• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 34 (1837)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Krajowe i Emigracyjne. No 34 (1837)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI

K R A J O W E I E M I G R A C Y J N E

N" 34.

D N I A

5°°

G R U D N I A

1837.

D wudziesty dziewiąty Listopada.

Z uczuciem niew ypow iedzianej przy­

jem ności m ów im y o ostatnim obchodzie.

O dpow iedział on naszym oczekiw aniom ; i dziś z radością m ożem y wyrzec , że nie zawiodła nas nasza ufność w postęp roz­

sądku publicznego. Pierw szy to obchód tak przyzwoity , nieubliżający rocznicy , którą po raz szósty św ięcim uroczyście wspólną m odlitw ą i braterskiem zgroma­

dzeniem , pierw szy c o się odpraw ił bez nie­

rozsądnych krzyków z jednćj , bez gor­

szących odosobniań się z drugiej strony co się w yrażał jeno słow am i patryotyzmu i bratniej m iło ści: rzek łb yś, iż pogoda rozlana dnia lego w całym widnokręgu w p łyn ęła w dusze wszystkich. W idzieliś­

my w kościele zjednoczonych w m odli­

twie ludzi , których wieść publiczna po­

daw ała za rozróżnionych niepojednalnym wstrętem ; słyszeliśm y ich w spólny śp iew , zawodzony w pięknej zgodzie , jeźli nie gło só w , to serc i m yśli. Hyla to w ym ow ­ na odpowiedź naszym nieprzyjaciołom wszelkiej barw y, b yło to don ośn e ośw iad­

c zen ie, iż zawsze jesteśm y gotow i zejść się pod znakiem krzyża , w im ie ojczyzny i w olności.

Co nam tylko zdawało się zbytecznćm , to przemowa u ołtarza; szanowny kapłan czy niepodołał ow ładnąć sw oich uczuć w tćj c h w ili, czy lóż osądził za rzecz po­

trzebną podzielić się z nami m yślą, dosyć

że d ozw olił szerokiego biegu swojem u n a ­ tchnieniu; łatw o b yło dostrzedz , jak za­

raz przy pierwszym słow ie zrob ił się pe­

w n y n iem iły rozbrat pom iędzy m ówcą a słuchaczam i; m ówca i słuchacze niebyli jednego zdania co do potrzeby i stosow - ności przem ow y. T yleż to icatéj niezgody w tym piękn ym dn iu .

O godzinie pierwszej z południa tow a­

rzystw o literackie odb yło sw e posiedzenie.

(,X że C zartoryski, Karol H offm ann i Morawski Teodor zabierali g ło sy . A . Je- łow icki odczytał w iersze A n toniego G ó­

reckiego ).

O siódmej wieczorem zaczęto się sch o­

dzić na zgrom adzenie ogólne w Sali mar­

sowej , przy ulicy dii Iłac. Zgromadzeniu przewodniczył P . Lnsteyric dziedzic krze­

se ł prezydenckich po czcigodnym Lafaye- cic. Obok niego zasiedli szanow ny W oje­

woda Osttowski i Poseł Olrych Szaniecki.

Z reszą sala przedstawiała now y dowód zatarci i rozdwojeń naturalnego zjednocze­

nia e m ig r a cii, i jeżeli jeszcze nie wszyscy Polacy byli obecni obchodow i , to się lć m tłu m a czy , że niechciano aby czyja przy­

tom ność m iała spow odow ać jakie ceremo- niow anie się z przewodniczeniem uroczy­

stości. M owy zasługują w ogóle na po­

ch w a łę, M oglibyśm y wyrzucić któremu, że paląc kadzidła p op u larn ości, niew a- h ał się w ystąpić ze zdaniem w ątpliw ej po­

wagi np: że ziem ia należeć będzie do w szy­

stkich i każdy z niej brać ile mu potrze- 43

(2)

138

b a » ; to zdanie oczyw iście nicprzcdstawia j żadnego rozsądnego znaczenia, ale uży- | wa niew iadom o czemu przyw ileju , nie- j

gdyś w yłącznego wyrazom tyran i de- ; sp olyzm , w ydrw iw ania oklasków u pu­

b liczności. Mówca zn ał to i dla tej wfaś- | nie przyczyny n iep om in ął go. A le broń nas Boże abyśm y m ieli tak surowo sądzić drobne usterki słabości ludzkich , w obec w ażnych i pocieszających wypadków ja ­ kie nam daje rozumowe kształcenie się E m igracii. W uroczystych słow ach W o.

jew ody , w gorącej przem ow ie Posła Sza- n ie ck ie g o , w uczonych p ełnych attycyz- mu perjodach P . Franciszka G rzym ały , w wierszu J . Kryst. Ostrowskiego tyle godnym jego pióra , w szędzie przebijał jeden duch czystej staropolskości. Tu tak­

że po raz pierw szy spotkaliśm y w yrażenie naszych uczuć dla F rancij. Ludwik M ie­

rosławski w języku francuzów, a jed n y m z e i sw oich język ów , oddał sło w o czci i m iloś- ! c i , tej w ielkiej,zdrzym anćj dziś na chw i­

lę opiekunce narodów . Jenerał Sznayde odczytał nader interessujące zdanie spra­

w y z czynności K om m issyi funduszów . Pow iadano n a m , że tenże sam b y ł cha­

rakter głosów m ianych w tow arzystw ie literackiem .

W przyszłym Numerze um ieścim y m o­

w ę w ielkiego O k on cla, miana na obcho­

dzie rocznicy 2 9 Listopada w L ond ynie, a którą dzienniki francuzkic cząstkowo tylko i to niedokładnie u m ieściły.

O statnie słowo o broszurze P . Orańskiego.

Pan O rański nadesłał nam arkusz odpo- pow iedzi na nasze w spom nienie o pisem ku;

! A ve n ir de la R ussie. Żałujem y bardzo że objętość naszego dziennika nie pozwała nam um ieścić całkow icie owęgo arty k u łu , w którym napotkaliśm y w iele uwag zupeł­

nie zgodnych z naszem przekonaniem , np.

że cywilizacye w schodnia i zachodnia są

różne, że przew aga polityczna jest dziś nie na zachodzie ale na północy, że każdy n a­

ró d p o stęp u je, nie ucząc się cywilizacyi od innych narodów ale rozw ijając własną in­

dyw idualność. Praw dy to n iezbite, d o ty ­ k aln e, i któ re my sam i m ieliśm y sposobność pow tarzać k ilk o k ro tn ie, ale k tó re w niczem

i nienadw erężają naszego sądu o broszurce l ’A v e n ir de la R u ssie. C zytelnicy nasi przypom ną sobie że ganiąc pismo P . O rań ­ skiego uchyliliśm y wszystko na stro n ę co dotyczyło głównej m yśli ; nie żebyśm y ją m ieli podzielać, ale żeśmy uczuli iż jej kry ­ tyka w kilku stro n n icach zam knięta b yłaby w arta rzeczy krytykow anej : to je s t, skła­

dałaby się z kilkunastu ogólników niczem niepopartych, i z ląd rów nie nic niedow o- dzących, jak są nic niedow odzącem i ogól-

: j niki P . O rańskiego. Mówiliśmy tylko o for-

j i mie : um ieszczamy więc poniższy uslęp

I z odpow iedzi szanow nego a u to ra , ja k o zda- 'I jący się m ieć wyraźniejszy zw iązek z za­

rzutam i przez nas czynionym i.

* P r z e z p o ję c ie rz e c z y p r z y c h o d z i się d o w ła d z y n a d rz e c z a m i i w n a r o d z ie ta k a p r a c a w e w n ę trz n a m u s i z a w sze p o p r z e d z a ć w ie lk ie d z ie ła j a le n a r ó d o b u d z ą w s o b ie u c z u c ia s ity n ie p r z e z r o z u m o w a n ie s f o r m u ło w a n e z a ło ż e n ie m , d o w o d z e n ie m i w n i o ­ s k ie m , a p o je d y n c z y c z ło w ie k p r z y c h o d z i d o p o ję c ia r z e c z y n ie p r z e z id e o lo g ią , k t ó r a m o ż e s ię p r z y d a ć w s z k o le , a le n ie w p o l it y c e , a n i w w o jn ie . W t y c h rz e c z a c h a lb o m ó w i s ię d o lu d z i z n a ją c y c h r z e c z , i w te n c za s o p o w ia d a się w y p a d k i k t ó r e s a m e s ie b ie d o w o d z ą t a lb o p isz e s ię r o z p r a w ę l i t e r a c k ą , d la p o ­ ż y tk u i za b aw y c z y te ln ik ó w . »

■ T a k ie k o m p o z y c y e l it e r a c k ie n a sw ojo m m ie j­

sc u m a ją «w oję w a r to ś ć — A le g d z ie id z ie o lo s m i ­ lio n ó w lu d z i ta m n ie w o ln o b a w ić s ię k o m p o z y c y a m i lite ra c k io m i ; ta m p ism o p o w in n o bydfe j a k k u la r z u c o n a z d z ia ła k tó r e j c a ła w a r to ś ć j e s t w tern że u d e r z a w c e l. »

Teraz p a rę uw ag w odpow iedź P . O rań- skiem u. P . O rański nie zdaje się m ieć n aj­

m niejszego w yobrażenia o sposobie rozsze­

rzania wszelkiej m yśli politycznej i o w a­

runkach pisma traktującego rzeczy p o lity ­ czne : ba ! P. O rański nie wie naw et do kogo się mówi o polityce. O polityce nie gada się do ludzi znających rzecz : ani do T allęjran d a, ani do professora niem ieckie­

go, bo jed en ma in teres zachow ać św iat

(3)

139

ja k o je s t, a d ru g i nie m a nic do czynienia zc św iatem . Myśl polityczną w ykłada się n a ro ­ dom , a przynajm niej ich części cośkolwiek m yślącej tak zwanej pu b liczn o ści ; istocie zbiorow ej, k tóra je s ts tu d e n te m bardzo poję­

tnym , ale n ieuezonym , któriy się zaledw ie um iejętność czytania przypuszcza, i która 0 tyle słucha w ykładu o ile się jćj stawia przed oczy m atery aln e, widoczne i najbliż­

sze środki urzeczyw istnienia danej idei.

Nie idzie tu o k o m p o zy cją literacką : m y ś­

m y tu nie w yrzucali P . O rańskiem u że b ro szu rę sw oją napisał niegodziw em p a to is, 1 aby j ą uczynić niestraw niejszą, w ygrzebał ze słownika wszystkie pięciostopow e p rzy ­ słówki i naszpikow ał niem i swą p ra c ę ; aleśm y m u w yrzucali iż nie uczynił zadość pierw szej pow inności logicznej pisarza, wym aganej za rów nie na północy i na za­

cho d zie, że mówiąc b iało, lu b czarno, nie rzeki dla czego tak a nic inaczej. W eźm y przykład : je d n ą b itw ą obala Pru ssv , o k tórych publiczność wie że zagrożone od jed n e j tylko strony m ogą się zasłonić trzv- stom a tysiącam i lud zi, gdy tym czasem Uos- sya nie je s t wstanie rzu cen ia więcej dw u- kroć sto tysięcy za granicę : publiczność chce o b ja ś n ie ń ; chce aby jć j w ykazać że ma fałszyw e m niem anie o siłach dwu n a ­ rodów lu b dać polityczne i strategiczne przyczyny, z kąd dwaj m oskale m ają p oł­

knąć od razu trzech prusaków . Niech a u to r wytłumaczy to P ru so m :o d d a im wielką usługę, one stoją nad przepaścią, i możnaż żałować słów gdzie idzie gra o losy narodów ? arkusz d ru k u w ięcej, Prussy a o c a l o n e a jeżeli a u to r chce ich m ęczeństw a dla p rzy ­ szłej Rzeczypospolitej Slaw iańskićj , to i w tym razie broszura jeg o jest zbyteczna, co m ów ię ! b roszura szkodzi sp raw ie, b ro ­ szura naraża w szystko, zdradza tajem nicę potęgi rossyjskiej, i dalibóg gdyby była wyszła przed rokiem , bylibyśm y przysięgli że to w skutek niej nastąpiło zbliżenie dw o­

ru berlińskiego ku F ra n c y i, a oziem bienie jeg o przyjaźni z C arem .

P ow tarzam y, polityka p o trzeb u je bijącej jasn o ści, form y pop u larn ej, zrozum iałej dla ogółu — wszelka myśl co się nie da tak u prościć, wychodzi p o z a o b rę b polity k i

M yhyśm y chcieli aby idea sławiańszczyzny znalazła takiego upow szedniacza, jak im i we F rancyi, dla idei rów ności są C o u rier i C orm enin ; ale ile razy spotkam y ja k ie cudow ne zapow iedzenie polityczne, pisane h ieroglifam i, będziem y b ić przeciw niem u, nie przez m iłość p olem iki, ale przez m iłość spraw y której służym y, a której m ogą szko­

dzić niedorzeczności ustrojone w sybiliczną pow agę, n aj zgubni ej sze, nnjzaraźliwsze ze w szystkich niedorzeczności.

W iadomości Rozm aite.

— Jenerał major F ccht i pułkownik Protafief przeznaczeni zostali do zasiada­

nia w K om m issyi zarządzającćj dobram i w ojennem i w guberniach podolskiej i kijow skiéj. D o nich należeć ma odróżnię, nie dóbr em igrantom skonfiskowanych , m ających zostać pod adm inistracją, a być rozdanem i urzędnikom m oskiew skim .

— Ukazem w T iflis podpisanym C e­

sarz m oskiew ski wzbrania pod karą ja ­ kiej ulegają przestępcy stanu , użycia od roku 18 4 0 szyprów angielskich na ok rę­

tach kupieckich m oskiew skich. Od tèj da*

ty niem ogą być inni u ż y c i, jeno krajowi i na ten cel ustanow iona zostaje szkoła marynarki na Hkateryńskim ostrow ie.

— We trzy dni po odjeździe cara z Wła- dykaukazu 6 0 0 jeźdźców czcrkaskich w p a­

d ło do w si Bajrawi, takową spalili a zało­

gę w ycięli.

— D zien niki francuzkie don iosły o no­

w o odkrytym spisku knowanym w pią­

tym korpusie piechoty stojącym w Bessa- rabii pod dow ództw em Jenerał Adjulan- ta Alexandra M urawiewa ; prywatne listy któreśmy otrzymali zawierają szczegóły następujące : D o spisku należeli : Jenera­

ło w ie S zczerb atów , C hom utów I I , Hese

|j je n . m aj. in ży n ierii, i Sym birski ; puł-

|| kownik A lexopolskiego pułku M uratów , j j pułk. Elisaw etgrodzkiego półku Lasoto- j j w ic z , i 2 3 pułku strzelców pułk. Popów ,

1 major sm oleńskiego ułańskiego pułku Ku-

(4)

140

b eé, rotmistrz tegoż pułku S zytaw ców , j

kap. artylerii Wcrpatów , kap il. troickie- go pieszego pu łku Palenko III. i kapitan 2 5 strzelców pieszych K rasowski. D enun- cyow anie spisku m iało nastąpić przez b.

szefa sztabu Jon. Lieders który dziś na miejscu M urawiewa został m ia n o w a n y , ustępując sw ojego B aronow iG ogel połk.

G w ardii W ołyńskiej.

— Mikołaj w pow rocie sw oim z Czer- kasii omal karku nieskręcił. P o w ó i w któ­

rym jechał znalazł się nad przepaścią , 3 konie przednie z pocztylionem w padły m iedzy urwiska sk a t, cztery inne i po­

wóz d ziw nym wypadkiem ocalone tą ra­

żą zostały.

— W Księgarni polskiej przedaje się wiersz odczytany d. 2 9 Listopada przez J . K . Ostrowskiego p o d ty tu łem : Un jour de Massacre, p a r an témoin ocal aire ( i novem bre 1 7 9 4 ) Cena 5 0 c. dla Em igr.

3 0 c. zp rzesł. 3 5 .

D o n ie s ie n ia A je n c y i p o lsk ie j.

oNowoi'oc/.nik czyli K eepsake Polski obej- m ujący pow ieści prozą i p o ezy e, pisane po francuzku przez polskich pisarzy za g r a ­ n icą ; ozdobiony siedm ią rycinam i przez T. Jo h a n n o l w yjdzie d . 15 G ru d n ia z pod prassy nakładem A jencyi polskiej , dedy­

kow any D am om francuzkim na kolędę.

«Dzieło lo kosztow nego w ydania , i na szczupłą bile liczbę exem plarzy niemoże b yć w innej ilości opraw ionym jak tylko w tej która będzie przez Rodaków w cześ­

nie zażądaną.

«Ajencya polska korzystając ze zwyczaju rozkupow ania podobnych książek w dzień Nowego ro k u , starała się uchw ycie len m o m en t dla pokazania czytającej publicz­

ności p ró b im aginacyi i s/.luki pisania j ę ­ zykiem francuzkim P olaków , którym i pod tym względem należą się rów ne krajow ym pisarzom zalely.

«Ajencya polska zaw iadam ia osoby które- hy chciały nabyć N ow orocznik ażeby w cześ­

nie się zgłosiły z oznajm ieniem ile potrze­

bow ać m ogą eksem plarzy i na ja k ą cenę życzą sobie zamówić opraw ę , żeby takow a na czas i stosow nie do żądania w ykonaną /ostała.

«Dla publiczności bez opraw y tom je d e n fr. 10 z opraw ą 15 i w ięcej. Dla Rodaków bez opraw y fr. 8 /. o p raw ą 13 i w ięcej.

«Z pow odu w ielkiego nakładu na o p raw ę, dzieło to niem oże się nabyw ać jak tylko za gotow e pieniądze. O soby z prow incyi zechcą się zgłosić fr a n c o z dołączeniom m an d atu » .

« P ragnąc odpow iedzieć licznym za we zwaniom i istotnej potrzebie obm yślenia sposobu przesyłania m ałych sum m p ien ię ­ żnych z odległych m iejsc Francji do wię­

kszych m iast, a szczególniej do stolicy, bez ponoszenia ogrom nego w y datku na m andaty poczlow e. Ajencija polska działa­

ją c w interesie p rzesyłających, rów nie jak i tych, którzy chociaż najm niejsze lecz na w ielu m iejscach zalegające ściągać fu n d u ­ sze, zaw iadam ia R odaków , że z dniem pierw szym stycznia p . r. wypuszcza w obieg bilety , jed n o , d w u , pięcio i dw udziesto frankow e, które w yprzedaw ać będzie z j e ­ dnym od sta p ro cen tem , na koszla fabry­

kacji i k o n tro li. B ilety, któ re wychodzić będą z Paryża na prow ineiją w w y p łatach A jencij, b ęd ą w olne od policzenia wyżej w ym ienionego p ro cen tu .

«Bilety takow e b ęd ą przyjm ow ane przez k o rresp o n d en tó w Ajencij, mogą służyć wszystkim osobom m ającym potrzebę r o ­ bienia przesyłek do stolicy, nadsełane, zaś do Paryża na kom issa, p en u m eralę lub sk ła d k i, zostaną za okazaniem opłacone posiadaczom w kassie Ajencij.

«Ajencija polska wzywa zakłady w in te re ­ sie oszczędzenia im w ydatków , ażeby po takow e b ilety , utw orzone w interesie o- szczędności, do niej zgłaszać się chciały;

zwłaszcza ile razy oszczędność la pow ię­

kszyć może massę funduszów em igracyj­

nych. >»

P a r y ż , d. 29 listopada 1 8 3 7 .

J . S. G raboicskr.

Na żądanie A . N . Dyb ow skieg o um ie ­ szczamy : «kio m a j a k i interes do redakeii R e p u b lik a n in a , niech sio zgłasza wprost do L o n d y n u 2 6 Catlierins SlreetPimlico adressując listy swoje fr a n c o, albowiem tu w Paryżu niem a ju ż żad nego korres- p o n d e n ta . »

Cytaty

Powiązane dokumenty

św ięceniu, które m ają im zastąpić miejsce zdolności : te głupstw a już dzisiaj niem ają znaczenia ; kto słaby niechaj się nic ima ciężaru— potrzeba siły

w róconą szlanką, nudno ci — tracisz myśl nieskończoności, prom ienie twojej źrenicy tłuką się zewsząd o ciasne białe ściany w idnokręgu— suniesz ciągle w

Ci którzy przechodzą z oddziału słu g do oddziału mieszczan i cechow ych równie jak ci co przechodzą z oddziału rzem ieślników roboczych do posilenia, albo z

niejszych uw ag, malują dobrze politykę rossyjskę, co w przeciągu jednego wieku w kilkoro rozm nożyła potęgę państwa.. Była ona nadewszystko polityką

Wyznaję jednak, że szukanie przedmio- towości dla poezyi w św iecie ojczystym (jak to się działo w C recyi), jest w łaści­. w sze, i łatw iejsze : przenoszenie

Corok powstaje jakiś historyk co przeczy którego okresu dziejów świata, i przerabia go w edług swojej myśli; parę la t tem u zjaw ił się człowiek co dow iódł

Filozofia jak o laka pow inna swe panow anie nie tylko w polityce, ale we w szystkich pojedynczych um iejętnościach

zmem co się na niej wspierał, udało się ludzkości zachwiać tę piekielną skałę co je j pierś od tylu wieków gniecie ), smicsz- na jakaś powaga w którą