• Nie Znaleziono Wyników

7. Uprzemysłowienie oprawy ksiąŜek

7.1. Rozwój oprawy wydawniczej

Seryjna oprawa nowo wydrukowanych ksiąŜek jest zjawiskiem tak dawnym jak sam druk. Zarówno drukarze, jak i księgarze starali się o to, by mieć w sprzedaŜy, obok ksiąŜek w arkuszach (in crudo), takŜe egzemplarze oprawione, choćby tylko w formie broszurowej. Przyczyną tego postępowania była dbałość o klienta, chęć dostarczenia mu ksiąŜki gotowej do uŜytku. Większe zainteresowanie klientów znajdowała ksiąŜka oprawiona niŜ taka, którą musieli najpierw oddać introligatorowi, a dopiero potem mogli się z nią zapoznać.

63. Osiemnastowieczna księgarnia, większość ksiąŜek w postaci nieoprawionych arkuszy

Z naciskiem trzeba zwrócić uwagę na fakt, iŜ pierwotnie oprawa nakładowa, nie obejmowała całego nakładu wydrukowanej ksiąŜki, tylko pewną jego partię. Zleceniodawcą rzadko był nakładca, raczej księgarz sortymentowy Ŝądający oprawy określonej liczby egzemplarzy. Koszty oprawy podwyŜszały cenę sprzedaŜną ksiąŜki, a księgarze zmuszeni byli inwestycję tę sfinansować. Dlatego teŜ oprawy uzyskiwały tylko te publikacje, które, jak kalkulowano, osiągną większy zbyt ozdobnie oprawione, niŜ gdyby były tylko

zbroszurowane, a do tego szybko się sprzedadzą:

„...panowie księgarze (...) coraz częściej puszczają w obieg ksiąŜki w oprawie. Dzieje się tak z niektórymi „wydawnictwami gwiazdkowymi”, z niektórymi popularnymi powieściami i poezjami, a przede

wszystkim z róŜnymi wydawnictwami ilustrowanymi.”1

Istotnym argumentem przemawiającym za oprawą wydawniczą było obniŜenie kosztów oprawy ksiąŜki. Działo się tak dzięki oczywistej kalkulacji wytwórczości

1

manufakturowej czy fabrycznej: przy wykonywaniu większej liczby powtarzalnych przedmiotów, uzyskuje się niŜszą cenę jednostkową. Tę „taniość” wykpiwali niektórzy odbiorcy ksiąŜek:

„Chodzi przede wszystkim o to, aby [oprawy] były tak tanie, aŜeby nabywca nie miał Ŝadnego interesu oprawiać dzieła na swoją rękę, podług własnej inicjatywy. Taniość tę zdobyć moŜna jedynie maszynowością, więc teŜ introligatorzy, pracujący dla wydawców, są raczej przedsiębiorcami fabrycznymi, niŜ rzemieślnikami, dbającymi o poziom swego kunsztu. Całą ich inicjatywa polega na wyszukiwaniu najtańszego materiału, którego dostarczają róŜne fabryki rosyjskie. Wydawcy nie posiadają u siebie specjalistów, którzy by stawiali

introligatorowi jakiekolwiek wymagania smaku. Rozchodzą się więc po całej Polsce te niby „wytworne” oprawy, utrwalające śród nabywców przekonanie, iŜ ksiąŜka musi mieć bardzo jaskrawą, kapiącą od brzydkich odcisków złotą okładkę.”2

Motorem upowszechniania się oprawy wydawniczej była jej funkcja marketingowa. Powierzchnia okładki doskonale nadawała się do zamieszczania elementów wpływających na decyzje o zakupie. Zamieszczone na niej ilustracje lub napisy zwracały uwagę, docierały do świadomości lub podświadomości potencjalnych klientów, zachęcały, kusiły

i intrygowały3. Oprawy wydawnicze słuŜyły nie tylko doraźnej zachęcie do zakupu, utrzymana jednolitość stylistyczna przynosiła, z czasem, rozpoznawalność firmy wydawniczej.

Oprawa wydawnicza miała być takŜe receptą na róŜne bolączki ludzi nauki i literatury, dla których ksiąŜka stanowiła warsztat pracy, w kontaktach zaś z introligatorami spotykali się z niesłownością i nieterminowością, złą jakością wyrobu, błędami w tytułach, a wreszcie takŜe, wysoką ceną:

„Rozstrzygnięciem kwestii specjalnie introligatorskiej byłoby powierzenie wydawcom załatwienia sprawy oprawiania ksiąŜek, zanim one dostaną się do rąk posiadaczów, czytelników. Tu upadłby zarzut nieakuratności, lekcewaŜenia obstalunków itp., a nade wszystko, byłoby to wygodne z tego względu, Ŝe profesorowie nie potrzebowaliby przesiadywać w warsztatach, a jednak byliby zadowoleni z oprawy swych ksiąŜek.”4

Jeszcze do połowy XIX wieku oprawy seryjne wykonywano w sposób nie

róŜniący się zasadniczo od oprawy indywidualnej. Oprawy wykonywano ręcznie, po kolei, egzemplarz za egzemplarzem zszywano, oklejano, obcinano, oprawiano w tektury, obciągano materiałem oklejkowym, a następnie na gotowych oprawach dokonywano tłoczenia – tyle tylko, Ŝe robiono to w większej ilości egzemplarzy. Upowszechnienie się seryjnej oprawy ksiąŜek, wykonywanej bądź na zlecenie księgarza sortymentowego, bądź teŜ księgarni

2 TamŜe

3 J. Dunin, Rozwój cech wydawniczych polskiej ksiąŜki literackiej XIX-XX wieku, Łódź 1982, s. 120-128.

4

wydawniczej znacząco odmieniło pracę w introligatorstwie. Wprawdzie praca seryjna – masowa, od dawna miała miejsce przy wstępnej obróbce druków – ich falcowaniu, kompletowaniu, broszurowaniu; zajęcia te nie wymagały jednak specjalnych warunków, wystarczały odpowiednio duŜe stoły, miejsce do rozkładania druków oraz sprawne ręce pomocy introligatorskich. Zjawisko masowego wykonywania trwałych opraw ksiąŜek zmuszało do unowocześniania warsztatów. Przełomem stało się skonstruowanie maszyn przydatnych do procesów introligatorskich, szczególnie prasy do złocenia oraz gilotyny. Na sukces oprawy masowej złoŜyło się takŜe zastosowanie technologii oprawy wklejanej (teczkowej), wynalezionej przez Alexis-Pierre Bradela w końcu XVIII wieku, w której zdobienie okładek odbywa się nie na oprawionej ksiąŜce, lecz na wykonanych osobno okładkach5.

64. Falcowanie ręczne w introligatorni nakładowej, ok. 1890.

Wiodącą rolę na rynku wydawniczym pełnił Lipsk, istniały takŜe inne centra (angielskie, francuskie, austriackie), lecz to właśnie Lipsk oddziaływał na rynek edytorski warszawski. Wydawnictwa lipskie stowarzyszone w Börsenvereins für den Deutschen Buchhandel w celu przyspieszania procesu produkcyjnego, dynamizowały działania słuŜące postępowi technicznemu w branŜach słuŜących produkcji ksiąŜki: w drukarstwie

i introligatorstwie; podejmowały ryzyko oprawy całych nakładów ksiąŜek i wprowadziły, jako standard, handel (takŜe hurtowy) wyłącznie oprawionymi egzemplarzami.

W latach 40. XIX wieku w lipskich zakładach metalowo-maszynowych braci Harkort Karol Hensel skonstruował prototypową prasę kolankową do wytłaczania ozdób. W roku

5

1855 powstała najwaŜniejsza fabryka produkująca maszyny introligatorskie – fabryka Karola Krausego, specjalizująca się w prasach do złocenia i gilotynach do krojenia papieru. Fabryka Braci Brehmer konstruowała maszyny do szycia drutem, a później takŜe falcerki do

złamywania arkuszy. Od lat czterdziestych do siedemdziesiątych XIX wieku powstało w Lipsku szereg duŜych introligatorni fabrycznych: Juliusza Ferdynanda Bösenberga (1842), Juliusza Hagera (1844), Heinricha Sperlinga (1846), J.R. Herzoga (1852), E.A. Endersa (1859), Gustawa Fritzsche (1864), H. Fikentschera (1868), A. Köllnera (1871), F.A. Barthela (1872) i spółka Hübel &Denck (1875)6. Przełomowe znaczenie miała, wprowadzona

w państwie pruskim w 1871 roku, nowa ustawa przemysłowa wprowadzająca wolność działalności gospodarczej, bowiem do tego czasu właściciele introligatorni podlegali prawu cechowemu.

65. Introligatornia H. Sperlinga w Lipsku , 1879.

Zakłady lipskie pracowały nie tylko na potrzeby lokalnego ruchu wydawniczego, lecz takŜe oferowały swe usługi zamiejscowym wydawcom. Dzięki duŜym mocom przerobowym, uzyskanym dzięki rozbudowie fabryk i wyposaŜeniu w nowoczesne urządzenia napędzane silnikami parowymi, bogatej ofercie zdobniczej (duŜemu zasobowi form do tłoczenia), a takŜe

6 H. Schaefer, Leipziger Verlagseinbände des 19. Jahrhunderts als Gegenstand einbandkundlicher Forschung,

obowiązującym przepisom celnym, oferowały korzystne warunki cenowe i terminowe, a takŜe doskonale prezentujące się produkty, które przyciągały wielu wydawców, takŜe polskich. W Lipsku oprawiali nakłady swych edycji Hoesick, Unger, Gebethner i Wolff7, a takŜe łódzko-warszawska firma Fiszera:

„Nawiązałem tez wówczas kontakt z Drukarnią Narodową w Krakowie. Drukowaliśmy tam ksiąŜki dla dzieci i młodzieŜy, utwory beletrystyczne oraz monografie artystyczne. Plansze kolorowe do tych wydawnictw zakupywałem w Londynie i wysyłałem do Lipska do introligatorni Hübel i Denck. Drukarnia Narodowa wysyłała tam z Krakowa druki „in crudo”. Introligatornia lipska z kolei wysyłała do naszej filii warszawskiej gotowe oprawione egzemplarze. Pomimo cła, które naleŜało płacić za oprawy, operacje te były bardzo

korzystne. Na całym terenie ziem polskich nie było mechanicznej introligatorni, dlatego teŜ duŜej ilości lepszych opraw nie opłacało się wykonywać w kraju, tym bardziej Ŝe wyŜsze gatunki tektury i płócien i tak trzeba było sprowadzać z zagranicy.”8

O samej zaś introligatorni Hübel i Denck pisał Fiszer, iŜ „mieściła się wówczas w kilkupiętrowym gmachu pomiędzy czterema ulicami i zaopatrzona była w rewelacyjne (...) maszyny”9. Z innej relacji dowiadujemy się iŜ w zakładzie Fritzschego pracowały 102 prasy do złocenia10.

Do warszawskich księgarń trafiały takŜe gotowe edycje polskich ksiąŜek wydanych nakładem lipskich firm Brockhausa, Breitkopfa, Teubnera, Rödera, Drugulina, Köhlera, Giesecke & Devrient. Na skutek tego importu na krajowym rynku księgarskim pojawiały się ksiąŜki w efektownych, bogato zdobionych oprawach, co więcej, dość tanich. Miejscowi introligatorzy, którzy nie dość Ŝe tracili potencjalne zlecenia, zostali jeszcze obwinieni za ten stan rzeczy, zarzucono im niedołęstwo i chciwość.

„Jeden z księgarzy i wydawców tutejszych nadesłał nam zaŜalenie, na brak w Warszawie odpowiednio uzdolnionych introligatorów. Księgarz ten pragnąc wydać dziełko dla dzieci w ozdobnej i zaopatrzonej w wyciski oprawie, na próŜno poszukiwał introligatorów, z których jeden podjął się nareszcie wykonać zamówienie, lecz za cenę znacznie wyŜszą od zagranicznej. Tym sposobem nakładca wysłał zamówienie do Lipska.”11

7 Edycje F. Hösicka: K.W. Wójcicki, Pokój dziadunia 1879, oprawił Schüssel; Z. Zajączkowska, Historia

w obrazach, 1883, toŜ 1899, oprawiono u R. Gerholda; Edycja Józefa Ungra: J. Łoski, Jan Sobieski, jego rodzina, towarzysze broni i współczesne zabytki, 1883, oprawiono u F.A. Barthela; Wydania Gebethnera

i Wolffa: J.I. Kraszewski, Stara baśń, 1879, I. Chodźko, Pamiętniki kwestarza, 1881 obie oprawione u R. Gerholda; W. Bełza, Kobieta w poezji polskiej, 1885, opr. G. Fritsche; J. Potocki, Notatki myśliwskie

z Dalekiego Wschodu, t. 1-2, 1896, Album jubileuszowe Henryka Sienkiewicza, 1898, obie oprawione

w introligatorni Hübel & Denck.

8 L. Fiszer, Wspomnienia starego księgarza, Warszawa: Czytelnik 1959, s. 21.

9 TamŜe, s. 30.

10 M. Górski, W interesie introligatorów, „Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza“ 1901 nr 10 s. 89-90.

11

Ta drobna notka wydrukowana w 1886 roku wywołała prasową i środowiskową burzę, w której introligatorzy dali upływ swemu rozŜaleniu. W imieniu środowiska wystąpił mistrz cechowy Franciszek Niedbalski, odpowiadając:

„Introligatorzy warszawscy nie wyrównają nigdy introligatorom lipskim, a to nie z powodu nieudolności polskiego introligatora, lecz z winy warunków w jakich się znajdują i z winy naszych

pp. księgarzy. Introligator warszawski, choć ma równieŜ głowę na karku jak niemiecki, nie moŜe tak ozdobnych wykonywać opraw jakie wykonywają niemcy, z powodu, iŜ niemieckich popierają wielkimi nakładami bardzo liczni księgarze niemieccy, oraz polscy; zaś introligatorów naszych, nie tylko Ŝe nie popierają niemcy, ale i nasi warszawscy.

Panowie księgarze warszawscy wolą wyszydzać introligatorów swoich, zarzucać im nieudolność i wysyłać tysiące rubli niemcom (...) Gdy chodzi o ozdobne oprawy ksiąŜek, potrzeba mieć ozdobne platy (grawerunki mosięŜne), które są dość kosztowne (takie platy okładkowe kosztują kilkadziesiąt rubli). JeŜeli takie platy są gustowne, moŜna je p. księgarzowi na jednej zaledwie pokazać robocie; na coraz innych ksiąŜkach Ŝąda on coraz innych plat, które jak juŜ wiadomo duŜo kosztują. Takich ozdobnych opraw powierza nam p. księgarz po większej części niewiele więcej jak ok. 100 egz. naraz. (...)

JeŜeli więc p. księgarz nie da więcej tego samego dzieła do oprawy, z powodu, iŜ ksiąŜki tej w oprawie mało sprzedaje; lub teŜ co się często zdarza, z powodu, iŜ pragnąłby na następnej partii widzieć świeŜy

grawerunek, i jeŜeli inni pp. księgarze zobaczywszy na oprawie p. X. platę taką, dając jaką robotę, Ŝądają takŜe innego deseniu grawerunku, pytam więc sz. czytelnika o bezstronne zdanie i obliczenie zysków osiągniętych na tego rodzaju robotach i w takiej ilości? Widoczne tu jest Ŝe p. księgarz zapłacił introligatorowi swojemu zaledwie tyle ile platy te kosztowały (...) Do całości jednak roboty introligatorskiej wliczyć jeszcze naleŜy koszt materiałów innych, jak płótno, złoto, tektura itd. A Ŝe za takie 100 egz. bierze się 30-40 rubli, czy więc opłaciły się platy skazane na leŜenie bez dalszego uŜytku, czy opłacił się materiał i robota przy takiej małej partii?

Inaczej rzeczy się mają z wysławianymi introligatorami lipskimi. Introligatorzy owi oprawiają wielkie nakłady dla bardzo licznych księgarzy miejscowych, jak równieŜ dla znacznej części księgarzy całych wielkich Niemiec, co jeszcze nie dosyć, bo oprawiają nakłady dla wielu wydawców polskich. Niemiec więc tłucze raz kupionymi platami na kilkudziesięciu tysiącach egz. dla swoich i zagranicznych księgarzy; introligator zaś warszawski, nie znajduje zajęcia nawet u kilku księgarzy miejscowych. Księgarze nasi poznajomiwszy się juŜ z owymi królami introligatorskimi, skwapliwie wysyłają do nich swoje nakłady całymi tysiącami, nam zaś dają tylko z łaski, dają tylko cząstkę nakładu i tłumaczą to sobie łatwo: introligatora naszego mam tu pod ręką, na zawołanie; jak sprzedam 50 lub 100 egz. to dam drugie tyle, gdy z niemcami to się tak łatwo zrobić nie da.”12

W cytowanym artykule dalej argumentuje Niedbalski, iŜ grawerowane formy do tłoczeń zmuszeni są introligatorzy sprowadzać z Niemiec,

„gdyŜ u nas takich grawerni nie ma, i to dostają nam się często gorsze, sfuszerowane, oklepane .(...) Grawerunki te wszakŜe, trzeba powiedzieć, to nie bagatela, trzeba na nie wyrzucić kilka tysięcy rubli aby mieć jaki taki komplet”.13

12 F. Niedbalski, Kto winien, „Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza” 1886 nr 14 s. 106-108.

13 TamŜe; Rzeczywiście, nie napotkano na Ŝadne ogłoszenie, by jakaś miejscowa firma oferowała grawerowane

Dla niektórych ksiąŜek sporządzano specjalne plakiety z wygrawerowanym tytułem lub charakterystycznym rysunkiem, a gdy przewidziano dekorację w kilku barwach - nawet ich komplet. Tak kosztowne przedsięwzięcie wchodziło w grę właściwie tylko wówczas, gdy wydawca wziął na siebie sfinansowanie projektu dekoracji oraz wykonania matryc. Wtedy matryce były jego własnością i były posyłane do introligatorni wraz z partią arkuszy drukarskich, przeznaczonych do oprawy. W innych wypadkach introligator sam zestawiał kompozycję z ozdobników uniwersalnych posiadanych w zasobie warsztatowym. Dopiero wprowadzenie do tłoczenia introligatorskiego klisz cynkowych głęboko trawionych, które nastąpiło w trzeciej dekadzie XX wieku, ułatwiło wykonywanie Ŝądanych form i obniŜyło znacząco ich koszt. Sporządzaniem klisz zajmowały się miejscowe zakłady chemigraficzne, zamawianie ich na miejscu przyspieszyło proces przygotowywania form, ułatwiło takŜe współpracę pomiędzy wydawcą, projektantem i introligatorem i umoŜliwiło większą swobodę w projektowaniu zdobień dla kaŜdego konkretnego tytułu ksiąŜki.

Innym problemem, z którym borykali się introligatorzy warszawscy była wysoka cena surowców, zwłaszcza płótna introligatorskiego, wynikająca z wysokiego cła przywozowego stanowiącego prawie 40% ceny. Cło dla importu gotowych opraw było niewspółmiernie niŜsze. Z wnioskiem o zmianę regulacji celnej zwrócili się introligatorzy do Generał-Gubernatora Warszawskiego w roku 1898. Na zlecenie władz sprawę rozpatrywało Towarzystwo Popierania Przemysłu i Handlu, introligatorzy nie uzyskali korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia14.

Wymuszona zagraniczną konkurencją modernizacja zakładów szybko wkroczyła na teren Warszawy. Berek Aszenfarb „machinę do obcinania papieru” posiadał juŜ w roku 187315, a Matys Zajdel (Zejdel) w 1875 dysponując sprowadzoną z zagranicy „wielką maszyną pośpieszną do obrzynania ksiąŜek, róŜnych druków, rejestrów itp. największego formatu do półtora łokcia (…) jest w moŜności podjąć się największych robót

introligatorskich, broszurowania, kartonowania, oprawy ksiąŜek”16. Introligator Stanisław Tannenbaum reklamował się w roku 1877: „Posiada maszyny pospieszne, przyjmuje roboty nakładowe”17, podobnie Franciszek Kowalewski w roku 1881 donosił: „Wykonywa wszelkie roboty introligatorskie i galanteryjne, oprawy w większych ilościach i całych nakładów dzieł

14 Z sekcji rzemiosł, „Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza” 1898 nr 43 s. 343-344; M. Górski, W interesie

introligatorów, dz. cyt.: późniejszy o trzy lata od „memoriału” do władz artykuł zawiera wciąŜ aktualne

narzekania na wysokie cło przywozowe na materiały i maszyny, a niskie na gotowe wyroby introligatorskie.

15 F. Fryze, I. Chodorowicz, Przewodnik po Warszawie i jej okolicach na rok 1873/4, Warszawa [1873], s. 161.

16 Jana Noskowskiego Kalendarz domowy dla wsi i miasta, Warszawa: J. Noskowski 1875, s. 17 nlb.

17 Warszawski rocznik adresowy firm handlowych, przemysłowych i rękodzielniczych. Red. Rafalski i Frendler, Warszawa 1877, s. 76.

zakład jest w moŜności wykonywać po cenie niskiej z powodu zaopatrzenia się w maszyny pomocnicze”18. W roku 1886 Niedbalski twierdził: „bo juŜ dziś i tak jest niewielu między nami bez maszyn do złocenia”19. Wydaje się zatem, Ŝe właściciele niemal wszystkich (a zwłaszcza większych) warsztatów byli przygotowani do wykonywania opraw nakładowych i skłonni realizować tego rodzaju zlecenia. Znaczna część opraw nakładowych powstawała takŜe w zakładach funkcjonujących przy drukarniach czy wydawnictwach. Właściciel duŜego przedsiębiorstwa poligraficznego, dysponując zwykle powaŜnym kapitałem i nie dokonując sam ze sobą wewnętrznych rozliczeń, elastyczniej podchodził do kalkulacji kosztów.

Operując wysokimi nakładami i mając zapewnioną duŜą skalę robót, wiedział Ŝe materiał czy sprzęt przyda się w następnych przedsięwzięciach i swobodniej decydował się weń

inwestować. JuŜ w latach 70. XIX wieku działały introligatornie przy drukarniach Samuela Orgelbranda i Józefa Ungra. Skądkolwiek nie pochodziłyby inicjatywy rozwoju przemysłu introligatorskiego, przyjmowane one były przez warszawskich pozytywistów z nadzieją:

„Niektóre pisma donoszą, Ŝe grono introligatorów i kapitalistów zamierza otworzyć w Warszawie fabrykę opraw do ksiąŜek na szerszą skalę. Inicjatorzy zamierzają konkurować z fabrykantami zagranicznymi, którzy jak dotąd od wydawców tutejszych stale miewają znaczne zamówienia. Oby się ta pogłoska sprawdziła jak najprędzej…”20

KsiąŜki w postaci oprawionych woluminów, oferowane przez dawnych księgarzy nie odbiegały formą od opraw wykonywanych na indywidualne zlecenie: tomy w drewnianych lub tekturowych okładzinach obciągniętych skórą, pergaminem czy barwnym papierem. W wieku XVIII oprawy księgarskie często miały postać broszury: sfalcowane arkusze,

prowizorycznie połączone i ujęte w papierową okładkę. Broszurowe okładki zaczęto z czasem uzupełniać o warstwę informacyjno-zdobniczą: drukowano tytuł dzieła, czasem powtarzano całą zawartość karty tytułowej, nadruk umieszczano we wzorzystej ramce. Janusz Dunin upatruje w zdobnictwie broszur naśladownictwa zdobień okładek introligatorskich21. Związek pomiędzy ramkami drukowanymi na okładkach broszur a złoconymi zdobieniami okładzin skórzanych jest niewątpliwy, ramki na obu rodzajach opraw pełniły tę samą funkcję, a przede wszystkim, znajdowały się w tym samym miejscu i miały podobne wzory22.

18 TamŜe 1881, dział reklam s. 99.

19

F. Niedbalski, Kto winien…, dz. cyt.

20 Sesja Zgromadzenia Introligatorów, „Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza” 1897 nr 31 s. 253.

21 J. Dunin, Rozwój cech wydawniczych..., dz. cyt., s. 121.

22 Zastanowić się jednak naleŜy, czy kierunek tego oddziaływania we wprowadzaniu wzorniczych nowości nie

był odwrotny? MoŜe to właśnie drukarze upowszechniali w swych drukach nowe, modne wzory, na których później wzorowali się introligatorzy? Jeden z ornamentów o rysunku liści akantu, których łodyŜki rozdwajają się, wyginają i łączą z sąsiednią łodyŜką, otaczając zarazem małe kółeczko, zwany „Blatt und Eierstäbe” (zob. F. S. Meyer, Systematisch geordnetes Handbuch der Ornamentik, Leipzig 1898, s. 173-6) jest masowo uŜywany na oprawach z lat 30. XIX wieku. Podobny, choć bardziej rozbudowany motyw spotyka się w zdobnictwie

Wśród wczesnych opraw księgarskich z twardą okładką spotykamy dwa zasadnicze ich rodzaje. Pierwszy to oprawa twarda której tekturowe okładziny oklejano tym samym odrukowanym arkuszem papieru, który słuŜył w innych egzemplarzach za broszurową, miękką okładkę. Typ drugi to oprawa w barwny glansowany papier, za złoceniami, wzorowana na oprawie indywidualnej, luksusowej. Oba te rodzaje oprawy wydawniczej przetrwały przez cały XIX wiek, ulegając wszakŜe pewnej ewolucji. Mniejszym zmianom podlegała oprawa pierwszego rodzaju, z czasem zasadą stało się konstruowanie takiej okładki z mocniejszym, płóciennym grzbietem, oklejki zdobiono rozmaitymi, często barwnymi ilustracjami. Oprawa tego rodzaju miała największe zastosowanie do ksiąŜek przeznaczonych dla dzieci, do podręczników szkolnych, stąd teŜ była niekiedy określana mianem „oprawy szkolnej”. Pod względem ilościowym dominowała zarówno w ofercie księgarskiej jak i robotach realizowanych przez warsztaty introligatorskie.

Wariant drugi przybrał w dostatnich latach 20. XIX wieku formę luksusową. Najbardziej znane jej przykłady to oprawy kolejnych edycji „Rocznika Wojskowego

Królestwa Polskiego” z lat 1817-1830. Egzemplarze przeznaczone dla generalicji oraz wodza naczelnego (takŜe na jego prezenty) oprawiano w safianową skórę i zdobiono złoceniami, egzemplarze oficerskie oprawiano w papier safianowy i zdobiono podobnie. Luksusowe, skórzane oprawy znajdujemy na czasopismach z lat 40. XIX wieku.

Od lat 40. XIX wieku, a moŜe nawet wcześniej, pojawia się oprawa wydawnicza wykonana z imitacji skóry, jakim miało być płótno introligatorskie, zwane angielskim, lub teŜ „kaliko”. Zdobnictwo płóciennych opraw księgarskich w latach 40., 50. a nawet 60. XIX wieku nie wykazywało Ŝadnych odmienności od opraw indywidualnych. Kompozycja z zasady składała się z mniej lub bardziej ozdobnej ramki oraz umieszczonego w zwierciadle duŜego elementu dekoracyjnego, nawiązującego do treści dzieła. W związku z tym, iŜ oprawy wydawnicze nadawano dziełom sprzedającym się w duŜych ilościach, a takimi zwykle były dzieła o charakterze religijnym, ksiąŜki do naboŜeństwa itp., to często elementem zdobniczym były symbole religijne. Na dziełach o charakterze świeckim spotykamy dekoracje

alegoryczne, popiersia autorów itp.

W późniejszym okresie obserwujemy w zdobnictwie opraw wydawniczych dąŜenie do uzyskania maksymalnego efektu zdobniczego. Jednym z kierunków było naśladownictwo niemieckiej oprawy wydawniczej, tzw. „Prachtwerk”, charakteryzującej się wielkim

okładek drukarskich juŜ w latach 1826-1828, np. w wytworach drukarni Glücksberga (Przewodnik warszawski

na rok 1826), drukarni Józefa Węckiego („Kolumb” 1828), a takŜe drukarni Gazety Korrespondenta