• Nie Znaleziono Wyników

„Cogitationum poenam n e m o luit"

S c e n a I

Scena: w tle rozgwieżdżone niebo (migoczące gwiazd) W głębi, z p r a w e j stoi Chło-pak. Ubrany w czarne spodnie i czarny golf. Z lewej wysunięty ku widowni czarny glo-bus. na który w zakończeniu pada ostre światło (z prawej).

C h ł o p a k (głośno myśli)

Jest w tym niebie c o ś niepokojącego, c o ś co mnie głęboko przeraża, a zarazem pociąga Jakby fata za falą napływając d o mej głowy budziły ciekawość... i coś jeszcze,.. Nieboskłon jest jak mapa. która c o ś p o k a z u j e , d o k ą d ś prowadzi... C z y ż b y ? Nie. ta mapa to wcale nic rzeczywisty obraz Wszechświata. To t y l k o p o z b a w i o n y znaczenia śmietnik. P o k a z u j e gwiazdy sprzed milionów lat. a my śmiesznie bezmyślni wierzymy, ze jest to aktualna wizja Kosmosu. Nic bardziej mylnego! A czy w życiu nie jest podobnie? Ileż to razy w y d a j e się nam. że m a m y c o ś w zasięgu ręki, że to c o ś jest nieuchronnie nasze a gdy w y k o n u j e -m y naj-mniejszy ruch czy gest. wrażenie to pryska n i c z y -m -mydlana bańka. A ręka trafia w pustkę. Nawet sami dla siebie jesteśmy niczym dwie gwiazdy lezące p o przeciwnych stronach Wszechświata. Niby siebie widzimy, ba. nawet słyszymy, lecz czy m o ż e m y być pewni, że ten obraz lub te słowa to j u ż nic przeszłość, już nic prawda? Ileż w naszym życiu jest iluzji?! Ileż rzeczy musimy przyjąć na siłę. wmawiając w siebie ich autentyczność.

P r o l o g

Na środku sccny. na stoliku ustawiony jest telefaks. Urządzenie jest włączone, syste-matycznie ..wyrzuca z siebie" informacje; zwoje papieru lezą w bezładzie obok stolika.

T ł o jest c i e m n e . Z głośników, umieszczonych z tyłu widowni, dobiega głos spikera czy-tającego napływające wiadomości

G l o s s p i k e r a

S e r w i s informacyjny.

O nielegalnej emigracji i nacjonalizmie W Warszawie rozpoczęło się 13 b m . d w u -dniowe spotkanie ekspertów i d y p l o m a t ó w państw Inicjatywy Środkowoeuropejskiej na temat nielegalnej emigracji, nacjonalizmu i ksenofobii. Przewodniczenie konsultacjom, p o ś w i ę c o n y m lej problematyce, powierzono Polsce. C e l e m spotkania jest w y m i a n a

infor-m a c j i o w y s t ę p o w a n i u o infor-m a w i a n y c h zjawisk w krajach Inicjatywy o r a z o p r a c o w a n i e na tej p o d s t a w i e programu dalszych konsultacj..

Sport.

S u p e r p u c h a r E u r o p y zdobyli piłkarze A C P a r m a , którzy w r e w a n ż u pokonali 2 : 0 A C M i l a n .

W i a d o m o ś c i kulturalne.

F u n d a c j a i m . E m i l a Slistera przyznała tegoroczne, prestiżowe n a g r o d y literackie. Z a n a j l e p s z e o p o w i a d a n i e S F debiut, główną nagrodę 3 letnie s t y p e n d i u m w U S A -otrzymał młody P o l a k , którego d a n y c h F u n d a c j a nic podała. J e g o u t w ó r pt. ..Spacer..."

o p o w i a d a historię d w ó j k i m ł o d y c h astronautów b a d a j ą c y c h nieznane przestrzenie k o s m o -su. Niestety na skutek ataku O b c y c h zostają oni z m u s z e n i d o opuszczenia s w e g o statku o nazwie . P e g a z " i wyruszenia we Wszechświat... na piechotę. W a ż n y m e l e m e n t e m

na-g r o d z o n e na-g o o p o w i a d a n i a , j a k podkreśliła k o m i s j a o c e n i a j ą c a b l i s k o 3 0 0 n a d e s ł a n y c h p r a c . j e s t c i e k a w y w ą t e k miłosny oraz s z o k u j ą c e z a k o ń c z e n i e utworu.

Z r e g i o n u .

3-lelni Daniel spalił ocju stodołę wraz z m a s z y n a m i . R z e c z miała miejsce w czwartek przed p ł u d n i e m w Radziejowie (woj. chełmskie). Dziecko bez opieki dorosłych bawiło się w stodole zapalniczką. O d j e j płomienia z a j ę ł y się s k ł a d o w a n e w b u d y n k u s i a n o i s ł o m a . Spaliły się r ó w n i e ż ciągnik, sieczkarnia i inne m a s z y n y rolnicze. Józef J.. ojciec m a ł e g o Daniela, o s z a c o w a ł straty na o k o ł o 200 min.

P r o g n o z a biometeorologiczna.

M o ż e m y o d c z u w a ć zmęczenie, senność, osłabienie refleksu i różne dolegliwości. Sto-s o w a n i e u ż y w e k niewSto-skazane. Należy unikać i n t e n Sto-s y w n e g o wySto-siłku fizycznego.

P o g o d a na w e e k e n d : w sobotę d u ż o chmur, m i e j s c a m i m o ż e j e s z c z e p o p a d a ć deszcz, w niedzielę d o ś ć p o g o d n i e i ciepło, w c i ą g u dnia od 5 d o 7 C .

L e c z b y n a j m n i e j nic przeszkadza to n a m . w s z y s t k i m bez w y j ą t k u , żyć w tym świecie p o b o ż n y c h życzeń, ulotnych pragnień...

Jest w tym niebie coś niepokojącego, c o ś c o mnie głęboko przeraża... Boję się.

S c e n a II

Scena p o g r ą ż o n a w ciemności. Powoli d w a reflektory (zielony z lewej, czerwony z pra-w e j ) zaczynają ośpra-wietlać środek sccny. P o ś r o d k u , ok. 0 . 5 m nad ziemią pra-wiszą d pra-w a ska-fandry astronautyczne (białe), ..trzymające się za ręce" (lewy w świetle zielonym, p r a w y w c z e r w o n y m ) . G l o s y a k t o r ó w dobiegają z głośników (jak w prologu). P o z a k o ń c z e n i u kwestii reflektory gasną powoli.

O n a

I k o g ó ż to m y tu m a m y ?

My. którzy p o wiekach w r a c a m y P r z y b y w a j ą c z d a l e k i e j przyszłości Do k o g o w s t ą p i l i ś m y w gości?

O n

O n l o nas przed laty stworzył C a ł y W s z e c h ś w i a t n a m otworzył Powysylał nad niebiosa

Gdzie w c i ą ż czeka na nas... kosa.

O n a

O n nas w y p c h n ą ł w świat daleki I porzucił b e z opieki

O n nam zadał straszne m ę k i My w c i ą ż ż y w i - z j e g o ręki!

O n

L e c z Fortuna k o ł e m toczy Strach z a g l ą d a w j e g o oczy O l o nadszedł dzień zapłaty W s t ą p i s z dzisiaj między katy

S c e n a I I I

S c e n a : bar. na blacie szklanka z sokiem p o m a r a ń c z o w y m , o b o k k o s z na śmieci. N a w y s o k i m stoiku, przy blacie siedzi C h ł o p a k Jesi u b r a n y w j e a n s y i biały p o d k o s z u l e k . Powoli, zastanawiając się, coś pisze N a koniec z roztargnieniem. z rezygnacją czyta i zaczy-na m a z a ć p o dopiero c o s k o ń c z o n y m tekście. Następnie kartkę mnie i w y r z u c a d o k o s z a . Z opuszczoną g ł o w ą schodzi ze sceny. G l o s dobiega z głośników.

G l o s C h ł o p a k a

To już 4 lata, wliczając w to czas, gdy Cię kochałem, a jeszcze nic znałem, gdy w myś-lach różami, bez kolców, C i e b i e - d r o g a Julio, j a - M y ś l ą c y R o m e o o b s y p u j ę

M y ś l ą c y R o m e o - to brzmi tak d u m n i e i jakże... smutnie. L e c z czy spełnionym, rado-s n y m jerado-si uczucie b ę d ą c e iluzją? B ę d ą c e rado-snem... T o j u ż chyba n o r m a l n e , że o tej porze człowiek balansuje na granicy sensu i bezsensu, na granicy p r a w d y i kłamstwa, na g r a -nicy siebie s a m e g o .

Z d r a d z ę C i w t a j e m m c y . że czasami z a d a j ę s o b i e pytanie: c z y j e s t e m n o r m a l n y ? I d o c h o d z ę d o w n i o s k u , że tak. Nawet na p e w n o tak. D l a c z e g o ? B o w i e m m a m głupie marzenia i j e s t e m leniwy. A to są przecież n a j n o r m a l n i e j s z e rzeczy pod S ł o ń c e m . . A l e czy pod i n n y m t e ż ? T k w i we m n i e j a k i ś smutek i o b a w a , spleen - m ó w i ą c j ę z y k i e m S z e k s p i r a .

A zresztą - ..Za wiele myślę. Z takimi niebezpiecznie".

C z e g o ś się b o j ę !

t o ś wraca d o m n i e j a k b u m e r a n g i zamierza strącić mi głowę. Ja 10 w i e m . j a to c z u j ę . Proszę, pomóż mi! Uratuj m n i e przed nimi!

S c e n a IV

Scena: fotel (pośrodku, tylem d o widowni), kanapa (7. lewej, bokiem), na szafce (w głę-bi. z prawej) telewizor i video Ekran telewizora skierowany ku widowni. W fotelu sie-dzi Chłopak ubrany j.w. Nagle na miejscu emitowanej bajki pojawia się obraz: zdjęcia uśmiechniętej dziewczyny (brunetki o c i e m n e j karnacji) i młodego mężczyzny (blondy-na). Następnie pokazane są fragmenty filmu - odlot j a k i e j ś rakiety, wahadłowca. Chło-pak podchodzi d o telewizora i zaczyna przy n i m manipulować. Pojawia się i zaczyna narastać powoli w i b r u j ą c y dźwięk o w y s o k i e j częstotliwości (uzyskany z generatora d ź w i ę k u ) .

Chłopak zakrywa sobie uszy. krzyczy, zaczyna ..szaleć" - przewraca fotel, upada, wije się z bólu. Nagle wszystko znika: nastaje ciemność i cisza. Po paru chwilach rozlega się utwór - m u z y k a o r g a n o w a , (proponowane: J o h a n n Pachebel. Preludium Chorałowe / Chorale „Allcin Gott. in der H o h sci E h f ' ) .

S c e n a V

Scena: z lewej strony stoi O n a (dziewczyna ze zdjęcia), na środku sceny Chłopak (ubrany jak w scenie I). z prawej zaś strony stoi O n (partner dziewczyny). Nad n i m i . pośrodku sceny wisi ok. 2 m nad ziemią obraz - prześcieradło tlo ciemne.

O n a : Witaj chłopcze! Witaj nasz ojcze!

O n : Witaj nasz zabójco!

C h ł o p a k : K t o to?

O n a : Jak to? Nic poznajesz nas? To my. twoje dzieci.

O n : T w o j e ofiary.

C h ł o p a k : Kim jesteście? Jak tu wcszliście?

O n . Jaką o n n u krótką pamięć A zresztą to chyba nie dziwne. Ludzie często z a p o m i -n a j ą . o... swoich zbrod-niach. Chowają je. maskują, zapomi-nają, oszukują sami siebie, lecz te. tak s a m o jak my dziś. wracają p o latach... (Śmieje się). Jak to się mówi; p r a w d a na wierzch w y p ł y w a .

O n a : D a j mu j u ż spokój! Nie widzisz, że to jeszcze dziecko?

O n : O . nic! To już nie dziecko. O n zresztą nigdy dzieckiem nie był. Zawsze taki po-ważny. opanowany, zawsze taki dorosły...

C h ł o p a k : (przerywa) C z y wreszcie mi powiecie, jak tu się dostaliście 1 kim jesteście!?

O n a ; Nic jesteś głupi, więc chyba wiesz, że duchy nie używają kluczy ani wytry-chów. My też. Jesteśmy tam. gdzie chcemy. O t . pstryk... i j u ż gotowe.

C h ł o p a k : Ale dlaczego „wpstryknęliście się" d o mnie?

O n a : Przecież Ci j u ż to mówiłam. Jesteś naszym ojcem.

C h ł o p a k : Ale kim wy jesteście'*

O n a : C z y pamiętasz s w o j e pierwsze opowiadanie, to napisane przed kilku laty na konkurs? To. które zostało nagrodzone stypendium, na które nic pojechałeś? Pamiętasz

„Pegaza" i dwójkę młodych astronautów? Martena - doskonałego jak grecki posąg, równic

t w a r d e g o w ś r o d k u , j a k i na z e w n ą t r z ? I Kalhari - d r o b n ą , odważną d z i e w c z y n ę o złoci-s t o b r ą z o w y c h o c z a c h ?

C h ł o p a k : (przygląda się. p o z n a j e ) T o wy jesteście Kalhari i Marten!!!

O n : N a m b a r d z o p r z y j e m n i e , że n a s poznałeś, ale czy tobie będzie p o d o b n i e ? N i c s ą d z ę .

C h ł o p a k : Ależ to n i e m o ż l i w e ! Przecież ja was w y m y ś l i ł e m , istnieliście tylko w m o -j e -j głowie i na kilku arkuszach papieru. W a s p o prostu nic ma!

O n a : ( s z y d e r c z y śmiech)

C h ł o p a k : W y nie możecie istnieć!

O n a : ..Myślisz więc j e s t e m " ot c a l a tajemnica. Fakt. t o ty n a s stworzyłeś, w y m y -śliłeś. I m y j e s t e ś m y twymi dziećmi.

O n : 1 ofiarami...

C h ł o p a k . Nic. t o niemożliwe! Takie rzeczy zdarzają się tylko w k s i ą ż k a c h SF.

O n a : S k ą d m o ż e s z w i e d z i e ć , że t w o j e życic nie jest taką k s i ą ż k ą ? C z y nigdy nie słyszałeś o konstrukcji s z k a t u ł k o w e j ?

C h ł o p a k : Słyszałem...

O n a : S a m więc widzisz. Nie masz c o się dziwić. To. żc tu jesteśmy, j e s t tak s a m o realne jak... f a k t n a s z e j śmierci.

O n : A p r o p o s naszej śmierci. C h y b a nadszedł c z a s . by w y r ó w n a ć r a c h u n k i . Panic Fantasto. C z y ż nie?

O n a : P o c z e k a j ! W p i e r w d o w i e m y się d l a c z e g o ? C h ł o p a k : C o „ d l a c z e g o " ?

O n a : D l a c z e g o nas zabiłeś C h ł o p a k : Nie. j a chyba śnię ...

O n : P o g ó d ź się wreszcie z faktem naszego przybycia. P o g ó d ź się. zresztą, z c a ł y m ś w i a t e m , bo nic w i a d o m o ile czasu ci zostało...

O n a : Tak. Zróbmy krótki rachunek. Konkurs wygrałeś, ale na studia nic wyjechałeś. Napi-sałeś kilka rzeczy, dostałeś parę świadectw, byłeś kilka razy za granicą... i to by b y ł o chyba wszystko. T o smutne, żc tylko tyle. Pomyśl, ile rzeczy jeszcze przed tobą. a tymczasem...

O n : A t y m c z a s e m powracają znikąd starzy przyjaciele.

O n a : K i m m y j e s t e ś m y właściwie dla ciebie?

C h ł o p a k : N i c wiem... M o ż e jesteście m o i m i p o m y s ł a m i , które nie mogą zostać zrea-lizowane... jesteście cząstką mnie samego...

O n : O j . z p e w n o ś c i ą ; odrobiną nadziei ludzkości i c h ę c i stania się c i c h y m b o h a t e r e m , syntezą c y n i z m u i r o m a n t y z m u , kiepską miłością i b r a k i e m j a k i c h k o l w i e k r o z s ą d n y c h r o z w i ą z a ń na przyszłość. O t o c z y m j e s t e ś m y ? Nic. N i c z tego. M o ż e j e s z c z e w c z o r a j byliśmy twymi o f i a r a m i , a raczej ofiarami t w e j c h o r e j wyobraźni. L e c z dziś. g d y nad-szedł d l a ciebie d z i e ń s ą d u . j e s t e ś m y twoim trybunałem.

C h ł o p a k : Nic wy macie mnie sądzić!

O n : (śmieje się) Jakże dziwnie brzmią w t w y c h ustach takie słowa. Szczerze m ó w i ą c , nigdy b y m się t e g o p o tobie nie s p o d z i e w a ł . A ty?

O n a : N i e w i e m . o n jest laki... śmieszny. Raz wielki i śmiały, a raz malutki i przerażo-ny. C z a s a m i c h c e u d o w o d n i ć c a ł e m u światu swe rac,.i. a gdy przyjdzie c o d o czego, t o o k a z u j e się, żc nie m a o c z y m m ó w i ć .

T o c h y b a niezwykle; laki brak stabilności wewnętrznej - to chyba c o ś niebezpiecznego.

C h ł o p a k : Przestańcie! Słyszycie, przestańcie! Jak będę chciał słuchać takich bredni t o pójdę d o p s y c h o a n a l i t y k a . Skończcie j u ż le...

O n : O! N a r e s z c i e z a c z y n a m ó w i ć rozsądnie. Zuch chłopak! N o w i ę c . r o z p r a w y j a k o takiej nie będzie. N i e j e s t e ś m y c i e k a w i , c o masz na swoją obronę. J e d y n e c o nam pozo-stało l o w y d a ć w y r o k .

O n a . M i e l i ś m y d o s y ć d u ż o czasu b y w y m y ś l i ć c o ś o d p o w i e d n i e g o . I s ą d z i m y , że t o mamy. Równocześnie zapłacisz nam za nasze krzywdy, a w przyszłości nic będziesz w sta-nic p o w t ó r z y ć s w e g o czynu - a l o jest c h y b a ideą kary. c z y ż n i e ? B ę d z i e t o . w p e w n y m sensie resocjalizacja... tak. w p e w n y m sensie. Będzie t o życie p o śmierci.

C h ł o p a k : C o ! ? O c z y m ona m ó w i ? ! C o m a m niby r o b i ć ?

O n a : M ó w i ą c szczerze, m a m ś w i a d o m o ś ć , iż nic s p o s ó b jest przewidzieć t w o j e j re-akcji. R ó w n i e dobrze m o ż e s z napluć nam w twarz, l u b też rzucić się d o stóp. Nic w i e m . A l e 10 nie takie ważne. Teraz...

O n : Z a t e m , z p e w n ą satysfakcją i n f o r m u j e m y P a n a . iż został Pan skazany na śmierć biologiczną. C z e ś ć .

K o n i e c

O d a u t o r a .

P o w y ż s z e 5 sccn i prolog, o p a t r z o n e tylułcm nie mają charakteru pracy c z y s t o literac-kiej i w zamyśle stanowią jedynie podstawę d o inscenizacji krótkiego przedstawienia. Pre-z e n t o w a n e roPre-zwiąPre-zania scenograficPre-zne, c Pre-z y też m u Pre-z y c Pre-z n o - d ź w i ę k o w e . p o d o b n i e Pre-zresPre-ztą jak i c z ę ś ć w y p o w i e d z i mogą zatem ulec. w trakcie e w e n t u a l n y c h prób. z m i a n o m .

Kraków teatralny

Przemysław Więczkowski