• Nie Znaleziono Wyników

p rz e z D ra E . J a n o tę .

B ardzo wiele szkodliw ych o w ad ó w , ciem i chrząszczów lata tylko w zm roku i w nocy. Nie złowi ich w tedy żaden p tak żyw iący się owadami prócz jednego k o zo d o ja, bo ptak i w tedy śpią, a człowiek wcaleby im nic nie zrobił. G dyby te owady rozm nażały się swobodnie i bez przeszkody, gdyby Pan B óg nie był stw orzył żadnego zw ierzęcia, k tó reb y je w yła­

wiało, w yrządzałyby one człowiekowi nie małe szkody w o g ro ­ dach , sadach i polach i lasach. A by więc te owady nie roz­

m nażały się zbytecznie i ze szkodą roślin pożytecznych i po­

trzebnych ja k dla nas, ta k też i dla zw ierząt domowych, stw orzył P an Bóg n i e t o p e r z e czyli g a c k i i tak je urządził, że latają w zm roku i w nocy i jedy nie owadami się żyw ią. N a tem

w łaśnie polega nieoceniona pożyteczność tych zw ierzątek.

N ietoperze nie są p ta k am i, lecz zw ierzętam i ssącem i, to je s t rodzą żywe młode i karm ią je mlekiem. Żeby m ogły latać, między bardzo długiem i palcami d ru g im , trzecim , czw artym i piątym przednich nóżek, które też są daleko dłuższe od ty l­

nych , potem m iędzy nogam i przedniem i a ty ln e m i, w reszcie m iędzy terai a ogonkiem rozpięta je st c ie n k a , nag a i m iękka błona.

T a błona służy gackom naprzód do latania. J e s t ona też nadzw yczaj czu ła, ta k sam o, ja k np. błona w uchu naszem , której lekkie naw et dotknięcie spraw ia nam boleść. T a w ięc czułość błony lotnej u nietoperzów ułatw ia im latanie w nocy w ten spo só b, że czu ją bliskość każdej rzeczy, naw et nitki cza rn ej, choć je j dla ciem ności nocy nie widzą. D latego nie uderzy się gacek nigdy o nic.

— 91 _

O czka m ają nietoperze m alutkie, ale za to m ają one b a r­

dzo w ielkie uszy. U wielu nietoperzów są te uszy dłuższe, niż głowa, a u jednego z nich są one naw et ta k długie i sz e ­ rokie , ja k cały tułów jego. U szy te tw orzy bardzo cienka i mięciuchna błona. Z a pomocą takich uszów gacki, nie m ogąc w nocy dobrze w idzieć, tera lepiej s ły s z ą /d a le k o le p ie j, niż w szystkie inne zw ierzęta, i naw et lepiej niż człowiek. S łyszą one doskonale najciższy brzęk latających owadów i tym tylko sposobem lecąc cichutko za niemi łap ią j e , choćby ich nie w idziały. K toby um iał naśladow ać b rzęk muchy albo jakiego innego ow adu, stojąc cichutko i b rzęc ząc, może bliziutko do siebie zw abić latającego g ack a

Przekonano się ta k ż e , że g ack i nie pojaw iają się z w ie­

czora o jednym c z a s e , lecz jedn e w cześniej, drugie później, gdy się już dobrze ściemni. W szakże im później w noc, tem też ciem n iej, tem mniej widać. W ięc też i gacek im mniej może widzieć, tem mu też potrzeba lepiej słyszeć.

Otóż dlatego m ają g ack i tak w ielkie uszy, aby nie mogąc widzieć, tem lepiej słyszały. I w tem mamy dowód m ądrości Boga, że nie w szystkie gacki latają o tyra sam ym czasie, lecz jed n e wcześniej , d rugie p ó ź n ie j, bo też nie w szystkie owady nocne latają o tym samym c z a s ie , ale jedne wcześniej, drugie później. N iektóre gacki la ta ją już przed zachodem słońca i do­

syć wysoko, inne o zm ierzchu i przed wschodem słońca, jeszcze inne koło północy, niektóre ła ta ją niziutko ponad ziemią, inne blisko wód i ponad niemi, znowu inne m iędzy drzew am i i koło ich wierzchołków , jed ne bliżej m ieszkań ludzkich i koło nich, inne koło lasów i zarośli. G dziekolw iek więc i kiedykolw iek łatać zw ykły o zm ierzchu i w nocy owady szkodliw e, tam i wtedy la tają także nietoperze i sp rząta ją je. A żeby zaś zbyt silny dźw ięk ja k i, np głos dzwonu, w ystrzał lub inny podobny nie spraw iał nietoperzom boleści albo ich zgoła nie ogłuszył, dlatego m ogą one ucho nietylko za siebie, przed siebie lub na bok zgiąć, ale naw et płatkiem odstającym od niego czyli oso­

bną błoną zasłonić i zatkać.

N iektóre nietoperze m ają na nosie narośl z błony, nozdrze zaś zw ykle w ielkie i mocno ro zw arte, które je d n a k w razie potrzeby m ogą zawrzeć. J e s t w ięc rzeczą p e wn ą , że te zw ie­

rz ą tk a m ają węch bardzo dobry i że takow y do łow ienia ow a­

dów je s t im zarów no pomocny, ja k bystry słuch i czułe błony.

N ietoperze k ieru ją się zatem w locie w śród nocy głów nie czu­

ciem, słuchem i węchem. Żeby zaś tem pewniej i zręczniej m ogły łapać owady, mają one szerokie pyszczki.

K ażdem u dobrze w iado m o , że lis, wilk, kot nie tak ie ma zęby, ja k z a ją c , w iew ió rk a, koza, owca, wól, krow a lub koń.

D laczego to ta k je s t? dlaczego nie w szystkie zw ierzęta je d n a ­ kowe m ają zęby, czyli ja k to m ów ią, jednakow e uzębienie?

Zęby słu żą do g ry zie n ia , do żucia, do rozdrabniania pokarmu.

W ięc w edług rozm aitości pokarm u, jak im się zw ierzęta żywią, m ają one też rozm aicie urządzone zęby i nie w jed n ak iej liczbie, I rzeczyw iście krow a, wół, koń, zając w iew iórka i tym podobne zw ierzęta nie żyw ią się m ięsem , lecz tra w ą , sianem, słom ą, ow sem , słowem pokarmem ro ślinn ym , i dlatego m ają one zęby trzonow e o koronie p ła s k ie j; kot zasię, wilk, lis i tym podobne zw ierzęta nie je d z ą słomy, s ia n a , traw y, o w sa, lecz żyw ią się m ię se m , więc też zęby ich inaczej są urządzone, aniżeli u krowy, konia lub zająca. Z zębów można zatem po­

z n a ć , czera się zw ierzęta ż y w ią ; od tego zasię, czem się to lub owo zw ierzę ży w i, zależy najczęściej jeg o pożyteczność lub szkodliw ość

Ja k ie ż tedy zęby m ają nietoperze żyjące u n a s ? Otóż m ają one z przodu ta k zw ane siek ac ze, potem kły, wreszcie zęby trzonowe, przednie o je d n y m , tylne o k ilk u ostrych k o ń ­ cach a razem 32 do 38. T a k ie zęby nie m ogą służyć do g ry ­ zienia i żucia pokarm u ro ślin n e g o , lecz jedynie pożyw ienia zw ierzęcego. T a k też je s t rzeczyw iście; nietoperze żyw ią się li tylko ch rzą szc z am i, ćm am i, m u cham i, słowem w szelakiem i owadami latającem i w zm roku i w nocy.

N ietoperze żyjące u nas są zw ierzątka dosyć m a łe, bo chociaż z rozpiętem i skrzydłam i są 8 do 14 cali szerokie, p rze­

cież tułów u niektórych ma tylko p ó łtó ra , a u jednego nawet, 92

-zw anego k a r l i k i e m , tylko l ^ c a l a długości. T e nietoperze należą więc do najm niejszych zw ierząt ssących. G dyby tedy ilość pożyw ienia u nich była zastósow aną do ich w ielkości, nie w ieleby one zjadły owadów i nie w ielki przynosiłyby po- żytek. W szakże rzecz ma się inaczej. Chociaż nietoperze są zw ierzątka m ałe, straw ią one jed n ak bardzo wiele i wiele też jedzą. T a k np. zje nietoperz nieco w iększy odrazu dw anaście chrabąszczów , które razem ważą niemal tyle, co on sam niena- je d zo n y ; m niejszy nietoperz zje kopę mu c h , a jeszcze nie b ę­

dzie syty i po chwili znow u będzie jadł. A m uszą te zw ie­

rz ą tk a dużo naraz je ś ć , bo siedząc cały dzień w ukryciu, nie m ając po co latać w sło tę , a śpiąc całą zim ę, nie w ytrzym a­

łyby, gd y b y mało ja d ły naraz. Przekonanoj;się ta k ż e , że nieto­

perze nie zja d ają sk rz y d e ł, pokryw i nóg w iększych chrzą- szczów, ani sk rzy d eł c ie m , lecz same tylko tułowie. P rzeto zdołają one daleko więcej zjeść i stra w ić, niż gdyby zjadały zarazem tak tw arde i suche części owadów, jak iem i są w łaśnie skrzydła, nogi i pokryw y. Ja k o ż m iędzy drzew am i, niemniej na chodnikach i drogach obsadzonych d rz e w in ą , kędy la tają nietoperze, zran a po ciepłej nocy nieraz można widzieć niemało skrzydeł z ciem lub innych owadów zjedzonych w nocy od

nietoperzów . (B o k . n a s t.)

— 93 —

Z nauki zdrowia.

U k ą s z e n i e o d p s a w ś c i e k ł e g o .

W przypadku u k ąszenia od p s a , należy naprzód p rzek o ­ nać się z n ajw iększą pew n ością, czy pies był praw dziw ie w ściekły. Jeżeli bowiem nie je s t w śc iek ły , oszczędzi się u k ą ­ szonemu n ie spo ko jn ości, im a g in a c y i, b o ja ź n i, trw ogi, bardzo męczących i szkodliwych zdrowiu, tudzież lekarstw bardzo bo- leśnych. D latego w ażną je s t rz e c z ą , aby p s a , który ukąsił, zaraz porywczo (jak się zw ykle dzieje) nie z a b ija ć , ale p rze­

ciwnie starać się ile możności zam knąć, nie w ypuszczać i p rz e ­

— 94

-konać się doskonale: czy je s t w ściekły, uw ażając czy je , a zw ła­

szcza czy pije, i to nie w dniu jednym , ale przez dni kilka, i czy nie okazuje innych znaków w ścieklizny.

W ażn ą je st rzeczą p o z n a ć p s a p o d e j r z a n e g o o w ście­

kliznę, aby w cześnie zapobiedz strasznem u przypadkow i. Znaki początkow ej skłonności do w ścieklizny s ą : pies nagle ze zdro­

w ego staje się sm utny, poryw a się na pana s w e g o , zaczyna kąsać, jeść i pić nie chce, w oczach uk azuje bystrość, w obro­

tach niespokojność, zw iesza i ogon. T ak ieg o zam knąć potrzeba.

Znaki zupełnej w ścieklizny s ą : pies nie zna wcale pana swego, glos jeg o staje się chrypliw y, ma w stręt od pokarm ów zw łaszcza płyn n ych , nie pozw ala zbliżać się do sieb ie, ucieka z m iejsca gdzie zostaw ał gdy był zdrowy, nie szczeka, na wszy­

stko napada co je st po d ro d z e , ucieka na poprzek z głow ą zw ieszoną, z języ k iem sin y m , wywieszonym i okrytym pianą, oczy ma czerwone, bystre, ciecze z nich ropa, pysk pełen piany, uszy i ogon sp u szczo n e, sierć mu się jeży, szuka m iejsc c ie ­ mnych, u cieka przed w o d ą, upada nagle i znow u się podnosi;

nakoniec pada zmęczony i zdycha w konw ulsyaeh. Inne psy u ciekają od niego, co je st jednym z pew nych znaków w ściek li­

zny. Zdarzało s ię , lubo bardzo rzad k o , że pies w ściekły pił i p ły n ął przez w odę, dlatego należy mieć się na ostrożności i niedow ierzać psu choremu.

D l a p r z e k o n a n i a s i ę , c z y l i p i e s b y l w ś c i e k ł y , należy w ziąść k aw ałe k mięsa, ocierać go n a kiju o pianę, k tóra w ycieka z p yska psa zabitego, lub w ycierać nim ostrożnie (aby się przypadkiem nie zranić) o zęby tegoż psa, i dać to mięso do zjedzenia psu zdrowemu , je żeli go niechce i przestraszony od tego ucieka, to w tedy pewnie pies był wściekły. W reszcie w przypadku w ątpliw ym , gdy nie ma zupełnej pew ności: czy pies był w ściekły lub nie, należy użyć sposobów leczenia, ja k b y b y ł w ściekły, dla w szelkiego bezpieczeństw a.

P o u k ą s z e n i u o d p s a w ś c i e k ł e g o , naprzód ja k najspieszniej wymyć ranę ługiem wolno rozgrzanym lub letnią wodą z przesianym popiołem zm ieszaną. G dy tego nie ma, wziąść soli kuchennej g arść jednę do k w arty w ody, lub octu tęgiego,

— 95 —

a w reszcie i czystej uryny samej przez się , i pow tarzać um y­

wanie przez pół godziny. Potem ponacinać lancetem całą ranę g łęb o k o ; lecz ostrożnie, i na nią postawić b ań k i, aby krw i dosyć w yciągnęły, lub postaw ić w ran ę k ilk a pijaw ek, póki same nie odpadną. G dy krw i dosyć u jd z ie , znowu w ymywać ługiem lub uryną. Po odejściu krw i w sypać w ranę much hiszpańskich i postaw ić w izyk atory e, je żeli je st blisko apteka.

Jeżeli nie, w ypalić ranę żelazem rozpalonem, lub na ranę n asy ­ paw szy prochu strzeln iczego , zapalić co naw et i pow tórzyć można. W yleczenie bowiem na tem zależy, aby jak najprędzej w ytępić ja d z rany. Dla tem w iększego bezpieczeństw a, należy długo, bo do kilku niedziel nie goić r a n y , lecz utrzym yw ać gnojenie, p rzy k ła d ają c m aści gnojące. Sm arow anie tak że na około rany m aścią m erkuryalną, neap o litań ską zw aną, je s t b a r ­ dzo pożyteczne, lecz o to do lek arza udać się trzeba.

W iele je s t l e k a r s t w d o b r a n i a w e w n ą t r z po u k ą ­ szeniu psa w ściekłego, najdośw iadczeńsze s ą : proszek z k o rze­

nia zw anego p o k r z y k , inaczej w i l c z e j a g o d y (bella d o n n a ) tak że s z y l n i k w o d n y , drzewo cisow e, m a i k i , tj. owady m ajow e; zbierają je i zachow ują w oliwie. Lecz dla przepisania sposobu używ ania i ilości do le k a rz a udać się należy , jeżeli ten osądzi za potrzebne.

U k ą s z e n i e o d ż m i i l u b w ę ż a .

W m iejscach gdzie się znajdują węże lub ż m ije , n ajczę­

ściej ukąszenie trafia się w n o g ę, gdy kto nieostrożnie boso po łąk ach i k rzak a ch chodzi, a musi chodzić boso. W tym p rzy p ad k u n ależy : n a p r z ó d : nogę lub (co się trafia rzadko) ręk ę zw iązać wyżej rany ta k mocno, ja k tylko w ytrzym ać można, dla w zbronienia puchlinie iść do g ó ry ; lecz jeżeli można potrzeba zw iązać nie sz n u rk ie m , bo się w pije W skórę, i tę przeciąć może, ale taśm ą lub w stążk ą szeroką. P o w t ó r e : gdy są na prędce liście osowe i bzowe, ugnieść je m ocno, przyłożyć ną ranę i obwiązać kaw ałkiem płótna. G dy nie m a liści p rzy ­ łożyć m okrej ziemi, P o t r z e c i e : Z powrotem prędko do domu w ezw ać cyrulika i b ańki na m iejscu ran y p o staw ie; jeżeli ran a

— 96

Tom XX.

1, Lutego

W y c h o d z i w e L w o w ie co 10 d n i , to j e s t l . 11. i 2 1 . kaźdegro

m ie sią c a .

Nr. 7.

1869.

K o s z tu je T o c z n ie ■ z p r z e s y łk a p o c z to w a 2 z łr . w . a ., p ó łro c z ­

n ie 1 z łr . w . a.

B o g a , d z i e c i , B o g a t r z e b a , K to c h c e s y t b y ó sw e g o c h le b a .