• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo Bożego Grobu, 1885, R. 18, nr 40 i 41

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Towarzystwo Bożego Grobu, 1885, R. 18, nr 40 i 41"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

h r

H

i m

(2)

' . : , ; , ; . s , v : ; ; - i : '

Ł ■ ^ ;v . . : - ' ■ 't; - ; r ' ;

^ ^ Z i ,. CJvGV-. ^ .. .

. Z > U \ - Y ' ł - - ^ i

::■- ‘ ^ :

■ i v ; - ■'■i_ ; • Z - J - - ^

r r ^ ^ ■ . / : -

■ :Z;y-;y w ' . ' . Z Z .y Z - > ? -y- . .: ;• , - r _ r , Y- ■ : . z - - / ■ ■ ■ -1 ^ Z - Z Z ^ Z Z ^ v ^ Z ' :Z Z ' ' ' ' Z ' ■ ' ■ Z Z > -' ■

.

Z Z : ' i V ' - . ' " Z ' C ' Z ' '

Z ' Z , (■-'" ■ .

,-• ■ . v . -• Z..- . v- - -•_ r - ' . ,■ . , ; -

’J- Z , -Z\\ - Z Z ^v-'

^ ' Z ^ " ; Z - Z ' 1 . - - r '

'V- ;t ■; , \ rL , -/ ' o r ';. Yr Z -

' ■ •• . , - . - . \ > x '■■ . V , . . - , - r x Z . z - ; y.; Y <x. , - . w - . /< . Y . ~ .- - -...• . '"• Z. ~ . ■ . , y v . - . r . / '■

- , ' iV . - Z Z ' y\ 0 ; ; X .,Y '■■ Y' V _ '

> ' L ^ ' ' / , ; -

i.

Z ; ; v X : Z J : Z y Z Z z Z ^ - ^ Z Z : Z ^ •'■■

'i " . ' * Z1' r ( Y' - ' - >/

. > " ‘ Z ■' . ... ' ' Y-Y

Y - : " : Z- z •: \ Z ' ' , ä

y ■ . . . \ f\ ; . r . - - - x - '^ Y '. - . y Z s ‘ ; >-- - v Z x : ■Z ' " \ i.

~Z ~ ~ x ~ ; ( ^ ^ Z. ' ^ x Y Z 'Z ^ Z i ^^■:' Y^:; v K v : ^ Z - l Z Z Z X ^ : : ; ^ y . Z ;

' ' Y “ :- ' ■■ Y ; . Y '

‘ ' ’' . Y Y- - ' "Y yZy

z . z z ; Y ;y yX x :.y - ■ c y . - y Zz-z .

. Z -y , z Z ^ ; , x , v , Z .

v " - r ^ , V V;

. ' . '

-y ż X*>. • \ Z . • x- Y - X X . . , - . - Z

• . v .-V - ' " , ^ . x , - Y . A- X'

__ - i, . .-. / , Z ‘ " Y ' . -V‘7 . . - • . ! .-A'' - ■ • \ -

; . - v • . V - - , , i ; ; . ; '- , - ■> ,,. - , - , <• .; - n v N . . . , v . , z . :

V:«_ , . . . , , . Y , C . Z ' ^ ' ; Z

z ' z - , z z yZ Z ^ : ^ ; - ' V yZ -v^ 7 -

Z Z Z . ' 'Z “ 'yX :'Z Y ' - .-Y . :r Y ',^ .y

' Zj ^ v

/ •- Y / V--; Y ' A ' \ : . • \ Y -- 1 , • . - - c-Z -V - w ./- V

- Y : Y — r Y / A . r v;- ZZ Y . . - Y : , - . J , X Y Y A ' .Z

' _ y V . . . . - ^ / . - i .

•x :Y - ■- ■ z

(3)

Bocznik XT ILI. 1885. Zeszyt J13 40. 41.

R e d ak to r: X. S. K o r p a k w Radzionkowie.

(Dla członków towarzystwa w G órnym Szlązku.)

ISTowe oświadczenie łaski Ojca św. dla Towarzystwa Grobu Bożego.

Ju ż w roku 1858 otworzył św. pamięci papież Pius IX .. Towarzystwu wtenczas jeszcze młodemu, skarby kościoła św. i członkom jego w dzień wstępu i w godzinę śmierci, tak też w święta Znalezienia i Podwyższenia K rzyża św.

odpust doskonały i oprócz tego niedoskonały 60 dni w ten czas, kiedy dok-y uczynek ze skru­

szonym sercem wykonają udzielił. Równym sposo- jin też teraźniejszy, chwalebnie panujący papież

jGO X III., jak w ogóle swoją dzielną, staranność kościołowi na Wschodzie poświęca, tak też i na-

S p i s r z e c z y : Nowe oświadczenie łaski Oj­

ca św. dla Towarzystwa Gro­

bu Bożego. — Ustawy Tow.—

Odezwa do katolików niemie­

ckich. — L ist Patryarchy J e ­ rozolimskiego. —• Przegląd do­

chodów i rozchodów w r. 1884.

— 2 Obrazy z opisami. — Ks.

M. Alfons Ratisbonne,

(4)

szemu Towarzystwu kilkakrotnie błogosławień­

stwo opostolskie udzielił i członków zachęcił, aby pilny udział brali w tej pięknój rzeczy misyjnej.

Ojciec św. udzielił, jako znak szczególnej przy­

chylności ku Towarzystwu jeszcze dwa odpusty, to jest odpust doskonały na święto Trzech św.

Króli. Święci 3 królowie byli najpierwsi i najzna­

komitsi pielgrzymowie na święte miejsca chrze- ściaństwa i ofiarowali złoto, kadzidło i myrrę.

Ich święto jest pewnie bardzo stósownem dla uroczystości Towarzystwa i dla zachęcającego przykładu dla członków. Potem jest niedosko­

nały odpust 100 dni dla tych członków wyzna­

czony, — raz w dzień można go dostąpić, — którzy jedno ,,Zdrowaś M arya“ albo modlitwę na cel uwolnienia i odzyskania Ziemi św. z skru- szonem sercem zmówią. N ieraz się pytano, czy nie masz w Towarzystwie Gro bu św. jak w in ­ nych podobnych towarzystwach misyjnych, mo­

dlitwy osobnej Towarzystwa. T ak a jest teraz d a n a ; ona wyraźnie wskazuje cel naszej działal­

ności i będzie pewnie przyczyną, że członkowie nie tylko dary materyalne, lecz też niekiedy przez duchowną jałmużnę na ziemię świętą pamiętać będą. Tę modlitwę codziennie 0 0 . Franciszka­

nie w kościele G-robu św. ku końcu procesyi przy zamkniętych drzwiach odmawiają. Te od­

pusty mogą także być za dusze cierpiące ofia r o wane.

(5)

Modlitwa odpiistna

dla członków Tow arzystwa Grobu św.

„Boże, który w Twej cudownej opatrzności wszystko prowadzisz, Ciebie błagamy, abyś ten kraj, który Twój Jednorodzony swą własną krwią poświęcił, z rąk wszystkich jego nieprzy­

jaciół wybawić i w wierze chrześciańskiej Two­

jemu imieniu służyć raczył.“

100 dni Odpustu. Leo X III.

Tudzież dla wszystkich nieznających T o­

warzystwa Bożego Grobu, podajemy jeszcze raz w krótkości jego ustaw y:

, , Towarzystwo Grobu św.“ od Stolicy apo­

stolskiej potwierdzone i odpustami obdarzone, stoi pod opieką Przewielebnego arcybiskupa w Kolonii (Köln) i szczyci się łaską i wsparciem z strony licznych niemieckich dostojników ko­

ścielnych. '

J e g o c e l j e s t :

Wsparcie patryarchatu czyli stolicy bisku­

piej kościoła katolickiego w Jeruzalem, od Ojca św. Piusa IX . znów wzbudzonego, jako też stróżów miejsc św., to jest 0 0 . Pranciskanów w Ziemi św.

Wsparcie innych zakładów kościelnych w Ziemi świętej lub takich, które z nią mają połą­

czenie, mianowicie tych, 'których czynność jest

i *

(6)

poświęcona nauce, wychowaniu duchownymu i misyi;

Składki do nabycia, utrzymania i odnowienia starych czcigodnych miejsc i rzeczy św. wZiemiśw.

Ozdobienie kościołów w Ziemi św. przez przesłanie paramentów, naczenia kościelnego itd.

Wsparcie w przypadku nadzwyczajnej, przez chorobę, nieurodzaj itd. sprawionej biedy między naszemi współwyznawcami w Ziemi św.

Członkiem może zostać każdy katolik, któ­

ry corocznie SOfenigów dla rzeczy Towarzystwa zapłaci, tak też i najmniejsze jałmużny się przyj- mują a dawca udział ma w mszach św., które się w ziemi św. za dobrodziej! odprawiają itd.

K ażda składka 6 M arek daje prawo do żądania jednego zeszytu niemieckiego pisma to­

warzyskiego, które co 2 miesiące, w dwuch a r ­ kuszach, zwyczajnie z obrazem w Kolonii wy­

chodzi. Co 12 członków, którzy zwyczajne składki roczne płacą, mogą otrzymać egzem­

plarz pisma Towarzystwa, nad niemi stoi zbieracz, który pismo od jednego do drugiego posyła. Dla polskich członków Towarzystwa wychodzą 2 lub 3 razy w roku polskie zeszyty.

Co czterech członków ma prawo do jednego ze­

szyta. Kto 60 fennigów płaci, te polskie zeszy­

ty sam dla siebie otrzymać może.

Członkom Towarzystwa są następujące od­

pusty udzielone, których pod zwyczajnemi wa­

runkami dostąpić można:

(7)

Od ś. p . Papieża P iusa I X .

(20. Sierpnia 1858,):

1) Odpust zupełny w dzień wstąpienia do To­

warzystwa,

2) Odpust zupełny w godzinie śmierci, 3) Odpust zupełny w święta Znalezienia i Pod­

wyższenia K rzyża ŚW. (3. Maja i 14. Września.)

4) Odpust 60 dni, kiedykolwiek dobry uczy­

nek z skruszonem sercem spełnią.

Od Ojca św. Leona X I I I .

(6. Października 1882.):

5. Odpust zupełny w święto św. Trzech Króli.

(6. Stycznia.)

6) Odpust 100 dniowy, którego w dniu raz można dostąpić, jeżeli członkowie „Zdro­

waś M arya“ lub modlitwę za „wybawie­

nie Ziemi św.“ zmówią.

W szystkie te odpusty ofiarowane być mogą duszom w czyściu cierpiącym. Do -zyskania od­

pustu zupełnego należy się spowiadać, komunią św. przyjąć i zwyczajne modlitwy odpustowe a l­

bo na ich miejscu przynajmniej 5 Ojcze nasz 5 Zdrowaś odprawić.

(8)

Odezwa

do wszystkich katolików w Niemczech.

W roku 1879 połączyło się kilku mężów katolickich w Akwisgranie, (Aachen) którzy po­

budzeni doniesieniem Ojca Franciszkana W ład y ­ sława Schneider o trudnem położeniu niemiec­

kich katolików w ziemi św. o polepszenie tych stosunków postarać się zamyśleli. Dużo trudno­

ści było do zwyciężenia, niż to przedsięwzięcie dostąpiło tej stałości, na której dzieło godne niem- ców katolickich usadzić się mogło. Lecz dzi­

siaj za pomocą Boską pracy przygotowawcze tak daleko postąpiły, że wybudowanie owego dzieła się zapocząć i do wspólnego działania katolików- niemców odwołać się można. Posiadłość przez O. W ładysław a nabyta, składająca się z obszer­

nego domu w Jeruzalem i z gruntu w Emaus, przeszła w ręce komitetu w Akwisgranie. Naj- przewielebniejszy patryarcha w Jeruzalem za­

szczycił dom przytułku niemiecki łaskaw ą swą starannością. Towarzystwo Bożego Grobu, słyn­

ne z czynności popierania zakładów katolickich w Palestynie, wspiera go z swych funduszów;

prowadzenie tego zakładu już oddane zdolnemu zarządzcy, który niedawno do' Jeruzalem się przeniósł. Teraz o to idzie, aby w wszystkich powiatach naszej ojczyzny gorliwość katolicka dla uwielbienia miejsc męki Zbawiciela naszego

(9)

mocno się wzniosła, żeby dzieło powstało, które- by mogło godnie stanąć obok wielkich kościel­

nych i dobroczynnych zakładów Rosyan, F ra n ­ cuzów i Protestantów niemieckich. Co oni pod dostatkiem posiadają, tego nam brak. Dalej więc do pracy! Przypomnijmy sobie przedsięwzięcia, które powtórnie nasi mówcowie na jeneralnych zgromadzeniach katolików w nas w zbudzali: sta­

rać się o wzmocnienie rzeczy niemieckiej katolic­

kiej na św. Ziemi palestyńskiej!

Uczyómyż więc, cośmy sobie przedsięwzięli!

Stwórzmy miejsce religijne i socyalne zgroma­

dzenia dla naszych rodaków, którzy w Ziemi św. zamieszkać lub jako pielgrzymi tam się chcą zatrzymać, żeby im chrześciańskiej nauki w ję ­ zyku ojczystym, opieki w chorobie, gościnnego przyjęcia i mądrej dorady i pomocy w rzeczach gospodarnych nie brakowało! Popierajmy też rozszerzanie w iary katolickiśj, miłość do pracy i prawdziwą chrześciańską kulturę w krajow ­ cach i niech w ten sposób katolickie Niemce sta- staną się uczestnikiem w podniesieniu Ziemi św .!

Stowarzyszeniu temu daliśmy im ię:

„Towarzystwo Palestyńskie Katolików w Niemczech“

i udajemy się do w szystkich, któ rzy tego wiel­

kiego dzieła spokojnej wojny krzyżow ej uczest­

nikam i być chcą, z p ro śbą: wstąpić do naszego towarzystwa i tak płaceniem regularnych skład-

(10)

ków corocznie na 1 markę oznaczonych ja k te:

nieregularnymi darami pomódz do środków przed­

sięwzięciu potrzebnych.

Corocznie na zgromadzeniach jeneralnych katolików poda się oznajmienie o położeniu rzeczy Towarzystwa.

ISTastępują podpisy, z których tu najznako­

mitsze podajemy, na przykład: D r. Windhorst, baron Schorlemer-Alst, hrabia Ballestrem , von G liszczyński, redaktor D r M atzner, landrat były Janssen, professor Dr. Relbert, kanonik Dr.

Schulte, komisarz biskupi ks. Dr. Z e h rt i t. d.

„Towarzystwo Palestyńskie katolików nie­

mieckich ma według swych ustaw na celu:

a) stósownemi środkami, nad duchownym i ma- teryalnym interesem katolików niemieckich czuwać;

b) dla tego najprzód w Jeruzalem dom p rz y ­ tułku razem z kościołem, szkołą i szpita­

lem urządzić, w którym katolicy z niemie­

ckiego państwa, którzy do Ziemi św. piel­

grzymują, gościnne przyjęcie a w czasie potrzeby wsparcie i opiekę znaleść mogą i gdzie tacy niemieccy katolicy dorady i po­

mocy dostąpią, 'k tó rzy w Ziemi św. się chcą osiedlić.

c) rozszerzenie wiary katolickiej, miłość do pracy i prawdziwą chrześciańską kulturę w krajowcach palestyńskich popierać.“

O d redakcyi: Polecamy z całego serca to

(11)

nowe Towarzystwo szanownym członków Towa­

rzystw a Grobu Bożego. N a ten cel szlachetny już niejeden członek ofiarę złożył, kiedy na dom przytułku czyli dla Ojca W ładysława Schneider zbieraliśmy ofiary, — bo to jest ten sam cel — jeno z tą różnicą, że kiedy pierwej dzieło Ojca W ładysława doznawało różnych przeszkód i n ie­

porozumień w ojczyźnie naszej i można powie­

dzieć niemal tylko od „ubogich i niskich“ było wspierane, teraz przez najsławniejszych mężów katolickich niemieckich jest polecone i wspiera­

ne, bo się przekonali jak potrzebne jest i poży­

teczne. Niech każdy, kto może, rocznie 1 m ar­

kę ofiaruje, to się stanie członkiem tego Towa­

rzystwa i otrzyma kartę wpisową. Składki mo­

gą być do mnie posyłane albo pod adresem:

H errn Rentner J o s e f D egraa in Aachen, Pe­

terstrasse 54. Eozumie się, że przez to nowe Stowarzyszenie nie zostało zniesione Tow arzy­

stwo Grobu Bożego, lecz oba Towarzystwa p ra ­ cują na dobro Ziemi św.

Ks. K orpak.

(12)

L i s t

PrzewieleJ). Patryarcliy Jerozolimskiego

do Z arządu Towarzystwa Bożego Grobu w Ko­

lonii (K öln.)

1. W ostatnim moim liście opowiadałem Pann o nowem miejscu misjjnem w Zababde (przy Naplus). Dzisiaj cieszę się, że Panu mo­

gę donieść, że w naszych nadziejach nie widzi­

my się zawiedzeni. Największa część mieszkań­

ców tej wsi powróciła do kościoła katolickiego.

M ała liczba pozostałych w szyzmie są przyja­

ciele proboszcza szyzmatyckiego w Rafidia, który ich prawie przez swój wpływ odciąga, przykład innych naśladować.

W Zababde można było w biegu przeszłe­

go roku urządzić dom na mieszkanie misyona- rza i na szkołę dla chłopców i kaplicę. Nie brakowało przykrości i obciążania, ponieważ urzę­

dnicy rządowi tej budowie bardzo się sprzeci­

wiali. Przyszedł nawet czas, że misya znajdo­

wała się w największym niebezpieczeństwie. Żoł­

nierze obciążali naszych kapłanów i uwięzili najprzedniejszych między katolikami, gdy inne wojsko jako straż pozostało, aby budowie prze­

szkadzać. Ju ż bojaźń i smutek opanowały n a­

szych chrześcian, tak też nie znaleźliśmy opieki u rządu Geninskiego, który rozkazał, budowę zaniechać. Namiestnik w Naplus, przed któryme-

(13)

śmy się skarżyli, nie mógł sobie posłuszeństwa zjednać. I udaliśmy się do Damaszku dokąd i namiestnik z Naplus był pisał, aby jeszcze więcej skarżyć na K aim akana Geninskiego. P o ­ tem przyszedł rozkaz z Damaszka, aby tenże został oddalony, i teraz mogliśmy robotę znów zapocząć, budowę zakończyć i znaczenie nasze, które już było poruszone, znów nam było wró­

cone.

2. Lecz z tśm nie zakończyły się jeszcze obciążania naszych misyonarzy w S a m a r y i.

W tym samym czasie, gdy w Zababde taka nie­

zgoda panowała, i w Raffidia pokój został na­

ruszony. I tutaj kazał misyonarz dwa pokoje na szkołę i kaplicę przygotować, ale nadszedł rozkaz, aby budowę przestać; kilku robotników uwięziono, mularzom naczynie wzięto.

Skoro po ułatwieniu tej przeszkody praca się zakończyła, dano dzwon na dach kaplicy i postawiono krzyż. Lecz to nie tylko muzuł­

manów rozgniewało, lecz też i innych niekatoli­

ków z Naplus. Natychmiast posłali skargę do Damaskus, zkąd rozkaz przyszedł aby oddalić krzyż i dzwon z kaplicy w Raffidia; oprócz te ­ go żądano przyrzeczenie na piśmie, przez które pa- tryarcha i misyonarz się mieli obowiązać, później już nie dopuścić takich znaków religijnych w kaplicy w Zababde, tak też już więcej nie zgro­

madzać mieszkańców tego miejsca w kaplicy do modlitwy. To oczywiście znaczyło tyle, jak zni­

(14)

szczyć misyą i przystępu misyonarzom do mie­

szkańców tych dwuch miejsc nie pozwolić. Lecz nie stało się według tego rozkazu a urząd miej­

scowy nie chciał gwałtownie krzyż i dzwon od­

dalić, lecz jeszcze raz się do Damaszku udał;

lecz wyrok nowy dotąd jeszcze nie przyszedł.

8) Tego samego czasu budowaliśmy też kościół w Salt. I przy tern zatrudnieniu rząd nam dużo przeszkadzał, lecz nie tak, żeby dzia­

łalność misyonarska wcale nie była można. Te­

raz kościół cegłą przykryty i tylko sklepienie i wewnętrzna robota pozostały, aby go można oddać nabożeństwu. Jeżeli opatrzność Boska nam pomoże, to w tym roku zakończymy budo­

wę i starać się możemy o najkonieczniejszą po­

trzebę licznej gminy.

4. W G-aza mógł ks. G-att dom farny do­

kończyć i ozdobę wewnętrzną kaplicy wykonać.

Owszem i onemu urząd przy budowie przeszkadzał i przemusił go do przerwania robót. Lecz po­

nieważ Gaza stoi pod Jeruzalem , gdzie urzędy skromniejsze są, jak gdzieindziej, nie mogło mu być za ciężko trudnościom, które mu były czy­

nione, z skutkiem zapobiedz.

5. W Czerwcu przeszłego roku znów otwo­

rzyliśmy misyą wj K arak. Gtly misyonarze z mieszkańcami katolickiemi wybrali się z K arak do Madeba, w K arak wiele szyzmatyków pozo­

stało. Ponieważ dużo z nich powtórnie mię pro­

siło, abym im posłał misyonarza katolickiego,

(15)

przeznaczyłem jednego m isjonarza z Madeba, wypytywać się o 'ic h stanie myślenia i uczucia.

Z początku więcej ja k 500 szyzmatyków było gotowych do kościoła katolickiego wrócić: lecz wnet doznali ucisków z strony dawniejszych swych współwyznawców, a mianowicie z strony naczel­

ników muzułmańskich, którzy się obawiali że misya katolicka przyczyną zostanie nowego jakiego­

kolwiek wychodztwa. Tak liczba przychylnych do nawrócenia się zmniejszyła, tak że ze sto takich pozostało, którzy dosyć odwagi mieli nie ustąpić i za katolików się wydawać. Dotąd pozostali stałymi, lecz prześladowanie nie kończy się i lę­

kam się, że też i'az i oni odwagę stracą. Bo w tern kraju nie masz innego urzędu,, jak tylko naczel­

nik muzułmański, który tam wcale despotycznie panuje, i nasi katolicy mogą się tylko na m isj­

onarzu opierać, który naturalnie sam na dużo dolegliwości jest wystawiony. — Tak nam nic nie pozostaje, jak misyą opatrzności Boskiej i Najśw.

Panny M aryi zalecać, niech miłosierdzie Boskie odwagę, z którą nowonawróceni i misjonarz do­

tąd w prześladowaniu wytrwali, i dalej im za­

chowa i w ich dobrem przedsięwzięciu wzma­

cnia! W K arak zaczęliśmy szkołę dla chłopców, w której oprócz rzeczy elementarnych mianowi­

cie też prawdy naszćj religii nauczają.

6. To jest nieco o, co się w przeszłym .roku t. j. 1883 dla esienia i rozszerzenia naszych misyj, m.. ie materyalnie stać

(16)

mogło. Rozpatrzmy się teraz nad nimi z stro­

ny moralności i religii, to możemy się jednak z nimi ukontentować. W różnych misyach, zda­

rzyło się kilka nawróceń, przez które liczba na­

szych katolików nieco się powiększyła. W dwuch lub trzech miejscach, mianowicie w R a ­ mallah, Grifne i Rene kościół lub kaplica już nie jest zadosyć obszerną, aby pomieścić wier­

nych; tamtejsi kotolicy prosili nas, abyśmy „dom modlitwy“ — tak bowiem zwią kościół —■ dali powiększyć.

Odwiedzanie kościoła i przystępowanie do sakramentów św. ogólnie jest takie, że nasi mi- syonarze w tern wielką pociechę mają, Lecz też i oni nie oszczędzą pracy i staranności, aby k a ­ zaniem i nauką pobożność swych wiernych u trzy ­ mać i powiększyć. Nie kontent z tem, co sa­

mi czynią, jeszcze ci, którzy mogą sprowadzają corocznie jednego z owych współbraci, aby p ara­

fianom dać małą misyą. Prawdziwie jest to po­

tem wesoło, patrzeć na tę gorliwość, z którą nasi chrześcianie słuchają słowa Bożego i do sa­

kramentów św. przystępują, i bardzo pocieszne są owoce tego duchownego ćwiczenia.

D la powyższenia pastoracyi pracują też na nie mało miejscach misyjnych pobożne tow arzy­

stwa dla obuch płci, mianowicie dla kobiet i dzie­

wcząt. Takie pobożne stowarzyszenia przede- wszystkiem tam najlepiej kwitną, gdzie się sio­

stry zakonne znajdują; albowiem one więcej jak inni

(17)

są zdatne zbawiennie działać na osoby swej płci, chociaż też i świeckie nauczycielki dużo dobre­

go przy tem czynić mogą.

Także i szkoły są obrazem ogólnego zado- wolnienia. Że zaś obecnie nauka nieco więcej aniżeli pierwej jest w zacności, polepsza się od­

wiedzanie szkół a razem postępowanie młodzieży, mianowicie względem wykształcenia religijnego.

Szkół dla chłopcówmamy obecnie 18, dla dziewcząt 14. W niektórych misyach nie mogliśmy do­

tychczas dla wielkiego oddalenia i dla braku od- powiednego miejsca usadzić jakąkolwiek nauczy­

cielkę. Lecz skoro tylko będzie można, potrze­

bie tej zadosyć uczyniemy.

7. Mówiąc o szkołach, ominąć nie mogę małego stowarzyszenia „sióstr od Różańca“ , któ­

re ma zadanie wykształcenie dobrych nauczy­

cielek dla misyi. Sióstr takich jest teraz 10.

W szystkie, które od początku (przed kilka lat) stowarzyszenie to założyły, wytrwały we św.

swoim zamiarze. Inne zaś do nich się przyłą­

czyły. Jedna tylko opuścić musiała stowarzy­

szenie nie z braku powołania, lecz z powodu choroby.

Założycielem jest Józef Tannus, kanonik i sekretarz ks. patryarchy. Ju ż od roku 1880 zajmował się tą myślą, stowarzyszenie arabskich sióstr nauczycielek założyć. Dowiedział się bo ­ wiem, że niektóre dziewczyny w Jeruzalem i w Palestynie, chociaż mają chęć i powołanie do klasztornego życia, jednak tego dostąpić nie mo­

(18)

gły, ponieważ w kongregacycli europejskich w Ziemi św. nie znalazły odpowiednego miejsca.

Bez wątpienia, zakonnice krajowe wychowanie i naukę młodych A rabek z większą lekkością prowadzić mogą jak cudze, ponieważ mowę i zw y­

czaje krajowe lepiej znają.

Dotąd siostry te jedynie nad tern pracowa- wały, ażeby się w duchu zakonnym wzmocnić i do życia ofiarnego przysposobić. Nie zadługo będziemy mieli sposobność, wskazać im jakąkol­

wiek działalność, i mam nadzieję, że spodziewa- niom odpowiadać będą, które misya nasza wzglę­

dem chrześciańskiego wykształcenia młodzieży w nich pokłada.

8. Ominąć także nie mogę nasze semina- ryum. Zeszłego roku wyświęciłem dwuch z na­

szych alumnów na księży, z których jeden nie długo potem od Boga odwołany został, aby ode­

brać nagrodę za miłość, której się stał ofiarą.

Albowiem udzielając umierającemu, który zacho­

rował na chrosty, sakramentu kościelne, tąże chorobą zarażony został. Trzeci, Ormianin, we­

dług swojego obrządku wyświęcony a niedługo udaje się do Bzommaru w Libanie, aby tam zo­

stać profesorem w małem' seminaryum. W pier­

wszych dniach marca 3 alumni na księży wy­

święceni zostaną, a jeden będzie subdiakonem;

wszyscy 4 naszego obrządku i z patryarchatu.

W seminaryum mieszka obecnie 26 alumnów, z których 7 znajduje się w kursie teologicznym,

(19)

Oprócz tego mamy tu młodego Niemca, który przed krótkiem czasem wstąpił na łono kościoła katolickiego; oznacza się mocną wiarą, głęboką pobożnością i wielką gorliwością w nance, je- dnem słowem: możemy się spodziewać że będzie­

my mieli z niego dobrego kapłana. Jeżeli się to z iści, to przypuścić możemy, znajdziemy przez to środek, postarać się o duchowne potrze­

by niemców katolików w Jeruzalem, mianowicie tych, którzy mieszkają w osadzie przez O. W ła­

dysława założonej.

9. Mówiąc właśnie o

osatlzie katolickiej niemieckiej w Jeruzalem

nie omieszkam, jak to P an u i szanownemu zarządowi prawdo­

podobnie miło będzie, dodać w niniejszym opo­

wiadaniu także słowo o owej osadzie,

Niemców katolików, którzy obecnie w tern zakładzie mieszkają, jest nie wiele. Jest ich ty l­

ko 5 ; w krotce będzie ich 7 bo spodziewają się jeszcze 2, którzy dotąd z Alexandryi przybyć mają. Jedni z nich mieszkają w tutejszym domie w Jeruzalem, gdzie prowadzą swoje rzemiosło, mianowicie stolarstw o; inni są w Kubebe (Emaus) zajęci uprawą roli, którą tam posiadają. J a k P a n widzi, zakład ten nie wzrasta, chociaż nie brak ludzi, którzy czasem przybywają do J e r u ­ zalem, i którzy chcieliby tam pozostać. Przyczy­

ną tego jest brak przewodnictwa; dotąd bowiem osada jest bez głowy i zupełnie na siebie się spuścić musi, ponieważ Ojciec W ładysław z Egi-

2

(20)

ptu nie może jej tak przewodniczyć, jakby było potrzeba. Jeźliby jednak tn w Jeruzalem znalazł się kto, zdolny zarządzać nią i jej prze­

wodniczyć, osada mogła by się wznieść i kw it­

nąć; mogłaby niemcom katolikom, do Palestyny przychodzącym wielce się p rzysłu żyć i p rzy ­

czynić się w ogóle do chwały sprawy katoli­

ckiej, mianowicie, jeżeliby przewodniczący osa­

dy był kapłanem i tej samej narodowości co członkowie osady. (Obecnie sprawa zakładu nie­

mieckiego pomyślnie się wiedzie. Przypisek Red.) Przypuszczając więc, że uczyniłem zadosyć oczekiwaniu pańskiemu t. j. donieść o stanie i postępie misyi naszej, uważam jeszcze za obo­

wiązek złożyć dzięki nasze „Towarzystwu G ro­

bu św.“ , dzięki najszczersze i najżywsze za miłą i wspaniałą pomoc, którą nam Towarzystwo udziela. Nie przestaniemy błagać dawcę wszego dobrego, aby tyle miłości obfitą nagrodą od­

płacić raczył.

Jeruzalem 20. Lutego 1884.

t Wincenty,

Patryarcha jerozolimski.

(21)

Ksiądz Marysi Alfons Ratislbonne i jego cudowne nawrócenie.

Dnia 6. maja 1884 r. umarł w Jeruzalem czcigodny kapłan, sławny fundator wielkich za­

kładów duchownych w Ziemi św., ks. Mary a Alfons Eatisbonne. Urodził się 1.. Maja 1814 w Strassburgu w Alzacyi, niegdyś do Francyi, lecz po ostatniej wojnie francuskiej do Niemiec należącej, z zamożnej rodziny żydowskiej. Jego ojciec był bankierem i przełożonym gminy ży­

dowskiej w Strassburgu. Młody Alfons, posiadając bystry rozum i dowcip, odwiedził wyższe szkoły czyli gimnazyum w Strassburgu, gdzie jednak, jak sam opisuje, większy postęp w zepsuciu serca, jak w naukach wziął. P o skończonych szko­

łach w Strassburgu udał się na akademią do P a ­ ryża, gdzie się na adwokata wykształcił. W młode lata Alfonsa (r. 1825) wpada zdarzenie, które wielkie wzruszenie i oburzenie w jego familii sprawiło. Jeden z jego pięciu braci, Teodor, w którym wielką nadzieję pokładano, przyjął wiarę katolicką staraniem księdza Bautin, zna­

nego filozofa i późniejszego wikaryusza jeneral- nego, poczem wszedłszy do stanu duchownego, osiadł w P ary żu i tu pod oczami swojej nie- ukojonej familii urząd kapłański sprawował.

„Jakkolwiek młody byłem, pisze Alfons, jednak tym krokiem brata mego głęboko oburzony i nie­

nawiścią ku szacie kapłańskiej przejęty byłem.

2*

(22)

Między młodymi i obojętnymi w wierze chrze- ścianami wychowany, dotąd ani sympatyi ani wstrętu ku religii c h r z e ś c i a ń s k i e j nie czułem;

ale nawrócenie brata mego, które mi się jako niepojęte głupstwo wydawało, głębokie we mnie obrzydzenie kościoła katolickiego wzbudziło.“

N a życzenie swego wuja, który po wcześnej śmierci rodziców u Alfonsa miejsce ojca za­

stępował, opuścił Alfons prawnictwo, aby się w zawodzie bankierskim wyćwiczyć. Ale handel mu się nie podobał, i więcej też w Paryżu jak w Strassburgu bawił.

Co do wiary należał do nowoczesnych nie­

dowiarków, to jest pogardzał wszelką religiją, nawet w Boga nie wierzył, lubo z drugiej strony miał wielkie przywiązanie do swego narodu. Jego religią była uciecha i zabawa, chociaż z pewnego wrodzonego wstydu wstrzymywał się od nieśla- chetnych zabaw i podłych towarzystw. Nie dziw, że w sercu czuł próżność i nie był szczęśliwy, lubo wszelką wygodę i bogactwo posiadał.

W r. 1841 zaślubił się z młodą, piękną żydówką pokrewną, którą bardzo kochał, lecz wesele dla młodości narzeczonój na pewien czas odłożono.

Tymczasem chciał podróż na Wschód odbyć.

Najprzód postanowił Neapol w Włoszech odwie­

dzić, potem na wyspie Malta zimę przepędzić, a nareszcie wschodnie kraje odwiedzić. P oże­

gnanie się z swoimi bardzo mu ciężko na sercu leżało, bo opuszczał ulubioną narzeczoną, wuja,

(23)

który go bardzo kochał, siostry, braci, z któ­

rymi w wielkiej miłości żył. Tylko jednego członka z familii nienawidził, swego brata Te­

odora; jego habit kapłański był mu obrzydliwy, jego obecność nieznośna, jego poważna mowa do gniewu go wzruszała. Jednakowoż Teodor nie przestał familią swoją miłować i za nią się mo­

dlić. W listopadzie roku 1841 Alfons udał się w podróż najprzód do Marseille, potem na łodzi przeprawił się do Neapolu. Neapol, na 80 mil za Rzymem nad morzem leżące, jest jedno z naj­

piękniejszych miast świata. Tu Alfons przez cały miesiąc ba wił, aby wszystko widzieć i wszystko opisać,; Rzymu umyślnie nie chciał widzieć z nie­

nawiści ku religij. katolickiej, a jednak tu go oczekiwała łaska Boska. Jakim sposobem więc dostał się do Rzymu? On sam opisując swoje na­

wrócenie w liście do proboszcza kościoła Najśw ięt­

szej Maryi P. Zwycięzkiej w P aryżu, ks. Duf- riche Desgenettes, założyciela Arcybractwa N ie­

pokalanego Serca Maryi, w dniu 12. Kwietnia 1842 tak mówi; ,,J a sam nie mogę powiedzieć, sam nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Zdaje mi się, żem się w drodze omylił, bo zamiast iść do bióra na placu Palermo, znalazłem się przed biórem, gdzie stały powozy pocztowe do Rzymu.

Zakupiłem bilet do Rzymu, a szóstego stycznia 1842 w święto Trzech św. Króli stanąłem w Rzymie. Rzym w początku nie zrobił na mnie tego wrażenia, jak się spodziewałem. Że

(24)

do tego myślałem jeno kilka dni tu bawić, spie­

szyłem się, wszystkie starodawne i teraźniejsze rozwaliny miasta z chciwością podróżującego, mogę powiedzieć, połknąć. Z jednostajnem po- dziwieniem odwiedziłem galerye, amfiteatry, ko­

ścioły, katakomby i niezliczone wspaniałości wiecznego m iasta.“ Tu Alfons Ratisbonne spotkał się z familią mu znajomą alzacką protestancką de Boussiere, z których jednak jeden syn Teodor de Boussiere przeszedł na łono kościoła kato­

lickiego i był gorliwym katolikiem. Dotąd święte pamiątki i wspaniałe uroczystości Rzymu na Alfonsie nie zrobiły najmniejszego wrażenia. Tylko jeden raz, gdy wstąpił do kościoła, na Kapitolu, zwanego A ra coeli, wspaniałość tej świątyni, uroczysty śpiew i historyczne pamiątki tego miejsca mocno go wzruszyły. Lecz gdy znowu przeszedł przez Ghetto, to jest ulicę wązką, w której sami żydzi mieszkają, tern większa zawziętość przeciw religii chrześciaóskiej w sercu jego powstała.

Dnia 17. stycznia chciał Rzym opuścić, i do Keapolu wrócić. Grzeczność jednak zmusiła go jeszcze pana Teodora de Boussiere i żonę jego odwiedzić, ku któremu już dla tego wstręt czuł, że się nawrócił do kościoła katolickiego a z b ra­

tem jego Teodorem Ratisbonne w przyjaźni i ko- respondencyi stał. P rzy tych odwiedzinach wszczęła się też rozmowa o religii, a pan de Boussiere mówił o piękności wiary katolickiej, na co Alfons szyderstwem i obwinianiem odpowiadał.

(25)

„No, mówił Boussiere, kiedy pan się tak brzy­

dzisz zabobonem i do liberalnych zasadów się przyznajesz, miałbyś odwagę, pod próbę niewinną, się poddać?“ — „ J a k ą próbę?“ — „Tę, że P a n będziesz nosił p rzy sobie rzecz, którą Ci dam . . . patrz, jest to medalik Najświętszej P anny. To się P a n u zdaje bardzo śmieszne, nie prawda?

Ale ja wielką wartość temu medalikowi przy- pisuję.“

„To żądanie (pisze dalej Alfons), przyznaję, że mię swoją nadzwyczajną osobliwością zadzi­

wiło. Tego się nie spodziewałem. W pierwszym momencie brała mię chęć na cały głos się rozśmiać, ale przyszła mi myśl, że ta cała sprawa złotym rozdziałem mego opisu podróży będzie — i zezwoliłem medalik przyjąć — jako dokument, który później mojej narzeczonej pokażę. Zawie­

sili mi na szyję medalik, nie bez fatygi, bo węzeł sznurka był za krótko wiązany. Teraz ale me­

dalik na piersi mojej wisiał. Nie mogłem się od głośnego śmiechu wstrzymać i zawołałem: „Tak, więc teraz jestem rzymsko - katolickiem chrze- ścianinem. „B ył to djabeł, który przez moje usta prorokował.

P a n de Boussiere cieszył się dziecinnie nad swoim zwycięztwem i zamyślał jakiekolwiek bądź ztąd korzyści wyciągnąć. „Teraz, mówił, należy próbę dokończyć. Bano i wieczór musisz Pan

„Pam iętaj“ i i d. mówić, to jest bardzo krótka, skuteczna modlitwa, którą św. Bernard do Najśw.

(26)

Panny Maryi mówił. „Co to jest wasze „ P a ­ miętaj“, zawołałem, daj mi P a n pokój z takim głupstwem!“ W tern bowiem momencie powstała moja cała zawziętość, bo imię św. Bernarda przypomniało mi mego brata, który życie tego Świętego opisał, dzieło, które nigdy nie chciałem czytać.

Prosiłem więc pana de Boussiere, żeby dalej nie szedł i żaliłem się szyderczo, że nie posia­

dam żadnej żydowskiej modlitwy, aby mu się odwdzięczyć.“

Dalszy ciąg nastąpi.

(27)

Droga krzyżowa w Jeruzalem.

we+

P0 V!P

N Sa

r t -

a

Po śmierci P an a Jezusa stanął przed P iła­

tem zacny mąż i tajny zwolennik Chrystusów, Józef z Arymatei, prosząc aby mógł ciało J e ­ zusowe pochować w swoim grobie; zwykle bo­

wiem skazanych składano w grobach publicznych.

P iła t zezwolił na prośbę. W net też oprawcy połamali kości obu łotrom, ciało zaś Zbawiciela zostawili nietknięte, widząc, że nie ma w nim

(28)

życia. Jednak żołnierz rzymski Kassyusz, po nawróceniu swoim Longinus nazwany, jeszcze powątpiewał, bo ująwszy włócznię ugodził nią tak silnie w bok Zbawiciela, że przeszył Mu serce na wylot, a z otwartej rany wypłynęła krew i woda. Niebawem zbliżył się Józef z Arymatei z krzyża święte ciało zdjąć i uczciwie pogrzebać.

Złożyli go na łonie Matki Bolesnej i wonnemi maściami namaścili. To miejsce oznacza mały ołtarzyk na K alw aryi, poświęcony Najśw. Maryi Pannie Bolesnej, który się teraz także w ko- ciele św. Grobu znajduje. Tu stacya trzynasta.

W edług trądycyi, żołnierz Longinus nawró­

ciwszy się na K alw aryi opowiadał później Ew an­

gelię, i miał przynieść do W łoch Krew Pana Jezusa zebraną pod krzyżem, która złożoną zo­

stała w Mantui, a ztąd dostała się do niektórych kościołów, jak św. Szczepana w W iedniu itd.

Zaiste, Bóg sam kierował ręką żołnierza, iżby nam otworzyć Najświętsze Serce Jezusowe jako źródło, z którego wypłynął zdrój zbawienia, jako skarbnicę łask pełną, i jako miejsce ucieczki dla wszystkich otwarte!

(29)

P r z e g l ą d

dochodów i rozchodów Towarzystwa Bożego (Srohu

w G ó r n y m S z l ą z k u w roku 1884.

o o erió i).

I. Zwyczajne roczne składki:

B y t o m ... —

C h o r z o w ... ... 78 —

Wielka Dobrowka . . . — W ie s z o w a ... — Hohenlohebütte . . . ... 15 —

P o d l e s i e ... ... 18 —

G o l a w i e c ... ...30 —

K a d z io n k ó w ... ... 94 15 Gościencin ... ... 279 60 W i e r z c h ... 55 —

P r ę ż y n a ... — K i e r p i e ń ... ... 75 —

G ło g o w e k ... ... 129 50 P r u d n i k ... , 250 —

B u d a ... . . . . . 258 —

Wielkie Strzelce . . . ... 100

Głupczyce ... ... 600 —

Poznań ... 14 —

G eo rg en b erg ... . . . . 7 —

P a p r o c a n ... — W e i n e ... ... 24 30 K o m p r a c h c ic e ... ... 70 — .

S z e r o k a ... . . . . 100 —

Niemieckie Piekary . . . . . 100

T w o r k ó w ... ... 81 —

Eadzionków (dla 0 . W. Władysława) . 3 50

Suma M. 2488 ^ 05

(30)

II. Ofiary na msze św.

Eybnik . , 752 —

Gościencin 690 — B i a ł a ... 445 —

Niemieckie P ie k a ry ... 20 —

M e c h n i e e ... 360 —

C h o r z o w ... 6 — Suma 2273 ^ — Ogółem wszystkich dochodów w r. 1884: 4761 05 Przeniesienie przewyżki z r. 1883: . . 1056 29 Suma 5817 Jj 34 R ,O Z C E E Ó E > .

Za polskie zeszyty -Towarzystwa: . . ^ 235 4 77

P o r t o 6 45

Do Zarz|du w Köln odesłano . . . . 4677 84 Suma 49 2 0 4 06 Z E S T A W I E N I E .

D o c h o d u ... . 5817 34 R o z c h o d u ... 4920 06 Pozostaje stan kasy na rok ISS-^ ~ ^ 897 4 28 K o le k ta W ielk ieg o p ią tk u n a G rób św.

wynosiła w dyecezyi wrocławskiej: M. 6843,54, W szystkim dobrodziejom serdeczne „Bóg aapłać!“ N adal proszę miejscowych dozorców pieniądze do głównego zarządu w Kolonii za­

syłać, pod adresem: H errn Carl Josef Schmitz- Leven in Köln am Rhein, Landsbergstrasse 14, w razie zmiany liczby członków zaś mię uw ia­

domić.

Radzionkau. Ks. S. K o r p a k , kapelan.

(31)

Wieczernik.

Syon, imię tylekroć wspomniane w Piśmie św., jest właściwie jednym z trzech pagórków, u., których miasto Jeruzalem zbudowane zosta­

ło, lubo Prorocy nazywają także Syónem jużto Jerozolimę całą, jużto Jerozolimę duchowną, to jest Kościół św. N a tej górze Dawid zbudował zamek i arkę umieścił, która 40 lat później po-

(32)

zbudowaniu kościoła przez Salomona na górze Moriah do tego kościoła przeniesioną została, N a Syonie znajdują się groby królów żydow­

skich Dawida, Salomona i kilku ich następców, które jeszcze za czasów Pana Jezusa istniały, lecz wskutek kilkakrotniego zburzenia miasta Jeruzalem ich ślady się straciły. Tu też wre­

szcie był

Wieczernik,

świadek tylu Bożych tajemnic. Niestety, miasto krzyża widać na nim.

półksiężyc i trzeba się opłacić derwiszom, to jest mnichom tureckim, by chrześciana do wnę­

trza wpuścili. Dzisiejszy wieczernik jeśt to bu­

dowla obszerna, ale nie piękna i zaniedbana, na meczet to jest kościół turecki zamieniona.

T u P an Jezus spożył z uczniami ostatnią wie­

czerzę — ztąd imię „W ieczernik“ — i umył im nogi — tu ustanowił Przenajśw. Sakrament i Ofiarę Mszy św. — tu po dwakroć ukazał się uczniom po zmartwychwstaniu ■— tu ustano­

wił nowe kapłaństwo — tu Duch św. zstąpił na Apostołów — tu według podania odbył się pier­

wszy sobór — tu też był pierwszy kościół chrze- ściański. Teraźniejszy wieczernik nie jest pier­

wotnym budynkiem, jak i był za czasów P an a Jezusa, ale dziełem późniejszych wieków, może wieku czternastego, lecz stoi i obejmuje owe sta­

re, święte miejsce, i jest przedzielony trzem a kolumnami na 2 oddziały. Pod wieczernikiem jest gmach z sarkofagiem, o którym turcy my­

ślą, że to jest grobowiec Dawida. A że turcy

(33)

wszystkich patryarehów i proroków i czcigodnych nężów starego zakonu uważają za swoich świę­

tych i każdę po nich pamiątkę, mianowicie gro­

by, wielką czcią otaczają, ztąd nie chcieli do- dopuścić, aby to miejsce było w ręku chrześcian, ale cały wieczernik r. 1561 0 0 . Franciszkanom wydarli i na meczet zamienili. Biedni zakonni­

cy musieli opuścić to miejsce, krwią swoją oku­

pione, i nabyli od Georgian dom, gdzie dzisiaj wznosi się klasztor i kościół franciszkański Sal­

watora, —

J a k świadczy św. Epifaniusz (w 4. wieku żyjący), wieczernik, który pierwotnie był domem przywatnym nie uległ zniszczeniu przy zburze­

niu Jerozolimy, bo tak powiada: „Cesarz Hadry- an, (który 46 lat po zburzeniu Jerozolimy tam.

przyszedł) znalazł miasto do ziemi przyrównane, świątnicę spustoszoną i rozrzuconą, z wyjątkiem kilku gmachów i małego chrześciańskiego ko­

ścioła, na tern miejscu stojącego, dokąd się ucznio­

wie po Wniebostąpieniu Puńskiem z Góry Oli»

nej udali, wchodząc do W ieczernika.“

D la tego wieczernik nazywał się też „ko­

ściołem apostolskim.“ Gdy przez niewiernych mohametamów zburzony został, przez chrześcian, to jest krzyżaków znowu odbudowany był. Gdy ' niewierni, podobno około r. 1244, na nowo y!i, w r. 1305 Robert król Sycylii z żoną ,ą Sancyą od Sułtana wieczernik kupił a straż zakonowi św Franciszka powierzył. 0 0 .

(34)

Franciszkanie wznieśli kościół, który dotąd po­

został. Pomimo srogich prześladowań wytrwali tu Ojcowie przeszło 200 lat, chociaż w tym cza sie wielu z^nieh padło ofiarą tureckiego barba rzyństwa. W reszcie w r. 1561 wypędzieli icii ztąd Turcy, dając za powód, że nie jest słuszna aby psy chrześciańskie przebywały tak blisko grobu wielkiego proroka Dawida. O jak sinutno patrzeć na tak wielką zniewagę miejsca dla chrześcian tak drogiego i świętego!

Drukiem T e ó d o r a .Z a 1 a w s k i e g o w G-liwieaeó,

(35)

" ' < :

(36)

Cytaty

Powiązane dokumenty

cenia spodziewać, przeciwnie nowonawróceni znajdują się w niebezpieczeństwie odpadnięcia od wiary katolickiej. A niestety kilku odpadło, jednak smutek ten nas tern

czenia komu, wtenczas zdejmuje turban, w kłada pismo pomiędzy białą i czerwoną czapkę i wdziewa znowu cały zawój, potem z pewnością najmniejszy papierek z tak

Cała ta prowincya za czasów, gdy Palestyna była zwaną, „obiecaną Ziem ią“ gdzie mleko i miód płynął, była najurodzajniejszą i osobliwem błogo-

Było to bowiem onego czasu, gdy rabusie Ma- dianitów przez lat 7 Judeą ciężko dręczyli, ta k iż wielka liczba żydów przed mieczem tychże nieprzy- * jacieli

wym i Maryi błogosławionój między niewiastami, bawiliśmy się. Oto Marya i Józef zabierają się na niejaki czas opuścić Nazaret. Czas się zbliżył, więc

M arya Panna, dowiedziawszy się, że Faryzeuszowie jej Syna zabić chcą, wielkim strachem przejęta i przelękniona dobiegła aż na m ały pagórek lub wzgórze u

tyczki i bitwy przyzwyczaili, że się stali postrachem ludu w całym kraju Syryi. Gdy przed 800 latmi pierwsi Krzyżacy ciągnąc do zwycięztwa Jerozolimy, z Europy do

Po zburzeniu Jerozolimy, gdy później znowu miasto budowali, górę Syon już nie objęto w obręb murów m iasta, więc znajduje się teraz za miastem. Tu był,