• Nie Znaleziono Wyników

Metatekstowe sygnały ustabilizowania uzualnego leksemu

Sygnalizow anie wartości ekspresywnej leksemu może być również widoczne w p lanie m etatekstu. Jest to zjaw isko charakterystyczne zarówno dla szesnastowiecznych definicji słownikowych, jak i dla in ­ nych, „zw yk łych ” tekstów zaw ierających leksykę nacechowaną eks- presywnie. M etatek st w iąże się z dialogiczną naturą dyskursu, przy czym ow a dialogiczność dotyczyć może - jak zauw ażył M. Bachtin - również w ypow iedzi własnej - wpływ a wówczas na dystansowanie się nadaw cy do kom unikatu ( B a c h t i n 1963: 247). K ażd y tekst zatem jest dwutekstem złożonym z w ypow iedzi o rzeczy i wypowiedzi o w y­

p o w ie d zi ( W i e r z b i c k a 1971: 106). K om p on en ty m eta tek stow e w p ływ ają nie tylko na organizację tekstu, ale również na jego seman­

tykę, w yznaczają ponadto obszar pragm atyki dyskursu, można więc, opierając się na a n a lizie m etatekstu, wnioskować o niektórych ce­

chach komunikatu, którego oba „to ry” w yk azu ją różn y stopień w za ­ jemnych uwarunkowań: „O w e nici m etatekstowe m ogą pełnić najroz­

maitsze funkcje. U w yraźn ia ją »deseń sem antyczny« tekstu właściw e­

go, zespalają różne jego elementy, w zm acniają spajają. Czasami można je w ypruć nie u szkadzając reszty. C zasam i - n ie.” ( W i e r z b i c k a

1971: 121).

Inform acje o w artości ekspresyw nej jednostki leksykalnej m ogą pojawiać się w odautorskich uwagach o charakterze m etatekstowym w obrębie definicji leksykograficznej:

[84] Aenobarbus, K tóry Lisow atąbrod ę ma/ lis iako niektórzy zow a.

M ącz 4c [85] Agitator et exagitator, niespokoinik n agabacz iako niektórzy mó­

wią

M ącz 460c [86] C aliga m axim ini, provrbialiter, Długi człowiek/ Szmaglv/ nogai/

D lugowiezv iako niektórzy zow a.

M ącz 31d

M etatek stow a konstatacja (ja k o niektórzy zow ą; ja k o niektórzy m ó­

wią), dotycząca uzualnej stabilizacji leksemu (bądź jednego z jego zna­

czeń), stanowić może argum ent o pospolitości użycia (dużym zasięgu), potocznym jego wymiarze, który w połączeniu z kulturowo-semantycz- nymi inform acjam i zaw artym i w w yrazie i jego kontekstowym użyciu składa się na ek sp resy w n y ch arak ter danej je d n o s tk i w yra zow ej.

Konstrukcje m etatekstow e z kom ponentem sem antycznym ‘m ów ię’

(w yrażanym zarówno eksplicytnie, jak i im plicytnie) n a leżą do pod­

stawowych jednostek leksykonu m etatekstowego polszczyzny m ówio­

nej i m ogą stanowić znaczący elem ent w kształtowaniu dyskursu po­

tocznego ( O ż ó g 1990: 65-77). N iek tó rzy badacze u w ażają nawet, iż w s zy s tk ie je d n o s tk i m e ta te k s to w e z a w ie r a ją k om p on en t ‘m ó w ię ’ ( W i e r z b i c k a 1971). W m ateria le historycznym w idać zaś przede wszystkim problem dystansowania się nadawcy do w ypow iedzi z jed ­ nej strony oraz - co pozornie paradoksalne - wspólnotowości kultu- rowo-komunikacyjnej - z drugiej.

Jak ju ż wspomniano, m etatekstow e sygnały ekspresywności le k ­ semu napotkać m ożna ta k że w tek stach nieb ęd ących d efin icja m i słow nikow ym i:

[87] Pospolicie u nas mówią/ N ie często uźrzysz człowieka w ielkiego mą­

drego: a W łoch powiada/ że na jednym koniu jeżdżą; długi suchy/

w ielk i i głupi, p ik u lic z k o w ie zasię/ co wzrostu małego/ pospolicie są hardzi/ gniewliwi/ wysokich myśli/ w zgorę sie wspinający/ pręd­

cy/ bystrzy/ a bez rozmysłu: w okna takie sadzać: inaczej zaw sze ludzi nabaw ią śmiechu.

C erG ór 152 [88] Pospolicie wiec głu p k i zowa Bydłowskiemi

PaprPan L2v

K onstrukcje: p ospolicie m ów ią ; p o sp olicie zową tw o rz ą m etateksto- w ą inform ację o zakresie użycia w yrazu oraz - tak jak w wypadku przytoczonych wcześniej definicji leksykograficznych - stan ow ią sy­

gnał potoczności, jako że w sk a zu ją na uzu alną stabilizację i zasięg użycia.

P ew n ym sygnałem m etatek stow ym je s t w prow adzanie własnej, odautorskiej definicji (dookreślenia znaczenia?) użytego leksemu:

[89] Bog/ i podzisiejszy dzień/ nie skąd inąd/ jedno z porządnej m ałżeń­

skiej miłości/ chwalcę sobie obiera. A mamzerom/ to iest/ nierząd­

nego łoża dziatek nie rad cierpi

CzechRozm 163

M e ta te k s to w a konstrukcja to jest, p rzyw ołan a w funkcji w y ja śn ia ­ nia, w prow adza odautorski kom entarz dotyczący znaczenia jednost­

k i w yrazow ej. W ażkość podobnych q u a s i-definicji jest tym większa, że stanow i dowód świadom ości uzualnej (niespecjalistycznej) polsz­

c zy zn y d aw n ej. O d zw ie rc ie d la pon adto szesn a sto w ieczn y system a k sjolo giczn y będący w yzn a czn ik iem ku ltu ry polskiej epok m in io­

nych.

Podobnych definicji jest dość sporo w badanym m ateriale, często jed n ak ich w ym iar m etatekstow y jest ukryty. Elem ent definiowania, a w ięc operacji językow ej na języku, jest wówczas procesem p rzyn a­

leżn ym do struktur głębokich kom unikatu, niem niej zachowuje w y ­ m iar m etatekstowy. Szesn astow ieczn i użytkow nicy polszczyzny od­

w ołu ją się często do ujęć n iezw yk le obrazowych:

[90] matacze to s korzenia m ieczykowego albo kosaćcowego uformują iakobv człowieka

FalZiol I 86d [91] Co bv ośmiom bvło dosyć/ to sam ziadł: takim o b ż e rc ą bvł

S k arŻ yw 164 [92] U nas Polakow p ła c z y p ie n ią d z o w barzo dosyć/ snadź drugi w oli

sie za szeląg albo za grosz dać ukrzyżować/ a niżeliby go m iał udzie­

lić na nauki synowi swemu.

G liczKsiąż M 2v

Obrazowość owa m oże mieć charakter bądź m etaforyczny (przykład 90), bądź n iezw ykle konkretny (cytaty 91, 92), oba sposoby przem a­

w ia ją jednak niezw yk le do w yobraźni odbiorcy - jeden przez asocja­

cje z czymś niem ożliwym , nadrealnym, inne - przez skojarzenia z nad­

miarem (hiperbolizacja).

Zdarzają się rów n ież w yw ody o charakterze quasi-figu r etym olo­

gicznych:

[93] Jeden K roi za żyw ota ten w sobie zwyczaj miał/ że zawsze spraw ie­

dliwość do ju tra odkładał [...] M ów ili przyjaciele/ aby się spowiedał/

On wszytko iutro/ iutro/ Kapłonom [/] odkładał [...] U m arł on d o ju - t r a s z e k z swoim odkładaniem/ Jeszcze o sprawiedliwości dziś w o­

ła ją za nim.

B. Paprocki, K oło rycerskie, (Raków, ok. 1600)

Powtórzony kilkakrotnie leksem ju tr o jest w yraźnym sygnałem zna­

czenia (składającym się na sw oistą parafrazę słowotwórczą) użytego dalej leksem u, poddającego się w p rzyw o łan ym kon tekście łatw ej a n a lizie m o rfo lo g iczn o -sem a n tyczn ej. O db iorca staje się n ieja k o świadkiem „tw orzen ia” leksem u w procesie komunikacji: ju tr o + od ­ kładać do ju tra » dojutraszek.

N ap otk ać m ożna też proste d efin icje, stan ow iące kon tekstow e sygnały nacechowania ekspresywnego leksemu:

[94] f u r v ia t leda o co ła ie.

Strum R2v, R3v [95] już ten w trosze swojej W iętszy Pan niż g rzeiisk a rb / co o grosz płacz

stroi ei.

R ybG ęśli C4

P ow yższe p rzyk ład y (94-95) to niejako definicje „przypadkow e” . W ydaje się, iż au torzy w p le tli ch arak terystyk ę osoby w tekst, n ie ­ świadom ie definiując znaczenie E A N O i tym samym w yjaśniając je odbiorcy, bez specjalnego przygotowania można bowiem „odcyfrować”

semantykę przywołanych wyrazów: furyjat to ‘osoba porywcza, kłótli­

w a’; grzejiskarb to ‘człowiek skąpy’.

Odnotowano także pew ną liczbę „definicji wierszowanych” , w p la­

tanych w szerszy kontekst komunikatu. Rym, jako zabieg dźwiękowo u w yp u k lający d an ą form ę, stan ow i w tym w ypadku znaczący e le ­ ment, pom agający wydobyć E A N O z kontekstu, wskazując jednocze­

śnie m iejsce i fu n k cję leksem u nacechow an ego. N a p otk ać m ożna struktury rym owane o charakterze wyjaśniającym :

[96] A nie trzeb a wyliczać/ co łak o m ie ć czyni/ Bo jego każda sprawa podobna ku św in i.

R ejW iz 173v [97] łakom cę miei za czarta/ niech z toba nie mieszka/ Ten którego uwio­

dła do pychy zła ścieszka.

Prot D2v

Inform acja o charakterze w yjaśnienia została prowadzona za pomo­

cą spójnika (bo) lub zaim ka (ten) w funkcji wskaźnika zespolenia. Jak pokazują badania, spójnik bo często pełni w polszczyźnie - także h i­

storycznej - funkcję m etatekstow ą (K a w k a 1988). Asocjacje seman­

tyczne łakomca ze św inią oraz łakomca z czartem, pychą dodatkowo uw ydatniają ekspresywną wartość leksemów, podkreślają bowiem na­

cechowanie emocjonalne płynące z konotacji E A N O .

W polszczyźnie szesnastowiecznej w ystępu ją także definicje w ię ­ cej niż jednej E A N O - wówczas p rzybierają np. postać współrzędne­

go zdania łącznego:

[98] Ano ło tr z n ie rz ą d n ic ą podziela sie snadnie/ Ow a gdzie co w yłu ­ dzi/ a ow też u kradnie.

R ejW iz 139v

Ciekawe są rym owane definicje o charakterze obrazowej, być może hum orystycznej, deskrypcji:

[99] Złego sługę malarze/ tak figurowali/ Pvsk świni/ W ilcze uszy/ do łba mu przydali L .l. W szvtkobv żarł bv Świnia/ W ilczym słucha uchem/

Bo pew nie nic nie sprawisz/ z om vlnvm p a d u c h e m .

R ejZ w ierz 118

O dw ołanie się do potocznego, poddanego procesow i silnej stereoty- pizacji, w izerunku zw ie rzą t stanowi fortunny zab ieg zdefiniow ania E A N O . Obie przyw ołane nazw y anim alistyczne (Świnia, w ilk) w pol­

szczyźnie w yw ołu ją jednoznacznie negatyw ne asocjacje, co w iąże się z w yraźnie n egatyw n ym i konotacjam i większości nazw zwierzęcych, często uwikłanych w ustabilizowane uzualnie struktury nieciągłe (tu:

żreć by Św inia; słuchać w ilczym uchem ), dodatkowo uw ydatniające wartość ekspresyw ną w y ra zu 10 ( R e j t e r 2003: 327).

10 N ależy jednak pamiętać, iż cechą potocznej konceptualizacji zwierząt jako świa­

ta o swoistej jedności (bez uwzględniania podziału na gatunki), pozbawionej w pew­

nych kontekstach komunikacyjnych wymiaru ekspresywnego, jest podmiotowość (Z a - r o n 1998). Potwierdzałoby to dychotomiczny charakter potocznej (oralnej, prenauko- wej) percepcji ( O n g 1992).

Sygnały o charakterze pragmatycznym -