• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 20 (1837)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 20 (1837)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI

K R A J O W E I E M I G R A C Y J N E

N" 20.

D N I A

8°°

S I E R P N I A

1837.

K R Y T Y K A , D R A Z U W O Ś Ć .

Wszelkie wystawienie na jaw pojedyn­

czego przekonania jesl wojną, bo niesie obrazę sąsiedniem u przekonaniu lub czu­

ciu : dla tej prostej a nieszczęśliwej przy­

czyny że jeszcze w żadnym sądzie nie- zbiegla się powszechność myśli ludzkich.

Możnaj ubolewać nad tym sm utnym wa­

runkiem życia ludzkości ; będzieto szla­

chetnie aczkolwiek nieużytecznie : ale mu się poddać nieodbicie należy. Jeżeli do le­

go w jakiem społeczeństwie, chw ytanie i roztrząsanie wypadków na czasie, stało się gw ałtow ną potrzebą, jeżeli dziennikar­

stwo doszło téj wziętości że jest niejako rodzajem chleba powszedniego, jedyném pożywieniem spólnem dla wszystkich sta­

nów; w ów czas, rozsądek jednę tylko i

wskazuje drogę : oswoić się z tą burzliwą j

i kapryśną potęgą, uważać ją , niby przy- ! padłość atmosfery w której żyjem y. Sąd I m a dwoistość w swoim w yobrażaniu się, je s t przyznaniem ,pochw ałą; lub przecze­

niem , k ry ty k ą: nasi rodacy zdają się mieć słabość do pierwszego w yobrażenia sądu. Ta jednostronna sy m p ity a k u dzien­

nikarstw u jest nielogicznością; rzecz każ­

dą należy przyjąć jak ona jest : niema róży bez kolców. Zresztą ze swojej stro­

ny krytyka jest wyrozumiałą , nietworzy sobie bynajm niej »roszczeń do, równie przyjacielskiego przyjęcia jak pochw ała, ależ wymaga, ma praw o wymagać usza­

nowania swojej wolności , zwłaszcza gdy występuje w sposób godny i przyzwoity.

Godność , przyzw oitość, dwa konieczne przymioty krytyki i zarazem cały jćj ko- dex. Smiesznćm urojeniem bowiem jest

to praw idło, ukute przez ludzi których miłość własna ma ciągle wyziewy draźli- wośei , aby ganiąc rzeczy nie dotykać osób : mówiąc o rzeczach bieżących , już tym samym mówi się o osobach, do tych więc należy robić , dla własnego zadowol- nienia, subtelne odróżnienie działania od działacza ; my niewymagamy rzeczy nie­

podobnych, nie żądam y aby autor nie- cierpiał w swćm dziele. Pod przymiotem przyzwoitości obejm ujem y także stosow- ność : w łaśnie dla tego że krytyka bywa posądzona chętnie o złośliwość, pow inna baczyć, aby nigdy nie wyszła z obrębu jaki jćj właściwie naznacza rzecz krytyko­

w a n a , nieszukała innej nagany nad tę jak ą sam przez się w ywołuje charakter czynu. I tak, ktoś głupstw o nap isze, nie potrzeba wywodzić z téj okoliczności że je st nieuczciwy człowiek, ale- wypada p o ­

wiedzieć że lichy pisarz, i oddawszy cześć jego cnotom domowym i publicznym odradzić mu tru d n y , krzem ienisty zawód autorski. Ale w sm utnym razie, gdyby kto zrobił coś tak ieg o , co w przekonaniu dziennika jest hanhiąećm , pytam y ata- cnych stronników medotyl-ania osób, jak tu donieść czyn, a uszanować człowieka?

Pow iedźm y p raw d ę, niedogodności dziennikarstw a nie są tyle w niem , co w krzykach jaw nych i skrytych jego nieprzy­

jaciół. Próżność niepewna siebie, niespo­

kojna, kłótliwa, w hojaźni swej i prze­

świadczeniu o swój niem ocy, każdą naukę bierze za cios śm iertelny; niewie że tćm podnosi dziennikarstwo do zna­

czenia jakiego to z natury swojej n iem a.

Ho przecież pisarz publiczny wnioskuje, niewyrokuje : sąd jego nie jest niepowró-

20

(2)

82

tny, niezbity, powszechność może on

J

uniew ażnić, a wtedy, jaka chwała dla i obw inionego.M y m ówimy zła m owa! zla ! książka! okrzyk publiczny głosi: w yborne! j nasze imię nic idzicż w tedy za im ieniem ! mówcy lub pisarza, niby jeniec w ojenny ) za wozem Rzymskiego tryum fatora ?

Próżności zapisujemy radę , wypadek naszych psychologicznych badań : jeżeli do zdrowego rozsądku dójśdź niemoże, niech się leczy trucizną, niech klin klinem w ybija. Niech się wzniesie aż do stanu bczwględnćj dum y, w tedy będzie sobie oddawać cześć w e w n ę trz n ą , tajem ną, będzie razem bóztwem , o łta rz e m , i ka­

p ła n e m ; będzie to bardzo głupio, ale przynajm niej stokroć znośniej dla to­

warzystwa i dla nićj sam ej, niżeli dziś w stanie chorobliwej niepewności i nie­

pokoju. O tw ieram y jéj także obfity zdrój pociechy: niech wspomni że tyle rzeczy przeczono , zacząwszy od Pana Roga, jego Ś w iętych, cudów tajam nic, aż do rzeczy mniej wielkich , ale więcej doty­

kalnych, a zatem mniej podpadających w ątpieniu. Corok powstaje jakiś historyk co przeczy którego okresu dziejów świata, i przerabia go w edług swojej myśli; parę la t tem u zjaw ił się człowiek co dow iódł że niebyło Napoleona; niegdyś Dupuis wykazał że C hrystus jest to Bacchus czyli słońce; napoczatku naszego wieku urosła szkoła estetyczna co przeczyła poezyi ła- cińskićj i francuzkićj : to i my względem geniuszu urażonego ziomka jesteśm y tą protestacyą, ją k ą wywołuje wszystko co żyje; niech się więc ukoi : widząc iż je- denże los podziela z mieszkańcami nieba i ziemi, łatw o pogodzić się z przeznacze­

niem .

Jeszcze jeden środek Kto nieprzestaje na tć m ,ż e świadectwo własnego sum nic- nia stawia go nieskończenie wyżej nas i naszych krytyk, i chciałby podzielić to widzenie ze św iatem , i zaświeża zatrzeć złe w rażenie jakieby m ogła spraw ić n a ­ sza rccenzya, niech napisze artykuł, za­

tytułuje n p . jako moje d z id o j e s t dosko­

nale i przeszłe do bióra Wiadomości;

otw arte nasze k o lu m nyl^w ydrukujem ! ktoby zaś w ahał się puścić na tę nowość dziennikarską, niech pożyczy przyjaciel­

skiego im ienia, albo poprosi nas o zata­

jenie swego podpisu. Zawsze usłużyć go­

towi!

DY P LO M AC JA W K R A K O W I E .

Kiedy tyranija ma w sobie coś poważ­

nego potęgą, kiedy grę ciągnie o wielkie intéressa żywodotyczącc człowieczeństwa, kiedy kusząc się o wielkie waży wiele : wtedy jest to zapewne widok sm utny dla m oralności ale nie bezsw ojéj, jakkolwiek w złem podniosłej strony. Patrząc na je ­ dne w o lę, łam iącą się z millionam i, tak samo jak wczytując się w M ilionowy obraz S z a ta n a , niem ożemy utaić przed sobą, że obok naturalnego w strętu i nienaw i­

ści, powstaje w naszćm sercu inne jeszcze jakieś uczucie, uczucie bez n.izwiska, któ­

re jednak niewątpliwie niejest le k c e w a ­ żeniem. Ale wi Izieć pełnom ocników trzech m ocarstw , trapiących bezsilne m iasto i pojedyńczych jego obywateli, jedynie dla śmiesznej parady ze swojem pełnom ocnictwem ; widzieć tę drążkową dyplom acyą, przedrzeźniającą T alleyran­

dów i M eternichów, jak burm istrzuje w Rzeczypospolitej groźnćj półtorasta żoł­

nierzam i, jak zrzuca urzędnika, nieraz może przez zemstę za kilka dukatów przegranych do niego w wista dniem wprzódy; to obudzą lę głęboką, litośną wzgardę, taką w łaśnie, jaką m am y dla człowieka kupczącego publicznie swoją godnością, dla błazna, co dla zarobku wy­

dziwia sztuki przed zgromadzonym lu ­ dem .

Od lat kilku Rezydenci trzech dw orów w Krakowie w ypraw iają nam z siebie podobne w idow isko: dziś doszedł nas świeży akt ich dziecinno •— płaskiej sa- mowolności; akt napisany francuzczyzną, lierlińsko-Petersbursko •Wiedeńskiego dia­

lektu , okazujący dow odnie że u tych dyplom atów szarego końca umiejętność gram matyki francuzkićj jest w odw rot­

nym stosunku ich bezczelności.

Oto jest tłum aczenie rzeczonego aktu.

Konferencija rezydentów trzech dwo­

rów opiekuńczych do JW . Prezesa i Senatu W olnego miasta Krakowa.

« K o m m iss ija n a d z w y c z a jn a n azn ac zo n a w r . 1833 d o z re o rg a n iz o w a n ia R z ą d u W a l -

(3)

83

n eg o m ia sta K r a k o w a , d a ła b y ła w m o c | p o w ie rz o n e j so b ie w ła d z y , m ie jsc e S e n a ­ t o r a , P a n u H y a c y n te m u M ie ro sz e w sk ie m u . W y s o k ie d w o ry o p ie k u ń c z e zw ró ciw sz y o d tą d szczeg ó ln iejszą b a c z n o ść n a k k ro k i o w eg o R z ą d u , ró w n ie ż ja k na p o stę p o w a n ie p o lity c z n e i a d m in is tra c y jn e S e n a to ró w p rz e z się w y b ra n y c h , d o sz ły d o sm u tn e g o p rz e k o n a n ia że P . M ie ro szew sk i d a ją c się p o w o d o w ać p o d sz e p to m s tro n n ic tw a k tó ­ re g o w id o k i i k n o w a n ia p o lity c z n e są n ie ­ zg o d n e z d o b r e m teg o k r a j u , n ie o d p o w ie - d z ia ł z a u fa n iu ja k i e w n im K o m m issy ja R e ­ o rg a n iz a c y jn a p o ło ży ła , że p rzez sw o ją o p p o z y c y ją n a m ię tn ą sta w ia ł ciąg le zaw a d y w y k o n a n iu n a jz b a w ie n n ie js z y c h ś r o d k ó w , i że o b e c n o ś ć je g o w S e n a c ie c o b y m iała b y ć z p o ż y tk ie m d o b ra p o w sz e c h n e g o s ia ła się o w szem p rz e sz k o d ą w p rz y w ró c e n iu sta łe g o i o b u d z a ją c e g o z a u fa n ie p o rz ą d k u rzeczy .

« O d w o ła n ie teg o u rz ę d n ik a zostaw szy o są d z o n e za k o n ie c z n e , n a w e t w in te rc ss ie d o b rz e z ro z u m ia n y m W . M . K ra k o w a , W y s o k ie D w o ry o p ie k u ń c z e p o sta n o w iły co fn ą ć r e s k r y p t k o m m issy i R e o rg a n iz a c y j­

n e j, k tó ry m P . M ie ro sz e w sk i m ia n o w a n y b y ł na S e n a to ra .

« Niżćj p o d p is a n i o d e b ra li w ięc ro zk az ab y o z n a jm ić J W . P re z e so w i i S e n a to w i K ra k o w a , że u r z ę d o w a n ie p o m ie n io n e g o S e n a to ra u sta je o d dziś d n ia , i że d la z astą­

p ie n ia g o , ja k o i d la z a p e łn ie n ia m iejsc w a k u ją c y c h p rz e z w y n ie sie n ie P . H a lle ra n a g o d n o ść P re z e sa i p rz e z z e jśc ie S e n a to ra M ic h ało w sk ieg o , niżćj p o d p isa n i d z ia ła ją c ró w n ie ż z ro z k a z u i u p o w a ż n ie n ia sw o ic h d w o ró w , m ia n o w a li S e n a to ra m i d o c z a so - w y m i P P . S o b o le w sk ie g o , p e łn ią c e g o ju ż o b e c n ie o b o w ią z k i S e n a to ra n a d z w y c z a jn e ­ go , tu d z ie ż k się d z a S c h in d le r i .lan a M iero- sz e w sk ie g o , k tó rz y n a ty c h m ia s t m a ją o b ją ć sw e u rz ę d o w a n ie .

« A że w e d łu g A r t. V III K o n sty tu c y i fu n k c je S e n a to ra n ie z g o d n e są z w szelk im in n y m p ła tn y m u r z ę d e m , k sią d z S c h in d le r p rz e sta n ie p o b ie ra ć n a d a l p e n s y ą p r z y ­ p a d a ją c ą m u d o ty c h c z a s ja k o K o m - m issarzo w i R z ą d o w e m u d o O ś w ie c e ­

n ia p u b lic z n e g o (u rz ę d o w a n ie , k tó re p e łn ić m a n a p rz y sz ło ść ja k d o tą d ) i n ie o trz y m a p r ó c z sw o je j p la o y S e n a to r s k ie j, ty lk o d o d a te k trz e c h tysięcy z ło ty ch p o lsk ic h ro c z n ie n a k o sz ta K a n c c lla rji. »

K r a k ó w , 16 c z e rw c a 1 8 3 7 .

Ha k t m a n n, St e r n b e r g, Li e h m*n k.

Senator Mieroszewski postąpił sobie z godnością. Na wręczenie mu przez Se­

nat powyższego U k a z u , odpowiedział lis­

tem pełn y m um iarkow ania i powagi, z żądaniem aby jego odpowiedź do Aktów Rządowych w ciągniętą była.

Co do nowych nom inacji, ksiądz Schin­

dler jcstto ladaco pierwszej próby, albo raczej byłby pierwszej , gdyby P . Ja n a Microszcwskiego nic było na świccie.

Widać że dyplom acija robiąca burdy w Krakowie nierozpam iętyw ała nigdy Maéhiavella, kiedy w kraju, w którym łaskawość Rządu nićby go niekosztowała, niepociągngła za sobą żadnćj niedogo­

dności , żadnego niebezpieczeństwa , ona woli powoływać na czoło ludzi obarczo­

nych nieprzyjaźnią powszechną.

W ie ś ć ja k o b y R z ąd A u s try a c k i n a k a z a ł w y ja z d ze sw o ic h k ra jó w J e n . S k rz y n e c k ie ­

m u i M arszalk o w i O s tro w s k ie m u j e s t b e z ­ z a sa d n ą .

S k ła d k a n a p o m n ik K o śc iu sz k i p a trz

s t r . 6 9 . 89 35

X a w c ry G o d e b s k i z V ie rz o n . 1 » W ła d y s ła w i C y p ria n G o d e b s e y 1 » K o n sta n ty D o ło b o w s k i. » 5 0

91 8 5

N a p o m n ik P o to c k ie j p a trz s tr . 6 0 . 4 1 8 5

G ie łg u d z L o n d y n u . 5 »

W . G a d o n z N a n c y . 3 »

4 2 6 5

W y ją te k z listu J u liu sza Słowackiego.

o L iw o rn o d . 10 lrp c a .» Z w ied ziw szy W ło ­ c h y , G r e c ją , p o p ły n ą łe m d o A lc x a n d rji, z k ą d u d a łe m się d o K a ir u . W y s p a Pliilae 'V N u b ii b y ła o sta te c z n y m k re se m m ojej w y c ie c z k i w g łą b a fry k a ń sk ic h p ia sk ó w . W p o ło w ie sty c z n ia o d w ie d z iłe m J e r u z a ­ le m , a z w ę d ro w a w sz y S y rję i I'a lo sty n ç i o d p o c z ą w sz y p rz e z m ie sią c cały w je d n y m z k la sz to ró w n a L ib a n ie w B e y ru lh s ia d k u i

(4)

84

na o k r ę t i p o 4 3 d n ia c h ż eg lu g i sz c z ę śliw ie s ta n ą łe m w L iv o rn o , sk ą d m am z a m ia r od­

je c h a ć d o F lo re n c ji.

« W A te n a c h z n alazłem n ie ja k ie g o K a­

liń sk ie g o p ra c u ją c e g o w je d n ć m z m in i- s le rjó w G re c k ic h ; w A le x a n d r ji, d o k to ­ ró w D o b ro w o lsk ie g o i S a w ic k ie g o ; w K ai­

r z e , d o k to ra H ag e i z io m k a R z e p e c k ie g o o ra z d a w n e g o le g io n istę M ic h ała k ra w c a za­

ś lu b io n e g o z m u rz y n k ą ; w J e ru z a le m , A- le x a n d ra S p itz n a g la i je z u itę JElyłlę ; w B e y ru th p o d p u łk o w n ik a S z u lc a . »

— Z io m ek nasz N a p o le o n D z ia ły ń sk i z a ­ łożył w M a d ry c ie b ió r o tłó m aczeń n a w s /e l k ie ję z y k i i a k a d e m iję ty c h ż e . S ie d m iu p r o fe s so ró w w y k ła d a ju ż k u r s ję z y k ó w a n g ie ls k ie g o , f ra n c u z k ic g o e tc . W tłóm a>

r ż e n iu h isz p a ń sk ie m /a je g o sta ra n ie m w y szło d o tą d d z ie ło P . Tocqueville o D e ­ mokracji w A m e ryc e i p ie rw sz e n u m e ra D ziennika nauk u z y te c m y c h .

— P o d łu g d z ie n n ik ó w F ra n c u z k ic h Xże P io tr O ld e n b u r s k i m a b y d ź za p rz y ja z d e m M ik o ła ja d o W a rsz a w y (25 sie rp n ia ) m ia ­ n o w a n y n a w ic e -k ró la P o lsk i, i K ró le stw o K o n g re ss o w e o trz y m a o so b n ą a d m in istra - cją — n ie ta k ą w\szakże ja k ą m ia ło p rz e d ro k ie m 1 8 3 1 .

W y ją te k z listu pisanego z IV iîkom ie- n a . 22 lip c a . « W ty m r o k u dżdże i zim n a c ią g łe o k ro p n ie n a m d o k u c z a ły , d z iś c ie ­ p le jsz a n a s ta ła p o r a a le o p ó ź n io n e ja r z y n y n ie w ie le o b ie c u ją k o rz y ś c i; w p rz e sz łe j j e ­ sie n i ro b a c tw o w yniszczyło z asiew y i z b io ­ ry żyta n ie o b file . N iem ało str a t p o n ie ś liś m y także p rz e z z b y te c z n e u le w y w io se n n e — w iele m ia ste c z e k i w si z a la n y c h b y ło c a ł­

k o w ic ie w o d ą i n ie m a ło o só b p o to n ę ło . D o ln y W iłk o m ie rz b y ł p o d w o d ą a p rz e z o k n a z n ą jo m e g o ci d o m u Ja c b im o w ic z a c z ó łn a m i p rz e p ły w a n o — N ie d a w n o ś r o d u ro c z y sto śc i w P a ry n d z e g d zie j e s t o b ra z c u d o w n y , k o śc io ł zg o rzał a z n im trzech księży i 2 8 0 osó b ró ż n e g o sta n u — P o n ie ­ w aż k o śc io łe k b y ł b a rd z o sz c z u p ły , zam k n ię c i w n ie m p rz e to b y li panow ri e , p a n ie i lu d zie sta rs i , a słu ż b a , d ziatw a i reszta p o sp ó lstw u m o d liła się p o z a o b r ę b e m ś w ią ty ­ n i — P o ty m n ieszczęśliw y m w y p a d k u

zn a le z io n o w iele d z ia te k d r o b n y c h w p o - w’o z a c h k o sz to w n y c h k tó r y c h w o ź n ic e o d ­ b ie g łsz y z g in ę li w p o ż a rz e , i d o d ziś d n ia n ie w ia d o m o d o ko g o o n e n a le ż ą . D o o b r a ­ zu N . P a n n y w P a ry n d z e z jeżd ża n o się ze s tr o n d a le k ic h — P o w sz e c h n a p rz e to ża ­ ło b a i ze s tr a ty ty lu o só b i z te g o jeszcze że ź ró d ło ła s k M atki B oskiej tak fa ta ln ą k o le ją z a m k n ię te z o stało . »

Na proźbęP.M niew skiego um ieszcza-

m y poniższe jego oświadczenie :

« Powziąwszy przed kilku dniam i u- boczn$ wiadomość iż komuś z naszych ziomków podobało się imieniem moim pisać list do P. Błotnickicgo sekretarza Tow . Dobroczynności Dam , w odpowie dzi mam zaszczyt oświadczyć, iż list ten i osnowa jego jakkolwiek dotąd nie sg mi

; znane, jednakże niebyły przezemnie pisa- nemi i dowiedziałem sie o tćm z rozmów I ubocznych. Nie będąc listu tego autorem i niepodzielajac jego osnowy, skoro list ten oddany mi bodzie, starać się będę dojść nikczemnego autora który nic śm ie­

jąc położyć na nim swego imienia ważył się podpisać moje. »

B . M niew ski.

D n ia 2 5 lip n a 183 1 . H ue S n in ( -J a o i]u e 8 , N- 90 .

D oniesienie K sięgarskie.

K się g a rn ia P o lsk a o trz y m a ła 7. R ruxelli e x e m p la ir e dziełka p o d I y tu le m : U w agi na() w ypraw ą Jen era ła D w ernickiego na R u i p rz e z K a ro la R o zyckieg o , og ło sz o n e c z c io n k a m i i n a k ła d e m H . K a łu so w sk ie g o i s p ó łk i. C e n a e x e ra p l. f. 1 c. 5 0 . z p -ze- sła n ie m f. 1 c . 7 5 .

— W7 A gen n ak ła d e m J . Z ie liń sk ieg o w yszło c z w a rte w y d a n ie p o w ie ś c i u k r a iń ­ skiej M a r ja, A n to n ie g o M alczew skiego.

— R e d a k c ja W ia dom ości K ra jo w y ch i E m ig ra cyjn ych w zyw a sz a n o w n y c h p r e n u ­ m e ra to ró w a b y raczy li o d e s ła ć n ależn o ść za k w a rta ł b ie ż ą c y . J e d y n ie re g u la rn a o- p la ta m oże z a p e w n ić r e g u la rn e o d b ie ra n ie w y c h o d z ą c y c h n u m e ró w i se na p rzyszłość ty m ty lk o p r e n u m e ra to r o m p rz y sła n e b ę d ą k tó rz y k w a rta ło w ą w n io są o p ła tę .

Cytaty

Powiązane dokumenty

puszczać elem ent uliczny stosownie jakby rząd wchodził w jego widoki albo chw iał się na drodze w ytkniętej wolą narodow ą. Ze weźmiemy jeden tylko głów ny,

św ięceniu, które m ają im zastąpić miejsce zdolności : te głupstw a już dzisiaj niem ają znaczenia ; kto słaby niechaj się nic ima ciężaru— potrzeba siły

w róconą szlanką, nudno ci — tracisz myśl nieskończoności, prom ienie twojej źrenicy tłuką się zewsząd o ciasne białe ściany w idnokręgu— suniesz ciągle w

Ci którzy przechodzą z oddziału słu g do oddziału mieszczan i cechow ych równie jak ci co przechodzą z oddziału rzem ieślników roboczych do posilenia, albo z

niejszych uw ag, malują dobrze politykę rossyjskę, co w przeciągu jednego wieku w kilkoro rozm nożyła potęgę państwa.. Była ona nadewszystko polityką

Wyznaję jednak, że szukanie przedmio- towości dla poezyi w św iecie ojczystym (jak to się działo w C recyi), jest w łaści­. w sze, i łatw iejsze : przenoszenie

Filozofia jak o laka pow inna swe panow anie nie tylko w polityce, ale we w szystkich pojedynczych um iejętnościach

zmem co się na niej wspierał, udało się ludzkości zachwiać tę piekielną skałę co je j pierś od tylu wieków gniecie ), smicsz- na jakaś powaga w którą