• Nie Znaleziono Wyników

trzy próby eschatologicznej waloryzacji istnienia

3. Pieśń jako lament i autokreacja

Gra z ludzką samotnością łączy wczesny dramat Wyspiańskiego ze „studium” Śmierci Ofelii. Także dla Szekspirowskiej bohaterki celebracja własnej sytuacji wewnętrznej staje się etiudą samopoznania i zaproszeniem do śmierci, tyle że nie dzieje się to w przytom-ności umysłu, przez świadomie podjęte działania, lecz w aurze szaleństwa, w nurtach gwałtownego napływu śpiewnej wypowiedzi. Sama Ofelia powie o swym stanie: „Ro-zum mi się zmięszał – – […]/ w mowie”26. Liryczny monodram, który Wyspiański na-zywa fragmentem dramatycznym, ma silne zakorzenienie w interpretacji słów Gertrudy, przekazującej obraz ostatnich chwil Ofelii, jest jednak także poetycką interpretacją innej sceny Hamleta obrazującej nieoczekiwane wtargnięcie szalonej dziewczyny przed maje-stat Królowej, której niezwykłe zachowanie zostało odebrane z zaciekawieniem, niemal jak aktorski popis.

Wyspiański przenosi Szekspirowską postać na łąkę. Jest to zwykła łączka nad poto-kiem – dobrze mu znana z autopsji, o czym wspomina, komentując swój pomysł dra-matyczny – jednak artystyczny kształt miejsca akcji sprawia, że opalizuje ono różnymi skojarzeniami. W symbolice tekstu pojawiają się dyskretne aluzje do sytuacji porwanej przez Plutona Prozerpiny, choć imiona te nie pojawiają się, a Ofelia próbująca natrafi ć na własny kwiat, którego zerwanie jest tożsame ze śmiercią, nie boi się takiego kresu, jako że pragnie uciec od życia-niewoli. Obraz rozkwitającej łąki to zapowiedź przybycia zrównującego wszystko żniwiarza. Sama Ofelia wciela się w jego postać, zadając śmierć kwiatom – wplata je do wianka, czyli równianki, i przemawia: „Umieranie jest zwycza-jem. Pomrzecie z moją myślą/ na mej głowie”. W końcu naturalna przestrzeń na brzegu płynącej rzeki tworzy doskonałą aranżację dla przemijającego życia – bytu, który w każ-dej chwili może się zjednoczyć z migotliwą wodą i nietrwałą roślinnością.

24 Nieukończona budowla pojawia się najwcześniej w Melancholii I Albrechta Dürera, miedziorycie z 1514 roku, gdzie, jak twierdzi Panofsky, wnosi symbolikę kreacji artystycznej i życia pojmowanego na wzór nieustan-nego samostwarzania, które uległo zahamowaniu. Zob. E. Panofsky, Trzy ryciny Albrechta Dürera: „Rycerz, Śmierć i Diabeł”, „Św. Hieronim w pracowni”, „Melancholia I”, [w:] idem, Studia z historii sztuki.

25 Scena przejścia w zaświaty „ma swe prototypy m.in. w nagrobkach Canovy”. J. Wałek, Stanisława Wyspiań-skiego instynkt śmierci, [w:] Stanisław Wyspiański – studium artysty..., s. 48. W polskich dziełach sepulkralnych w pięknym ujęciu pojawia się w realizacji Teofi la Lenartowicza.

26 S. Wyspiański, Śmierć Ofelii, [w:] idem, Dzieła zebrane, t. X. Następne cytaty pochodzą z tego samego źródła, numery stron podano w nawiasach.

Współuczestnictwo świata natury w tragedii Ofelii zostaje pobudzone przez jej rozchwianą świadomość, która w swym otoczeniu znajduje żywych partnerów dialo-gu, przechodząc od rozmowy z kwiatami do rozmowy z potokiem. Bohaterka różnym składnikom najbliższego pejzażu nadaje zmiennie określane role. Mikrokosmos łąki jako odbicie kosmosu stworzenia rodzi także wizje sakralne:

Sklepienie duże – jak w kościele.

(idąc na kolanach) Jestem w kościele z niemi,

sama kwiat uklękły przy ziemi. (s. 91)

Otoczenie szalonej Ofelii to pejzaż personifi kowany. Ona sama stanie się cząstką żywej natury27. Wyspiański wychodzi jednak poza stereotypowe klisze. Łąka okazuje się znako-mitą scenerią teatru śmierci. Przybrzeżna polana to przestrzeń funeralna, miejsce „natu-ralnego” pochówku, a także przestrzeń uaktywnionego na moment teatru wewnętrznego – scena odpowiednia dla dynamicznie rozwijającego się w podświadomości lęku przed życiem („Ja – się – żyć – boję…”) i towarzyszącego mu popędu tanatycznego. Tekst Wy-spiańskiego oferuje niezwykłe bogactwo fragmentarycznych stanów wewnętrznych, za-pisanych w pulsującym monologu bohaterki. Poeta wprowadza obfi tość polifonicznych tematów związanych ze światem myśli i uczuć istoty w sytuacji granicznej, oddając je w formie monologu28. Monolog postaci na scenie „wzmacnia pewność naszego postrze-gania dramatycznego dziania się jako realności w przestrzeni »tu i teraz«, poświadczonej przez bezpośrednią obecność publiczności” – podkreślał Hans-Th ies Lehmann, pisząc o esencjalnej roli tej formy wypowiedzi w nowoczesnym teatrze. Dzięki mowie, która kieruje się bezpośrednio do widza jako słuchacza i milczącego interlokutora, dokonu-je się „przekroczenie granicy wyimaginowanego uniwersum dramatycznego ku realnej sytuacji teatralnej”29. Teatralność budowana przez Ofelię znajduje jednak różne punkty zaczepienia w konstruowanym przez nią świecie. Jej obecność jest równocześnie teatral-ną dostępnością i niedostępnością.

27 Temat ten w całym bogactwie obrazowych ekwiwalentów nawiedzał wyobraźnię malarzy. Przywołać można parę słynnych przykładów: E. Delacroix Tonąca Ofelia (1844), J.E. Millais Ofelia (1851–1952), a także szereg nad-zwyczaj ciekawych i różnorodnych realizacji Odilona Redona: Ofelia z lat 1900–1905, Ofelia pomiędzy kwiatami oraz L’Enfant prédestinée, dit aussi Ophélie, w których najsilniej wyrażony został temat „śniącej głowy” i motywy zjednoczenia z naturą. Powiązania twarzy czy też korpusu Ofelii z wyobrażeniami ornamentacyjnymi oraz z bogatą paletą barw prowadzą do szczególnej wizualnej sublimacji istnienia. Zob. M. Gibson, Odilon Redon 1840–1916.

Th e Prince of Dream, Bonn 1995. O popularności tego tematu i nieoczywistych często nawiązaniach plastycznych w sztuce przełomu XIX i XX wieku pisze Władysława Jaworska w monografi i poświęconej twórczości Władysława Ślewińskiego. Obok powszechnej fascynacji łączącej śmierć Ofelii z erotycznym wyobrażeniem długowłosej kobie-ty (także związanej z przedstawieniem Ślewińskiego noszącym kobie-tytuł Czesząca się kobieta, 1897), ważnym tropem wydaje się tu obraz Maska i książki – bo choć nie wiąże się bezpośrednio z tematem Szekspirowskiej bohaterki, jest „utrwaleniem minionego życia i jego nicości. Nie jest wykluczone, że obecność maski wiąże się z wydobyciem z Sekwany w tym czasie topielicy, z twarzy której odlano i powielono pośmiertną gipsową maskę”. Zob. W. Jawor-ska, Władysław Ślewiński, Warszawa 1991, s. 92.

28 O przejęciu przez Ofelię dylematów Hamleta łącznie z eksploatacją metafory życia-snu wspomina M. Ru-sek, Miniaturowe światy…, s. 139.

29 H.-Th . Lehmann, Teatr postdramatyczny, przeł. D. Sajewska, M. Sugiera, Kraków 2004, s. 205.

Śmierć staje się przewodnikiem ostatniej, ziemskiej podróży bohaterki monodramu.

Wizja trumny wprowadza Ofelię w obszar natury, gdzie przychodzi ze świata dworu – dominium fałszu i zbrodni. Widzenie żałobne, rodzące niepewność o to, czyj to po-grzeb, nie uzyskuje jednoznacznej odpowiedzi. Może to być znak śmierci Poloniusza:

„Śpisz, ojczulku – dobranoc; – przynieśli ci trumnę”, bądź symboliczna antycypacja własnego pochówku Ofelii, tym bardziej że w dalszej partii tekstu jej słowom:

Czas na mnie. Niezadługo zawołają mnie do domu.

I ojciec wróci. I ja się ustroję. (s. 99)

– wyraźnie towarzyszy dwuznaczność związana z sakralnie określoną ostatecznością – czyli powrotem do domu w zaświatach i spotkaniem z Ojcem-Stworzycielem.

Ofelia – niespodziewanie dla siebie elokwentna – w samym centrum smutku znajdu-je liczne tropy rozpoznań egzystencjalnej sytuacji i stopniowo przedostaznajdu-je się do wnętrza własnej tragedii. Rozmowa ze światem natury przynosi pouczenie o nieprawości świata:

Kto z ludzi mówi prawdę?

(nasłuchuje)

Niemy

(przytakuje) Kto wiary dochowa?

(nasłuchuje)

Umarły.

(przytakuje) (s. 93)

Z odnalezionej prawdy, wyrażonej w quasi-dialogicznej strukturze, płynie jasny wnio-sek: tylko śmierć jako własne przeznaczenie może uchronić od fałszu, grzechu i winy.

Odcienie wizerunku Ofelii wynikają z pomieszanej mowy, jakiej używa. W jej cząst-kowej ekspresji – podzielonej na fragmenty różne pod względem frazy, melodii i tematu – odzywa się echo wielu głosów. Ofelia, która wcześniej nie potrafi ła we własnym imie-niu przemówić, poddana presji dworskiej etykiety i własnego wychowania, znajduje swą kondycję w śpiewkach, przeplatanych prozą, monologuje i improwizuje dialog, strumień nieuporządkowanych głosów krystalizuje jej nową tożsamość zdobywaną w samotności.

Pieśń pozwala odgadnąć, co „się dzieje w duszy”:

Taka śpiewka śpiewana, taką śpiewkę śpiewuję;

co się w sercu dzieje, co się w sercu dzieje, to ze śpiewki zgaduje. (s. 100)

Szaleństwo bohaterki jest przejęciem roli Hamleta, z którym identyfi kuje się w dziw-nym stanie pomieszania, przejmując na własność jego pozę, chorobę i nieszczęście. Jest odkryciem we własnym losie – prostej dziewczyny, od której odjechał chłopiec – doli porzuconej bohaterki wielu ludowych ballad, nieszczęśliwej istoty poniechanej przez ukochanego. W końcu Ofelia widzi siebie jako tę, „którą woda utopi”:

Znaleźli, znaleźli Na wodzie, na fali;

Od smutku, od żalu – – W oddali… (s. 97)30

Bohaterka zdobywa tym samym nadzwyczajną intuicję pozwalającą spojrzeć na własne

„ja” spoza granicy śmierci.

Zawiła ewolucja tekstu o „zgonie Ofelii” (takie określenie stosował sam Wyspiań-ski) każe przypomnieć różne rozwiązania dramatu. Monodram został zapisany w paru redakcjach, w różnych wersjach znać ślady poszukiwań wciąż nowych koncepcji, które rozmaicie cieniują moment ostateczny bohaterki. Stają się alternatywnymi projektami.

We wcześniejszej, odrzuconej wersji Ofelia spoglądająca w wodę odnajduje po drugiej stronie jej lustra odbicie – własną siostrę31. Rozpoznany w rzece refl eks pozwala bohaterce współczuć biedniejszej od siebie, wyzwala na moment z balastu indywidualnego losu, co ostatecznie przyjmuje formę charakterystycznego rozszczepienia: Ofelia wyznacza bliźnia-czej istocie własną dolę, rolę kochanki Hamleta, mieszkanki Elsynoru. Zdarzenie to ma niewątpliwie sens katartyczny. Bohaterka, przebywająca w mentalnym teatrze, dystansuje się od własnych doświadczeń. W tej wersji rozbicie tożsamości, wprowadzenie na scenę łąki siostry-odbicia, nadaje statycznej jednoaktówce wewnętrzną dynamikę, która posuwa akcję do tragicznego fi nału. Wybuch miłości do dziewczyny wyzierającej z odbicia, który można odczytywać jako podświadomą wolę ponownej integracji z własną osobą, staje się impulsem prowadzącym Ofelię do śmierci. Dopiero w ostatniej chwili bohaterka pojmu-je sens tego zdarzenia: „Ach – – – [śmierć – – nie –] siostro puść mnie!”.

Zarówno Protesilasa i Laodamię, jak i Śmierć Ofelii można byłoby zdefi niować jako

„chore sztuki” zgłębiające patologiczne stany bohaterek. Wydawać by się mogło, że w stworzonych przez Wyspiańskiego dramatycznych portretach przeglądają się uniwer-salnie ujęte rysy psychicznych dolegliwości, skaz mentalnych i skrajnych pasji32. Jak już zostało powiedziane, Laodamia może być postrzegana jako sceniczne uosobienie depre-sji. W modelu osobowym Ofelii nietrudno dopatrzyć się cech histerii. Szczególnie w wa-riancie dramatu, w którym bohaterka impulsywnie przechodzi od spokoju do krzyku, któremu towarzyszy gwałtowne rozdzieranie koszuli i słowa o Hamlecie skierowane do odbicia, do swego drugiego „ja”:

On jest szalony – on jest szalony – on nie wie co mówi – nie wie co robi –

on – to nie on (s. 315)

30 I we wcześniejszym fragmencie Ofelia, relacjonując swój związek z Hamletem, o końcu owej wzajemności mówi jako o „kresie historii”, co kwituje modlitewnym „amen”. Zob. S. Wyspiański, Śmierć Ofelii, [w:] idem, Dzieła zebrane, t. X, s. 90.

31 Studium Jeana-Th ierry’ego Maertensa uznaje lustro za siłę jednoczącą, symbolizującą jedność narzuconą ciału, która po śmierci zostaje utracona, stąd też zwyczaj zasłaniania luster w domu nieżyjącego. Por. idem, Nad otwartym grobem. Semiotyka zmarłego, [w:] Wymiary śmierci.

32 Zob. D. Sajewska, „Chore sztuki”: choroba, tożsamość, dramat. Przemiany podmiotowości oraz formy dra-matycznej w utworach scenicznych przełomu XIX i XX wieku, Kraków 2004. Autorka wprowadza bogate egzem-plifi kacje tezy o ekstremalnych źródłach twórczości teatralnej i dramatycznej karmiącej się szczególnie chętnie dewiacjami psychicznymi i korzystającej z nowatorskich osiągnięć Freudowskiej psychoanalizy.

Forma poetycka obu dramatów sprawia jednak, że psychologicznie uprawdopodobniony stan wewnętrzny uzyskuje także wymiar obserwacji szczególnego fenomenu związanego z wyczuleniem zmysłów na niematerialną stronę bytu oraz na zgłębianie uczuć i do-świadczeń odzwierciedlających wrażliwość na stwarzające aspekty cierpienia. O ile w sy-tuacji Laodamii można było mówić o twórczym aspekcie manii, Ofelia Wyspiańskiego dostępuje terapeutycznej funkcji ex-tasis33. Istotną cechą takiego stanu, rozumianego zarówno fi zjologicznie, jak i autokreacyjnie, staje się proces wyzwolenia w psychicz-nym bólu różnych form wyobraźni uaktywnionych poprzez język, dostępnych zarówno w melicznych frazach pełniących funkcję monologu bohaterki, jak i w dialogu przeni-kającym otaczającą rzeczywistość jako świat pełen bytów. W obu przypadkach liryzacja struktur dramatycznych odgrywa ważną rolę, która spełnia w praktyce nadzwyczajną funkcję pieśni, ważnej dla kultury symbolicznej jako odpowiedniej formy dla duszy oglądającej wewnętrzne prawdy bytu.

W dramatach osnutych wokół tragedii dwu bohaterek Wyspiański sięgnął po melicz-ne formy dramatyczmelicz-ne. Gdy idzie o Protesilasa i Laodamię, ożywił aluzje do najstarszej konstrukcji dytyrambicznej. W wielu fragmentach „akcja” dramatu rozpisana została na dialog protagonistki z chórem. Pieśń ulega także tematyzacji. Sama Laodamia mówi o jej poznawczym i introspekcyjnym sensie, pomagającym wnikać w tajniki życia. W końcu temat antyczny uzupełniony zostaje o liczne aluzje Mickiewiczowskie, co pozwala myśleć o rodzimej koncepcji dramatu poznania, sytuowanej w balladowych źródłach tragedii34.

W Śmierci Ofelii, w zróżnicowanych partiach wypowiedzi, wokalne walory dramatu stają się tonacją narzucającą intuicję szczególnej autoekspresji, której szczerość i prawda jest uzyskiwana nie tyle na drodze wyznania, ile w trybie aktorskiej autokreacji. Mowa teatralna ujęta w metrum pieśni dysponuje niezwykłym bogactwem nacisków uczucio-wych, staje się także poetyckim napędem kierującym ku temu, co nieznane. Tak po-jęty język – oderwany od psychologicznego prawdopodobieństwa doraźnych odczuć i wrażeń – stoi na straży głębokich sensów duchowych i metafi zycznych przeczuć. Jak zauważono, pieśń w dramacie dysponuje szczególną siłą mediacyjną: pozwala dotykać tajemnicy, konsolidować świat i zaświat35. Pieśń wspomaga także walory inscenizacyjne.

Długi monolog Ofelii zostaje rozbity na szereg zróżnicowanych fragmentów, tak jakby śpiewność na przemian zyskiwała płynność i traciła harmonijny rozpęd. Strumień wier-sza kieruje się od rytmicznej frazy, w której udaje się rozpoznać znane melodie ludowe, po miejsca rwane, wtrącenia prozą i pauzy – momenty wyciszeń36. Śpiew ogarnia cały

33 Zob. E.R. Dodds, Błogosławieństwo szału, [w:] idem, Grecy i irracjonalność, przeł. J. Partyka, Bydgoszcz 2002. Na gruncie dramatu modernistycznego można mówić o przeniesieniu antycznej, misteryjnej kategorii w związku z silnym oddziaływaniem dzieła Nietzschego Narodziny tragedii z ducha muzyki.

34 Ostatnio o możliwości rozciągnięcia źródeł balladowych dramatu Mickiewicza nie tylko na II część Dzia-dów, lecz także na część III pisała B. Kuczera-Chachulska, Od „Romantyczności” do III części „Dziadów”. Poema drezdeńskie jako kontynuacja, [w:] Rozmowy o „Dziadach”, pod red. B. Kuczery-Chachulskiej, M. Prussak, War-szawa 2005.

35 Pisał o tym na polskim gruncie Bolesław Leśmian, por. dalsza część niniejszej książki.

36 Utwór ten był grany przez Jadwigę Morozowską w 1907 roku z kompozycjami Zygmunta Noskowskiego, a następnie w tej samej aranżacji muzycznej przez Irenę Solską. Zachował się jednak list Morozowskiej do Wyspiań-skiego z 1906 roku, gdzie pisze ona o próbie aktorskiej odbytej przed Wyspiańskim, w której przechodziła od

recyta-świat, organizuje sceniczną ekspresję szaleństwa: liczne powtórzenia, zatrzymania, za-wieszenia determinują projekt ruchowy. W zapisie partytury ruchu Ofelia idzie, klęka, kuli głowę, miota ręką w powietrzu, wstaje, naśladuje, słucha. Ważną funkcję pełnią pa-ralelizmy składniowe i powtórzenia brzmień pojedynczych, a także zawołania i echolalie (np. „hej la li – he li la”). Warto zwrócić uwagę na „szemrzącą” rozmowę z wodą, w którą wpisana została wróżba: „mru, mru, mru; – umrę, nie/ umrę – – –” (s. 101), naśladu-jąca w niepoważnej frazie dylemat Hamleta ze słynnego monologu. Pieśń jest nie tylko uzmysłowieniem lirycznego uniesienia duszy, staje się też przestrzenią odpowiednią dla aktu samopoznania – duszy percypującej, którą należałoby widzieć jako Ofelicz-ny analogon Hamletycznej inteligencji odgadującej, pojęcia, którym Wyspiański posłużył się w swym studium o arcydramacie Szekspira37. To nurt pieśni zyskuje swe przedłużenie w łożysku rzeki i inicjuje przeprawę Ofelii na drugą stronę bytu. Z takim ujęciem roli pieśni zetkniemy się w koncepcjach estetycznych Bolesława Leśmiana, który poddając refl eksji twórczość przekładową Edwarda Porębowicza, mówił o ukształtowa-nej przez niego wypowiedzi liryczukształtowa-nej jednoczącej się z pieśnią. Poezja w opinii Leśmiana (wypowiedzianej przy innej okazji) winna być jak fala, która płynie przed siebie „ku nieznanym jeszcze brzegom”38. Pojęcie pieśni – genezy i formy dramatu, fundamentu jego czasu, przestrzeni, a także wizji przenikającej kontury osobowe postaci scenicznych – łączył Leśmian z Warszawianką Wyspiańskiego39. Ponadto zgodnie z koncepcją mu-zyczności charakterystyczną dla epoki wagneryzmu strona dźwiękowa tworzywa drama-tycznego emanuje z samego źródła tragizmu – z planu metafi zycznych odniesień.