• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski z Dodatkiem Łyżwiarskim : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1927, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski z Dodatkiem Łyżwiarskim : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1927, nr 6"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Z DODATKIEM ŁYŻW IARSKIM

Oficjalny Organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich

Nr. 6. W to re k , 15 m a rc a 1927 r. R ok II.

C en a 60 g ro m y

(2)

Komunikat Zwigikn Polskiego Towaruitw Kolankiih

Stosow nie do u chw ały W alnego Zgromadzenia Związku z kw ietn ia 1926 r. Zarząd Związku podaje niżej popraw ki i uw agi porobione przez T o w arzy­

stw a k olarsk ie, a ty czące zmiany statutu Związku, którego p ro jek t był przesłany Członkom w kw ietniu roku zeszłego.

Zarząd Związku uprzejm ie prosi Tow arzystw a k olarsk ie, ab y zech ciały p rzejrzeć i przedyskutow ać w łonie Zarządów wym ienione popraw ki i zapoznać z niem i delegatów na n ajbliższe W alne Z ebranie Zw iązku, na którem zostanie ostateczn ie uchwalony te k st statutu Z. P. T. K.

Popraw ki proponow ane przez S. S. „U nion"

w Łodzi:

§ 4 pkt, 3, po słow ach „przy T o w arzystw ach Sp ortow ych ", sk reślić „i sp o łeczn ych ".

§ 10 po słow ach „Tow arzystw a Sp ortow ego", sk reślić „albo sp ołeczn ego”; po słow ach „w w yso­

k o ś c i" skreślić „10 Z łotych " a dodać „Zł. 50, o ile w m ieście, w którem klub pow yższy ma sta łą sw ą sied zibę, niem a innej organizacji, u p raw iającej k olar­

stw o. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. 100".

W § 15 po słow ach „im prezy to ro w e” dodać

„i szo sow e". Po słow ach „na to ra ch " dodać „i szo­

sa ch ".

Do § 20 wnosimy w form ie wniosku n astęp u ­ ją c ą u w agę: „ U w a g a . W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według uznania Zarządu Z. P. T. K .".

Do § 25, lit. b) po słow ach „kom isji rew izyjnej oraz" pozostałe skreślić, natom iast dodajem y: „ 2 5 % ogólnej ilości członków Z. P. T. K. i tylko w tym wypadku, gdy ilość ta jed n ocześn ie stanow i 1/3 ogólnej ilości w szystkich przyznanych głosów ".

Do § 32 dodajem y n astęp u jącą uwagę: „U w a- g a. Na kandydatów mogą być w yb ieran e tylko te osoby, które stale zam ieszkują w W’arszaw ie. Za­

w odnicy nie mogą piastow ać żadnego m andatu w Z a­

rząd zie".

W § 33 sk reślić „Pozatem Z grom adzenie...” aż do § 34.

P opraw ki proponowane przez Sosnow ieckie To w.

Cyklistów :

Znaleźliśmy jed n ą popraw kę w § 10, a m iano­

w icie: „uważamy, że należy w ykreślić i nie p rzy j­

m ow ać na członków do Z. P. T. K. In sty tu cje S p o ­ łe cz n e ".

Popraw ki proponowane przez Tow arzystw o C y­

k listów „ W ir" w R aw ie M azow ieckiej:

Do § 3 dodać nowy ustęp: „Spraw y polityczne nie n ależą do zakresu działania Z. P. T. K .“.

Do § 4 po słow ach: „popieranie rozwoju sportu kolarskiego i tu rysty ki" skreślić „na k o le"; po punk­

cie 8-ym dodać punkt 9-ty: „Czuwanie nad n ależy­

tym rozw ojem sportu kolarskiego, a przedew szyst- kiem nad racjonalnem przeprow adzeniem zawodów k o larsk ich , przez:

a) żądanie i zatw ierdzanie protokółów ze w szel­

kich zawodów u rządzanych przez Tow arzystw a — członków Z. P. T . K. b) ścisłe przestrzeganie, aby do protokółów zawodów były dołączane św iadectw a lek arsk ie zawodników lub odpisy tych św iadectw po­

tw ierdzone przez Zarząd Tow arzystw a; c) w ydaw a­

nie legitym acji t. zw. licen cji dla zawodników i prze­

strzegan ie,by zawodnicy licencjonow ani nie brali udzia­

łu w zaw odach, w których biorą udział zaw odnicy nie p osiad ający licen cji, bądź w zaw odach urządza­

nych przez nieczłonków Z. P. T, K.; d) zatw ierdzanie i ogłaszanie w organie Z. P. T. K. corocznych m i­

strzostw każdego z Tow arżystw — członków Z. P. T.

K .". P u n ktacje n astępnych punktów tego paragrafu przesunąć o jed en wzwyż.

Do § 6 brzm ienie początku niniejszego p ara­

grafu „O prócz niniejszej ustaw y" zm ienić na „O prócz niniejszego statu tu ...".

Do § 7 w ustępie końcowym po słow ach: „wy­

m agana je st uchw ała w iększości” cyfrę „2/3" zm ie­

nić na „3/4",

Do § 9 po słow ach „po przedstaw ieniu kan d y­

datury przez Z arząd " dodać „lub jedno z T o w a­

rzy stw —członków Z w iązku ”,

Do § 10 po słow ach „opłacić wpisowe w w y­

so k o ści,..” cyfrę „10 Z ł." zm ienić na: „jeśli T o w arzy­

stwo lub se k c ja jest pierw szem na teren ie danego m iasta, zapisującem się do Z. P. T. K. — 50 Zł., każde zaś następne zap isu jące się do Z, P, T. K.

0 50 Zł, w ię c e j”.

Do § 11 dodać punkt: ,,a) z powodu b ezczy n ­ n ości, trw a ją cej w ięcej niż dwa lata, a stw ierdzonej przez Zarząd Z. P. T. K .".

Do § 19 „pod względem w ysokości skład ek członkow skich T ow arzystw a dzielą się na pięć ka- tegorji: kateg orja A , licząca 300 lub w ięcej członków 1 o p łacająca roczn ej składki 500 Zł.; k ateg o rja B , li­

cz ąca od 200 do 299 członków i o p ła ca ją ca roczn ej składki 300 Zł.; k ateg o rja C, licząca od 100 do 199 członków i o p łacająca roczn ej składki 150 Zł.; k a te ­ gorja D, licząca od 50 do 99 członków i o p łacająca roczn ej składki 75 Zł.; kategorja E , licząca m niej, niż 50 członków i o p łacająca roczn ej składki 30 Zł.

Zarząd Z, P. T. K, ma praw o na sku tek umo­

tyw ow anej p rośby zainteresow anego Tow arzystw a zm niejszyć lub zw olnić na przeciąg jednego roku czło nka od sk ła d e k ”.

Do § 3 0 w ustępie pierwszym po słow ach:

„w szelkie sprawy na Zgrom adzeniach W aln y ch ” sk re ­ ślić „R o czn y ch ”.

W tym że ustępie po słow ach „gdzie wymagane je s t" cyfrę „2/3” zm ienić na „3/4”.

U stęp drugi tego paragrafu skreślić.

Do § 33 po słow ach: „z których przynajm niej"

zam iast „10" w staw ić „6". Po słow ach „zam ieszkuje w W arszaw ie" dodać „lub n ajbliższej oko licy". Po słow ach „w ybiera 6 kan d yd atów " w staw ić „z nich najm niej 3 -c h ".

Do § 34 w uwadze dodać: „U spraw iedliw ienie winno być złożone na piśm ie nie później niż w 14 dni po opuszczonem p osiedzeniu".

Do § 41 brzm ienie tego paragrafu zmienić na:

„w szelkie spraw y tyczące się biurow ości Z. P. T. K.

n ależą do kom petencji Zarządu w ram ach zatw ier­

dzonego przez W aln e Z ebran ie prelim inarza bud­

żetow ego".

Do § 42 po słow ach „corocznie na Zgrom adze­

niu W aln em ” sk reślić „ w y b ieran y ch ”.

D alszy cią g kom unikatu n a str. 14.

(3)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 6. Str. 1

F rag m en t z w yścigu szosow eg o.

ODZNACZENIA PAŃSTWOWE W SPORCIE

Szczytem myśli państw ow o-tw órczej każdego ośw ieconego narodu je st podnieść ten naród do po­

tęgi, odpow iadającej jego aspiracjom . W tym celu tw orzy się programy wychowania, zadaniem których je st uczynienie z m łodzieńca św iatłego i fizycznie zdrow ego obyw atela, zdolnego do pojm ow ania swej roli w społeczeństw ie i kierującego się zawsze w sw ych poczynaniach podstaw am i m oralnemi.

R eform y planów w ychow ania w ystępują ze szcze­

gólną w y razistością wtedy, gdy kataklizm wojny za­

graża krajow i, lub gdy trzeba leczyć skutki ta k ie ­ go kataklizm u. W ta k niezm iernie trudnych chw ilach b ard ziej jaskraw o widać pewne zaniedbania i luki, które dla dobra narodu trzeba popraw iać i zapełniać m ądrem i ustawami.

T ą trosk ą o lepsze jutro pow odowała się w sw ych p racach w iekopomna K om isja E d u k acji N arodow ej, która tw orząc podstaw y w ychow ania, pouczała, że

„ed u kacja m oralna z ed u k acją fizyczną, będ ą zdolne dać społeczności cnotliw ego ob y w atela”.

T a k ą sam ą troską p rzejęte je s t obecnie pań­

stwo, które, opracow ując i ogłaszając uchw ałę R ady M inistrów z dnia 11 listopada o w ychow aniu fizycz- nem i przysposobieniu wojskowem oraz tw orząc R a ­ dę naukow ą w ychow ania fizycznego, dało w yraz swym dążeniom przez usta N aczeln ika rządu, p. M arszałka Piłsudskiego, który, otw ierając R ad ę, w skazał cel, pow ołując jed n ocześnie do w spółpracy z państw em ludzi i in sty tu cje oraz obiecu jąc pomoc w zabiegach nad podniesieniem kultury fizycznej obyw ateli.

Chw ila to niezm iernie doniosła w d ziejach spor­

tu, krępow anego w swym naturalnym rozwoju do

czasu wojny przez wrogie kulturze polskiej siły, o b e­

cnie zm ierzającego do wyżyn przez rozszerzanie i po­

głębianie podstaw . U państw ow ienia myśli o rozwoju w ychow ania fizycznego a z niem sportów , w prow a­

dza je do m iejscow ości, niedostępnych przedtem ini­

cjatyw ie pryw atnej, i n adaje całokształtow i pracy znamiona pow szechności.

Za lat k ilk a rep rezen tan tów polskiego sportu w ybierać będziem y z tysięcy, aby godnie w pierw ­ szym szeregu z innemi narodam i ubiegać się o za­

szczytne zw ycięstw a. Za lat kilka również nauka o higjenie przeniknie w raz ze eportowemi zabiegam i, do w iosek kresow ych i zapadłych ch at, niosąc oby­

watelom najw iększe szczęście oso b iste— zdrowie.

Z uchw ał pow yższych wynika rów nocześnie uznanie dla pracy jed n ostek, które pośw ięcały do­

ty ch czas swe siły organizacji sportu i jego propa­

gandzie, czyniąc to z zapałem i w iarą w doniosłość zadania, podkreślanego obecn ie przez Rząd.

Sp ołeczeństw o, zainteresow ane spraw ą, żywi na­

dzieję, że państwo w osobach jego rep rezen tantów z ech ce uczcić zasługi cenionych rzeczników w ycho­

w ania fizycznego w sposób odpow iadający ich p racy w ychow aw czo-narodow ej.

N iektórzy z zasłużonych m ają za sobą parę dziesiątków lat nieu stannych trudów. W ielu z nich nosi, dzięki pracy, głośne i cenione imiona, wielu zaś pozostało cichym i, lecz niem niej zasłużonymi p raco­

wnikami. Ludzie ci pracow ali dla idei, nie dla od­

znaczeń, jed n ak odznaka honorowa O jczyzny, pod­

noszącej działalność dobrych synów, będzie dla nich dumą życia. Pracow ali w raz z innymi działaczam i

(4)

S tr. 4. K O L A R Z P O L S K I Nr. 6.

i organizatoram i ży cia dla odrodzenia Polski, słusz­

nie w ięc w raz z innymi zasłużyli na zaszczytne od­

zn aczen ie.

Zw iązek Zw iązków Sportow ych, n asza najw yż­

sza w ładza sportow a, czyniąc staran ia o honorow a­

nie zasłużonych sportow ców orderam i państwowemi, podniósł spraw ę, która prawdopodobnie będzie przy­

chylnie p rzy jęta przez czynniki państw ow e, podno­

szące w ychow anie fizyczne do rzędu n iecierpiących zwłoki zagadnień społecznych.

Dzień, w którym państw o nada sportow com ho­

norow e odznaczenia, będzie dla całego sportu pol­

skiego dniem uroczystego św ięta.

„CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE”

T a k głosi przysłow ie, a ma ono zastosow anie i do nas kolarzy.

P raw ie w każdym człow ieku tkw i żyłka w łóczęgostw a, chęć szu­

k an ia pięknych widoków, tylko, że szukam y cudów przyrody poza na- szemi granicam i, m ając je u siebie.

W niniejszym obrazku ch cę w spom nieć o jednym zakątku w Polsce, jedn ym z n a jp ięk n iejsz y c h w Europie, niestety dla nas

kolarzy już niem al niedo­

stępnym .

M owa tu o przełom ie D u n ajca przez skalisty B e ­ skid— Pienina.

W czasach , gdy utru ­ dnień granicznych jeszcze nie było, a było to po raz ostatni w maju roku 1922, w ybrała si,ę tam w czasie Zielonych Św iąt grupa dwu­

dziestu kilku kolarzy i ko- larek,

Do Nowego Targu k o ­ rzystaliśm y z usług nasze­

go „starszego b ra ta ", po­

ciągu, dla oszczędzenia cza­

su i sił, skąd wczesnym rankiem w yjechaliśm y przy w spaniałej pogodzie na na­

szych żelaznych rum akach.

Pierw szym przystankiem było D ębno ze starożytnym kościołkiem drewnianym, zabytkiem budow nictw a drew nianego, gdzie było

nam danem oglądać w spaniałe sza­

ty kościelne z przed wieków.

Po kąpieli w falach D unajca i posiłku w M aniow ach, osiągnęliśm y w kró tce, jad ąc wzdłuż biegu Du­

n ajca, ruiny C zorsztyna, gdzie na­

stąp ił dłuższy odpoczynek i zw ie­

dzanie.

P rzedostaw szy się następnie po oryginalnym m oście drew nianym na praw y brzeg D unajca, zw iedza­

my, zam ieszkały przez magnata w ęgierskiego, zam ek N iedzicę, po-

czem dojeżdżam y do dzisiejszej granicy polsko-czeskiej, gdzie bez trudności, na podstaw ie zbiorow ej legitym acji dla całej grupy, otrzy­

m anej w krakow skiej D y rek cji po­

licji, dojeżdżam y do C zerw onego K lasztoru i b, w ęgierskiego uzdro­

w iska Sm ierdzoncki.

U d elektow aw szy się tu sm acz­

nym gulaszem w ęgierskim , obficie

W le s ie A lw erni

podlanym w ęgierskim winem, w je­

chaliśm y w zaczarow an ą krainę, w łaściw e Pieniny, pozostaw iając po sw ej lew ej stronie szczyty T rze ch Koron,

W jeż d ż a ją c w przełom odnosi się nigdy niezapom niane w rażenia, trudne do opisania dla niepoety.

M alarz i fotograf arty sta znajdzie tu tyle motywów do upam iętnienia, że na p rzeby cie tych 9 km. mało je st całego dnia. M y jed n ak nie mamy tyle czasu, na noc musimy

być w Szczaw nicy, to też, przy­

stając co kilkad ziesiąt m etrów, przybyw am y o zm roku do zakładu zdrojow ego w Szczaw nicy, gdzie cz ek a ją nas przygotow ane pop rzed­

nio pokoje, z których skw apliw ie korzystam y, sposobiąc się do d al­

szej podróży.

Podczas, gdy pierw szego dnia je ­ chaliśm y po stosunkow o“ niezłej szosie, drugiego dnia m a­

my dostać się przez górę Obidzę drogami do Piw ­ nicznej i następnie wzdłuż Popradu do Starego i No­

wego S ą cz a i dalej do K ra ­ kowa.

Łatw iej jed n ak znaczyć drogę na mapie, niż w spi­

nać się pod górę po b ez­

drożu z row erem i n iezb ę­

dnym pakunkiem .

D zięki przew odnikow i,za­

branem u ze Szczaw n icy i dzięki pomocy chłopców, p asących ow ce, w ydostali­

śmy się — szczególnie pa­

nie — na szczyt Obidzy, gdzie posililiśm y się wła- snemi zapasam i i zakupio- nemi u górala w szałasie.

N astępnie strom ą leśną drogą, gdzie row ery mu­

sieliśm y n ieść na ram io­

nach, dostaliśmy się z wiel­

k ą ulgą do pięknej now ej szosy, k tó rą już 11 km do Piw nicznej, jechaliśm y w yłącznie na wolnem kole.

S tale z biegiem Popradu, po n iezłej szosie, rozkoszując się ma- low niczem i widokam i doliny tej rzek i górskiej, dostćjem y się do Starego S ą cz a .

Ł ącząc piękne z pożytecznem zwiedzam y klasztor i kościół PP.

K lary sek z pam iątkam i po św.

K indze, poczem na noc dostaje- jem y się do Nowego Sącza, syci w rażeń i w najw yższym stopniu,

(5)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 6. Str. 5.

mimo przebytych trudów, zado­

woleni.

Tu nasza grupa złożo­

na z 26-iu osób zm niej­

szyła się nieco, n iektó­

rzy bowiem uczestnicy w ycieczki następnego dnia stan ąć musieli do pracy codziennej. Inni, którym czas pozwolił, przenocow aw szy, udali się następnego ranka w dalszą drogę wzdłuż biegu D unajca. W dro­

dze jed n ak w ycieczka nasza rozbiła się na dwie części. Siln iejsi, dostaw ­ szy się po dwudniowych trudach na doskonałą szosę „w yrw ali” nieco naprzód, nieopam ięta- wszy się, iż trzeba cze­

kać na słabszych, aż dopiero, gdy było za- późno.

Druga grupa nato­

m iast, w myśl w ytyczo­

nego planu sk ręciła w bok i przepraw iw szy się promem przez D unajec, biegiem rzeki, dostała się do Czchow a i n a stę p ­ nie do Zakliczyna. Tam dopiero obydw ie grupy połączyw szy si? pono­

w nie, udały się już ra ­

zem do K rakow a, przebyw szy na row erze łącznia 215 km.

Podobnych w y cieczek , 2 — 4 dniowych, odbywano w iele, a że

W P ien in ach

zawsze w ycieczki tak ie znajd ują licznych zw olenników , św iadczy

to, iż przed kolarstw em w dzie­

dzinie turystyki stoi szerokie pole do działania.

Żałow ać należy nie­

zm iernie, druchow ie —- kolarze z równin W ie l­

kopolski i piaszczystego M azow sza tak rzadko odw iedzają górzyste te - teren y K arp at. U rok, jakiby znaleźli w sw oi­

ście pięknym k ra jo b ra ­ zie, w ynagrodziłby ich trudy i pozostaw ił nie­

zatarte w rażenia.

Szlaki górskie to m a­

ją w sobie, że kolarz odnajduje w nich bodź­

ce do pokonyw ania pię­

trzących się często tru ­ dności, których prze­

zw yciężenie d aje rów - nieżn iem ałąprzyjem ość.

W spaniałe zjazdy bez poruszenia nogami na wielu kilom etrach czy ­ nią w rażenia, że szy­

bujem y na rozpostartych skrzyd łach , że z w ia­

trem idziemy w zawody.

K to raz zaw arł zna­

jom ość z górskiem i dro­

gami, cudnem i w idoka­

mi rozp ościerającem i się u stóp turysty, ten z a ­ wsze tęskn ić będzie za nimi i w racać, i mówić innym , w iel­

biąc chw ałę polskiego k rajobrazu , S. R.

R uiny C zorszty n a W jazd d o P ienin

(6)

Str.

6.

Ko l a r z p o l s k i Nr. 6.

Z A P O M N I A N A S P R A W A

C h c e m y p o ru szy ć r z e c z p i e r w s z o ­ rz ę d n e g o z n a c z e n ia , c h c e m y m ianow i­

c i e z w r ó c i ć u w agę c zynn ik ów m iaro­

d ajn y c h na G ó r n y Ś l ą s k , k tó ry dotąd nie o tr z ą s n ą ł się n a l e ż y c i e z wpływów n i e m i e c k ic h ani w p rz em y ś le, ani w han­

dlu, ani W życiu pryw atnem , cod z ie n - nem. Z drugiej z a ś strony z a rz u c a n y je s t n i e m i e c k ą lite ra tu rą i pismami c od zien - nemi. N atu ralnie, nie lep iej d z ie je się i w s p o r c i e . N a G órnym Ś l ą s k u j e s z c z e dzisiaj, ty lk o w n i e k tó r y c h k i o s k a c h , o tr z y m a ć m ożna pisma sp o rto w e p o l­

s k ie , n a to m ia s t d o s ta n ie s ię z c a la ła ­ t w o ś c i ą w s z y s tk o , c o n ad s y łan e j e s t z B e r l i n a od „ Ilu strierte Z e i tu n g “ p o ­ c z ą w s z y , a na „Rad W e l f c i e “ s k o ń ­ c z y w s z y .

P a m i ę ta m y te n c z a s , kied y s p ra w ą prop ag an d y p o l s k o ś c i, s p ra w ą wpływów s p o rtu p o lsk ie g o , z ajm ow ał s ię Z w i ą ­ z e k K o la r s k i. P r z e d s t a w i c i e l e te g o działu sportu pp. B o d a l s k i i S z y m c z y k je źd zili do K a to w ic , p rz e d staw iali i tłu­

m a c z y li dotąd, aż c a ły Z w ią z e k K o la r ­ ski G ó r n o ś l ą s k i z ł ą c z y ł się z m a c ie r z ą w je d n ą n i e r o z e r w a l n ą c a ło ś ć .

Z in ic ja ty w y W . T . C. z o s t a ł y z o r g a n i ­ z o w a n e na D y n a s a c h , w g o ś c in n e j s i e ­ d zib ie, s p e c ja l n e p o k a z y gry w piłkę r o w e ro w ą , w k t ó r e j c elu ją g ó r n o ślą z a - cy. Z a d e m o n s tro w a n o p ię k jią ja z d ę r e ­ jo w ą i sztuczną, a dla n a w iązan ia w p rz y ­ s z ło ś c i s ta łe g o k o n ta k tu z e ślą z a k a m i, z a p r o je k t o w a n o zo rg a n iz ow a n ie w W a r ­ s zaw ie i innych m ia s ta c h ze sp ołó w , k t ó - r e b y ten piękny dział sportu k o l a r s k i e ­ go uprawiały, a n a s tęp n ie z Górnym Ś l ą s k i e m o p ie rw s z eń stw o w a lcz y ły .

N a p r o je k t a c h je d n a k ż e z a k o ń c z o n o . Dru żyn piłki k o l a r s k i e j i ja z d y r e jo w e j z o r g a n i z o w a ć nigdzie nie zd ołano, a c a ­ la s p ra w a p rop ag an d y k o la r s tw a pol­

s k i e g o na Ś lą s k u , z takim trudem pod ­ j ę t a , utknęła.

P o l s k i G órn y Ś l ą s k zm uszony j e s t r o z g r y w a ć m e c z e z drużynami s p ro w a- w ad zanem i z N ie m ie c , k t ó r e znów ze s w e j stro n y sk w a p liw ie z a p r a s z a ją do s ie b i e i g o s z c z ą n a s z y c h ś lą z a k ó w .

W s z y s t k o natu ralnie o d b y w a s ię we w dzię cznym ję z y k u te u tonów , p rz y p o ­ m inają cym d aw ne „d obre c z a s y “, kiedy t o w s z y s c y byli raze m i nie było p o ­

t r z e b a aż g r a n icy p r z e je ż d ż a ć , by ro ­ z e g r a ć porządny m e c z i wypić z te j o k a z ji t r o c h ę piwa.

W r e z u lt a c ie sp orte m polskim na Ś lą s k u i n te r e s u ją s ię b a rd z o słabo i j a k wspomniałem w y żej, w powodzi pism sp o rto w y c h n ie m ie c k ic h — p olsk ich t y ­ godników sp o rto w y c h nie w idać praw ie zupełnie, bo są z b y t e c z n e .

P rzyp om in am y o t e j zapom n ian ej s p r a ­ wie.

Przypom in am y p rzed o p rac o w an iem o s t a l e c z n e m programów sp o rto w y c h , by d ać m o ż n o ś ć p o s z c z e g ó l n y m klubom i to w a rz y stw o m , który m s p ra w a ta na s e r c u leży , a w ierzym y, że t a k j e s t w i s t o c i e , z a r e z e r w o w a ć t r o c h ę c z a su dla bra c i gór n o ślą z a k ó w .

C ię ż k ie warunki m a te rja ln e , k t ó r e do­

tąd utrudniały p r a c ę , muszą b y ć usu­

nięte.

N a polskim Górnym Ś lą s k u — musi ż y ć i r o z k w ita ć ty lk o polski sport.

Z o r g a n iz o w a n a w o s ta tn ic h t y g o d ­ niach R a d a w y ch o w a n ia fiz y c z n e g o nie­

wątpliw ie ułatwi s p ra w ę — należy ty lk o

c h c i e ć . P om ian .

M I L U S I Ń S C Y W S P O R C I E K O L A R S K I M

W ychow anie fizyczne, ta główna tez a w wychowaniu ogólnem, za­

tacza coraz szersze kręgi. O bjęło ono młodzież, dotarło do d ojrza­

łych, a teraz dosięgło naszych m a­

luśkich, pom agając im w rozwoju naturalnym , p rzyśp ieszając go w o- kresie, kiedy nie trening i p raca fizyczna, a tylko ruch na św ieżem pow ietrzu jest konieczny i zb a­

wienny.

R ow er tym wypadku byłby na­

szym dzidziusiom bardzo przydat­

ny, jednakże trudności kon stru k­

cy jn e, i w ysoka cen a stanowiły du­

żą ku temu przeszkodą.

Sąd ząc jednakże z tego, co osiąg­

nęła firm a row erow a F r. Zaw adz­

kiego, sp raw a cała została rozw ią­

zana pom yślnie. O becnie coraz cz ę ­ ściej można spotkać w ogrodzie czy parku m aleńkiego, nieraz trzy let­

niego kolarza, który z w ielką ra ­ dością i z niezw ykłą w praw ą po-

W ojtuś Z a w a d z k i n a p r z e ja ź d z c e .

rusza się na maleńkim stalowym rumaku, radując oczy szczęśliw ej

mamusi i zdziwionych troch ę p rze­

chodniów. Nie jesteśm y naturalnie pierw si. Zachodnie państw a Europy dawno już dały swym dzieciom taką zabaw kę, a F ra n c ja dla 5-cioletn ich kolarzy urządza w yścigi, z tern ostatniem jednak zgodzić się nie możemy.

T rzeb a zdać sobie spraw ę, że nie trening i w ysiłek potrzebny jest dziecku, a ruch i jego różnorodność.

Dla tego też m aleńki row er b ę­

dzie miłą, zdrową i niezastąpioną zab aw ką dla dziecka.

L ek k o ść przyrządu i m aleńkie kółka, a co za tem idzie i mała przekładnia, dają gw aran cję, że prze­

m ęczenia być nie może, zaś swo­

bodna pozycja i rów nom ierny koło­

wy ruch zapew niają, że niekorzyst­

ne zmiany w organizm ie w żadnym razie nie nastąpią. p .

(7)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 6. Str. t.

W IMIĘ R Y C E R S K O Ś C I W S P O R C I E

T w ó r c a n o w o c z e s n y c h olim pjad— b a ­ ron C o u b e rtin i j e g o znak om ity w spół­

pra c o w n ik — h r ab ia de P e n h a G a r c i a zwrócili się , z a p o ś re d n ic tw e m M i ę d z y ­ n a r o d o w e g o K om itetu O lim pijskie go, do w s z y s tk ic h p aństw ow ych z w ią z k ó w s p or­

to w y c h „w p rzed m io cie d ucha s p o r to ­ w eg o i je g o r o z s z e r z a n i a “.

„W n io sk ie m te g o ra portu b y ła p o tr z e ­ b a z a a k c e n t o w a n i a w s z y s tk iem i ś r o d k a ­ mi przymiotu p ra w o ś c i, dyscypliny i du­

c h a r y c e r s k i e g o , k t ó r e winny k i e r o w a ć w uprawianiu s p ortów i b y ć p o d s ta w a ­ mi m oraln sm i ż y c i a sp o rto w e g o .

Ich z e s p o l e n i e buduje ducha s p o rto ­ w e g o , k tó r y j e s t czynn ik ie m s k u t e c z ­ nym u d o s k o n a le n ia m oraln eg o i s p o ł e c z ­ nego.

D u ch r y c e r s k i winien k i e r o w a ć w s z y s t ­ kimi regulaminami s p ortow em i; je g o p ro ­ pag an d a i ro z s z e r z a n i e winny się o d ­ b y w a ć p rz e z na u cz a n ie, p r z e z p rasę , ro zp raw y i o d c z y ty i p rz e z przykład , na w o łu ją c do s a m o k s z t a łc e n i a i, jeśli m ożliwe, u ś w ia d a m ia ją c k a ż d e g o a tle tę , i ż j e s t o n p e w n e g o r o d z a j u a m b a s a d o r e m s p o r t u w o b e c n ie - s p o rto w e g o tłumu, i w łaśn ie do niego n a leży w y ch o w a n ie te g o tłumu.

W imieniu M. K. O. p o le ca m P anom w p r z e d m io c ie tym p r z e p r o w a d z a ć n ie ­ stru d zoną prop ag and ę, u f a ją c w s z c z ę ś ­ liw e wyniki w sp ó łp ra cy Panów.

P oz w oliłb y m s ob ie p o l e c i ć P anom do­

s k o n a łe d y re k ty w y , k t ó r e P a n o w i e z n a j­

dą w R a p o r c i e I i - e j Komisji T e c h n i c z ­ neg o K o n g re su O l im p ijsk ieg o w P r a d z e “.

O to j e s t pro to k ół ty c h za s łu ż o n y c h ludzi, k tó r z y po zbrod niach w ielk iej wojny, w y tę ż a ją w s z y s tk ie siły, a ż e b y od rod zić niety lk o fiz y c z n ie , ale prze- d ew sz y stk ie m , w pierw szym o k r e s i e sw e j p ra c y , moraln ie te s z e r o k i e masy, k t ó r e do uprawiania sportu są p o w o ­ łane.

J e ż e l i my, z d a le k a je s te ś m y od r e ­ zu ltató w f i z y c z n y c h , to j e s z c z e dale) j e s te ś m y od tego, c o w s p o r c i e n a z y ­ wam y duchem ry c e r s k i m .

Nie pomogą tu w id ocznie ani piękn e o d ezw y , ani b ły s k o tliw e mowy, glos musi z a b r a ć p r z e d e w s z y s t k ie m p ra s a s p o r to w a i cod z ie n n a , k tó r a b y z c a łą b e z w z g l ę d n o ś c ią p o tę p i a ła w s z e lk ie g o rod zaju n a jd r o b n i e js z e n a w e t na d u ż y cia k a ż d e g o c z y n n eg o s p o r to w c a .

Zróbm y przegląd c h o ć b y t e g o c o się d z ie je w k o l a r s tw ie t o r o w e m (na b ra k d ż e n te lm e ń s tw a — r y c e r s k o ś c i n a r z e ­ k a j ą w e w s z y s tk i c h praw ie g a ł ę z i a c h sportu).

P o z a p aro m a nazw iskam i, pozostali, czołow i n a w e t zaw od nicy , u w a ż a ją s o ­ bie poprostu z a z r ę c z n o ś ć , p o d je c h a ć , z a j e c h a ć lub p o t r ą c ić w spółz aw odnika, a t e g o rod zaju p r z e s tę p s tw a z a l i c z a ­ j ą s ię do „ te ch n ik i“ i „ m ą d ro ś c i“ k o ­ l a rsk ie j.

A nie należy z a p o m in a ć , ż e k a ż d ą w a lk ę o b se r w u je , p o za sęd ziam i, t y ­ s i ą c e młodych, sprytn ych i z n a ją c y c h

s ię na r z e c z y oczu, k t ó r e św ietnie wi­

dzą, j a k ten „ a m b a s a d o r s p ortu “ w o b e c n ie s p o r to w eg o tłumu, gw ałci, n a j c z ę ś ­ c ie j b e z k a r n ie , głów ne p od staw y racji bytu s p o rto w e g o .

P rzyję cie, tlom aczeń , że zro b io n e to z o s ta ł o nieumyślnie, b e z w ied n ie , j e s t nie sły c h a n ie ś m ies z n e i b e z p o d s ta w n e , bo c z y ż znajd zie s ię na ś w ie c ie s ęd z ia — c z ło w ie k , k tó ry by mógł z c a łą p e w ­ n o ś c i ą s tw ie rd zić, że p r z e s tę p s tw o to z o s ta ło zrobione nie rozm y ślnie , a tam to

ro zm y śln ie? I n ten c ji nie od gad nie n a j­

le p szy s ę d z i a ; te n op iera się t y lk o na f a k t a c h .

A je ż e l i t a k i e wypadki s ię z d a r z a ją (a z d a rz a ją się i to d o ś ć c z ę s t o ) , to o b o w ią z k ie m sęd ziów j e s t w y k o r z e n i a ­ nie tych wad w samym zarod ku , s to s u ­ j ą c c h o ć b y n a js u r o w s z e k ary .

P r z e c i e ż każd en zaw od nik, k tó ry miał od w ag ę z d o b y ć s ię na c z y n k a r y ­

godny w stosun ku do s w e g o k o l e g i — ry w ala, ja k n a js k w a p l iw ie j u chw y ci się kłam stw a, by swój brzy dk i c z y n j a k o ś u p o zoro w ać.

P ra g n ęlib y ś m y , ab y w t e j ta k w ażn e j s p o ł e c z n o - w y c h o w a w c z e j s p ra w ie w y­

pow iedziało się możliwie n a jw i ę c e j tych p rz e d sta w ic ie li t o w a r z y s t w , klubów i s e k c j i , k tóry m s p ra w a u c z c iw o ś c i sport.owej i nie n a ru sz a ln o ś ci regulam i­

nów na s e r c u le ż y .

R d zaw iec.

Pierwszy rocznik Kolarza Polskiego wysyłamy na zamówienie

Cena 1 egz. w oprawie płóciennej zł. 12.

(8)

Str. 8. K O L A R Z i P O L S K I Nr. 6.

A N K I E T A „ K O L A R Z A ”

P. Ja n Ł a z a rsk i, od p o w iad a n a n a sz ą a n k ietą „ Ja k z o s ta łem kolarzem "

M a j ą c lat 11 po r a z p ie rw szy w s ia d ­ łem na. ro w e r, na który m k o l e g a mój p r z y je c h a ł mnie od w ied zić. P o s a d z ił mnie na m aszyn ę, p opchnął i puścił, ja z a ś m y śląc, iż k o l e g a mnie trzy m a, k r ę ­ ciłem z a w z i ę c i e i je c h a łe m , po chwili o b e jr z a w s z y się i w idząc, iż nikt "mnie nie trzy m a, odrazu spadłem. T a k się p rz e d s ta w ia ła m oja p ie rw sza ja z d a na r o w e r z e .

W y p a d k ó w nie miałem żad n y c h , tylko n a s łu c h a w s z y się od mych rów ieśn ik ów , ticznj gim n azjaln ych , iż d rz e w o p rz y ­ d rożne ś c i ą g a ja d ą c e g o , pod wpływem t e j s u g e s tji , p e w n e g o dnia p iękn ie i ład ­ nie, u m i e ją c ju ż d obrze je ź d z ić , — w je ­ c h a łe m na d rzew o — „ś cią g n ęło m n ie“.

J a k o c h ł o p a k 14-toletni, od by w ałem ju ż w i ę k s z e p o d ró ż e na c ię ż k ie j dro­

g o w e j m aszynie.

P o u k o ń c z en iu studjów t e c h n i c z n y c h w lllmenau, w Turyng ji udałem się w r o ­ ku 1914 na w a k a c j e do P a r y ż a , gdzie z o s ta ł e m w k r ó tc e j a k o a u s tr y ja c k i p o d ­ dany internow an y. P o p ó lro czn em p o ­ b y c i e w o b o z ie k o n c e n tr a c y jn y m z w o l­

niono mnie, p o zw alając mi udać się do S z w a jc a r ji, gd zie otrzym ałem p o sad ę w G e n e w ie . T r e n i n g tam miałem natu­

ralny, albow iem m ie sz k a n ie m o je było od dalone o 18 km. od m ego w arsztatu , k t ó r ą to d ro g ę od by w ałem cod z ie n n ie 4 razy.

W ro ku 1919 w róciłe m do K ra k o w a , gd zie po raz p ie rw s z y s t a r to w a łe m w w y ś c ig a c h s z o s o w y c h , u z y s k u ją c ja k na ó w c z e s n e c z a s y w c a le d obre wyni­

ki. 6 km. p okryłem w 9 m. j a k o pierw ­ szy, t a k samo zd oby w ałe m na k r ó tk ic h

d y s ta n sa c h w s z y s t k i e p i e r w s z e m i e js c a . w śród m ie js c o w y c h zaw od ników .

P ie rw s z y m poważnym s u k c e s e m w mej k a r j e r z e było p o b ic ie mitrza H o ch s-

J a n Ł a z a r s k i, m istrz P olski

manna, w w y ścig u o m is trzo stw o okr.

ż y w i e c k i e g o 20 km. o puhar a rc . K a r o ­ la S t e f a n a z Ż y w c a .

W s k u t e k n i e s z c z ę ś l i w e g o wypadku

p rz e s trz e liłe m s o b ie k olano kulą k a r a ­ binową, k tó r a do dzisiaj w e w n ą tr z z o ­ s ta je, i gdyby nie n a d z w y c z a jn e wprost z a b ieg i i l e c z e n i e o raz o jc o w s k a o p i e ­ ka D -ra M i c h a ł a Hladija, t e g o w y ją t k o ­ wego s p o rto w c a , k a r je r a m oja by łab y s k o ń c z o n a , groziła mi bow iem ampu­

t a c j a nogi.

I tu na tem m iejs cu , po raz wtóry poczuw am się do ob o w ią z k u j e s z c z e raz p. D -row i Hladijowi j a k n a j s e r d e ­ c z n ie j p o d z ię k ow a ć.

W w y ś c ig a c h s z o s o w y c h później z a j ­ m owałem , pomimo d e fe k tu w kolanie, n i e n a jg o rs z e m ie js c a , i ta k w m is trz o s t­

wie P o l s k i w 1922 r. na tr a s ie K rak ów - P ilzno 200 km. zajm u ję t r z e c i e m ie js c e z a ś w roku 1924 4 - t e m i e js c e .'

D o O lim pja d y w 1924 roku p rz y g o ­ tow ałem się usilnemi treningam i przez s z e r e g m i e s i ę c y w P aryżu , dokąd się s p e c ja l n i e udałem. W biegach- sprinte- ro w s k ich u zy sk a łem tam że w h ad icapie 2 -g ie m i e js c e z a M ich a r d e m , mistrzem ś w ia ta , b i ją c w tym biegu C u g n o t’a, b.

m istrza F r a n c ji .

R o k 1924 przynosi mi po raz pierw szy z a s z c z y t n y tytuł mistrza P olski na to- rze, k tó ry to tytuł p o siad am do dnia d z is iejs z eg o .

W m oje j k a r je r z e s p o rto w e j mam ta k ie wyniki, j a k z w y c i ę s t w a nad mistrzami ś w ia ta , M e y e r e m oraz M artinettim . P o ­ ko n y w ałem b e z tru dn ości ta k ic h ze wodników ja k , R o u s s e a u x , P erin , Zi c h e tti, B o y o c c h i,A b e g g Ie n ,G a lv a in g i w.

P o s ia d a m 2 p o ls k ie re k o r d y na torz na 200 m. c z a s 12,% s ek . o ra z 400 25.2/ó s e k . J a n Ł a z a rsk i.

P A M I Ę T A J C I E

ż e r o w e r y k ra jo w e

B. W A H R E N

W a r s z a w a . B i m o i m a d Ś w i ę t o k r z y s k a 26, te l. 53-72. F a b r y k a L e s z c z y ń s k a l tel. 271-25

S Ą N A J T R W A L S Z E

(9)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 6. Str. 9.

KOLARSTWO I PRZYSPOSOBIENIE WOJSKOWE

PO D R E D A K C JĄ W IK T O R A JU N O SZ Y

Rower na wojnie światowej

W ojn a światowa była pierw szą rzeczyw istą próbą oddziałów ko­

larskich.

Spełniły one w zupełności po­

kładane w nich nadzieje, S tw ier­

dzają to krytycy wojenni.

„Na w szystkich teren ach wojny św iatow ej, na najróżnorodniejszych drogach, row er, czy to u pojedyn­

czych kolarzy, czy to w całych brygadach kolarzy, odpowiedział wszelkim w ym aganiom “, pisze m a­

jor B rettsch n eid er,

„M łode jeszcze w chwili wybu­

chu w ojny św iatowej oddziały k o ­ larzy znakom icie przedstaw iły się w przebiegu w ojn y", tw ierdzi m a­

jo r K obzbeck.

„Rów nież na wschodzie oddali kolarze duże usługi. Tym sposo­

bem po pom yślnych dośw iadcze­

niach w przebiegu wojny pow stała duża ilość dalszych kompanij k o­

la rz y “ mówi w „Rozw oju taktyki w w ojnie św iatow ej” generał B alck .

N ajbardziej w yczerp ujące do­

św iadczenia nad użyciem kolarzy uczynili Niemcy.

Na w ojnę wyruszyło 18 kom pa­

nij kolarzy, w chodzących w skład bataljon ów kolarskich. Ju ż w pierw ­ szym okresie wojny, przy szybkiem posuwaniu się w ojsk niem ieckich przez B elgję i północną F ra n cję , jed n ostki kolarzy, rozw ijając całą s_wą szyb kość, oddały poważne usługi. N iektóre oddziały w ciągu dnia przejeżdżały po 125 kim.

Przy odw rocie z nad M arny k o ­ larze w ykonali szereg sam odziel­

nych zadań, utrzym ując w ysunięte ważne punkty terenow e, bądź też stanow iąc oparcie dla jazdy. D o­

datnie wyniki tego pierwszego egza­

minu kolarzy spowodowały dowódz­

two niem ieckie do pow iększenia ilości jednostek kolarzy. W w ięk­

szości, w sp ółdziałających z jazdą bataljonów strzelców , zatrudnio­

nych na wschodzie, p ojaw iają się drugie kom panje kolarzy. W roku 1915 do utw orzonych 50 „fliegen­

de D ivisionen“ przeznaczono po kom panji kolarzy, które miały w sp ierać, ew entualnie zastępow ać słabą jazd ę dywizyjną. W roku 1916 pojaw iają się wyższe jed n ost­

ki kolarzy, oddane do dyspozycji dowódców korpusów i arm ji. Ł ą ­ czone w tym wypadku kompanje w bataljony. Sk ład ały się one z do­

w ództw a, 5 — 7 kompanij (3 ofice­

rów , 150 szeregow ych, 1 sam ochód osobowy, 2 ciężarow e, 3 wozy), kom panji ciężk ich karabinów m a­

szynow ych na sam ochodach c ię ­ żarow ych.

B ataljon y kolarzy użyte były w lecie 1916 nad Som m ą. W paź­

dzierniku p ow staje 2 brygada k o­

larzy z 6 bataljonów i odchodzi na front rumuński, gdzie oddaje duże usługi przy strategicznem po­

ścigu. W końcu 1916 ogólna ilość kom panij kolarzy dosięga 200, czyli ilość kolarzy w zrosła jed en astokro- tnie.

W roku 1917 w yróżniają się k o­

larze przy przesłonięciu odwrotu niem ieckiego na stanow isko Zyg­

fryda oraz jesien ią przy pościgu we W łoszech .

W roku 1918 wprowadzono w kom panjach kolarskich lek k ie k a ­ rabiny maszynowe w ilości 3 sztuk na kompanję,

W roku tym ułatw iają kolarze wojsku niem ieckiem u szybkie op a­

now anie E ston ji. M iędzy innemi użyto tu kolarzy w o p eracji d e­

santow ej: przy opanow aniu wyspy Ó sel, po wylądowaniu w zatoce Tagga, udało się kolarzom opano­

w ać tam ę przez M oonsund, po­

w strzym ać dojście posiłków i od­

ciąć odwrót załodze wyspy.

Przy odw rocie w ojska n iem iec­

kiego na zachodzie jesien ią 1918 r.

L U X

KLISZE

D O D R V K V JEDNO i W I E L O B A R W N E W Y K .Ö N Y W Ä CYNKOQRAFJA

„ L U X “

E L E K T O R A L N A 1 4 .TbI.250-23.

I Rysvnki i projekty na roiijiiv |

kolarze, a między niemi i w spo­

mniana w yżej 2 brygada, znów w yróżnili się w ybitnie.

W A u strji rozrost kolarzy nie był tak bujny, ja k w N iem czech.

Ilość pokojow a 11 kompanij po­

w iększyła się podczas w ojny nie znacznie.

W e F ra n cji w yruszyło w pole 10 grup k olarsk ich , po jednej na dyw izję jazdy. J a k i jazd a, miały niedużo okazji w yróżnienia się, biorąc jed n ak czynny udział w je ­ dynej w iększej op eracji k aw alery j­

sk ie j— zagonie 5 d y w iiji jazd y na lew em skrzydle francuskiem w c z a ­ sie bitw y nad M arną.

W e W łoszech wyruszyło na w oj­

nę 12 bataljon ów kolarzy. W cza­

sie w ojny pow stają dalsze 3 b a­

taljony. K olarze początkow o przy­

dzieleni do pułków bersagljerów , później zostają oddani do dyspo­

zycji d ców korpusów.

Row erów używano składanych, małego rozm iaru, system u M elli- R ossi z pełnemi gumami.

A nglja w końcu w ojny posiada­

ła na każdy korpus jeden bataljon kolarzy w składzie 3 kom panij, 0 ogólnej ilości 230 ludzi. B ataljo n rozporządzał 6 C. k. m. przew o- żonemi na row erach. Przy p rz e j­

ściu do w ójny ruchom ej każda dy­

w izja piechoty m iała otrzym ać kom panię kolarzy, k tó ra zastąp iła­

by jazd ę dywizyjną.

R o sja posiadała 7 bataljonów k o ­ larzy, liczących po 5 kom panji.

Przy każdej kom panji znajdow ały się 2 k. m. na m otocyklach. K o­

larze zostali m iędzy innemi użyci nad Dźw iną w 1916 roku.

W końcu tegoż roku arm ja ro­

sy jsk a posiadała 39 kom panij k o ­ larskich .

J a k widzimy, w szystkie państw a posiadały i używały oddziałów k o ­ larsk ich , O ddaw ały one usługi nie tylko jako oddziały łączn o ści, ale 1 jako jed n ostki bojow e, w ykazu­

ją c zalety tak wybitne, że w szę­

dzie pow iększano ilość oddziałów kolarsk ich w ielokrotnie.

O w nioskach, w ypływ ających z dośw iadczeń w ojny św iatow ej, pomówimy w osobnym artykule.

(10)

Str. 10. K O L A R Z P O L S K I Nr. 6.

K R O N I K A Z A G R A N I C Z N A

P a r y ż p rz eży w ał je d en z e sw yc h d r e s z c z ó w s p o r to ­ wych. R o z g r y w a n o d o r o c z n e m ięd zyn arod ow e „ C r ité riu m “ z a prow ad zeniem m otorów na p r z e s trz e n i 100 kim. i m ecz

„A sów s z y b k o ś c i “ .

W p ierw szym biegu spotkali się G r a ss in , F r a n c ja ; L in art, B e l g ja ; M iq u e l, F r a n c j a i J a e g e r , A m ery k a.

P o w ylo sow aniu ruszyli w porząd ku G rassin , Miquel, J a e g e r i Lin art. J u ż w drugiem o k r ą ż en iu A m e ry k an in b ły ­ s k a w ic z n y m a ta k ie m p rz ec h o d z i M iq u e la i rów na s ię prawie z G rassin . K r ó t k a w alka, w k t ó r e j p r z e w a g ę utrzymuje G r a s ­ sin. P o 15 kim. M iquel próbu je p r z e jś ć J a e g e r a , na c o ten od p ow iad a a ta k ie m na G r a ss in i po k r ó tk i e j, l e c z z a c i e k l e j

N a jle p sz y a m e r y k a ń s k i d łu g o d y s ta n so w ie c J a e g e r z w y cięz ca m ięd z y n a ro d o w eg o C ritériu m w P aryżu.

w a l c e zajm u je p ie rw s z e m ie js c e . P o chwili Miquel, k tó ry j e s t w c ią ż na t r z e c i e j p o z y c ji, z a c z y n a a t a k o w a ć G rassin, tem po się w zm aga. G r a ss in gw ałtow nym zry w em p r z e c h o ­ dzi A m e ry k a n in a i znów w ysuwa się na c zoło . W y s i ł e k te n k o s z t o w a ł go je d n a k z b y t wiele. N a stę p n e g o ataku J a e g e r a nie może o d e p r z e ć popularny „ T o t o ” i o d daje dru­

gie m i e js c e M iquelo w i, a po chwili pozw ala się p rz e jś ć i L in a r t’owi.

B ie g idzie b e z zmiany c z a s ja k iś , p o c z e m L in a rt pró­

b u je a t a k o w a ć M iqu ela, k tó ry broni się rozpaczliw ie, a taki n a s tę p u ją za atakam i, A m ery kanin utrzymuje je d n a k przo­

d ow nictw o, a Miquel po u c iążliw ej w a l c e u s tęp u je drugie m i e js c e Belg ow i.

P o 80 kim. r o z p o c z y n a a ta k i G rassin , p rz e c h o d z i M i ­ quela i ró w na s ię p raw ie z L in a r t ’em. W te j p o z y c ji je d e n o b o k drugiego, ja d ą k i l k a n a ś c ie o k r ą ż e ń , w r e z u lt a c ie s ta r y mistrz ś w ia t a zw alnia i o d d a je m i e js c e G r a s s i n ’owi.

J a e g e r idzie c ią g le z n ie s ły c h a n ą e n e rg ją , d ochod zi M iquela, mija go, b e z walki p rzech od zi L in a r t’a i z t a k ą ż s a ­

mą ł a t w o ś c ią r o z p r a w ia się z G r a s s i n ’em i z d o b y w a d ro g o ­ ce n n e o k r ą ż en ie .

P o m ię d z y p o z o s ta łą t r ó jk ą wre j e s z c z e w alka. L i ­ nart je d n a k p rz e b ija gumę i w y c o fu je się. G r a ss in na o s t a t ­ nich 5 kim. p ró b u je w a l c z y ć z J a e g e r e m i w tym c z a s i e p r z e c h o d z ą c z t e r y r a z y M iqu e la. Z w y c i ę s t w o je d n a k p o ­ z o s ta ł o przy A m e ry k an in ie.

Z w y c i ę z c a J a e g e r p rz eb y ł 100 kim. w 1 godz. 26 m. 4875 sek .; 2 . G r a ss in o 1 ok r ą ż , i 100 metr.; 3. M iquel o 5 okr.;

4. L in art — w y c o fa ł się.

M ię d z y n a r o d o w y w y śc ig s z y b k o ś c i przy niósł z a s łu ż o ­ ne z w y c i ę s t w o M i c h a r d ’owi. K o la r z ten w t e j chwili j e s t uf.szczytu s w e j n ie z w y k łe j formy. J a d ą c w p ie rw s z em s p o t ­ kaniu z Kaufm annem i F a u c h e u x , o sią g a na ostatn iem o k r ą ż e ­ niu (250 m.) c z a s 15 s e k ., b i ją c s w e g o r o d a k a o k o lo , t r z e ­ ci K aufm ann.

W drugiem s p o tk an iu o sią g a c z a s 14 4/3 s e k . i r o z ­ praw ia się b e z a p e l a c y j n i e z M o e s k o p s ’em i Kaufm annem, o s i ą g a j ą c w sp an iale z w y c i ę s t w o .

W o g ó ln ej k l a s y f i k a c ji: 1, M i c h a r d — 3 p.; 2 . M o e s - kop s — 6 p.; 3. Kaufm ann — 7 p.; 4, F a u c h e u x — 8 p.

B ie g am atorów p rzy n ió sł p ię k n e z w y c i ę s t w o A b e g g l e - nowi; 2. T a ffa n e l ; 3. Brun ner, o s ta tn ie o k r ą ż e n ie 16 s ek .

P r z y k r ą n i e s p o d z i a n k ą b y ła p o r a ż k a n a s z e g o r o d a k a S z a m o t y , k tó ry p rz e g ra ł s w ój p r z e d b i e g do B r u n n e r ’a i w s k u te k t e g o nie d oszed ł do finału.

D o rtm u n d . S z e ś c io d n i o w y w y ś c ig w D ortm undzie zgrom ad ził na s t a r c i e 15 o sa d , pomiędzy k tó rem i znalazły s ię praw ie n a jl e p s z e siły Europy.

R o z p o c z ę ł y w y śc ig i z ogrom ną e n e r g ją i siłą. N ie d o ­ ś w ia d c z o n a m łodzież, żółto dzio by k o la rs k ie , odrazu r o z p o ­ c z ę ły a t a k i ju ż p ie rw s z ej n o c y na c z o ło , o o k r ą ż e n ie , w y­

s unęła się o s a d a B r u s k i e - G o l l e z d o b y w a ją c przy tem 17 punktów, z a nimi idą: 2 . T h o l l e m b e c k - R i e l e n s 41, 5. L o u e t- F a u d e t 38, 4. M u e l h o f f - B r a g a r d 30, 5. A e rst-D iv iv ie r 20, 6 . C u g n o t - R ie g e r 28, 7. K r o ll-M ie th e 26, 8. D e d e r ic k s - S c h o r n 21, 9. R a u s c h -H u r tg e n 6, 10. T o n a n i - L o r e n z 4, etc...

T a k a s y t u a c ja utrzym u je s ię do t r z e c i e j w no c y . P o 68 godz., a t a k r o z p o c z y n a T o n a n i-L o r e n z , k tó rz y , p o c ią g a ­ j ą c za s o b ą i p o z o s ta ły ch , o d r a b ia ją s t r a c o n e o k r ą ż e n ia . Na c z o ło gonitwy wysuwa się, d zięki ilości punktów, n ie m ie c k a osad a, 1 K r o l l-M i e th e , 7 2 ; 2. R i e le n s - T h o l le m b e c k , 7 9 ; 3.

A e r s t-D u v iv i e r , 6 2 : 4. T o n a n i - L o r e n z , 42 ; 5. B r u c k i e -G o l le , 2 2 , r e s z t a o o k r ą ż e n ie i w ię c e j.

C z w a r t a noc nie przynosi ż ad nych zmian, sprinty tyl­

ko c o r a z c z ę ś c i e j z d o b y w a ją T o n a n i lub L o re n z .

P i ą t a n o c widzi ju ż tą o s a d ę na c z e l e w yścigu, p o s ia ­ d a j ą c ą 264 p., 2. K roll-M ie th e , 198; 3. R i e le n s -T h o lle m b e c k , 10 1 ; 4. D u v iv ie r-A erts , 116; 5, B r u s k ie -G o llè , 66 ; o 1 okr.

6. B u s c h e n h a g e n - F r a n k e in s t e in . 2 0 2 ; 7. H u rtg en -R au sch , 62;

o 2 okr.: 8 . C u g n o t - R i e g e r , 274; 9. F a u d e t - L o u e t , 165; o 5 okr.: 10. D e d e r i c k s - S c h o r n , 194; 1 1 . S e r g e n t - K o c h , 87; o 5 okr.: 12. M u e lh o ff-B rag ard , 143.

O statn ie godziny nie p rzy n o s zą ż ad nych zmian. Z w y - c i ę z t w o p rz y p a d a po raz w tóry w tym sam ym s e z o n ie o s a ­ d zie T o n a n i -L o r e n z , k tó r z y p rzeb y li 2.195 k i m , z a nimi w p o ­ rząd ku w y ż e j w s k a z a n y m k o ń c z ą w y ś c ig p o z o s ta ł e pary za w y ją tk ie m : F a n d e t - L o n e t ; S e r g e n t - K o c h , k tó rz y wvr.ofali się z biegu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Młody ruchliwy ten klub, któ rego duszą i motorem jest kierow nik p.. Weiss puścił 22

K olars two lwowskie bard zo ucierpiało przez wojnę i do dziś nie może się finansowo podnieść, tem bard ziej, że niema toru a naokoło wielka konkure ncja

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać