• Nie Znaleziono Wyników

Przyszłość jest teatrem teatr jest przyszłość uf

Z a n i m z o s t a ł e m a k t o r e m , byłem m u z y k i e m . G r y w a ł e m na cybcrluini i c z a s a m i na syntogłosie. Z a w s z e m u s i a ł e m i m p r o w i z o w a ć , nuty s k o n f i s k o w a n o m i j e s z c z e w ubieg-łym stuleciu i j a k o ś nigdy nic s p r a w i ł e m sobie n o w y c h . Dzięki i m p r o w i z a c j o m m i a ł e m najbogatszy z możliwych repertuarów: nigdy nie grałem dwukrotnie tego s a m e g o utworu!

Z m u z y c z n ą karierą musiałem się p o ż e g n a ć po wielkiej Katastrofie. T o z n a c z y nie po lej p i e r w s z e j , t a m t a w y d a r z y ł a się d o k ł a d n i e na d w a m i e s i ą c e p r / c d m o i m u r o d z e n i e m . Pewnie d l a t e g o j e s t e m taki. jaki j e s t e m , nic inny. M a m d w i e pary rąk, a l e i lak prze-graniu posługiwać5 się m o g ł e m tylko j e d n ą , bo ta d o d a t k o w a miała strasznie długie szpo-ny. a zresztą z a w a d z a ł y pierścicnisle łuski na nadgarstkach. C z a s e m ż a ł o w a ł e m , że nie d a l c m ich s o b i e o p e r a c y j n i e usunąć. Nie z d e c y d o w a ł e m się tylko dlatego, że m o j a była d z i e w c z y n a (sama z zielonymi włosami i o g o n e m , z a t r o f i z o w a n y m c o p r a w d a , ale ogo-n e m ) m a w i a ł a , że ją podogo-niecają. Ją zresztą prawie w s z y s t k o podogo-niecało, ogo-nawet patrolo-wy. który dosta! od terrorysty granatem w p r z e d n i e rozgałęzienie n i b y c z u l k ó w i trzy dni przeleżał pod naszymi d r z w i a m i , b o służby o c z y s z c z a n i a metropolii zajęte były u s u w a -niem s k u t k ó w eksplozji w p r z e t w ó r n i w y s o k o t o k s y c z n y c h ścieków... N i e w a ż n e . I tak zginęła r o k p ó ź n i e j , w t e j d r u g i e j Katastrofie, która p o z b a w i ł a mnie z a w o d u . M o ż n a p o w i e d z i e ć , że zostałem bardzo skutecznie O D M U Z Y C Z O N Y .

Te Katastrofy, t o w ogóle bardzo c i e k a w y temat d o w s p o m n i e ń . Pierwsza była prawie na p e w n o nuklearna, ale c o do tej drugiej zdania są podzielone. S a m p a m i ę t a m niewiele, j a s k r a w y błysk, s z u m i ą c y huk i płomienie, t a ń c z ą c e nad resztkami h i p c r w i c ż o w c ó w

dy-m i ą c o c z e r w o n e t a n g o . C z a r n e niebo. D e s z c z leż czarny. Pini g r u z a dy-m i z o s t a ł a dy-m o j a z m i a ż d ż o n a cyberlutnia i z d e z e l o w a n y syntoglos. S t r a c i ł e m też na skutek w s t r z ą s u m u -zyczny słuch, no i nogę. nie p a m i ę t a m d o b r z e , lewą c z y p r a w ą . W kilka dni p ó ź n i e j i tak w y r o s ł a mi druga. Z y s k a ł e m też nową parę oczu, w y s u w a n y c h na czulkach j a k miniatu-rowe peryskopy. P o d o b n o mają bursztynowe tęczówki i wąziutkie źrenice. Najważniejsze, że świetnie nimi widzę, szczególnie p o zmroku. Bo stare c o ś mi zaczynają s z w a n k o w a ć , f u n d n ą l c m s o b i e nawet za dwieście tysięcy kredytek superhiperszkła p o m n i e j s z o p o w i ę k -s z o p o l c p -s z a j ą c e . ale nic pomagały, więc o d d a ł e m j e na zlom.

No lak. J e s t e m aktorem. I t o p o n o ć c a ł k i e m niezłym. Nasz teatr nazywa się „Prehi-storie". W s z y s c y , którzy g o o d w i e d z a j ą , u w a ż a j ą , że t o świetna n a z w a , choć p r z e w a ż n i e

nic mają pojęcia, c o ona znacz)'. Nic ma w tym niczcgo dziwnego, m y leż nie wiemy. W Katastrofie przepadły całe planetarne zasoby informacji, p o d o b n o j a k i ś k o m a n d o s s f o r m a -tował n i e c h c ą c y główny dysk c e n t r a l n e g o komputera. A p r y w a t n e a r c h i w a b e z w y j ą t k u s k i e r o w a n o na przemiał. To z n a c z y d o regeneratorów. Przerobili na tlen. w o d ę i substan-c j e o d ż y w substan-c z e substan-całą w i e d z ę naszysubstan-ch tatusiów i m a m u ś . Isubstan-ch s a m y substan-c h , jeśli przeżyli, też.

B a r d z o d o b r z e . P r z y n a j m n i e j nie wtrącają nam się teraz d o polityki.

A rząd mamy niezły, tylko podatków jakby ciut za wiele. I żreć nic z a w s z e jest c o . i po-wietrze j a k i e ś takie nieświeże. Z n a c z y się. cuchnie. B o urządzenia d o odzysku nie za-wsze chcą d z i a ł a ć tak. j a k trzeba. Ale t o drobiazg.

P r z y n a j m n i e j j e s t e ś m y teraz wolni i niezależni. Zupełnie wolni i niezależni. N i e chce-cie. nie musicie wierzyć, ale tak właśnie jest. W O L N I I N I E Z A L E Ż N I .

S z k o d a tylko, że tak nas malo. Z t r u d e m udało mi się znaleźć ośmiu a k t o r ó w i d w i e aktorki. A i tak j e d n a nic z a w s z e m o ż e grać. b o cierpi na cykliczne obniżenia formy.

D o s ł o w n i e lak. To znaczy, że c o pewien c z a s . zwykle c o tydzień obniża się j e j f o r m a . E w o l u c y j n a o c z y w i ś c i e . C z a s e m tylko d o p o z i o m u antropoida. Robi się w t e d y włochata i strasznie krzyczy, musimy ją izolować, żeby nam nic potrzaskała dekoracji. A c z a s e m aż d o poziomu p r y m i t y w n e g o strunowca. K i e d y wraca d o siebie, m ó w i z a w s z e , że t o skutek szoku. Bo w trakcie Katastrofy uderzył ją w g ł o w ę miniaturowy analizator spek-tralny d o s p r a w d z a n i a jakości margaryny i oleju d o s m a ż e n i a . P r a c o w a ł a w t e d y w labo-ratoriach s p o ż y w c z y c h . T e r a z pracą w teatrze dorabia do emerytury.

Sztuki pisze dla n a s były elektronik, też niezły oryginał. P o d m u c h e k s p l o z j i Katastro-f y rzucił go do basenu z k r o k o d y l a m i i na skutek mutacji s a m w y g l ą d a teraz jak gigan-t y c z n y k r o k o d y l . A l e z a c h o w u j e się c a ł k i e m kulgigan-turalnie. I m i e w a g e n i a l n e p o m y s ł y . M o ż e to dzięki t y m m u c h o m , którymi się żywi.

Aktualnie p r a c u j e m y nad j e g o j e d n o a k t ó w k ą pod tytułem Cybtrserce. R z e c z d z i e j e się na planecie H i p h o p odległej o d Ziemi o półtora tysiąca świetlnych lat T o historia robota p o d r ó ż n i k a z a k o c h a n e g o w c ó r c e króla tamtejszego plemienia D w u g ł o w ó w . J a . o c z y w i ś c i e , g r a m g ł ó w n e g o bohatera. W s z y s t k i c h c h ę t n y c h z a p r a s z a m y na p r e m i e r ę , pojutrze w i e c z ó r w ruinach fabryki m i k r o b u t ó w dla m e c h a n i c z n y c h stonóg. O b y tylko nic padało. B o f a b r y k a nic m a , niestety, d a c h u .

Afisze m a l u j e leraz moja n o w a d z i e w c z y n a . O n a też k o m p o n u j e m u z y k ę d o przedsta-w i e ń . Jest c a ł k i e m ładna - d z i e przedsta-w c z y n a , nic m u z y k a . M u z y k a jest okropna. A l e przedsta-w i d z o m t o chyba nic przeszkadza. W r a c a j ą c d o dziewczyny, szkoda tylko, że m a g ł o w ę modli-szki i m u s z e skrzydła (błękitne). Przed Katastrofą była c h y b a e n t o m o l o g i e m .

O h o . d a c h nade mną zaczyna p o d e j r z a n i e syczeć. T o znaczy, że z n o w u z a c z y n a pad a ć len o k r o p n y k o r o pad u j ą c y padeszcz. O b y tylko mc poprzepalal o s ł o n baraku, który o b r a -liśmy sobie na stalą siedzibę naszego teatru. B o w t e d y kwasy zeżrą n a m całą scenografię p r z y g o t o w a n ą na n o w e przedstawienie. A nie jestem p e w i e n , c z y m a m y w m a g a z y n i e dość b l a c h y i dykty, żeby zrobić nową...

T e r a z j u ż leje na całego, za zmętnialą nagle szybą widać smużki d y m u u n o s z ą c e się z n a d nadżartych j u ż płyt chodnikotarasu i z w ę g l a j ą c e się b ł y s k a w i c z n i e zwłoki j a k i e g o ś r o z t a r g n i o n e g o o b y w a t e l a , który zapomniał z d o m u o c h r o n n e g o parasola...

Ta u l e w a p r z y p o m n i a ł a mi pewną głupią s p r a w ę . W s z y s c y mieszkańcy n o w e j metropolii z g a d z a j ą się. że po Katastrofie j e s t e ś m y na świecie j e d y n y m o ś r o d k i e m j a k i e g o k o l

-wiek życia. Ostatnią kolonią. Poza granicami zamieszkanych zabudowań nic m a nic. tylko p u s t k o w i e wściekle r a d i o a k t y w n e g o pyłu. osnute d y m e m z n i e g a s n ą c y c h p o g r z e b o w y c h s t o s ó w i n n y c h metropolii, które nie przeżyły Katastrofy. A j e s z c z e d a l e j o b r z y d l i w e , c u c h n ą c e , zatrute M o r z e .

A t y m c z a s e m o d w a ż n i z a p u s z c z a j ą c y się od c z a s u do czasu w śmiercionośny teren, skuszeni m i t e m o skarbach z a g r z e b a n y c h w popiclisku, gdy j u ż obudzą się z t o k s y c z n e j śpiączki w j e d y n y m pozostałym w metropolii szpitalu, c o r a z c z ę ś c i e j p o w t a r z a j ą historię. którą chciałoby się w ł o ż y ć m i ę d z y baśnie... A l e t o koszmarne baśnie, w y t w o r y w y -obraźni tysiąc razy bardziej c h o r e j , z g a n g r e n o w a n e j toksynami i radiacją niż nasza.

Opowiadają... choć wołałbym o tym nie pisać... że zapuściwszy się na samotne wzgórze na skraju ruin widzieli w oddali, nim zagasły na horyzoncie ostatnie promienie z a c h o d z ą c e g o czerwono za woalem mgieł i oparów dogorywającego, jak ten świat, słońca, p a s m o czegoś, c o ich o t u m a n i o n y m o c z o m wydawało się... dziką, pierwotną, leśną Z I E L E N I Ą ! ! A j e d e n , nim g o litościwie uśpiliśmy, każdemu napotkanemu opisywał POSTAĆ, j a k a ukazała mu się w ułamku sekundy, nim zemdlał z wyczerpania i panicznego lęku. O, nieznany m ó j Czytel-niku. j a k i e ż clektropióro opisze niewiarygodną brzydotę potwora, j a k i e g o spłodzić nie-c h y b n i e m u s i o w a piekielna r ó w n i n a ? H i p e r m e g a o m n i m u t a n i a d o stu i j e d n e j potęgi??

"tym bardziej z a s k a k u j ą c e s ł o w a o w e g o nieszczęśnika, z a r z e k a j ą c e g o się nieustannie, że t e n . k o g o widział przez krótką c h w i l ę na skraju pustyni, halucynacją nie był bynaj-m n i e j . O p i s a ł on b o w i e bynaj-m n a bynaj-m . którzy o d w a g ę bynaj-mieliśbynaj-my go słuchać: „ c z ł o w i e k a b y ć m o ż e , choć d o człowieka był i nie był z a r a z e m ten obcy podobny. Hełmu ani s k a f a n d r a nic miał na sobie, ubrany z a ś byl na modłę sprzed trzech lub czterech tysiącleci... ubra-nie k u r z e m j a d o w i t y m miał osypane i buty też zakurzone, ale k u r z ten ż a d n e j w i d o c z n e j nie w y r z ą d z a ł mu krzywdy. W y s o k i e g o wzrostu, smukły, poruszał się d a l e k o s z y b c i e j o d e m n i e i g d y b y chciał, d o kolonii mógłby we trzy dni niecałe d o t r z e ć bez trudu. Wie-ku j e g o nie określę, włosy osiwiały m u od pyłu. który j e p o k r y w a ł , ale t w a r z b y ł a mło-da. a oczy... Z a r a z e m surowe i pełne bólu, szare j a k zamglone niebo i popielista ziemia, a b ł y s z c z ą c e tak. że p r z e r a ż o n y o p a d ł e m przed nim na twarz, r o z u m i e j ą c , że n a p o t k a ł e m I S T O T Ę MI O B C Ą . A N A M W S Z Y S T K I M N O W Ą . . .

• G d y p r z e m ó w i ł , słyszałem go wyraźnie przez wszystkie osłony. Glos miał d ź w i ę c z -ny, c h o ć nicgloś-ny, a słowa... Słowa D A Ł Y M l N A D Z I E J Ę . . . " .

C o rzeki mu ó w t a j e m n i c z y obcy, u m i e r a j ą c y nie mógł j u ż . czy m o ż e nie chciał w y j a -wić. 1 nie w y j a w i ł .

Nic wiem. czy wierzyć j e g o opowieści. Jeśli jest prawdziwa, przeraża m n i e bardziej niż wszystko, c o dotąd widziałem, niż obie Katastrofy, wybuchy, ataki terrorystów i korodu-j ą c e deszcze. Bo zwiastukorodu-je nadekorodu-jście c z e g o ś N o w e g o , c z e g o nie zna nikt z nas... I za-p e w n e t a k ż e koniec nas. K o n i e c ostatniej kolonii.

Bo m y w c a l e nie c h c e m y n o w e g o świata, dobrze j e s t j a k jest. Po c o n a m j a k a ś okrop-na zieleń, p o c o obcy o błyszczących o c z a c h ? Jeśli m i m o w s z y s t k o n a d e j d ą , z r o b i m y trzecią Katastrofę. Pewnie j e j nie przeżyjemy, ale c o tam. P r z y n a j m n i e j nie b ę d z i e żad-n e g o o h y d żad-n e g o N o w e g o . Niczego, c o przychodzi z popielisk. N i c z e g o , c o w y s z ł o z za-trutego M o r z a . C o k o l w i e k się stanic, nasze zwłoki pozostaną nieskażone...

A zresztą, o c z y m j a tu w ogóle piszę, n i e c h t o . m u s i a ł e m się u r ż n ą ć , butelkę o m n i -whisky. którą z a z w y c z a j d o d a j ę sobie natchnienia, faktycznie niepostrzeżenie...

opróżni-lem. Deszcz przestał t y m c z a s e m padać, przez o k n o z a g l ą d a slońcc bohatersko przedzie-r a j ą c e się pprzedzie-rzez waprzedzie-rstwę smogu Cybeprzedzie-rzcgaprzedzie-r wskazuje wpół d o siódmej, za chwilę pewnie p r z y j d z i e m o j a p o w a b n a m o d l i s z k o g l o w a . Posiedzimy, p o g a d a m y o afiszach i m u z y c e , m o ż e w y r e c y t u j ę j e j m o n o l o g robota z Cyberscrca. A potem... Potem... O h o . ktoś puka d o d r z w i . O t w a r t e , k o c h a n i e !

Niedziela. 14 IV 1996

Prawdziwe talenty zawsze kryją się w cieniu, w tłumie, jak najdalej od wer-nisaży.

A. Czechow

Najgłówniejsze role i najgłówniejsi aktorzy nigdy nie wychodzą zza kulis.

M. Pulik

..Aktor winien być tak dalece urzeczony formą poetycką, by mógł dawać swoim ciałem wyraz temu urzeczeniu ...

F. Emmel

Aktorem najzdolniejszym jest ten, kto w stopniu maksymalnym rozwija istot-ne możliwości swej osobowości, kto jest najbardziej interesujący, najbardziej ta-jemniczy.

O. Aslan

Aktor, którego głowa przepełniona jest myślami o własnej osobie często, dzia-ła na szkodę ewolucji artystycznej.

O. Aslan