptaszka wykluwającego się z gniazda, zamiast fruwać, co zwykle robił na próbach, nagle stanął nieruchomo. Okazało się, że zobaczył swój cień. W przedszkolu nie było re-flektorów, więc nie było też cienia. Trzeba było wycofać go ze spektaklu, bo nie można było mu wytłumaczyć, żeby biegał z innymi dziećmi. Cień był najważniejszy. Podobnie sześcioletnia dziewczynka, która bardzo dobrze spisywała się na scenie w przedszkolu, tutaj przestraszyła się i nie chciała wyjść, ale po dwóch dniach oswoiła się i zagrała. Gdy-by to działo się w dniu spektaklu, nie wyszłaGdy-by na scenę.

Bez barier

Dzieci są oswojone z publicznością. Do przedszkola często przychodzą studenci psy-chologii i pedagogiki. Więc nie jest dla dzieci niczym dziwnym, że na sali jest grupa wi-dzów. W naszym przedszkolu nie odczuwa się barier między społeczeństwem a tymi dziećmi. Chociaż zdajemy sobie z nich sprawę. Dzieje się tak dzięki temu, że przychodzi dużo ludzi z zewnątrz i my staramy się wychodzić z dziećmi jak najczęściej. Dbamy o to, żeby dzieci miały kontakt ze światem poza przedszkolem. Zabieramy je do Teatru Lalki i Aktora, do Ogrodu Botanicznego, ZOO, byliśmy w telewizji, na dworcu, żeby zobaczyły pociąg. Jeździmy na wycieczki. A pomimo to społeczeństwo nie jest przygotowane na kontakt z tymi dziećmi. Nawet studenci pedagogiki specjalnej, kiedy tu przychodzą pierwszy raz, przeżywają szok. Pierwszym odruchem jest wycofanie się, dlatego kontak-tu z ludźmi niepełnosprawnymi trzeba się uczyć.

Dla rodziców te przedstawienia są ogromnym przeżyciem. Kiedy przychodzą i widzą na scenie dzieci, ich radość, ogromny wysiłek uwieńczony sukcesem, entuzjazm publicz-ności, to wychodzą dumni i pełni nadziei.

przyjazne struktury