• Nie Znaleziono Wyników

Scena chrztu w kanadyjskim sitcomie Un gars, une fille

W dokumencie w kulturze wizualnej (Stron 135-138)

Analiza wybranej sceny z sitcomu Un gars, une fille w kontekście teorii aktów mowy

II. Scena chrztu w kanadyjskim sitcomie Un gars, une fille

Przedstawione powyżej teorie znajdują zastosowanie w odniesieniu do epizodu sitcomu z Quebecu Un gars, une fille, w którym odnaleźć można zabawne sceny rozgrywające się podczas chrztu. Guy, bohater serialu, czuje urazę do ojca, ponieważ opuścił go i jego matkę w okresie jego dzieciństwa; na ojca spada odpowiedzialność za żywione przezeń obawy przed zawarciem małżeństwa i za-łożeniem rodziny ze swoją ukochaną, Sylvie. W tym epizodzie Mélanie, młoda i lekkomyślna partnerka ojca, właśnie urodziła mu dziecko, a Guy niechętnie wita na świecie braciszka.

W szpitalu ojciec szuka w książce imienia dla noworodka, podczas gdy świeżo upieczona matka najpierw proponuje nazwać go Léon – imię to zostaje odrzu-cone przez innych jako staromodne – a następnie kolejno Hugues, Clément i nawet D’Artagnan oraz Herménégilde, wywołując zdumienie wśród obecnych.

Wreszcie oznajmia z przekonaniem, że chce nadać synowi imię Anakin, podob-nie do postaci z Gwiezdnych Wojen. Próbując ją odwieść od tego zamiaru, Guy argumentuje, że takie imię może zrodzić kłopoty związane z prawami autorskimi i na pewno George Lucas, twórca sagi, na to nie pozwoli. Uzasadnienie to nie przynosi pożądanego skutku – Mélanie i jej partner, zafascynowani asonansem, zgodnie decydują ochrzcić dziecko imieniem Anakin George-Lucas.

Następna scena ma więc miejsce w kościele, gdzie ma się odbyć chrzest dziecka.

Warto przypomnieć, że wraz z tak zwaną „spokojną rewolucją”, rozpoczętą w latach 60. ubiegłego wieku, francuskojęzyczna prowincja Kanady została zsekularyzowa-na w imię poprawności politycznej, odwołującej się do publicznych obowiązków obywatela i do jego prywatnej wolności. Religia katolicka jest dziś przez mieszkań-ców Quebecu postrzegana raczej jako element lokalnego dziedzictwa kulturowego niż jako akt wiary, a pragmatyczny Guy już niejednokrotnie miał okazję wyrazić swój sceptycyzm w sprawach dotyczących Kościoła.

Na początku rytuału ksiądz zatwierdza role uczestników: Mélanie i ojciec Guya są rodzicami, Guy i jego partnerka Sylvie są ojcem chrzestnym i matką chrzestną, dziecko czeka na uroczyste nadanie imienia. Kiedy rodzice przedstawiają go

imieniem Anakin George-Lucas (z wyraźnie artykułowanym „s” w wygłosie), ksiądz wyraża zdziwienie i dezaprobatę, po czym znajduje rozwiązanie w bi-blijnym kanonie, proponując imię Anaclet Georges-Luc, ale Mélanie upiera się, dorzucając prośbę o to, by dodać jeszcze Obi-Wan Kenobi; Guy ironicznie proponuje jako uzupełnienia Yoda i C-3PO, przydatne do stworzenia adresu e-mailowego dziecka.

Kapłan zadaje chrzestnym tradycyjne pytania dotyczące ich moralnych zobowiązań wobec dziecka, oczekując przewidzianych przez rytuał odpowiedzi, ale Guy nie zamierza powtarzać sztampowych formuł, podaje w wątpliwość znaczenie każdej wypowiedzi, woli, aby sens pytań został mu wyjaśniony i żeby zostały powtórnie zadane w bardziej zrozumiałej wersji. Sytuacja pogarsza się, gdy kapłan rozpoczyna serię pytań o wiarę, na które Sylvie odpowiada mecha-nicznie, podczas gdy Guy woli zrezygnować i wyjść, by pozostać w zgodzie ze swoimi własnymi zasadami.

Końcowe błogosławieństwo zostaje dwukrotnie przerwane przez dźwięk telefonu komórkowego księdza, ale wreszcie duchowny robi znak krzyża na czole dziecka i wygłasza formułę: „Anakin Georges-Lucas [z niemym końcowym

„s”, jak poprawnie należałoby przeczytać to francuskie imię], ja ciebie chrzczę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego”. W chwilę później matka dziecka kładzie dłoń na jego główce i wypowiada zdanie: „Niech Moc będzie z tobą, Obi-Wan Kenobi”, wywołując widoczną konsternację na twarzach chrzestnych.

U końca streszczenia tej historii musimy wrócić do lingwistyki i postawić sobie pytanie o to, które imię zostało tak naprawdę nadane dziecku: czy to, które rodzice przedstawili na początku obrzędu, czy z dodatkiem proponowanym przez matkę, czy to z żartobliwymi dopowiedzeniami Guya, czy to błędnie wy-mówione przez kapłana w czasie chrztu, czy wreszcie to przywołane na koniec przez matkę?

Wydaje się oczywiste, że bez wahania wyeliminować można ostatnią opcję, ponieważ formuła ta, choć sama w sobie znana wspólnocie, nie należy do ofi-cjalnie przyjętych dla ceremonii chrztu dziecka, w związku z czym powinna być zaszeregowana do kategorii życzeń i błogosławieństw. Problem mógłby jednak powstać, gdyby to przywołanie było postrzegane jako część odbywającego się rytuału, powodując naruszenie stosowności tego, co zostało wypowiedziane przez kapłana do tego momentu, a w rezultacie unieważniając sam chrzest.

Uznajemy jednak, że tylko kapłan ma prawo ochrzcić dziecko, więc cały sze-reg propozycji i błogosławieństw od innych uczestników rytuału nie ma wpływu

na jego skuteczność. Oglądając kolejne epizody sitcomu zdajemy sobie sprawę, że wszyscy zwracają się do dziecka imieniem Anakin; urząd wydał odpowied-nią metrykę, a więc akt mowy można uważać za skutecznie dokonany. Jego niefortunność wynika jednak z faktu, że ksiądz był rozpraszany przez dzwonek telefonu podczas wykonywania swoich obowiązków, a także z tego, że Guy obie-cał opiekować się dzieckiem przed obecnymi, ale na pewno nie przed Bogiem i nie przed chrześcijańską wspólnotą, ponieważ nie odpowiedział na wszystkie pytania zadane podczas sprawowania obrzędu.

Aby zrozumieć niechęć kapłana do nadania tak mało konwencjonalnego imienia, wystarczy zweryfikować przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego. Nie ma tam listy zabronionych imion, jednak zaleca się, aby przy chrzcielnicy dziec-ko otrzymało imię związane z chrześcijańską tradycją, możliwie pochodzące od świętego, którego opiece polecać się będzie podczas doczesnego życia: „Kan.

855 – Rodzice, chrzestni i proboszcz powinni troszczyć się, by nie nadawać imienia obcego duchowi chrześcijańskiemu”.

Co ciekawe jednak, w Internecie funkcjonują pewne niepotwierdzone hi-potezy na temat biblijnego pochodzenia pierwotnego imienia Dartha Vadera5. Mimo to, wciąż trudno jest uważać to imię za odpowiednie i właśnie nad tym zagadnieniem pochyla się również profesor Walery Pisarek z Rady Języka Polskiego, odpowiadając na pytanie internauty o stosowność tego imienia. Nie kwestionuje on faktu, że „Anakin” spełnia wymogi polskiego prawodawstwa w sprawie rejestracji w urzędzie stanu cywilnego, a więc akceptuje je z językowe-go i formalnejęzykowe-go punktu widzenia, ale koncentruje się na jejęzykowe-go funkcji „życzącej”, tzn. na pragnieniu, żeby noszący to imię posiadł cechy zawarte w jego etymologii lub typowe dla postaci z nim kojarzonej. Jest więc powodem do zdziwienia fakt, że rodzice chcą życzyć swojemu synowi takiego samego losu, jaki był udziałem Anakina Skywalkera, czyli przejścia na ciemną stronę Mocy6.

W Polsce można zatem nazwać dziecko imieniem Anakin, ale do tej pory zdarzały się tylko sporadyczne przypadki tego typu, niewpływające na rezultaty

5 Okrasa Michał, 2004, Biblijne wątki w Star Wars Georga Lucasa, „Ekumenizm.pl”, www.

ekumenizm.pl/publicystyka/biblijne-watki-w-star-wars-georga-lucasa/ [dostęp: 22.12.2017].

6 Pisarek Walery, 2012, Anakin, „Rada Języka Polskiego”, http://www.rjp.pan.pl/index.

php?option=com_content&view=article&id=1543:anakin&catid=76&Itemid=146 [dostęp:

22.12.2017].

rankingu najczęściej nadawanych imion w kraju7. Inny wynik odnotowuje się w Stanach Zjednoczonych – według Amerykańskiej Agencji ds. Ubezpieczeń Społecznych, która co roku publikuje dane statystyczne na temat częstości wy-stępowania poszczególnych imion, popularność Anakina rośnie nieprzerwanie od 2014 r., kiedy to zajął pozycję 955 w rankingu; trzy lata później, z liczbą 320 zarejestrowanych noworodków, osiągnął pozycję 7388.

Podsumowując wnioski z badania nad aspektami pragmalingwistycznymi tego odcinka serialu, ponownie odnajdujemy inspirację w słowach Johna Austi-na, który zastanawiał się, czy oprócz sześciu wcześniej wymienionych warunków określających fortunność aktu mowy, istnieją jeszcze jakieś inne. Jako przykład wskazuje pewne nadzwyczajne sytuacje: fraza jest wypowiadana przez pomyłkę, pod przymusem, niechcący; lub może jest recytowana przez aktora, jest częścią poematu; lub jest z kolei skutkiem nieporozumienia zaistniałego pomiędzy roz-mówcami. Austin postanowił wykluczyć ze swych badań tego typu wypowiedzi, a wraz z nim zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy świadkami nie rzeczywistej, lecz fikcyjnej sceny – aktor nie jest kapłanem i jako taki nie jest upoważniony do udzielania chrztu; uczestnicy rytuału nie należą do rodziny dziecka, które z pewnością ma już własne imię; akt mowy odbywa się w wyimaginowanym kontekście, a nie w naszej rzeczywistości.

W dokumencie w kulturze wizualnej (Stron 135-138)