• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 29 (1837)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 29 (1837)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI

K R A J O W E I EM IG R A C Y JN E

aiasM ^G aas a M^aaAdisiita,

N» 2 9 .

DNI A

1

l c° P A Ź D Z I E R N I K A

1 8 3 7 .

POW IEŚCI KOZACKIE

PRZEZ

M I C H A Ł A C Z A Y K O W S K 1 B G O (w K sięgarni i d ru k a rn i A . Jclow ickiegu i »pó łk i)

P a r y ż , 1831 in-Svo.

Dwoisty droga talent wydobywa się na ja ś n ia , i podbija pokłony hołdujących sztuce. Zdarza się czasem iż prześwieca już w kolebce i na dziecięcćm czole wybija piętno tak w ym ow ne, że ktokolwiek nań spojrzy, wyczyta przyszłą sławę sztuk­

mistrza; taki talent, jest to zepsute dziecko społeczności : od pieluch tysiące wróżb i przepowiedni gra jego uchu i oswaja z wrzawą tej orkiestry uwielbień , co go w oddali czeka ; tysiące sym patii ośmiela jego niepewne kroki — rzekłbyś, że spo­

łeczność bierze go za rękę, i wyprowadza na wysokości z której ma zapanować tłu ­ mowi. Taki talent różaną drogą idzie do chw ały. Dla teg o , nic go nicdziw i, nie nie w strzym uje, U kresu zawodu gdzie lud widzi świątynię sław y, on widzi tylko mieszkanie sobie p rzynależne, w łaściw e, naznaczone : laur uważa za zwyczajne po­

krycie swoich skroni : podziw za dług : poklask za echo głosu swojego. Ztąd w pierwszćm zaraz swćm d z ie le , niesie tę pewność r u c h u , tę łatwość obyczaju pisarskiego, znam iona świetnego w ycho­

wania jakie o d e b ra ł, on , arystokrata m y­

śli , uprzywilejowane dziecko ludzkości.

Czasem znowu talent nie wie sieb ie, i niewiedziany leży śród lu d z i, dopóki Bóg go n ie p o w o 'a , nieobjawi go jem u same­

m u , i jako niegdyś do ruchu w rócił nie­

boszczyka, słowam i : wstań i chódż, nie- ożywi i nierozpłodzi równie myśli talentu budząc go słowem : p is z .

A utor Powieści K o za ckich , w tej dru­

giej znalazł się kolei, i dzieło jego jak wszystkie dzieła nieryehło wschodzących pisarzy, zyskało na uniknieniu nalecia­

łości obcych, na rodzimém złocie, to cze­

go m u braknie w polorze, w układności w ykw intnéj, zalotnej. Powieści Kozackie, są oryginalnego w yrazu, chropawćj ale p içk n éj, bijącej powierzchow ności, i wrzące życiem. Myśl tam za myślą ściga, przeganiają się obrazy, a wszystko hoże, hulacze, przytém posępne w łaśnie jak U kraina i jej dzieje. Bardzo skłoniły nas ku sobie Powieści; ale że jesteśm y kapry­

śn i, wymyślni z ludźm i od których spo­

dziewamy się w iele, pozwolimy więc tu miejsca uwagom krytyki. Jed n ę z nich już sam autor uprzedził, dorzucając swo­

jem u dziełu rozmaitości śliczną powieścią K o scio iw G ruiyńcach, które inaczćj zdra­

dzałoby jakąś jednotonność stepową; d ru ­ ga jest wyrzutem od nas, że autor zdaniem naszém , nierozwinął legendy Trztj Mo- g ify , lak jakby się to dało, gdyby niebył skąpił tych czarów , klóremi tyle dokazać u m ie; trzecia jest proźba przyjacielską, aby Kozak co tak raźno i uroczo obraca

29

(2)

1 1 8

mowę łaszę , niechował zawiści ku szla­

checkiej gram m atyce. Dołączam y jeszcze spostrzeżenie gram matyczno-stylowe : lo , że autor nazbyt nadużywa śmiałego zwro­

tu , kładąc nieustannie czas teraźniejszy miasto przeszłego. Pośpiech albo raczej cw ałowanie osnowy jakie za tém idzie, morduje czytelnika.

To i w szystko, cośmy mieli na sercu przeciw M. Gzaykowskiemu — a co m a­

my za n im ? .... tego niechcemy wypowie­

dzieć — to niech każdy z nam i podzieli czytając rozkoszne Powieści. Przy pierw ­ szej książce którą nas obdarzy P an Czay- kow ski, ( a będzie nowa piękniejsza jesz­

cze od t ć j , o której zdajem sprawę ! ) po­

zostanie nam tylko oznaczyć jak ogrom ną przestrzeń przebiegł w m gnieniu oka i domyśliwać się jak daleko zabiegnie.

Dzienniki la Quotidienne i la P a ix

za

- j przedane Moskwie usiłują podać w podej­

rzenie wiadomość o gw ałtow nćm przenie­

sieniu 60 0 . dziewcząt z prow incii polskich do osad wojskowych w okolice Woznescń- ska, którą na zasadzie naszego doniesienia ogłosiły la g a zette des Tribuneaux, Jour­

n a l des Débats i wszystkie praw ie dzień- I niki paryzkie. Ponieważ pismo nasze cy- ! towane było w tychże dziennikach na 1 poparcie praw dy doniesienia, w inniśm y najuroczyścićj oświadczyć iż wiadomość powyższa najmniejszéj nieulega w ątpli­

wości.

Przed kilką tygodniam i le Siècle do­

nosząc o przyjezdzie X ięcia Gallicyna do Paryża, zatrwożył polaków tu zamieszka­

łych doniesieniem że, rychło zmuszeni będą opuścić stolicę F ra n c y iiu d a ć się na mieszkanie do miast na 50 mil od niej oddalonych — Ci tylko z polaków pozo­

staliby w Paryżu, na których pobyt zgo­

dziłyby się Ambassady trzech dworów.

T rudno podobnej wieści dać w iarę, i my powszechnego popłochu niepodzielamy

wcale — Z innej strony dowiadujemy się że przyjazd X içcia G allicyna ma na celu ułożenie jak najkompletniejszej listy emigrantów polskich z oznaczeniem któ­

ry i o ile zaw inił w Em igracii należe­

niem do wypraw Polskiej i Sabaudzkiej, do tajnych towarzystw, lub wypisaniem się publicznie przeciw carowi moskiew­

skiemu i t. d . Ma nadto wybadać o ile taż Em igracja skłonna byłaby do powrotu do k ra ju ; i jeśliby się okazało że więk"

szość byłaby za przyjęciem amnestyi moskiewskiej, ta przez cara ofiarowaną jćj będzie — X iążc G allicyn ma ją roz­

daw ać, wyjąwszy skom promitowanym w jakikolwiek sposób. W ypadek więc ra ­ chunku nie trudny do obliczenia. Więk­

szość będzie na stronie skom promito­

w anych.

W iadomości Rozmaite.

W arszawa 12 w rześnia. Zbiór praw mających odtąd rządzić Królestwem Pol- sk ie m , sporządzony pod okiem Nowo- silcow a, a pracą Radcy Stanu Zaborow­

skiego, przywieziony został do W arsza­

wy.

— Komissya wyznaczona celem polep­

szenia stanu w łościan i ich usamowolnie- n ia , oświadczyła się zgodnie za statuquo dzisiejszém — K orespondent G a zetyp o w ­ szechnej Lipslciij d o d aje, że szlachta pol­

ska tą decyzyą komissyi zadowolnioną została.

— Radzca Stanu Mateusz Lubowidzki, pow ołany został do zasiadania w Radzie S tanu Królestwa.

— Dzień im ienin Cesarzewicza następ­

cy tronu ohchodzono uroczyście w War- j szawie. K antatę śpiewaną dnia tego w te­

atrze jako próbkę poezyi płatnej przez j policyą warszawską umieszczamy tutaj :

Synu pierworodny Pana Ojca ludu milionów, Jutrzenko z Nieba zesłana.

Następna ozdobo tronów.

(3)

119

Ojca wielbione przymioty W ielkość, czyny, dobroć, cnoty Co z sławą w świecie jaśnieją, Juz nam wskazują nadzieją.

W święto drogiego imienia , Brzmią serdecznych życzeń pienia , Od Newy, Wisły i Niemna Łączy je wdzięczność wzajemna.

Dla pierwszego Rossii syna Brzmi nićmi nasza krajna.

Przyjm łaskawie hołd serc wiernych, Niech ci świeci gwiazda błoga W śród z niehos darów niezmiernych, I błogosławieństw Boga.

— Livôiv, 7 w rześnia. Rektorem (Rector magnificus) na rok 1838, obrany został J X . M arcin kaw alerBarw iński, proboszcz m etropolitalnej kapituły i członek wydzia­

łu Stanów Galicyjskich.

— Tarnów 4 w rześnia. Otworzono In ­ stytut filozoficzny pod dozorem X X . J e ­ zuitów.

— W ilno d. 1-3. w rześnia « Car m os­

kiewski po przybyciu do naszego miasta d . 21. sierpnia wieczorem, nazajutrz o godzinie 9. rannej był w Sobornćj Cer­

kwi ; po czém na placu kościoła katedral­

nego katolickiego czynił przegląd dwóch batalionów pułku strzelców feldmarszał­

ka X ięcia Kotuzowa Smoleńskiego. W ka­

tedrze był spotkany przez biskupa Kłą giewicza — następnie obejrzał Car cyta- dellę, lazaret w ojskow y, medyczno- chirurgiczną akadem iję, szpital P P . Mi­

łosierdzia , rzym sko-katolicko-duchowną akadem iję, pensyą szlachetny, zakłady Tow. Dobroczynności, m iłosierne S. J a ­ kuba, i klasztor X X . Bazylianów — Do obiadu przypuszczeni tylko byli Je n . Woj. G uber. G ubernatorow ie Cywilni Marszałkowie Szlachty, i obecni Jen era­

łow ie. Tegoż dnia o godzinie 11. wyje.

chał do Mińska zkąd nazajutrz o 1. po południu przez B obrujsk, Czernichów i Kijów ruszył do W ozneseńska, gdzie sta­

n ą ł d . 2 9 . sierpnia.

— W W ilnie odkrytą została wystawa

gubcrnialna płodów przyrodzenia i prze­

m ysłu.

— W ięzieni w twierdzy Kufszlein są : Zaliski, Henryk Dmochowski, Bieliński, K om ornicki, Borkow ski, Z aboklicki, Ziółkowski, ci trzej ostatni zaledwie m a­

ją po lat 15. i m łodszy od nich wiekiem B o liń sk i.— Ich niedolę podziela takoż dwóch jegrów Czechów skazanych za po­

lityczne w ykroczenia. D zienna płaca jaką pobierają jest 17. krajcarów , z tych obiad kosztuje 10, śniadanie 4, chleb 3. kr.

jadło liche a życie nędzne — kiedy dla nich dzień swobody zabłyśnie ?

— W TrpU łz, d. 2 7 . września, W an­

da córka jen er. Niesiołowskiego a za­

ślubiona z X . Choiseuil G ouflier skoń­

czyła swe życie — koń na którym się przejeżdżała uniósł ją i tak gw ałtownie rzucił o ziemię żc gdy ją podniesiono była już bezżycia. Zostawiła sierotami troje dziatek albowiem na kilka lat picr- wéj ojciec ich przypadkowo utonął.

— W Odessie d . 2 9 . sierpnia Karól L i­

piński daw ał koncert i z najwyższemi oklaskami był przyjęty.

— Podług zdania sprawy M inistra Skarbu Cesarstwa ltossyjskiego, Stan długów tegoż Cesarstwa w d . 1. stycz­

nia 1837 był następujący : Terminowe

a) za graniczne : hollend, 8 0 ,6 0 0 ,0 0 0 guldenów holi. z których

na Rossyą przypada 4 1 ,1 0 0 ,0 0 0 gul. hol.

— drugiej pożyczki 38, 3 2 8 ,0 0 0 . « « i) krajowe

srebrem , 1 ,9 0 4 ,6 0 3 rubli, assygn. 1 4 1 ,7 0 1 ,3 2 0 9 . kop.

nieterminome

6 o/o złotem 1 4 ,2 2 0 . srebrem , 6 ,9 2 1 ,4 5 2 . 93 1/2 k.

assyg. 2 3 0 ,2 6 7 ,8 7 1 . 5 o/o srebr. 1 0 6 ,1 5 2 ,2 6 0 .

W ogóle w assygnatach długi Poństwa Boss. wynoszą: 9 5 6 ,3 3 7 ,5 7 4 . 5 . kop.

W tyinżerapporcie znajdujemy wzmian­

kę« z Sum m weszłych za dobra skonfisko*

(4)

120

wane oddano różnym władzom rubli srcbr. 3 7 3 ,3 3 7 . k. 6 9 .ia s sy g . 5 6 8 ,1 3 5 . 67. kop. z których na w ydatki kom. od­

liczono 4 0 0 ,0 0 0 . rubli.

— Ludność Pragi w r. 1837 wynosi:

107,353. dusz a liczba domów 3 ,2 8 9 . wtenczas , kiedy Warszawa zaledwie dziś 1 3 3 ,8 8 4 . liczy mieszkańców a 2 ,9 6 8 do­

mów. Cóż dopiero mówić o innych miastach nieszczęśliwćj Polski ?

— W W arszawie w księgarni F . S.

Dmochowskiego wyszło nowe dzieło K.

W ł. Wójcickiego pod tytułem : Klechdy starożytne podania i pow ieści ludu pol­

skiego we 2. tomach.

— O Romansie La B ataille de K ir- holm ; takie zdanie jedna z Polek nam nadesłała. « Zm iłuj się napisz też jeśli w iesz, bo dowiadywać się niew arto kto jest autorem rom ansu La B ataille de Kir- holm , myśmy tę książkę bez kart tytuło­

wych otrzym ali. Ach Boże m ó j, cóż to za s t y l — jakżeż Francuzi śmiać się m u­

szą z teg o .— Oh teraz to się niedziwię żeś mnie do autorstw a nam aw iał, kiedy taką ram otę w ydrukowano. Jakaż to kon- fuzia wieków w obyczajach — żadnego miejscowego koloru. Sicslrzcnica szlach­

cica na Żm udzi za czasów Zygm unta w bialćj muślinowej s u k n i, w kapeluszu słom ianym z różowcmi w stążkam i ; śnia­

danie o pierwszej a obiad o godzinie czwar­

tej czy piątej ? ... a przytem kanonik ru ­ baszny z tysiącem wyrazów polskich w uś- ciech które dziwnie brzm ią w tłumaczeniu trancuzkiem— Mieszanina dobrego i złego tonu ; a wszystko razem wzięte, jakże dzi­

waczne i jak fałszywe o naszej biednej Polsce daje wyobrażenie.» — Tak surowo sądzą w kraju płody emigracii — ostrze­

żenie dla piszących co się na kraj nicoglą- d a ją , a myślą że w tłum ie paryskich pu- blikacii, jakoś się i własna przeciśnie, i znajdzie wielbicieli a przynajm niej takich oo jak L a Mode, pochw ali...

Wiadomości bibliograficzne.

w Lille wyszły dw a pisemka Joach.

Lelewela, odbite tylko na 50 excmplarzy.

a ) V in g t trois pièces des monétaires m érovingiens, e t une du Roi Visigoth S w in tilla .

b ) Monnaie des tous.

W Rouen tenże J . Lelewel w ydał bro­

szurę pod tytułem La Couronne de Polo­

gn e et sa Royauté. Przedaje się w Księ­

garni polskiej po cenie 60 c.

W Fontainebleau. Biographie du géné­

ral Kościuszko ornée de son p o rtra it, par Leonard C hodźko. 5 0 c.

P. Stanistaw K ostecki ma wkrótce wy­

dać zbiór poezyi, pomiędzy któremi znaj- d u jesię przekład Jambów , Augusta B ar­

bier. Na próbę umieszczamy tu następu­

jący ustęp 7. Jambu VIl6°.

0 był to d la F ra n cji dzień łza m i zaćm iony, Gdy zepchnięty ze szczytu bronzowego słupa Ten obraz w ielki, n a k szta łt złodziejskiego trupa W a h a ł się na katow skim stryczku zawieszony.

Patrzylis'm y wtedy sm utni sto ją c pod kolum ną, lak roj dzikich nachodźców czepiwszy się sznura , R am ieniem wyprężonem , śród okrzyków h u rra ' P o trz ą sa ł jego głową olbrzym ią i dum ną.

A kiedy tysiącznćm i zamachy rozchw iany, Olbrzym u p a d ł, puszczony, na złam anie głowy : 1 swym grzmotem w strząsając okoliczne ściany Potoczył się po b ru k u jego tru p s'pizowy....

H u n , k a ł m u k b e z ro z u m n y z tw a rz ą z a ś n ie d z ia łą W ś c ie k le n a s tr ą c o n e g o p a trz a jn e m o c a rz a , P ia n y , przed okiem naszćm , przed Fran cją c a łą , C iągał po b ru d n y ch s'ciekach naszego C e sa rz a ....

Ah ja w idziałem n a j a z d ! ...

— Przekonani o kradzież rzeczy, n a ­ leżących do świeżo przybyłego do L on­

dynu kap. Strubejki : Szczygielski, Do- łubowski, dezerter z wojska moskiewskie­

go, i Piotrowski, syn piwowara warszaw­

skiego, ujęci zostali przez tameczną po- licyę i pod sąd oddani,

Zgłoszą się do K sięgarni Polskiej : Reichan z Galicyi po odebranie zgu­

bionych przezeń papierów a złożonych w tejże księgarni.

Pacyna z Litwy, K . K otkow ski i Ładii

po odebranie listów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

św ięceniu, które m ają im zastąpić miejsce zdolności : te głupstw a już dzisiaj niem ają znaczenia ; kto słaby niechaj się nic ima ciężaru— potrzeba siły

w róconą szlanką, nudno ci — tracisz myśl nieskończoności, prom ienie twojej źrenicy tłuką się zewsząd o ciasne białe ściany w idnokręgu— suniesz ciągle w

Ci którzy przechodzą z oddziału słu g do oddziału mieszczan i cechow ych równie jak ci co przechodzą z oddziału rzem ieślników roboczych do posilenia, albo z

niejszych uw ag, malują dobrze politykę rossyjskę, co w przeciągu jednego wieku w kilkoro rozm nożyła potęgę państwa.. Była ona nadewszystko polityką

Wyznaję jednak, że szukanie przedmio- towości dla poezyi w św iecie ojczystym (jak to się działo w C recyi), jest w łaści­. w sze, i łatw iejsze : przenoszenie

Corok powstaje jakiś historyk co przeczy którego okresu dziejów świata, i przerabia go w edług swojej myśli; parę la t tem u zjaw ił się człowiek co dow iódł

Filozofia jak o laka pow inna swe panow anie nie tylko w polityce, ale we w szystkich pojedynczych um iejętnościach

zmem co się na niej wspierał, udało się ludzkości zachwiać tę piekielną skałę co je j pierś od tylu wieków gniecie ), smicsz- na jakaś powaga w którą