• Nie Znaleziono Wyników

Wyprawa nad morze w 1964 roku - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyprawa nad morze w 1964 roku - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ BYLICA

ur. 1953; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Barbara Koterwas, teatr Latarnia

Wyprawa nad morze w 1964 roku

W [19]63 roku Ministerstwo Kultury przyznało Latarnii nagrodę za działalność w popularyzowaniu kultury, która wynosiła osiem tysięcy złotych. Za te pieniądze postanowiono kupić rowery, na których młodsza generacja pojechała nad morze.

Jedna damka dla pani Basi i dziewięć rowerów marki „Popularne” „Popularny”to był normalny, prosty, duży i ciężki rower do wszystkiego. Ważył około 20 kg. Ja już wtedy opuściwszy sobie siedzenie na sam dół dostawałem do pedałów i mogłem jechać na tym „Popularnym”

Jechaliśmy przez Puławy, Inowrocław, Toruń i tak dalej aż do Gdańska. Powrót był zaplanowany przez całą Warmię i Mazury, aż w okolice Białegostoku. Potem mieliśmy jechać w dół i zrobić pętle przez kawał Polski. Kiedy zbliżaliśmy się do Ostródy, dowiedzieliśmy się o żałobie narodowej po Zawadzkim. Wraz z jego śmiercią ustała nam możliwość zarabiania na życie, a nie mieliśmy takiego zapasu pieniędzy, żeby utrzymać się w trasie. Będąc w Nidzicy zupełnie przypadkowo okazało się, że nauczyciel, który pracował w tamtejszej szkole był kiedyś związany z Jaskółką. Zadzwonił więc do swojego dyrektora z prośbą, a tamten wyraził zgodę.

Dostaliśmy dwie klasy na dwie noce. Mogliśmy się przespać i zastanowić co dalej. W końcu uznaliśmy, że nic nie wymyślimy. Pożyczyliśmy od niego parę groszy i kupiliśmy bilety do Łukowa. Zapakowaliśmy się ze wszystkim do pociągu, a z Łukowa pojechaliśmy już rowerami.

Data i miejsce nagrania 2014-04-15

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedtem, jak nie było alei Tysiąclecia, a ulica kończyła się na Lubartowskiej, to od strony placu Zamkowego przechodziła kostka brukowa i zaczynał się drewniany most nad

Jak był kawałek blatu to można było grać w cybergaja, czyli coś w rodzaju piłki nożnej czy hokeja.. Zaznaczało się, przeważnie nacinając, przestrzeń bramkową

Była też taka latarnia powieszona na wielkim „L” Znajdowała się ona na wozie uwiecznionym na zdjęciu autorstwa Jaśka Magierskiego. Data i miejsce

Po pierwsze nie byłoby jak, po drugie mogło się okazać, że nawet nie ma się do czego podpiąć także nie było sensu tego taszczyć.. Reflektory zabieraliśmy ze sobą tylko do

Pojechaliśmy po prostu pobyczyć się nad wodę, ale w następnym roku chodziliśmy po Roztoczu i to były zupełnie piesze wędrówki, bez rowerów. Pojechaliśmy gdzieś autobusem

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

W pewnym momencie pracy z grupą Radar pani Basia [Koterwas] dowiedziała się, że w następnym tygodniu w Szczecinie odbywać się będzie, wtedy już doroczny, Festiwal Poezji

Radar był klubem osiedlowym w marnej dzielnicy, bo na [ulicy] 1-go Maja, gdzie z reguły ten kto nie musiał, to się nie zapuszczał.. Nawet jak był z