• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2013, nr 1 (103)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2013, nr 1 (103)"

Copied!
102
0
0

Pełen tekst

(1)

Syfi

1/2013

Cena 2 2 , 0 0 z ł

ISSN 0867-7115 INDEX 38007 5

VAT 5%, nakład 1500 szł.

C z a s o p i s m o o k s i ą ż c e dl a d z i e c k a wer

(2)

Guliwer 1 (103)

KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

styczeń - luty - marzec 2013

W numerze:

• Jan Malicki - Podróże „Guliwera" 3

WPISANE W KULTURĘ

Krystyna Heska-Kwaśniewicz: O Julianie Tuwimie niekoniecznie jubileuszowo 5 Adrian Szary: Szkoła Pana Tuwima, czyli aksjologia w bajkach Skamandryty 8 Katarzyna Chrobak: W kręgu słów. O tem atyczno-lingwistycznych analogiach

w twórczości Juliana Tuwima, Jana Brzechwy oraz Wandy Chotomskiej 12 Jan Wnęk: Problemy pedagogiczne w polskiej literaturze dziecięcej

pierwszej połow y XIX wieku 21

Angela Bajorek: „Skąd się biorą dzieci?", małe studium edukacji seksualnej

we współczesnej literaturze dla najmłodszych 27

Piotr Ruszkowski: Bóg w poezji Juliana Tuwima 34

RADOŚĆ CZYTANIA

Krystyna Zabawa: Dwaj mistrzowie - je dn o dzieło. Wiersze dla dzieci

Juliana Tuwima w interpretacji muzycznej Witolda Lutosławskiego 39

Grażyna Lewandowicz-Nosal: Tuwimowo 47

Patrycja Wdowiak: Kontynuacja sowizdrzalskiego humoru Juliana Tuwima

w utworach Michała Rusinka 49

Marek Kątny: Dziecko i je go światy 54

Alina Zielińska: Kim jest Isabella Swan z powieści Stephenie Meyer Zmierzch? 56 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ

Maria Radziszewska: Poznać dzieje ilustracji - ekspozycja muzealna

przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. C. Norwida w Zielonej Górze 61

Alina Zielińska: W odwiedzinach u Rumcajsa 66

Z RÓŻNYCH SZUFLAD:

Wiesława Wasielak: W pewien zim owy wieczór. Dokończ opowiadanie

- konkurs literacki dla młodzieży ponadgimnazjalnej i nie tylko 69 Lidia Kukioła: Obchody Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci

w Książnicy Beskidzkiej 70

(3)

Piotr Szczepankowski-Chełmoński: Daj jak najwięcej dobra dzieciom nota o życiu, twórczości i duchowości Michaliny Chełmońskiej-Szczepankowskiej (1885-1953) apostołki miłości i oświaty, poetki polskości, służebnicy dzieci 73 NA LADACH KSIĘGARSKICH

• Joanna Wilmowska: Bajki z życia (Jak się koty urodziły) 80

Olimpia Gogolin: W szponach rzeczywistości (Uciec ja k najbliżej) 82

Sylwia Gucwa: „Przygody są lepsze od prezentów" (Afera smoka Nudożera) 83

Jan Kwaśniewicz: O katowickim życiu na rolkach (Wywrotka) 85

• Olimpia Gogolin: Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies

(Nowe przygody grzecznego psa) 86

Izabela Mikrut: Inny sen o sławie (Córki wkraczają na scenę) 88

• Jan Kwaśniewicz: Wszystkie lajki Marczuka, czyli jak wykreować w irtualnego

bohatera (Wszystkie lajki Marczuka) 89

Monika Rituk: Sennie o miłości (Snubajka) 91

Olimpia Gogolin: Tajemnicze zniknięcie (Niewidzialny Tonino) 93

Izabela Mikrut: Porwanie profesora (Kazio w miasteczku pełnym wampirów) 94

Monika Rituk: Nie dla wrażliwych (Mały olbrzym) 96

Izabela Mikrut: Filozofia uczuć (Uczucia. Co to takiego?) 97

ABSTRACT 99

(4)

PODRÓŻE „GULIWERA

N iedaw no oglądałem film Papusza, w reżyserii państwa Joanny i Krzysztofa Krauze, 0 znanej, obrosłej legendą poetce rom skiej, której nieszczęściem było życie w m om encie dram atycznego zderzenia dw óch światów: zewnętrznego, codziennego, tragicznego w swej istocie świata rom skiej społeczności, z którą szlakiem dziadów i pradziadów wraz z taborem w ędrow ała przed siebie w w ojennych czasach apokalipsy spełnionej. I świata w e w n ę trzn e ­ go, świata swoich pragnień, marzeń - ta k wszak naturalnych w życiu każdego człowieka - 1 konsekw entnych pró b wydzierania pazuram i prawa do własnej intym ności, której zna­

kiem staje się um iejętność pisania i potrzeba w ykorzystania je j do przekraczania ogra­

niczeń cyw ilizacyjnych i budow ania swojej m ałej osobności poprzez własną twórczość.

I postać Jerzego Ficowskiego - o b ie k tu sym patii, uczucia, przyjaźni, czy li ty lk o prze w o d­

nika po zakamarkach poetyckich la biryn tów , je d n a k bez nici Ariadny. Wreszcie d ra m aty­

zm u zderzenia upadlającej nędzy trw an ia na przecięciu m entalności w iecznego tułacza i silnie kontrastującej cyw ilizacji socjalistycznych osiedli. Przepaść m iędzy bru de m zaklę­

te g o kręgu Papuszy i w ó dką a czystością, firankam i i herbatą świata Jerzego Ficowskiego.

Styk druzgocący dla w rażliw ej kobiety.

Ale w film ie znalazła się jeszcze je dn a scena, będąca przyp o m n ie n ie m człowieka, bez k tóreg o kultura pierwszej p o ło w y po prze dnieg o stulecia byłaby znacznie zubożona, by nie rzec szara. To oczyw iście Julian Tuwim i je g o wielka biblioteka. W film ie Krauzego wręcz onieśm ielająca. Dla cz y te ln ik ó w je g o spuścizny literackiej, dla koneserów je g o tw órczych dokonań nie ty lk o ogrom na w ielością to m ó w , lecz sym bolicznie wysoka, zawierająca naj­

rozmaitsze, a zarazem najdziwniejsze przedm ioty. Cicer cum caule czyli Groch z kapustą, ja k pasje sam ego Tuwim a zasadzające się - prz y w o ła jm y słowa przyjaciela Poety - Juliusza W iktora G om ulickiego - „na zdum iew ającej w ielo kszta łtno ści je g o dzieła, które w iernie o d zw ie rcie dla ło rozm aite wcielenia autora, będącego w je d n e j osobie lirykiem , h u m o ry ­ stą, satyrykiem , parodystą, piosenkarzem , erudytą, szperaczem, kolekcjonerem , lingw istą i dem onologiem ".

Nic dziw nego, że ta je dn a krótka, czarno-biała scena film o w a zmusiła m nie do tego, by sięgnąć raz jeszcze po je d e n z to m ik ó w znakom itej - a przeze m nie nieodżałow anej - serii „B iblioteka p o e tó w XX wieku", w ydaw anej przez Ludową Spółdzielnię W ydaw niczą (kto dziś ją pamięta?), by w ró cić do u tw o ró w i biografii te g o niezw ykłeg o Poety. I czytać.

N a jpierw w stęp Juliusza W. G om ulickiego. Wszak „tw órczość je g o była przecież przez d łu ­ gie lata m iłością tysięcy chłopców , którzy z w yp ieka m i na tw a rz y w c z y ty w a li się w je g o wiersze. I tysięcy dziewcząt, które przepisyw ały te wiersze do swoich „pa m iętn ików ". I se­

te k m łodych poetów , dla których każdy no w y to m ik Tuwim a był sw oistym objaw ieniem , a zarazem g łę b o k im przeżyciem osobistym . I b y ł rów nocześnie solą w oku tysięcy niena- w istn ików : ludzi zacofanych, zim nych, pru de ryjnych , zakłam anych, zasklepionych w sw o­

(5)

ich m ałych interesach, w ro g ic h Poecie i je g o id e o lo g ii, a rów nocześnie zazdroszczących mu tego, czego sami nie m ieli i m ieć nie m ogli: je g o skrzydeł".

Od czasu, gdy ów zna kom ity znawca N orw ida i Tuwima pisał te słowa, m in ęło p o ­ nad czterdzieści pięć lat. Od śmierci Poety sześćdziesiąt. I nic się nie zm ieniło. N ihil novi sub sole. Dalej w ielu przeszkadza postać Poety. Bronią swoich m ałych zaścianków przed h o n o ro w a n ie m przedszkoli, św ie tlic, szkół je g o im ieniem . P ublicznie w yciągają spra­

wy, które m ogą być hańbiące; ale w yłącznie dla nich samych. A przecież nie da się zapo­

m nieć Funduszu im. Adeli Tuwim , zam ordow anej m atki Poety, w spom agającego szkołę w In o w ło d z iu i fu n d o w a n ą przez nią b ib lio te k ę . Jednak Julian T uw im kojarzo ny je s t z twórczością. Z p e rsp e ktyw y dnia dzisiejszego z lite raturą dla dzieci. I chyba nie prze w i­

d y w a ł teg o w latach 1936-1937, że je g o cztery książeczki: Lokom otywa, O panu Tralalińskim i inne wierszyki, Słoń Trąbalski i Zosia Samosia staną się le k tu ra m i d o b ro w o ln ie o b o ­ w ią z k o w y m i dla w szystkich następnych generacji. Staną się znakiem w ta je m n icze n ia i p o ro z u m ie n ia dla dzieci i rod zicó w . In te le k tu a lis tó w i a d re s a tó w w iersza Do p r o ­ stego człowieka. Staną się b e stsellerem słyn nych ta rg ó w fra n k fu rc k ic h w 2000 roku i prze dm io tem w sp ó ln e g o czytania w cieszyńskim Teatrze Adama M ickiewicza w 2013 ro­

ku. Bo też je s t to wielka literatura.

Jan Malicki

(6)

w p is a n e w k u l t u r ę

Krystyna Heska-Kwaśniewicz

O JULiANiE TUWiMiE

NIEKONIECZNIE JUBiLEUSZOWO

Gdy w roku 1935 w num erze d ru g im (1 II 1935) najbardziej prestiżow e czasopi­

smo literackie w Polsce „W iadom ości Lite­

rackie" o p u b lik o w a ły na pierwszej stronie kilka w ierszy dla dzieci Juliana Tuwim a (by­

ły to: Gabryś, Mróz, Ptasie plotki, Rzeka, Stół, Taniec, Warszawa, W arzywa), to chyba n ik t nie zdawał sobie sprawy z faktu, że rozp o­

czyna się n o w y w po lskie j lite ra tu rz e dla dzieci rozdział w ielkiej zabaw y słowem . Tu­

w im był ju ż wówczas poetą znanym i p o p u ­ larnym zarów no ja ko a u to r tek s tó w lirycz­

nych, ja k i kabaretow ych, w o d e w ili i piose­

nek, w ięc fakt, że spod je g o pióra w yszedł zna kom ity tekst dla dzieci, a redaktor M ie­

czysław Grydzewski zam ieścił go na p ie rw ­ szej s tronie „W iadom ości...", n ie w ą tp liw ie był rodzajem no bilitacji poezji dla dzieci ja ­ ko pe łn opra w n ej artystycznie fo rm y literac­

kiej, a zarazem stan ow ił otw a rcie kolejnego rozdziału w tw órczości Tuwima.

Grydzewski - w iedzą to wszyscy - był redaktorem zna kom itym i znającym się na redaktorskiej robocie, dlateg o decyzja, by na pierwszej stronie ty go dnika pojaw iła się Lokom otywa, była nie ty lk o form ą p ro m o ­ cji wiersza, ale czytelnym sygnałem dla p u ­ bliczności czytającej, że m am y do czynienia z czymś bardzo ważnym , na co w y ro b io n y adresat literacki w inie n zw ró cić uwagę.

Tom iki wierszy znalazły się w księgar­

niach trz y lata później, w roku 1938, były

to: Lokom otyw a, Słoń Trąbalski, Zosia Samo- sia i inne wierszyki, O Panu Tralalińskim i in ­ ne wierszyki, ale c z y te ln ik ju ż wcześniej znał ich urok i wartość.

Jak w yżej w sp om n ian o, Tuwim , zaczy­

nając „karierę" p o e ty dla dzieci, m iał ju ż d łu ­ gie dośw iadczenie tw órcze, przede wszyst­

kim były to Słopiewnie, w których naruszał wszystkie norm y językow e, byle by słowa śpiewały, zdu m ie w a ły i niepokoiły. Ważna także była praktyka literackiego kabaretu, z w y ra fin o w a n y m żartem i p u e n tą , ró w ­ nież mającą zaskoczyć odbiorcę. N iezwykle ważny b y ł rów nież niebyw ale b ły s k o tliw y Jarm ark ry m ó w (1934) zaw ierający satyry i hum oreski. To były zdobycze w arsztatow e

(7)

nieocenione dla tw ó rc y poezji dla dzieci, bo s ta n o w iły szkołę ha rm on ijn eg o zestrajania o d le głych brzm ień i treści, zabawę słowem, posługiwania się eufonią, onom atopeją oraz żartem i kształto w an ia ab surd aln eg o w i­

dzenia świata. Poezja Tuwim a to je s t is to t­

nie „w ielka zabawa", by posłużyć się okre­

śleniem Jerzego C ieślikow skiego1, Tuw im bawi się w raz z dzieckiem , je s t je g o sprzy­

m ierzeńcem i w sp óln ikiem w przekręcaniu słów, „przedrzeźnianiu", zabaw ie w echo- lalie, szukaniu od le g łych kom icznych sko-

Rys. Olga Siemaszko

jarzeń i nieoczekiw anych rym ów , wskazu­

je sensy dź w ię k ó w asem antycznych. I tak się stało, że od te g o wiersza, ogłoszonego w „W iadom ościach Literackich", Tuw im za­

istniał jako ulub ion y poeta dziecięcy i mijają dziesięciolecia, a je g o popularność czyteln i­

cza się nie kończy, sprzyjają tem u w ydaw cy rywalizujący ze sobą o ja k najatrakcyjniejsze wydaw anie Lokomotywy, Zosi Samosi, Ptasie­

go radia i innych wierszy, dzieci naw et „za­

w łaszczyły" z czasem takie u tw o ry ja k Dwa wiatry, czy Budowali biały dom, które nie do nich były adresowane.

Dorośli od biorcy coraz bardziej oddala­

ją się od T uw im ow ej poezji, poza ty m i w ier­

szami, które trw a ją jako piosenki literackie, a d z ie c i w rę c z o d w r o tn ie - c z y ta ją je z up od ob aniem i ła tw o uczą się ich na pa­

mięć.

Zaskakujące je s t to , że w y ją tk o w o ś ć Tuw im a ja k o tw ó rc y dla dzieci d o s trz e g ł i kom petentnie, z pełną aprobatą opisał p o ­ eta A w angardy - Julian Przyboś, k tó ry lek­

cew ażył poezję Tuwim a, ja k w szystkich ska- m andrytów , a autora Czyhania na Boga uwa­

żał w ręcz za epigona. Jednak w je g o poezji dla dzieci o d k ry ł nadzw yczajnego artystę i u jrz a ł w je g o w ierszach w y ją tk o w e w y ­ czucie eu fonii i doskonałość w dźw ięcznym składaniu sylab, poetykę je d y n ą w swoim rodzaju i a b s o lu tn ie nie p o w ta rza ln ą . Na­

pisał2, że absolutny słuch poetycki Juliana Tuwim a osiągnął swe m istrzostw o właśnie w tw órczości dla dzieci. Zestawienie Przy­

bosia z T uw im em przestaje je d n a k być za­

skakujące, gdy w n iknie się głębiej w św iado­

mość w arsztatow ą obu poetów . O to a u to r Biblii cygańskiej zwraca uwagę na niezw y­

kłą w s p ó ln o tę tw ó rc ó w i dzieci: ...b a jk a nie p ra w d a , ś w ia t na opak, ś w ia t d z iw ó w i „ d z iw o tw o ró w " je s t n a jb liż s z y w y o b ra ź ­ n i dziecka i poety. W tym świecie istota bytu wyzw ala się z uświęconych FORM3. A tw ó r­

ca A w angardy po w ie lu latach dodaje, że w wierszach każdego p o e ty krąży utajona ta p ie rw o tn a dziecięca radość zabaw y, ra ­ dość płynąca z władzy nad językiem, ze z w y ­ cięskiej swobody, z ja ką m anipuluje słowam i4.

Ta głębsza refleksja o je dn ości w yobraźni i radości w za b a w ie s ło w e m p o e ty c k ie j i dziecięcej pozwala pojąć istotę porozum ie­

(8)

nia Przybosia i Tuwim a m im o ta k w ielu , p o ­ zornie zasadniczych, różnic.

D ostrzegł też autor Równania serca jesz­

cze inną zasługę autora Ptasiego rad ia: bez­

precedensową zabawność T uw im ow skich zw ierząt i s tw ie rd z ił z całą powagą, że po Trąbalskim wszystkie inne słonie są żałosne5, bo w je g o odczuciu Tuwim osiągnął pewien szczyt; m iał w prawdzie naśladowców, ale ża­

den z nich, nawet Jan Brzechwa, nie tylko nie przew yższył m istrza, ale mu naw et nie d o ­ równał. Przyboś tw ie rd z ił nawet, że gd yby nie Trąbalski, nie b y ło b y Kaczki dziwaczki, w czym się je d n a k m ylił, gdyż oba teksty p o ­ w sta ły niemal równocześnie.

W praw dzie literatura dla dzieci dysp o ­ nowała ju ż przed au torem Abecadła całym katalogiem zwierzęcych bohaterów , ale ta ­ kich, ja kie s tw o rz y ł Tuwim , nie było. Bestia- rium autora Jarm arku rym ów je s t bogate, ale sugerując się w skazówką Przybosia, z o ­ stańm y na m o m e n t przy słoniu i spójrzm y na niego oczym a dziecka, a w ięc od dołu:

je s t ogrom ny, masa z niczym n ie p o ró w n y ­ walna (chodząca skała - napisał o nim Sien­

kiew icz w powieści W pu styni i w puszczy), pow olny, do sto jn y w ruchach, niezgrabny z żałośnie w ą tły m og on kiem , gdy umieścić go w składzie porcelany, wszystko zniszczy (a je d n a k Trąbalski idzie do państw a Kro­

k o d y ló w na filiżankę w o dy z Nilu), d o b ro ­ du szny i ma w ie lk ą trą b ę , a sama trąba w swej istocie je s t śmieszna i liczne fraze- ologizm y z nią związane (np. trąba je ry c h o ń ­ ska) nie są kom plem entam i. Słoniowe uszy i sło nio w y nos nie do da ją lu d z io m urody.

W ielkość z trąbą, do da jm y w ielo fu nkcyjną , o nazwisku Trąbalski - ja k się z niego nie śmiać? Tuwim bawi się znakom icie w całym wierszu: ja k może nazywać się córka słonia - słoninka? W praw dzie ma na im ię Kachna, ale zapom inalski ojciec w o ła Wielgachna,

Grubachna, a żona (taka ja k b y sto żon m iał) ma na im ię Bania! Wszystko w yolbrzym ione.

W y o lb rzym io n y olbrzym ! A na koniec naj­

bardziej s ło n io w y a try b u t, owa trąba zosta­

je zawiązana w supeł. Tylko wielka, niczym niepoham ow ana w yobraźnia m ogła w ykre ­ ować takie go słonia.

Rys. Olga Siemaszko

Przyboś z w ró c ił uw agę na jeszcze inne sprawy, że np. Lokom otyw a je s t istną kom ­ pozycją m uzyczną, od da jącą ruch i pęd, w Ptasim radiu całe frazy im itu ją głosy p ta ­ ków, które Tuwim m usiał rozróżniać znako­

micie i ta k ja k ptasie „g ło sy" są szalenie eks- presywne ze w zględu na nieustanne zmiany wysokości to n u , a w ierszy o ptakach napi­

sał poeta sporo, bo je s t i Rozmowa ptaków, i Ptasie plotki, i M ow a ptaków, i jeszcze kilka innych, a poeta w każdym znakom icie tłu ­ m aczy c zyte ln iko w i ptasie trele.

A u to r Rzeczy czarnoleskiej też znał d o ­ skonale tw o rz y w o lu do w ej piosenki, przy­

słowia czy porzekadła i w y w o d z ił z nich np.

(9)

takie teksty, jak: Dwa M ichały, Gabryś lub Idzie Grześ. O ty m bo ga ctw ie można by na­

pisać niejedną rozprawę, ale tem atu i ta k się nie wyczerpie.

Poezja Tuwima posiada tę moc, że śmie­

szy nas w każdym w ieku i w kolejnych p o ­ koleniach. Poeta do strze gł i w yko rzysta ł si­

łę zaklętą w słowie, że zawiera ono ty le tre ­ ści, ile p otrafim y z niego wyczytać, i istnienie takich zw iązków m iędzy słow am i, których nie da się lo giczn ie uzasadnić, a przecież istnieją. W iedzą o ty m ty lk o dzieci i poeci.

Czy kom ar się może przekomarzać? Sowa - być osowiała, zając - zajęczeć, czy kurczę się kurczy? A poeta tw o rz y z te g o wiersz (Fi­

gielek), w którym :

C ietrzew się z a c ie trz e w ił słysząc takie słowa,

Sęp zasępił strasznie, osowiała sowa.

Ze szkoły Tuwim a w y w o d z ił Przyboś tw órczość Jana Brzechwy i Ludwika J. Kerna, stw ierdzając je d n a k, że daleko im do m i­

strza. Ten katalog po rów nań można by p ro ­ w adzić dalej, bo każdy poeta dziecięcy w ę ­ d ru je do w d z ię c z n e g o i m ąd re g o świata

„braci mniejszych". Byłaby w ty m rejestrze i W anda C hotom ska, i Joanna K ulm ow a, i Dorota Gellner, Joanna Papuzińska, Jerzy Ratajczak i w ielu innych tw ó rcó w , wszyscy oni coś w zięli z Tuwim a, czegoś się od niego nauczyli, ale nie dorów nali mistrzowi. Intere­

sujące je s t to, że po w ielu latach katowicka uczona, Bernadeta Niesporek-Szamburska p o tw ie rd z iła sąd Przybosia i s tw ie rd z iła : Z a b a w a p o w ta rz a n y m i dźw iękam i, efekty onomatopeiczne, ja kie uzyskał Tuwim w m i­

strzowskich utworach, były często naśladowa­

ne, trudno je dn ak znaleźć równie błyskotliwe ujęcie we współczesnych wierszach6.

Przez kilka dziesiątków lat w ykłada m ju ż w u n iw e rs y te c ie lite ra tu rę dla dzieci i m łodzieży. Gdy przychodzi czas na d w u ­

d z ie s to le c ie , s p o tk a n ie za c z y n a m z w y ­ kle od słów Był sobie słoń i zawieszam głos, wówczas sala odpo w ia da mi słow am i w iel­

ki ja k słoń, bo ta k naprawdę do czego m oż­

na po rów nać słonia - ty lk o do słonia. M i­

ja ją lata, zm ie nia ją się pokolenia. a Tuwi- mowska prawda o słoniu (i nie tylko) je s t wciąż aktualna.

1 J. Cieślikowski, Wielka zabawa, Wrocław 1985.

2 J. Przyboś, Poezja dla dzieci, „Kultura" 1964, nr 19, s. 3.

3 J. Tuwim, W oparach absurdu. [w:] Idem, Pegaz dęba, czyli panopticum poetyckie, Warszawa 1950, s. 378, 388. Podkreślenie poety.

4 J. Przyboś, op. cit.

5 P o r. n p . K. K ra s o ń , M a lo w n ic z y m ost do po e zji. Wiersze B rzechw y i Tuwim a w edukacji i wspomaganiu rozwoju dziecka, Kra­

ków 1999.

7 B. N ie s p o re k - S z a m b u r s k a , H u m o r i zabawa językiem w poezji dla dzieci, [w:] Literatura dla dzieci i młodzieży (po roku 1980). Red. K. Heska- Kwaśniewicz, Katowice 2008, s. 318.

Adrian Szary

SZKOŁA PANA TUW IMA, CZYLI AKSJOLOGIA W BAJKACH SKAMANDRYTY

W o d tw o rz e n iu świata w artości w baj­

kach Juliana Tuwim a może po m óc ty p o lo ­ gia Jadw igi Puzyniny.

P rzyp o m n ijm y, że lin g w is tk a leksem wartość defi niuje jako szeroko rozum iane ce­

chy przedm iotów, sytuacji, innych cech, które uznajemy intelektualnie za dobre i/lub odczu- wam yjako do bre \ a następnie wydziela kate­

gorie wartości podstaw owych (absolutnych) ora z po m o c n ic z y c h (in s tru m e n ta ln y c h ).

W ob ręb ie pierwszych umieszcza transcen­

dentne (sakralne), a także nietranscendentne,

(10)

do których zalicza: estetyczne, moralne, p o ­ znawcze, w italne oraz odczuć psychicznych i fizjologicznych2.

S p ró b u jm y zastosow ać te te o re ty c z ­ ne rozważania, dotyczące aksjologii lin g w i­

stycznej, do in te rp re ta cji bajek autorstw a znanego polskiego poety, członka literac­

kiej gru p y Skamander.

Na te m a t a rty s ty c z n e j o ry g in a ln o ś c i bajki okresu d w u d zie sto le cia m ię d z y w o ­ je n n e g o oraz lat pow ojennych nie sposób m ów ić bez uw zględnienia je j od m iany dla dzieci. Unowocześnienie teg o p o dg atun ku, k tó ry zawsze cieszył się szerokim zaintere­

sow aniem czytelników , było zasługą dw óch poetów : Jana Brzechwy i Juliana Tuwima.

Nad bajką dla dzieci ciążył szczegól­

nie pry m a t dość je d n o s tro n n ie p o jm o w a ­ nej fun kcji w ychow aw czej, tj. m oralizow a- nia p o p a rte g o o d p o w ie d n im i przykładam i.

Pedagodzy od dawna m ów ili, że w ychow uje dobra literatura, która w zbudza a u tentycz­

ne zaintere sow a nie i ko n so lid u je fun kcje w ychow aw czą z estetyczną i rozryw kową.

Nudzie um oralniających w ierszyków m oż­

na było przeciw staw ić d o w c ip bajki - żar­

tu , często bajki pozornej, nie sugerującej sądu ogólnego.

W tej ton acji utrzym ana je s t popularna bajka Juliana Tuwim a - Bambo:

M urzynek Bambo w Afryce mieszka, Czarną m a skórę ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie przez całe ranki Ze swej murzyńskiej „Pierwszej czytanki".

A gd y do dom u ze szkoły wraca, Psoci figluje - to jego praca, Aż m am a krzyczy:„Bam bo łobuzie!"

A Bambo czarną nadym a buzię.

M am a pow iada: „Chodź do kąpieli", A on się boi, że się wybieli.

Lecz m am a kocha swojego synka, Bo do bry chłopak z tego Murzynka.

Szkoda, że Bambo czarny, wesoły Nie chodzi razem z na m i do szkoły3.

To chyba je dn a z najbardziej znanych, współczesnych bajek, w której pojawia się dialog polskiego autora z obcą kulturą. Ty­

tu ło w y Bam bo to m ały m urzynek, miesz­

kaniec A fryki. A u to r zajm uje w stosunku do niego postawę am biw alentną. O to bow iem z je d n e j strony pojawiające się w tekście de- m in u tyw y: m urzynek i wyposażenie postaci w przyjem nie brzm iące im ię Bambo św iad­

czą o sym patii, jaką Tuwim darzy sw ojego bohatera - prze dstaw icie la in ne j kultury.

Z dru giej zaś strony pojawiające się zw ro ty:

czarny, murzyńska czytanka czy też boi się, że się wybieli depre cjon ują nieco tę postać i nadają tekstow i od ro b in ę ironii.

Bajka Juliana Tuwim a - Bambo je s t je d ­ nak św ietnym tekstem , uczącym m łodych o d b io rc ó w to le ra n c ji w o b e c in nych k u l­

tur. Ukazuje przecież m ałym czyteln iko m ,

(11)

że dzieci na całym świecie, bez w z g lę d u na pochodzenie i kolor skóry, borykają się z p o d o b n y m i problem am i: szkolnym i, w y ­ chow aw czym i etc. Zachęca też do naw ią­

zania kon taktu z reprezentantem innej na­

rodow ości, o czym d o b itn ie świadczy pu en­

ta utw oru: Szkoda, że Bambo czarny, w e s o ły / Nie chodzi razem z na m i do szkoły4.

Tak o to w szkole Juliana Tuwim a z o ­ staje ujaw niona pierwsza wartość, jaką je s t tolerancja5. Leksem ten pojawia się wśród słów spełniających w polskiej kulturze fu n k ­ cje sym bolu k o le k ty w n e g o 6. Respondenci w badaniach Fleischera kojarzą ten wyraz, m.in. z: akceptacją, zrozumieniem, wyrozu­

miałością, cierpliwością, wybaczeniem, p o ­ szanowaniem, otwartością, mądrością oraz szacunkiem 7. W szystkich ty c h cech uczy przecież sw oich dziecięcych c z y te ln ik ó w a u to r bajki. Na te m a t tole ra n cji c z y ta m y u w y b itn e g o polskiego filozofa Leszka Ko­

ła k o w s k ie g o : w p ie rw o tn y m sensie jestem tolerancyjny, jeśli nie prześladuję, nie żądam prześladowań i nie zachowuję się agresywnie w stosunku do czegoś, czego wyraźnie nie lu ­ bię, nie aprobuję, co m nie razi albo budzi nie­

chęć czy odrazę8. Filozof zauważa je d n o c z e ­ śnie, że w każdym z nas tk w i potencjał nieto­

lerancji, bo potrzeba narzucania innym w ła ­ snego obrazu świata jest na o g ó ł silna9. Wa rto w ięc w yrabiać ju ż w dzieciach tę um ieję t­

ność poszanowania „inności".

Przypom nijm y, że tolerancja należy do kręgu wartości instrum entalnych, które słu­

żyć m ogą do zdobyw ania innych wartości, p o d o b n ie ja k ujawniające się w w ielu baj­

kach Tuwim a aksjologiczne pojęcie pracy10.

W yeksplikować je m ożem y z dw óch znanych tek s tó w te g o w y b itn e g o poety: Wszyscy dla wszystkich oraz Stół.

Pierwszy tekst uświadam ia dziecięcym o d b io rco m sieć m iędzyludzkich relacji i za­

leżności oraz działania po d e jm o w a n e dla w sp óln eg o dobra:

M urarz dom y buduje Krawiec szyje ubrania, Ale gdzieżby co uszył, Gdyby nie m ia ł mieszkania?

A i murarz, by przecież Na robotę nie ruszył, Gdyby krawiec m u spodni I fartucha nie uszył [.. .j11

Kończy go interesująca, z p u n k tu w i­

dzenia aksjologii, puenta o charakterze dy­

daktycznym :

Tak dla wspólnej korzyści I dla dobra wspólnego, Wszyscy muszą pracować M ój m aleńki kolego12.

Drugi u tw ó r obrazuje, ja k ciężką i d łu ­ gą trzeba podjąć pracę, by sporządzić je ­ den stół:

Rys. Olga Siemaszko

(12)

Wyrosło w lesie drzewo potężne, Twarde, wysmukłe i niebosiężne.

Raz przyszli drwale, drzewo zrąbali, Bardzo się przy tym naharowali.

Potem je konie na tartak wlokły, Tak się zziajały, że całe zmokły.

Na tym tartaku warczące p iły Tak drzewo cięły, że się stępiły.

K upił te szorstkie listw y i deski Stolarz warszawski Adam Wiśniewski.

Adam Wiśniewski, nie lada majster, Wziął piłkę, m łotek, hebel i klajster.

Mierzył, heblował, kleił, sposobił, Zbijał, m alow ał, wreszcie stół zrobił.

Tyle to trzeba było m ozołu Dla sporządzenia jednego stołu13.

Bajka ta uczy n iew ą tpliw ie poszanowa­

nia dla otaczających nas sprzętów. Podobnej um iejętności uczył, żyjący w tej samej e p o ­ ce, Jan Brzechwa, po w ołując w Panu Kleksie, ta k zwany szpital chorych sprzętów 14.

Jeszcze in n e g o kręg u w a rto ś c i, ty m raze m w ita ln y c h i e s te ty c z n y c h , d o t y ­ czą bajki Skakanka i List do dzieci. Ujawnia w nich Tuwim w artość zd rowia, a je d n o c z e ­ śnie przyjem ność, z poziom u odczuć psy­

chicznych i fiz jo lo g ic z n y c h , tow arzyszącą dziecięcym zabawom :

A ja znam może dwadzieścia innych k ó ­ zek, co od rana do wieczora skakały i zdrowe są i wesołe, i nic im się nie stało, i dalej ska­

czą! Grunt, żeby się nie bać! Tak skakać, żeby się nic nie stało! Bo inaczej, co by za życie by­

ło? Prawda?15

Utwór, zachęcając do dziecięcych rozry­

wek, zawiera jednocześnie przestrogę przed niebezpiecznym i zabawam i, które m ogą za­

szkodzić po dstaw ow ym w a rto ścio m w ita l­

nym, ludzkiem u życiu i zdrowiu.

W epistolarnej zaś fo rm ie nakazuje Tu­

w im dbanie o higienę osobistą, która je s t re­

alizacją podstaw ow ych p o trze b fiz jo lo g ic z ­ nych w hierarchii, z a p ro p o n o w a n e j przez Abrahama Maslowa. Codzienne kąpiele uka­

zują jeszcze je d n ą w artość z poziom u este­

tycznych, jaką je s t piękno:

Drogie dzieci! W tym liściku O jedno was proszę:

Żebyście się co dzień myły, Bo brudnych nie znoszę16.

Na koniec pragnę zw ró c ić uw agę na kilka w artości poznawczych, takich jak: m ą ­ drość czy prawda, presuponow anych przez Tuwim a poprzez ukazanie ich antywartości, czyli cechy przedmiotów, sytuacji, innych cech, które uznajemy intelektualnie za złe i/lu b o d ­ czuwam y ja ko złe11.

Rys. Olga Siemaszko

G łupota i życiowa niezaradność w y ła ­ niają się z tek s tó w o zuchw ałej Zosi Samosi:

- Toś ty taka m ądra dama?

A kto g łu p i jest?

- Ja sama18.

(13)

Gabrysiu:

A tatusia pytał, czy m u księżyc kupi.

Taki był ten Gabryś. A jaki? No, g łu p i19.

czy idącym przez wieś Grzesiu:

„Piasku m niej - Nosić lżej!"

Cieszy się głup tasek.

Do dom wrócił, Worek zrzucił;

Ale gdzie ten piasek?20

Wreszcie kłam stw o21, które ja ko an ty- wartość ujaw nione zostaje w bajce O Grze­

siu kłam czuchu i jego cioci.

Niniejszy szkic nie w ycze rpa ł o c z y w i­

ście całej aksjologicznej skarbnicy, kryjącej się w bajkach Juliana Tuwim a. W śród w ar­

tości odnaleźć m ożna jeszcze pa triotyzm , uczący u m iło w a n ia s w o je j o jczyzny, ja k w utw orze Warszawa, czy silnie zaksjologi- zowane pojęcie rodziny, ta k istotne w u tw o ­ rach: O pa nu Tralalińskim, Spóźniony słowik czy Słoń Trąbalski.

M am je d n a k nadzieję, że rozważania te przyczyn ią się do p o w tó rn e j in te rp re ­ tacji sensów ukrytych w tych doskonałych utw o rach Juliana Tuwim a, w któ re g o lite ­ rackiej szkole kształciły się liczne p o k o le ­ nia czytelników .

1 J. P uzynina, Słowo N orw ida, W ro cła w 1990, s. 81.

2 Taż, Jak pracować nad językiem wartości?

[w:] Język a kultura, t. 2: Zagadnienia leksyko- graficzne i aksjologiczne, pod red. J. Puzyniny i J. Bartmińskiego, Wrocław 1991, s. 129-139.

3 J. T uw im , Wiersze dla dzieci, Warszawa 1983, s. 15.

4 A. Szary, Przedstawiciele różnych kultur jako bohaterowie bajek literackich, [w:] Oswajanie inno­

ści w edukacji polonistycznej, pod red. B. Myrdzik i E. Dunaj, Lublin 2010, s. 141-142.

5 Na tem at tolerancji zob. m .in. J. Puzyni­

na, Język wartości, Warszawa 1992, s. 224-232;

M. Karwatowska, Uczeń wświecie wartości, Lublin 2010, s. 53-68.

6 Przez s y m b o le k o le k ty w n e ro z u m ie M. Fleischer jednostki funkcjonalne, wykazujące silnie pozytyw ne lub negatywne nacechowanie oraz - rów nocześnie - k u ltu ro w e znaczenie.

Więcej na ten tem at zob. M. Fleischer, Stabil­

ność polskiej sym boliki kolektyw nej [w:] Język w kręgu wartości, pod red. J. B artm iń skie g o , Lublin 2003, s. 101-143. Na tem at tolerancji zob.

M. Karwatowska, Uczeń w świecie wartości, Lublin 2010, s. 39-52. J. Puzynina, Szkic dziejów słowa tolerancja [w:] Język wartości, Warszawa 1992, s. 224-233.

I Tamże.

8 L. Kołakowski, M ini-w ykłady o m axi spra­

wach, Kraków 2000, s. 36.

9 Tamże, s. 39.

10 Na tem at pracy zob. M. M azurkiewicz- Brzozowska, Praca. Wybrane warianty znaczenia słowa we współczesnej polszczyźnie i ich struk­

tura kognitywna [w:] Nazwy wartości, pod red.

J. Bartmińskiego i M. Mazurkiewicz-Brzozowskiej, Lublin 1993, s. 133-146.

II J. Tuwim, dz. cyt., s. 5.

12 Tamże.

13 J. Tuwim, dz. cyt., s. 6.

14 Zob. na ten te m a t A. Szary, Aksjologia w Akademii, „G uliwer" 2001, nr 2, s. 42-46

15 J. Tuwim, dz. cyt., s. 16.

16 Tamże, s. 18.

11 J. Puzynina, Słowo Norw ida, W rocław 1990, s. 81.

18 J. Tuwim, dz. cyt., s. 23.

19 Tamże, s. 24.

20 Tamże, s. 26.

21 Na te m a t kłam stw a zob. także, m .in.:

M. Karwatowska, Uczeń w świecie wartości, Lu­

blin 2010, s. 81-95; J. Puzynina, Język wartości, Warszawa 1992, s. 186-202; L. Kołakowski, M ini- wykłady..., s. 21-33.

Katarzyna Chrobak

w KRĘGu

s ł ó w

. O TEMATYcz-

n o

-

l in g w is t y c z n y c h a n a l o

­

g ia c h

w

t w ó r c z o ś c ij u l ia n a t u w i m a

,

j a n a b r z e c h w y o r a z w a n d y c h o t o m s k ie j

Julian Tuwim w pierwszym okresie swo­

je j tw órczości, a p rzyp o m n ijm y, że je s t to

(14)

tw ó rc z o ś ć w y łą c z n ie „dla dorosłych", d a ­ je się poznać ja k o je d e n z le ge nda rnych S kam andrytów . Z afascynow any tw ó rc z o ­ ścią p o e tó w d o b y M ło de j Polski oraz d w u ­ dziestolecia m ię dzyw o je nne go , zwłaszcza L e o p o ld e m S ta ffe m o ra z B o le s ła w e m Leśmianem, ja w i się czyteln iko m ja ko p o ­ eta „serio". D opiero je g o dojrzała tw órczość (również dziecięca), nieoczekiwanie również dla sam ego poety, daje mu m ożliwość za­

prezentow ania p e łn ego wachlarza literac­

kich um iejętności. Sam Tuwim ta k o to ko­

m en tu je ową przemianę:

Ja byłem wczoraj filozoficzny, Ja chcę być dzisiaj trochę komiczny, Hum orystyczny i satyryczny [...]

Sypcie się gęsto rym y i g ry słów Nazbyt m nie często sm utek m ój gryzł ów1.

M im o iż tw órczością dla dzieci Julian Tuwim zajął się dosyć późno, bo ja ko prze­

szło czterdziestoletni człow iek, to właśnie ona przyniosła poecie nieśm iertelną sławę i z a w o d o w ą sa ty s fa k c ję . W ś w ia d o m o ­ ści w ie lu c z y te ln ik ó w T uw im fu n k c jo n u ­ je przede w szystkim ja k o klasyk lite ra tu ry dziecięcej i satyryk, d o p ie ro w dalszej ko­

lejności ja ko a u to r Kw iatów polskich czy Ba­

lu w operze.

Jego m łodzieńcze, lingw istyczne fascy­

nacje2 zao w o cow a ły w późniejszym wieku ap robatą w o be c rosyjskich form alistów , dla których słowo się z wolna w brzm ieniu prze­

istacza, staje się tem praw dziw em 3.

T u w im na lite ra c k ą ścieżkę w s z e d ł w bardzo m ło d y m wieku. Nieoficjalnie d e ­ b iu to w a ł ju ż ja ko gim nazjalista satyrą na pi­

saną o szkolnym koledze. D ojrzały d e b iu t li­

teracki Juliana Tuwim a związany je s t z p o ­ stacią Leopolda Staffa. W roku 1911 Tuwim postanawia przesłać swoje wiersze do re­

cenzji sam em u m istrzow i. Zachęcony p o ­

c hlebną o p in ią Staffa, Tuw im z a p a m ię tu ­ je znam ienne, ja k się później okaże, zdanie z korespondencji poety: m iotanie się i roz­

terki są ja k czyhanie na Boga. Właśnie to zda­

nie po kilku latach stanie się ty tu łe m p ie rw ­ szego to m ik u wierszy Tuwima. Zachęta i p i­

sarski a u to ry te t Staffa stały się dla m ło d e ­ go Tuwim a „siłą napędow ą" je g o literackiej twórczości.

Julian Tuwim karierę literacką rozpoczął i bardzo d łu g o ko n ty n u o w a ł jako pisarz dla do rosłych. D o piero w d ru g ie j p o ło w ie lat trzydziestych XX w ieku u ja w n ił się środ ow i­

sku literackiem u oraz czyteln iko m ja ko au­

to r u tw o ró w dla dzieci. W cześniej napisał na zam ów ienie kilka utw o ró w , które weszły w skład czytanek Mariana Falskiego (p o d ­ ręczn ik dla szkoły po d sta w o w e j). Jednak n ik t nie spodziew ał się, że o to uznany i ce­

niony w kręgach pisarskich poeta rozpocz­

nie wcale nie m arginalną i przez niego sa­

m ego uważaną za bardzo ważną działalność literacką dla dzieci. W ten o to sposób poeta

(15)

przyczyn ił się do ug run to w an ia statusu li­

te ra tu ry dla dzieci w kulturze. Kiedy w 1935 roku na łam ach „W iadom ości Literackich"

Julian Tuw im z a d e b iu to w a ł ja ko poeta dla dzieci wierszam i: Gabryś, Mróz, Ptasie plotki, Warzywa, w yd arzenie to w z b u d z iło o g ro m ­ ne poruszenie, a naw et zgorszenie w środ o­

wisku literackim . Oto powszechnie poważa­

ny i uznawany w kręgach literackich poeta, zajm ujący się ja k dotąd „pow ażną" te m a ty ­ ką, drukujący w poważanym piśm ie literac­

kim , szokuje tw órczością dla dzieci. Do dziś budzi w ą tp liw ości fakt, czy sam poeta m iał wówczas pełną św iadom ość tego, że są to

wiersze pisane sensu stricto dla dzieci. „Dla dzieci" m o g ło być w te d y literacką figurą, g d yb y wiersze te posiadały choćby ustyli- zow any zabieg literacki, ale ta k nie było. By­

ły to b o w ie m praw dziw e wiersze dziecięce.

Drukow anie tych wierszy w ty g o d n ik u dla dorosłych było próbą n o bilitow an ia tej p o ­ ezji. W iersz dla dzieci p o d le g a łb y bo w iem

ty m samym kry te rio m oceny, co wiersz dla dorosłych. Rok później zostały o p u b lik o w a ­ ne kolejne wiersze: Lokom otywa, Ptasie ra­

dio, W aeroplanie oraz Słoń Trąbalski4.

Naczelna zasada tw órczości dla dzie­

ci sform ułow ana oraz w praktyce pisarskiej stosowana przez Tuwima brzmi: Nie nudzić - ucząc. Jej go dn ym i k on tynua to ram i stali się na gruncie polskim rów nież Jan Brzechwa oraz Wanda Chotomska. Analogie zachodzą­

ce w twórczości pisarzy rozpatryw ać można na dw óch płaszczyznach. Pierwsza związana je s t z biografią pisarzy. Ich drogą tw órczą, de b iu te m literackim , w p ły w e m środowiska krytyczn o -lite ra ckie g o na kształt ich dzia­

łalności pisarskiej oraz p ry w a tn y m i św iato­

poglądam i. Druga z analogii d o tyczy same­

go procesu tw ó rc z e g o , tzn. p o d o b ie ń s tw w p o d e jm o w a n y c h te m a ta c h lite ra c k ic h oraz fo rm y ich realizacji. M o g ło b y się w y ­ dawać, że pisarzy wychow anych na różnych wzorcach lite racko -ku lturo w ych i estetycz­

nych niew iele łączy. Ponieważ je d n a k na te ­ m at tw órczości dla dzieci, je j celowości, lite ­ rackiego kształtu oraz w artości, jaką w nosi w em ocjonalny i in te le ktu a ln y rozw ój m ło ­ dego człowieka, m ieli bardzo p o do bn e zda­

nie, odnajdziem y w ich tw órczości z du m ie­

wająco w iele p u n k tó w stycznych.

Julian Tuwim od początku swojej tw ó r­

czości dla dzieci w s k a z y w a ł na w yra źn e a n alogie, zachodzące p o m ię d z y d z ie c ię ­ cym sposobem patrzenia na św iat a literac­

ką twórczością: Bajka - nieprawda, św iat na opak, św iat dziw ów i dziw otw orów , cudów i cudactw zawsze był sednem i podstaw ą d u ­ chow ego p o k a rm u m a ło la tk ó w [...] Dzieci bzdurzą i - że tak powiem - chcą być bzdu­

rzone. Potem im to przechodzi. Któremu nie przejdzie - zostanie po etą5.

W ielu współczesnych lin g w is tó w oraz lite raturo znaw ców w badaniach nad ję z y ­

(16)

kiem literackim sięga do je g o p ie rw o tn e g o kształtu. Julian Tuwim cechy własnej poezji, do których zaliczał nacechowanie e m o c jo ­ nalne, in tu ic y jn o ś ć oraz m etaforyczność, w y w o d z i z przeszłości, tzn. dośw iadczeń okresu dzieciństwa. Teorię tę potw ie rdzają rów nież je g o wiersze dla dorosłych, np. cykl u tw o ró w Słopiewnie, które pow stały z myślą 0 semantyce dźw iękow ej oraz eksperym en­

cie m ającym na celu rekonstrukcję języka p ie rw o tn e g o (słowiańskiego i staropolskie­

go). W edług p o e ty „s ło p ie w n ie " oraz „za- um " (wiersze pozarozum ow e) są w yrazem szukania w olności słowa przez powiązanie go z od le głą przeszłością oraz oderw anie od schem atu współczesności. Fascynacje ję z y ­ kiem jako narzędziem kom unikacji oraz je go w szelkim i o dstępstw am i od o g ólnie przyję­

tych norm poeta realizuje zarów no w tw ó r­

czości dla dzieci, ja k i utw o rach dla d o ro ­ słych odbiorców .

W tw o rz y w ie ję z y k o w y m u tw o ró w Tu­

wim a, Brzechwy i Chotom skiej w iele miejsca zajm ują związki frazeologiczne. W ystępują one zarów no ja ko w yrażenia i z w ro ty stałe, w yrażenia po rów naw cze oraz przysłow ia 1 sentencje. Ich u tw o ry poetyckie są skarb­

nicą dziedzictw a kultu row ego i językow ego Polaków. W większości u tw o ró w ich fabuła stanowi je d y n ie pretekst do w yekspon owa - nia przysłowia czy idiom u. Wreszcie ich p o ­ stać je s t często trawestacją oryg in ału , przy­

stosowaną do w y m o g ó w wiersza.

U tw o ry p o e tó w łączy p o d o b n y dzie- cięco-ling w istyczny to k rozum owania. Ze­

staw iają i k o n fro n tu ją ze sobą nie ty p o w e k on stru kcje w yra zow e , baw ią się ich d o ­ s ło w nym oraz przenośnym sensem, u w y ­ puklają brzm ieniow e znaczenie w y p o w ie ­ dzi, czerpią z m o w y potocznej eksponując je j ekspresję. Spośród bo ga te go wachlarza śro d kó w ję z y k o w y c h n a jch ę tn ie j stosują:

on om a to pe je, anafory, porów nania, n e o lo ­ gizmy, zdrobnienia, antytezy, pytania reto­

ryczne, w ykrzykn ien ia , po w tórze nia i per­

sonifikacje. Stałym i elem entam i ich poezji są: do w cip sytuacyjny, postaci oraz ję z y k o ­ wy, zaskakująca puenta i bezpośredni zw ro t do czyteln ika6.

Język poetycki w tw órczości om aw ia­

nych pisarzy nie je s t je d y n ie narzędziem , ale p rz e d m io te m re fle k s ji, e k s p e ry m e n ­ tó w i badań. Tendencja poetów , skłaniają­

ca się w kierunku „m an ipu lo w an ia " słowem , w połączeniu z proponow aną przez nich hu­

m orystyczną w izją świata literackiego, daje często zaskakujące efekty. Droga, którą p o ­ dążają poeci, w iedzie ku no w ym środkom wyrazu; n e o lo g iz m o m po e ty c k im i o ry g i­

n a ln ym z e s tro jo m d ź w ię k o w y m . T uw im w liście z 1940 roku pisał, że celem je g o tw ó r­

czości jest:

Taka strofa, która byłaby nowa, świeża, niezwykła i jednocześnie całkiem p o zba w io­

na sensu. Bo szarych strofide ł z sensem p i­

sać nie chcę i nie będę [...] Cóż z tego, że da j­

m y na to, nazwę księżyc „buzdyganem ", „ja - taganem "7.

C echy p o e z ji lin g w is ty c z n e j, k tó re w tw órczości dla dzieci stosują ju ż w latach trzydziestych XX wieku zarów no Tuwim , ja k i Brzechwa, w poezji dla dorosłych po ja w ia­

ją się na do bre d o piero w latach sześćdzie­

siątych. Na szeroką skalę n u rt lingw istycz­

ny w polskiej poezji reprezentują M iron Bia­

łoszewski, Tym oteusz Karpowicz, w poezji Nowej Fali Ryszard K rynicki czy Stanisław Barańczak. Ó w lin g w is ty c z n y n u rt, k tó ry w szczególny sposób uw ydatnia ję zykow ą stronę u tw o ru , tzn. skupia się na je g o w ie ­ loznaczności oraz rozbiciu konw encji ję z y ­ kowych, zanim p o ja w ił się w literaturze dla dorosłych, w naturalny sposób znalazł za­

stosowanie w tw órczości dla dzieci. W spól­

(17)

nym m ia no w nikiem dla tw órczości lin g w i­

stycznej i dziecięcej stały się zatem ekspe­

rym en t słowem i niczym nieograniczona za­

bawa ję z y k ie m 8.

Z arów no Julian Tuwim ja k i je g o g o d ­ ni następcy chę tnie naw iązują do lite rac­

kich konw encji „świata na opak" oraz a b ­ surdu słownego.

Figielek9

Raz się kom ar z komarem przekom arzać zaczął.

M ówiąc, że w idzia ł raki, co się winkiem raczą.

Cietrzew się zacietrzewił słysząc takie słowa,

Sęp zasępił się strasznie, osowiała sowa, Kura dała drapaka, że aż się kurzyło, Zając zajęczał smętnie, kurczę się skurczyło.

Kozioł fikną ł koziołka, słoń się cały słaniał,

Baran się rozindyczył, a indykzbaraniał.

Pioniersko potraktow any niegdyś przez Tuwim a, a późnej Brzechwę po etycki eks­

p e ry m e n t językiem , któ ry jakże często na początku tw órczości p o e tó w s p o tyka ł się z n ie p o c h le b n ą o p in ią , na stałe zagościł w tradycji literackiej. Twórczość W andy Cho- tom skie j stanow i w ięc naturalną k o n ty n u ­ ację „szkoły Tuwima".

Kolejnym pu nktem stycznym tw ó rc z o ­ ści p o e tó w je s t zarów no p o d o b ie ń s tw o te ­ m atyczne u tw o ró w ja k ich form a. R epertu­

ar wierszy edukacyjnych Tuwim a zawiera:

Abecadło, List do dzieci, Pstryk, Ptasie plotki, Słówka i słufka czy Wszyscy d la wszystkich.

Chotom ska nawiązuje do te m a tyki i form y u tw o ró w Tuw im a w następujących w ie r­

szach: Kram z lite ram i, Podróż sam olotem i co było potem , Autoportret, Tydzień, Kłopo­

ty z „R", Życzenia.

Kram z lite ra m i10 W andy C hotom skiej stanowi ja w n e nawiązanie do Abecadła11 Ju­

liana Tuwima. W obu utw orach sfabularyzo- wana historyjka służy nauce alfabetu.

W wierszu C hotom skiej stoi ogonek złożo­

ny z następujących liter:

A B C D E F G H IJ K L Ł M N O P R S T U W Y Z

A w ogonku, ja k w ogonku, każdy wie -

F - uważa, że po w in no stać przed E, B - bez przerw y kogoś beszta, C - się ciska:„Pan tu nie stał!"

Iz Jzgodzić się nie mogą, K - kopnęło w kostkę kogoś, Ł - m a łokcie, więc się pcha, Żeby wepchnąć się przed A [...]

„Całą noc ju ż tu stoimy,

czy nam każesz stać do pierwszej?

Weź się zaraz do roboty, o literach napisz wiersze!"

Tuw im ow e abecadło, które z pieca spadło, 0 ziemię się hukło,

Rozsypało się po kątach, Strasznie się potłukło:

1 - zgubiło kropeczkę, H - złam ało kładeczkę, B - zbiło sobie brzuszki, A - zwichnęło nóżki, 0 - ja k balon pękło, aż się P przelękło, T - daszek zgubiło, L - do U wskoczyło, S - się wyprostowało, R - praw ą nogę złam ało, W - stanęło do g ó ry dnem 1 udaje, że je st M.

Wanda Chotom ska p o de jm uje się rów ­ nież odw ażnego i n ie ła tw e g o zadania, ja ­ kim je s t realizacja identycznych m o ty w ó w tem atyczn ych, które zw ycza jow o niem a l­

że należą do Tuwim a. N ajbardziej w y ra z i­

(18)

sty przykład do tyczy u tw o ru Chotom skiej Wiersz o piw ie i lo kom o tyw ie12 oraz słynnej Lokom otyw y13 Tuwima. Podjęcie przez p o ­ etkę ta k m istrzow sko zrealizow anego przez Tuwim a m o ty w u lo k o m o ty w y stanow i p ró ­ bę zm ierzenia się z u trw a lo n ym ju ż w tra d y ­ cji literackiej tem atem . Chotom ska skupia się na w a rstw ie tem atycznej u tw o ru , p o d ­ czas gd y Tuwim w pierw szym planie reali­

zuje foniczną stronę wiersza. Podjęcie przez poetkę iden tyczn eg o m o ty w u literackiego stanow i je d e n ze sposobów propagow ania przez nią tw órczości w ielkich klasyków lite ­ ratury dziecięcej:

W iersz o piw ie i lo k o m o ty w ie Pewien kolejarz m ia ł m oc roboty, M usiał napoić sześć lokom otyw . Pięć lo kom o tyw p iło ja k smoki Wody strumienie, wody potoki, A ta ostatnia, właśnie ta szósta, Rzekła, że w ody nie weźmie w usta.

Biedny kolejarz, rw ąc włosy z brody, Pytał ją : - Czemu nie chcesz p ić wody?

Czym cię napoję, lokom otyw o?

A ona na to: - M am chęć na p iw o ! - [... ]

Jedziepo szynach lokom otyw a, Cała się kiw a od tego piwa.

[... ]

Wreszcie na bocznym torze stanęła, Ślepia zam knęła, no i zasnęła.

Śpi tam spokojnie ju ż cztery doby, Na różne przy tym chrapiąc sposoby.

Bo tak to byw a z lokom otyw ą, Co zam iast w ody po p ija piwo.

U Juliana Tuwima:

Stoi na stacji lokom otyw a,

Ciężka, ogrom na i p o t z niej spływa:

Tłusta oliwa.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,

Żar z rozgrzanego je j brzucha bucha:

Buch - ja k gorąco!

Uch - ja k gorąco!

P uff - ja k gorąco!

U ff - ja k gorąco!

Już ledwo sapie, ju ż ledwo zipie, A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.

[... ]

Najpierw - p o w o li - ja k ż ó łw -ociężale Ruszyła - maszyna - po szynach - ospale,

Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, I kręci się, kręci się koło za kołem, I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, I dudni, i stuka, łom oce i pędzi.

[... ]

Rys. Jan Lenica

Analogia do tyczy rów nież systemu wersyfi- kacyjnego wiersza - dziesięciozgłoskowiec, k tó ry uw ydatnia ry tm wiersza. U tw o ry Tu­

w im a, Brzechwy oraz C hotom skiej są p o ­ ezją lingw istyczną również w ty m znaczeniu, w ja k im d e finiuje ją J. Sławiński, któ ry m ów i, że: żyw i się przede wszystkim tym, co w języ­

(19)

ku zesztywniałe, zrutynizow ane i bezwładne, podejm uje grę ze spetryfikowanym i form am i m o w y i szablonam i stylistycznymi, w szero­

kim zakresie penetruje chaotyczność m ó w ią ­ cego języka potocznego...14.

P raw dziw ym i o n o m a to p e ic z n y m i ar­

cydziełam i literackim i w tw órczości T uw i­

ma są u tw o ry : Figielek, Kotek czy słynne Ptasie ra d io 15. U Brzechwy lite rackim m aj­

stersztykiem je s t w iersz Chrząszcz16. Obaj poeci up raw iają literacką żonglerkę ję z y ­ kiem . W yko rzystu ją c w y ra z y d ź w ię k o n a - śladowcze, w zb og acają ty m sam ym w a r­

stwę brzm ieniow ą utw o rów , aliteracja sta­

je się sposobem na podkreślenie ekspresji i rytm iczności:

Ptasie radio [...]

Pierwszy - słowik Zaczął tak:

„H a lo ! O, halo lo lo lo lo!

Tu tu tu tu tu tu tu Radio, radijo, dijo, ijo, ijo, Tijo, trijo, tru lu lu lu lu Pio pio p ijo lo lo lo lo lo Plo plo plo plo plo h a lo !"

Na to w róbelzaterlikał:

„Cóż to znow u za muzyka?

Muszę zajrzeć do słownika, By zrozumieć śpiew słowika.

Ćwir ćw ir świrk!

Świr świr ćwirk!

Tu nie teatr A n i cyrk!

[...]

Chrząszcz

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzm i w trzcinie.

I Szczebrzeszyn z tego słynie.

Wół go pyta: „Panie chrząszczu, Po co pan tak brzęczy w gąszczu?"

„Jak to - po co? To je st praca,

Każda praca się opłaca."

„A cóż za to pan dostaje?"

„Teżpytanie! Wszystkie gaje, Wszystkie trzciny po wsze czasy, Łąki, p o la oraz lasy

[...]

Z a ró w n o u T u w im a i B rz e c h w y na plan pierw szy w ysuw a się nie treść u tw o ­ ru, lecz je g o o rg a n iz a c ja b rz m ie n io w a . Ów zabieg polega na celow ym zestawieniu w bliskim sąsiedztw ie w yra zów o p o d o b ­ nym brzm ieniu.

Charakter literackiej tw órczości om a­

wianych pisarzy w dużej mierze stanowi o d ­ zw ierciedlenie ich cech usposobienia jako ludzi. Wszyscy tro je poeci w relacjach zna­

jo m ych , członków rodziny, koleg ów po fa­

chu i samych czyteln ikó w ja w ią się ja ko oso­

by nietuzinkow e o nieprzeciętnym poczuciu hum oru. Cięty do w cip oraz bystra obserw a­

cja rzeczywistości to cechy rep reze ntatyw ­ ne nie ty lk o ich tw órczości literackiej. Poeci dostrzegają w dziecku niepoham ow aną cie­

kawość świata i naturalną potrzebę zabawy, które w efekcie zm ierzają do od kryw a nia przez nie tajem nic świata. U m iejętnie posłu­

gując się w ięc dziecięcym kodem k o m u n i­

kacji ze światem , poeci bez tru d u nawiązu­

ją z czyteln ikie m w ięź przyjaźni. Zaprzecza­

ją rów nież ste re o typ o w ym o p in io m , że dy­

daktyzm w utw orach dziecięcych musi być w o be c o d b io rc y natarczyw y i nachalny. Po­

kazują bowiem , że efe ktyw nie j i e fektow niej je s t lite raturą bawić, nie m oralizować.

W ażne m iejsce w śró d te m a tó w lite ­ rackich o m a w ia ne j tró jk i pisarzy zajm ują ludzkie w a dy i niedoskonałości. Sposób ich przedstaw iania je s t dow cipny, a naw et g ro ­ teskowy, ale nie je s t jednoznaczny z ich ba­

ga telizow aniem . Przeciwnie. W spom niane w a dy dotyczą niew łaściw ego zachowania lub po staw y życiowej oraz cech zew nętrz­

nych człow ieka. W pierw szym przypadku

(20)

poeci celow o ośm ieszają ty p o w e ludzkie przyw ary: kłam stw o, zap om inalstw o, p lo t­

karstwo, sam ochw alstw o, aby pokazać w y ­ raźną różnicę m ło d e m u o d b io rc y m iędzy ty m , co dobre a ty m , co złe. Konstruując p o ­ stać n e g a ty w n e g o bohatera literackiego, celow o przerysow ują je g o cechy charakte­

ru, można rzec dem onizują go, a wszystko po to, by osiągnąć z gó ry zam ierzony dydak­

tyczno -w ycho w aw czy cel, ja k im je s t ukaza­

nie różnicy m iędzy ty m , co w łaściw e a tym , co złe. Bohaterow ie literaccy, wyposażeni przez p o e tó w w same w ady z p o w o du złej p o s ta w y życio w ej, po pa d a ją w ta rap aty, z których nie p otrafią znaleźć wyjścia. Jeden zły uczynek ja k spirala pociąga za sobą na­

stępny, a ten kolejny itd. W idać to w w ie r­

szach Juliana Tuwim a: Gabryś, Idzie Grześ, Okulary, Słoń Trąbalski, Ptasie plotki, w u tw o ­ rach Jana Brzechwy: Pchła Szachrajka, Kłam ­ czucha, Prot i Filip czy Samochwała.

Rys. Jan Lenica

S a ty ry c z n o -iro n ic z n e s p o jrz e n ie na św iat oraz je g o groteskow a rzeczywistość, znalazły literackie odzw ierciedlenie również w kabaretow ej tw órczości poetów . W cza­

sach Tuwima i Brzechwy (początek XX wieku) bujny rozkw it kabaretów był ściśle związany z intensyw nym rozw ojem środków masowe­

go przekazu. W zrosło w ięc zainteresowanie kultu rą masową, przede w szystkim kulturą rozrywkową, tzn. piosenką i kabaretem. Stąd zaangażowanie Tuwim a oraz Brzechwy we wcale nie m arginalną działalność estrado­

wą. Była to je d n a k tw órczość przeznaczo­

na w yłącznie dla o d b io rc y dorosłego. Po­

lityczne aluzje, skecze z dom ieszką czarne­

go hu m oru oraz rubasznej treści wierszyki, nig d y nie były przeznaczone dla m ło d o cia ­ nego odbiorcy. W prze dw oje nn ym kabare­

cie Qui pro Quo gw iazdy estrady jak: Zula Pogorzelska, Mira Zim ińska, Hanka O rd o ­ nówna czy A d o lf Dymsza śpiew ały piosen­

ki, które do dziś pozostały szlagierami. Ma­

ło kto je d n a k pam ięta, że autoram i tekstów byli Julian Tuwim : Na pierwszy znak, Miłość ci wszystko wybaczy, M im ozam i jesień się za­

czyna, Tomaszów, Walc, Nasza je s t noc, Co nam zostało z tych la t i Jan Brzechwa: Bar­

bara, Czarny kot, Panna Pelagia.

M im o iż k a b a re to w a tw ó rc z o ś ć p o ­ e tó w skierowana była do o d b io rc y d o ro ­ słego, w sposobie realizacji ma ona je d ­ nak w iele w sp ó ln e g o z anim atorską dzia­

łalnością W andy Chotom skiej. Poetka, p o ­ d o b n ie ja k je j p o p rz e d n ic y , rea lizu je się tw ó rc z o rów nież w kabarecie. Chotom ska je s t bo w iem inicjatorką i jednocześnie w y ­

k o n a w c z y n ią p rz e d s ta w ie ń te a tra ln y c h , z któ ry m i dociera do najodleglejszych za­

kątków Polski. O bjazdow y Kabaret Chotom- ska i spółka przedstawia zarów no insceniza­

cje autorstw a poetki, ja k rów nież pro p a g u ­ je klasykę lite ra tu ry dziecięcej. Adresatem

(21)

przedstaw ień są w przypadku Chotom skiej dzieci, je d n a k głów n a idea oraz cele dzia­

łalności satyryczno-kabaretow ej, zarów no w przypadku Tuwim a, Brzechwy i C hotom - s ki ej są takie same. To co łączy kabaretową twórczość pisarzy, to trafna obserwacja o b y­

czajów, satyryczno-ironiczne spojrzenie na otaczającą ich rzeczywistość, groteska, h u ­ m or s ło w n o -s y tu a c y jn y oraz um ieję tność tra fn e g o spuentow ania dow cipu. Wszyscy w sp om n ian i tw ó rc y kabaretu realizują rów ­ nież je g o nadrzędny cel: w ych ow u ją a k ty w ­ nego uczestnika w sp óln ej zabawy. Tuwim i Brzechwa czynili to poprzez zawsze a k tu ­ alną tem atykę skeczy oraz w spólne śpiew a­

nie. Chotomska angażuje dziecko do w s p ó l­

nej teatralnej zabawy, na przykład p o w ie ­ rzając m u do w yko n a n ia ko n k re tn ą rolę.

Pozwala też uczestnikom zabaw y na w s p ó l­

ne układanie rym ów albo zabawę ruchową.

W obu przypadkach, w id z niepostrzeżenie staje się jednocześnie w sp ó ła u to re m spek­

taklu. W ten sposób, p o etom udaw ało się w y ch o w yw a ć nie ty lk o przez literaturę, ale rów nież dla niej samej.

W tw órczości Jana Brzechwy oraz W an­

dy Chotom skiej istnieje wiele utw o rów , k tó ­ re za ró w n o w sposób pośredni ja k i bez­

pośredni w yra źnie nawiązują do znanych u tw o ró w Juliana Tuwim a. Poeci zaliczani są do grona k o n tynua to rów słynnej poetyckiej

„szkoły Tuwima". A nalogie, o których była mowa, d otyczą za równ o wa rstw y te matycz- nej utw o rów , sposobu konstruow ania świa­

ta przedstaw ionego, ty p u bohatera, ale w i­

doczne są rów nież w w a rstw ie językow ej.

Kontynuacja ta k szlachetnego i nieła tw eg o do naśladowania m odelu lite ra tu ry dziecię­

cej godna je s t najwyższego uznania. Twór­

ców lite ra tu ry dziecięcej je s t b o w ie m w ie ­ lu, je d n a k niew ielu z nich udaje się zaskar­

bić zaufanie, szacunek oraz przyjaźń nie ty l­

ko dzieci, ale rów nież dorosłych od biorców . Omawiani pisarze należą do grona tych, k tó ­ rym z całą pewnością ta trudn a sztuka się po w io dła. Zam ierzony cel osiągnęli dzięki odnalezieniu w e własnej postaw ie d o rosłe­

go człowieka e le m e n tó w zbieżnych z dzie­

cięcym p o jm o w an iem rzeczywistości.

1 Cyt. za J. Sawicka, Julian Tuwim, Warszawa 1986, s. 61.

2 Lingw istyczne fascynacje tow arzyszyły T uw im ow i przez całe życie. N o to w a ł b rz m ie ­ nie różnych słów w najbardziej egzotycznych językach świata, np. malajskim, dahom ejskim , jakuckim , tahitańskim czy maoryskim.

3 Cyt. za J. Sawicka, Filozofia słowa. Julian Tuwim, Wrocław, 1975, s. 20.

4 Por. J. Cieślikowski, Literatura i podkultura dziecięca, Wrocław 1975, s. 267.

5 J. Tuwim, W oparach absurdu, [w:] A. Sło­

nimski, J. Tuwim, W oparach absurdu, Warszawa 1958, s. 16.

6 Na tem at roli słowa i języka w utworach poetyckich J. Tuwima pisze J. Sawicka, [w:] idem, op. cit.

7 Cyt. za: B. Miciński, Pisma, Warszawa 1970, s. 564.

8 Korzeni lin g w iz m u m ożna też szukać w futuryzmie, głoszącym wyższość brzmienia nad znaczeniem, zob. A. Stern, A. Wat, Prymitywność do narodów świata i do Polski, [w:] Pierwszy polski almanach poezji futurystycznej, Warszawa 1920.

9 J. Tuwim, Figielek, [w:] idem, Lokomotywa i inne wiersze, Kraków 2002, s. 31.

10 W. Chotomska, Kram z literami, Wrocław 1998.

11 J. Tuwim, Abecadło, [w:] idem, Lokomotywa i inne wiersze, op. cit., s. 16.

12 W. Chotomska, Wiersz o piwie i lokomotywie [w:] idem, Wiersze dla dzieci, Poznań 1990, s. 29.

13 J. Tuwim, Lokomotywa, [w:] idem, Lokomo­

tywa i inne wiersze, Kraków 2002, s. 5-6.

14 J. Sławiński, Poezja lingwistyczna, [w:]

Słownik term inów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 1989, s.372.

15 J. Tuwim , Ptasie radi, [w:] Lokomotywa i inne wesołe wierszyki dla dzieci, Warszawa 1979, s. 21.

16 J. Brzechwa, Chrząszcz, [w:] Tenże, Sto bajek, Wrocław 2003, s. 7.

(22)

Jan W nęk

PROBLEMY PEDAGOGiczNE w

p o l s k ie j l it e r a t u r z e d z ie c ię c e j p ie r w s z e j p o ł o w y x ix w ie k u

Pierwsza po ło w a XIX w ieku była okre­

sem tru d n y m dla ro z w o ju p o ls k ie j m yśli pe da gogicznej. Po trzecim rozbiorze Pol­

ski dokonanym w 1795 roku germ anizow a- no i rusyfikow ano polską oświatę, hamując je j rozw ój zapoczątkow any przez reform y Komisji Edukacji Narodow ej. W ty m o k re ­ sie ważną rolę od gryw ała tw órczość pisar­

ska, propagująca narodow e wzorce w y c h o ­ wawcze, oparte na rodzim ej tradycji i w ie ­ rze katolickiej1.

P olskie id e a ły w y c h o w a w c z e u p o ­ w sze chn iała lite ra tu ra przeznaczona dla dzieci. Bajki, wiersze i po ga da nki przeka­

zyw a ły w artości pom ocne w w y c h o w y w a ­ niu dzieci. Należy podkreślić, że p o p u la r­

ność w śród m ło d ych c z y te ln ik ó w z d o b y ­ wała rów nież literatura popularnonaukow a, np. historyczna czy przyrodnicza. Znawcy pro b le m a ty k i zauważają, iż znaczną część polskiej pro du kcji w yd aw n icze j dla dzieci sta n o w iły w pierwszej p o ło w ie XIX wieku przekłady u tw o ró w zagranicznych, o d p o ­ w ie d n io przystosowanych do polskich w a ­ run ków i m ło d e g o o d b io rc y 2. Nie oznacza to je dn ak, że na ziem iach polskich nie p o ­ w s ta w a ły o ryg in a ln e u tw o ry przeznaczo­

ne dla c z y te ln ik ó w w w ie k u dziecięcym . Ich przekaz był zrozum iały, m oralizatorski, dydaktyczny.

Literatura piękna

W o m a w ia n y m okresie w y b itn ą rolę od eg rało kilku autorów . Zalicza się do nich Klem entyna z Tańskich Hoffm anow a - uw a­

żana za tw ó rczyn ię polskiej be le trystyki dla najm łodszych3. Szerszemu gronu c z y te ln i­

ków stała się znana dzięki książce Pamiątka po dobrej matce (1819), propagującej ośw ie­

ceniow e id e a ły w ych ow a w cze dziewcząt.

Z u tw o ró w dla dzieci największą wartością odznaczały się: Wiązanki Helenki (elem en­

tarz), Druga książeczka Helenki, Książka dla m o d litw y dla dzieci (1828), Powieści z Pisma Świętego (1819), Powieści m oralne dla dzie­

ci (1820), pism o periodyczne dla dzieci Roz­

ry w k i dla dzieci (1824-1828)4.

R Z E M I E Ś L N I K A

r t i e z

Stanisława Jachowicza*

WARSZAWA.

1855.

Znaczną część Rozrywek dla dzieci sta­

n o w iły „nauki m oralne i w spom nienia naro­

dowe", pisane przeważnie przez samą Tań­

ską. Swym i tekstam i zasilali p e rio d y k tak­

że tacy znakom ici autorzy, ja k m.in.: Łukasz G ołębiow ski, Kazim ierz Brodziński, A nto ni Gorecki. Chętnie sięgano do dzieł M iko ła­

ja Reja, Łukasza G órnickiego, Piotra Skargi, a także innych dawnych prozaików i poetów,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak w obu pokoleniach podobne było pragnienie wolności, tylko różne sposoby udowadniania wszystkich (także sobie), że się jest wolnym.. - Yes, o f course -

pięcie staje się zbyt silne i czytelnik chce je zredukować - jest właśnie częścią twórcze­.. go procesu, czymś najbardziej osobistym 1 powodującym, że każdy odbiorca

Samo w słuchiw anie się we Fredrę, „m ów ien ie Fredrą" może zaskoczyć jeszcze bardziej, gd y w p am iętnym roku usłyszeliśmy sławne i donośne „N ie

ników w stolicy Tatr: na jp ierw wszyscy ludzie bardzo się nudzą; odliczam y dwie godziny na obiad, jedną na kolację, zostaje jeszcze dw a­.. naście godzin na siedzenie w

Zaznaczyć warto jednak, że smok jako bohater literacki współcześnie nie pojawia się już tak często w literaturze dla dzieci jak w minionych

nie jest dla nich źródłem szczęścia. Rodzice choć nie ingerują w w olność dzieci, to interesują się dziećmi, uczestniczą we w spólnych przygodach. W spólnie

Jej obraz daleki jest jednak od ideału, rządzona przez panią dyrektor Pałkę szkoła staje się miejscem, które tłamsi, niszczy indywidualność i jest miejscem

Nadszedł jednak taki moment, kiedy Piotruś chciał powrócić, wtedy okazało się, że okno jest szcze lnie zamknięte i „osłonięte żelazną kratą"20, a w jego łóżeczku