• Nie Znaleziono Wyników

Żeglarz: Biuletyn Informacyjny PKŻ w Nowym Jorku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żeglarz: Biuletyn Informacyjny PKŻ w Nowym Jorku"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

ZEGL A R Z

nr 169

ZEGL A R Z

nr 169

ZEGL A R Z

nr 169

Biuletyn Informacyjny PK¯ w Nowym Jorku, miesiêcznik, wrzesieñ 2007r.

http://www.zeglarz.info

S/y Szczecin 2007 -(zdj. KS)

W numerze:

- Tydzieñ w Walencji, czyli America’s Cup przez kuchenne drzwi - str. 3 - ¯eglarskie wakacje 2007 - str. 5

- Samotnik na Wielkim Krêgu - str. 7

- Festiwal Piosenki ¯eglarskiej dla dzieci i m³odzie¿y oraz NY Shanties 2007 (og³oszenie) - str. 8 - Mistrzostwa Ontario 2007 w klasie J24 - str. 9

- oraz: drobne informacje, stałe rubryki, ogłoszenia.

(2)

________________ ¯eglarz nr 169 _____________________________ strona 2 ________________________________________________________________________

D

Okolice żeglarstwa

Solo 2

W akademickiej dyskusji o wyższości żeglarstwa samotnego nad załogowym nie może zabraknąć głosu i o tym, że nie zawsze się jest samotnikiem z wyboru i vice versa (albo – jak to mówił jeden znany polityk – vis a vis).

Bywa przecież i tak, że żegluje się: - z załogą, bo umiejętności nie dostaje, a także zarówno - samotnie, bo nie ma z kim płynąć.... I pewnie ani pierwszy ani drugi nie dają po sobie poznać, że nie o tym marzyli. Tak jednak już jest ułożone w tym życiu, że nie za często dostajemy to co chcemy natomiast często to czego się obawiamy, a tylko czasem to na co zasługujemy.

Stopy wody!

Krzysztof Sierant

POMOC DLA BENONA PRZYBYSZEWSKIEGO

W kwietniowym numerze pisaliśmy o nieszczęściu jakie spotkało polskiego i zarazem polonijnego żeglarza.

Ponawiamy apel o pomoc. (red.)

„10 marca, po 10 latach przygo- towań i po 10 miesiącach przygo- towań do żeglugi, jacht spłonął całkowicie w 10 minut”.

Czeki i M.O. prosimy wysyłać na adres klubu:

Polish Sailing Club, 17 Dale Ave., Highland Falls, NY 10928

Check payable to: Polish Sailing Club memo: for Benon Przybyszewski Konto bankowe Polish Sailing Club:

BRN: 021001088 No.: 243011784 Wszystkie osoby wpłacające otrzy- mają listowne potwierdzenie wpłaty.

Dziękujemy za pomoc, " bo jak nie my to kto..." jak mówi kapitan Mario.

Andrzej Bieńkowski

D

z Klubu

EGZAMINY NA STOPIEŃ STERNIKA JACHTOWEGO

W dniach 15 i 16 września odbyły się egzazminy na stopień sternika jachto- wego. Przewodniczącym Komisji Egzaminacyjnej był kapitan Ziemowit Barański, który już od ponad pół wie- ku zajmuje się szkoleniem żeglarskim.

Egzaminy odbywały się w siedzibie klubu i na otaczającym ją akwenie.

Dwanaście osób pomyślnie przeszło

przez sito egzaminacyjne. Gratulujemy!!

Po zakończeniu egzaminów Skarbnik PKŻ w NY, Krzysztof Grubecki, podziękował wszystkim, którzy poświęcili swój czas na szkolenie kursantów. (ks)

2

Informacje o dzia³alnoœci Polskiego Klubu ¯eglarskiego mo¿na znaleŸæ w Internecie na stronie klubowej:

www.zeglarze.us

Strona ta zawiera równie¿ sposoby kontaktu z zarz¹dem klubu. (ks)

ZASADY PRZYZNAWANIA NAGRODY

POLONIJNY REJS ROKU

Zachęcamy wszystkich żeglarzy polonij- nych do nadsyłania zgłoszeń.

G³ówne zasady przyznawania nagrody:

1. Rejs musi siê odbyæ na jachcie ¿aglo- wym.

2. Jacht mo¿e byæ zarejestrowany pod dowoln¹ bander¹.

3. Prowadz¹cy jacht musi na sta³e mieszkać poza granicami Polski.

4. Zg³oszenia do nagrody mo¿e dokonaæ jedynie prowadz¹cy jacht w zg³aszanym

rejsie, b¹dŸ jeden z cz³onków za³ogi.

5. Rejs zg³aszany do nagrody powinien siê zakoñczyæ w roku przyznawania nagrody.

6. Termin zg³oszenia rejsu do nagrody up³ywa z dniem 31 grudnia.

7. Zg³oszenie do Nagrody Rejs Roku musi byæ pisemne (np. email) i zawieraæ:

a) nazwê jachtu wraz z jego portem macierzystym,

b) typ i d³ugoœæ jachtu,

c) nazwisko prowadz¹cego rejs, wraz z list¹ cz³onków za³ogi,

d) port i datê rozpoczêcia rejsu, nazwy odwiedzonych portów b¹dŸ akwenów, e) schematyczny opis rejsu oraz datê i

miejsce jego zakoñczenia.

8. Komisja powo³ana przez PK¯ dokona wyboru Rejsu Roku.

Komisja bierze pod uwagê wszelkie infor- macje dotycz¹ce rejsu. Pod uwagê brane s¹ wszystkie ¿eglarskie osi¹gniêcia polonij- nych ¿eglarzy za wyj¹tkiem udzia³u w re- gatach krótkodystansowych, które nie s¹ kwalifikowane jako “rejs”. Rejsy nie zg³o- szone do Komisji lub Zarz¹du Polskiego Klubu ¯eglarskiego w Nowym Jorku nie s¹ brane pod uwagê. Oceniane s¹ jedynie te zg³oszone rejsy, które spe³niaj¹ zasady przyznawania nagrody Polonijny Rejs Roku.

poczta

WIEŚCI Z S/Y OSPREY 2

Poszukuję niepalącego towarzy- sza/szki na Rejs z Kanarów (wyjście lis- topad) na Hawaje (powinienem być w kwietniu 2008) via Cieśnina Magellana /Horn? na zasadzie udziału w kosztach, ale kandydat/ka musi najpierw odbyć rejs zapoznawczy gdzieś na trasie Gi- braltar, Baleary, Kanary - październik 2007. Kontakt w USA: tel. 970-262- 0121 i 787-363-7666. Komórka w Hisz- panii 34-649-541-173 od lipca oraz w Polsce od sierpnia: 42- 632-4990, zaw- sze email, ale nie mam na łódce, więc mogę odpowiedzieć tylko jak jestem na lądzie. Email:

OspreyJacekEwa@msn.com Jak nikogo nie znajdę, wyruszę oczy- wiście sam, jak wiele razy, ale zawsze wtedy czuję, że marnuje się okazja... ty- lu ludzi marzy o żeglowaniu... Mam wtedy wyrzuty sumienia, że nie dość szeroko się rozpropagowałem i drę pra- wie non stop do celu. Łączę pozdrowie- nia,

"Dziadek Jacek" Rajch

PODZIĘKOWANIA

W związku z obszernymi planami wakacyjnymi (redakcja była w okresie wakacji w „rozjazdach”) wydawanie co miesiąc biuletynu stanęło pod znakiem zapytania. Jednak dzięki pomocy kilku osób ukazały się dwa „zagraniczne”

numery (Londyn, Kraków). Serdecznie dziękuję Magdzie, Piotrowi i Renacie za pomoc w wydaniu „Żeglarza”!

Krzysztof Sierant

"

wierszem malowane

BALET ATLANTYCKI

Klasnął baletmistrz. Balet atlantycki na wielką scenę opery wbiegł w pędzie, fal białonogie, lotne baletniczki na palcach tańczą “Jezioro Łabędzie”, gra niewidzialna orkiestra, lśnią lampy, drżą od oklasków chmury - mewie loże, różem zabarwia blask zachodniej rampy ciała baletnic niebieskie jak morze.

I z wolna światło za światłem wygasa, spada kurtyna, ucichł gong, zamilkł dzwonek,

lecz dalej tańczą tancerki Degasa szeleszcząc w mroku pianami koronek.

Franciszek Fenikowski

(3)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 3 ___________________________________________________________________

TYDZIEŃ W WALENCJI

czyli America’s Cup przez kuchenne drzwi

Na zaproszenie Freda Brodzińskiego jedziemy do Walencji zobaczyć półfinały America’s Cup -2007.

Przesiadka w Barcelonie - mam prawie cały dzień, bo dopiero o 11 w nocy ląduje samolot ze znajomymi z Polski. Jest już moja córka Sonia; właśnie zakończyła semestr na niemieckiej uczelni i dla niej to pierwsze dni wakacji. Korzystając z jej pobytu w Europie zabieram ją z sobą. Nie widzieliśmy się już prawie pół roku, więc fajnie będzie spędzić kilka dni razem.

Nawet w najśmielszych snach nie marzyłem, że będę kiedyś miał możliwość stanąć za kołem regatowej maszyny chyba najbardziej prestiżowej klasy Match Race na świecie. A było to tak ....

Telefon od Jurka Nowakowskiego wyrwał mnie z oględzin nowego miejsca w Connectucut, miejsca, które miało być tegorocznym portem dla Polonia Rendezvous. Jeszcze nie bardzo wiedziałem o co chodzi, gdy nagle Jurek powiedział coś o America’s Cup. Od tego magicznego słowa rozmowa nasza nabrała innego znaczenia.

Po zwiedzaniu Barcelony i jej wspaniałych zabytków architektury udaliśmy się do miejsca naszego przeznaczenia.

Walencja, wbrew pozorom, nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Wyjątkiem była sama wioska jaka powstała na potrzeby

America’s Cup (zresztą później nigdzie poza nią

nie wychodziłem). Wszystkie syndykaty, które brały udział w regatach Louis Vuitton były rozmieszczone tak, że ściany hangarów prawie się łączyły. Pozwalało to nam na zwiedzanie wszyskich spacerem - nie tracąc czasu na niepotrzebny transport.

Każdy zespół charakteryzował się inną szatą graficzną i pomysłami na przyciągnięcie publiki do swojego stoiska.

Obowiązkiem każdego syndykatu było prowadzenie sklepu nawet po odpadnięciu jachtu z regat. Oczywiśie najbardziej oblegane były te, które zostały jeszcze na polu czy raczej akwenie walki. W czasie gdy ja tam byłem rozgrywały się półfinały. Zostały cztery zespoły - Luna Rossa, która wyeliminowała zespół amerykański, BMW Oracle, nowozelandzki Kiwis i ten najbardziej ważny dla nas jacht, któremu kibicowaliśmy, Desafio Espanol kierowany przez naszego rodaka Karola Jablońskiego. Dzień wcześniej, Karol w pięknym stylu wygrał bieg i osiągnął najlepszy wynik w swojej karierze, doprowadzając do stanu meczu 4 - 2.

Wynik ten świadczył o naprawdę wielkiej klasie zespołu hiszpańskiego, bo trzeba powiedzieć, że głosy oddane u bukmacherów przemawiały za zespołem Nowej Zelandii i tylko ona była faworytem w tej grze.

(4)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 4____________________________________________________________________

Wszyscy czekaliśmy na bieg decydujący - mogło się zmienić na 4 do 3, co jeszcze dawało im szansę - albo będzie to mój ostatni bieg na żywo oglądany w tej edycji.

chyba budżetem BMW ORACLE. Tu muszę wspomnieć ostatni przegrany bieg tego zespołu. Jak nam powiedział Fred, zaraz po przegranej właściciel i fundator przesiadł się do motorówki i wypłynął w głąb morza.

Wtajemniczeni mówili, że oddalił się, aby w samotności przetrawić klęskę swojego zespołu i stratę ponad stu milionów zainwestowanych w tę imprezę.

Myślę, że sobie szybko z tym poradził, bo za kilka dni oglądał inne biegi z pokładu swojego jachtu - tym razem motorowego (co za życie).

Dzięki znajomości Freda zostaliśmy zaproszeni do bazy zespołu szwedzkiego. "Baza" to właśnie odpowiednia nazwa na tego rodzaju miejsce i choć nie wojskowa, strzeżona była w sposób wyjątkowy.

Jak się stało wszyscy już wiemy. Tym razem sternik Dean Barker dokonał powtórki Karola z dnia poprzedniego i przykrywając Hiszpanów przed startem kontrolował bieg zwiększając przewagę na każdym znaku zwrotnym. Fakt, że warunki były bardzo ciężkie jeszcze bardziej sprzyjał nowozelandczykom. Nauczeni przegraną wcześniej na swoim terenie, tak zaprojektowali jacht w tym roku, by ten brał jak najmniej wody przy dużych

przechyłach.

Widać było, że Karol był bezsilny stając na przeciwko wysokiej fali i litrom wody wlewającej się do środka kadłuba. Na nic się zdały rozpaczliwe próby ciagłego wylewania jej wiadrami przez członków załogi. Wraz z rosnącą falą przybywało jej jeszcze więcej. W taki oto sposób szansa przed jaką stanął nasz rodak została oddalona, kto wie może tylko w czasie czego mu serdecznie życzę.

Po dokonaniu wszyskich formalności, złożeniu podpisów pod deklaracjami, że tego i owego robić nie będziemy, zostaliśmy wpuszczeni na teren szwedzkiego zespołu VIKTORY

CHALLENGE. Niestety, musicie mi wierzyć na słowo, że tam byłem i wszystko lub prawie wszystko widziałem. Stałem za kołem sterowym jachtu 80’ biorącego udział w America’s Cup edycji 2007. Kabestany, młynki, setki metrów fałów i szotów naprawdę robiło wrażenie. I coś, co najbardziej mnie

zainteresowało, to kształt bomów spinakera - po raz pierwszy widziałem nie ten tradycyjnie okrągły, ale ... no właśnie, przecież coś podpisywałem i coś deklarowałem, więc pozwólcie, że przemilczę ten fakt. Na zdjęcia z tej wizyty niestety też nie możecie liczyć; trzeba być lojalnym, może znów kiedyś zaproszą, kto to wie?

Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że już w niedługim

czasie przyjdzie mi samemu prowadzić tak duży jacht i to przez kilka tygodni. Może ta właśnie wizyta u najlepszych żeglarzy świata zaowocowała tym, że nie przestraszyłem się tego wyzwania. Może rozmowy po biegach w słynnym barze z

"aktorami tego teatru " ułatwiły mi podjęcie tej decyzji. Na pewno coś w tym było.

Karol odpadł pomimo naszego dopingu a nam nie zostało już nic, jak powrócić do marzeń, że może kiedyś, może gdzieś ...

Po chwilach napięcia przyszedł czas na zapoznanie się z bliska z tym wszyskim co nam oferowali specjaliści od reklamy.

Wchodząc do różnych stoisk od razu można było się zorientować jakim budżetem dysponuje dany team. Najbardziej ciekawe i największe stoisko miał właśnie obrońca tytułu - zespół szwajcarski Alinghi. Niedużo mniejsze, ale chyba z większym smakiem było zorganizowane stoisko zespołu z największym

Dzisiaj, z perspektywy czasu, wiem jak bardzo ważne było dla mnie to spotkanie.

Szpiegował dla Was: Janusz Kędzierski.

Zdjęcia: Sonia Kędzierski

(5)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 5____________________________________________________________________

ŻEGLARSKIE WAKACJE 2007

ak to zwykle bywa, że gdy się pracuje, to czasu ciągle brakuje. A gdy się nie pracuje? To (oczywiście) ma się żeglarskie wakacje. Nie jakieś tam kilka dni pod żaglami, ale kilka rejsów!

I taka właśnie przyjemność spotkała mnie w tym roku. Wszystko oczywiście dzięki wyrozumiałości mojej lepszej połowy.

Na dobry początek pofrunąłem do Londynu, gdzie uczestniczyłem w obchodach XXV- lecia Jacht Klubu Polski Londyn (ech, miło było, aż do bólu głowy). W Londynie miałem wsiąść na s/y Pacyfica, ale jacht nie tramwaj, więc koleją docieram do sławnego Plymouth. Miasto, owszem, niczego, ale legenda jakby przybladła.

Ostrzegano mnie, że wyspiarski tubylec (tzw. „Angol”) nigdy nie powie, że nie zna drogi, ale któż mógł przypuszczać, że miasta nie znają również kierowcy autobusów?!

Wreszcie jeden stwierdza, że wie gdzie jest Mayflower Marina. Jedziemy.

– Tu wysiadaj. Jest zaraz za rogiem – mówi.

A za rogiem, owszem, jest marina, ale „nie ta co trza!”. Zrezygnowany wchodzę do żeglarskiego sklepu i pytam co zrobić, żeby dojechać do właściwej mariny?

- Ależ to proste – odpowiadają – weź taksówkę! No i skończyło się tym czego chciałem uniknąć.... Pytam jeszcze, czy przypadkiem nie wiedzą dlaczego kierowcy nie znają miasta? Jeden uśmiecha się filuternie i mówi: - Pewnie to cudzoziemcy!

Wesołe chłopaki.

Roześmiana załoga Pacyfici odpoczywa po trudach oceanicznego rejsu. Następnego dnia Pacyfica wyjeżdża na ląd. Naprawa uszkodzeń mocowania wału i wału napę- dowego silnika zajmuje ponad tydzień.

„Przy okazji” znalazł się czas na naprawie- nie innych drobnych uszkodzeń powstałych podczas przejścia Północnego Atlantyku.

Wychodzimy przy 8oB. Po kilku godzinach piłowania na silniku pod wiatr odkładamy się na kurs z wiatrem. Pogoda nam sprzyja i do samego Świnoujścia mamy wiatry w

rufę, a te lubi tak jacht jak i my. W Kanale La Manche/Angielskim ruch bardzo duży.

Wychodząc w nocy na wachtę naliczyłem 17 statków zmierzających w różnych kierunkach. Trzymamy się z boku toru. Na południku 0 otwieramy szampana podaro- wanego załodze w Nowym Jorku przez Zygmunta Wiśniowskiego.

Autopilot trzyma kurs, a GPS podaje po- zycję, którą można obserwować na kom- puterze. Główne zadanie stojącego na wach- cie to obserwacja ruchu statków i kontrola pozycji. Luz – blues.

Morze Północne traktuje nas łagodnie, ale nocami straszy piorunami i burzami. Cieka- wostka: Im dalej na wschód tym więcej wiatraków! Stoją w wielu miejscach wy- brzeża a nawet na wodzie. Są też platformy wiertnicze. A w wodzie duża ilość meduz.

Ruch statków duży. W nocy podchodzimy do Kanału Kilońskiego. Wiatr mocno szkwali. Rano, po kilku godzinach ocze- kiwań w strugach ulewnego deszczu prze- chodzimy śluzę i wchodzimy w Kanał Kiloński. Przejście zajmuje cały dzień. Leje i jest zimno, ale trunki rozgrzewające wy- parowały już dawno... Wieczorem udaje nam się wyjść z kanału (jachty mogą prze- chodzić śluzy tylko w dzień). Po krótkim postoju (ni papierosów, ni porządnego piwa....) ruszamy do Świnoujścia. Prognoza zapowiada 4 do 6B. Póki co wiatry słabe, więc niesiemy wszystko. W nocy duży ruch, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Rano refujemy się, ale wkrótce wiatr siada. Wcho- dzimy do Świnoujścia w słabym wietrze, ale wreszcie robi się ciepło.

Pogranicznicy na pontonie uprzejmi (znają kilka języków!), ale trzeba odprawić się „po staremu”. Interesują się bardziej niż Anglicy (mniej ceregieli było z wjazdem do Anglii z USA niż do Polski z Anglii...). Czyżbyśmy mogli przemycić kogoś z Anglii? Ale to już ostatni sezon kontroli. W przyszłym roku ma być jak w Europie. Ucieszą się Niemcy,

których jest wielu przy odprawie.

Cumujemy w Jacht Klubie MW „Kotwica”.

Leje się szampan, wino i inne trunki (po krótkiej wizycie na lą-dzie....). Dla mnie to jest już koniec – tego rejsu. Było miło, ale się skończyło. Kierunek – Kraków.

A po kilku dniach znów jestem w Świno- ujściu. Na „Kpt. Głowacki” zwolniło się miejsce – „Marynarz” nie może popłynąć i jest uprzejmy oddać mi swoje miejsce na etapie do Sztokholmu. Stokrotne dzięki! Już gnam do pociągu!

Wysiadam w ulewnym deszczu. Taksówki do nabrzeża nie dojeżdżają, więc jestem mo- kry, gdy docieram do żaglowca. Gwiździ zdrowo! Wyjdziemy jutro. Pogoda barowa – włóczymy się po knajpach i tawernach. W jednej z nich grają niezły jazz a kilku załogantów też nieźle dało „dżezu”. Spać nie ma kiedy, bo w nocy Ruda zapra-sza na

„Victorię”. Zwiedzamy, słuchamy opowieści Rudy – mógłby tak bez końca – co za talent!

T

Przed wyjściem kapitan Dąbrowski zarządza szkolenie. Jest też czas na łażenie po rejach.

Wychodzimy przy pięknej pogodzie. Załoga szybko zżyła się z sobą. W mesie ciągle ktoś przesiaduje, wieczorami słychać gitarę i nie tylko szanty. Polonusy i szczecinianie szyb- ko znajdują wspólny język. Jest wesoło, dowcipnie, ciekawie. W takiej atmosferze ciężko się nudzić, szybko rodzą się inicja- tywy. Na początek powstał Klub Maltreto- wanych Gastronomicznie.

(6)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 6___________________________________________________________________

Prezesem obwołał się założyciel (niżej pod- pisany) a vice została Irenka. Za cel klub postawił sobie ambitne zadanie znalezienia sposobu na ograniczenie obżarstwa. Bo trzeba tutaj powiedzieć, że zabraliśmy w rejs takie ilości wyśmienitego jedzonka, że pewnie starczyłoby na rejs dookoła świata....

A do tego Teresa wspaniale gotowała! Praca w tak skrajnie trudnych warunkach za- kończyła się pełną porażką – założenia klubu nie zostały zrealizowane.

„Prezes” zasmucony niepowodzeniem za- czął szukać dziury w całym. W tym celu po- wołał Klub Malkontentów Gastronomicz- nych i zajął się poszukiwaniem niedoskona- łości kulinarnych. Przez chwilę wydawało (mu) się, że jest dziura w całym i że poszu- kiwania zakończyły się sukcesem w postaci dżemu wiśniowego (którego „prezes” nie lubi). Wystarczyło jednak sięgnąć głębiej do zapasów, by na stole pojawiły się dżemy różnej maści i autoramentu. „Prezes” po- niósł klęskę po raz kolejny. Specjalnie się nie przejął, bo właśnie wpływali do piękne- go Visby.

Zwiedzanie starego miasta i lokalne piwo

„Klasztorne” pite 50 m od miejsca produkcji pozostawiły niezapomniane wrażenia. „Pre- zes” popijał z ukontentowaniem, bo od wi-

zyty w Londynie zasmakował w takich pi- wach.

W szkierach pogoda deszczowa, ale Sztokholm wita nas słońcem. Bywały deszcze, ale kilka dni spędzonych w towarzystwie żeglarskiej braci to same słoneczne wspomnienia. Marcel Chowra oprowadza nas po Sztokholmie i pomaga we wszystkich sprawach. Zwiedzamy muzeum okrętu „Vasa” – pięknie odrestaurowany okręt, ciekawe prezentacje. Nawet z klęski Szwedzi potrafią się chwalić....

Piękno miasta, nocne śpiewy i tańce na pokładzie, nocne żeglarzy opowieści – to skarby tego rejsu.

Przesiadam się na „Gedanię”. Tę samą, któ- ra w pamiętnym rejsie lat 70-tych mogła przejść Przejście Północno – Zachodnie, ja- ko pierwszy jacht na świecie. Ale też nie tę samą; została przedłużona i przebudowana.

Teraz to bardzo komfortowy, doskonale wy- posażony jacht. W załodze Polonusy z Ar- gentyny, Kanady, Niemiec, RPA i USA.

Kalifornijczyk pięknie śpiewa i gra na gita- rze, dziewczyny z „krańców świat” potrafią się bawić jak mało kto (a taka jedna pani z RPA potrafi „czarować” pogodę – przydało się nie raz). Mamy też na pokładzie mło-

dych chłopaków, którzy doskonale wywią- zują się ze swoich obowiązków choć nie wszyscy mają morskie doświadczenie.

Wchodzimy do Visby, a później płyniemy do Świnoujścia. Próbujemy zrobić „coś” z górami jedzenia, które zalegają jacht; są w mesie, pod schodami, nawet w kojach.... Ale ileż można jeść.... A na dokładkę Ela dwoi się i troi, by każdemu podniebieniu dogo- dzić. „Prezes” z rezygnacją macha ręką....

W Świnoujściu spotykają się wszystkie jachty, na których płyną Polonusy: Fazisi, Gedania, Kpt. Głowacki, Pacyfica. Płynie- my do Szczecina, a tam zaczyna się zabawa na całego. Stoimy wprawdzie przy nabrzeżu bułgarskim, więc do miasta kawałek, ale atrakcji nie brakuje. Jedyny kłopot to zwarte tłumy zwiedzających.... Pogoda jak drut, więc w weekend ciężko wcisnąć szpilkę.

Idziemy na uroczystość Bractwa Wybrzeża zaproszeni przez Jurka Knabe, odwiedzamy inne jachty i żaglowce, zwiedzamy Szcze- cin, oprowadzamy po Gedanii. Dni wydłu- żają się do 22 godzin. Po kilku dobach takich „manewrów” ciężko odróżnić dzień od nocy.... I znów okazało się, że na morzu jest spokojniej (i zdrowiej....).

Żegnamy się z postanowieniem, że koniecz- nie musimy popłynąć razem w następny rejs. Najlepiej gdziekolwiek, byle szybko!

Krzysztof Sierant

(7)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 7____________________________________________________________________

DZIEŃ DRUGI

Wed Mar 07 14:01:51 2007 UTC - 30 48.06 N - 117 19.06 W Wiatr kręci jak gdyby nie był pe- wien co ma ze mną zrobić... Posu- wamy się jednak w dobrą stronę.

Mówiłem Ci przez telefon, że zła- pałem rybę, jakąś "tunowatą". Zro- biłem z niej filety i usmażyłem wczoraj. Będę ją teraz jadł przez dwa dni. Wacek trochę jakby zagu- biony, łazi za mną krok w krok, przyzwyczaja się do nowej rzeczy- wistości. Będę musiał usprawnić dziś kilka rzeczy na pokładzie; naj- ważniejsze są kontraszoty - muszę znaleźć jakiś łatwiejszy sposób by je wybrać z miejsca, w którym wy- bieram talię grota.

DZIEŃ 47

Sat Apr 21 18:33:45 2007 UTC - 8 3.55 S - 173 46.10 W

Śnił mi się dziś żaglowiec, który na całym prawie pokładzie miał poza- kładane małe uchwyty do butelek ze sprayem zawierających jakiś płyn do mycia żagli... Obudziłem się czymś rozdrażniony, to pewno sen... Wyciągnąłem wczoraj wędki z wody, gdy wiatr zdechł, nie chciałem by znowu się poplątały.

Dziś rano z przynęt został tylko ołów i haki. Wacuś zabawiał się ni- mi wieczorem... Od jakiegoś czasu mamy rybę pilota; ma około 70cm, żółto-zielona, pływa dookoła przy burcie i wyraźnie czegoś szuka. A może to złota rybka tylko wstydzi się na zielono...?

DZIEŃ 84

Mon May 28 23:46:23 2007 UTC - 10 16.40 S - 130 19.39 E

Żegnamy Arafura i witamy Timor Sea. Melodyjna, ciekawie brzmiąca nazwa. Timor kojarzy się ze staro- żytnym azjatyckim wojownikiem.

Jeśli to jego nowa posiadłość, to miejmy nadzieję, że zabawia syre- ny w swoim haremie i nie będzie się nami fatygował. Zresztą Mama Ocean nad nami czuwa, nie śmiał- by wyciągnąć miecza... Próbowa- łem wczoraj zainstalować mały in- werter, po to by nie włączać duże-

go, gdy używam laptopa. Tylko z samego faktu, że żyje, zżera 1.5A w 24V, więc 3A w typowej 12V- oltowej instalacji. Kupiłem - 200 W’-atowy mały inwerter, zmienia- jący napięcie z 24V na 220V.

Wczoraj rano zrobiłem instalacje, podprowadziłem przewód w okolice mojego ulubionego miejsca przy stole, na końcu linii zainstalowałem mały bezpiecznik. Inverter zapisz- czał radośnie i zaświecił zieloną „le- dę” oznajmiając, że wszystko z nim cacy. Gdy jednak podłączyłem komputer, zawył coś żałośnie i zdechł. Maksymalny pobór mocy laptopa to 140W, więc dużo poniżej jego zachwalanych możliwości...

Potem zobaczyłem gdzieś w rogu mały napis, który wszystko wyjaś- nił: „Made in China"... Po raz kolej- ny obiecałem sobie solennie że nig- dy, nawet gdyby rozdawano za darmo, nie wezmę do ręki nic (po- za młotkiem, mam jeden mosiężny i ma się dobrze) co w znoju i tech- nicznej ignorancji wypociła klasa robotnicza Chin Ludowych.

Dzień 142

Thu Jul 26 04:52:41 2007 UTC - 28 21.81 S - 48 13.30 E

Pogoda od wczoraj wspaniała.

Przez cały dzień i kawał nocy pły- nęliśmy pod fokiem marszowym wystawionym na motyla. W nocy wiatr skręcił trochę na północ i fok marszowy przeleciał na zawietrzną, ale zatrzymał go kontraszot. Zbu- dziło mnie to nad ranem; zastana- wiałem się czy wyjść na pokład i uwolnić go od kontraszota, ale gór- na część żagla pracowała, nic się nie szarpało, nic się nie przecierało, więc udałem, że wszystko jest w porządku i wróciłem do koi. Dziś rano pozwoliłem mu przelecieć na zawietrzną i harmonia wróciła na pokład. Zaczynam mieć kłopoty z autopilotem; pokazuje się infor- macja, że nie dostaję sygnału od czujnika wychylenia steru i przełą- cza się na pozycję wyczekiwania, wyłączając pompę. Odłączyłem ra-

SAMOTNIK NA WIELKIM KRĘGU

Polonijny żeglarz, Tomasz Lewandowski, żegluje dookoła świata, bez zawijania do portów, ze wschodu na zachód. Zachęcamy do zajrzenia na stronę www.zeglarz.net, do codziennie uaktualnianego blogu. Poniżej kilka fragmentów z tego blogu.

mię czujnika i poruszałem nim energicznie, może coś w nim za- śniedziało. Zobaczymy czy to po- może. Jeśli nie, to zainstaluję za- pasowy czujnik, który szczęśliwie z sobą zabrałem.

DZIEŃ 150

Fri Aug 03 06:02:54 2007 UTC - 29 9.04 S - 44 1.60 E

Dawno nie mieliśmy takiej super żeglarskiej pogody. Ocean prawie płaski, wiatr 10-15 węzłów, płynie- my półwiatrem 5 węzłów (takich tylko wiatrów proszę nam życzyć).

Gdyby nie szumiąca, przesuwa- niem się wokół kadłuba woda, można by pomyśleć, że stoimy przy kei. Dziś odwiedził nas wielo- ryb; nie zabawił długo. Robiłem coś przy bezanie, usłyszałem syk wy- puszczanego powietrza 50 metrów po lewej burcie. Przesuwało się tam w wodzie wielkie ciemnoszare cielsko. Nie wynurzył się więcej w naszej okolicy, widocznie spieszył się w jakimś wielorybim interesie.

Chyba naprawiłem pozycję w e- mail, ale wciąż mam kłopoty z pro- gramem nawigacyjnym. Widzi już antenę GPS, ale "twierdzi" że nie ma poprawnie zainstalowanych map. I to rozgryziemy prędzej lub później.

DZIEN 197

Wed Sep 19 06:35:19 2007 UTC - 25 10.95 S - 1 5.83 E

Dziś prawie flauta, pogoda na pla- żę. Tylko jeden stopień dzieli nas od ponownego wejścia na półkulę zachodnią. Przesunąłem zegarek godzinę do tyłu, choć zgodnie z tym co pokazuje zegar pokładowy powinienem cofnąć czas o dwie go- dziny, ale wtedy słońce wstawałoby u nas o 5:30 rano - komu chciało- by się tak wcześnie wstawać...

hehe... Gdyby nie to, że jesteśmy prawie na środku oceanu, a na środku oceanu ryb "ni kuta", moż- na by dziś wystawić na pokład tu- rystyczne krzesło, rozwinąć wędkę i "zaciągając się" afrykańskim bro- warem kontemplować ciszę.

(wybrał ks)

(8)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 8____________________________________________________________________

(9)

____________________________ Żeglarz nr 169__________________ strona 9____________________________________________________________________

MISTRZOSTWA ONTARIO 2007 W KLASIE J24

W dniach 8/9 września odbyły się Mistrzostwa Ontario w klasie J24. Zo- stały one zorganizowane przez National Yach Club z Toronto. Na starcie stanęła stawka 13 jachtów, z których prawie każdy mógł wygrać te regaty.

W pierwszym dniu warunki wietrzne były bardzo sprzyjające dla naszej załogi. Wiatr wiał z szybkością 10-15 km/godz co powodowało bardzo małe zafalowanie. Dzięki ogromnej ilości treningów w takich warunkach wietrznych potrafiliśmy żeglować odrobinę szybciej od naszych rywali, co od razu zaowocowało dobrymi wynikami. Po zakończeniu pierwszego dnia prowadziliśmy w ogólnej punktacji zawodów. Zajęliśmy kolejno 1, 3, 2, i 5 miejsca, wyprzedzając drugą załogę o trzy a trzecią o cztery punkty.

W drugim dniu zawodów siła wiatru wzrosła do 35 km/godz. Zrobiła się też bardzo specyficzna fala przychodząca ze wszystkich kierunków. Wiatr był bardzo porywisty i oscylował aż do 30 stopni w jedną i w drugą stronę.

Bardzo ważne w tym momencie stało się utrzymanie maksymalnej szybkości łodzi. To wymagało od nas ogromnej koncentracji i intensywnej pracy całej załogi. W drugim dniu zawodów zajęliśmy 1, 3 i 6 miejsca co dało nam zdecydowanie pierwsze miejsce w całych zawodach. W ten sposób do tytułu Mistrzów Kanady dołączyliśmy tytuł Mistrzów Ontario.

Muszę przyznać, że sezon żeglarski 2007 był bardzo udany dla naszej załogi. Jesteśmy bardzo dumni z naszych osiągnięć. Jest wiele czynników, które mają wpływ na sukcesy sportowe w żeglarstwie. Jednym z nich jest sprzęt na jakim się pływa. Z racji budżetu, którym dysponowaliśmy w tym roku postawiliśmy głównie na nowe żagle, które zakupiliśmy od braci Zaleskich z „Z-sails” startujących również na jachcie klasy J24. Nowe żagle są doskonałe. Pozwoliło nam to pływać odrobinę szybciej od konkurentów i zaprocentowało to sukcesami na arenie kanadyjskiej.

W sezonie 2007 pozostały nam jeszcze bardzo prestiżowe regaty East Coast Championship w Annapolis, MD. Wystartuje w nich około 60 łodzi.

Na tym samym akwenie odbędą się Mistrzostwa Świata w 2009r., na które już zaczynamy się przygotowywać.

Załoga „Drivers Wanted” płynęła w następującym składzie: Robert Burek - dziobowy, Cezary Krępicz - trymmer spinakera i taktyka, Maciek Sadowski - trymer genuy, Tadek Bartlewski - skipper.

Od lewej: Cezary Krępicz, Tadeusz Bartlewski, Robert Burek z pucha- rami Mistrzów Ontario, Mistrzów Kanady i Pucharem Ambasadora.

Cezary Krępicz

Zapraszam w imieniu organizatorów, czyli członków Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku na New York Shanties 2007, które odbędą się w dniach 2-4 listopada 2007r.

NEW YORK SHANTIES 2007

Współorganizatorem Szant jest - tak jak w tamtym roku - CPS (Centrum Polsko - Słowiańskie).

W tym roku Festiwal będzie trochę wczśniej, ponieważ tak wyszło z salą. A później zespół nie może

przyjechać.

Jaki to zespół jest na razie tajemnicą, ale zapewniam Was, że jak zwykle z “górnej półki”.

Ponieważ termin jest trochę dziwny - w Polsce sa Zaduszki, a w Ameryce Halloween - więc tegoroczny festiwal będzie miał trochę inną formułę, niż

poprzednie, których miałam przyjemność i zaszczyt być dyrektorem.

W tym roku ma być tak (i mam nadzieję, że będzie, że nic nieprzewidzianego się nie stanie):

- 2-go listopada (piątek)- Wieczór Poezji i Ballad Morskich – wystąpią dla Was Marek Szurawski i Jerzy Porębski. Poezje recytować będzie Marek, przy

akompaniamencie muzycznym Jurka. Ci, którzy słyszeli i widzieli mówią, że niezapomniane wrażenia. Będą też oczywiście szanty i ballady w ich wykonaniu. Może też wystąpi ktoś jeszcze... wszystko przed nami.

- 3-go listopada (sobota) -Koncert Szant, a po koncercie…… Żeglarski Halloween – zabawa jakiej jeszcze nie było. Wodzirejem będzie lider zespołu, (który zaprosiliśmy), znany w Polsce w środowisku szantowym jako najlepszy w zabawianiu i

prowadzeniu imprez żeglarskich (myślę, że doskonale sprawdzi się jako wodzirej Żeglarskiego Halloween).

Muzykę zapewni dodatkowo Super D.J., nie będziemy przecież bawili się tylko

przy szantach.

- 4-go listopada (niedziela) - Szanty dla Dzieci i Młodzieży. Zaproszony przez nas zespół jest najlepszy w Polsce w koncertach szantowych dla dzieci.

W drugiej części “szantować” będą polonijne dzieci. W tamtym roku były doskonałe, a w tym będą pewnie jeszcze lepsze.

Myślę, że mali żeglarze powinni już zacząć przygotowywać się do występu.

Tak więc teraz rozumiecie dlaczego tak wcześnie piszę o tym festiwalu, pomimo, że dużo spraw związanych z festiwalem trzeba jeszcze dograć.

2-3 – go listopada bawimy się wszyscy na Szantach i Żeglars-kim Halloween,

4 –go listopada – Szantowa Impreza polonijnych dzieci, małych i trochę starszych śpiewających żeglarzy.

Z żeglarskim pozdrowieniem

Elżbieta Sawicka

(10)

_______¯eglarz nr 169______________________________strona 10 ______________________________________________

T A B L I C A O G £ O S Z E Ñ

_________________________________________________________________________________________________________________

_________________________________________________________________________________________________________________

WITEK – ZADZWOŃ - Ewa, tel. Goteborg 0046-3147-8248, 13:00 do 15:00 czasu europ.

---

Zapraszam osoby chętne do żeglowania na Chesapeake Bay:

202-249-2228, MrBarabasz@yahoo.com , www.CrewMyBoat.com

---

Sprzedam jacht żaglowy Pearson 35’, yawl, 1980, dobry stan.

Cena do uzgodnienia. Informacje: Jurek: 908-782-8212.

---

Do sprzedania 25 stopowy jacht żaglowy typu MacGregor.

Rok 1985, przyczepa, silnik, WC, kambuz, etc. Cena $2.500.

Informacje 631-418 7332

---

Karaibska Republika Żeglarska zaprasza na rejsy po akwenie St.

Vincent i Grenadynów. Wszelkie informacje dotyczące rejsów karaibskich: www.republikakaraibska.net ,

a.piotrowski@republikakaraibska.net

Z radością informujemy wszystkich Miłośników Republiki, że istnieje możliwość nabycia najnowszej edycji Albumu Karaibskiego

za pośrednictwem naszej Biblioteki Narodowej. Cena - tylko $5.

Wszystkich zainteresowanych prosimy o e-mail:

biuro@republikakaraibska.net Zachęcamy do kupna!

---

KSIĄŻKA „W pogoni za horyzontem” kapitana Mariusza Marciniaka jest do kupienia u autora (czek lub Money Order na nazwisko autora), cena: $ 28 + S&H $3.50. Mariusz P. Marciniak,

P.O. Box 355, Keasbey, NJ 08832, email: sypacyfica@aol.com

---

KAPITAN ANDRZEJ PLEWIK ZAPRASZA na Pacyfik. W kwietniu s/y Panika pożegluje z Filipin do

Hongkongu, później Japonia i dalej...Kontakt przez seamail adres:

WDC3718@sailmail.com (tylko tekst!)

---

ŻEGLOWANIE po Lake George! Dom do wynajęcia!

Właściciel szuka chętnych, grupy, osoby samotne, umiejących żeglować i początkujących. Jacht ma 26 stóp długości, pełnomorski Conrad. Również: do wynajęcia Dom - blisko rzeki (25 minut do Gore

Mountain) dla dwóch rodzin (już od $12/doba/osoba). Informacje:

518-286-3407. Ceny bardzo przystępne !

---

Zamiast lekarza zabierz na jacht BIOPTRON - urządzenie szwajcarskie emitujące światło spolaryzowane.

Rewelacyjna terapia. Super oferta. Możliwość sprzedaży do Polski.

Świetny prezent dla matki, żony, kochanki.

Krystyna Chmielewska: cell.: (917)538-2026, fax/ (212) 865 – 8038.

---

“DOOKOŁA ŚWIATA PO PIÓRKO PINGWINA”

- książka Rudolfa Krautschneidera, niezwykle interesująco opowia- dająca o morskich wyprawach tego znanego żeglarza. Można ją kupić w księgarni wysyłkowej portalu internetowego onet: www.onet.pl

---

Firma Z SAILS - oferuje us³ugi w zakresie szycia i naprawy ¿agli, przeróbek. Konkurencyjne ceny, krótkie terminy, gwarancje:

(800)221-1884.

--- Redakcja nie bierze odpowiedzialnoœci za treœæ og³oszeñ.

ZRZUTKA

Donacje na wydawanie “¯eglarza” zechcieli nades³aæ:

Dominika i Staś Kowalski - $96, Lech Nawrocki - $60, Jacek Wasiak - $40.

Serdecznie dziêkujemy !! K.S.

œmiesznostki

Z przymrużeniem oka …

- Jak długo można patrzeć na teściową z przymrużeniem oka?

- Dopóki się nie pociągnie za spust.

- Jaki jest najszybszy ssak na ziemi? - Gepard.

- A najszybszy ptak? - Ptak geparda - Najtańsza dziwka w Polsce ?

- Totolotek, bo za 1,20 zł masz 6 numerków i jedno ciągnięcie.

- Jak nazywa się żona Herkulesa?

- Frau Kules

- Jak Królewna Śnieżka budzi krasnoludki?

- Seven Up!

- Jak sie nazywa rosół z wielu kur?

- Rosół skurwielu!

- Jak najłatwiej zabić strusia?

- Przestraszyć go na betonie.

- Czym się różni teściowa od Coca- coli?

- Niczym! Jedno i drugie dobre jak zimne.

- Czym sie różni węgiel kamienny od kamienia węgielnego?

- Tym samym co picie w szczawnicy od szczania w piwnicy.

- Co to jest apatia?

- Stosunek do stosunku po stosunku!

- Kto to jest mąż?

- Zastępca kochanka do spraw finansowo-gospodarczych.

- Państwo w Europie na K?

- Kowalscy.

- Małe, białe, okrągłe i pędzi?

- Tabletka przeczyszczająca...

Nadesłał Janusz Dudziński

KONTAKT Z KLUBEM

Telefon do klubu: 212-302-6006 Komandor: Janusz Kędzierski

tel.: 212-751-5001, email: komandorpsc@aol.com Vice-Komandor: Lech Poradowski

email: Lech255@aol.com

“¯eglarz” – Biuletyn Informacyjny Polskiego Klubu ¯eglarskiego w NY, rok 15, nr – 169 (9/2007), wrzesień 2007r. Kontakt:

1(908)322-0512. Adres redakcji: BPK¯ “¯EGLARZ”, Attn: Krzysztof Sierant, 309 Cedar Grove Ter., Scotch Plains, NJ 07076. E- mail: zeglarz@zeglarz.info . Opr. Graf. i redakcja – Krzysztof Sierant. Komp. MediaComp AMD Athlon XP 1800, 512 Mb RAM, drukarka: HP 2100;

Win XP (fonts: TT fonts, PLToronto, Times New Roman), W2003; tyt. i 1str.-CD12. Redakcja nie bierze odpowiedzialnoœci za treœæ artyku³ów i ogłoszeń.

Nades³anych tekstów nie zwracamy. Siedziba Klubu: Gateway Marina, 3260 Flatbush Ave., Brooklyn, NY 11234. Gateway Marina: 40o35’08”, 73o55’08”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rano przestawiliśmy się do Trogiru. Dziewczyny oczywiście obrały kurs na prysznice, a gdy już wszyscy doprowa- dzili się do stanu używalności, ruszyliśmy w miasto… Trogir jest

Będziemy spotykać się na pokła- dach jachtów i żaglowców, odwiedzimy też przyjazne żeglarzom polskie porty.. Program prowadzą Marek Szurawski i Sła-

W dniach 18-22 wrzeœnia w Cleveland, Ohio odby³y siê regaty w klasie J/24 o tytu³ Mistrza kontynentu Ameryki Pó³nocnej. Trzeba powiedzieæ, ¿e po Mistrzostwach Œwiata to w³aœnie

Ben pyta Jaśka czy nawigacja satelitarna jest rzeczywiś- cie niezawodna bo dookoła tylko wo- da i nic się nie przesuwa.... Do tego doszły wątpliwości czy czasem jacht nie

wet jeden prawdziwy. Fragmenty rozpa- dającej się nadbudówki i burt sterczą nie- przystojnie nad wodą. Manewrując między jachtami na drugą strone można się zgubić. Nie ma

Przed otrzymaniem patentu należało pokłonić się Neptunowi i pocałować w (nieskromnie odsłonięte) kolanko. Patenty wręczała kpt. Asia Pajkowska, która kilka dni wcześniej

„Żegnaj Gienia, świat się zmienia” powiadają niektórzy w rozmowach o zachodzących zmianach. Najlepszym na to dowodem jest seria emaili, które ostatnio otrzy- muję. Czytając

Dowiadujemy się, że butla nie została jednak napełniona, ale będzie na 09.00 rano – O.K..., ale gdzie się podziała ta brytyjska solidność.. Wieczorem, a właściwie już