• Nie Znaleziono Wyników

Czy zmierzch Dłowa żywego w edukacji Dzkoły wyżDzej?

W dokumencie Dorosly w procesie kształcenia (Stron 134-138)

W klasycznej dydaktyce wśród metod pracy nauczyciela z dorosłym uczącym się z reguły wyodrębnia się trzy ich rodzaje: metody oparte na słowie, metody oparte na oglą-dzie (pokaz, obserwacja i pomiar) oraz metody zajęć praktycznych1. W nowszej wersji J. Skrzypczak dzieli metody na podające oraz poszukujące, a uwzględniając propozycje W. Okonia wyróżnia cztery rodzaje sposobów nauczania – uczenia się:

– metody podające – metody poszukujące

– metody działań praktycznych – metody ekspresyjne.

Jeżeli przyjrzymy się każdej z grup wydzielonych tu metod, to już na pierwszy rzut oka widoczne jest, a nawet konieczne użycie jako narzędzia umożliwiającego komunika-cje miedzy nauczycielem akademickim a studentem – słowa żywego. Podkreślam tu w sposób szczególny „żywy” charakter słowa wypowiadanego w bezpośrednim kontakcie pomiędzy podmiotami procesu dydaktycznego. Coraz częściej bowiem mamy do czynie-nia z sytuacją, w której słowo wypowiadane przez mentora pada z ekranu czy też nagrane jest na płycie CD bądź na taśmie. Można wówczas traktować to słowo jako „na poły ży-we”. Wracając do słowa żywego jako narzędzia, to jego pozycja w każdej z poszczegól-nych metod jest inna. Niewątpliwą zdaje się jego supremacja w wykładzie, w popularnym odczycie, w opowiadaniu, a tym bardziej w dyskusji czy pogadance. Zmienia się jego miejsce w ćwiczeniach laboratoryjnych czy w metodzie zajęć praktycznych, gdzie słowo żywe jest swoistym, choć istotnym dopełnieniem działań często o charakterze ekspery-mentalnym, których istotą jest demonstracja zjawiska bądź procesu. Metody nazwane tu ekspresyjnymi także nie mogą obejść się bez słowa żywego, które z roli objaśniającej przenosi się na pozycję niezwykle ważną, gdyż służy wyrażeniu przeżyć, uczuć, niekiedy nacechowanych ogromną emocją w tak zwanych grach dydaktycznych (inscenizacji, me-todzie sytuacyjnej, meme-todzie przypadku czy „burzy mózgów”).

Dostrzegając to znaczenie słowa żywego, które w różnej formie staje się nośnikiem wiedzy o świecie i równocześnie widząc nasilające się próby zastąpienia go swoistym „erzacem” dotykamy istotnej cechy naszego kręgu cywilizacyjnego, to jest ekspansji przekazu medialnego opartego na obrazie. Wypieranie słowa żywego przez obraz w róż-nej postaci jest procesem, który postępuje systematycznie i nazbyt często przybiera kary-katuralne formy. Zanim jednak bliżej przyjrzymy się temu zjawisku, zatrzymajmy się

1

J. Skrzypczak, Proces kształcenia człowieka dorosłego, (w:) T. Wujek (red.), Wprowadzenie do andra-gogiki, Warszawa 1996, s. 282.

przez chwilę na fenomenie „kultury obrazkowej”. Powstała ona najwyraźniej z chwilą wynalezienia obrazu filmowego, choć za jej protoplastę można uznać pierwsze przedsta-wienia teatralne w średniowieczu. Od tego momentu zaczął się coraz szybszy pochód kul-tury obrazkowej, której forpoczta w postaci produkcji filmowej rozwijała się w ogrom-nym tempie. Co prawda z czasem kino dźwiękowe zaczęło dysponować mocogrom-nym atutem, jakim stało się słowo wypowiadane przez bohaterów filmowych opowieści. Słowa pada-jące z ekranu wzmocnione przez szczególną aurę sali kinowej nabierały dodatkowych wa-lorów. Rychło film zyskał poważnego konkurenta w postaci telewizji. Dominacja obrazu w życiu przeciętnego człowieka stawała się codziennością, zwłaszcza, że telewizja za-anektowała sztukę filmową. Co prawda McLuhan wyraźnie odróżnia film jako „środek gorący” od telewizji jako „środka zimnego” to jednak telewizja zdaje się dominować na polu obrazu2.

Rozprzestrzenianie się mediów, w których obraz stanowi podstawowy środek przeka-zu stało się faktem, prowadząc stopniowo i systematycznie do degradacji słowa żywego. Ostatecznie o skali tej degradacji przesądziło wynalezienie komputera, a wraz z nim In-ternetu. Telefonia komórkowa tak gwałtownie rozkwitająca w ostatnich dwóch dekadach prowadzi do dalszej eskalacji tego zjawiska. Słowo żywe jako nośnik informacji oraz emocji wypowiadane w bezpośrednim kontakcie zdaje się być w ciągłym odwrocie zastę-powane czy wręcz wypierane przez radio, telewizję, Internet czy telefonię komórkową.

Siłę nowych mediów, ich wpływ na poszczególnych ludzi, ale i na całą ludzkość można mierzyć ich dokonaniami w dziedzinie polityki. Dla następcy McLuhana – Derrika D. Kerckhove, zdaje się nie ulegać wątpliwości, iż obalenie muru berlińskiego oraz ko-niec zimnej wojny były „nieuniknionymi wydarzeniami spowodowanymi przez elektro-niczną komunikację i systemy przetwarzania informacji, a także przez telewizję”3. Po pro-stu, jak pisze ten autor, „jesteśmy wciąż tworzeni i przetwarzani przez nasze własne wy-nalazki”4. Konstatacja ta uświadamia nam skalę zmian, którym podlegamy na co dzień kontaktując ze światem urządzeń elektronicznych.

Obserwowana zatem od kilku dziesiątków lat ekspansja obrazu połączonego z dźwię-kiem dotarła również do procesu kształcenia na uczelniach wyższych. Ten swoisty „terror obrazu” tłumaczy się znacznie wyższą efektywnością edukacji opartej na multimediach. Dowodzi tego m.in. Steinbrink5. Mimo tak wyraźnych preferencji dla środków obrazo-wych przekazu słowo żywe zdaje się mieć takie walory, które trudno zastąpić nawet naj-doskonalszym medium. Rodzi się pytanie, dlaczego nie tylko warto, ale i bezwzględnie należy zachować słowo żywe jako swoisty wyznacznik pełnego kontaktu między ludźmi z jednej strony oferującymi, a z drugiej przyjmującymi wiedzę. Tu należy zwrócić uwagę na to, iż słowo wypowiadane wprost do słuchacza i niosące ze sobą określony zasób wie-dzy natrafia na problem odbioru słuchowego. Wyróżnienie przez Kerckhove odmiany „oralnej” oraz „pisemnej” słuchu pomaga zrozumieć jego rolę adekwatną do kontekstu za-daniowego; słuch „oralny” „ma tendencję do bycia obszernym i nastawionym na szerokie

2 Gorącym środkiem przekazu jest ten, który oddziaływuje na jeden zmysł z wysoką wyrazistością. Por. H. M. McLuhan, Wybór tekstów, Poznań 2001, s. 229.

3 D. de Kerckhove, Powłoka kultury, Warszawa 1996, s. 14.

4 Ibidem, s. 23.

rozumienie, podczas gdy słuch „pisemny” jest wyspecjalizowany i wybiórczy”6. Tak więc odbiór słuchowy zdaje się być nieodzownym współczynnikiem emanacji słowa żywego.

Czym jest słowo żywe? Niewątpliwie jego specyfika sprowadza się do faktu, że wy-powiada je autentyczny człowiek, pozostający w bezpośrednim, na ogół w bliskim kon-takcie z drugim człowiekiem, do którego słowo to kieruje. Słowo to może mieć różną siłę oddziaływania. Mamy tu bowiem do czynienia z dwoma niezbywalnymi elementami tej sytuacji. Odwołajmy się do przykładu formy tak powszechnej w dydaktyce szkoły wyż-szej jaką jest wykład. Otóż z jednej strony mamy operującego słowem żywym prowadzą-cego ten typ zajęć wykładowcę, z drugiej zaś mniejsze lub większe grupy studiujących. Następujący tą drogą przekaz treści i jego efekty zależne są zarówno od samego sposobu posługiwania się słowem, jak tez od specyfiki, charakteru słowa żywego. Zacznijmy od prowadzącego wykład (nadawcy). Okazuje się, że współcześnie trudno znaleźć dobry kontakt z odbiorcami wiedzy w trakcie wykładu, jeżeli referujemy problemy statycznie, to znaczy stojąc w jednym miejscu, lub jeszcze gorzej – siedząc za biurkiem na katedrze. Nie namawiam tu do biegania po sali wykładowej, lecz do stosowania strategii powolne-go przemieszczania się przynajmniej w przedniej jej części. Pewna dawka ruchu ze strony wykładowcy służy bowiem urozmaiceniu swoistej estetyki tej formy pracy ze studentami. Choć nie wykluczam takiej sytuacji, w której wykładowca siedzi w miejscu, lecz mi-strzowskie operowanie głosem skupia uwagę wszystkich słuchaczy. Sytuacje te są jednak wyjątkowe i potwierdzają regułę. Ta więc najważniejszym czynnikiem kształtującym es-tetykę wykładu jest sposób operowania głosem. Możliwości dynamiczne głosu człowieka są bardzo zróżnicowane. Mówienie na jednym poziomie dynamicznym, nawet jeśli treści są niezwykle intrygujące, staje się często czynnikiem przyspieszającym zmęczenie i de-koncentracje słuchaczy. Tak więc potęga słowa żywego może zaistnieć w pełnym blasku jeżeli użyjemy go z wykorzystaniem wszystkich jego możliwości wokalnych. Tu odwo-łam się do przykładu młodego profesora z kulturoznawstwa na naszym uniwersytecie, którego wykłady cieszą się ogromnym powodzeniem, mimo iż operuje tylko słowem ży-wym. Fenomen tego wykładowcy polega na tym, że do zaskakującej modulacji głosu (z krzykiem włącznie) dołącza ruch, ocierający się o aktorstwo z wyrazistą bardzo gesty-kulacją i mimiką. W takim sposobie przekazu wykładowca wykorzystuje wszystkie atuty zarówno słowa żywego jak i własnego ciała, czyniąc całą formę bardzo atrakcyjną7.

Dotykamy tu również ważnego problemu komunikacji niewerbalnej, jaka ma miejsce w obrębie niemal wszystkich form dydaktycznych stosowanych na uczelni. W komunikacji niewerbalnej psychologowie wyróżniają „klucze statyczne i dynamiczne”. „Do statycznych należą: twarz, włosy, figura, stałe cechy głosu, ubranie i makijaż, natomiast dynamiczne obejmują: orientację i dystans, postawę ciała, ruchy ciała i gestykulację, ekspresję twarzy i oczu, a także zmienne cechy głosu”8. Klucze statyczne to nic innego jak wygląd zewnętrz-ny osoby. Jak dowodzą badania psychologów atrakcyjność zewnętrzna osoby prowadzącej wykład ma wpływ na lepszy odbiór przekazywanych treści. Spośród czterech obszarów ekspresji niewerbalnej to jest proksemiki, kinezjetyki, mimiki twarzy oraz parajęzyka,

6

W przypadku słuchu „oralnego” Kerckhove ukuł termin kultury oralnej, w której każde słowo ma war-tość, a zatem wszystko co mówimy ma znaczenia. Inaczej rzecz ma się w kulturze pisemnej odpowiadają-cej słuchowi o tej samej nazwie. Por. D. de Kerckhove, op.cit, s. 112.

7

Wysłuchałem wykładu na temat „Teatr średniowieczny w świetle najnowszych badań”.

8

A. Kuczyńska, Niewerbalne aspekty dialogu, (w:) J. Jastrzębski (red.), Dialog na scenie i wokół sceny, Wrocław 1993, s.79.

to przez chwilę zatrzymać się na kinezjetyce, która zajmuje się ruchem ciała, postawą oraz gestami mówiącego. Przy pomocy gestu bowiem prowadzący zajęcia może

„ - określać struktury wypowiedzi poprzez akcentowanie elementów lub pokazywać, w jaki sposób są one pogrupowane;

- wskazywać ludzi i przedmioty; - podkreślać coś;

- ilustrować kształty, rozmiary bądź ruchy, szczególnie gdy trudno je określić słownie”9. Równie ważna jest ogólna postawa ciała, która może dowodzić albo napięcia, albo też pewnego „luzu”. Właśnie postawa ciała łącznie z gestykulacją odzwierciedla stosunek prowadzącego do słuchaczy bądź do przekazywanych treści; na przykład „postawa otwar-ta, z wyciągniętymi, nieco rozłożonymi rękami jest zazwyczaj rozumiana jako zaprosze-nie”10. Występująca w trzecim obszarze badań komunikacji niewerbalnej ekspresja twarzy i oczu (mimika) służy sygnalizowaniu emocji oraz ustosunkowań prowadzącego daną formę dydaktyczną bądź do słuchaczy, bądź do treści charakterystycznych dla wykładu. Zmiany w kluczowych składnikach mimiki, czyli w oczach, brwiach i ustach sygnalizują bardzo odmienne uczucia takie jak zdziwienie, szczęście, strach, smutek czy wstręt11. Wszystkie opisane tu składniki komunikacji niewerbalnej w sposób istotny uzupełniają słowo żywe czyniąc z niego niezastąpiony instrument, który powinien być wykorzysty-wany w procesie dydaktycznym ze skutkiem nie gorszym niż obraz.

Czy słowo żywe użyte z całym bogactwem komunikacji niewerbalnej może być za-stąpione przez prezentację medialną, czy będzie ona skuteczniejsza w przekazie treści? Osobiście śmiem wątpić, choć na pewno znajdą się tacy, którzy będą sądzili inaczej. O tym, że słowo żywe jako narzędzie pracy nauczyciela akademickiego nie straciło na znaczeniu w opinii młodych adeptów nauki, świadczy petycja, jaką skierowali przez moje ręce do Rady Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr. uczestnicy studiów doktoranckich. Domagali się oni, by do programu tych studiów wprowadzić przedmiot „emisja głosu”. Postulat ten został bez dyskusji uwzględniony.

Oczywistym jest, że nie chodzi tu o powstrzymanie rozwoju cywilizacyjnego i zaha-mowanie szybkiego postępu w dziedzinie mediów elektronicznych. Ich rola w kształto-waniu nowej przestrzeni wokół współczesnego człowieka stale rośnie. Można się jednak zastanawiać, czy z czasem nie zastąpią one całkowicie kontaktu bezpośredniego pomię-dzy ludźmi, stając się niezbywalnymi pośrednikami w dobrej i złej wierze. Już obecnie obserwujemy bowiem dokonującą się na ogromną skalę, tłumaczoną pośpiechem próbę ograniczenia liczby spotkań face to face na rzecz łączności internetowej czy telefonii ko-mórkowej. Zwolennicy obu tych mediów powiedzą: jest wręcz odwrotnie, gdyż media te przybliżają do siebie ludzi i dają im szansę częstszego kontaktowania się. Wydaje się jed-nak, że najczęściej pełnią one rolę swoistych „zastępników”.

Na koniec warto zastanowić się, czy mają sens takie prezentacje medialne wykładu, w których tekst pisany dominuje, albo też stanowi wyłączną treść przekazu. Czy w tej sy-tuacji mistrzowskie operowanie słowem żywym nie przyniesie słuchaczowi większych korzyści niż oglądanie słowa pisanego na ekranie?

9 M. Aryle, Psychologia stosunków międzyludzkich, Warszawa 1991, s. 44.

10 A. Kuczyńska, op. cit, s.85.

Eleonora Sapia-Drewniak

Czynniki determinujące oDiągnięcia Dzkolne

W dokumencie Dorosly w procesie kształcenia (Stron 134-138)