• Nie Znaleziono Wyników

pierwsze ośrodki rehabilitacyjne

Równolegle, choć odrębnym torem, toczyły się sprawy budowy ośrod-ków dla dzieci niepełnosprawnych, o tyle bardziej skomplikowane, że potrzebne były w tym wypadku nie tylko środki finansowe, ale najpierw mnóstwo różnego rodzaju zezwoleń, uzgodnień, dokumentacji, projek-tów. na ogół w tamtych czasach trwało to wiele, wiele lat. A jednak jakimś cudem (jakim – to pewnie wiedział tylko biskup Domin) udawało się przyśpieszać terminy, wciągać do pomocy instytucje, które jeszcze kilka lat wcześniej nie byłyby skłonne pomagać Kościołowi. Tak było np.

z ośrodkiem Rehabilitacyjnym dla Dzieci niepełnosprawnych Ruchowo z zaburzeniami Umysłowymi przy parafii św. Jadwigi w Rybniku. pro-boszcz parafii ks. Henryk Jośko wystąpił z propozycją budowy ośrodka w czerwcu 1987 r. inicjatywę poparł natychmiast ordynariusz katowicki bp Damian zimoń. KCep zadeklarowała kompletne wyposażenie ośrodka przy pomocy Centrali Caritas we freiburgu i innych darczyńców z nie-miec i Holandii. Urząd wojewódzki w Katowicach nie tylko dość szybko uwinął się z wszystkimi formalnościami, ale dołożył swoją ,,cegiełkę”

do budowy, która ruszyła 15 czerwca 1988 r. Do grona fundatorów za-granicznych dołączyły też kopalnie Rybnickiego okręgu węglowego, elektrownia Rybnik, Huta silesia i inne zakłady pracy z okolic Rybnika, fundusz ochrony zdrowia, zUs, a także Urząd miasta w Rybniku, któ-remu ksiądz Jośko zasugerował, aby to właśnie miasto przejęło gotowy ośrodek w użytkowanie. i tak się stało. niezwykle potrzebną placówkę oddano do użytku 1 września 1990 r. z udziałem władz kościelnych, ale i licznych osobistości szczebla państwowego, wojewódzkiego i regional-nego, bo przecież był to już nowy rozdział historii polski – polski de-mokratycznej. Rybnicki ośrodek dla Dzieci niepełnosprawnych im. Jana pawła ii funkcjonuje do dziś.

więcej czasu zajęła budowa ośrodka szkoleniowo-Rehabilitacyj-nego dla Dzieci niepełnosprawnych pw. św. Rafała Archanioła w Rusino-wicach koło lublińca. wstępne pra-ce rozpoczęły się w 1987 r. środki finansowe pozyskano z funduszy rzą-du amerykańskiego. obiekt oddano do użytku w czerwcu 1994 r.

w tym samym 1987 r. pani marta Krzysteczko podarowała diecezji ka-towickiej ponad 23-hektarową posia-dłość w Borowej wsi koło mikołowa z budynkiem mieszkalnym, zabudowa-niami gospodarczymi, polami upraw-nymi i łąkami, z przeznaczeniem na cele charytatywne. zdecydowano, że powstanie tam ośrodek dla młodzieży niepełnosprawnej. wymagało jednak wiele zachodu, żeby w ogóle przejąć nieruchomość.

– Chodziliśmy z obecnym arcybiskupem wiktorem skworcem, ówcze-snym kanclerzem kurii, niezliczoną ilość razy do Urzędu wojewódzkiego w Katowicach, jeździliśmy do Urzędu ds. wyznań w warszawie, wydep-tywaliśmy schody od biura do biura, od jednego ważnego urzędnika do innego ważnego urzędnika, żeby załatwić zezwolenia, jakieś przydziały na materiały budowlane, bo przecież były one wtedy wręcz nie do zdoby-cia – wspomina tamte czasy ks. dyrektor Krzysztof Bąk, który był wtedy wikarym w parafii Bożego narodzenia w Rudzie śląskiej – Halembie, a więc niedaleko Borowej wsi. To w nim właśnie upatrzył sobie biskup Domin odpowiedniego człowieka do pokierowania budową, a potem działalnością ośrodka.

– powierzając mi to zadanie, powiedział: – wiesz co, zanim pojedziesz zobaczyć to miejsce, najpierw pojedź ze mną. i pojechaliśmy we trójkę, z żyjącą jeszcze wtedy panią marią Krzysteczko do Krakowa, do sanktu-arium w Łagiewnikach i tam modliliśmy się przed cudownym obrazem, a potem ksiądz biskup opowiadał mi o niezwykłej mocy miłosierdzia Bożego. odwiedziliśmy też panią marię Hyłową, wdowę po profesorze Adolfie Hyle, który malował obraz ,,Jezu, ufam Tobie” pod dyktando siostry faustyny, gdzie również nasłuchałem się niezwykłych opowieści związanych z tym obrazem. i wtedy uwierzyłem, że z pomocą Bożego miłosierdzia podołam temu gigantycznemu zadaniu, które w tamtych warunkach wydawało się niemożliwe do wykonania – opowiada ks. Bąk.

Budowa ośrodka Caritas w Rusinowicach

na budowę ośrodka ,,miłosierdzie Boże”, bo taką nazwę otrzymała ta placówka, nie było specjalnych funduszy. Trzeba było je zdobywać z róż-nych źródeł, a jednym z nich były osobiste pieniądze biskupa Domina.

– Dosłownie każdy grosz, jaki dostał z kolędy, wizytacji, czy innych posług kapłańskich, przeznaczał na budowę. Dzwonił do mnie, żebym przyjechał, wyciągał z kopert po sto, dwieście zł i dawał mi, żebym kupił jakiś drut czy drewno, żeby tylko budowa posuwała się naprzód. To było oczko w jego głowie. Bywało, że dwa, trzy razy w tygodniu wpadał do Bo-rowej wsi, nierzadko z jakimiś gośćmi z zagranicy, pokazywał im postępy w pracy i zachęcał, żeby dołożyli do tego dzieła po parę dolarów albo marek. i dzieło rzeczywiście posuwało się naprzód, także dzięki wielkiej liczbie osób z bliższej i dalszej okolicy, które bardzo chętnie przychodziły do pomocy przy budowie – kontynuuje swą opowieść ks. Bąk.

Komuś, kto pamięta jeszcze realia tamtych czasów, wyda się to trudne do uwierzenia, ale takie są fakty: 1 listopada 1990 r. do ośrodka wprowadzili się pierwsi pensjonariusze, a ks. Bąk został jego dyrektorem z misją dalszej rozbudowy placówki. w kolejnych latach skromny na początku ośrodek przekształcił się w wielki kompleks socjalno-rehabi-litacyjno-szkoleniowy dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży. mieszka tu sta-le ok. 200 osób, kosta-lejnych 300 przyjeżdża na rehabi-litację i różnego rodzaju zajęcia terapeutyczne. na terenie ośrodka jest też zakład pracy chronionej zatrudniający ok. 50 osób i zakład aktywności zawodo-wej, gdzie w gospodarstwie rolnym pracuje ok. 30 osób o dużym stopniu niepełno-sprawności. podopieczni ośrodka kończą szkoły średnie, często studia, usa-modzielniają się. wielu jest też zatrudnianych w samym ośrodku jako wychowawcy, terapeuci, pracownicy ad-ministracji, recepcji, cen-trali telefonicznej itp.

Ośrodek Caritas w Borowej Wsi. Bp Domin wśród pensjonariuszy

Spotkanie w domu samotnej matki, 1993 r.