• Nie Znaleziono Wyników

pracownia w wymysłowie naprzeciw domu krytego czerwoną da-chówką. piękne pomieszczenie pełne wesołości i światła, zimą ciepło daje kominek. nie ma tu nic prócz narzędzi potrzebnych rzeźbiarzowi; ozdobę stanowią zawieszone na ścianach szkice i małe formy rzeźbiarskie, odlewy w brązie lub żywicy. żadnego przepychu, surowe wnętrze, gdzie rozpo-częte prace mówią o nieustającej aktywności, uporze i wysiłku twórczym artysty. Rosnąca wokół zieleń przydaje wdzięku, jest świadectwem umia-ru, wesołości i równowagi duchowej. po pracowni snuje się suka Alaska, owczarek niemiecki, która strzeże spokoju gospodarza tego obiektu.

ogród, który zdaje się obszerny, trochę w nim kwiatów, trochę krza-ków, trochę drzew, trochę murawy no i mały zarybiony staw, zdobią rzeźby i odlewy gipsowe. m. Kiciński bardzo lubił to miejsce, tu spędził ostatnie lata życia, tu ścigał swoje marzenia o sztuce, tu mógł oddać się pracy płodnej, przynoszącej spokój, dodającej w ciężkiej chorobie otuchy. spę-dzał godziny poranne na obserwowaniu oparów nocnych w postaci mgły.

odróżniał delikatny ślad szronu. zachwycał się ostatnimi promieniami słońca na wodzie i niebie oraz wszystkimi gwiazdami, które wyznaczyły sobie spotkanie w jego stawie. na nowo odkrywał w sobie żywą miłość Artysta w swojej pracowni w Wymysłowie

natury. obserwował jak liście poruszają się pod tchnieniem poranka, a kwiaty budzą się, rado-sne z drżącą kroplą rosy w kielichu, wsłuchiwał się w śpiew ptaków i szum traw. Ten zakątek miał dla niego jeszcze jeden urok; nie tylko oddychał tu swobodą i pracował, ile zapragnął, ale czuł się jeszcze otoczony serdecz-ną przyjaźnią, w pobliżu

miał bowiem żonę Krystynę, syna Jacka, córkę Agnieszkę i ukochane wnuki: Bartka, oliwkę i filipa. z zainteresowaniem obserwował ich pierwsze poczynania artystyczne oraz cieszył oczy barwami obrazów cór-ki Agnieszcór-ki Kicińscór-kiej-Bacór-ki. odwiedzali go przyjaciele i znajomi wrażliwi na przyrodę, którzy tak jak on lubili rozmyślać z dala od wielkomiejskiego zgiełku i znajdowali przyjemność w obcowaniu z pięknym pejzażem. Tym bardziej, iż gospodarz był gościnny i w najdelikatniejszy sposób rozumie-jący przyjaźń. Doświadczył jej między innymi ksiądz Jan morcinek, który po latach wspominał: „mirosława Kicińskiego spotkałem .i poznałem szu-kając - artysty rzeźbiarza; który miał wykonać stacje drogi krzyżowej na terenie najstarszego sanktuarium maryjnego archidiecezji katowickiej w Katowicach- Bogucicach. Dyskusje, omawianie koncepcji realizacji tego wielkiego przedsięwzięcia pozwalały coraz lepiej poznać samego artystę, od-pierwszego spotkania ujęło mnie ciepło i atmosfera domu w wymysłowie, w

któ-rym mieszkał. gościnny, otwarty, życzliwy dla lu-dzi pan mirosław żył tym co robił, Był dumny ze swoich dziel, bo w nich zostawił coś z siebie”129.

i najważniejsze o czym należy pamiętać, wymy-słów było to miejsce, w którym od pewnego czasu działało dwóch rzeźbiarzy, szczególnie sobie bliskich – ojciec

Na budowie domu w Wymysłowie

W Wymysłowie z żoną Krystyną

mirosław i syn Jacek. o wzajem-nych relacjach między artystami wiele mówi fragment wspomnienia : „na wsi jest spokój, cisza, jest pięknie, mam swoją przestrzeń do pracy i tworzenia – pisze Jacek Ki-ciński - ale obok również jest cała spuścizna artystyczna, skarbnica wiedzy zawarta w rzeźbach ojca.

Często patrzę na nie teraz obserwu-jąc każdy fragment, bryłę, patynę, sposób wykonania i wykończenia.

przypominają mi się te chwile kiedy pracowaliśmy jeszcze razem ramie w ramie w jednej pracowni często potykając się o siebie, dyskutując, spierając się, o idee czy sposób ich interpretacji. Łatwo i lekko też nie było. Trudno przecież aby dwóch rzeźbiarzy w jednej pracowni żyło cały czas w sielance. nie, nie tak nie mogło być i nie było. Czasem panowała zupełna cisza kiedy każdy z nas skupiał się na swojej pracy, na swoim dziele i długimi godzinami nie odzywaliśmy się do siebie aby nagle jedna uwaga, pytanie czy spo-strzeżenie wywołało dyskusje czy wręcz spór o sposób potraktowania jakiegoś fragmentu czy całej rzeźby. Cisza rozdarta jak stara szmata do okrywania glinianych rzeźb zasklepiała się równie szybko gdy po wypa-leniu papierosa każdy z nas wracał do swojej, przerwanej pracy.

poważny konflikt interesów zaczynał się wtedy kiedy np. ojciec rzeźbił bytkowskie stacje drogi krzyżowej w glinie i potrzebował

wilgo-ci w powietrzu i wilgo-ciszy w „eterze”, a ja zaczynałem przekuwać duży krucyfiks z załęża w kamieniu.

szlifierka kątowa, młotek pneuma-tyczny przerywał i wypełniał ciszę głośnym jazgotem a pył z piaskow-ca swoistą mgiełką ograniczał widoczność i osiadał powoli ale systematycznie na wilgotnych gli-nianych rzeźbach Taty. potrzebo-wałem swojej osobnej, niezależnej pracowni. gdy już ją wybudowałem i kupiliśmy obok naszej działki sta-Artysta w swojej pracowni w Wymysłowie

Jacek Kiciński przy pracy nad pomnikiem Hajdy

rą chałupę, którą można przekwali-fikować na pracownię rzeźbiarską Tata zachorował i szybko zmarł.

Jest nieurodzaj, ale i kryzys uro-dzaju i teraz właśnie ten mnie do-padł. Teraz mam do dyspozycji trzy pracownie i jestem sam. podwójnie odczuwałem tą pustkę po odejściu ojca bo pracując u siebie często w samotności zachodziłem po coś do jego pracowni, która była pusta, bez życia, martwa. na szczęście nie bez ducha bo wciąż tam stoją rzeźby, makiety nawet narzędzia wykonane ręką mistrza i wciąż tkwią w miejscach gdzie je zostawił.

fragmenty glinianych rzeźb, które po wyjęciu z gipsowych negatywów zwykle wrzuca się do paki aby je rozbić i przerobić do powtórnego wykorzystania wciąż stoją i leżą na półkach jakby zostały odłożone tylko na chwile a ta chwila wciąż trwa. To na nich jeszcze tkwią od-ciski palców z liniami papilarnymi twórcy. To skarbnica wiedzy o spo-sobie modelowania, rzeźbienia ale i namiastka żywego, aktywnego, twórczego ojca, dziadka.

emocje, które w tej cichej dziś pracowni – galerii emanują ze swą całą siłą przenoszą energie twórczą na widza. szczególna at-mosfera twórczego misterium nie-widoczna dla oka drzemie uśpiona w kawałkach gliny i tak jak ślady skorupiaków, kości dinozaurów w skamielinach czy odbite ciała mieszkańców pompei w zastygłej lawie są dla nas skarbnicą wiedzy swoistą Księgą Dziejów. Taki tytuł nosi również jedna z rzeźb ojca

Artysta – ostatnia fotografia portretowa

Wymysłów – artysta przed pracownią

ustawiona dziś w parku obok kościoła św. Antoniego w siemianowicach.

świetnie, że ojciec był rzeźbiarzem, twórcą, myślę, że nadal żyje i żyć będzie w swoich dziełach mojej i naszej pamięci…”130.

Były to więc relacje na różnych płaszczyznach: ojciec–syn i mistrz-uczeń, pełne emocji, wzajemnego szacunku oraz miłości ojcowskiej i synowskiej, a także tej wielkiej namiętności jaką obaj żywili do sztuki.

oddaje to dobrze wypowiedź Jacka Kicińskiego: „Cieszę się, że te słowa dzisiaj mogę pisać jako aktywny, świadomy, doświadczony rzeźbiarz.

Dzisiaj siedzę we własnej, nowej pracowni, która sąsiaduje z pracownią taty. panuje tu artystyczna, twórcza atmosfera, rzeźbiarskie materiały i narzędzia a i sielski klimat. Bo to tutaj w niewielkiej wiosce pod lasem ojciec wybudował swoją pracownię i dom uciekając świadomie z zatło-czonych Katowic”131.