• Nie Znaleziono Wyników

Z ajm ujący się w yłącznie pasterstw em ludzie, jed en lub k ilk a rodzajów zw ierząt użytecznych oswoili, w zięli je w sw oją opiekę i hodow ali starannie. T a troskliwość o utrzym anie i rozm nażanie pielęgnow anych przez siebie zw ierząt, ułatw iających sposób życia, rozróżnia ludy p astersk ie od pokoleń trudniących się m yśliwstw em i rybołów stw em . W ed łu g rodzaju domowych zw ierząt ja k o to : wielbłądów, koni, bydła, owiec, renów, kóz i trzody chlewnej, rozróżniają i sam ych pasterzy. W ybór zw ierzę­

cia, a mianowicie dogodna mu siedziba, w ielki w pływ w yw iera na sposób życia, domowe z a jęcia , a naw et na obyczaje ludu.

W ielbłąd nie w zbyt licznych zam ieszkuje okolicach, n aj­

lepiej się udaje w ciepłej a suchej strefie i właściwem je st zw ierzęciem na kraw ędziach i oazach *) pustyń A zyatyckich i A frykańskich. Z asp ak a ja on w szelkie potrzeby sw ojego o p ie ­ k u n a ; posiada bowiem w szelkie przym ioty użytecznych zw ie­

r z ą t: dostarcza m leka ja k k ro w a; o k ry ty będąc w łosem i w ełną zdatną na nici, sznury, przędzę i tkaniny użyteczny je st ja k ow ca; je st dogodnem ja k koń zw ierzęciem do dźw igania w drodze ciężarów , a jeszcze dogodniejszem w gorących, su­

chych okolicach, w podróży zaś na pustyni, żaden go zw ierz

*) O a z y eg to miejsca urodzajno i zamieszkano w pustyniach szczególnie Afry­

kańskich, h;} one niejako wyspami na morzu piaszczystem.

— 74 —

- 75 —

zastąpić nie zdoła. Ł agodnym swoim charakterem , usłużnością i przyw iązaniem do człowóeka, zw rócił on uw agę na siebie, a ja k b y dla u ży tk u ludzkiego był stw orzony, sam jeden z pomię­

dzy w szystkich zw ierząt, nie ży je nigdzie w stanie dzikości.

Ja k k o lw ie k pu sty nia straszliw ą je st dla blisko niej za­

m ieszkałych ludzi, w ielbłąd je d n a k czyni j ą dostępną; ułatw ia bowiem osiedlenie się w oazach i zakładanie osad na jej kraw ę- dźiach. S zeroką nogą stąpa on po ruchom ym piasku, a nie zapa­

da w nim ta k głęboko ja k człowiek i koń; z w ielkim zapasem prbdy w k ilk u swoich żołądkach, cały tydzień bez napoju.obejść się nie może, i z potulnością owcy znosi upał dniowy i zimno bezchm urnej nocy, a rozw ażny ja k b y się obaw iał w szelkiego nie­

użytecznego m arnotraw ienia swych s i ł , z w y trw ałą cierpliw ością równym krokiem przebyw a olbrzym ie przestrzenie od jed n ej do drugiej (oazy K ażd a k araw an a bierze ze sobą kilku wdelbłądów objuczonych jedynie w ielkim zapasem wody i w szelkiego po ży­

w ienia dla ludzi i zw ierząt. W ostatecznej zaś potrzebie, zab ijają podróżni jednego w ielbłąda, tę studnią chodzącą i ocalają życie ostatnią resztą wody pozostałej w je g o żołądku.

Człow iek w szystkie jeg o składow e części na swój użytek obraca: mleko służy mu za p okarm , z grubszych i dłuższych włosów robi sznury, z cieńkiej zaś wełny corocznie na wiosnę ją k z owiec w yczesy w a n e j, w yrabia tk a n in y ; uży tku je z jeg o m ięsa, skó ry i k o śc i, gnój jeg o naw et do utrzym ania ognia przydatny. W ielbłąd je d n ak z natu ry swojej w ciepłych tylko okolicach żyć m ogący, ja k o zw ierzę dom ow e, w chłodniejsze strony- człowiekowi tow arzyszyć nie zdoła. Szczególniej przez Arabów hodowany, zaniósł ich w praw dzie na brzegi M orza A tlan ty ck iego ; lecz gdy ci przeszli do H iszp an ii, w ielbłąd z przyczyny chłodniejszego tu pow ietrza, w nadzianej swojej pozostał ziem i, i ja k gdyby jeg o panów szczęście od niego zaw isło, powumo zaciętych w alk z E u ro p ejczy k am i, po niejakim czasie przez H iszpanów ci najezdcy M aurytańsoy p o k o n an i,

ustąpić

z k rąju musieli.

uń., Zupąłnem przeciw ieństw em w ielbłąda w ciepłym , suchym kjypącie zam ieszkałego, je s t ren , to wielce użyteczne zw ierzę,

w czasie długiej zimy w dalekiej północy. O bydw a zw ierzęta w zupełnie odmiennych przebyw ają okolicach, między którem i w szerokim pasie um iarkow anego k lim atu , innego rodzaju zw ierzęta utrzy m u ją się i pielęgnują. T a k w ielbłąd ja k i ren, przym usow o tylko w stolicach niektórych k rajów w zw ierzę­

tarniach (m enażeryach) są chowane, gdzie pierw szy w zim ie a d ru g i w lecie niemało cierp ią na zdrowiu. N a wolność pu­

szczone pew nieby jedno na południe do swoich palm d ak ty lo ­ w ych pobiegło, a drugie na północ za ulubionym mchem stęsknione.

Ren w tem je s t do w ielbłąda podobny, że w szystkie potrzeby sw ego pana za sp o k a ja , ten bowiem k arm i się je g o mlekiem, do san ek go zaprzęga, z jeg o skóry nieprzem akającej ciepła odzież i obuwie sporządza, któ re zaszyw a nicią ze ściągn jego zrobionych; mięso służy mu za posilny pokarm , a potrzebny w ta k zimnej okolicy dla utrzym ania ciepła i sił. O jczyzna ren a nie je s t ta k rozległym krajem ja k w ie lb łą d a , i L apończyk w raz z swojem domowem zw ierzęciem w ta k niedostatniem p rzy ­ rodzeniu żyć znaglony, swoich natu ralny ch zdolności dostater cznie rozw ijać nie może. N izkiej, krępej budowy ciała, ja k i jeg o zw ierzę i rośliny, które krótkie lato rozzielenia w praw dzie, ale owocowi dojrzeć nie dozwala, nie zostanie on przedsiębiorącym bohaterem, bo w szczupłym zakresie swych zajęć, od Wygo­

dniej żyjących sąsiednich ludów odcięty praw ie, sw ojego w pływ u poza g ranice sw ego k ra ju w yw ierać nie zdoła. Lecz ja k o pasterz na wyższem zostaje stanow isku, niż inne północne ludy, źyjąćć tylko z polow ania 1 rybołów stw a.

Pom iędzy gorącem zam ieszkaniem w ielbłąda a zimnetn re n a , rozciąga się bardzo rozległa p rzestrzeń k rajó w m ających podostatkiem k o n i, b y d ła , o w ie c , kóz i trzody chlew nej. R ó­

żnią się one od ren a i w ielbłąda w ięk szą łatw ością p rzesie­

dlania się i p rzy w yk an ia do innych o k o lic, nie w szędzie j e ­ dnakże zn ajdują dogodne dla siebie miejsce. K oń znosi w praw ­ dzie gorąco i zim no, i j a k bydło we w szystkich p raw ie czę­

ściach ziemi ludziom tow arzyszy ; tra w ą w szakże zarosłe obsżary i stepy w łaściw ą są jeg o siedzibą. Owce na m ałem pastw isku można ogrodzić; koza na sznu rk u do drzew a u w iązan a, pieuśie

— 76 —

— 77

się w kółku na traw ie ; bydło przechodzi karm iąc się pod okiem pasterza pomiędzy zasianem i p o la m i, ale stado koni po­

trzebuje rozległego p a stw isk a , żeby swobodnie, na niem pobujaó.

K oń ma kopyto do s u c h e j, m iękkiej , rów nej ziemi stósow ne;

w yżyny A zyątyckie prawdopodobnie zdają się być jeg o p ie r ­ w iastkow ą o jczyzn ą, i ciepły klim at A rabii i P e r s y i, gdzie najlepiej się udaje i do najw iększej doskonałości dochodzi.

C hętnie on je d n a k w ybiega poza te granice i pod opiekuńczą rę k ą rozsądnego człow ieka zm ienia sw oją w łaściw ą sobie n a ­ tu rę , i w najrozm aitszych klim atach i o ko licach , osiedla się bez trudności. Tym sposobem w idzim y konia we w szystkich częściach św iata licznie zam ieszkałego, n aw yka on do miejsca, do g o rąca i zimna, a kopyta do w szelkich dróg po kam ieniach, piaskach i śniegu stosow nie ma urządzone.

J a k k o lw ie k K ałm ucy, M ongołow ie, P atagonow ie i inne ludy jed yn ie chowem konia z a ję c i, m leka i m ięsa tego zw ie­

rza na pokarm u ż y w a ją , i z w łosa jeg o robią tkaniny, skórę je g o g a rb u ją , a naw et i z kości u ży tek odnoszą; to przecież p ra c a , zdolność do pociągu i dźw igania są najw ięk szą z nieh dla człow ieka k o rz y śc ią ; koń bowiem do udoskonalenia gospo­

d arstw a i utrzym yw ania w szelkich z innemi ludami stosunków;, najwięcej się przyczynia. P ielęgnow anie w szakże i utresow auie konia uczyniły go dopiero do najw ażniejszych u słu g sposo­

bnym . D zikie albo zdziczałe k o n ie , tysiącam i w T a ta ry i i po­

łudniow ej A m eryce swobodnie b łąk ające się , są po w iększej części m a łe, k u d ła te , z g ru b ą głow ą i nieposkrom ione; koń zaś dobrze pod różnym w zględem w ypielęgnow any, piękny, po­

wolny a jedn ak śm iały, sprężysty, silny i szlachetny, zupełnie inną okazuje się is to tą , niż ja k iek o lw ie k innego rodzaju zwierzę.

N iektóre ludy ta k się zespoliły ze swem i końm i, że nie- tylko je d n ą istotę z niem i s k ła d a ją , i co daw ni pisarze H istoryi w spom inają o H u n n a c h , k tórzy na sw ych zw in n y ch , kudłatych koniach siedząc lub le ż ą c , w szelkie załatw iali spraw y, kupnem i sp rzed ażą się tru d n ili, jed li i p ili, n aradzali się i s p a li, to samo i dotąd dzieje się na stepach A zyatycktch i w A m eryce u ludów koczow niczych. N ie tylko w starożytności trw ożliw a

w yobraźnia w ystaw iała sobie człow ieka na koniu za je d n ą istotę (c e n ta u ry ), bo i ludy w A m eryce przy pierwszenj spoj­

rzeniu na H iszpańskich zdobywców, konia i siedzącego n a nim je z d c ę , za zrośnięty potwór, chciwy ciała ludzkiego poczytywali.

K oń je s t najsilniejszym , najgorliw szym i najw ierniejszym słu g ą człow ieka; pom aga mu w orce, sian iu , przy żniwie i m ło c ce, służy mu do p o c ią g u , windy o b ra c a , pom puje wodę ze studni i szyb górniczych', wywozi rudę z k o p aln i, ściga w raz z panem zw ierzynę, tow arzyszy mu na wojnie i w n a j­

zaciętszej potyczce pom aga mu w ałczyć odważnie. T e liczne konia w zajęciach człow ieka u słu g i, dały powód do tysiąca w ynalazków , które w domowem i roi nem gospodarstw ie, w h an ­ dlu i pożyciu tow arzyskiem w ielkie zm iany zdziałały i doko­

nanie najśw ietniejszych czynów ułatwiły.

I owce, bydło, kozy i trzoda chlew na w ulubionych tylko przez siebie okolicach, lepiej się u d a ją , niż na innych m iej­

scach. Owca lubi korzenne suche pagórki podgórzy ; koza po­

krewna, rodzaju sarny, kozicy i koziorożca jeszcze w yżej na g ó ry w s tę p u je , zw łaszcza gdzie liściaste k rzak i i drzewa, mi­

łego je j do starczają pokarmu. T rzo d a chlewna przeciw nie przed­

k ła d a ciepłe i obfite w wodę doliny, bo chętnie się kąpie, <

a n ieprzestając na samej żołędzi i innych owocach drzew, pod­

nosi m iękką ziemię ryjem i w ydobywa z niej korzenie i głów ­ kow ate rośliny, robaki itp. Bydło lubi bujne pastw isk a i na rów ninach ro zrasta się w ciało i w y so k o ść, a długie rogi sze­

roko ro z k ła d a , ale i na pochyłe g rzb iety g ó r traw ą o k ry te w ychodzi ochotnie, a w znosząc się aż do szczytów zielonych wyzyu, usłanych kobiercem korzennych traw , zm ienia się tam że w k rę p y z krótkiem i rogam i gatunek. Bydło, owce, kozy i trzoda chlew na na wielu m iejscach w dolinach i na górach, na p astw i­

sk ach i w łesie sp o ty k ają się, i w szędzie zgodnie ży ją ze sobą yi dla tego i ludzie po w iększej części jednocześnie ich chowem się zajm ują. Bydło i trzoda w ygodnie może całą rodzinę pa-*

stersk ą m lekiem , serem i mięsem wyżywić. Icłi skóry zw łaszcza w y p ra w n e , futro i w ełna służą na trw ałą a stosow ną odzież n a m iękkie łoże i na mocne a ciepłe obicia namiotów.

_ 78V _

-

w

-W szy stk ie ludy p astersk ie do n iestałego a ustaw icznie zm iennego znaglone są ży cia: nie ty lk o jed n akże pasterze koni ale i hodujący k ilk a odmiennych zw ierząt dom ow ych, odbyw ają z niemi w ę d ró w k i, ja k k o lw iek w szczuplejszych granicach.

Z w ykle w lecie w stęp u ją w yżej na góry, a na zimę w racają znowu do cieplejszych dolin zm ieniając p astw isk a, aby w ypaszona na nich traw a tym czasem odrosła. G dyby bowiem b y d ło , lub trzoda na jednem m iejscu traw ę aż do korzenia sp o ży ła, to bez kunsztow nej jej upraw y, zw ierzęta w raz z ich pasterzem z głodu w yginąćby musieli. T a k więc p asterz na naj rozleglej szych pastw iskach , nie je s t wolnym od troski. D z i­

kie zw ierzęta i z a ra z a , w ielkie często spustoszenia w jeg o by­

dle i trzodzie zrzą d za ją , mianowicie gd y w czasie posuszy, traw a od żaru słonecznego z n isz c z e je , a źródła i stu m y k i w y­

sch n ą, w tedy głód i ostateczna zguba w szystkim zagraża.

Z w zrasta jącą coraz to bardziej lud nością, gdy i najroz- leg lejsze pastw iska przy rozradzającej się liczbie bydła i trzody dla nich nie w y s ta rc z a ją , i szczególne pokolenia w stałyćb g ra n ica ch o sied la ć się są znaglone, w tedy w krótce uczują po­

trzebę dla uniknienia niedo statk u , zajęcia się kunsztow ną u praw ą ziemi, i kopaniem studni, dla utrzym ania siebie i zw ierząt przy życiu. T o zaś pobudza ich do stałego osiedlenia się , i tym sposobem z koczujących p asterzy po w stają rolnicy.

Przestrogi i rady gospodarskie.

B a b y . W wielu m iejscach w w ieśniaczych ch atach , nie u sta ł jeszcze zwyczaj zaty k an ia kominów tak zwanem i b a b a m i , czyli worami słom ą wypchanem i. Ł atw o w tak i wór uw ikłana iskra, zatlić go może, następnie sadze zapalić, i stać się pożaru przyczyną. P rzezo rna zatem gospodyni, bezpieczniejszego spo­

sobu zam ykania kom ina użyć pow inna, a nie narażać siebie i sąsiadów na nieszczęście.

- 80 —

Doniesiono raz Chodkiewiczowi że nieprzeliczone zastępy nieprzyjaciół nadchodzą. B o h ater ten, lubo g arstk ę ty lko w ojska z sobą prow adził, wziął się je d n a k zaraz po odebraniu te j wiadomości za szablę i rz e k ł: tem ż e ­ lazem policzę ich należycie.

Z drukam i odpowiedzialnego redaktora i wydawcy: E. W iniarza.

Tom XX.

21. Lutego

W y c h o d z i w e L w o w ie co 10 d n i , to j e s t 1. 11. i 2 1. k a ż d e g o

m ie s ią c a .

Kosztuje rocznie z przesyłką pocztową 2 złr. w. a., półrocz­

nie 1 złr. w. a.

B o g a , dzieci, Boga trzeba, K to chce syt być swego chleba.