• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 2 , nr 7 (1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 2 , nr 7 (1828)"

Copied!
54
0
0

Pełen tekst

(1)

$ f ® 3 C f t M % P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .

Ner 7.

Z P I E R W S Z E J P O Ł O W Y K W IE T N IA 1828 R O K U .

I.

PODRÓŻ Z PARYŻA DO W IED N IA , p rzez F r a n k fu r t n a d M e n e m , L ip s k , B erlin , Toruń i W r o c ła w , a z W ie d n ia do P arjrźa, p rze z C r a tz , L ubjanę, (L a ika ch ) , Tryjest> W enecję,

- M e d jo la n , Genewę i Ljon*

( Dokończenie.)

Przybywszy do W ro cław ia, podróżni nasi zwiedzili tamtejszy te a tr , w którym uderzyła ich nadzwyczajna skromność w ubiorach mia- nowicic kobiet, do zaniedbania nawet docho­

dząca. » Jedna z n ic h , mówi a u to r, w loży pierwszego piętra obok nas samotnie siedząca, zajadała sobie spokojnie i zw o ln a, tak i i mo­

gliśmy przypatrzyć się wszystkim potrawom wie­

czerzy, która ja zajmowała przez dwa ostatnie

(2)

akty JDtetlti. » Napróżno aktorowie rozwijali talcnta sw oje, a śpiewak basista wznosił potę­

żny g ło s, grożący bjiskićm zawaleniem się sta­

rej sali teatralńćj, nic nie mogło tej damy od ulubionego jej oderwać zatrudnienia; zastosowy­

w ala ona do długości widowiska swoją biesiadę, tak iż ostatnie smyczka posunięcie towarzyszyło ostatniemu jej kęsowi.

Z W rocławia udali się podróżni traktem do O łom uńca, jadąc na Nissę (N eussen), Neuśtadt>

Leobselńitz i Opawę (T r o p p a u ), pierwsze m ia­

sto Austrji, gdzie najokropniejsze przebywać mu­

sieli drogi. Miasto Iio f, twierdze Ołomuniec i Berno ( B r iin n ) nie wiele zatrzymały a u to ra , który, spieszył do W iednia. W stolicy tej szcze­

gólniejszą uwagę jego zwróciły na siebie teatra, nad któremi a sżczególniej nad grą aktorów ob­

szernie się rozwodzi z. pochwałami. Mniej nie­

równie mówi o. samem mieście i jego. mieszkań­

cach. Znalazł tam mnóstwo Anglików o których t a ł w spom ina: n Napływ cudzoziemców, to jest Anglików, jest bardzo znaczny w W iedniu, w tej porze roku. Zacni ci wyspiarze, znający się do­

skonale na rach u b ie, tak jak wędrowne ptaki udają się na zimę do Rzymu i N eapolu; w Kwie*

tniu odw iedzają F lorencję, a następnie W iedeń, gdzie klim a jest umiarkowane ; lato przepędzają w północnych N iem czech, jesień w Szwajcarji, i fcnowu do Neapolu i do Rzymu w racają.» —

»Cóż można powiedzieć ó ogólnej postaci Wie-

(3)

dnta? — zapytuje a u to r— oto iż P arylanin może się obejść bez odbycia podróży dla powzięcia wyobrażenia o teni mieście. Niech tylko spoj­

rzy do koła siebie, a z n>ałą różnicą; może mu sic zdawać żc się w W iedniu znajduje.’ Taż sa­

m a domów wysokość, ten napływ na u licach, tenże łoskot wozów i różnego rodzaju pojazdów, które są liczniejsze jeszcze aniżeli w P ary żu .—

Co do pałaców, te mają prawie tenże sam charak­

ter, wyższość jednakże niezaprzeczona zostaje przy P ary żu , bo Wiedeń niema nic takiego coby się z Luwrem porównać d ało. » Dalszy opis Wie­

dnia jest podobny, do licznych już znajomych te­

go miasta opisow, pospieszemy zatćm z autorem ku południowym krainom .—Przćjężdzając przez Styrję zachwycali się podróżni widokiem rosko- sżnej doliny M u h r , która podług au to ra, jest najpiękniejszą, jak ą w idział po dolinie C ham ou- n i W Szwajcarji. »Tak jest kochani przyjaciele, mówi w tćm m iejscu, jeśli znużycie się kiedy­

kolwiek widokami Szwajcarji, jeśli nowych wzru­

szeń w nowćj szukać zechcecie k rain ie, pospie­

szajcie do Styrji; ujrzycie tam bardziej aniżeli w S zw ajcarji, gienjusz ludzki walczący w każdćj chwili z przeszkodami jakie stawia natura ziemi.

Ujrzycie ze wszystkich stron strum ienie, odwróco­

ne z korzyścią dla przemysłu, zasilające obszerne huty^ gdzie topią i przerabiają żelazo z gór Kar- njoli wydobyte. Ujrzycie jak piękna M u h r, spo­

kojny i przezroczysty z razu strumień , wzmożo­

(4)

ny w 'dziesięciomilowym biegu przez liczne po.

toki z parowów gór styryjskich spadające, staje się wkrótce gwałtowną rzeczką, którą napróżuo usiłuj.j utrzymać, w sztucznein łożysku, i która naw et często zagraża wybornej drodze przecho­

dzącej przez tę dolinę, od Miirzoschlag aż do G ratz, gdzieśmy przy b y li, przejeżdżając zawsze pomiędzy pobożneini pomnikami i kaplicami w na- der malownicznych miejscach niekiedy leżącemi.n K rótlo^nadm ieniw szy o pięknem miasteczku M ahrburg' i o Lub janie (Laibach), autor zaczyna gruntowniej nieco opisywać kraje południowe które przebyw ał, i tutaj talent jego więcej czy­

telnika zajmować zaczyna. Zastanawia się z po­

czątku nad granicą jak a między temi dwoma miastami oddzielać się zdaje Niemcy od W ło­

chów. « Ubiór i mowa mieszkańców nie dają się jeszcze odznaczyć zupełnie; jest to pomięszanic niejako dwóch narodów. Kobiety wprawdzie no­

szą tu ogromne buty nakształt stajennych, lecz dają się kiedy niekiedy postrzegać i zasłony W ło­

skie; niem czyzna łagodnieje, i przejmuje nieco auzońskiej eufonji.u

W Tryjeścic autor zwiedza teatr i zastanawia się nad grą aktorów. O mieście samćm dość krót­

ko mówi, bo właściwie przejeżdzał tylko przez nię. >iPowiadano mi że klimat Tryjestu jest n ie­

zdrowy, lecz dla tego żem doznał słabości Hv tein m ieście, nie myślę wnioskować iż tam zawsze chorować trzeba, tak jak ten Anglik, co widząc

(5)

■w Peronnic jedynie gospodynię swoją, napisał śm iało w dzienniku, żc wszystkie Pikardki ma­

ją czerwone włosy (*). To jednakże powiedzieć winienem, źe u p ał zdaw ał mi się być duszącyj ęcf łatw o pojąć można, wystawiwszy sobie miasto ścieśnione i ze wszystkich stron prawie osłonio­

ne najwyższemi górami. »

»Port T rjestu jest nictylko wybornein dla o- krętów stanow iskiem , lecz przedstawia nadto najwspanialszy i malowniczy widok. Zatoka do k o ła między najpięknićjszemi żainkniona góra­

m i, na których wznoszą się domy wiejskie, ogro­

dy i drzewa owocowe wszelkiego rodzaju, co

■wszystko odbija się w gładkiej wód powierzchni, okryta jest niezliczoną liczb4 statków wszelkich krajów i narodów. Widok jej jest pełen rozmai­

tości, wyższy jeszcze nad wyobrażenie jakie czy­

telnik mógł powziąć z szczęśliwie wykonanego opisania brzegów Adrjatyckiego morza w Janie Zbogarze (**); ze wszystkich stron wznoszą się w mieście nowe gmachy, domy wspaniałe: (pa- lazzi), wzmagające jeszcze bogactwo miasta, któ­

rego czynność i wzrastająca pomyślność przypo­

m ina Francuzom Havre-de-Gr&ce, również szyb­

kim wzrastający krokiem , i zapowiadający, żc

(* ) N a p o d o b n y z a r z u t z asłu g iw a łb y i a iłto r n a sz co do w ie śn ia k ó w p o ls k ic h , k tó ry c h ze z w ierzę ta m i p o ró w n y w a.

( * * ) R o m an s K aro la N odier.

(6)

w krótce stanie sic jednćin z najzamożniejszych miast Francji!.»

Udali się podróżni w dalszą drogę lądem , a rozmaitość i powaby, okolic które przebyw ali, wynagrodziły im opóźnienie jakiego przez górzy­

ste położenie dróg doznali. »Usiłowania bie­

dnych koni, których niekiedy po 36 zaprzęgają do niezmiernie obładowanych wozów, energi­

czne klęcia wychodzące z ust niemieckich, węgier­

skich lub' włoskich woźniców pod górę jadą­

cych, twarze tych ostatnich ogromnęmi najeżone w ąsam i, i ich czoła ozdobione różami i goździ­

kami, (gdyż równie kobiety jak męzczyzni w. tym .kraju zatykają rozmaita kwiaty na głowie) dzi- waćznością stroju rozśmieszają podróżnego i u- dzielają mu cierpliwości do przebycia komory-

Pominawszy mniej zajmujący opis podróży przez P a lm a - Not>a, C a m p a n a , Conegliano, T re fizę i M e s tr e , przedsionek niejako W ene­

c ji, zobaczmy jak autor wystawia nam to mia­

sto, z ło n a wód pow stające.« Widok jego, mó­

w i o n , jest przepyszny; zmionia jednakże s ty l ten .'skoro się więcej do miasta zbliżymy. Są to wspaniałe kościoły, podziwienia godnej budowy p a ła c e , lecz wszystko siłą czasu zaczernione i zniszczało. ILanały któremi sio płynie, odbijają jedynie zrujnowane gmachy i domy w połowie pustkami stojące; Tutaj niegdyś była W enecja, miasto najbogatsze, a nawet przez dwa wieki w Europie najpotężniejsze. Lecz już jej niema,

(7)

9

lu b przynajmniej do dawnej jest niepodobni}. Prze­

biegając długie jej u lic e , słyszymy tylŁo jedno­

stajny odgłos w ioślarzy, którzy z tein większy szybkością po kanałach żeglują, iż nie wiele na drodze spotykają przeszkód, nic wiele statkó\r któreby bieg ich wstrzymywały. Godne są je­

dnakże podziwienia ze wszystkich stron ukazu­

jące się ślady okazałości pałaców niegdyś świe­

tnych; są to szczątki pięknego c ia ła , któremu- życia nic dostaje. Nieliczni mieszkańcy zdają się być dozorcami pozostałymi do pilnowania tych smutnych zw alisk, przeznaczonymi niejako do

■wskazywania ciekawym szczątków takiej okaza­

łości i tylu bogactw. Przybywaiąc z M e s łr e , trzeba okrążać kilkakrotnie, chcąc z kanału kró­

lewskiego dostać się na wielki kanał. Znużeni nieco upałem i podróżą , przepędziliśmy wieczór w hotelu, w, wielkim gotyckim i zniszczonym ze­

wnętrznie pałacu naprzeciwko kanału umie­

szczonym i mieliśmy oczy ciągle prawie zwróco­

ne-na k a n a ł, po którym kiedy niekiedy przesu­

w ały się nieczęste i milczące gondoły. Serca, nasze zadrżały z radości, kiedy około ósmej go­

dziny w płynął do tej części kanału statek obcią­

żony muzykantam i, którzy piękny marsz z M o j­

żesza wykonywali. Byli to biedni arty ści, za m ałą nagrodą wieczorami w niedziele grywający- po szynkowniach; bardzobyśmy im byli wdzię­

czni,, gdyby byli dłużej nieco barwili niejaką' wesołością smutny obraz jakiśmy mieli przed o-.

i

(8)

10

czynią, i nieśli, ie tak rzekę, ź y ci^ w *e miej­

sca, w których śm ierć, lub milczeini śmierci

■wiecznie panować się zdaje. Sądziłem, (podług powszechnie przyjętego mniemania,) ii mieszkań­

cy Wenecji nie mieli innych środków kommuni*

t Łacji oprócz wody i wątłych łodzi swoich. Są­

d ziłem , źe najmniejsze wyruszenie się z domu wymagało żeglugi, lecz teraz błąd mój pozna­

łem ': wszystkie albowiem domy w W enecji, budowane na palach, obrócone są frontem do kanałów , które tworzą u lice, i wraz z placem Sgo Marka, stanowiącym znaczny przestwór lądu stałeg o , podobne są do domów miast innych.

Ciągną się po za wszystkiemi budowlami z tyłu ważkie uliczki, które jakkolwiek brudne i trudne do przejścia dla ludzi porządriych, dozwalają jednakże nieprzerwanej kommunikacji z całem m iastem , za pomocą 316 małych mostków po których przebywa się k a n a ły .»

»W enecja nie posiada łaźn i publicznych; dla tego zapewne i i Wenecjanie mają po szyję wo­

dy do koła siebie. W jednym tylko hotelu znaj- dują się wanny do kąpieli, za jednodniowem po-' przedniein zamówieniem. Musiałem się więc do tego zastosować; zaprowadzono mnie do pewne­

go rodzaju piw nicy, gdzie dopiero zstąpiwszy po marmurowych schodach wcale nieoświeconych, znalazłem się w tak bogatćj i wspaniałej łazience, i i najdumniejszy Doza mógłby się w niej mieścić.

Po kąpieli i dobrćin śniadaniu, udaliśmy się na

(9)

— 11 —

zwiedzenie osobliwości W®nec;i, to jest kościo­

łów . >W istocie,_j>prócz pałacu Manfredi, który posiada piękną galerję obrazów, przez cały dzień oglądaliśmy tylko sainp kościoły. Są one tak p ięk n e, i tyle łączą w Sobie wszelkiego rodzaju przedmiotów uwagi godnych, iż najściślejsi na*

w et znawcy zadowoleni być muszą ich widor kiem. Wszystkie prawie zbudowane są z m ar­

m u ru ; ale kościół K arńielitów bosych, których zakon j u i nie istnieje, przechodzi wszystkie oka­

załością. Przedstawia on nadzwyczajną obfitość m arm uru wszelkiego rodzaju i wszelkich k rajó w ; zewsząd błyszczą się ozdoby ze z ło ta , śrebra lub drogich k a m ie n i, a nadewszystko uderzają obrazy Tycjana i T in to reta, których tyle jeszcze d zieł w rozmaitych pomnikach W enecji się znaj- d uje, iz dziwić się potrzeba i c iycic dwóch tych m alarzy na wykonanie tylu prac znakomi­

tych wystarczyć mogło. » Pomimo ciekawości nie mógł autor być na małym teatrze improwi- zatorów w łcsk ich , z powodu i£ nie tego dnia nie wystawlano. Będąc nazajutrz na operze w teatrze S a n Benedetto znalazł sposobność zasta­

nowienia się nad artystami i nad tak wysławioną muzyką W łochów , w której on jiic upatruje tak nadzwyczajnej doskonałości. O rkiestra,ze śpie­

w akam i ubiegała sie prawie o fałszywe .wykony"

w anie m u zyki, co jednakże n i e wstrzymywało widzó\y od hucznego poklaskiwania.

(10)

Dnia 16 M aja, rzuciwszy ostatnie na Wenecję spojrzenie, opuścili to miasto podróżni nasi, u- dając się do Padv^y «najokropniejszego i najsmu­

tniejszego z miast jakie dotąd w idzieli.» Zwie­

dziwszy następnie W iceńzę, przybyli do W ero­

ny. »Miasto to jest najbogatsze i najhandlowniej- sze ze wszystkich zwićdzonych d otid przez nas mirtst we W łoszech. Posiada ono znaczną dosyć liczbę starożytności rzym skich, amfiteatr mnićj starannie zachowany aniżeli w Nismes, oraz w ie­

le pomników rzymskićj architektury.— Zwiedza*

jąc M edjolan, autor podziwia piękność i ogrom- nóść sali teatralnej , dosyć chwali grę artystów, i narzeka na publiczność, która tak się nie­

spokojnie w czasie sztuki spraw uje, i i najhu­

czniejsze nawet mićjsca w operaclr Rossiniego szm er i łoskot- zagłusza. — » Wyszedłszy wcześnie -z hotelu mówi autor, zwiedzaliśmy kolejnie prze- ehadzkrpubliczne , Cours, Foro, am fiteatr, łu k tryumfalny Syinploński, około którego prace, przez długi czas zawieszone z powodu głównej osoby na wszystkich płaskorzeźbach ukazywać się ma- J‘l ccJ» wznowione teraz zostały ź największą gor­

liwością. B onaparte, który istotnie do historji juz tylko dzisiaj należy , ma zatrzymać miejsce swoje na pomniku wystawiającym go w różnych ubiorach i w czasie najznakomitszych dzieł ży­

cia jego. Niedaleko z tamtąd wznosi się łuk try ­ umfalny M arengo, mający obecnie napis : P aci poputorum sospi-li. Z tamtąd, przechodząc przed

(11)

- 13 —

K olum nam i rzy m sk ie m i, szczątkami Herkulesa św iątyni, przybyliśmy do katedry ( i l duom o), która ogromnością swoją i wspaniałością budowy przewyższa wszystkie kościoły, jakie nam się widzieć zdarzyło. » Pochwala dalej autor teatr JM arjonetek, którego mechaniczne osobki i mó­

wiący za nie ukryci aktorowie lepiej nierównie grają od artystów T heatro B e. Nie mógł wi- dzićć dla pośpiechu teatru Curcano i Canob- biana,' oraz sali towarzystwa filarmonibznego. i

• Nazajutrz wyjechali podróżni do Como, któ­

re z powodu wezbrania przyległego jeziora było w znacznej części zalane wodą. Zwiedzali tam bardzo piękny pałac i ogród Królowej angiclskićj K a ro lin y, oraz dom P lin ju sza młodszego, który nigdy bćz wątpienia nie b y ł przez niego zamie­

szkiwany. Znajduje się tam ów osobliwszy wodo­

trysk o którym ztakićm podziwieniem mówi Pli- njusz w liście do Licynjusza. W odetrysk dziś je ­ szcze naw et przedstawia dziwne zjawisko, które tylko wzrostem i opadaniem morza wytłumaczyć by sobie można, to je st, iż woda wznosi się z rana w sadzawce, a opada wieczorem, na czte­

ry prawie stopy. Blisko wodotrysku widzieć sic daje także w dom u P linjusza, godna uwagi ka­

skada O rrido, spadająca z łoskotem z wysokości stóp 250. W czasie przejaźdzki podróżnych po jeziorze zaskoczyła ich nagła burza w której .le­

dwie uniknęli niebezpieczeństwa. »Brzegi jezio­

ra M agiore, mniej powabne i uśmiechające się

(12)

l i

aniżeli jeziora C om o, również są jednak okry­

te domami wiejskiemi, w których osadnicy An- gielscy zamieszkują. Niedaleko miasta Arona wznosi się posąg Sgo Karola, który ma najmniej 36 stóp wysokości, i z odległości półtory mili po- strzegąc sig/daje. Jezioro większe aniżeli Cóino, mniej wszelako niebezpieczne jest dla żeglarzyj Częste na niein znajdują się miejsca do wytchnie­

nia. Wyspy zwane Boromejskieini, zasługują przez piękność swoją aby były zwiedzane. Isola, M o d re, pierwsza którą się napotyka, niezm ier­

nie malowniczy przedstawia widok; zasadzona jest najrzadszemi drzewami zagraniczncmi i zamiesz­

kana przez stada bażantów, kur afrykańskich i pta­

ków zwanych ciekawemi, które za każdym kro?

kiem napotkać można. Wyspa wydaje najlepsze cytryny w Europie. Isola-B ella, o 20 minut tyl­

ko od pierwszej odległa, i należąca od wieków do familji Boromeuszów, ma być nierównie je ­ szcze piękniejsza aniżeli wyspa M a tk a $ lecz za­

letę tę winna jest poczęści ozdobnym budowlom i regularności rysunku ogrodów, co podług mnie mniej ma nierównie p ow abu, jak nieco dzika postać M ą d ry. H rabia Borom eusz, am­

basador Austrjacki w Bzyinic, w pałacu na wy­

spie B eili, gdzie corocznie przez cztedzieści dni, przebywa, zgromadza zbiory obrazów i posągów.—

W ysiadłszy na ląd w Laveno, podróżni przyby­

li bez przypadku do Bavcno, n a granicy P ie­

m ontu, a z tam tąd zbliżyli się do S im p lo n u i

(13)

odpoczęli w Domodossolo.n Drzyjcie przyjaciele kochani, oto nadszedł dzień okropny; jutro prze*

bywamy Simplon.n Tak się odzywa autor na wi­

dok tej wysokiej góry, której sławny gościniec na wiosnę ledwie podobny jest do przebycia, z powodu licznych i zbyt widocznych niebezpie­

czeństw . Nie można ju ż było wracać się od te­

go punktu; musieli więc podróżni pomimo naj­

miększej obawy puścić się za innemi tą drogą.n Od dwóch dopiero dni pojazdy toczyły sic na kołach bez san ek , lecz nie mniej przeto wiel- kićm było niebezpieczeństwo, podróży, ponie­

waż nieco ciepła które się czuć dało, wzruszy­

ło wszędzie śniegi, które już nawet w niektó­

rych mićjscach zaczęły się zawalać, a łącząc się w staczaniu, tworzyły straszliwe lawiny , prze­

strach tego nieszczęśliwego kraju. Jedna z tych law in, okrywających niekiedy półmilową po­

w ierzchnię ziemi, zasypała przed miesiącem ca-?

łą wioskę w Walezji.ti

Przez jedenaście godzin przejeżdżali podró­

żni tę straszliwą górę, a te były dla nich je- dynastą 'wiekami niespokojności i przestrachu.

»Oddawaliśmy przez tenczas hołd gienjuszowi który był drogi tej założycielem , lecz hołd tea pomięszany b y ł z przerażającą niespokojnością.

Caesar, m o ritu ri te sa lu ta n t.—Oto w kilku wy­

razach historja naszej podróży: Wyjechaliśmy o trzeciej godzinie z rana, i podziwialiśmy w Cre- vola, przy początku góry, śm iały most nad stru­

15 — ,

(14)

mieniem Diveria wzniesiony. Jadać <1 ajej pośród scen najpysznićjszych i malowniczych wiuoków, przybyliśmy do tćj ponurej doliny Goudo, gdzie wiszące ze wszystkich stron nad głową. podró­

żnego skal’y, otwarte pod nogami przepaści, z ło ­ skotem toczący się potok, szmer zasilających go kaskad, tworzą obraz najszczytniójszćj okropno->

ści. Po sześciu godzinach podróży,-przybyliśmy do wioski Simplon, gdzie wieczne panuje zimno, i którą niszczą lub przerażają zagładą lawiny i' wiszące nad nią skały. Jeszcze dwie godziny,"

a staniem^ na szczycie góry, dla tego mianowicie okropnej, iż z tego dopiero miejsca oko nie wi­

dzi nic oprócz obrazu martwej natury, oprócz- drzew niedołężnych i śniegów beż końca.«

Niebezpieczniejszem jeszcze było spuszczanie się z góry od szczytu Simplonu. Lecz podróżni, przetrwawszy obawy i wszelkie niebezpieczeń­

stwa, tocząc się ciągle z niepojętą szybkością po nad przepaściami na tysiąc może sążni głębókie- mi, dotarłszy czwartej, a nakoniec i piątej galc-

;rji'w s k a le wykutej, przybyli do Berisaal, a na­

stępnie do Brieg, gdzie góra i niebezpieczeństwa koniec swój biorą.

»Lccz przybywając tam, mówi autor, nie można wstrzymać sic od zrobienia tej uw agi, iż czło­

wiek w- dumie swojej mniema źe naturę poko­

na, ale ta wieczna natura urąga się z chwil kilku usiłowania którem chcą ją ujarzmić. Gie- tijusz czujny, pełen niespokojności, łączący potę-

(15)

17

g,ę i usiłowania hic!ów kilkunastu zdziwionych ze tylko jedno mają imiĄ mówi: »Chcę aby tam­

tędy przechodzono, gdzie natura przejścia zabra­

nia , chce aby dwa wozy przebywać mogły obok siebie W r ozpędzie te Alpy, na szczyt których zale­

dwie m uł z trudnością mógłsię w'ydostać.<> Naty ch- m iast sto tysięcy rąk działać zaczyna; ze wszyst­

kich stron rozsadzają sk a ły , rzucają mosty na sto stóp nad przepaściam i, ziemię wspierają o- groinne inury, potoki toczą się do niezmiernych w odociągów , i istotnie z łatwością przebywać można te miejsca które niedostępnemi dotąd były. Zaledwie trzy miesiące letnie upłyną, kie­

dy jesień ulew am i sw;cn)i przybywa kolejnie podmywać skały których posady podcięto ; wa­

lą się one wówczas, porywając z sobą na dno przepaści ogromne urwiska tej sztucznej drogi, którą za nieuległą zniszczeniu uważano. Poto­

ki te, które wstrzymać usiłow ano, nadzwyczaj­

nie niekiedy wezbrane, nie znajdując dosyć ł a ­ twego odpływu w kanałach które im przysposo­

b iono, zalewają część drogi, lub wzmożone oporem jaki znajdują, porywają mosty nad zwy­

czajnym ich brzegiem zawieszone. Nadchodzi zi­

ma z ogromneini śniegami, które własnym cię­

żarem na szczycie góry rozwalają się za pierw­

szym w iatru zadm uchem , za pierwszym słoń­

ca prom ieniem , a spadając z najokropniejszym łoskotem z najwznioślejszych cyplów góry, i łą-

3

(16)

_ 1S —

c z ą c s ię z innemi massaml śniegu na niższych Bokach góry napotkanego, wywracają najcięższe skały1^ Wyrywają z korieniam i'najsilnićjsze drze­

wa, i torują sobie przez drogę ręką ludzką zdzia­

ła n i', straszliwe przejście, które długo jeszcze"

poznać można po zniszczeniu jakiem na półtory lńili niekiedy powierzchnię góry okryło.« Dro­

dze te/ Z tak nadzwyczajnym! urządzónćj kosztem' przepowiada autor stopniowe zniszczenie, któ­

rego dzika w tych miejscach natura , przez cią- g rc ’ działanie swoje dokona. Główną zaś przy­

czyną' tego będzie niedostatek potrzebnych do jćj utrzymywania funduszów. W ówczas, mó- yfi' atitor, m uł wróci na ścieszkę, którą sam tylko może znać b y ł powinien ; a przecho­

dzień, mniej wygodnie, ale bezpieczniej podróżu­

ją c , podziwiać będzie szczątki najzuchwalszego przedsięwzięcia jakiego kiedybąć dokonano, aż TłreśzSćife'' natura', odzyskując wydarte sobie na' chw ilę p ra w a , mchem nakoriieć pokryje tó' zdu- inićW ająće-dzieło.« -

»Język włoski panuje od jeziora M ctgiore aż do Domodossoli, francuzki zaś aż do Brieg, gdzie kończy. się.Simplon, a zaczyna długa i rozkosz­

na dolina szwajcarska zwana W alezją. Tutaj?

trzeba było powrócić znowu do języka niem iec­

kiego,/którego z pośpiechem zapom niałem . Uda­

jąc się ciągle brzegiem Rodanu, który, słaby je­

szcze, oznajmia się już wielką gwałtownością i

(17)

- (19 -

nieraz niszęzy oŁ>iltc .okolice przez które prze­

pływ a, przybyliśmy jio oberży Złotego-L w a, w iTourtemague, „gdzie nas z najotwarts?ą przyjęto jgnścinaaścią. Postępując jeszcze ponad,Rodanem, przybyliśmy do Sion, gdzieśmy znowu usłyszeli je ż y k francuzki, .pbok .obyczajów i. pros to ty w,a- lęzyjskiej. Jeszcze widzieliśmy ładne m ałe ka­

pelusiki, pełne wyrazu i wdzięków twarze wie- iniaę.zek Walezyjskich, a nade\vszystko malowni­

cze widoki drogi wiodącej do J\lartigny, (*)•»

Autor pddaje w tern miejscu w inqą pochwałę .poczciwości i uprzejmości szwajcarskich oberży­

stów, mianowicie w kantonie W ad. Chcieli na­

stępnie podróżni udać się na Bern, i zwiedzić je­

ziora Thun i B rientz, ale zimno nadzwyczajne nie dozwoliło iin tego. Dążyli więc .brzegiem jeziora .Genewskiego od rozkosznego miasta V-e- vey, aż do L ozanny.— Krótki opis dalszej przez Szwajcarją podróży, jest tylko powtórzeniem te*

go co nain tylekrotnie ju2 powtarzali podróżni.

Wjnniśiny tu jednak przyuczyć uwagi autora ja­

(* ) R o sk o sz n y te n .k ra j d rę c z ą .,je d n a k ie .d w je c h o ro b y , to je s t n a d ę to s ć g a rd la n a w o l ą z w an a, i k r £ t y n i x m, alb o n a ­ t u r a l n a n ie d o łę in o ś ć w ła d z u m y sło w y ch . Szczęściem je­

d n a k i e d la lic z n y ch .^vie.śni^tów tą o statn ią klęsk."},dotknię­

ty c h , p a n u je w k r a ju k o rz y s tn y p r z e s ą d , i i . od. z n a c z n ie j­

szej lu b m nie'jszej Iic?.by" k re ty n ó w w c ałej ro d z in ie , z ależ y w ię k s z a la b m n ie js z a -j« j potnys'Uio,ść.

(18)

kie czyni nad obojętnością Francuzów na te cu­

da n atu ry , jakie zawiera ziemia szwajcarska.

Dziwi on się iż Paryżanie spieszą do H av re, do Dieppe, dla widzenia m orza, kiedy tymczasem dziesięć dni tylko czasu oddala ich od Chamou- ni, i od tylu skarbów naturalnych piękności, któ­

rych wyobraźnia ludzka przedstawić sobie nie jest zdolna, i których opisy martwy tylko kreślą obraz. »Nie wiem,, mówi dalćj, jak pogodzić tę obojętność na cudowności wyższe nad wszystkie inne cudowności, z tyin w rodzonym Francuzom sinakicm do wszystkiego co jest prawdziwie pię­

knem. Nie mogę nadto zachęcać przyjaciół moich którzy podróży tej jeszcze nie odbyli, iżby nie oddalali od siebie dłużej najżywszej i najpraw dzi­

wszej roskoszy jakiej doznawać mogą. A kiedy oczy ich ztrudzone będą podziwianiem szczy­

tnego widowiska tych cudów natury, niechaj wzrok opuszczą na ziemię; ujrzą tam , coby samo już godnem było podróży, ludzi istotnie dobrych, łagodnych, poczciwych i gościnnych.)) »Nie pa­

miętają w dolinie Chainouni iżby się kiedy kra­

dzież wydarzyć m ia ła , a m orderstw o jest zu­

pełnie nieznanym wyrazem w tym szczęśliwym k ra ju , który nie ma żadnego związku z resztą świata jak tylko przez cztery miesiące w roku.»—

Opisawszy powrót swój do Paryża, zamieszcza autor w kilku wierszach treść, wszystkich w ra­

żeń jakie w ciągu podróży sprawiły na nim ro-

(19)

— 21 —

zmaitc kraje i narody, i co w którym szczegól­

niej go uderzało :

P o rz ą d e k ’ i d o k ła d n o ść ro z m a ity c h a d m in is tra c ji p u b li­

c zn y c h w P ru ss a c h ; w sp an iało ść b u d o w li w B e rlin ie ; — n i e c z y s t o ś ć k r a j u p o l s k i e g o ; — w y b o rn o ść te a ­ tró w w ie d eń sk ic h ; — ro sk o sz n y w id o k z p o rtu T ry jc s ts k ie - go ; — d a w n a św ietp o ść i p o n u ro ść d zisiejsza W e n e c ji; — ro sk o sz n e d ro g i i o b żarstw o W łochów ; — p ie k n e sale te a ­ tr a ln e i m ie rn a e x ek u c ja m u z y k i i d ra in in a ty k i w M edjola*

n ie i we W ło szech w 'o g ó ln o ś c i; — z ac h w y c ając e b rz e g i je ­ zio ra Como ; — p o d z iw ia n ia .g o d n e o k ro p n o ści Sim plónU ; — cu d o w n e w id o k i S z w a jca rji i S a b a u d ji j — d o b ro ć i gościn­

n y c h a r a k te r W a le z y jc z y k ó w i m ieszk ań có w gór w ogólno­

ś c i; — p rz y je m n a d ro g a z G en ew y do P o n t - d ’A in ,

II.

Podróte w prowincjach wewnętrznych Ko­

lumbfi, przez Pułkownika J.P . Hamilton, ex-Kotmnissarza Króla Angielskiego p rzy

Rzeczypospolitej Kolumbijskiej.

( D okończenie.)

•>

»Zna]dujc się również w Kolumbji wielka m ałp rozmaitość. Słyszeliśmy pewnego dnia w lesie świstanie m ałych m ałpek zwanych m ico s; spoj­

rzałem na drzewo chcąc je odkryć, ale liście tak były gęste, iz nic mogłem postrzedz źadnćj.

(20)

M ałe to zwierzątko .niezmiernie jest .przezorne, a w środkach bezpieczeństwa.jakich używa przy rab.oY^a.nju plantacji, okazuje dowcip zadziwiają­

cy. Jeśli idzie o kradzież kokosów, melonów, ryżu lub owoców, jedne włażą dla straży na szczyty drzew , aby o zbliżaniu się nieprzyjacie­

la ostrzedz towarzyszki, kiedy te tymczasem głó­

wną czynnością są z a ję te ; widziano nierąz że karały niedbałych szyldwachów. G ospodarznasz pow iadał, iż razu pewnego gromada tych m ał­

pek, w padła na pole w którćm kilkunastu ludzi pracowało ; że im skradły całą żywność jaką z sobą przynieśli, a ukrywszy ją w przyległych krzakach, sprawiły sobie następnie wesoły ban­

kiet.

»Nie mniej liczne jest w tym kraju ptastw o, a ornitologista znajduje tam obszerne pole do czy­

nienia postrzeżeń; na brzegach rzeki P a is, po­

między niższemi górami jednej gałęzi Andów od- dzielającemi Plata od P opayan, widziałem po raz pierwszy papugi czarne z żółteini dziobami;

łid a ło mi się złapać p a rę , dla zawiezienia do A nglji; jedna z nich zdechła mi w czasie żeglu­

gi, druga przybyła zupełnie zdrowa, lecz wkrót­

ce po wylądowaniu przypadkowo zabita została.

Darowałem ją jednemu z przyjaciół moich w ła- scipięlo\vi pięknego zbioru ptaków wypchanych.

Nie widziano-jeszcze tego gatunku papugi w AlM-

-glji- -Widziałem także bardzo ładnego ptaszka zwanego a sulejo, wielkości kajjarka; b y ł (>n

(21)

23

W klatce; piórka m iał blado'- niebieskiego ktilo- rii, a śpiew jego nader był przyjeifihy. W łaści­

ciel ptaszka tego pow iadał ini ze on pochodził ż doliny Cauca. Znajduje' się tu inny* jeszcze ptak P laton zwany; jest On trójkolorowy, żółty czarny i czerwony, w wielkości1 równy m ałej pa­

p u d ze; : powtarza ciągle odgłos dios t i de. Jest tam jeszcze rodzaj małpek brunatnych z ogonem

•włosami’ okrytym j oraz inny koloru jasno b ru ­ natnego z długim ogonem ; te drugie chodzą za­

wsze licznemi {pomadami', a kiedy mają prze­

chodzić z jednego' drzewa na d rugie, lub prze­

bywać m ałe rzeczk i, trzymają się wszystkie za ogony.

»W idziałejn w Liano Grandę, rzadkićj piękno­

ści p apugę; pióra jej m iały świetną żó łto ść, a kbńce skrżydeł były czerwone. Pupuga ta była d u ż a , bardzo łagodna i-w ym aw iała nader do­

bitnie', niektóre hiszpańskie wyrazy. Zabaw iła in n ie' niespokojność jednej indyjskiej słu żącej, która ją przyniosła do pokoju w którym znajdo­

waliśmy się na ów czas; m łoda ta dziewczyna zdaw ała się być bardzo przyw iązanado tego rzad­

kiego ptaka i obaw iała sic abyśmy go nie zabrali;

zaręczyć jednak m ogę, iż gdyby b y ł właściciel chciał mi ją sprzedać za 50 dollarów , byłbym ku p ił; sprzedaż ta przyszłaby była do skutku, gdyby nię gospodyni domu, która nie chciała się z ulubionym ptakiem rozłączyć. Pierwszy raz dopiero zdarzyło mi się oglądać żółtą papugę, i

(22)

24

juź podobnej nigdy nie -widziałem, w plantacjach tych znajdowało się wicie w ieprzy, które tuczo­

n o ; były one własnością Doktora Soto. Dok­

to r-te n pos.adał wiele zwierząt domowych, a miedzy ińnćtui parę paw iów , z których jeden juź od 30 lat u niego zostawał. Uczynił on nam uw agę, źe samice tego ptaka wszystkie prawie zdychały. P ragnął mocno mieć kilka jaj pawich;

obiecałem mu więc przesłać mu ic h parę z Bo- gota. W ogrodzie jegp. l»yło niewyczerpane, źró­

dło rozrywek; wszystko najpiękniejszym odzna­

czało się porządkiem ; wicie m ałych strumyków sztucznych skrapiąło w różnych kierunkach po-;

wierzchnie ogrodu, i dostarczało obfitej wody ' drzewom i roślinom we wszystkich porach roku.

Godny ten człowiek był uczonym botanikiem , i pow iadał, źe w prowadził wieje drzew i roślin do doliny Cauca. Pokazywał nam niektóre z nich, będące w stanie najpiękniejszego kwitnienia.

Doktór Soto posiadał oprócz roślin i drzew owocowych niezm ierną ilość zioł lekarskich, któ­

rych zdaw;ał się gruntownie znać wszystkie w ła­

sności. Poświęcając znaczną część czasu swego uprawie i .zbieraniu ziół rozmaitych, sta ł on się, Stym Łukaszem tej okoliey, leczył zarazem s ła ­ bości duszy i ciała. »Nigdy nam się nie naprzy­

krzyło przechodzić po tym powabnym ogro­

dzie, mówi dalej autor, a doktór doznaw ał p ra­

wdziwej roskoszy, widząc żeśmy się tak wiele najmowali jego wychowancaini. Zabaw ił nas o­

(23)

25

powiadaniem sposobu jakiego użył do obcho­

dzenia wielkiego zwycięztwa które Boliwar pod Boyarca otrzymał. C hciał on dla pomnożenia radości jak ą ta przyjemna spraw iła wiadomość, upoić wszystkie zwierzęta dom ow e; k azał więc dać koniom sw ym , b y d łu , trzodzie i drobiowi, tyle soku trzcinowego, ile wypić mogły; najwię- cćj ubawiły go pocieszne skoki wieprzów.

- wPrzed wojną ostatnią tłusty w ół kosztował tyl­

ko 16 dollarów , w dolinie Cauca. Owce kocą ' się tam dwa razy do roku. Opowiadał nam mię­

dzy innemi doktór, i c pomiędzy wężami tćj doli­

ny znajdow ał się jeden zwany j a r ra m a ; jest on m ały i ma zupełnie barwę liści tytuniowych ; ukąszenie jego uważane jest za bardzo niebez­

pieczne, ale szczęściem dla mieszkańców, zwie­

rze to jest bardzo rzadkie, i najczęściej bywa znajdowane w stanic zdrętwienia. Znajduje się w okolicy dosyć wielki pająk 'nazyw any przez mieszkańców caya; przebywa pospolicie na grun­

tach nierównych j między skałam i. Owad ten tak gwałtowną i przenikliw ą ma w sobie truci­

z n ę , iż kiedy ta padnie na ciało człow ieka albo naw et m uła, we dwie lub trzy godziny śmierć sprawić może. W wielkićm jeziorze - niedaleko m iasta znajduje się ziemnowodny zwierz zwany guagua; jest on koloru brunatnego, a po bokach ma białe plamy: w wielkości dochodzi miernćj świni, i jak ona okryty jest grubą szczeciną; lu- bownicy jedzenia w Buga, ęcnią bardzo jeg«

4

(24)

26

mięso. W yrabia on zawsze na brzegu jeziora nory, do których się przed nieprzyjaciółmi ehro- ni; z dwóch zwykle otworów jeden zatkany by­

wa liściami; najosobliwszym w tćm zwierzu jest to, iż w ogólności, w norach znajduje się zwy­

kle i aq u e s, który z nim żyje w najlepszej zgo­

dzie. Guagua żywi się rybami i korzeniami. Po­

lują tu na m ałe zwierzątko zwane g u a tin ; ma ono Wielkość zająca, a włos gruby koloru jasno­

zielonego; biega bardzo szybko, i staje sic przy­

jem ną dla myśliwych rozrywką; mięso jego jest bardzo delikatne. Brzegi rzeki Cauca obfitują w bobry i wydry: dostałem kilka skórek tej o- statniej; kolor futra jćj jest ciemny a włos mięk­

ki i jedwabisty. W iadomości powyższych udzie­

l i ł mi Senor Vinccnte Bam iler, pierwszy alkad W Buga; i wielki myśliwy; opow iadał mi on dosyć ciekawe zdarzenie swoje, które przekonywa, że jad wężów nie zawsze ma niebezpieczne skut­

ki, kiedy ukąszenie m iało miejsce w części tłu ­ stej ciała. Był on pewnego dnia na polowaniu i przebiegał dolinę wysoką zarośniętą traw ą, kiedy w tem nagle rzucił się na niego ogromny aqucs. Nim zdążył wymierzyć do niego strzelbę, płaz ukąsił go mocną w łytkę, ale kiedy goto­

w a ł się do powtórnego natarcia, poległ od wy­

strzału. Rana była znaczna, krew dobywała się przez pończochę, i nie m iał nic do przyłożenia na miejsce ukąszone; m usiał więc w tym stanie przez trzy godziny zostawać. Przybywszy do do­

(25)

27

m u, natarł nogę ziarnkam i rośliny a lgala, któ*

re są rodzajem antidotum przeciwko jadowi ga­

dzin, i w yzdrowiał. Scnor Vincente powiada, iź jak mniema, winien był życie tej jedynie okoli­

czności, że zęl»y węża nie przeniknęły ciała tłu st­

szego u nogi. Ziarnka algali zamknięte są w ł u ­ pinie tak jak pieprzu; kolor ich jest czarny z hiałem i prążkami. Pow iadał mi ta k ż e , iź mieszkańcy Kantonu Buga są pracowitsi i lep­

sze zachowali obyczaje aniżeli ich sąsiedzi, i że dla tego też są szczęśliwsi. Uważałem u nich bardzo dowcipny sposób przenoszenia wody z rzeki do miasta Buga. Sześć grubych trzcin cu­

krowych umocowanych jest z obu stron sio d ła , przypiętego na grzbiecie m uła; napełniają je wo­

dą, a na wierzch ładunku tego nakładają gałęzie, aby się przez poruszenie m uła nie w yw rócił.

Niedaleko od tego miasta znajdow ał się gruby ta m a ry n , którego Baron Humboldt przed lat 25 w ym ierzył obwód, udając się przez Buga do Qui- to; ale czas co niczego nie oszczędza, zniszczyły nakoniec to piękne drzewo.

W idzieliśmy tu pierwszy raz wielką macaw (rodzaj ptaka z Indji Zachodnich pochodzącego) która ma ciemno-zielone p ió ra, a głow ę-szkar­

łatnego koloru ; jest ona większa aniżeli' m acaw sz k arłatn a, i głos ma grubszy. Przywiozłem z sobą jedną do Anglji.

W ydarzył mi się tej nocy przypadek, który, wyznam otwarcie, mocna mnie zasmucił- Była

(26)

__ 28

to śmierć małego ulubionego zw ierzątka, które było towarzyszem podróży inojćj i dowcipnemi figlami mocno mnie rozweselało. Miałem z sobą małpeczkę zwaną inico , darow aną'm i przez gu­

bernatora prowincji Popayan; aby jćj się nic nie wydarzyło przykrego w nocy, przywiązałem ją w jednym kącie pokoju, a poniewraż noc b y ła niezmiernie g orąca, zostawiłem przeto okna otwarte. W połowic prawie snu mego usłysza­

łem szelest którego nic mógłbym opisać, lecz który nic był tak mocny iżby innie m iał prze­

budzić zupełnie; nie uważając więc na to , zno­

wu zasnąłem. Za przebudzeniem się z rana, pier­

wsza rzecz którąm postrzegł, była moja biedna m ałpcczka nieżywa i rozciągniona na podłodze.

Podniosłem j ą , a oglądając ze wszystkich stron, postrzegłem zakrwawioną z jednej strony szyję.

Pokazałem to m urzynom , a ci powiedzieli mi, że ją zamordował wielki nietoperz zwany upio­

r e m , który do ostatniej kropli krew z niej wyz- sał. M ałpka ta była bardzo przyjemna ; naju- lubicńszą jej rozrywką było chwytanie pająków, much i innych małych ow adów , które zjadała.

Zamykałem później starannie okna, z obawy aby upiorom nic zachciało się i mojćj krwi skoszto­

wać. Zwierzęta te! tak zręcznie z ofiary swej krwi dobyw ają, jakby naw et najbicglejszy chi­

rurg nie potrafił za pomocą lancetu sw ego; a vr czasie operacji, poruszają lekko skrzydłam i dla ochłodzenia pacjenta i zapobieżenia aby się

(27)

ijic przebudził. — W Buga wyrabiają bardzo wic­

ie rodzajów g alaret, które rozsyłają do różnych p row incji, jako najlepsze w całej Kolumbji. — W całćj dolinie Cauca nie widziałem ani męz- czyzny ani kobióty z wolą u szyi.

D rzew a p a lm a ch risti, którego owoc 'wydaje oliwę zwaną kasłorow ą albo r ic in , rośnie tu w obfitości: mieszkańcy doznają udręczenia od dwóch Todzajów pluskiew, po ukąszeniu których drapiąc ciało można sprawić zapalenie. Są one ciemniej­

sze niż europejskie i bardzo szybko biegają. W i­

działem ich w iele, ale za to w Buga nie znają ani pcheł, ani niguasów, które to owady są nic- znośńćm udręczeniem innych okolic. Zatrzyma­

liśmy się w P opayan, dla przepędzenia tain pory dżdżystej; deszcz zaczynał padać zwykle o czwar­

tej godzinie z południa, nie ustając aż do rana n azaju trz; ale wkrótce sło ń ce, od chmur oswo­

bodzone, ukazywało się w całej świetności-, a przechadzka przed śniadaniem odbyta spraw iała nam najżywszą roskosz; powietrze było czyste, świeże i miłym kwiatów zapachem napełnione.

Przyrodzenie przedstaw iało zachwycający widok, drzew a, traw niki, wzgórza okrywała najbogat­

sza zieloność* Nie wiele mieliśmy zasługi wsta­

jąc rano, ca łą noc bowiem dręczyło nas nieskon- czone mnóstwo pcheł, które nam chwili spoczyn­

ku nie dozwalały. Dokuczały nam również mo­

cno niguasy; są to m ałe niedojrzane prawie o- kiern robaczki, przebijające skórę w palcach u nóg

(28)

pod poznokciaini, dla złożenia tam jaj sw oich;

dwa lub trzy razy na tydzień musieliśmy je ka­

zać wydobywać. Mieliśmy małego Indjanina nazwiskiem Joachim , który w tern szczególniej­

szą posiadał zręczność. Uzbrojony długą igłą*

odbywał tę operacją z taką łatw ością, iż zale- dwieśiny ją czuli. Lekki ból w palcach u nóg, oznajmia że się w nich niguasy znajdują. Nie­

łatw o jest wydobyć je bez rozdarcia skóry, ale Joachim rzadko chybiał w ich wydobyw aniu;

m ała plamka biaław a wskazuje miejsce uwol­

nione od nieprzyjaciela; tam to znajduje się niguas otoczony ja ja m i; po wyciągnieniu podo­

bny jest do m ałej p e r ły ; naciera się potem miej­

sce popiołem z tytuniu, a rana we dwa lub trzy dni się goi. Gdyby zaniedbano tej ostrożności, i zostawiono robaczki w ciele, jaja by dojrzały, m ałe powstałe z nich poczwarki zaczęły by nur­

tować ciało, co nader przykre sprawiłoby boleści.

Powiadano m i, że niektórzy z żołnierzy Morilla nie mieli tej przezorności, i g angrena, która była skutkiem zaniedbania, ogarnąwszy wkrót­

ce i inne części ciała, o śmierć ich przypraw iła;

innym musiano nogi urzynać, Niezmiernie nam przykro było chodzić po kamieniach tego dnia kiedy nam owady te z palców wyciągano.

Zakończamy tę uwagi nad historją naturalną, nadm ieniając, iż w całćj Ameryce południow ej, choroba wścieklizny, tak straszliwa dla rodzaju psiego, zupełnie jest nieznana. Na brzegach

(29)

Oceanu spokojnego znajdują m ałą muszlę, z któ­

rej utrzymują nader piękną farbę purpurow ą;

jest ona świetna i nigdy nie płowieje. Dla o*

trzymania jej wyciągają ślimaka ze skorupy a£

do połow y, i lekko go ściskają. Można to kilka razy pow tarzać, ale ślimak zdycha natychmiast po zupełnem wydobyciu z niego cieczy.

111.

PODRÓŻ DO AMERYKI PÓŁNOCNEJ, albo opisanie krajów zroszonych rzekam i M ississip i, Ohio, M is s o u r i, i inne/ni do nich w padające- m i, z w iadom ościam i dokładnerni o kierunku i głębokości tych rzek,, o m iastach, w siach, wio­

skach, osadach te j części św ia ta , z dołączeniem uw ag jilozojicznych, p olitycznych, naukowych i handlow ych , oraz p r o je k tu lin ji granicznych i granic ogólnych, p rze z ś. p- je n e r a ła C o l i o t byłego gubern a to ra G uadelupy.

( D okończenie.)

Z licznych łowów jakie odbywali podróżni w tych okolicach w zwierzynę obfitujących, nadmie-

(30)

-*■ 32 —

niemy o polowaniu na niedźwiedzia na rzece Ohio.

)>Kto tylko szuka samej rozryw ki, mówi Jene­

r a ł Collot, nic pragnąc korzyści z łu p u , ten znaj­

dzie przyjemność w polowaniu letniein; futra jie- doakźe z tćj pory roku żadnej nie mają warto­

ści. Niedźwielź lubi się kąpać podczas wielkich up ałó w , już to dla ochłodzenia się , już dla pozbycia się robactwa które mu dokucza. W i­

dzieć często m ożna, jak wśród dnia przebywa w pław największe rzeki. W tćj to chwili ude­

rzać na niego zwykli myśliwi. Tego który przez nas był zabity, postrzegliśmy kąpiącego się z

■wielu innemi przy prawym brzegu rzeki; nagle u d a ł się wpław ku drugiemu brzegowi. W idząc go juź w połowie Szerokości która do 1200 są­

żni dochodziła, wsiadłem w małe czółenko, wraz z moim strzelcem i dwoma Kanadyjczykam i, których z pomiędzy najbieglej szych w robieniu

■wiosłem wybrałem; umieli oni bardzo zręcznie zapobiegać w czasie uderzenia na niedźwiedzia, iżby len nie w yw rócił czó łn a, co często wyda­

rzać się zwykło. Płynęliśmy ku niem u, starając się przeciąć mu odwrót do lądu który opuścił.

Skoro tylko postrzegł iż tak jest naciśniony,, że się cofnąć nic z d o ła , zamiast udania się dalćj w poprzek rzeki, puścił się z jej pędem , i pły­

n ą ł z nadzwyczajną szybkością. Pospieszyliśmy za nim przy silnćj wioseł pom ocy, i po półgo­

dzinnym pościgu dopiero mogliśmy zbliżyć się dó niego na w ystrzał z fuzji. Ujrzawszy nas tak

(31)

33

blisko sieb ie, odw rócił JCłę nagle, i w tein to położenia kiedy w poprzek nas zm ierzał, wy­

strzeliłem do niego wraz z strzelcem. Kula to­

warzysza mego trafiła go w szyję, m oja zaś w łopatkę; lecz nieszczęściem obie te rany nie by­

ły śm iertelne, i tylko go rozjątrzyły; rzucił się z wściekłością na czó łn o , chcąc je z nami prze­

wrócić. Uniknęliśmy tego przez zręczność n a­

szych wioślarzy , którzy zawsze trzymali się po­

wyżej biegu, w ody, aby mieć wszelką wyższość nad nieprzyjacielem, i W czasie tej w alk i, która praw ie p ó ł godziny trw ała, wypaliliśmy do niego sześć razy z fuzji, nie mogąc go zab ić; za każ­

dym wystrzałem w racał on znowu ku nam , i pomimo przezorności naszych Kanadyjczyków potrafił nareszcie przesunąć się pod czółnem ; ale utraciwszy już wiele k rw i, a zatem osłabię- i ny na siłach, nie mógł go wywrócić. Skoro tyl­

ko ukazał się na drugiej stronie, sternik uderzył go w łeb siekierą, co go ogłuszało i zatopiło w wodzie.» '

- »W walce tej najciekawszą była odwaga m ałe­

go i ładnego pieska, zwanego po angielsku ter- r ie r , który od chWili natarcia na niedźwiedzia, skoczył do w ody, w lazł mu na grzbiet i zajadli- wie szczekał, aż zw ierz, znudzony wrzaskami jeg o , zanurzył się, powrócił nagle na w ierzch w odyj i rozszarpał biedncgo.»

» Koza przepływa również najszersze rzeki porą letnią. Chcieliśmy często podobny mże sposobem

5

(32)

na nią polować, ale szybkość jej nie dozwala żadnemu wioślarzowi, jakakolwiek by była moc jego i zręczność, zbliżyć się do niej. Próbowa­

liśmy tego często, już to pod wodę, już z wodą płynąc, lecz zawsze bezskutecznie; to nam mnie­

mać dozw ala, źe ze wszystkich czworonożnych zwierząt koza najszybciej pływa. »

Uragany i burze nadzwyczajne w tym kraju wywierają skutki. Autor nasz w następujący spo­

sób opowiada co mu się niedaleko Pittsburg wy­

darzyło. »W ziąłcm podług zwyczaju mego, pi­

ro g ę, celem zwiedzenia wewnętrznych okolic, i puściłem się zwolna na c z ó łn ie , za biegiem rze­

ki O hio, oczekując nadpłynienia większego stat­

ku. - Zajęci byliśmy w łaśnie oglądaniem brze­

gów , kiedy w tein oznaki bliskiej bardzo burzy zniewoliły nas do szybkiego udania się na piro­

gę. Powietrze było ciężkie i tak gorące, iż ter­

mometr Reaumura podniósł się do 29 stopnia- R zeka, lubo w czasie największej spokojności, nadym ała się ciągle temi cichemi w ałam i, co wznosząc się z jej środka, giną zwolna nie do- siągnąw^zy nawet brzegu, i znane są w żeglar­

stwie pod nazwiskiem houles. Ranadyjczykowie.

ze znaku tego już od rana wielką przepowiadali:

burzę; ukazała się wkrótce nad nami gęsta chm u­

ra biaław a, z brzegami jakby białą i czarną wstę­

gą otoczonemi. Przybyłem do naszego statku, fetory z wielkim żalem znaleźliśmy przywiązany do grubego drzewa opodal rzeki. Zganiliśmy mocno

(33)

1 • . ,

tę nieroztropność wioślarzy, mc bowiem nienta po-

|( " m ■ ,

spolitszego w czasie tych b u rzy , jak powywraca­

nie d rz e w , porozdzieranie i zawalenie się ziemi oddzielającej je od rz e k i, a z tąd zgruchotanie i zatopienie przyczepionego statku. Lecz jakkol- k w iek niebezpiecznem było położenie n asze, już nie czas było myśleć o zmianie je g o : już pękła

^ c h m u ra , ciemność jak gdyby w nocy rozpostarła 11 się do k o ła , lubo dopiero była czwarta godzina

z południa. Gwałtowny w icher zaw ył; grżmot huczał z łaskotem nieznanym w Europie, a który i dla mnie był dotąd zu p ełaie obcym. W ody rze­

k i, wyniesione mocą w iatru o trzy stopy wyżćj nad łoże swoje, rozlały się na oba brzegi. Stra­

szliwy deszcz z niesłychaną padał gwałtownością;

a niekiedy natarczywością w iatru uderzony, roz­

praszał się w drobną rosę nim do ziemi dole­

ciał. Drzewa z korzeniami powywracane i po­

trzaskane unosił pęd silny wody; zupełną cie­

mność nieaozw alającą nain najbliższych naw et rozróżnić przedm iotów , przeryw ały nieustannie

■wzrok rażące błyskaw ice, towarzyszące hukowi okropnego grżmotu , który pow tarzały 1 ponuro i przeraźliw ie echa lasów brzegi zalegających^

Mniej nas jednakże zajmowało nasze niebezpie-.

czne po ło żen ie, jak to widowisko groźne zara­

z e m , okropne i szczytne, kiędy w tern w jednej chwili gwałtowniejszy .nierównie huk w yrw ał nas z dziwnego położenia w jakićin zostaw aliśm y;

piorun uderza w drzewo do którego statek nasz. .

35

Cytaty

Powiązane dokumenty

ści lądu. coraz częstszemi się staw ały.. Szczęściom, nazajutrz, -oznaki bli­.. skości ,ziemi, staw ały się coraz pewniejsze. a nakoniec kij m isternie Wyrzynany,'

ny nigdy się nie zatrzyinującein.. Rząd' angielski dla tego nie chce £adnych w tym względnie robić u łatw ień , ponieważ tysiące Ben- gaiczy kó w tafc zwanych

dzi się do niego przez drzwi bardzo ozdobne i widzieć' ipożna naprzód B a lei czyli wielką sa­.. lę audjencjonalną, której dach utrzym ują słupy drew niane,

dobnej kosztowności, nie trzeba się dziwić sławie sztuki jego. O zwierciadłach zaś magicznych mamy yv dziejach dawniejszych i nowszych przykłady. Pita- gor miał

dnio przez afisze, a po wygranej w gazetach. O- prócz tego, wyścigi dają jeszcze pochop do u- lubionych temu narodowi zakładów za jednym lub drugim

Ztamtąd przez podłużne okienka może on widzieć jak się więźnie' sprawują przy robocie, iiic będąc sam od nieh widzianym- Nad całein podwórzem czyli

zentantem naszej wołowćj pieczeni, lecz wcale nie był do niej podobnym: b y ł to ogromny pięJ kny kaw ał tłustej wołowiny, nie upieczony ale rozparzony tylko,

Znajdując się pewnego razu sułtan na igrzy- skach didrydu, które dla niego czarni eunucho­. wie wyprawiać zwykli, usłyszał w ystrzał zbroni palnej: młody Grek