• Nie Znaleziono Wyników

Podczas j e d n e g o z kwietniowych w e e k e n d ó w ( 2 7 - 2 8 kwietnia 1996 roku) C e n t r u m Kultury opanowali młodzi ludzie tworzący teatr. Tegoroczna Scena Młodych była konty-nuacją liczącej j u ż osiemnaście lat Sceny Amatora. Zmieniła się nie tylko nazwa przeglą-du. ale również organizatorzy. W t y m roku byli nimi ludzie z Pracowni E k s p e r y m e n t a l n e j M ł o d e g o Teatru. W ten sposób przegląd miał być imprezą młodzieży nic tylko ze wzglę-du na wiek występujących, ale również organizatorów W jury p o raz pierwszy w histo-rii przeglądu, obok dorosłych twórców teatru (Janusz Opryński. Mirosław Wasiewicz) o r a z p e d a g o g a (Beata Paradowska-Hordejuk). zasiedli uczniowie liceum W t y m roku zaprezentowało się szesnaście młodzieżowych teatrów województwa lubelskiego, które w sumie pokazały osiemnaście przedstawień. Jak na d w a dni przeglądu była to o g r o m n a liczba. Dlatego całą imprezę podzielono na trzy części: sobotnią, sobotnio-niedzielną i nie-dzielną.

Przegląd zainaugurował występ n a j m ł o d s z e g o zespołu - kabaretu ..Dandys" ze Szko-ły P o d s t a w o w e j nr 33 w Lublinie. Uczniowie siódmych i ó s m y c h klas próbowali sparo-d i o w a ć p r o g r a m telewizyjny. Wykorzystali przesparo-de wszystkim znane i stare sparo-dowcipy.

Zawarli też kilka własnych, trafnych spostrzeżeń na temat współczesnej Polski i Pola-k ó w Nic u d a ł o im się niestety sPola-kleić tego w zgrabną całość. Biegali trochę bezładnie p o scenie, wyglądali zza kotary, by poobserwować właśnie występujących kolegów Jednak j e d n o trzeba tym m a l u c h o m przyznać - na ich twarzach widać było radość z tworzenia czegoś własnego. Bardzo przykładali się d o tego. c o robili i bardzo denerwowali, gdy im c o ś nic wychodziło. I właśnie za spontaniczność przekazu kabaret ..Dandys" został wyróżniony przez tegoroczne jury. - Wiele z wysypujących teatrów mogłoby się co nie-co nauczyć od tych dzieciaków - mówił p o przeglądzie Mirosław Wasiewicz. przewod-niczący j u r y - przynajmniej radości z tworzenia.

W zupełnie innym charakterze utrzymany był m o n o d r a m Lidii Tupaczewskiej Pomię-dzy miłość a śmierć z Teatru Jednego Aktora z Kraśnika. Był to przede wszystkim doj-rzały i p r z e m y ś l a n y spektakl poetycki. Stanowił s p r a w n i e skonstruowaną zamkniętą całość Ciekawie użyte światło, zamykające dziewczynę w kręgu oraz gra barw sukienki i wstążki były interesującym dopełnieniem dla tekstu opartego na poezji Haliny Poświatow-skiej. Lidia u d o w o d n i ł a t y m spektaklem, że ma duże możliwości aktorskie, które, myślę, powinna rozwijać. Dostrzeżona została również przez jury i zdobyła drugą nagrodę.

Po tych d w ó c h , potrafiących zainteresować publiczność prezentacjach przyszła kolej na szkolne teatrzyki. Zobaczyliśmy kilka przedstawień, które, jak mi się wydaje, nie

powstały w w y n i k u zainteresowań teatrem m ł o d y c h ludzi, ale ich nauczycieli j ę z y k a polskiego, którzy koniecznie chcieli wyreżyserować swoją ulubioną lekturę. P o k a z a n a została między innymi Kartoteka Tadeusza Różewicza. Przygotowana została przez na-uczycielkę i uczniów IX I-O w Lublinie. - Ja sama podsunęłam im tekst - przyznaje nauczycielka, przygotowująca młodych ludzi. - Sama go poskracałatn - dodaje. I widać

tego e f e k t y na scenie. Niemal żadna postać na dobrą sprawę nic potrafiła p r z e k o n a ć d o siebie widza. C i e k a w i e przedstawione zostały tylko te role. które zainteresowały lub roz-śmieszyły odtwarzających j e uczniów. Tak naprawdę poprawnie nakreślonymi postacia-mi byli tylko Bohater i Bobik. Z prostej przyczyny - chłopak, grający tego pierwszego chciał studiować na PWST. więc Kartoteki była dla niego k o l e j n y m ćwiczeniem, a rola Bobika po prostu rozśmieszyła tego drugiego. Niemile zaskoczył mnie również Kopciu-szek wystawiony przez VIII L O z Lublina. Było to bowiem bardzo infantylne, jak na licealistów, przedstawienie. Jego treść oparta została na kilku ..pozszywanych" bajkach.

Jednak okazało się, że s z w y są b a r d z o d u ż e i. c o najgorsze, bardzo widoczne. Pewne sceny zaczynały się. ale j u ż za chwilę były przerywane, by na scenie mogła się pojawić kolejna osoba. Wcześniejsze wątki kończone były p o p e w n y m czasie lub s w o j e g o epilo-gu w ogóle się nic doczekały. A d o tego wszystkiego malowana na kartonie papieru scenografia, nieudolnie naśladująca scenografię tzw. teatru repertuarowego...

W podobnej konwencji utrzymane zostały przedstawienia Sławomira Mrożka. D w i e inne grupy z VIII L O zaprezentowały Garbusa i Szczęśliwe wydarzenie. Były to przed-stawienia. które, podobnie jak Kościuszek. usiłowały stworzyć spektakl w konwencji te-atru repertuarowego. Jednak nie był to najszczęśliwszy wybór. Na sccnic panował chaos i bałagan. U c z n i o w i e biegali p o scenie i wykrzykiwali tekst. Nie zdołali wydobyć tak ważnych podtekstów Mrożka. Wiele d o życzenia pozostawiała także Serenada z teatru Out of guestion z L O z Ryk. Dziewczyna gnijąca rolę męską sprawiała wrażenie jakby nigdy nie widziała chłopaka i j e g o zachowań. Nie była to raczej rola amanta, o którego walczą wszystkie d a m y z okolicy, ale niepozornej dziewczyny ..w portkach".

Próbę stworzenia autorskiego spektaklu oraz budowania przestrzeni teatralnej przede wszystkim przy użyciu światła widzieliśmy u kolejnej grupy z VIII LO. Przedstawiła o n a krótką etiudę teatralną Kalekie marzenia, zamykającą pierwszą część przeglądu.

Zdecydowanie ciekawsza była wieczorna część. Mieliśmy możliwość obejrzenia kilku dobrych przedstawień. Zaczął dość znany na szkolnej lubelskiej scenie teatralnej kabaret Chochla z Zespołu Szkól Gastronomicznych. Zaprezentował on swój najnowszy program Hyc. Hyc? Hyc!. Zasługuje on na uwagę przede wszystkim ze względu na humorystyczne, autorskie teksty o r a z dobrą muzykę piosenek. Zdołał on rozśmieszyć niemal całą pub-liczność. która dopominała się o „bisy". „Za umiejętną zabawę z publicznością", jak czy-tamy w prokotolc werdyktu jury, kabaret zdobył wyróżnienie.

Po n i m w Centrum Kultury zapanował nastrój wewnętrznych niepokojów i obaw -swoje pierwsze przedstawienie zaprezentował teatr Nicht Consensus. Pokazał Exhibitzio-rum - przedstawienie, które powstało na bazie pomysłu Michała Siarkowskicgo - reży-sera i odtwórcy g ł ó w n e j roli w przedstawieniu. Doczekaliśmy się w końcu c a ł o ś c i o w e g o autorskiego spektaklu. Uczniowie drugiej i trzeciej klasy P L O im. I. Paderewskiego i S L O im. A. Stanowskiego ukazali sfrustrowanego człowieka, który boi się spać. gdyż nękają g o d z i w n e sny. W końcu postanawia wejść w ich świat... Grupa zaimponowała ciekawą

budową przestrzeni teatralnej oraz grą aktorską. C i e k a w i e rozwiązała problem świa-tła. Wszyscy bohaterowie p o kolei powoływali j e d o życia. Nierozerwalność bohatera, j e g o snów i lustra, b ę d ą c e g o swoistym sumieniem tych drugich podkreślił sznur - p ę p o w i n a łącząca wszystkich razem. Na pochwałę zasługuje cala szóstka wykonawców. Każdy z nich stworzył ciekawą postać, żyjącą własnym życiem, a jednocześnie współgrającą z pozo-stałymi. Widzieliśmy piękną scenę w wykonaniu Michała, który na w y s o k i m podeście próbował się upodobnić d o ptaka, przerażający taniec śmierci Tomka Tośka z wieszakiem oraz niepokojący duet Roberta Skassy i j e g o Misia. Exhibiniorum jest przedstawieniem niewątpliwie b a r d z o trudnym i dojrzałym. By g o dobrze zrozumieć nic wystarczy obej-rzeć g o tylko raz. Ja przekonałam się o tym właśnie podczas S c e n y M ł o d y c h , gdzie przedstawienie oglądałam juz po raz drugi.

Zupełnie inny charakter miała Jaskinia filozofów Zbigniewa Herberta w wykonaniu pierwszoklasistów z III LO. Wydawać by się mogło, że jest to zbyt trudny, jak na tak młodych ludzi, tekst. Ja także się zastanawiałam, czy udźwigną oni j e g o ciężar. Jednak zaskakująco dobrze podołali zadaniu, jakie sobie wyznaczyli. Nic tylko ze zrozumieniem przekazali treść, ale zbudowali dynamiczną i zaskakującą scenografię. Sokrates i j e g o uczniowie nie tkwili statycznie w tytułowej jaskini, ale otoczeni byli delikatną, aczkol-wiek m o m e n t a m i zniewalającą siecią. Szczególnie urzekający wydał mi się chór - malc dziewczynki ubrane na biało, klęczące w sieci, tylko na m o m e n t w y c h o d z ą c e z przezna-czonego im miejsca. - Są takie słodkie - można było usłyszeć szept wśród publiczno-ści. P e w i e n n i e s m a k niestety wzbudziły kostiumy bohaterów - czarne rajtuzy, c z a r n e g o l f y i przepasane, a la Starożytna Grecja, płachty materiału. - Przecież to wygląda jak zasłona zdjęta z okna klasy - irytowała się j e d n a z oglądających przedstawienie dziew-cząt. - Bo to są zasłony - wyjaśniła p r z y g o t o w u j ą c a uczniów pani profesor... Muszę j e d n a k p r z y z n a ć , że. p o m i m o p e w n y c h n i e d o c i ą g n i ę ć , przedstawienie to m o m e n t a m i w y d a w a ł o mi się ciekawsze niż nudna Jaskinia filozofów z G u s t a w e m Holoubkiem, po-kazana n i e d a w n o w Studiu Teatralnym D w ó j k i . Na p e w n o d u ż o pomogły j e g o twór-c o m zajętwór-cia z filozofii, na j a k i e utwór-częsztwór-czają. Debiutujątwór-cy utwór-czniowie III L O zdobyli

wyróżnienie.

Na zakończenie pierwszego dnia obejrzeliśmy Pigmalion z VII LO. I znów powiało s z k o l n y m teatrzykiem... Z n ó w widzieliśmy scenografię, przypominającą teatr klasyczny, i z n ó w uczniowie próbowali naśladować z a w o d o w y c h aktorów. Znów b y ł o nudno... B o p o co kłaść n a stolik gazetę, której ani razu się nie wykorzystuje podczas przedstawie-nia? I p o c o krzyczeć bez końca, a m o m e n t a m i w y d a w a ć z siebie bliżej nie określone d ź w i ę k i ? D o d a t k o w o późna pora sprawiła, ż c musiałam się m o c n o starać, by nie zasnąć podczas przedstawienia.

Drugiego dnia zaprezentowanych zostało kolejnych pięć przedstawień. Teatr Trzydzie-stu z II L O w Świdniku pokazał Trio ekologiczne. Była to bardziej z a b a w a w teatr niż próba stworzenia pełnowymiarowego spektaklu. Grupa przedstawiła własne o b s e r w a c j e z a c h o w a ń m ł o d z i e ż y i degradacji środowiska. W j e j przedstawieniu z a b r a k ł o przede wszystkim precyzji i zgrania.

Dojrzałe przedstawienia - lombard złudzeń i śliczną dziewczynę - pokazał natomiast teatr Vctter z XVI L O . Są to spektakle oparte na opowiadaniach Marka Hłaski. Dzięki Vetterowi znów zabrzmiała twórczość t e g o kultowego pisarza Aktorzy wykazali się

doj-rzałą grą aktorską (przede wszystkim Karolina Uchymiak). Tekst p o d e j m u j ą c y problemy współczesnego młodego człowieka w ich ustach zabrzmiał bardzo przekonywująco. W Lom-bardzie złudzeń aktorka została zepchnięta na koniec sceny. W ten sposób została od-izolowana od widza. Odwrotną sytuację mieliśmy w Ślicznej dziewczynie. Aktorzy wyszli wraz ze swymi problemami maksymalnie blisko d o widza, n a w i ą z u j ą c z n i m kon-takt. Napięcie p a n u j ą c e między bohaterami podkreśla! papieros, n e r w o w e ruchy, m o c n y głos. ale także scenografia. Przewrócony stolik, wskazywał na kłótnię, j a k a przed chwilą miała miejsce lub j a k a za chwilę miała się rozegrać. D o tego d w a krzesła i plecak, który o d c h o d z ą c zabrał chłopak, lombard złudzeń i śliczna dziewczyna to p r z e d s t a w i e n i a , które grane niezależnie od siebie na p e w n o wiele by straciły. Grane j e d n o p o drugim, dobrze się uzupełniają nic tylko aktorsko, ale przede wszystkim treściowo. . Z a świado-m y dobór tekstu p o d e j świado-m u j ą c e g o probleświado-my współczesnego c z ł o w i e k a " teatr Vetter nagro-d z o n y został trzecią nagronagro-dą.

Tego s a m e g o dnia s w o j e drugie przedstawienie zaprezentował również teatr Nicht Consensus, "tym r a z e m nie cala szóstka, ale d w a j chłopcy - Tomek Tosick i Robert Skas-sa. Pokazali oni s w o j e najnowsze przedstawienie Cmentarzysko. O n (Robert Skassa) chciał zbudować harmonię. Wtedy pojawił się Inny (Tomek Tosick)... Robert i Tomek zaprezentowali pierwszy autorski spektakl na tegorocznej Scenie Młodych, który moż-na by n a z w a ć teatrem absurdu. W ich r o z m o w a c h i dyskusjach pojawiła się gorzka re-fleksja. że człowiek nic jest w stanie sam stworzyć h a r m o n i i , r a t u j ą c e j świat przed śmiercią. Stworzyli kapitalną scenę zabawy z ortografią podczas o d c z y t y w a n i a i rycia nagrobka... Józefa Stalina. Podobnie jak w Exhibitziorum autorzy bardzo dobrze budują przestrzeń teatralną. Dodatkowym atutem jest umiejętność maksymalnego ogrania rekwizy-tów. Tak więc wielka poduszka stała się cegłą - elementem powstającej hannonii i nagrob-kiem ..białego królika z c z e r w o n y m i " oczami. - Bo po co na scenie mu się znajdować coś czego nie wykorzystamy? - słusznie zastanawia się Robert. I znów obserwowaliśmy na scenie dojrzałą grę aktorską chłopców. Teatr Nicht C o n s e n s u s za Exhibitziorum i Cmen-tarzysko zasłużenie zdobył pierwszą nagrodę. Przede wszystkim wyróżnił się on dzięki kreacji i realizacji w ł a s n e j wizji teatru.

Konkursową część tegorocznej Sceny M ł o d y c h zamknęło przedstawienie teatru tańca AT.K Z daleka i z bliska. Ten program niewątpliwie wyróżniał się wśród innych orygi-nalnością przekazu, ale pozostawiał wiele d o życzenia. Przede wszystkim w y k o n a w c y nic byli zgrani i każdy na tej scenie robił c o chciał i kiedy chciał. Ponadto mało interesu-j ą c a była choreografia - element w teatrze tańca nainteresu-jważnieinteresu-jszy. Spośród kilku krótkich etiud zdołałam zrozumieć treść j e d y n i e d w ó c h . Reszta wydala mi się bezładnym miota-niem p o scenie. Niefortunnie dobrane zostały również kostiumy, sprawiające wrażenie wiszących na wykonawcach szmatek.

Podczas t e g o r o c z n e j Sceny Młodych niewątpliwie najciekawsze były przedstawienia autorskie. Tc potrafiły zainteresować oryginalnością sposobu przekazywania treści. Im-ponowały grupy p o s z u k u j ą c e własnego oryginalnego języka teatralnego. Widoczne były

inspiracje uznanymi teauaini alternatywnymi, szczególnie w obrębie tworzenia przestrzeni i gry światłem M i m o wszystko czuję się rozczarowana poziomem przeglądu. Przeważa-ły b o w i e m przedstawienia szkolnych teatrzyków b a z u j ą c y c h na twórczości u z n a n y c h dramatopisarzy. Nie próbują one kreować w ł a s n e g o teatru, a jedynie adaptują

tradycyj-ne. s p r a w d z o n e j u ż teksty. Ale o n e w y s t a w i a n e były przecież przez z a w o d o w e teatry tyle razy w z n a k o m i t e j obsadzie... W ten s p o s ó b młode teatry narażają się na p o r ó w n a -n i a . które -na ogół w y p a d a j ą -na ich -niekorzyść. B a r d z o c z ę s t o przedstawie-nia te. to p o prostu „ w y k l e p a n e " w y u c z o n e wcześniej teksty na tle takiego, czy i n n e g o obrazka. N i e b e z w i n y pozostają nauczyciele p r z y g o t o w u j ą c y grupy, którzy, w y k o r z y s t u j ą c s w o i c h uczniów, chcą pokazać swoją, nic zawsze najciekawszą, wizję teatru. A przecież uczniowie mają tyle c i e k a w y c h pomysłów... G d y b y t y l k o zechcieli ich w y s ł u c h a ć p r o f e s o r o w i e . . . Przecież w s p ó l n i e m o g l i b y s t w o r z y ć n a p r a w d ę c i e k a w e spektakle. B a r d z o w a ż n y jest też d o b ó r tekstu. N i e powinien b y ć to ulubiony dramat p r o f e s o r a , a l e m ó w i ą c y o proble-m a c h proble-m ł o d y c h ludzi, ich j ę z y k i e proble-m tekst. Tworzenie teatru jest n a p r a w d ę trudną sztuką.

N i c wystraczy n a u c z y ć się d o w o l n e g o d r a m a t u na p a m i ę ć i g o w y r e c y t o w a ć . D l a t e g o o d n o s z ę w r a ż e n i e , że w b a r d z o wielu p r z y p a d k a c h jest t o p o p r o s t u próba realizacji m a r z e ń o r e ż y s e r o w a n i u , graniu na scenie, tworzeniu teatru. C z a s a m i m o ż e lepiej b y b y ł o g d y b y te m a r z e n i a pozostały tylko marzeniami...

Jest sztuką widzenie rzeczy niewidzialnych.

J. Swift

Sztuka powinna niweczyć przemoc.

O. Wilde

Dzieło sztuki to idealny fwiai kłamstwa, w którym wszystko jest prawdziwe.

W. Wiercioch

Dzieją się różne tragedie, ale nic z nich nie wynika. I to pewnie jest istotą tragedii.

S. Mrożek