• Nie Znaleziono Wyników

Analizę ponadgranicznych relacji społecznych na pograniczu polsko-słowac-kim warto zacząć od wskazania momentu przełomowego, który ostatecznie zbliżył do siebie mieszkańców Sromowiec Niżnych i Czerwonego Klasztoru.

Kamieniem milowym w wielowiekowej historii mieszkańców wiosek pieniń-skich było bowiem otwarcie liczącej niespełna 150 metrów długości i 2,5 me-tra szerokości kładki na Dunajcu, która stanowiła przełom w dziejach bada-nych wiosek. Po prawie stu latach oczekiwania udało się bowiem połączyć dwa brzegi Dunajca, dwie społeczności lokalne – sromowian i klasztorników, a przede wszystkim dwa narody, tak blisko ze sobą spokrewnione – Polaków i Słowaków.

Pierwsze wzmianki o potrzebie wybudowania w tym miejscu tamy na rzece sięgają początków XX wieku, kiedy to Rada Gminy Sromowce Niżne podczas jednego z posiedzeń podjęła uchwałę dotyczącą planowanego trwa-łego połączenia Sromowiec z sąsiadującymi Szwabami Niżnymi (dzisiejszy Czerwony Klasztor; słow. Červený Kl štor). Dotąd istniała tu tylko

nieregu-larna przeprawa promem linowym, uzależniona od warunków pogodowych.

Wniosek z 14 maja 1914 roku sygnowało dwunastu członków Rady Gminy z wójtem Janem Dziurnym na czele, co – jak konstatował Naczelnik Gminy – stanowiło kworum wystarczające do podjęcia prawomocnej decyzji. W pro-tokole z rzeczonego posiedzenia zapisano wówczas:

Jan Dziurny wójt stawia wniosek, aby powzięto staranie [o] budowę mostu na Dunajcu, bo tutejsi mieszkańcy nie mają żadnego połączenia ze światem i wskutek tego zamiast podnosić się na majątkach to jeszcze upada, a że my ubodzy sami budowie mostu nie podołamy, przeto my są przymuszeni prosić ustnie we Lwo-wie pana Namiestnika, aby nam odpoLwo-wiednią kwotę na budowę mostu udzielić raczył. Na wyjechanie do Lwowa upoważniam osoby godne zaufania i oto wie-lebnego ks. Jana Kwiatkiewicza i Jędrzeja Waradzyna, a koszta podróży poniesie gmina z funduszu gminnego jako przewóz do stacji kolejowej i przywóz na po-wrót oraz kolej i jakie takie strawne3.

3  Fragment protokołu z posiedzenia Rady Gminy Sromowce Niżne z 17 maja 1914 roku.

Fot. 1. Kładka na Dunajcu, sierpień 2013 (źródło:

zbiory własne)

Sromowianie działali niezwykle prężnie. Już dziesięć dni po wspomnia-nym posiedzeniu Rada Gminy uchwaliła zgodę na wycięcie pięćdziesięciu drzew z gminnego lasu, inicjując gromadzenie materiału niezbędnego do rozpoczęcia budowy. Dodatkowo wszyscy mieszkańcy wsi Sromowce Niżne (tj. przynajmniej po jednym przedstawicielu z każdego domu) zostali zobo-wiązani do odpracowania czterech dni przy budowie kładki. Niestety niespo-dziewany wybuch I wojny światowej latem 1914 roku przerwał zapoczątkowa-ne działania, a dwudziestolecie międzywojenzapoczątkowa-ne – miast zwieńczyć planowazapoczątkowa-ne przedsięwzięcie – przyniosło falę sporów granicznych, które ostatecznie po-grzebały nadzieje na rychły finał prac. Do pomysłu budowy mostu na Dunaj-cu powrócono wprawdzie zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1939 roku, jednak i te działania spełzły na niczym.

Ostatecznie oba brzegi Dunajca udało się połączyć dopiero 12 sierpnia 2006 roku. Otwarto wówczas w Sromowcach Niżnych drewnianą kładkę pie-szo-rowerową, będącą najdłuższą konstrukcją z drewna klejonego w Europie.

Zaprojektowana przez prof. Jana Biliszczuka kładka szybko zyskała popu-larność nie tylko wśród lokalnej społeczności, ale też – a może wręcz przede wszystkim – wśród turystów odwiedzających Pieniński Park Narodowy.

Dzię-Fot. 2. Kładka na Dunajcu, sierpień 2013 (źródło: zbiory własne)

ki kładce powstała bowiem malownicza pętla turystyczna łącząca Drogę Pie-nińską wzdłuż Dunajca (od Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru) z trasami górskimi na Sokolicę i najwyższy szczyt Pienin – Trzy Korony.

Co ciekawe, wieloletnie trudności i przeszkody pojawiające się w trakcie prac nad budową mostu na Dunajcu wykształciły w świadomości mieszkań-ców Sromowiec swoisty mit klątwy wiszącej nad tą inwestycją. Jak tłumaczył jeden z górali:

Słyszałem, że zaczęli materiał gromadzić na tę kładkę i wybuchła I wojna światowa i już w Lwowie, Lwów to był... Tam się załatwiało różne sprawy, takie to było najważniejsze miasto w Galicji i tam już mieli pozałatwiane sprawy urzędowe. Materiały zaczęli gromadzić i wybuchła I wojna światowa i podobno przed II wojną światową to samo było. Zaczęli gromadzić materiały i wybuchła II wojna światowa i teraz się bardziej boją, żeby nie wybuchła III [W_24_M_14]4.

Nastroje wyraźnie poprawiło jednak otwarcie mostu, które odbyło się w Sromowcach Niżnych w obecności polskich i słowackich włodarzy. Uroczy-stego przecięcia wstęgi dokonali zastępca wójta gminy Czorsztyn Lech Janczy, starosta Czerwonego Klasztoru Stefan Dziurny, marszałek województwa ma-łopolskiego Janusz Sepioł oraz marszałek kraju preszowskiego Peter Chudik.

Kładkę poświęcił ks. Andrzej Imrich, biskup diecezji spiskiej.

Budowa kładki została sfinansowana przez Gminę Czorsztyn i Wojewódz-two Małopolskie we współpracy z Preszowskim Samosprawnym Krajem i So-łectwem Czerwony Klasztor. Przeważająca część środków pochodziła jednak z Programu Interreg III A Polska – Republika Słowacka za pośrednictwem Euroregionu „Tatry”, jak również Programu Współpracy Przygranicznej Phare Polska – Słowacja 2003 Schemat Wsparcia Infrastruktury Okołobiznesowej. Co ciekawe, pierwotnie kładka miała być nieco szersza (cztery metry zamiast obec-nych dwóch i pół), jednak wskutek wstąpienia przez Republikę Słowacką do strefy euro, wszelkie kosztorysy musiały zostać przewalutowane, wedle przyję-tego (niekorzystnego) przelicznika. Wskutek przyję-tego kwota, jaką początkowo dys-ponowali Słowacy, nie wystarczyła na pokrycie budowy tak szerokiego mostu.

Mieszkańcy obu społeczności odczuli wyraźną zmianę w codziennym ży-ciu, jaka nastąpiła po otwarciu kładki na Dunajcu. Jak mówi jedna z mieszka-nek wsi:

Tak się cieszą, że mogą do siebie przyjść, mogą się odwiedzić, że nie ma nic, nie ma przeszkody. Bo jak była przeszkoda, jeszcze za czasów komunistycznych, nie wolno się było kontaktować jak ludzie chcieli ze sobą pogadać, bo wiadomo, że w Czerwonym

4  Wywiady cytowane w pracy kodowane są według przyjętego systemu: [W (wywiad) _ numer wywiadu (01-66) _ płeć respondenta (K/M) _ rok przeprowadzenia wywiadu (13/14/15 odpowiednio dla roku 2013, 2014 lub 2015)].

Klasztorze i Sromowcach są różni ludzie, którzy mają rodziny. No to zawsze jeden mu-siał na czatach stać i patrzeć czy nie idzie straż graniczna, a druga osoba z rodziny tam, po drugiej stronie. I krzyczeli do siebie. Kontaktowali się, pytali się o zdrowie, co tam słychać w rodzinie, albo jak ktoś tam zmarł no to... czy to był jakiś tam wujek czy ciocia no po prostu takie przyziemne sprawy, nie? [W_26_K_14].

Początkowo, po otwarciu kładki, na drugą stronę Dunajca przechodzono głównie z ciekawości, żeby zobaczyć, jak wygląda życie u „nowych” sąsia-dów. Mieszkańcy Sromowiec wspominali też, że dzięki wybudowaniu mostu odkryli walory turystyczne bliskiej Słowacji, m.in. uroki malowniczej trasy rowerowej wiodącej spod Trzech Koron, stroną słowacką, aż do Szczawnicy.

Ponadto, możliwe stało się również spojrzenie na bliski sercu masyw Trzech Koron z zupełnie innej perspektywy:

Na początku to te spacery były bardzo częste, bo było to jednak coś takiego ciekawego, spojrzenie na Trzy Korony od strony Czerwonego Klasztoru albo tam, jak się na Haligow-ce idzie, to jest rzecz niezwykła, myśmy tej perspektywy nie mieli. Zawsze się widziało tutaj te Trzy Korony. Albo ja uwielbiam spacery do Lechnicy, to już nam scodzienniało, ich też widać, po naszych ulicach oni chodzą, rowerami jeżdżą [W_04_K_13].

Przed otwarciem pieszo-rowerowego mostu na Dunajcu Sromowce Niżne były określane mianem „miejsca do przekraczania granicy na szlaku turystycz-nym przecinającym granicę państwa”5, co w praktyce oznaczało możliwość przedostania się na stronę słowacką jedynie w bród. Mieszkańcy z niemałym rozbawieniem wspominają te czasy:

Wcześniej funkcjonowało takie przejście pieszo-rowerowe przez Dunajec, ale… wpław.

To było mniej więcej na wysokości tego Hotelu [nad Przełomem – przyp. J.P.]. Można było po prostu przejść przez Dunajec. Po kolana czy wyżej, bo tam nawet głębiej jest do pasa. [...] Ja widziałam, jak turyści przechodzili i rowery nieśli. [...] Jak nie było tak dużo wody to dało się spokojnie przejść, przechodzili śmiałkowie. [...] Ja tam nigdy nie przechodziłam przez tę wodę. Żadna frajda zmoczyć się po pas [W_01_K_13].

Poza znaczącym udogodnieniem komunikacyjnym otwarcie kładki na Du-najcu odegrało ważną rolę społeczną w życiu mieszkańców Sromowiec Niż-nych i Czerwonego Klasztoru. Po długich dekadach separacji możliwe stało się odświeżenie, a niejednokrotnie i samo nawiązanie kontaktu z rodziną ży-jącą po drugiej stronie granicy państwowej. Obecnie widać wyraźne zbliżenie

5  1 lipca 1999 roku rząd Rzeczypospolitej Polskiej podpisał z rządem Republiki Słowackiej „Umo-wę o przejściach granicznych, przekraczaniu granicy na szlakach turystycznych przecinających granicę państwową oraz zasadach przekraczania granicy państwowej poza przejściami granicznymi”. Na mocy postanowień wynikających z zawartej umowy utworzono wykaz miejsc przekraczania granicy na szla-kach turystycznych, wśród których znalazła się przeprawa przez Dunajec między Sromowcami Niżnymi a Czerwonym Klasztorem.

obu społeczności, inicjowane zarówno przez gminę Czorsztyn ściśle współpra-cującą ze Starostwem Czerwony Klasztor, jak i samych mieszkańców, coraz chętniej utrzymujących stosunki z sąsiadami zza Dunajca. Jak twierdzi jeden z pracowników sromowskiej szkoły:

po otwarciu kładki granice po prostu się zatarły zupełnie, więc można iść na imprezę z tej strony, czy z tamtej. Poznają się. Młodość po prostu nie zna granic [W_53_M_14].

Przed wybudowaniem mostu nie było możliwe utrzymywanie codzien-nych relacji z sąsiadami zza rzeki, ponieważ granica była pilnie strzeżona, a za jej nielegalne przekraczanie groziły wysokie grzywny a nawet kary więzienia.

Jak wspomina jedna z mieszkanek Sromowiec:

wcześniej, nie było kontaktu. My byliśmy tak izolowani, że to dopiero po otwarciu tej kładki to się zmieniło. Kiedyś się tylko znali chłopcy przy piwie, jeżeli były jakieś znajo-mości, to dziewczyny na pewno nie, tylko chłopaki mieli kontakty [W_59_K_14].

Co ciekawe, pracownicy Urzędu Gminy Czorsztyn zwracają uwagę na fakt, że otwarcie kładki na Dunajcu w rzeczywistości niewiele zmieniło w re-alnym funkcjonowaniu naddunajeckich wiosek:

Dunajec i granica na Dunajcu była trochę umowna. Przecież ogólnie jest rzeczą wiado-mą, że jak było lato, to Polacy i Słowacy kąpali się w tym Dunajcu, przepływali na drugą stronę. Nasi nawet tam piwo kupowali, bo było tańsze, to była taka granica umowna, więc ta integracja lokalnej społeczności tam była już od lat [W_55_M_14].

Trudno jest sobie jednak wyobrazić dzisiejsze życie na pograniczu polsko--słowackim bez kładki pieszo-rowerowej w Sromowcach Niżnych, która nie tylko wrosła w świadomość mieszkańców badanego obszaru, ale również stała się naturalnym elementem lokalnego krajobrazu przestrzennego i społecznego.