• Nie Znaleziono Wyników

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA“.W Warszawie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA“.W Warszawie"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JNte 11 (1 0 8 4 ) . W arszaw a, dnia 15 m arca 1903 r. T o m X X 1 L

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUM ERATA „W S ZE C H ŚW IA T A “ . W W a r s z a w ie : rocznie rub. 8 , kw artalnie rub. 2 . Z p r z e s y łk ą p o c z to w ą : rocznie rub. 1 0 , półrocznie rub. 5 .

R ed akto r W szech św iata przyjm uje ze spraw am i redakcyjnem i codziennie od godz. 6 do 8 w iecz. w lokalu redakcyi.

A d res R e d a k c y i: M ARSZAŁKOW SKA Nr. 118.

P renum erow ać można w R ed akcyi W szechśw iata i w e w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

J Ę D R Z E J ŚN IA D EC K I. PRZEDMOWA DO K R Ó T K IE G O R Y SU CHEM II DLA U Ż Y TK U SZK Ó Ł N A RO D O W Y CH W.

X IĘ S T W A W A R SZA W SK IEG O .

Z rękopism u w y d al i w stępem poprzedził ADAM WRZOSEK.

Jędrzej Śniadecki, to jedna z tych gw iazd, co najjaśniej świecą na firm a­

mencie k u ltu ry polskiej, to uosobienie polskiego geniuszu naw skroś syntetycz­

nego. Znakom ity lekarz, w yborny n a u ­ czyciel chemii, genialny fizyolog, Jędrzej Śniadecki był tym , „który pierwszy upow szechnił cheiniią na ziemi naszey, którem u N aród P o lsk i now ą sław ę i no-

i

we św iatło je s t w inien 11, ja k pisze o nim I A leksander hr. Chodkiewicz, pośw ięcając

j

mu sw oją Chemię. Dziś trudno nam z n ależy tą ścisłością ocenić w pływ Śnia­

deckiego na współczesnych mu. To ty l­

ko pewna, że w pływ ten b y ł wielki.

J a k o au to r Teoryi jeste stw organicznych im ponow ał on nie tylko polskim, ale | i obcym uczonym; jak o nauczyciel kii- ! niczny w yk ształcił całe pokolenia sumien­

nych i św iatłych lekarzy; jako profesor chemii rozpow szechniał z wielkiem pow o­

dzeniem n au k ę tę w W ilnie. W ykłady jego chemii cieszyły się głośną sław ą

i na całej L itw ie. Sala w ykładow a Śnia­

deckiego przepełniona b yła zawsze nie tylko studentam i, ale i szerszą publiczno­

ścią, nie w yłączając n aw et płci niewie-

J

ściej. N iczego podobnego przedtem nie

J

w idziano w W ilnie. Gdy w r. 1800 Śnia-

j

decki w yd ał swoje P o czątk i Chemii, dzieło doznało ta k przychylnego przyję­

cia, że rychło—bo po upływ ie zaledwie kilku la t—trzeba je było w ydaw ać po ­ w tórnie, a niebaw em pojaw iło się trzecie

j

i zarazem ostatnie w ydanie. „Praw dzi-

; w a epoka upow szechnienia u nas chemii n a zasadach Layoisiera o p artey —pisze A leksander hr. Chodkiewicz ')■—poczyna się istotnie od utw orzenia iey kated ry w uniw ersytecie W ileńskim. Śniadecki naów czas iak drugi Prom eteusz, przy­

niósł naszey krainie naukę now ą i iey ważność ukazał. Pism o iego zaięło w szystkich umysły, i now ą ścieżkę do św iatła ukazało P o lak o m .11

P o czątki Chemii Śniadeckiego była to pierw sza próba w yłożenia tej nauki w języku ojczystym. Ł atw o sobie w yo­

brazić, jak ie trudności auto r m iał do przezwyciężenia. M usiał on bowiem tw o ­ rzyć całe polskie słow nictw o chemiczne,

>) P r z e d m o w a d o

trzeciego tomu

C h em ii.

W arszawa 1816.

(2)

162

W SZECH ŚW IA T

N r 11 k tó re g o d o tą d z g o ła n ie było. T y lk o

ta k i człow iek, ja k J ę d rz e j Ś n ia d eck i, k tó ­ r y obok d o sk o n ałej zn a jo m o śc i ję z y k a p o sia d a ł rz a d k ie p o cz u cie je g o duch a, m ó g ł n a le ż y c ie w y w ią z a ć się z te g o z a ­ d ania. S ło w n ic tw o Ś n ia d e c k ie g o z o s ta ło p rz y ję te n a ty c h m ia s t p rz ez w szy stk ich , co w po lskim ję z y k u o chem ii pisali, a w ię c trz y m a ł się go k sią d z B y s trz y c k i w p rz e k ła d z ie F ilo z o fii chem icznej F o u r- croy , C eliń sk i w F a rm a c y i, A le k sa n d e r hr. C h o d k iew icz w sw ej sied m io to m o w ej C hem ii. S łu szn ie p rz e to Ś n ia d e c k ie g o n a ­ z y w a ją ojcem p o lsk ieg o s ło w n ic tw a ch e­

m icznego. W y d a n ie m P o c z ą tk ó w C h e ­ m ii i u tw o rz e n ie m sło w n ic tw a ch em icz­

n e g o Ś n ia d e c k i w ięcej się p rz y s łu ż y ł n a u ­ ce polskiej, n iż g d y b y b y ł n a p is a ł k ilk a ­ n aśc ie d ro b n y c h ro z p ra w o n o w y c h z w ią z ­ k a c h chem icznych. Ś n ia d e c k i w p ra w d z ie n ie z a n ie d b y w a ł i sa m o d zie ln y c h b a d a ń chem icznych, ale n ie m ia ł w n ic h ta k ie ­ g o p o w o d zen ia, ja k w in n y c h p ra c a c h . R o z p ra w a je g o o n o w y m m e ta lu w p la ­ ty n ie su ro w e j o d k ry ty m , z a m ia s t sła w y p rz y n io sła m u je n o ro z c z a ro w a n ie . U m y sł alb o w iem Ś n ia d e c k ie g o w ięc ej n iż do b a d a ń d ro b ia z g o w y c h n a d a w a ł się do szero k ich a śm ia ły c h u o g ó ln ie ń zd o b y ­ czy w iedzy, u o g ó ln ień , n a k tó re ty lk o p o tę ż n e u m y sły zd o b y ć się m o g ą. To te ż n ie z ty tu łu z a s łu g n a p o lu chem ii, lecz z ty t u łu w s p a n ia łe j T e o ry i je s te s tw o rg a n ic z n y c h n a le ż y się Ś n ia d eck ie m u n ie śm ie rte ln a s ła w a . W ie lk i m ą ż te n n ie z o s ta ł d o tą d n a le ż y c ie o cen iony, ale p rz y szło ść z p e w n o śc ią o d d a m u s p ra ­ w ied liw o ść. W o s ta tn ic h cz a sa c h z a c z ę ­ t o się zn ó w w iec ej in te re so w a ć Ś n ia d e ­ ckim . W e L w o w ie w ro k u 1897 w y s z ła k s ią ż k a p o d n ap isem Ż y w o t i p ra ce n a u k o w e i społeczn e J ę d r z e ja Ś n ia d e ­ ckiego, a w ro k u n a stę p n y m dr. Z y g m u n t K ra m s z ty k p rz e d ru k o w a ł w K r y ty c e le ­ k a rsk ie j w y ją tk i z pism J ę d r z e ja Ś n ia ­ d ec k ie g o i rz u c ił m y śl p o n o w n e g o w y ­ d a n ia je g o dzieł, k tó re te ra z są n ie d o ­ stę p n e d la cz y te ln ik ó w , 'a p rz e to b ard zo m ało z n a n e szerszem u o g ó ło w i. D o tą d m yśl dr. K ra m s z ty k a n ie z o s ta ła u rz e ­ cz y w istn io n a , ale m iejm y n a d z ie ję , że n ie p rzeb rzm i o n a bez echa, lecz w c ze­

śn iej czy p ó źn iej zo sta n ie p rz y o b le czo n a w czyn.

N iżej p o d ajem y n ie d ru k o w a n e d o tą d n ig d z ie pism o Ś niad eck ieg o , a m ia n o w ic ie p rzed m o w ę je g o do K ró tk ie g o R y s u C he­

m ii d la u ż y tk u S zk ół N a ro d o w y c h W . X ię s tw a W a rsza w sk ie g o . H is to ry a te g o R y s u je s t n a stę p u ją c a . W r. 1809 Iz b a E d u k a c y jn a W a rsz a w sk a u d a ła się d o J ę d r z e ja Ś n ia d eck ie g o z prośbą, a b y n a ­ p isa ł e le m e n ta rn y p o d rę czn ik chem ii do u ż y tk u w szko łach średnich. M ając t y l ­ ko dobro p u b liczn e n a celu, Ś n iad eck i, m im o w ielu zajęć, ja k ie m iał w W iln ie, n ie o d m ó w ił p ro śbie i z a b ra ł się n ie ­ zw ło c zn ie do p isa n ia p o d rę c z n ik a elem en­

ta rn e g o . W k ilk a m iesięcy k s ią ż k a ju ż b y ła g o to w a i ręk o p ism do W a rsz a w y w y s ła n y (w sty czn iu 1810). J a k ie ż a to li i m u siało b y ć zd um ienie Ś n iad eck ieg o , k tó r y był n ajlep szy m w ó w czas z n a w c ą ( chem ii w P o lsce, zn a k o m ity m profeso - I re m i a u to re m w y b o rn y c h P o c z ą tk ó w C hem ii, g d y ko m isya, k tó re j Iz b a E d u k a ­ c y jn a p o ru c z y ła ocenę d zieła Ś n ia d eck ie - i go, o d rz u ciła je „jak o z b y t k ró tk ie , w w ie lu m iejscach ciem ne, a w t r a k t a ­ cie o ciep lik u sam ę M etafizy k ę z a w ie ra ­ ją c e " (M. B aliń sk i. Z y cie J ę d rz e ja Ś niade- I ckiego). K r ó tk i ry s C hem ii p o z o s ta ł w ięc w rę k o p iśm ie i o losie, ja k i go sp o tk ał, nic n ie w iem y. W B ib lio te c e J a g ie llo ń s k ie j w K ra k o w ie w śró d rę k o p ism ó w Ś n ia d e­

ck ieg o zn a jd u je się ty lk o p rz ed m o w a do te g o R y su , sp isa n a w p ra w d z ie n ie rę k ą sam eg o Ś niad eck ieg o , a le n ie w ą tp liw ie p rz eze ń n a p isa n a , o czem św iad c zy n a ­ p is n a rę k o p iśm ie i ję z y k p iękny , ja k im

| są n a p isa n e w sz y stk ie p ism a J ę d r z e ja Ś n ia d eck ie g o . P rz e d m o w a do K ró tk ie g o ry su C hem ii, zaAvierająca p o g lą d y Ś n ia ­ dec k ie g o n a sp ra w ę n a u c z a n ia chem ii w szkołach, m oże i dziś z przy jem n o ścią i p o ży tk iem b y ć p rzez w ielu odczytana^

* *

*

„P ism o, k tó re m am y p rz ed sobą, p rz e ­ zn aczo n e ie s t do u ży c ia m łodzi szkolney.

I M a ona p o w z ią ść z n ieg o n ie ty lk o pierw sze i o g u ln e w y o b ra ż e n ie ca łe y I C hem ii, ale i w iad o m o ść n a y w a ż n ie y -

| szy c h prawrd t ą u m ie ię tn o śc ią o b ięty ch .

(3)

N r 11

W SZECHŚW IAT

A że dziś w ie lk a część n a u k fizycznych n a w iad o m o ścia ch chem icznych się w sp ie­

ra , lu b p rzez n ie objaśnia; że ca ła teo- ry a i n a d z ie ia p rz y szłeg o w y d o sk o n ale­

n ia k u n sz tó w w n iey się zam yka, N au - J czyciele s ta ra ć się n ay u siln iey pow inni,

a ż eb y m łódź z p ierw szem i zasad am i te j

j

p ię k n e y um ieiętności, ia k n ay lep ie y s:ę osw oiła.

„ N ie p o d o b n a ie st dać w szkołach N a- [ ro d o w y c h zu p e łn y k u rs Chem ii, an i iest z a m ia rem te ra ź n ie y sz e g o pism a ta k o w y k u rs obiąć, boby to było n ad siły m ło­

d zieży i p rzechodziło g ra n ic ę przep isan e­

g o ie y czasu. Id z ie w ięc ty lk o o to, a ż e b y ie y p o k az ać o g u ln y ale d o kładny o braz te y um ieiętności; obraz i w poię- ciu in n y c h n a u k fizycznych, i w pożyciu to w a rz y sk ie m isto tn ie p o trzebny. D la te g o n ie ie st rzecz k o n iecz n a za k ła d ać p o szk o łac h n aro d o w y ch L a b o ra to ria che­

m iczne, g d y ż do w y ło że n ia ty c h k ró t­

k ic h p o cz ątk ó w , dosyć będzie o p atrz y ć G a b in e ty fizy czn e n arzęd z ia m i i m ate- ry a ła m i ta k ie m i, k tó re do w ażn iey szy ch i p o c z ą tk o w y c h dośw iadczeń C hem icz­

n y c h n ie u c h ro n n ie są potrzebne.

„M oiem zd aniem n a stę p u ją c e n arzęd z ia u c z y n ią te m u za m ia ro w i zadosyć. D w a piece przenośne, ieden do to pien ia, d ru g i do p a ro w a n ia i d esty llacy i. M ały alem- b ik m ied zian y do d esty llacy i w o d y i w y ­

skoku. W a n ie n k a i k ilk a szklanek do g a z ó w —k ilk a fioli ‘) i k ilk an aśc ie re to r t sz k la n n y c h i ziem nych. C okolw iek ty g ló w H e ssy isk ich .—Z ap a s ru re k szk lan n y ch .—

A re o m e tra .—P ro s ty fip p a ra t do d e s ty lla ­ cyi: to ie s t p a r a r e to r t z szyiką, p a ra b a lo n ó w i k ilk a flaszek. D o p a ro w a n ia m o g ą słu ży ć zw y cza y n e m iseczki i ta le ­ rz e fa rfo ro w e lub porcellan o w e. N ie ­ ch c ia łem w tera źn iey sze m piśm ie um iesz­

cz ać o p isan ia ty c h n a rz ę d z i i sprzętów , bo N a u c z y c ie le n ie o p isy w ać ie, ale oka­

z a ć u czn iom pow inni. S am i zaś z n a y d ą ich o p isan ie w k tó re y k o lw ie k książce o b ey m u jącey c a łk o w ity k u rs Chem ii, do ia k o w y c h d zieł i po obszernieysze tłó-

>) Fiole po francusku znaczy: flaszka, a także oznacza naczynie, które obecnie na­

zywamy kolbą. (P. W.).

m aczenie n ie k tó ry c h m a te ry i u d a w a ć się po w inni. N a y w ła śc iw ie y zaś w te n czas uczniom p o k az ać i op isać d z ia ła n ia che­

m iczne, tu d zież służące do n ich n a rz ę ­ d zia i sp rzęty , k ie d y w y p a d n ie p o trze b a ic h użycia.

„Co się ty c z e m atery ałó w , po w inn i N a u czy c ie le m ieć do u ży cia po k ilk a fu n tó w k w a su siarczan eg o , saletro w eg o i solnego; k ilk a fu n tó w siarki, p o tażu i sody, tu d z ie ż soli am m oniackiey, sale­

t r y i soli ku chenney. P o w in n i m ieć pod rę k ą cok olw iek fosforu, zbiór soli w a ż ­ nieyszych, k tó re ucznióm p o k az ać i k tó ­ ry c h u ży cie w y szczeg ó ln ić m aią. Te zaś m og ą po części m ieć z aptek, po części sam i porobić. O prócz teg o n ależ ało b y m ieć po szk ołach m ałe zbio ry czyli G a ­ b in e ty c iał k o p aln y ch , k tó re b y razem słu ży ły do d em o n strac y i m in era lo g icz­

ny ch , i do n iek tó ry c h rozb ioró w , a m ia ­ now icie do w yd o b y cia z nich ziem i me- ta ili. G dzieby ta k ie g o zbioru nie było, N au czy ciel pow inien sobie p rzysposobić p rz y n ay m n iey m a te ry a ły potrzebnieysze, a m ianow icie sole k o p aln e ziem ne i k ru sz­

ce, z k tó ry c h sobie w ażn iey sze m etalle w y do będzie i ich sole i n ied o k w a sy p o ­ robi.

„Z p om ięd zy p rz y ię ty c h tłu m a cze ń fe ­ no m enó w chem icznych, są n ie k tó re d o ­ syć d elik atn e i w y m a g a ią c e n ie m ało p rz en ik liw o śc i i u w agi: ale że się z a w ­ sze w sp ie ra ią iedne n a drug ich, w ięc d o ­ b rze o b ięte p o cz ątk o w e praw d y , w s z y s t­

k ie ie o b ia śn ia ią i tłu m aczą. D la teg o n a y w ię c e y N au czy ciele z a s ta n a w ia ć u cz­

n ió w p o w in n i n ad sam em i p o cz ątk am i nauki; i n ie w p rzó d p o stęp o w a ć daley, aż g d y się przek o n aią, że się z niem i n ależy cie osw oili. T eo ry ą w ięc składó w i ro zb io ró w chem icznych; n a u k a o ciepli­

ku, o rozpu szczan iu, i o g o rzen iu ciał, n ay w ię cey ich z a b aw ić pow inua; bo j e ­ żeli u cz n io w ie tę d obrze obeym ą, nic iuż d la siebie tru d n e g o niezn ay dą.

„N au k a o ciepliku, k tó ra dziś ie s t z a ­

sa d ą ta k wTielu p ięk n y ch w iadom ości,

z d a ie się n a p ierw sze w e y rzen ie tru d n a

i z a w ik ła n a . A le n auczyciel, k tó ry ią

będzie u m ia ł p o rząd n ie w yło ży ć i w ca-

łe y p ro sto cie okazać, p rzek o n a się łatw o ,

(4)

1 6 4 W SZ E C H ŚW IA T

Ni' 11 że w c a le n ie ie s t d la u cz n ió w n ie p rz y ­

stęp n a. Z a sa d z a się o n a n a trz e c h po- strz e ż e n ia c h is to tn y c h lecz b a rd z o p ro ­ sty ch , to iest: 1) że się w s z y s tk ie c ia ła ro z sz e rz a ią od ciepła, 2) że od ró w n y c h ilo ści c iep lik a n ie ró w n ie się o g rz e w a ią , 3) że g d y się to p ią lu b u lo tn ia ją , po- ły k a ią cieplik. N a u c z y c ie l b ard zo ł a ­ tw o z ciep ło m ierzem w ręk u , u c z n ió w 0 w sz y stk ic h ty c h p ra w d a c h p rz ek o n a.

P ie rw s z e y alb o w iem z n a y d ą p rz y k ła d w sam em ro z sz e rz a n iu się ż y w e g o s r e ­ b ra w ciepłom ierzu. O d ru g ie y b ard zo ła tw o ich p rz ek o n a, m a ią c w o so b n y ch n a c z y n ia c h d w a fu n ty w o d y rÓAvnie o g rzan e, i d o d a ią c do k a ż d e g o z n ich po fu n c ie c ia ł ró ż n e y n a tu ry , lecz ró w ­ nie chłodnych; np. do ied n eg o f u n t t r o ­ cin, do d ru g ie g o f u n t ż y w e g o sre b ra lub o p iłk ó w że la zn y ch . T rz e c ie y p o k a ż e im do w o d n a n ik n ie n iu ciep lik a w to p n ie ią - cym lodzie, i u la tu ią c y m e terze. T a k w k aż d y m tr a k ta c ie n a le ż y w y b ra ć ied- no lu b d w a d o św ia d c z e n ia is to tn e , n a k tó ry c h się c a ła n a u k a o piera, te do ­ św ia d c z e n ia n a p rz ó d o k azać, i z nich ca łe tłu m a c z e n ie w y p ro w a d z ić . W n a u ­ ce np. o g o rz e n iu ciał; p a lą c k a w a łe k fo sfo ru lub s ia rk i w sz k la n c e w y p e łn io - n ey g azem k w a so ro d n y m ; u c z n io w ie p o ­ s trz e g ą n a ty c h m ia s t iż g a z te n w czasie g o rz e n ia n ik n ie. P a lą c p o tem p o w o li ia k ik o lw ie k m etal, m o żn a im p o k az ać, iż c ię ż a r ie g o zn a czn ie się po sp a le n iu po w ięk szył; a z ty c h d w óch d o św iad c zeń ła tw o ie st w y w ie ść i o b iaśn ić c a łą n a u k ę .

„W w y k ła d z ie te ra ź n ie y s z y c h p o c z ą t- | ków , trz y m a łe m się ile m o żn o ści rz e c z y ( p e w n y c h i p o w sze ch n ie p rz y ię ty c h : nie

j

id ą c za n ie k tó re m i w n io sk a m i now em i, k tó re ieżeli n a w e t są p ra w d z iw e , p o trz e -

j

b u ią czasu a ż eb y d o y rz a ły . T a k im ie s t I np. m n iem an ie P . D av y , k tó ry nic w p rz y ­ ro d z e n iu n ie w id zi o prócz k w a so ro d u 1 m etaló w , m n iem an ie śm iałe, k tó re za- led w o w p o c z ą tk o w e y k sią ż c e w sp o m ­ n ie ć się godzi.

„P o d o b n ie ieg o ro z b ió r s ia rk i i fo sfo ­ ru , zd a ie m i się b ard zo n iep ew n y , i ie ­ żeli się nie m ylę, m oże ra c z e y za le żeć od ro z k ła d u sk o m b in o w au ey w ody, k tó ­ r a się w ty c h d w ó ch c ia ła c h p a ln y c h

zn a y d u ie . D la te g o w o lałem te c ia ła p o ­ m ięd zy n iero zło żo n em i zo staw ić. O prócz te g o n a le ż y p am iętać , iż szczu płe to dziełk o n ie ie s t zu p ełn y m k u rsem chem ii, a z a te m ca łe y n a u k i nie obeym uie: ale d la te g o p ew ien iestem , iż ieżeli u c z n io ­ w ie dobrze p o y m ą w y ło żo n e w niem p o ­ czątk i; sam i b ęd ą m o g li przez u w a ż n e c z y ta n ie pism chem icznych, d aley w te y u m ieiętn o ści po stąp ić.

„R zecz, o k tó r ą s ta ra łe m się n a y u sil- niey, ie s t zw ięzłość. W iem alb ow iem z d o św iad czen ia, iż m łodzi lud zie w p rz ó d nim się z n o w y m iak im pasm em w y o ­ b ra ż e ń osw oią, i n a b ę d ą że ta k p ow iem , w p ra w y ich p o y m o w an ia, u c z ą się w s z y s t­

k ieg o n a pam ięć. N au czy c ie le n iep o w in - n i się tem zd a rzen iem zrażać, a n i go b rać za z n a k m ierności, g d y ż p rz y c h o ­ dzi p o tem czas, w k tó ry m się obudzą u w a g a i z ty c h b o g a c tw p am ięci k o rz y ­ sta. C hociaż za te m zw ięzło ść n ie ła tw o się z g a d z a z ia sn o śc ią i ch ociaż C hem ia nie ie s t n a u k ą pam ięci, i b ardzo w iele z a sta n o w ie n ia się w y m ag a ; w szelak o p rz e k o n a n y będąc, iż ieżeli się z a p ro w a ­ dzi do szkół, niep o d o b n a cz ęsto k ro ć b ę ­ d zie u n ik n ąć, ażeb y się iey n ie u czono n a pam ięć, s ta ra łe m się w sz y stk ie w aż- n iey sze p ra w d y , ia k n a y k ró c e y w yłoży ć.

| J e ż e li ta k o w y w y k ła d n iem a p o trz e b n e y iasności, i m ów ić n a ty c h m ia s t do p rz s- I k o n a n ia u cz n ió w niebędzie; sp o dziew am

! się po zd a tn o śc i i g o rliw o śc i N a u czy cie- lów , iż te y n ie p rz y z w o ito śc i w u s tn y c h tłu m a c z e n ia c h z a ra d z ą

Z N A C Z E N IE

N A T U R A L N Y C H C Z Y N N IK Ó W , W R O G IC H LASOM .

(D o k o ń c ze n ie ).

A le czy la s będzie is tn ia ł w iecznie?

| C zy w n a tu rz e n iem a k ro k ó w w stec z?—

c o fa n ia się n a n o w o od la só w k u o d sło ­

n ię ty m zbiorow iskom ? C o fan ia się ta k ie

is tn ie ją bez w ą tp ie n ia , g d y ż in acz ej ca ła

p o w ie rz c h n ia ziem i p o k ry ła b y się do-

1 szc zętn ie lasam i, z w y ją tk ie m szczery ch

(5)

K r I I

WSZECHŚWIAT 165

su ch y c h p u s ty ń i n a g ic h zim nych płasz

czyzn dalek iej p ó łn o cy oraz g ó r w y so ­ kich. A p rz y czy n ta k ic h cofań się m oż­

n a w sk a z a ć k ilk a. P rze d ew szy stk iem las k ry je w sw em ło n ie i ży w i m nóstw o stw o rz eń , k tó re za p rz y tu łe k odw dzię­

c z a ją m u się tem , że uiszczą go, sk ra c a ­ j ą je g o istn ie n ie , o g ra n ic z a ją m ożność ro z ra s ta n ia się.

K ie będ ziem y zapuszczali się tu ta j w szczeg ó ło w e ro z p a try w a n ie szk o d n i­

k ó w leśnych; o g ra n ic zy m y się jed y n ie n a zw ró cen iu u w a g i n a n iek tó re z w ie ­ rz ę ta , k tó ry c h istn ie n ie ściśle je s t z w ią ­ za n e z lasem , k tó re nie m o g ą istn ie ć po z a je g o obrębem , a je d n a k ż e sam e w ła ­ śn ie n a le ż ą do w y b itn y c h je g o w ro gów . D o ta k ic h w y p a d a za lic zy ć np. bobra.

Z w ie rz ę to , b ard zo ju ż rz ad k ie dzisiaj i n ie m ając e z te g o p o w o d u ża dnego z n a c z e n ia d la leśnej gospodarki, było p rz ed w iek a m i ogro m n ie p o sp o lite w l a ­ sac h E u ro p y , A z y i i A m eryki.

B o b ry m ieszk a ją to w a rz y sk o i w z n o ­ sz ą sobie ro d z a j dom ków z chró stu i g a ­ łęzi, a ta k ż e u rz ą d z a ją ta m y n a rz ek ach z k łó d i p n i drzew n y ch . W ty m celu śc in a ją i w a lą m łode drzew a, m ające po 30—40 cm, a n a w e t 60 i 70 cm średnicy.

Ś c in a ją ta k ż e d rz ew a m łode i n a p o ­ k arm , bo ch ociaż ż y w ią się k o rą i liść­

mi, n ie o g ry z a ją ich je d n a k z d rzew a sto jące g o , lecz ty lk o z pow aloneg o.

N ie tru d n o zrozum ieć, że ta k a g ro m a ­ d a bob ró w , śc in a ją c a przez cały ro k m łode d rz e w a n a budow le, ja z y i po ­ k arm , w y w o łu je w k ró tc e p o w sta n ie p o ­ la n e k w lesie dziew iczym , p ierw szych m oże, ja k ie się w nim w y tw o rz y ły z b ie­

giem czasu. W ed le sp o strze żeń A g assi- za, d o k o n a n y c h w la s a c h A m ery k i p ó ł­

nocnej, ta k ie m iejsca, obnażone z d rzew w sk u te k d z iała ln o śc i bobró w , obejm ują n ie ra z po 100 h e k ta ró w i w ięcej.

Z re s z tą trz e b ią one la s jeszcze i w spo­

sób pośredni: n a rz ecz k ach leśnych, n a k tó ry c h b o b ry w z n o sz ą sw oje ja z y , tw o ­ r z ą się sta w y , m ające n ie ra z po 10—20 h e k ta ró w pow ierzchni. N a b rz eg ac h ty ch sta w ó w , w sk u te k w ięk szej w ilg o c i z a ­ c z y n a p o ra s ta ć roślinność b ło tn a i s to p ­ n io w o a p o w o li sąsied n ie g ru n ty p rz e ­

chodzą w to rfo w isk o , g rz eb iące w sobie k a w a łe k lasu. Z a trz y m a w sz y w od ę w jed- nem m iejscu, b o b ry m og ą w y w o ła ć o su ­ szenie rzeczk i poniżej i b ra k w ilg o c i w innem , co znów m oże p o c ią g n ą ć za so b ą w y g in ię c ie d rzew i obniżenie się n o w e g o k a w a łk a lasu.

S łow em pośrednio i bezpośrednio b o ­ b ry n iszczą lasy w silnym sto p n iu i p rz y ­ cz y n ia ją się og ro m nie do ich p rz e trz e ­ bienia. D z ia ła ln o ść ich w ty m k ieru n k u zaczęła się jeszcze pierw ej, niż ludzi.

I ta k sam o j a k b izo n y p rz y c z y n iły się do u trz y m a n ia w całości p re ry i północ- n o -atn ery k ań sk ich i p o ra s ta ją c y c h je g a ­ tu n k ó w zielnych, ta k sam o b o bry p rz y ­ g o to w y w a ły sta n o w isk a do osiedlenia się dla ró żn y ch roślin słonecznych. One to um o żliw iły im w ta rg n ię c ie w g łą b l a ­ su i p o w sta n ie flo ry słonecznej n a o d ­ słon ięty ch przez nie po lankach.

W b ard ziej ok azały, a n iera z szybszy, chociaż m niej sy stem aty cz n y sposób tr z e ­ bią, a zw ła szcz a trz e b iły d aw n iej lasy ró ż n e o lb rzy m ie grubo skó rce, ja k n o so ­ ro żce lu b słonie. W iadom o, że zw ie rzę­

t a te w a lą z ła tw o śc ią całe m łode d rz e ­ w a, a stad o słoni ro b i jed n o ra zo w e m przejściem szerok i go ścin iec tam , gd zie pierw ej z n a jd o w a ł się gąszcz, w k tó ry m trz e b a b y ło siek ierą to ro w a ć sobie d ro ­ gę. T am zaś, g dzie stad o ty c h o lb rzy ­ m ów z a trz y m a się n a d łu ższy w y p o czy ­ nek, p o w s ta je p o lan k a, n ajd o k ład n iej s p la n to w a n a i w y ró w n an a. T rzeb ien ie lasó w p rzez sło nie s ta je się tem bard ziej zrozum iałe, g d y zw rócim y u w a g ę, że z w ie rz ę ta te trz y m a ją się sta d a m i po k ilk a ­ d ziesią t sz tu k i w ięcej, p rz e b y w a ją p rz e­

w ażn ie w lasach , a lu b ią o d by w ać d a le ­ kie w ęd ró w k i, p rzenosić się od razu n a 100 km i dalej. N ic w ięc dziw nego, że w ta k ic h p o d ró ż ach zn aczn e p rz estrzen ie la su m u szą u le g a ć zniszczeniu. Z atem i olbrzym ie z w ie rz ę ta g ru b o sk ó re w y p a ­ da zaliczy ć do pionierów , to ru ją c y c h d ro g ę w g łą b lasu d la flo ry ze środ o­

w isk słonecznych.

W ty m sam ym k ie ru n k u p ra c o w a ły

i p ra c u ją c iąg le ró ż n e m niejsze ssące,

z w łaszcza z rz ęd u g ry zo n ió w , ja k w ie ­

w ió rk i, k o sza tk i, m yszy i nornice, czy

(6)

1 66 W SZECHŚW IAT N r 11

to o b ja d a ją c p ą c z k i i o g ry z a ją c korę,

czy te ż k a rm ią c się n a sio n a m i lu b p o d ­ c in a ją c k o rzen ie d rzew . T a k sam o szkod- liw em i o k a z u ją się je le n ie , s a rn y i in n e ro ślin o żern e z w ie rz ę ta leśn e. W k a ż d y m je d n a k ra z ie d z ia ła ln o ś ć ic h n ie m oże d o ró w n y w a ć d z ia ła ln o śc i g ru b o sk ó rc ó w i b obrów : z d ro w y i siln y la s o p ie ra się im zw y k le sk u te c z n ie i d o p iero ta m , g d z ie ju ż k to in n y z ro b ił p ie rw sz y w y ­ łom , szkody, z rz ą d z a n e p rz ez nie, m o g ą z a w a ż y ć n a szali.

Z n ac zn ie n ieb ez p iecz n ie jsz em i d la la su b y w a ją ró ż n e ow ady: są one te m n ie b e z ­ pieczniejsze, że, je ż e li ty lk o z n a jd ą p o ­ m yślne w a ru n k i p o d w z g lę d em p o ż y w ie ­ nia, to n a jśc ia ich c ią g n ą się n ie ra z c a ­ łe la t a i m o g ą s ta ć się p rz y c z y n ą b a r ­ dzo w ie lk ic h sp u sto szeń i p o z b a w ić z u ­ p ełn ie d rz ew zn a czn e n a w e t p rz e s trz e ­ nie. W sk u te k u z d o ln ie n ia w ięk szo ści o w a d ó w do lo tu , szk o d y z rz ą d z a n e p rzez n ie n ie o g ra n ic z a ją się do je d n e j ty lk o części lasu, lecz o g a r n ia ją c o raz n o w e je g o obszary, ro z p rz e s trz e n ia ją c się co raz dalej.

N a jb a rd z ie j rz u c a ją się w oczy s p u s to ­ sze n ia zrz ą d z o n e p rz ez liszki, o b ja d a ją c e liście, ja k to się z d a rz a w szę d zie od c z a ­ su do czasu, a m ięd zy in n e m i z d a rz a ło się i u nas p a ro k ro tn ie w o s ta tn ic h la ­ ta c h , k ie d y m iejscam i c a łe la s y s ta ły w cz erw c u zu p e łn ie o g o ło co n e z liści, ja k b y w jesieni. S to k ro ć a to li g ro ź n ie j­

sze s ą szkody, z rz ą d z a n e p rz ez sz k o d n i­

k i w e w n ę trz n e , k tó re tn ą pnie: drzew o, o g o ło co n e z liśc i p rzez g ą sie n ic e , o k ry ­ w a się niem i n a p o w ró t z w y k le w ro k u n astęp n y m , a czasam i n a w e t i w ty m sam ym ; d rz ew a sto czo n e w e w n ą trz p rzez ró ż n e liszk i lu b pęd rak i, są ju ż z a z w y ­ czaj zg u b io n e b ez p o w ro tn ie.

T o te ż w śró d ró ż n y c h o w a d zich w r o ­ g ó w la su je d n o z n a jp ie rw s z y c h m iejsc n a le ż y się k o rn ik o m (B o stry ch id ae ), k t ó ­ re w y łą c z n ie p rz e b y w a ją w d re w n ie i ż y ­ w ią się niem . P rz y to c z y m y tu p a rę p rz y ­ k ła d ó w w e d łu g prof. R itz e m y B osa:

p e w n e g o ro k u w la sa c h Y in ce n n es pod P a ry ż e m o g łó d ek d ęb o w y (E c c o p to g a s te r in tric a tu s) z n iszc zy ł i z a b ił 50 000 dęb ó w m ło d y ch (25—30 letn ich ). W k ilk u le-

ś n ic tw a c h h a n o w e rs k ic h w c ią g u 3 l a t ty lk o (1781 — 1783) trz e b a by ło ściąć p rzeszło 2 m ilio n y drzew , w s k u te k cięż­

k ich u szkodzeń, z rz ą d z o n y ch w n ic h przez po w szech n ie zn a n eg o k o rn ik a d r u ­ k a rz a (B o stry ch u s ty p o g ra p h u s). W l a ­ ta c h 1873 i 1874 w C zeskim lesie n a p rz e strz e n i 9 000 h e k ta ró w po z rą b a n iu d rz ew u szk o d zo n y ch p rzez te g o k o rn ik a o trz y m a n o 3 622 000 w 3 m a te ry a łu .

T e g o ro d z a ju n a jś c ia o w a d ó w i ta k ie olb rzy m ie sp u sto szen ia p r z y tr a fia ły się z a w sze i p rz y c z y n ia ły się do trz e b ie n ia la s ó w p ie rw o tn y c h cz ęsto k ro ć w jeszc ze silniejszy m sto p n iu , niż szk o d y z rz ą d z o ­ n e p rz ez z w ie rz ę ta ssące. To te ż z z u ­ p e łn ą słu szn o ścią m o żna tw ierd z ić, że z c h w ilą u k a z a n ia się k o rn ik ó w i in n y c h o w a d ó w szkodliw ych, w ciem n ych g łę ­ b ia c h n ie p rz e b y ty c h la só w zaczę ły p o ­ w s ta w a ć w yłom y, m iejsca od słon ięte, na k tó re w d z ie ra ła się flo ra sta n o w is k s ło ­ n eczn y ch .

Szkody, z rząd z an e p rzez z w ie rz ę ta s są ­ ce i o w ad y m iały za w sze c h a ra k te r prz erw , zro b io n y c h w g ąszczu , a odb y w a ły się zw y k le m niej lu b w ięcej p o ­ w o ln ie i sto p n io w o . O d czasu do czasu a to li w c h o d ziły w g rę czy nn iki, w ro g ie lasom , n iszcz ące w k ró tk im czasie p r a ­ w ie n a g le ca łe obszary. D o ta k ic h c z y n ­ n ik ó w n a le ż y ogień. P o ż a r n iszczy cz ę­

s to k ro ć d oszczętn ie olb rzy m ie o b sz a ry la s u t a k dalece, że po d rz ew ac h n ie p o ­ z o sta je an i śladu , a n a p o g o rz e lisk u z a ­ c z y n a p o ra s ta ć flo ra ro z m a ity c h ziół, k tó ry c h n a s io n a d o s ta ją się ta m z w ia ­ trem , w o d ą b ie ż ą c ą lu b przez p o śre d n i­

ctw o z w ie rz ą t. G a tu n k i sta n o w isk sło ­ n e c zn y ch o d zy sk u ją d a w n y teren .

W p ra w d z ie zw y k le las w k ró tk im c z a ­

sie z a c z y n a zn ó w d ąży ć do ich w y p a r ­

cia i o d b y w a ją się n a p o w ró t k o lejn e

p rz e jś c ia p rzez k rz e w y do drzew . N ie

za w sze to się je d n a k u d aje, nie zaw sze

p o w tó rn e zale sien ie je s t m ożliw em : j e ­

żeli to zniszczenie la su zejd zie się z o k re ­

sem dłuższej posuchy, alb o je ż e li n a n o ­

w o p o w sta ły m step ie z ja w ią się s ta d a

o lb rzy m ie z w ie rz ą t tra w o ż e rn y c h , w ó w ­

czas p o w ró t do la su s ta je się w rę cz

niem ożliw y m . N a s tą p ił k ro k w stec z-

(7)

W SZECHŚW IAT

1G7 n y — od z b io ro w isk d rz e w ia sty c h do z iel­

nych.

P rz y k ła d y ta k ic h cofań zn an e są w li­

te ra tu rz e bo tan iczn ej: K ra sn o w np. o po­

w iad a , że w d o lin ach g ó r A łtajsk ich p rz e b y w a ł z n a czn e obszary spalo n y ch la ­ só w (po 10 km i w ięcej), k tó re pom im o d łu ższe g o czasu nie p o ra s ta ły ju ż d rz e ­ w a m i, la s y b y ły p o k ry te m orzem ziół w ysokich, ta k ic h p rzytem , k tó re ro sn ą zw y k le po jed ynczo, n ie tw o rz ą c n ig d y d a rn i, j a k to ja d (A conitum ), ciem iernik (H elleborus), ru te w k a (T halictrum ), pi- w o n ia (P ae o n ia ) i inne.

Z e o g ień m oże n iw eczyć olbrzym ie o b sz a ry leśne, w id ać to z d an y c h s ta ty ­ sty c z n y c h , z e b ra n y c h w S ta n a c h Z jed n o ­ c z o n y c h A m ery k i północnej, g d zie p o ż a ­ r y la só w sze rzą się z ta k ą g w a łto w n o ­ ścią, o ja k ie j m y nie m am y n a w e t po­

ję c ia . W c ią g u jed n eg o ty lk o r. 1891 c a ły o b sza r sp alo n y ch ta m lasó w o b e j­

m o w a ł 12 m ilio n ó w a k ró w (4 860 000 h e­

k ta ró w ). T em w ięc o kazalszem i m u siały b y ć p o ż a ry w d a w n y c h czasach, k ied y cz ło w ie k nie m ó g ł jeszcze w trą c a ć się do ic h d ziała ln o śc i i p o w strz y m y w ać z a ­ p ę d ó w ro z sz a la łe g o żyw iołu. P o ż a r w ó w ­ c z a s m ó g ł się szerzyć po m iesiącu i d łu ­ żej, aż d o p ó k i u lew n e deszcze nie p o ło ­ ż y ły m u k resu . S zczególniej okazałem i m u sia ły b y ć p o ż a ry o b fitu ją c y c h w ży ­ w icę la só w ig la sty c h . A le i liśc ia ste n ie b y ły w o ln e od te g o n ieb ez p iecz eń ­ stw a , zw ła sz c z a w o k resach dłuższej p o ­ suchy.

N a su w a się t u w p ra w d zie jed en z a rz u t p rz eciw k o u m ieszczeniu o g n ia w liczbie n a tu ra ln y c h czy nników , w ro g ic h lasom . W dzisiejszy ch p o ż a ra c h la só w g łó w ­ n y m w in o w a jc ą b y w a zw y k le człow iek:

o becnie o g ień w z n ie cają najczęściej isk ry z paro w o zó w , j a k to i u n as n a m a łą sk a lę p rz y tra fia ło się przez czas ja k iś p o d W a rsz a w ą . W cz asach p ierw szeg o trz e b ie n ia la só w b y ł to n a jp ro s tsz y i n a j­

b ard ziej u ż y w a n y sposób ob n ażen ia p ew ­ nej p rz e strz e n i z drzew , p rz y g o to w a n ia j e j po d u p ra w ę , sposób, b a rb a rz y ń sk i w p ra w d zie, ale z a rzu c o n y stosunkow o n ie ta k d aw n o .

L u d y p ierw o tn e , n ie za jm u jąc e się

jeszcze rolnictw em , nie p o d p a la ły za p ew ­ ne lasów celow o; m o g ły to je d n a k c z y ­ n ić niejedn o k ro tn ie, bez zam iaru , p o d p a ­ la ją c step y, czy to d la u rz ą d z e n ia o b ła­

w y n a zam ieszku jące je zw ierzęta, czy te ż chcąc o trzy m a ć n a w y suszo nym przez p osu chę step ie b u jn iejszą i św ieższą paszę d la sw ych stad. P o ż a r n a stepie szerzył się coraz d alej i dalej, aż w reszcie m ó gł d o trze ć do ja k ie g o la s u i przerzu cić się n ań rów nież.

Istn ie n ie o g n ia je s t b ard zo ściśle z w ią ­ zan e z istn ien iem ludzi. N ie m o żn a je d ­ n ak ż e tw ierd zić, ab y p rz ed u k azan iem się człow ieka nie m o g ły w cale zd a rza ć się p o żary lasów : p io ru n o d g ry w a ł tu ta k ą sam ę rolę, ja k isk ra ro z n ie co n a r ę ­ k ą ludzką, a że u d e rz a ł zw y k le w lecie i w okresie suszy, ła tw o w ięc s ta w a ł się p rz y czy n ą o gn ia. To nam p o zw ala z a li­

czyć p o żary do n a tu ra ln y c h czynników , w ro g ic h lasom , w y w o łu jąc y ch od czasu do czasu p ew n e cofanie się w ich ro z ­ ra s ta n iu się i u ła tw ia ją c y c h przez to r o ­ ślinom słonecznym od zy sk iw an ie u tr a c o ­ n y c h stan o w isk .

N a zn aczenie p o żaró w d la lasó w ro z ­ m aici au to ro w ie z a p a tru ją się rozm aicie.

N ie k tó rz y w id zą w n ich b ardzo w a żn y czynnik. M ay r i R e d w a y p rz y p isu ją im b ra k lasó w n a p re ry a c h A m eryk i p ó łn o c­

nej. M ayr sądzi, że n ie k tó re części pre- ry j (m ian ow icie w schodnie) p o sia d a ją d o s ta te c z n ą ilość w ilg o ci do ro z w in ię c ia się lasó w i że p o siad ały je one isto tn ie daw n iej, ale la sy te z o sta ły zniszczone w sk u te k po żaró w . T a k ,sam o v. L u n d je s t zdania, że „cam posy" b razy lijsk ie są to rów n ież la sy zam ien ion e p rzez p o ża­

r y w saw ann y.

In n i a u to ro w ie n a to m ia s t są p rz e c iw ­

n e g o zdania, chociaż nie o d m a w ia ją zu ­

p ełn ie zn a cze n ia pożarom . A sa G ra y

uw aża, że p re ry e północno am ery k ań sk ie

s ta n o w ią kres w a ru n k ó w w ilg o tn o ści,

w śró d k tó ry c h las m oże p o w sta ć i u tr z y ­

m ać się. J e s t to w ięc d la n ieg o te ry to -

ry u m n a d z w y cz aj tru d n e do zdobycia,

chociaż n ie niem ożliw e. W ta k ic h w a ­

ru n k a c h ro z strz y g a ją c e zn aczenie m a ją

często k ro ć poboczne czynniki, a w ięc

i p o ża ry m o g ły się p rz y czy n ić do u trz y -

(8)

168

W SZECHŚW IAT

m a n ia c h a ra k te ru ste p o w e g o ty c h m ie j­

scow ości. T oż sam o zn a cze n ie m o g ły z re sz tą m ieć i bizony, j a k to w sp o m n ie ­ liśm y w yżej.

R e in h a rd t, a z w ła sz c z a W a rm in g w y ­ stą p u ją w rę cz p rz e c iw k o p rz e c e n ia n iu w p ły w u p o ż a ró w i o d m a w ia ją im w o g ó - le w ięk sz eg o z n a c z e n ia i w ię k sz e g o w p ły ­ w u n a z b io ro w isk a ro ślin n e. K . S ajó z n o w u ż b ierz e w o b ro n ę ic h zn aczen ie.

J u ż sam a t a ró ż n o ro d n o ść p o g lą d ó w nie p o z w a la w y k re ślić o g n ia z lic z b y n a tu ­ ra ln y c h cz y n n ik ó w , p o w s trz y m u ją c y c h n a d m ie rn y ro zw ó j lasów : je ż e li n ie m ia ły one p ierw sz o rz ę d n e g o zn a c z e n ia , to w k a ż ­ dym ra z ie m o g ły b y ć cz y n n ik ie m ro z ­ s trz y g a ją c y m w ta k ic h p rz y p a d k a c h , g d zie in n e ró w n o w a ż y ły się m niej w ięcej i o s ta ­ te c z n e z w y c ię stw o ch y liło się to n a je d ­ nę, to n a d r u g ą stro n ę.

J e sz c z e je d e n c z y n n ik m oże w y w o ły ­ w a ć u s tę p o w a n ie la s ó w p rz e d z b io ro w i­

sk am i ro ślin z ie ln y c h o ra z k rz e w ia s ty c h , czynn ik, d z ia ła ją c y nie n a g le , j a k ogień, lecz p rz e c iw n ie n a d z w y c z a j p o w o ln ie, u ja w n ia ją c y sw e sk u tk i d o p iero po u p ły ­ w ie ca ły c h w ie k ó w i ty sią c o le c i. C zy n ­ n ik ie m ty m są p o w o ln e z m ia n y w w a ­ ru n k a c h k lim a ty c z n y c h , zmiaUy, k tó re o d b y w a ły się i o d b y w a ją w c ią ż bez u s ta n k u n a ziem i, a k tó ry c h n a s t ę p ­ stw em b y ła ro z m a ito ść k lim a tó w , ja k ie - m i o d z n a c z a j się ró ż n e ep o k i w ż y c iu n aszej p la n e ty . K lim a t n ie z a w sze b y ­ w a ł ró w n ie p o m y śln y d la ro z w o ju lasó w , i d la te g o te ż n ie z a w sze i n ie wrszędzie m o g ły one z ró w n y m sk u tk ie m z w a lc z a ć i w^ypierać in n e z b io ro w isk a .

B ly tt u ło ż y ł n a w e t te o ry ą , w e d łu g k tó ­ re j w zn a c z n y c h o d stę p a c h czasu „ w z a ­ je m n ie n a s tę p o w a ły po sob ie o k re sy su ­ che i w ilg o tn e , a w y ra z e m te g o m a ją b y ć w p o k ła d a c h b a g n isk o w y c h z m ie n ia ­ ją c e się: 1) w a rs tw y p n i d rz ew n y ch , od­

p o w ia d a ją c e okresom suchym , k ied y ow e p rz e s trz e n ie b a g n is te p o k ry te b y ły lasam i, o raz 2) m chów , p o ch o d z ące z o k re só w w ilg o tn y c h , z k tó ry c h n a s ta ­ niem la sy m u sia ły w y g in ą ć . W ie lk ie o b sza ry b a g n is te w N iem cz ech p ó łn o c­

n y c h m ia ły ja k o b y p o w s ta ć p rzez z a b a g - n ien ie p rz e strz e n i, n ie g d y ś p o k ry ty c h

la s a m i11 (W arm in g , Z b io ro w isk a ro ś ­ linne).

Słow em , chociaż w e w zajem n ej w a lc e ró ż n y c h zb io ro w isk ro ślin n y c h u ja w n ia się dążn o ść do p o c h ła n ia n ia i w y p ie ra ­ n ia przez la sy w szelk ich innych, je d n a k ­ że istn ie je w n a tu rz e m n óstw o cz y n n i­

ków , w ro g ic h lasom , k tó re w y w o ły w a ły od czasu do czasu n a w ro ty do in n y c h zb io row isk , w k ażdym zaś ra z ie d z ia ła ­ ły h am u jąc o n a ro z p rz e strz e n ia n ie się zb io ro w isk d rz ew iasty ch , u m o żliw iając istn ie n ie ro ślin słonecznych. G d y b y nie one, flo ra sło n eczn a u trz y m a ła b y się j e ­ d y n ie n a n ie k tó ry c h sta n o w isk a c h z u p e ł­

n ie n ie d o stę p n y c h d la drzew . D z ięk i im zaś, la sy , n a w e t w okresie n a jw ię ­ k sze g o sw eg o ro zw oju, n ie m o g ły z a ­ g a r n ą ć całej p o w ierzch n i k u li ziem sk iej 0 odpowiednich Warunkach klim atycz­

nych..

I co ciekaw sza, wTy d a je się, ja k g d y b y ilo ść ty c h cz y n n ik ó w w z ra s ta ła z b ieg iem czasu, d ąż ąc n iejak o do u s ta le n ia p e w n e ­ go s ta n u ró w n o w a g i m iędzy pu szczam i p ie rw o tn e m i a o bszaram i odsło niętem i.

C zy te n sta n ró w n o w a g i b y łb y się isto tn ie u sta lił, czy te ż z b ieg iem czasu la sy z a ­ cz ęły b y zn ó w od zy sk iw ać p rz ew ag ę, tr u d ­ no orzec, te m tru d n ie j, że n a w id o w n ię w y s tą p ił człow iek, n ajw ięk sz y b odaj W róg lasu i w sposób często k ro ć b a r b a ­ rz y ń s k i a g o d n y p o ż a ło w a n ia n a ru s z y ł tę ró w n o w ag ę, d ąż ąc n iejak o c a łą sw ą d z ia ła ln o śc ią do w y tw o rz e n ia czegoś w ro d z a ju p u s ty n i n a ziem i.

Co p ra w d a, człow iek m u sia ł w y s tą p ić do w a lk i z lasem : jeszc ze w sam ym p o ­ c z ą tk u ży cie je g o m og ło się g od zić z is t­

n ien iem w ie lk ic h puszcz, ale od czasu, g d y lu d zie w z n ie śli się do s ta n u p a ­ s te rs tw a i ro ln ic tw a , g d y p a stw isk a 1 p o la s ta ły się d la n ic h k o n ieczn ie p o ­ trz e b n e do istn ie n ia , m usieli oni z a czą ć i zaczęli te ż is to tn ie trz e b ić la sy coraz za ja d lej. J a k w iadom o, o d sło n ięte ob sza­

ry n ie za w sze u le g a ją z ła tw o ś c ią po­

w tó rn e m u zalesieniu, t u t a j zaś b y ło to

tem m niej m ożliw e, że człowdek w żaden

sposób nie b y łb y d o p u ścił do te g o , z a ­

g a rn ia ją c je pod u p ra w ę i n iszcz ąc s ta ­

ra n n ie w szelkie u s iło w a n ia d rzew do p o -

(9)

N r 11

W SZECHŚW IAT

169 w tó rn e g o o sied len ia się n a obszarach

obnażony ch.

W te n sposób zn ik ły z pow ierzch ni ziem i olb rzy m ie p asz cze w ra z ze sw ą c h a ra k te ry s ty c z n ą fau n ą, k tó re jeszcze p rzed k ilk u w iek a m i p o k ry w a ły nasz k ra j i c a łą E u ro p ę środkow ą. W te n sposób zm n iejsza ła się i zm niejsza się w ciąż ilość lasó w d ziew iczy ch w in nych czę­

ściach św ia ta .

L asom k a ż d y ro k g ro zi coraz to n o w ą z a g ła d ą . D o ro ln ic tw a p rz y łą c z y ł się z b iegiem czasu przem ysł: fab ry k i, udo­

sk o n alo n e śro d k i ko m unikacy i, coraz to w ięk sz y ro z ro st m iast, o d b ijają się za b ó j­

czo n a la sa c h i p o że rają ich coraz w ięk ­ sze ilości, g ro ż ą c im o sta te c z n ą za g ła d ą.

N a jp o tę ż n ie jsz e zbiorow isko roślin, k tó re p rzez ty le w ie k ó w odnosiło zw y cięstw a n a d innem i i zd o b y w ało coraz to now e o bszary, o k azało się bezsiluem w obec b u ­ rzy cielsk iej d ziała ln o śc i czło w iek a i k to w ie, czy nie zn ik ło b y zupełn ie z p o ­ w ierzch n i ziem i, g d y b y n ak oniec sam człowdek nie w z ią ł lasu w opiekę. Z ro ­ zum iaw szy, ja k fa ta ln e sk u tk i dla n iego sam eg o p o c iąg n ę ło b y zupełne w y n isz­

czenie lasów , lud zie o g ra n ic zy li sw ą d ziała ln o ść w ty m k ieru n k u zapom ocą praw' ochronnych, s ta w ia ją c kres- n ie ­ ty lk o nierząd n em u i nieop atrzn em u w y ­ c in a n iu lasów , ale d ążąc jeszcze do p rz y ­ w ró c e n ia im bod aj cząstk i d aw n ej św ie ­ tno ści, do p o w tó rn e g o za lesien ia p rz y ­ n ajm n iej ty c h obszarów , k tó re dziś są zu p e łn ie o g o ło co n e z d rzew a częstok roć w c ale n ie n a d a ją się pod u p ra w ę. A le d ziała ln o ść człow ieka, w ro g a czy p rz y ­ c h y ln a lasom , nie n a le ż y ju ż w łaśc iw ie do cz y n n ik ó w n a tu ra ln y c h .

B . D yakow ski.

O M ECHANIZM IE ODDY CH A N IA W P A Ń S T W IE ZW 1ERZĘCEM .

(D o ko ń cze n ie).

P rz y p a trz m y się obecnie sam ej s p ra ­ w ie o d d y ch a n ia u ró żn y ch isto t.

U p ie rw o tn ia k ó w nie o d k ry to d o ty c h ­

czas żad n y ch a p a ra tó w lu b su b stan cy j u ła tw ia ją c y c h oddychanie, w ięc m ilc zą­

co przyjm ujem y, że nic po dobnego u nich niem a i że w y m ian a g a z ó w o d b y w a się p rzez p o w ierzchn ię ciała; a w y m ian a t a je s t, zdaje się, bardzo energ iczn ą. W k o ­

m órkach p ro m ien icy C ollozoum o d b y w a ­ j ą się p ro cesy u tle n ia n ia , k tó re p o ch ła­

n ia ją tlen u niem al 40 ra z y w ięcej niż od p o w ied n ia ilość su b stan cy i o rg an icz-

| nej żaby.

U g ąb e k i jam o ch ło n ó w sp o ty k am y z a sto so w an ie zasad y m ożliw eg o zw ięk sze­

n ia pow ierzchn i ze tk n ię c ia ciała z p ły ­ nem o taczający m . M am y tu do cz y n ie­

n ia z k a n a ła m i przen ik ającem i całe c ia ­ ło i w y słanem i n abłon kiem m ig aw k o ­ w ym u trzy m u jąc y m w odę w ciąg ły m ru ch u . Z re sz tą w g rę tu ta j w chodzi d ru g a jeszcze funkcya, t. j o dżyw ianie, g d y ż ta zw ięk szo n a p o w ierzch n ia często słu ży i do w c h ła n ia n ia pokarm u. N a tę -

i

żenie procesów u tle n ia n ia je s t tu też dość znaczne; je ż e li będziem y liczy li n a g o d zin ę i 1 kg zw ierzęcia, to sto su n ek t l e ­ nu w c h ła n ia n eg o przez m eduzy i grze- bienice do tle n u w c h ła n ia n e g o przez ry b y kościste będzie się w a h ał w g r a n i­

cach 1,3 —3,7 do 4 8 —60. Je ż e li je d n a k obliczym y n a kilo su b sta n c y i o rg an icz- I nej (bez w od y głów nie), to się okaże, że s to ją one n a ró w n i z ry b a m i k ościstem i.

U szk a rłu p n i sp o ty k am y się ju ż z wię- kszem ró żnicow aniem o rg a n ó w o d d ech o ­ w ych. P o w ie rz c h n ia c ia ła całego s ta je się tw a rd a , niep rzen ik liw a, p rzeto nie m oże służyć do w y m ian y gazów . W w ię ­ kszości p rz y p ad k ó w p ra w do po do bnie słu ­ ż ą w tym celu t. zw. n óżk i am b u lak ral- ne, u tw o ry p o siad ające b ardzo d e lik a tn ą pow ierzchnię; u s trz y k w zaś sp o ty k am y ju ż o rg a n specy aln ie oddechow y, t. z w.

p łu ca w odne. K o ń c o w a część p rzew odu po k arm o w eg o w p u k la się, tw o rz ąc silnie ro zg ałęzio n y , ślepo zak oń czo n y o rg an.

W sk u tek sk urczów c iała zw ierzęcia oraz m usku larnej końcow ej części p rzew odu pokarm o w ego , w od a z u a jd u ją c a s ię w p łu ­ cach w odnych ciąg łe j u le g a zm ianie;

m niej w ięcej 1— 3 ra z y n a m in utę n a s tę ­

p u je w y rzu cen ie w ody z ty c h o rg a n ó w .

j S p ra w y od dechow e u szk a rłu p n i kom pli-

(10)

170

W SZE C H ŚW IA T

N r 11 k u ją sią bardzo w sk utek obecności dw u

układów zaw ierających dążące po ciele ciecze, m ianow icie t. zw. w odnego i k rw io ­ nośnego. O badw a m o g ą roznosić tle n po ciele i zdaje sią, że o b adw a to czynią.

A le szczegółow o znaczenia każdego z nich nie znam y, nie w iem y n a w e t ostatecznie czy istnieje połączenie ty c h dw u u k ła ­ dów.

Co dotyczę cieczy k rążącej w układzie w odnym i krw ionośnym , to pierw sza z nich, w brew tw ierd zen iu badaczów daw niejszych, nie je s t w p ro st iden ty czn a z w odą m orską—je s t gęstsza, silniej ł a ­ mie św iatło, czasem b y w a n a w e t zlekka ż ó łtą lub różow ą i zaw iera w sobie cia­

ła białkow e, kom órki am ebow ate oraz inne u tw o ry n a tu ry niekom órkow ej.

Ciecz z a w a rta w układ zie krw ionośnym zaw ierać m a znacznie w ięcej ciał b iał­

kow ych, zresztą p raw ie je s t rzeczą n ie­

m ożliw ą otrzym ać j ą w stan ie czystym, t. j. w olnym od dom ieszek, jak o to t r e ­ ści zaw arto ści naczyń w o dnych i t. d.

P ró cz substancyj pow yższych m am y jesz­

cze ciecz z a w a rtą w p ro st w jam ie ciała.

Tw ierdzenia różnych a u to ró w co do jej składu chem icznego ta k dalece są różne, że niem a co n a w e t w yliczać ty ch w s z y s t­

kich analiz.

Co dotyczę m ożliw ości istn ien ia we k rw i substancyj w iążących tle n chem icz­

nie, to w edług n iek tó ry ch b adaczów is t­

nieją one rzeczyw iście. N iest 3 ty trudno d aw ać w iarę w ielu tw ierdzeniom w fizyo- lo gii porów naw czej; chęć id en ty fik o w a­

nia procesów zachodzących u bezk ręgo ­ w ych ze zjaw iskam i znanem i u k ręg o w ­ ców, oraz dążenie do prędkiej syntezy w y rad zają pow ierzchow ność badań. Obec­

nie fizyolog porów naw czy m usi sine ira e t studio b adać poszczególne fak ty , nie kusząc się o w ielkie uogólnienia, a mnie się zdaje, że poznaw anie całej różnorod­

ności zjaw isk w przyrodzie żywej, zda­

w anie sobie spraw y, ja k różnorodnem i d rogam i przy ro da może osiągać jed n a k o ­ w e cele—w iększej może dostarczyć ros- koszy duchowej, niż w tłaczan ie w sz y st­

kiego w ram ki zgóry zakreślone. Błęd- nem n a w e t w yd aje m i się stanow isko z a ję te przez niek tórych w y b itn y ch b a d a ­

czów, tw ierdzących, że fizyologia porów ­ naw cza m a być n a usługach ogólnej, t. j. że fizyolog, m ając n a uw adze roz­

w iązanie ogólnego zagadnienia, pow i­

nien w ybierać najodpow iedniejsze dla niego zwierzę, bez w zględu na to, do jak iej g rupy ono należy. T ak je s t bez- w ątpienia, ale dopóki nie m am y fizyolo- g ii szczegółowej zw ierząt niższych, do­

p ó ty w prost nie wiemy, czem możemy rozporządzać, i nie jesteśm y w stanie w ybrać odpowiednich objektów do n a­

szych badań. F izyologia ogólna i fizyo­

lo g ia porów naw cza są to dw a działy rów noległe i nie m ożna tam ow ać rozw o­

ju żadnego z nich.

W racając do krw i szkarłupni wspom ­ nieć trzeb a tw ierdzenie F o ettin g era, że u O phiactis vireus m a istnieć hem oglo­

bina w jąd ro w ych i bezjądrow ych k o ­ m órkach u k ładu wodnego. R ów nież u jed nej strzykw y podobno znajduje się h e­

m oglobina. N aw iasem wspomnę, że w skórze w ielu szkarłupni znajdow ano hem atoporfirynę. P rócz teg o w kom ór­

kach cieczy okołotrzew nej jeży morskich (Sphaerechinus, Sphaera) m a się zn ajdo ­ w ać czerw ony barw nik echinochrom, i’oz- puszczalny w wodzie, alkoholu, eterze, chloroform ie i t. d. i dający sm ugi m ię­

dzy D i P oraz b i F. G otow any z k w a­

sami echinochrom m a rozpadać się na hem atoporfirynę, hem ochrom ogen i kw as siarkow y.

U robaków spotykam y n ajróżnorod­

niejsze stopnie rozw oju a p a ra tu oddecho­

w ego. U w ielu bardzo oddychanie od­

byw a się w prost przez pow ierzchnię ciała; tu ta j należą najniższe g rup y roba­

ków, P lathelm inth es i N em athelm inthes.

U A nnelides zaś spotykam y olbrzym ią różnorodność. W najbardziej skom pliko­

w anych przypadkach (u w iększości Poly- chaeta) m am y specyalne skrzela często zaopatrzone w mięśnie kurczliw e, w skutek czego z jednej strony m ogą one u trz y ­ m yw ać w ciągłym ruchu otaczającą w o­

dę, a z drugiej ^nabierać w siebie krew

z ciała. U niektórych jed n a k pierścienic

skrzela nie w ystępują; np. w rodzinie

C apitellidae w rodzaju C apitella—niem a

ich wcale, tu ta j jed n ak w ó r skórnomię-

(11)

N r 11 W SZECHŚW IAT 171

ś n io w y sta je się b ard zo cienkim , co u m oż­

liw ia w y m ian ę g azów .

U ro d z a ju N a is m ożua z a u w aż y ć pe- ry o d y c zn e o tw ie ra n ie się o tw o ru odcho- d o w e g o , p rzy czem sąsied n ie cirrh i p od­

trz y m u ją ż y w y b ie g w ody. U skąposzcze- t a T errico la, o d d y ch an ie o dbyw a się n a całej pow ierzch n i. D e lik a tn a skóra z a w ie ra t u ta j o b fitą sieć n ac zy ń k rw io ­ nośnych, czy li za m ie n ia się całe w skrze- le. U ro b a k ó w n iższy ch n iem a te ż cie­

czy specy aln ej, krw i, roznoszącej tle n po ciele. U w y ższy ch zaś m am y ju ż d o cz y n ie n ia z ta k ie m udoskonaleniem . T a k np. u w iększości pierścien ic spo­

ty k a m y n ac z y n ie k rw io n o śn e brzuszne i g rz b ie to w e, po łączo n e ze sobą an asto - m ozam i: sp ec y aln e k u rc zliw e części serca J w p ro w a d z a ją ciecz w ruch, ta k że p rz e­

chodzi on a od czasu do czasu przez skrze- la i n a stę p n ie roznosi tle n po całym o rg a n iz m ie .

W e k rw i ro b a k ó w sp o ty k a m y dość często h em o g lo b in ę zw y k le rozp u szczo ­ ną, są je d n a k i ta k ie przy p ad k i, kied y h em o g lo b in a zn a jd u je się w elem entach ' kom ó rk o w y ch , z a w a rty c h w cieczy w y-

j

p ełn iając ej ja m ę ciała. J e d e n z n a jb a r­

dziej zn a n y ch i d o stęp n y ch do b a d a n ia p rz y p a d k ó w w y stę p o w a n ia hem oglobiny u ro b a k ó w m am y u dżdżow nicy. P ró cz h em o g lo b in y zn a jd u je się tu podobno je d n a z je j pochodnych: ciem no p u rp u ro ­

w a p rę g a p rz ech o d z ąca p rzez ca ły g rz b ie t zw ie rzę cia m a za w d zięc zać sw oje z a b a r­

w ien ie złogom h em ato p o rfiry n y . Co do­

ty c z ę ro z p o w szech n ien ia h em oglobiny u ro b ak ó w , to żadnej za sad y ogólnej w y p ro w a d z ić n ie m ożna; zn a jd u je się o n a I u g a tu n k ó w b ard zo m ało ze sobą spo­

k re w n io n y c h i przeciw n ie z pom iędzy b lisk ich je d n e ją p osiadają, inne zaś nie.

D o ty c h c z a s h em o g lo b in ę stw ierd zo n o u n a stę p u ją c y c h robaków : C haetopoda:

L um b ricu s, E u n ice, C irrh atu lu s, N ereis, T ereb ella, T ubifex, A renicola, L im nodri- lus, N ais, C h a e to g a ste r, G lycera, C ap itel- j la, E n c h y tra e u s, A phrodite; G ephyrei: | P h o ro n is, T halassem a, H am in g ia; N em er- tin i; H iru d in ei: N ephelis, H irudo, H ae- m opis.

P ró c z h em oglobiny, u ro b a k ó w sp o ty -

; k a m y jeszcze inn e sub stan cy e, m ając e g ra ć ta k ą sam ę ro lę w ży c iu o rganizm u.

W e krw i Sabella, S iphonostom a, S piro- g ra p h is S p allau za n ii zn a le zio n y z o sta ł zielo n y b a rw n ik n a z w a n y ch lo ro k ru o ry - ną; ró w nież j a k h em o g lo b in a m a on ist-

j

n ieć w dw u m odyfikacyacli: u tlen io n ej i zred u k o w an ej. O k sy ch lo ro k ru o ry n a m a d aw ać dw ie sm u g i m iędzy C i D (> 628—

595) i d ru g ą m iędzy D i E (X 576—554).

O dczy nn ik i re d u k u ją c e zm ien iają w idm o w ten sposób, że z o sta je ty lk o je d n a s m u g a —bliższa czerw ieni. W ra z ie sil­

niejszeg o o d tle n ia n ia m a się o trzy m y w a ć

j

w idm o id en ty czn e z h em a ty n ą . G riffith s n a w e t tw ierd zi, że ch lo ro k ru o ry n a pod działan iem k w a só w i alk a lió w m a d a ­ w a ć białko, h e m a ty n ę i k w a s tłu sz c z o ­ w y, ale zn ów K ru c k e n b e rg n ie m ó g ł o trzy m ać T eich m an ow skich k ry s z ta łk ó w hem iny. N ie ste ty i jed en i d ru g i z ty c h bad a czó w m a ją zb y t dużo g rz ech ó w n a sum ieniu, żeby im b ezw zg lęd n ie u fa ć b y ­ ło m ożna.

K o m ó rk i k rw i S ip u ncu lus n ud us i P h a - scolosom a elo n g a tu m m a ją z a w ie ra ć su b - stan cy ą , w obecności tle n u z a b a rw io n ą czerw ono, p od w p ły w em zaś śro d k ó w red u k u ją cy ch , a n a w e t w p ro st stru m ie ­ n ia d w u tlen k u w ę g la za b a rw ie n ie p o ­ dobno zn ik a zupełnie. C iało to n az w a n o h e m e ry try n ą , a b ez b arw n y p ro d u k t od- tle n io n y h em ery tro g en em . Z a w ie ra on a żelazo i siark ę w sw ym składzie, z re sz tą o je j w łasn o śc ia ch nic n ie w iem y tem - b ardziej, że ciało to nie p o siad a n a w e t określonego dobrze w idm a.

U m ięczak ów sp o ty k am y p ra w ie z a w ­ sze skrzela lub też p łu ca. Z ale d w ie u b ardzo n iezn acznej ilości g a tu n k ó w b ra k całk o w icie ty c h o rg an ó w . R ó w n ież sta le w ty m ty p ie m am y do cz y n ien ia z system em k rw ionośnym , u k ład em ru r z a w ie ra ją c y c h ciecz ro zn o szącą tlen; is t­

n ieje ró w nież i serce. N ie m iejsce tu ta j w d a w a ć się w ro zbió r bard zo ciek aw y ch sto su n k ó w m orfologicznych, k tó ry c h opis m ożn a znaleźć z re sz tą w k ażdy m p o d ­ rę czn ik u zo ologii. Z b a rw n ik ó w k rw i u m ięczaków n ajw a żn iejsze znaczenie m a

| t. zw . hem o cyanin a. C iało to w sta n ie

u tlen io n y m j e s t b a rw y niebieskiej, tr a -

(12)

172

W SZECHŚW IAT

N r 11 c ą c zaś tle n s ta je się b ez b arw n e m , nie

p o s ia d a w ża d n e j m o d y fik a c y i c h a r a k te ­ ry s ty c z n e g o w id m a. O d tle n ie n ie o d b y w a się w p ró żn i, w ra z ie z e tk n ię c ia z ży w e- m i tk a n k a m i, p rz e p u s z c z a n ia w o d o ru lu b d w u tle n k u w ę g la , a n a w e t p o d cz as s ta ­ n ia w n a c z y n ia c h za m k n ię ty c h . T o o s ta t­

n ie z ja w isk o j e s t z u p e łn ie d o ty c h c z a s ciem nem , g d y ż n ie z a le ż y ono a n i od o becności m ik ro o rg a n iz m ó w , a n i k o m ó ­ re k k rw i, ale od ja k ic h ś s u b s ta n c y j r e ­ d u k u ją c y c h , b liżej n ie z n a n y c h . K re w ślim a k ó w z e b ra n a a se p ty c zn ie, p rz e d ia li- zo w an a, m oże l a t a ca łe z a c h o w a ć s w ą b arw ę.

H e m o c y a n in a z n a le z io n a je s t d o ty c h ­ czas w e k rw i n a s tę p u ją c y c h m ięczaków : L a m e llib ra n c h ia ta : M y tilu s, A n o d o n ta U nio, M ya, P e c te n ; G a ste ro p o d a : H elix, L im n aeu s, A rion, F iss u re lla , P a lu d in a , H aliotis, T u rbo, M urex, C a ssid a ria , T ri- to n , C yclo stom a, S cap h a n d er; O ctop oda:

O cto pus, Sepia, E led o n e, L o lig o . W o s ta t ­ n ic h cz asac h u d a ło s ię h e m o c y a n in ę o trz y ­ m ać w s ta n ie k ry sta lic z n y m ; a n a liz y t e ­ g o p r e p a ra tu d a ły w y n ik i n a stę p u ją c e : C —53,66% , H 7,33% , N 16,06, C u 0,38, S —0,86, O— 21.68. J e s t to ciało ro z p u sz ­ cz aln e w w odzie, pod w p ły w e m a lk o h o ­ lu i cie p ła (68—72°) śc in a się; k w a sy s tr ą c a ją h em o cy a n in ę, j a k ró w n ie ż i n a ­ sy ce n ie ro z tw o ru sia rc z a n e m am ono w ym . Z re s z tą d a je o n a ty p o w e re a k c y e ciał b ia łk o w y c h . C ie k a w ą j e s t rz ecz ą, że m iedź w h e m o c y a n in ie d a je się p odobno w y k a z a ć o d ra zu z a p o m o c ą o d cz y n n ik ó w an a lity c z n y c h , istn ie je p rz e to ja k o jo n , cz y li za c h o w u je się in a c z e j niż żelazo w h em o g lo b in ie, w a rto b y je d n a k sp ra w ę t ę z b a d a ć bliżej. Co d o ty c z ę ilo ści t l e ­ n u w ią z a n e g o p rzez h em o cy a n in ę, to o sta te c z n ie n ic p e w n e g o p o w ied z ie ć się n ie da. G riffith s tw ie rd z i, że 100 części k rw i g ło w o n o g ó w z a w ie ra 12,9— 14,6 cm z tle n u cz y li ilość o g ro m n ą, zw ła szcz a, że k re w tę tn ic z a p sia z a w ie ra 2 1 % n a ob­

ję to ś ć tle n u . I n n i b ad a c z e z n a jd o w a li ilo ści b ard zo ró ż n e i d alek o m niejsze. A le d o ty c h c z a s n ie j e s t z b a d a n e p o c h ła n ia n ie tle n u p rz ez h e m o c y a n in ę k ry sta lic z n ą , a to d a ło b y d o p iero m ożn ość o s ta te c z n e ­ g o ro z s trz y g n ię c ia s p ra w y .

H e m o g lo b in a w e krw i m ięczakó w spo- t y k a się b ard zo rzadko; z p o m iędzy brzu - ch o p ełzó w (G astero p o d a) s p o ty k a m y j ą ty lk o u ro d z a ju P la n o rb is, prócz te g o zn alezio n o j ą jeszcze u k ilk u p rz e d s ta ­ w ic ie li g ru p y b laszk o sk rzeln y ch (L a m e l­

lib ra n c h ia ta ), m ian o w icie u A rc a te tra g o - n a i T ra p ezia, S olen legu m en, P o ro m y a g ra n u la ta , T e llin a p la n a ta , C apsa fra g i- lis, C a rd ita a c u le a ta i P e c tu n c u lu s g ly - cim eris W e k rw i P la n o rb is h em o g lo b i­

n a zn a jd u je się w sta n ie rozpuszczonym , p o d czas g d y u w y żej w y m ien io n y ch b laszk o sk rzeln y ch sp o ty k a m y j ą w p o łą ­ czen iu z elem en tam i kom órkow em i. ta k j a k w e k rw i z w ie rz ą t k rę g o w y ch . N a d ­ zw y cza j je s t ciekaw em , że h em o g lo b in y nie p o s ia d a ją g a tu n k i bardzo b lizk o s p o ­ k re w n io n e z pow yżej w ym ien io nem i, np.

k re w A rc a NoB, A rc a b a r b a ta i Solen ensis p o sia d a ty lk o c ia łk a k rw i białe.

J a k a ż te d y m oże być p rz y c z y n a ta k zn aczn y c h ró ż n ic u ta k po krew n y ch is to t? B ard z o praw d o p o d o b n em je s t p rz y ­ p u szczenie C uenota, że w sp o m n ian y b a rw ­ n ik p o s ia d a ją te g a tu n k i, k tó re zm uszone s ą żyć w o to cze n iu z a w ie ra ją c e m bardzo m ało tlen u , a tem sam em m u szą w y z y ­ sk iw a ć k a ż d ą n a jd ro b n ie jsz ą je g o ilość, k u czem u p o m a g a ć m a w łaśn ie obecność h em o g lo b in y , w iążącej tle n p ra w ie bez w z g lę d u n a je g o ciśn ien ie p arcy aln e.

I rz eczy w iście P la n o rb is żyje w s to ją ­ cych, g n iją c y c h w o dach , p o sia d a ją c y c h b ard zo m ało tlenu , osobniki zaś g a tu n k u A rc a te tra g o n a (p o siad a ją ce h e m o g lo b i­

nę) ż y ją k o lo n iam i b ard zo blizko sieb ie i p rz y te m o p lą ta n e b y w a ją g ę ste m i n ić ­ m i b isio ru (byssus), k tó re im p rz eszk a­

d z a ją szeroko o tw o rz y ć sk o ru p ę i w y ­ tw a rz a ć en e rg ic z n y p rz ep ły w w o d y koło skrzeli. T ym czasem 'A rc a N oe i A rc a b a r b a ta ż y ją pojedyńczo.

T u zw ró cić n a le ż y u w a g ę , że nie z a w ­

sze cz erw o n a b a rw a k rw i m ięczak ó w

pochodzi od obecności hem o g lo b in y .

C u en o t z n a la z ł w e k rw i A p ly sia d ep ilan s

czerw o n y b a rw n ik n a z w a n y hem o ro dy ną,

o k tó ry m z re sz tą p ra w ie nic n ie w iem y,

choć zd a je się nie j e s t rz ecz ą tru d n ą

o trzy m a ć g o w d o sta te c z n e j do z b a d a n ia

ilości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jad znajduje się we wszystkich częściach ciała pająka, zawierają go także jaja; zdaje się, źe należy on do substancyj białkowatych; w roz­. tworze daje się

Są to liczby imponujące, bezwątpienia, maleją one jednak i stają się bardzo mało znaczące- mi, jeżeli się je porówna z ilością zarodni­. ków, wydawanych

cą tego przypuszczenia, że w klimacie, zniew alającym rośliny do przerw ania na dłuższy czas transpiracyi liści, najlepiej rosną i rozw ijają się te osobniki,

cej grom adziło się faktów , tem bardziej zagadko wemi staw ały się owe promienie katodalne, aż doszło wreszcie do tego, że stało się niem al niegodnem

W procesie powyższym czasami zachodzą pewne zboczenia: czasem jedna z dwu komórek dzieli się przed konjugacyą, niekiedy zaś utworzenie się woreczka nie jest

Chw ilka jednak zastanow ienia uczy, że ta k dodatnich horoskopów nie m am y bynajm niej praw a sobie staw iać.. Jeżeli zaraz usuniem y pręcik, naokoło którego

Ocena ilościowa tych gazów nie może być uważana za dość ścisłą z powodu trudności, jakie się napotyka w razie oddzielania pojedynczych gazów; jed ­ nak

Ilekroć łączą się pierw iastki dodatni i odjemny, zawsze w y tw arza się zdolność rozpadania się zw iązku n a jony; inaczej m ówiąc w tym samym czasie,