• Nie Znaleziono Wyników

Walka o miejsce w przestrzeni publicznej – od sztuki krytycznej do miejskiej partyzantki

i upowszechnianiu stereotypowych wizji męskości i kobiecości

9.4. Walka o miejsce w przestrzeni publicznej – od sztuki krytycznej do miejskiej partyzantki

Kobiety pełnią marginalną rolę w przestrzeni publicznej, i mają szansę w niej zaistnieć tylko w wyznaczonych z góry rolach. W miejskiej przestrzeni symbo-licznej raczej występują na reklamach niż na pomnikach, i stanowią tylko kilka procent patronów ulic37. Reklama i inne komercyjne mechanizmy, które kształtują przestrzeń publiczną i zawartość mass mediów, wprowadziły do dyskursu postać kobiety – konsumentki. Te same mechanizmy otworzyły przestrzeń publiczną na seksizm i seksistowskie wizerunki kobiet, sprowadzające je do roli biernych manekinów, towaru, który można kupić, obiektów seksualnych, ofi ar przemocy i gwałtów. Tego rodzaju tendencje odnotowano już na początku transformacji – nowe media i nowe produkty sięgnęły po seksizm jako reklamowy instrument – z powodzeniem. Po kilkunastu latach protestów środowisk kobiecych, mimo wprowadzenia kodeksu etyki reklamy i działalności Rady Etyki Mediów, okazu-je się, że seksizm w przekazie po prostu się opłaca.

Mimo prób piętnowania seksizmu pojawiła się przecież reklama jednego z operatorów sieci telefonii komórkowych, sugerująca, że kobieta jest towarem, który można mieć już za 29 groszy, pewna stacja radiowa zachęcała „zalicz naj-lepsze laski w mieście”, stacja telewizyjna: „pieprz codziennie”, a producent blachodachówki Sara przekonywał, że „każdy może ją mieć (na dachu)”. Co-raz silniejsze natężenie seksizmu w reklamie zaowocowało silnym i coraz lepiej zorganizowanym ruchem społecznego oporu: tysiącami protestów i petycji pod-pisywanych i rozsyłanych za pośrednictwem coraz skuteczniejszych interneto-wych sieci kontaktów. W pewnym momencie stało się oczywiste, że dla pomy-słodawców i twórców reklam seksizm jest starannie wyreżyserowanym wabikiem dla działaczy i działaczek równościowych, którzy zmobilizują sieć protestów, która zadziała jak darmowa i superskuteczna reklama sieciowa o większej wiary-godności niż marketing szeptany.

Obok protestów przeciwko seksizmowi w reklamie środowiska kobiece pró-bowały innych metod walki z seksizmem w reklamie, jak choćby anty-konkur-sy na antyreklamę czy reklamę najbardziej seksistowską. Taki konkurs ogłosiła w 1999 roku Koalicja Karat, wyniki innego ogłosiła 17 marca 2001 r. na konfe-rencji „Kobiety w kulturze popularnej” poznańska grupa Konsola, w 2011 roku podobny konkurs organizowała fundacja Gender Center.

Na wspomnianej konferencji w 2001 roku przedstawiono też inną metodę od-działywania na przestrzeń publiczną i jej przekształcenie: reklamę społeczną.

Swo-37 Według szacunków nieformalnej grupy Łódź Gender, w ramach projektu „Nasze Panie”, mniej niż 5 procent, podobnie w jak niektórych włoskich miastach prowadzących podobny monitoring czy hiszpańskiej Barcelonie, gdzie opublikowano podobne dane, i zapewne także tam, gdzie się takich badań nie prowadzi.

istym przykładem dobrej praktyki w tym zakresie stała się praca Moniki Mamzety Zielińskiej „Blizna po matce”38. Praca ta, upubliczniona w formie billboardu przez fi rmę AMS, stała się po latach klasykiem i znalazła swe miejsce na wystawie „Uwi-kłane w płeć” w ramach Fotofestiwalu w Muzeum Miasta Łodzi w 2012 roku39.

Reklama społeczna pełni funkcję nie tylko przedefi niowania charakteru prze-strzeni publicznej, ale także aspiruje do wywierania pewnego wpływu na zacho-wania swoich odbiorców. Tak było w przypadku pierwszej dużej i mającej ogrom-ny odzew kampanii przeciwko przemocy domowej, w ramach której na ulicach pojawiły się billboardy z plakatem, przedstawiającym kobietę z podbitym okiem, tulącą dziecko, i hasłem „bo zupa była za słona”, w zapoczątkowanej w 1997 r. akcji przeciwko przemocy domowej40 czy mająca nieco inne cele akcja Kampanii Przeciw Homofobii „Niech nas zobaczą”41 z 2003 roku.

Rysunek 1. „Bo zupa była za słona” – jeden z billboardów kampanii antyprzemocowej z 1997 roku Źródło: archiwum autorki

38 M. Zielińska, Jestem szczęśliwa, że mam takie miejsce. O obecności plakatu „Blizna po matce”

w przestrzeni miasta, [w:] Kobiety w kulturze popularnej, op. cit.

39 Uwikłane w płeć/ Subjects of gender and desire. Kolekcja Joanny i Krzysztofa Madelskich, kura-tor Adam Mazur, Fotofestiwal 2012, Łódź.

40 Por. M. Kicińska, Równość płci w polskich kampaniach społecznych, Instytut Spraw Publicz-nych, 2012, http://isp.org.pl/uploads/pdf/350385556.pdf [dostęp: 8.11.2012].

41 Por. hasło „Niech nas zobaczą”, [w:] Wikipedia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Niech_nas_zoba-cz%C4%85 [dostęp: 8.11.2012].

130

Do wspomnianej pierwszej społecznej kampanii antyprzemocowej nawiązała w 2012 r. pewna fi rma w swej całkowicie komercyjnej reklamie. Bez wątpienia jej pomysłodawcy chcieli zbić komercyjny kapitał na potencjale znanej i wciąż rozpoznawalnej kampanii społecznej. W ich reklamie zupa nie była za słona, i przygotowująca ją kobieta nie zasłużyła na siniaki, tylko kwiatek. Nic dziwnego, że kampania wywołała liczne protesty, zwieńczone przeproszeniem obrażonych – ale przy okazji stała się tematem licznych publikacji, i sama marka i nowy pro-dukt stały się rozpoznawalne.

Rysunek 2. Billboard „Bo zupa była prawdziwa” z 2012

Źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,12507871,Reklama__kobieta_do-stanie_kwiaty__bo_zupa_byla_prawdziwa_.html [dostęp: 8 11.2012]

Obok działań legalnych, czasem nawet fi rmowanych przez organizacje i insty-tucje, fi nansowanych z publicznych funduszy na walkę z dyskryminacją, pojawi-ła się jeszcze inna, bardzo potężna, forma zaangażowanych dziapojawi-łań zmierzających do odzyskania przestrzeni komunikacji publicznej, jaką jest nośnik reklamowy przez nielegalne ingerencje w przestrzeń publiczną, najczęściej przez zmianę treści istniejących reklam. Być może frustracja z powodu nieskutecznych protestów, być może inne czynniki sprawiły, że obok akcji protestów w przestrzeni publicznej po-jawiły się antyreklamy, najczęściej przypominające lub wykorzystujące prawdzi-we nośniki reklamowe, trawestujące reklamowe hasła i umieszczane w przestrze-ni przestrze-nielegalprzestrze-nie. Zamiast oczekiwaprzestrze-nia na efekt protestu czy skargi, czyli zprzestrze-nikprzestrze-nięcie oprotestowanego przekazu z przestrzeni – co zwykle następuje z opóźnieniem

lub wcale – grupy anonimowych aktywistek, i, zapewne aktywistów, wprowadzały do przestrzeni publicznej komunikaty ośmieszające i dyskredytujące zarówno sek-sistowski przekaz, jak i jego nadawców. Działania te, choć prowadzone na niewiel-ką skalę, np. jednego billboardu w mieście, były często nagłaśniane przez media oraz popularyzowane przez media społecznościowe i portale kobiece.

Przykładem udanych ciekawych akcji subvertisingowych są prace Agnieszki Kraski, która w Internecie zamieszcza przeróbki billboardów, a w sieciowym pi-śmie „Artmix” wyjaśnia powody swego zaangażowania42. To przykład artystki – grafi czki, która działa z otwartą przyłbicą. Wiele jest działań anonimowych i nie-koniecznie pretendujących do miana artystycznych. W Warszawie działała grupa, która do reklamowych haseł dopisywała „no i ch…”. Nie zawsze działanie to go-dziło w szczególnie seksistowskie hasła reklamowe, lecz prostota tego przekazu, zwłaszcza powtórzonego wielokrotnie na różnych billboardach, co stanowi zastoso-wanie skutecznej reklamowej techniki powtarzania przekazu, przekłada się na moc ośmieszenia i unieważnienia reklamowego dyskursu. Anonimowy artysta podpisu-jący się jako Abramowski stworzył z kolei billboard z hasłem „g…. jest jadalne” uzupełnionym o obraz stworzony zgodnie z kanonem reklamowej ikonografi i.

Choć ofi cjalnych reklam jest obecnych w przestrzeni kilkaset lub kilka tysię-cy, a nielegalne ingerencje dotyczą zazwyczaj kilku egzemplarzy, dzięki nowo-czesnym środkom komunikacji działania te docierają do szerokiej publiczności. Anonimowi najczęściej prze-twórcy reklam umieszczają dokumentację swych działań w Internecie, gdzie – znów skutecznie jak w marketingu szeptanym – łań-cuszek znajomych i miłośników rozprzestrzenia je po netosferze. Jako że działa-nia są nielegalne, i posługują się nietypowymi dla reklamy komercyjnej środkami wyrazu, błyskawicznie nagłaśniają je media. Po medialnym nagłośnieniu inne grupy billboardowych guerillas (uprawiających guerilla marketing tak jak inni wpisany w szerokie spectrum działań miejskich partyzantek guerilla gardening) kopiują dany pomysł w innym mieście, znów działa łańcuszek.

Dowodem na to, że subvertising rozchodzi się zgodnie z logiką reakcji łańcu-chowej, jest przypadek akcji godzącej w billboardy producenta gładzi gipsowej, który umieścił na nich nagie spoczywające ciało kobiece i hasło „gładź mnie, gładź”. W Warszawie część billboardów została uzupełniona o wizerunek mę-skich genitaliów i kontr-hasło „gładź się sam!”. Inna warszawska przeróbka tej reklamy odwołała się do metafory mięsa, na które przerabia kobiece ciało rekla-ma, i sylwetkę modelki rozrysowała na karkówkę, boczek, i inne znane z han-dlu części pozyskiwane z bydła rzeźnego. Niedługo potem w Łodzi pojawiły się inne przeróbki tego samego billboardu, zapewne wykonane przez inną grupę jak zwykle anonimowych autorek lub autorów, bez wątpienia zainspirowanych przez akcję warszawską.

42 A. Kraska, Stop seksizmowi w reklamach, „Artmix” 2006, [w:] „Obieg”, http://www.obieg.pl/ artmix/4142 [dostęp: 8.11.2012].

132

Rysunek 3. Przerobiony billboard gładzi gipsowej „Gładź się sam!” z 2008 Źródło: archiwum autorki

Rysunek 4. Reklama gładzi przerobiona na reklamę masarni, prawdopodobnie 2008 Źródło: M. Środa, K. Sipowicz, Piersi blachodachówka,

http://wyborcza.pl/1,75515,7145929,Pier-si___blachodachowka.html [dostęp: 24.10.2012]

Za podobne kontestujące aktywnie reklamę odpowiada grupa Lesmisja SROM (czyli Separatystyczne Oddziału Maciczne). Działania tej grupy zaczy-nały się w Łodzi, lecz natychmiast ich dokumentacja znajdowała się w internecie z wyraźną zachętą do wykorzystania i kopiowania. Najbardziej znanym działa-niem Lesmisji była akcja plakatowa, w której wykorzystano znane hasło reklamo-we i ogólną formę reklamową, by zwrócić uwagę na zakaz aborcji. Choć na łódz-kich przystankach zawisło jedynie kilka tałódz-kich plakatów, „marketing sieciowy”

i publicity zapewnione przez ogólnopolskie stacje telewizyjne spowodowało po-wszechną znajomość tego przekazu. Akcja „reklamowa” Lesmisji jest najbardziej znana dzięki medialnemu rozgłosowi43.

Rysunek 5. Plakat rozlepiany na przystankach przez Lesmisję SROM, Łódź 2010 Źródło: archiwum autorki

Jednak działalność grupy obejmuje różne formy. Zapoczątkowana została w styczniu 2010 roku przez zawieszenie przy wejściach do przejść podziem-nych i podziemnego muzeum kanału Dętka transparentów „Podziemne Państwo Kobiet – wstęp 2000”. Było to oczywiste nawiązanie do podróżującego wtedy po Polsce fi lmowego dokumentu u podziemiu aborcyjnym, zainspirowane za-pewne jego łódzką premierą w listopadzie 2009 roku, i do tytułu felietonu Kingi Dunin44.

43 I. Desperak, Co się zdarzyło w Łodzi, http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=849 [dostęp 8.11.2012].

44 K. Dunin, Dwa tysiące na skrobankę, „Wysokie Obcasy”, dodatek do „Gazety Wyborczej” 2001, 22 czerwca, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,320252.html. Tekst przedru-kowany w zbiorze K. Dunin: Czego ode mnie chcecie, Wysokie Obcasy, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002, s. 150-152.

134

Rysunek 6. „Podziemne Państwo Kobiet”, czyli pierwsza akcja Lesmisji SROM w przestrzeni publicznej

Źródło: archiwum autorki

Akcja ta nie wywołała zainteresowania mediów, choć widniejący na zdjęciu transparent wisiał prawie 2 tygodnie. Następnie SROM uderzył w seksistowską reklamę jednego z banków, oferującą „konto na obcasach”, oblepiając vlepkami bankomaty tego banku i umieszczając w internecie wzór vlepki do samodzielnego wydrukowania.

Rysunek 7. Autentyczna reklama „konta na obcasach”

Źródło: http://www.bzwbk.pl/konta-bankowe/konta-standardowe/konto-na-obcasach/ konto-na-obcasach.html [dostęp: 22.10.2012]

Rysunek 8. Vlepka Lesmisji SROM „Kobiety chcą więcej” z 2010 Źródło: archiwum autorki

W grudniu 2010 SROM wykonał z kolei wlepki z szopką i postacią dzie-ciątka Jezus, i hasłem zwracającym uwagę na to, ze nie został poczęty w sposób naturalny – w ten sposób nawiązując do kolejnej wojny o prawa reprodukcyjne, tym razem zapłodnienie in vitro.

Przykład działań Lesmisji SROM w przestrzeni publicznej pokazuje, że wal-ce z seksizmem w reklamie i próbie zastąpienia męskocentrycznych i patriarchal-nych wizji kobiecości alternatywnymi towarzyszy wyraźny komunikat dotyczący praw reprodukcyjnych, wprost sprzeciwiający się zakazowi aborcji lub nawiązu-jący do kwestii zapłodnienia in vitro.

Kwestia praw reprodukcyjnych jest często podejmowana przez, najczęściej anonimowe, działania marketingu partyzanckiego. Zapewne jest to jedna z odpo-wiedzi na tezę o „przegranej wojnie o język”. Skoro wojna o język praw reproduk-cyjnych jest przegrana – zdają się mówić autorki i autorzy – to walczmy w innej, nie zawłaszczonej jak język przestrzeni, lub używajmy innego języka – obrazu.

Rysunek 9. Anonimowy billboard „Tak dla wolności wyboru” – 2008 r. Źródło: archiwum autorki

136

Rysunek 10. Anonimowa praca, prawdopodobnie w ramach poparcia obywatelskiej inicjatywy

ustawodawczej „Tak dla Kobiet”, Warszawa 2011 Źródło: archiwum autorki

Działania billboardowej partyzantki nie aspirują do miana sztuki, czasem jednak trudno nakreślić granicę między sztuką zaangażowaną a społecznym akty-wizmem. O tym, jak szuka krytyczna mierzy się z kwestią płci, najlepiej napisała Izabela Kowalczyk w swej pracy Niebezpieczne związki sztuki z ciałem45 i w Cie-le i władzy46. Agnieszka Kraska jest artystką, artystą jest twórca podpisujący się jako Abramowski, ale nie wszystkie uliczne akcje przeciw-billboardowe są przez ich uczestniczki i uczestników interpretowane jako artystyczne, choć niektórzy zaliczyli by je może do street artu. Nazywane są często anarchistycznymi, pod-ziemnymi, rewolucyjnymi, wpisywane w nurt subvertisingu lub odzyskiwania przestrzeni publicznej.

Takimi samymi metodami posługują się jednak uznani twórcy, których prace znajdziemy w muzeach. Tak było w przypadku Sanji Iveković, której wystawę przygotowało łódzkie Muzeum Sztuki w 2009 roku. Artystka przygotowała spe-cjalnie pracę dla gospodarzy: zatytułowaną Dom kobiet: okulary serię plakatów, które powielone w tysiącu egzemplarzy, zawisły nie tylko we wnętrzu muzeum, nie tylko na okalającym go płocie, ale i w przestrzeni miasta. Sztuka wyszła w ten spo-sób na ulicę, a fakt, że dzieło tak łudząco przypominało oswojony na ulicy przekaz reklamowy, sprawiał, że publiczność przyjmowała je jak jeszcze jedną reklamę, zawieszając na nim oko podczas czekania na tramwaj czy zmianę świateł. Dopiero po chwili stawało się jasne, że to nie przecena markowych okularów, ale historia

45 I. Kowalczyk, Niebezpieczne związki sztuki z ciałem, Galeria Miejska „Arsenał”, Poznań 2002.

Marii, która mogłaby być sąsiadką czytającej ją kobiety, której odmówiono prawa do aborcji. Materią owych plakatów były bowiem prawdziwe reklamy okularów przeciwsłonecznych znanych marek, opatrzone podpisami zaczerpniętymi z publi-kacji Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny pochodzącymi z Trybunału tej organizacji Piekło kobiet47 . Ta praca, wychodząca z przestrzeni muzeum, kore-sponduje z miejską partyzantką zarówno jeśli chodzi o tematykę: zakaz aborcji, jak i stylistykę: plakaty w przestrzeni miejskiej.

Rysunek 11. Sanja Iveković, Dom kobiet/Okulary. Agnieszka Źródło: archiwum autorki

Walka kobiet o godne miejsce w przestrzeni publicznej przybiera różne for-my i nie zawsze jest efektem działania ruchu kobiecego. W przypadku spopula-ryzowanej przez media akcji w Rybniku odpowiedzialne była za nią grupa pań w starszym wieku, zorganizowana spontanicznie. Oburzone wizerunkiem półna-gich kobiet reklamujących klub go-go, a także zapewne działalnością samego klu-bu, panie uzbrojone w noże owe reklamy po prostu niszczyły48. Była to w sumie najbardziej radykalna akcja z opisanych przeze mnie, i choć cele ataku były te same, co w przypadku feministycznych artystek i grup, autorki tego działania bynajmniej się z nimi nie utożsamiają. Różnorodność kobiecych działań w prze-strzeni publicznej jest więc ogromna.

47 D. Łagodzka, Kobieta – zwierzę Sanji Iveković, blog „Nie-zła sztuka”: http://niezla-sztuka.blog-spot.com/2009/11/kobieta-zwierze-sanji-ivekovic.html

48 Por. Klan emerytek walczy z gołymi paniami z klubu go-go, „Dziennik Zachodni” 2012, 14 marca, http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/530039,klan-emerytek-walczy-z-golymi-paniami-go-go-wideo,id,t.html [dostęp: 11.02.2013].

– symboliczna legitymizacja wykluczenia