• Nie Znaleziono Wyników

Antislenes Ateńczyk, uczeń Sokratesa i głowa filozoficznej szkoły cyników gło­

sił, że żadne twierdzenie nie jest fałszywe. Tezę tę ganił zarówno Platon, jak Ary­

stoteles, wielcy współcześni Antistenesowi myśliciele — i nam wydaje się ona dzi­

waczna. A jednak Antistenes miał rację; przynajmniej z pewnego punktu widzenia, który oto pragniemy wziąć pod uwagę. Mianowicie, jakiekolwiek weźmiemy jako przykład zdanie, można dobrać tak znaczenia występujących w nim wyrazów, by było ono prawdziwe. Zdanie „śnieg jest czarny” uważamy potocznie za fałszywe, lecz gdy umówimy się rozumieć wyraz „czarny” tak jak zwykle rozumie się wyraz

„biały” , to samo zdanie uznamy za zdanie prawdziwe. Przyjmuje się zazwyczaj, że prawdziwość zdania jest zależna od znaczenia użytych w nim wyrazów, ale można też przyjąć odwrotnie, że znaczenie wyrazów zależy od prawdziwości zdania, w któ­

rym są zawarte. W ten właśnie sposób postępujemy, gdy zamierzamy ustalić zna­

czenie wyrazu — to jest przy jego definiowaniu. Definicja jest zdaniem, którego prawdziwość zakładamy po to, aby ustalić znaczenie podmiotu definicji. Podobnie postępuje się przy rozwiązywaniu równań: zakłada się prawdziwość równania, aby je rozwiązać, tzn. aby określić znaczenie jego wyrazów niewiadomych. Podobną ro­

lę posiadają w matematyce i w logice aksjomaty: są to zdania, które z góry przyj­

muje się jako prawdziwe, aby określić znaczenie występujących w nich terminów pierwotnych, których nie umiemy definiować inaczej.

Jeżeli przeto dwaj przeciwnicy w dyskusji wygłaszają przeciwne twierdzenia, to dążąc do rozwiązania sporu, należy przede wszystkim zbadać, czy mówią tym samym językiem, tzn. czy używają wyrazów, przy których pomocy formułują swo­

je twierdzenia, w tym samym znaczeniu. Dzięki takiemu badaniu spór okazuje sic często sporem słownym: albo obaj przeciwnicy różnią się między sobą pozornie, bo twierdzą to samo, a tylko formułują swoje twierdzenia przy pomocy różnych ter­

minów o pozornie przeciwnym znaczeniu, albo też powodem sporu jest to, że mó­

wią o różnych rzeczach używając na oznaczenie ich tych samych wyrazów. W jed­

nym i drugim przypadku obaj przeciwnicy mogą mieć słuszność, jakkolwiek wy­

głaszają niezgodne zdania.

Zdarza się jednak i tak, że dwie strony zgodnie przyjmują pewne zdanie; zgoda jednak jest pozorna, jest zgodą werbalną jedynie, zakrywającą różnice rzeczowe przez to, iż takie same słowa są przez każdą stronę użyte w innym znaczeniu. Taka pozorna zgoda jest niebezpieczna w swoich następstwach, zwłaszcza gdy przybiera formę wyraźnej lub milczącej umowy i gdy płyną z niej dla którejś ze stron kon­

sekwencje praktyczne. Zdarzyć się może, że konsekwencje te skrępują stronę wbrew jej intencji i z istotną dla niej szkodą, jeżeli strona przeciwna przystępuje do po­

rozumienia ze zlą wiarą, podkładając pod słowa inne znaczenie aniżeli to, które można suponować. Tak bywają dokonywane najczęstsze oszustwa. Tak podeszli

2 0 4

iki/,_v/:uty Jurumło ¿c Spychowa, gdy mu nic wydali córki wbrew umowie; tak wpadł

!’an Twardowski w karczmie ..Rzym” w sidła Mefistofelesa.

Jakże więc bada się znaczenie wyrazów, ażeby ustrzec się przed nieporozumie­

niem lub podejściem, gdy mamy zająć stanowisko wobec wygłaszanego przez kogoś twierdzenia. Trudność polega na tym, że — jak powiedzieliśmy — prawdziwość zdania jest zależna od znaczenia wyrazów, z których ono się składa, ale z drugiej strony nie ma innego sposobu dla ustalenia znaczeń wyrazów, jak przez uznanie za prawdziwe pewnych, dobranych stosownie zdań, w których te wyrazy występują.

Takimi zdaniami, które stawiamy na czele rozważań, aby ustalić znaczenie wystę­

pujących w tych rozważaniach wyrazów, są definicje i aksjomaty, lecz nie tylko one. Inną jeszcze drogę wskazuje nam sposób używany przy nauce obcych języków.

Ucząc się obcego języka metodą bezpośrednią, odwołujemy się do najprostszych spostrzeżeń codziennego doświadczenia. „To jest stół” uczymy się, wskazując na przedmiot zwany stołem; „śnieg pada’Tuczymy się. patrząc na płatki Śniegu w po­

wietrzu. Podobne są metody badania zńaczeń -wyrazów, gdy chcemy zdać sobie sprawę z tego,: ęzy cudze twierdzenie jest 2godne czy niezgodne z naszym, brzmią­

cym ąnąlogicznie lub odmiennie. Albo wymagamy zdefiniowania wyrazów uży­

tych, albo teź odwołujemy się do doświadczenia i pytamy, jak wyglądają następ­

stwa twierdzenia w praktyce. Leszek z bajki głosił się przyjacielem Mieszka, ale jak tę przyjaźń rozumiał, okazało się w biedzie. Brytan chwalił się przed wilkiem, że żyje szczęśliwie u łudzi, jednak ślad obroży na szyi zdradził, jakie to szczęście.

Przyznajemy więc słuszność Antistenesowi, gdy twierdził, że każde zdanie jest prawdziwe, dodajemy jednak „w jakimś języku” , naturalnym lub sztucznym, jaki ktoś sobie zechce utworzyć; jednocześnie jednak być może, iż to samo zdanie jest fałszywe w tym języku, w którym my właśnie zamierzamy prowadzić rozmowę.

Każde twierdzenie musi być wypowiedziane w jakimś języku, jeżeli ma się roz­

strzygnąć, czy jest ono prawdziwe czy fałszywe. Prawdziwość zaś zależy od tego, w jakim je rozumiemy języku.

Rozmaitość języków jest dziś o wiele większa aniżeli pod wieżą Babel. Nawet rozmawiając po polsku wśród siebie, nie zawsze mówimy jednym i tym samym ję ­ zykiem polskim, tztl. nie używamy wyrazów w tym samym znaczeniu. Lojalność

wymaga, by mówiąc do kogoś używać jego języka albo wyraźnie zastrzec, iż posłu­

gujemy się innym niż on. Na zarzut kłamstwa naraża się bowiem nie tylko ten, kto celowo wypowiada zdanie fałszywe w swoim własnym języku, ale i ten, kto w swo­

im języku mówi prawdę, wiedząc jednak, że jego słowa będą przyjęte w innym znaczeniu, niż są wypowiedziane

Prawda i fahz to siły potężne, które całym narodom mogą nieść wolność lub niewolę. Język przez to, że może prawdę we fałsz i fałsz w prawdę przemienić, jest orężem niebezpiecznym. Kontrolę nad nim i obronę przed jego złym użyciem daje jedynie ścisłość Wyrażania się, tj. precyzowanie znaczeń, jakie nadajemy wyrazom i zdaniom. O to dbajmy sami i wymagajmy tego od innych.

ma.

POŻYTECZNOŚĆ BŁĘDU

-Najbardziej widoczną oznaką ludzkiej niedoskonałości jest to, że człowiek . • / ' Zł; * owjmy, ze błądzi o kimś, czyje przekonanie jest fałszywe Mieć ja-t ja-tvm nri^w ” ’' -H? ja-t0 ^ * ’ C° ”UZ,nawaĆ jakieś ja-twierdzenie za prawdziwe” . Błąd

v tym ma swe zrodło, ze me wszystko, co ktoś uznaje za prawdziwe i e s t Draw dziwę. Ktoś. czyje przekonania są prawdziwe, posiada wiedzę w ich’ z a k re s^ b łą d jest przeciwieństwem wiedzy. Błędne przekonania prowadzą do L d n eT o p o s S

£ £ ? • \ W 9Zerszym Pr2f t0 raczeniu nazywamy błędem także n a g a ^ / u c i y n S jęs «party na błędnym przekonaniu. Wiedzę cenimy i dążymy do „iej nie w sv L m dołweto a 't r ' " prawd5 '.lecz dIateS ° ta^ , iż jest niezbędnym drogo-iakby śkDvm a 5 ,“ działa1nia- zakl7 ” a prawdę i czyni człowifka ja\by ślepym — a oślepiwszy, prowadzi na bezdroża występku i zguby.

Jest jednak w harmonii świata także dla błędu miejsce, gdzie może stać sic on

¿rodłem prawdy . dobra. Prowadzą ku temu dwie drogi. S sic S rr ą p nki ,'Vskazu'e lacińskit powiedzenie crrnndo dUcłmm — uczymy i i , U - T ;{C' • 9ycholo? ia współczesna podobnie mówi o m e t o d z i e p r ó b , ‘ . ° ™ Jakv o powszechnie wśród zwierząt i łudzi stosowanym sposobie do­

chodzenia do odkryć. Stając przed nowym żagadnieniem. jakie są nieustannie na suwane przez życie, człowiek czy zwierzę jednakowo z a c in a

do PÓk! SZCZl*^,wy tr,1f P ° krótszym lub dłuższym błądzeniu nie doprowadzi do właściwego rozwiązania. Błędy, jakie przy tym p o w s t a ją c e idą na marne Da ją one .doświadczenie» które spoźytkowujemy przy późniejszych poszukiwaniach bv

S 3 L S POd3teWlC “ Ć P ^ W n a j p r o K r ^ ’ S

Urasta, stąd reguła wychowawcza. Oto gdy chcemy wychowanka przygotować do rob kierownicze, 1 wdrożyć do samodzielności ku temu niezbędne?

stfwTamV

go wobec zadań do rozwiązania i zostawiamy mu swobodę szukania właściwej dro gi wśród nieuniknionych omyłek. Wiedza, którą nabędzie w ten sposób, bedzie o wiele głębsza aniżeli ta, którą by otrzymał gotowa z drugiej ręki Albowiem

« “ f i k . wiadcn.old o ,y„,. co j „ f _ J km- jS*’ te?° w>aimc uczymy się na błędach.

wielkie' b td T HnrKn?’ ^ J VidC Cłt0l° WyChJ P° Staci w hist«cii ducha ludzkiego przez wielkie błędy dochodziło do wielkiej mądrości i cnoty. Głęboki a zarazem wielo raki sens posiada biblijna przypowieść, że większa radość w niebie z jednego m wroconego niż z 09 sprawiedliwych. Może wolno przeto powiedzieć ogó nie żc bhd

¡¡T p o ^ i t dlue” » ics» - » « « s P - 4 c i L ; ' ^ t

k ió rJ3n r° la b,<:du ma szczególne zastosowanie w metodzie badania naukowego która nos. nazwę dowodzenia n.ewprost, tzn. dowodzenia, w którym dochodzimy 20b

do prawdy przez świadome założenie fałszu, jest to metoda niezmiernie starożytna, historycznie najwcześniejsza z metod rozumowania dedukcyjnego, odkryta i zasto­

sowana w samych początkach nauki helleńskiej w V w. przed Ghr. Chcąc mianowi­

cie uzyskać dowód prawdziwości twierdzenia, zakładamy, że jest ono fałszywe i z założenia tego wysnuwamy konsekwencje tak długo, póki nie dojdziemy do oczywistego błędu. Tak okazuje się niemożliwość przypuszczenia, że twierdzenie, którego marsy dowieść, jest fałszywe — skąd bezpośredni wniosek, że jest. praw­

starczą przykładów tego rodzaju. Astrologia, alchemia z błędnych wychodziły za­

łożeń i zmierzały do błędnie postawionych celów. Jednakże w badaniach szczegó­

łowych poczyniły szereg wartościowych odkryć, z których rozwinęła się dzisiejsza astronomia i chemia, Krzysztof Kolumb błędnie przypuszczał, że znajdzie przez Ocean Atlantycki krótszą drogę do Indii. Błąd ten doprowadził go jednak do od­

krycia Ameryki. Błędne było założenie, które skłoniło Kopernika do wystąpienia przeciw iPtołejneuszowskiej teorii ruchów ciał niebieskich i stworzenia w jej miejsce nowej, własnej teorii. Oto stwierdził Kopernik, że teoria Ptolemeusza nie umie przedstawić zmiennych ruchów planet jako wypadkowych ruchów o stałej prędko­

ści. „Wydawało się — brzmią jego słowa — niedorzecznością przypuszczać, iżby teoria Kopernika pozostała jednym z największych odkryć nauki.

Może jednak nasunąć się wątpliwość tej treści, że owe odkrycia zostały doko­

nane pomimo błędnych założeń, a nie w wyniku ich przyjęcia. Wątpliwość to jed ­ nak nieuzasadniona. Błędne założenie pomaga badaniu naukowemu zwłaszcza w przypadkach, w których pozwała zapomnieć niejako o komplikacjach faktów i ująć dzięki temu związki, które są ukryte poza tymi komplikacjami. Takie za­

łożenia, świadomie błędne lecz upraszczające badania, są wprowadzane w rozu­

mowania pod nazwą fikcji naukowych. Fikcjami są założenia fizyki, w których mowa o wahadle matematycznym, o ciałach doskonale sprężystych, o gazach ideal­

nych, o próżni; fikcjami operuje ekonomista, gdy rozważa, jak zachowuje się hom o oeconom icus — prawnik, gdy konstruuje domniemania prawnicze, socjolog i psy­

cholog mówiący o typach idealnych.

Jakże zas obronie się przed błędem i przezwyciężyć go? Wartość naszych prze­

konań pozostaje w związku z ceną. jaką je opłaciliśmy. Przekonania nabyte zbyt łatwo są zazwyczaj błędne. Najłatwiej zaś powstają w nas przekonania, które na­

bywamy gotowe od innych osób. Przekonania takie poddawane w obcowaniu ust­

nym lub w druku służą zazwyczaj celom reklamy, propagandy, jednaniu zwolenni-

kow; ten cel praktyczny przesłania ich wartość poznawczą. Wartość poznawcza a gwarancję prawdziwości mają tylko twierdzenia uzasadnione. Gdy dochodzę do przekonań własnym trudem, szukając ich drogą systematycznej obserwacji i ro­

zumowania to ta właśnie droga dojścia daje im z reguły zarazem uzasadnienie, g yz uzasadnione są przekonania oparte bądź na umiejętnej obserwacji bądź na poprawnym rozumowaniu. Przekonania otrzymane w stanie gotowym przyjmuje sic najczęściej bez uzasadnienia, uzasadnienie dla nich trzeba zdobywać dodatkowo.

Postawa umysłowa, wymagająca uzasadnienia dla przyjęcia jakiegokolwiek przekonania nazywa się k r y t y c y z m e m . Krytycyzm jest najbardziej skuteczną bronią przeciwko błędowi, albowiem człowiek krytyczny, chociażby nawet popadł w błąd uznając jakieś twierdzenie za prawdziwe na podstawie pozornego jedynie uzasadnienia, dzięki swojemu krytycznemu nastawieniu przezwycięża błąd z ta

chwilą, gdy go odkryje.

Niszczy krytycyzm pycha lub lekkomyślność, będąca najczęściej objawem le­

nistwa umysłowego, lub wszelka namiętność popychająca człowieka w swoim kie­

runku wbrew rozsądkowi. Człowiek, którego umysł uwikłają te uczucia, staje się wobec błędu bezbronny. Dołączmy przeto do poprzednich punktów, w które uję­

liśmy pożyteczność błędu, jeszcze jeden: Oto jest on sankcją, która ostrzega nas przed grzechami pychy, lenistwa i namiętności. A ucząc w ten sposób cnót pokory, cierpliwości > opanowania siebie, uczy zarazem tolerancji i zrozumienia dla innych, którzy tak jak my sami walczą z własną niedoskonałością,

1 9 45,

O RZETELNOŚCI, OBIEKTYWNOŚCI 1 BEZSTRONNOŚCI