WIADOMOŚCI
K R A J O W E I E M IG R A C Y JN E - mm® aias^stfraasra a
N° 2 5 . DN IA 1 2 “° W R Z E Ś N I A 1 8 3 7 .
D zisiejszy numer 25ty rozpoczyna trzeci oddział prenumeraty pisma W ia domości K rajow e i Em igracyjne i takowy dawnym prenumeratorom redakcya posyła. Ktoby nie życzył sobie nadal trzymać naszego p ism a, zechce zwrócić przysłany solne num er, adressując go do K sięgarni P olskiej, rue des M arais Saint-G erm ain, n° 17 bis , zapisując na bandzie nazwisko swoje.
Cena prenumeraty na 12 nr"wjest franków dwa. W szystk ie pisma franco do Redakcyi mają być nadsyłane.
W yjątek z listu pisanego z Hawrn do Redakcyi W iadomości.
u W kilka godzin po naszćm rozstaniu się w stąpiliśm y na siatek parow y ; mam- że ci odkryć malowniczą stronę naszćj wędrówki, wypisać historją wrażeń które zaledwie oko i myśl zdąża zachwycić i powierzyć pamięci ; tak bystro tłoczą się jedne za drugiém i , popychają i nikną w oddali czasu w m iarę jak przedmioty co je w ydały gubią się w drodze prze
strzeni ? ... Para potoczyła nasz wodny budynek prądem Sekw any, i pędziliśmy środkiem dwóch linii krajobrazów pogię
tych, połam anych wedle kaprysu wijącej się rzeki ; na obu stronach łany ściernią, łąki i laski złotą i zieloną firb ą nałożyły warstwy ziem i; gdzieniegdzie tylko prze
świecały białe plamy — były lo czoła ołysiałych skal : a za nam i snuł się nie.
zganiany w iatrem ćwierć milowy tum an dym u, i zdradzał ślad umykających po
dróżników . Statek b rn ął kolmi w mokry, płynny gościniec, przeganiał' się z nur- lem rz e k i, i drgał jak gdyby leciał po grudzie. 1 ten pośpiech jazdy udzielał się podróżnym ; każdy niespokojny w ysyłał
wzrok przodem statku, pośpiech wydo
byw ał się z ust, pośpiech świecił w tw a
rzy, w oczach, w ruchu każdego ; zdało
by się żeśmy spieszyli aby dognać m ia
sto Rouen nadludzką mocą usuw ane ku m orzu. Ale d o b re , stare m iasto , stało nicruchom ic na dawnem miejscu : ocze
kiwało przybylców ze swémi hrudnćm i i ciasnemi ulicam i, z tajem niczą, w szarą oponę zgrzybiałości obleczoną gotycką k a te d rą , ze swoją lizyonomiją na w pół nadm orską, z nowym pom nikiem wznie
sionym podstarzałej sławie Kornela. Po trzynasto godzinnym locie, już dobrze o zmroku dopadliśm y Kouen. Zaledwiem się nazajutrz przebudził, tak zaraz piér- wszem inojem zatrudnieniem było wy- nalcść i uściskać kochanego W alente
go Z ... który tu pokutuje za swoję wy
mowę ; tak lo spraw dza się na nim twój estetyczny axiom at że sztuka jesl męczeń
stwem . Z resztą nasz Pan W alenty, wy
kreślił się z Towarzystwa dem okratycz
nego, czego m u bardzo winszow ałem ; ale towarzystwo (już niepam iętam o co) wytacza mu proces i odsyła go przed try bunał sekcij w Tuluzie ; radziłem mu I aby na wszystkie zważywszy towarzystwa,
2 5
102
odpowiedział raz na zawsze następują- cem : zważywszy żeście dzieci, a niechcąc czasu tracić, proszę was żebyście odtąd bawili się s a m i.... Zakład tutejszy mieści przeszło trzydziestu ro d ak ó w , z których część pracuje po d rukarniach, a reszta jest bez zatrudnienia. Poseł Wieszczycki otw orzył czytelnię i kaw iarnię ; jest na
dzieja że to przedsiębranie pójdzie do
b rze...
Tym samym krokiem cośmy wpadli do Rouen , pognaliśm y i dalej ku H awro- wi. Wiesz że szanowny nasz publicysta F . . . G ... baw ił przez parę miesięcy w tém ostatniém mieście : pamiętasz za
pew ne żenam w spom inał kaw iarnię ( Ca- f i de Rouen ) w ktôréj zwyczajnie z inny
mi spółziomkami rozmyślać lubił ; ja więc spodziewałem się , że zaledwie do
tknę ziemi nogę, opadnie mnie tłum n a trętnych przew odników , zarzucających m ię na wyścigi m agicznem pytaniem : voulez-vous voir le café de G... ? podobnie jak w Calais, podróżny spotyka się najpierwéj znieuchronném pytaniem : voulez-vous voir la chambre de Stern ? N iepom ału tedy zdum iony byłem , kiedy w tłum ie ludzi w irujących w okoł m n ie, ten chce nieść moje rzeczy, ten mię prosi 0 jałm u żn ę, ten mi zaleca H otel, a o Pa
nu F ... G .... ani słowa. Muszą mię brać za T u r k a , którego Europejskie w spom nienia nieobchodzą, pom yślałem , 1 podnosząc rękę do kapelusza « gdzie tu jest kaw iarnia G ... » rzucałem w u- cho każdego z przesuwających się fran
cuzów: « inconnu » pom ruknął każdy, i ruszał w swoją drogę. A to nieszczęście ze słowiańskicmi nazwiskam i, rzekłem so
b ie , bądźże tu wielkim, dalibóg niewarta!
Zachód, u którego musi prosić o uświęce
nie wszelka sław a, aby historyczną zosta
ła , zachód, na tra f przylepia znam ienite czyny na tę lub ową osobę, bo wszystkie, nasze im iona mu o b o ję tn e , żadnego wykrztusić niepotraO !.. przez chwilę sta- .łem w gniewnćm m ilczeniu; w tém ktoś
s ty łu trącił mię z lekka w ram ię : odw ró
ciłem się : powitałem walnego chłopca M ... ten mię nauczył o losach kaw iarni, C afé de Rouen dotąd jeszcze zwanéj ! !.
i doniosł mi że ziomkowie w H awrze bę
dący, dla zatrudnień swoich przestali do niej uczęszczać i kaw iarnia ma się ku upadkow i.. Podniosłem zwolna głow ę, odrzuciłem na bok włosy i « sławo ! sła
wo!» zaw ołałem . iWiałem chęć uronić kil
ka wierszy stosownych do okoliczności, ale natchnienie utknęło na tym wyrazie
« sław o» i nieum iałem dokończyć.
... Pierwszy raz byłem na morzu.
Nic bardziej zachwycającego, nic nud
niejszego jak morze. Kiedy usiądziesz na wysunionćj w przód i przechylonej nad wodę skale, i pozwolisz wzrokowi szukać na próżno przeciwnego brzegu, wtedy piękne ci jest morze ! miło ci stać na po
graniczu dwóch wojujących żywiołów;
w uchu twojém grają owe dwa śpiewy, które podsłuchał i których notę ukradł naturze W iktor Hugo. Ale kiedy dosię- dziesz statku i uciekniesz daleko od brze
gu, i okręt jest jak mucha nakryta w y
w róconą szlanką, nudno ci — tracisz myśl nieskończoności, prom ienie twojej źrenicy tłuką się zewsząd o ciasne białe ściany w idnokręgu— suniesz ciągle w kole, które zdaje ci się że mógłbyś wystrzałem przemierzyć. To niby miałoby znaczyć że morze jak wszelki owoc zakazany, jest naj
słodsze przed użyciem. (Jożkolwiek bądź oceanie, żywiole zalotny, pożyczający wdzięków od słońca, od wybrzeży zie
mnych , od burzy, a sam przez się niema- jący wartości ! przeczyste zw ierciadło, m i
mo że cię mącą brudy napływające wszy- stkiemi rzekami z ziemi, ogromie fanta
styczny, skarbie natchnień Byrona, a pro- zaicznymwędrowcom miasto szalu poety
cznego sprawujący mdłości i wymioty ! Oceanie przechwalony i ogadany, ty j e steś i tém podobny do wszelkiej rozkoszy ziemskiej, że kto raz zakosztował twoich j uciech,kto raz pochii! i! na pomarszczonym
-T
103
obrusie wód twoich, tem u m iłe lub gorz
kie , ale wieczyste wspomnienie osiada w sercu... Za parę godzin przez H onfleur ruszam do C aen... »
R O B K O S Z B F A J C Z A R Z A .
O m o ja fa jk o , la s k o M o jżesza O ta liz m a n ie B o sk iej p o t ę p
S ito b e z k o ń c a ! D e c h tw ó j o b ło k i w p r ó ż n i ro zw ie sz a C y b u c h w e s tc h n ie n ie m s tw a rz a g w ia z d w stęg i
Ś w ia ty i s ło ń c a .
D la m ło d /.i r o s k o s z , d la m ężó w s z a b la , D la s ta r y c h w ę g r z y n , d z ie w ce s z m e r l ir y ,
D la m n ie d y m lu b y M o d ry , le c iu c h u y , ja k d y m e k A bla C o w b r a m ie r a j u k łę b a m i m ir y
P o i ł C h e r u b y .
G d y s e rc e b ije p r z y s e rc u b r a t a , K ie d y s ię w ia n e k ż y c ia z ie le n i
N a ż y łk a c h c z o ła ■ D y m e k j a ś n i e je , w n ie b o u la ta S k r z y d ła m i b i je , n ik n fe w p r z e s t r z e n i
J a k d u c h A n io ła .
L ecz k ie d y s e rc e p rz e p a li z d r a d a , K ie d y w b o le ś c i p a m ię ć się ta r z a
I s z u k a c ie n ia ; D ym ek s ię c z o ł g a , z w s ty d e m o p a d a S ie d zi p r z e p a ś c i, s z u k a c m e n ta rz a
J a k d u c h c ie r p ie n i a .
A k ie d y w g n ie w ie , ły s k a m ź re n ic ą , G ę b ą p rz e z c y b u c h t r ą b i ę ze d r ż e n ie m
G r o ź n e p r z e k lę s tw a ; D y m fa jk ę k r y je c z a r n ą p r z y łb ic ę G rz y w ą p o m ia ta , b u c h a p ło m ie n ie m
J a k d u c h zw y c ięz tw a .
O to c z m n ie r o w e m , s iu ż a lc z e c a ra K o śc i m i p r z y p ła s z c z s z p o n ą o k o w y
1 w p ij j e w m u r y : M ysi m a u le c i z d y m k ie m c y g a ra M in ie s z y ld w a c h y , m u r y i r o w y ,
I w zięci w C h m u r y .
O m o ja fa jk o , la sk o M o jż e sz a e tc . e tc .
L. M ierosławski.
Kommissya Funduszów Em igracyi Polskiej.
Sto piędziesiąt przeszło Braci naszych zostaje w L ondynie bez najmniejszego wsparcia i możności zarobku, w najw ięk
szym niedostatku i nędzy. Kommissya funduszów, nicposiadając dostatecznych zapasów, naw et na wsparcia zwykłe Bra
ci naszych ; nicmoże jak tylko odwołać sio do czułości serc waszych Rodacy! wzy
wając was najusilniej, ażebyście raczyli pospieszyć z ofiarami waszemi, choćby jednego liarda wynoszęcemi. D robny d a tek , podwyższy liczba dających, a chęć szczera i uczucie bratniej m iłości, zapo
m ni niedostatku w łasnego. Niczważajmy że bracia ci w innym są kraju ; żadne granice niestanowią pomiędzy nami prze
działu. Polacy po catéj kuli ziemskiej dziś rozrzuceni, jednę tylko braterską sta
nowią całość.
Członkowie Kommissyi w Paryżu, każdy w swym okresie, przyjm ują ofiary.
Zakłady po prow ineyacb raczą jak zwy
kle składki nadsyłać do K om m issyi, a Kommissya zda rachunek w przyszłem swem spraw ozdaniu.
Na Posiedzeniu Kommissyi d . 7 wrze
śnia 1837.
B iernacki, Kluków ski , Parczewski, S znayde, Szaniecki.
W ia d o m o śc i z k r a ju .
— Podług obliczenia G azety Vorannéj w roku bieżącym było uczniów w szko
łach warszawskich, ogółem 1779 z któ
rych :
W (iim nazyum gubernialném 522.
przy ulicy Leszno 54 1 . w czterech szkołach obwodowych 716.
— Dnia 30 lipca m iało miejsce otw ar
cie Grecko-rossyjskićj katedry (S w ię t/fj Trójcy) w gm achu popiarskim przy ulicy i długiej.
I — Dnia 26 lipca Ewa z Szeluttow Le-
; lewelowa um arła m ając lat 74. Dnia 9.
104
sierpnia um arł Tomasz Evans właściciel fabryki wyrobów żelaznych w W arszawie.
— P odług tablic statystycznych obję
tych w zdaniu sprawy M inistra Spraw ie
dliwości, okazuje się : że w iatach 1835/6 najwięcej popełniono sam obójstw, w G u
berniach M ińskiej i Twerskićj ; rozbojów, w M ińskiej, Jarosław skiej, Kurskiéj, O r
łowskiej i Obwodzie K aukazkim ; kra
dzieży z rozbojem w Grodzieńskiej i W i
leński^/; w przemycaniu trunków pierwsze miejsce trzym a G ubernija K urska; obwi
nionych o przyjęcie cudzego nazwiska najwięcej było w G uberniach Syberyj
skich.
— B ankier Steinkeler dzierżawca pro- dukcyi zynku w K ról. P o ls ., zobowiązał się zaniedbane od lat 150 a ta k niegdyś sław ne kopalnie ołowiu i srebra w O lku
szu oczyścić i kruszce z nich wydobywać za pewng um ów ionę dla skarbu daninę.
(Tyg. Petersb.J
M e m e l, d . 3 8 s ie r p n ia 1 8 3 7 .
« W tej c h w ili o d b ie ra m y w ia d o m o ś ć że C e sa rz M ik o ła j, p rz y b y ł n a d n iu 2 0 do K o w n a , i z w ró c ił n a g le k ie ru n e k sw o je j p o d ró ży k u W iln o w i. D n ia 22 sta n ą ł w sto lic y L itw y , w je ż d ż a ją c p rz e z O s tr ą b r a m ę , u m y ś ln ie a b y u n ik n ą d g r o m a d n y c h p o w i
ta ń , k tó r e go czekały n a d ro d z e o d s tro n y j
P o h u la n k i. C e sa rz k ró tk o b a rd z o zab aw ił; ! d a ł ty lk o p o słu c h a n ie B isk u p o w i i J e n e r a ł , G u b e r n a to r o w i m ia sta , a p o te m w y ru sz y ł d o W o z n e s e ń s k a . J e n e ra ł G u b e r n a to r p r z e d sta w ił N . P a n u , zło żo n ą n a sw oje r ę c e p r o śb ę sz la c h ty g u b e rn ii W ile ń s k ie j, w zy w a ją c ą ła s k i C e sa rsk ie j d la z a s ła n y c h w S ib ir za p rz e stę p s tw a p o lity c z n e . N aza
ju t r z p o w y jezd zie N . P a n a M a rszalek G u- b e r s k i o d e b r a ł n a s tę p u ją c y r e s k r y p t o d J e n e ra ła G u b e r n a to r a :
N ‘ 26073. D o J W . Żaby Marcin- k iew icza, Marszałka S zlacli. Gub. i W ileti. Kaw alera etc.
!
« M iałem z a sz c z y t p r z e d s ta w ić N . P a n u , p r o ś b ę , I s z la c h ty G u b e r n ii W ile ń s k ie j, k t ó r ą J . W . P a n I w jej im ie n iu r a c z y łe ś m i p o w ie rz y ć . 11
« M iło m i j e s t d o n ie ś ć m u , że ta k o w ą p r o ś b ę N . P a n ła s k a w e m p r z y ję c ie m z a sz c z y c ić r a c z y ł.
• N . P a n p r z e k o n a n y o s z c z e ro ś c i u c z u ć s z la c h ty W ile ń s k ie j, k tó re j p r o ś b a w ie rn y m ic h b y ta tłu m a c z e m , w o jco w sk ie j d o b r o c i sw o je j p o le c ił m i o ś w ia d c z y ć J . W . P a n u iż p r o w in c je d o K o ssyi p r z y łą c z o n e r y c h ł o s p o d z ie w a ć się m o g ą c h w ili w k t ó r e j N . C e s a rz b ę d z ie m ó g ł p o g o d z ić obo*
w ią z k i m o n a r c h y z ż y c z e n ia m i sw o jeg o s e rc a . 1 C h c ie j J . w , P a n te j w o li N . P a n a b y ć t łu m a c z e m p r z e d s z la c h tą G u b . W i l e ń . i p r z y jm w y z n a n i e w y s o k ie g o s z a c u n k u z j a k i m m a m z a s z c z y t zo<
sta w ać .
W o j. J e n . G u b . X . Dou io b u k i.
— o X iąże P a sz k iew icz E ry w a ń s k i k tó ry w K o w n ie z C e sa rz e m się fp o lą c z y ł, o d p r o w ad ził go d o M iń sk a. «
— W pierwszej połowie sierpnia zszedł z tego świata w Amboise (Indre et Loire) J a n H ans, Polak, rodem zBolbesza, były żołnierz legii hiszpańskiej — P o ciężkiej pracy przy drogach, skończył życie w n ę dzy, w szpitalu.
Składka na pomnik. Kościuszki patrz
s t r .8 3 . fr. 91 8 5.
Wieczerski Franciszek. 50.
Barankiewicz z Chalons. 1.
Szweykowski. 50.
93 8 5 . Na pomnik Klaudii Potockiej sir. 83.
fr. 426 5.
Szaniecki O lrych. 2
4 28 5.
— D ruk Dykcyonarza francuzko-polskie- go i polsko-francuzkiego ( wydanie stereo
ty p o w an e) już rozpoczęty został i Księ
garnia Polska spodziewa się go ukoń
czyć przed 1 stycznia 1838.
— Pierwszych d n i grudnia, wyjdzie z druku : W em yhora wieszcz ukraiński, powieść historyczna z r. 1768 napisana przez M ichała C zajkow skiego. 2 tomy w 8ce.C ena franków 10.
— N um era 26 i 27 Wiadomości wyjdą za dni cztery.