• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 28 (1837)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 28 (1837)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI

K R A J O W E I EM IG R A C Y JN E

SaSSKD aa33KD&¥®äSra 3 M 3t&3k&(B13m

N" 28.

DNIA

6°°

P A Ź D Z I E R N I K A

1837.

Przegląd dziennikarski.

W numerze 23 Wiadomości, pow ie­

dzieliśmy : że « D ziałanie piśm ienne jest tylko następstw em działania żywego na z ie m i, ale sam opas, nic nieznaczy. — Jeszcze nikt czynu niew ym arzył, niew y- dyskutował, niew ypisał ; potrzeba go zro­

bić i. t. d . » Myślące bardzo pismo Po­

la k, uczepił się tego okresu, i tak go wykłada wedle praw ideł swojej logiki :

« Podług autora czyn zrobić należy, a potem dopiero o nim m arzyć, dysputo- wać i pisać, bo działanie piśm ienne jest dopiero następstwem działania żywego na z ie m i, czynu.» Trzeba bydź tyle przeko­

nanym , co my jesteśm y, o zupełnej nie­

winności Polaka aby go nieposądzić o złą w iarę, i przestawać na upom nieniu go iżby nadal swojego zdrowego rozsądku niepożyczał nikom u. G dyby redaktor Po.

laka uczył się był kiedykolwiek téj gram- motyki o której nieznajomość pomawia Wiadomości, wiedziałby że niewolno wy­

bierać pojedynczych wyrazów z oddziel­

nych perjodów, szykować według swojej logiki i potem sens jaki ztąd wypadnie składać na kark pisarza. Tym sposobem z każdego okresu możnaby natworzyć tyle różnych okresów ile by się dało zrobić kombinacji z wyrazów w nim objętych ; tym sposobem ktokolwiek znaydowałby się w przypadku redaktora Polaka, to jest jżby m iał głupstw a na zbyciu, mógłby

nieproszony udzielać go swoim sąsiadom.

Taka gra nieuchodzi : i co do n a s , tłu - m aczemy się z naszej myśli, wiecéj dla zadość uczynienia zwyczajowi dzienni­

karskiem u, który już przeszedł w gatunek p ow inności, a który nakazuje nieprze- puszczać i błachych zarzutów bez odpo­

wiedzi, niżeli dla objaśnienia pisarza co wadą przyrodzonego układu i kształcenia swéj młodości, tyle będzie rozum iał po, co i przed objaśnieniem .

Powiedzieliśmy że działanie piśmienne jest następstw em działania żywego na ziem i, to praw da o którćj nikt dzisiaj nic w ątpi. W olność głoszenia myśli przy­

chodzi zawsze na końcu historycznego łańcucha każdego narodu, jest ostatnicm słowem cywilizacji ; pismo więc nie jest potęgą, a zatem niemoże działać, tylko w następstw ie szeregu czynów co przy­

gotowały jego nsam ow olnienie.D la F ran - cyi takim czynem ostatecznym była re- wolucya 89 ro k u ; m ordercza, bo przysz­

ła w chwili rozbratu cywilizacji zrelig iją, ale stanowcza i święta w swoich skut­

kach : od niej dopiero pismo jest potęgą , pismo d zia ła we Francyi. W Polsce taki dzień tryum fu nie nadszedł; gdy nadpły­

nie, nie będzie krwawy bo zwycięztwo odbędzie się nie zewnątrz, ale w łonie C hrystyanizm u, i przez C hrystyanizm , ale musi bydż poprzedzony krw awym bojem o niepodległość. Zanim to nastąpi wszystkie płody Redaktora Polaka są to.

28

(2)

114

tylko nędzne ram oty, włóczące się samo- pas, bardzo niepotrzebnie, i niemające żadnego zn aczenia.

Idźm y do drugiego perjodu. «Jeszcze nikt czynu nie w y m arzy ł, nic w y p is a ł, nie w ydyskulował, potrzeba go zrobić. » Zadobrzc trzym am y o pojętliwości czy­

telników polskich, abyśm y chcieli to zdanie rozwijać więcćj. Przez względność jednak dla redaktora P o la ła , obleczemy tę myśl w jeszcze prostsze w yrażenie.

Udając mądrego w P a ry ż u , m arząc że przekształca społeczność polską, gryzmo- ląc brednie , nicwskrzesi i nie zreformuje Polski, ale pozostanie jedną znajpociesz- niejszych figur w Kuligu, em igracyjnym —

a to, czy dosyć jasn o ?

Te dwa odrębne zdania, pisarz Polaka zm ieszał, i w ytłum aczył wnioskiem , iż podług nas trzeba czyn zrobić naprzód a potem marzyć o nim i pisać. Zgoda i na to! Marzyć, dyskutow ać, jest to zazwy­

czaj czas tracić; lepiej więc tracić go po czynie, niżli przed jego spełnieniem . Ma­

rzyć, dyskutow ać, jest to wrodzone ułom ­ nej naturze ludzkiej, trzeba więc poddać się w arunkom życia, trzeba robić jak drudzy , ale błogosław ione byłoby spo­

łeczeństwo coby szło od m yśli do czynu, bez orszaku m a rz e ń , dyskusyi i dzienni­

karstw a. W prawdzie wypada nam ostrzedz że w podobnem społeczeństwie niebyłoby miejsca dla Redaktora Polaka, chyba by zechciał się podjąć jakiej ręcznej oby­

watelskiej posługi.

Ale co najzabaw niejsza, to wniosek jaki w yciągnął myślący Polak z owego założenia, na które my w końcu piszemy się aby dadź dowod zgodnościcliarakteru.

«Pism o jest następstw em czynu ?» wykrzy- ka, chowając argum ent odwodowy któ­

rym ma nas zetrzeć do szczętu « lecz pismo jest wyrazem myśli, myśl zatem niem iałaby poprzedza czynu, ale być jego następstw em ?» dobry, poczciwy chło.

piec ! nie winien że inna logika po nad Dźwiną, inna w Paryżu. Tak często cier­

pi głód myśli nieborak, iż nieprzypuszcza aby można myśleć dwa razy : i działając i pisząc. A jednak pism o Polak niepożera wielkich kapitałów um ysłowych, bo tak nam Boże dopomóż , że niem a ani jednej myśli na stu dw unastu podziśdzień wy­

drukow anych stronnicach.

Oto jest nasze objaśnienie. Powtarzamy że robieni y je dla przyzwoitości dzienni­

karskiej, a wreście, dla téj części mało- bacznych czytelników, w których m nie­

m aniu kio się nieuspraw iedliw ia ten się do winy przyznaje. Nadal będziemy od­

powiadać tylko na pism a nienoszące piętna nierozwagi studenckiej, nieukost- wa, i biedoty umysłowej. Redaktor Polaka jest tu tylko trzecią o so b ą— nadto umie­

my cenić rzadkimi szczęśliwy traf co nam dał podobnego przeciwnika, abyśmy mieli chcieć go naw racać, przerabiać na sprzym ierzeńca.

W iadomości Rozmaite.

Roszella 27 w rześnia. « Wczoraj z ra­

na, nosze pokryte suknem wprowadzono do m iasta, przez bram ę D auphine. Ł atw o było odgadnąć, po kształcie ciężaru że te nosze dźwigały tru p a; było to ciało jed­

nego z tych szlachetnych dzieci P o ls k i, którzy okupują u nas cierpieniem swoje bohaterskie poświęcenie dla Ojczyzny i wolności. Ostatniej niedzieli, Stanislaw Krasicki, z zakładu Itoszelli, pracujący w drukarni prefektury, g rał w billard z kilkoma ze swoich spółrodaków ; zdaje się że mówiąc do jednego z nich użył wy­

rażenia mniéj grzecznego i które wywo­

łało odpowiedź tak gorzką, że w końcu wzięto się do bil.

Nazajutrz więc wybrali sobieśw iadków francuzów i polaków, i wyszli 26 we wto­

rek, za ogrody L a lo n d , niedaleko bram y D auphine. Tam , po próżnych usiłow a­

niach pojednania przeciwników, posta­

wiono ich w odległości dwudziestu kro­

ków : losem wyciągnięto że Krasicki

(3)

115

m iał pierwszy dać ognia. C h y b ił, a le i przeciwnik jego niebył zręczniejszym.

Bój rozpoczął Się więc na nowo o dzie­

sięć krcków ! Krasicki niechcial korzys­

tać ze swojego aw antażu, i zezwolił aby ciągnięto znów losy o pierwszy strzał : szczęście posłużyło przeciw nikow i, który strzelając tym sposobem dwa razy z kolei, j trafił go w głowę i ubił na miejscu. i Wypadek len dotkliwie zm artw ił miesz­

kańców R oszelii, gdzie ten młodzieniec odznaczał się dobrém prowadzeniem się i układną powierzchownością. Dziś rano, trum na konwojowana przez milczący o r­

szak, zmierzała ku bram ie królewskiej : były to zwłoki biednego Stanisława Kra­

sickiego, które wychodźcy polscy i przy­

jaciele Francuzi odprow adzali do wie­

czystego spoczynku.

IJrząd Roszelii, w moc wyroku Sądu kassacyjncgo, wydanego niedawno sto­

sownie do wniosków Prokuratora jenerał- nego D upin , uważał śm ierć Krasickiego jakby skutek zwyczajnego zabójstwa, na­

kazał zatrzym ać przeciwnika, i wytoczyć m u proces krym inalny.»

— Rząd pruski o którym mówiono że się skłania do wyobrażeń liberalniejszych i któremu przypisywano zamysł wydania am nestyi za przestępstwa polityczne, pos- j pieszył wywieśdź z błędu pożyczających j m u dobre chęci, stawiąc nowe zawady ! wolnemu objaw ianiu się myśli. Ostatni ukaz G abinetu, który umieszczamy po- niżćj, służyć może za dowód o ile ten rząd obawia się skutków wolności druku i z jaką zaciętością w zbrania prawdzie wy­

dobyć się na jaw .

« Ażeby objaśnić i dopełnić ukazy z d . 18 października 1819 roku i 25 g ru ­ dnia 1824 r. dotyczące cenzury na druki, postanowiłem stosownie do zdania Mi­

nistra stanu, to co następuje :

Ar t. 1. Wszelki drukarz któryby na­

znaczył odstępam i wykreślenia porobione przez cenzurę, ulegnie karze ustanowio- ' nąj ukazem z d 18 paźdz. § 16.

Ar t. 2 . Wszyscy księgarze krajow i, bądź posiadający zakłady zew nątrz kró­

lestwa, bądź nie, pow inni przesłać cen­

zurze rękopisma przygotowane do druku, choćby naw et te rękopism a m iały bydź drukow ane i sprzedawane za granicą : wszystko pod karą przewidzianą dawniej- szem praw em .

Ar t. 3 . N ic tylko pisma w zm ianko­

w ane w ukazie z d. 18 października, ale wszystkie inne dzieła perjodyczne, po­

w in n y , przed w ystaw ieniem na przedaż, bydź oddane do potw ierdzenia władzy piastującej cenzurę.

Ar t. 4 . Nie sam a sprzedaż i ogłoszą nie drukiem dzieł zakazanych, ale także wystawienie na sprzedaż lub ofiarowanie się ze sprzedażą, będą karane stosownie do § 16, ukazu z d. 18 paździer. 1819 r.

Kara ta dosięgnie zarówno sprzedającego, wydawcę, wystawiającego na sprzedaż i ofiarującego się ze sprzedaniem dzieł za­

kazanych, chociażby wykraczający nie- należał do stanu księgarzy i drukarzy; ci ostatni zaś ulegną nadto karze więzienia, od 3 miesięcy do roku, a we dw ójnasób ty le , w razie pow tórnego przestępstw a.

A r t . 5. Dzieła objęte § 11 ukazu z d. 18 paździer. ogłoszone za granicam i Związku N iem ieckiego, tu d z ie ż d zie ta w ję zy k u polskim , ogłoszone lub mające bydź ogłoszonem i ze w n ą trz Królestwa Praskiego, uw ażają sią ja k o z a k a z a n e , dopóki nie otrzym ają upoważnienia w ła ­ d zy w yższtfj cenzury. Sprzedaż podob­

nych d z ie ł, ioh ogłaszanie lub zapowie- dzenie, pojedyncze k a rty wyjęte z nich , narażą na karr p rzew id zia n ą ukazem z d . 18 pa ździernika.

Oprócz pism w zmiankowanych w uka­

zie z d . 18 paździer. 1819 roku, w moich późniejszych ukazach dodatkowych z dnia 19 lutego (8 3 4 r. i z 29 sierpnia, oprócz innych pism których sprzedaż w zbronio­

na jest lub bydź może, wyłącznemi roz­

kazami właściwych władz, mają być u- ważane jako zakazane; dzieła wyszłe

(4)

116

w Niemczech, gazety niem ieckie i inne pisma perjodyczne n ienoszące podpisu autora.

M inister Stanu m a polecone podać wiadomości publicznćj niniejszy u k a z , umieszczając go w Zbiorze P raw . »

D n ia fi g ierp . 1837 r .

Frederyk W ilhelm .

— Donoszą z L ondynuże d . 25 wrześ­

nia w Teatrze H aym arket grano kilka sztuk na dochód polaków niepobierających wsparcia ze składki rządow ej— W Ports- m ut ważne zaszły wypadki. G m ina Gru- dziędzskazała naostracizm swojego w yna­

lazku. Obywateli Worcella i W ątróbkę—

obaj ratowali się ucieczkę— Toż uczynił W ellmam b . sekretarz G rom ady i uciekł nim w yrok na nim wykonać zdołano.

— W arszaw a , 15 w rześnia. Wody Buskie były tego lata miejscem zgroma­

dzenia wielu znakomitych Polaków .

— Rząd moskiewski wydaje teraz bez trudności paszporta do Królestwa polskie­

go i do woln. miasta Krakowa mieszkań­

com zabranych prow incyi polskich. To zdaje się zapowiadać że dzisiejszy system ustąpi miejsca łagodniejszem u.

— Jen erał Gołowin robił przegląd wszystkich pułków rozkwaterowanych w Królestwie Polskićm , odwiedzał obyw a­

teli i dopytyw ał się czyli ma kto jakie powody skarżenia się na wojsko ros- syjskie. U skarżających się upew nił że w krotce zadość będzie uczynione ich do­

m aganiom .

— Oczekują w Warszawie na przyby­

cie Następcy tronu pruskiego, który obie­

cał zatrzymać się w naszym mieście w powrocie z W oznesenska.

— Cholera i Tyfus ustały w Warszawie i całej Polsce.

— S enat Krakowski ma podadż proś­

bę o zmiany w dzisieyszćj ustaw ie kon­

stytucyjnej. Rezydenci trzech dworów mają robić w tym względzie przedstawie­

nia swoim G abinetom . Powiadają że po-

m ieniona prośba ma żądać przywrócenia K onstytucyi 1 8 1 5 . roku.»

Starannie w ylitografow ane: Zastoso­

w anie proroJca Z achariasza do wygnań­

ców i uciśnionych X , B iskupa Skórkow- skiego, o którćm donieśliśmy w poprze­

dzającym N um erze, nadesłane zostało do K sięgarni Polskiej przez ziomka Albina J . . z B ordeaux i przedaje się na rzecz p o ­ laków cierpiących nędzę i niedostatek w A nglii.

Czyniący ofiarę nieoznaczył ceny — ta więc zależeć będzie od woli kupującego.

Redakcya W iadomości raczy łaskawie umieścić następujące doniesienie.

« Uproszony od ziom ka Kałusowskie- go do przyjm ow ania p renum eraty na pi­

smo przezeń wydawane w Bruxelli pod tytułem : Spraw y E m igracii, uwiada­

m iam że prenum eratorow ie w Paryżu m ogą takowe z Księgarni Polskiej odbie­

rać za opłatą fr. 3 kw artałow ie.

Prenum eratorow ie zaś po D eparta­

m entach opłatę fr. 3 przesyłając na moje im ie, odbierać będą pism o Spraw y E m i­

g ra cii w prost z Bruxelli.

Można także przesyłać pieniądze do Ziom ka K oszutskiego, mieszkającego w Douai. Paryż d . 6. października 18-37.

E . Januszkiew icz.

N u m e r j 5 l y W n o o i i o t c i r o i p o c i ą i tr z e c i o d d i ia i te g o p ism a .

P r e n u m e r a t a n a n n u m e r ó w k t ó r e w y jd ą do i s ty c z n ia 18 3 8 w y n o s i r . a .

K t o b y z d o ty c h c z a s o w y c h p r e n u m e r a t o r ó w , po o d e b r a n i u n u m e r u d z is ie js z e g o o p ł a t y n ie o d e s ia i, te m u d a ls z e n u m e r a Wi a d o m o ś c ip o s ia n e n ie b ę d ą .

D w ie p ie rw s z e c z ęśc i te g o ż p is m a ( N ° i d o a 4 ) p r z e d a j ą s i ę w K s ię g a r n i P o ls k ie j p o c e n ie I r , 4 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

św ięceniu, które m ają im zastąpić miejsce zdolności : te głupstw a już dzisiaj niem ają znaczenia ; kto słaby niechaj się nic ima ciężaru— potrzeba siły

w róconą szlanką, nudno ci — tracisz myśl nieskończoności, prom ienie twojej źrenicy tłuką się zewsząd o ciasne białe ściany w idnokręgu— suniesz ciągle w

Ci którzy przechodzą z oddziału słu g do oddziału mieszczan i cechow ych równie jak ci co przechodzą z oddziału rzem ieślników roboczych do posilenia, albo z

niejszych uw ag, malują dobrze politykę rossyjskę, co w przeciągu jednego wieku w kilkoro rozm nożyła potęgę państwa.. Była ona nadewszystko polityką

Wyznaję jednak, że szukanie przedmio- towości dla poezyi w św iecie ojczystym (jak to się działo w C recyi), jest w łaści­. w sze, i łatw iejsze : przenoszenie

Corok powstaje jakiś historyk co przeczy którego okresu dziejów świata, i przerabia go w edług swojej myśli; parę la t tem u zjaw ił się człowiek co dow iódł

Filozofia jak o laka pow inna swe panow anie nie tylko w polityce, ale we w szystkich pojedynczych um iejętnościach

zmem co się na niej wspierał, udało się ludzkości zachwiać tę piekielną skałę co je j pierś od tylu wieków gniecie ), smicsz- na jakaś powaga w którą