• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Społeczny. 1930, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Społeczny. 1930, nr 10"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

* P ISM O C O D Z IE N N E

Il-ga Międzynarodówka na

torach jawnego faszyzmu Od Redahcji i Administracji

Klasa ro b o tn ic z a w Polsce wie, że P P S , B u n d i in n e p a r tj e s o c ja lfa sz y sto w sk ie o b o k ro z w i­

j a n e j o sz u k a ń c z e j k a m p a n j i

„ w o b ro n ie za g ro żo n e j d e m o ­ k ra c ji" , co raz b a r d z ie j z r a s ta ją się z a p a r a t e m fa sz y z m u , coraz b a rd z ie j o d s ła n ia ją sw oje r z e ­ c zyw iste s o cjalfa s zy sto w sk ie o- blicze. U c h w ały k o n g re s u k r a ­ kow skiego, w y s tą p ie n ie D a s z y ń ­ skiego, a r t y k u ł y „ R o b o tn ik a " ,

„ N a p r z o d u " , czy też „F o lk sz a j- t u n g " — w szy stk o w s k a z u je na to, że w odzow ie soc ja lfa sz y z m u nie u k r y w a j ą ju ż n a w e t sw ych d ąż e ń do w z m o c n ie n ia a p a r a t u rz ą d z e n ia , do u tr w a le n ia i r o z ­ b u d o w y u stro ju fa sz y sto w s k ie ­ go. Z m ia n a k o n sty tu c ji w k ie ­ r u n k u fa szy sto w sk im , a r b itr a ż w w a lk a c h e k o n o m ic z n y c h pro- le ta r ja tu , fa sz y z a c ja r u c h u z a ­ w o d ow e go — oto isto tn e ich d ą ­ żenia.

Nie ulega ju ż dziś ż a d n ej w ą t ­ pliwości, że z ja w isk o to nie o d ­ nosi się w yłącznie do Polski.

N u rt procesu fa szyza cji p o r ­ w a ł ca łą II M ięd zy n a ro d ó w k ę . W Polsce, w N iem czech, w Au- strji, w Anglji, we F r a n c j i —

\v« 7 r-.Hrrif* tCJl OOrfiZ WV-

ra ź n i e j się zaznacza. I jeśli wszędzie is tn ie ją s p o ry o różne m e t o d y d ła w ie n ia r u c h u m a s o ­ wego m iedzy o fic ja ln y m , j a w ­ n y m f a s z y z m e m (hittlerow cy w N iem czech, H e im w e h r a w Au- strji i t. p.) a f a s z y m e m u k r y ­ tym , o p e r u ją c y m f r a z e s e m d e ­ m o k r a t y c z n y m — to z d ru g ie j s t r o n y k ry z y s e k o n o m ic z n y i po ­ lity c zn y z m u s z a w o dz ów II Mię­

d z y n a r o d ó w k i do coraz b a rd z ie j o tw a r te g o s p rz ę g a n ia się z dy- k t a t u r ą .

Cóż jest p rz y c z y n ą ty c h p o ­ s tę p u ją c y c h p r z e o b ra ż e ń ? Oczy­

w ista rzecz, że p r z y c z y n ą jest k ry z y s, gro ż ący k aż d ej chw ili z e r w a n i e m f u n d a m e n t ó w b a n ­ k r u t u j ą c e j stabilizacji — a w z w ią zk u z tern p o g łę b ia ją c a się radykalizacja m as. S zu k an ie w y jśc ia z k ry z y s u — oto co w e ­ s p ó ł z c a łą b u r ż u a z j ą p o sta w iła sobie za z a d a n ie II M i ę d z y n a ro ­ d ó w k a . „ W y jś c ie z k ry z y s u jest c o r a z tru d n ie js z e " — nie u k r y ­ w a w p ra s ie sw ojej n ie m ie c k a s o c j a l d e m o k r a c j a . Nic d z iw n e ­ go! Gdy b u r ż u a z y j n i ekon o m iści w N iem czech p r o r o k u ją n a zim ę 5 m iljo n ó w b e z ro b o tn y c h , gdy^

k a p ita ły z Niem iec u c i e k a j ą w sposób k a t a s t r o f a l n y , gdy p r o ­ g r a m f in a n s o w y r z ą d u B riinin- ga, p o p i e r a n y przez so cjald e m o -

j

k r a tó w n a p o t y k a n a zdecydo- i w a n y o p ó r m as, k tó re nie c h c ą : n o w y c h c ięż aró w p o d a tk o w y c h , i

n ie c h c ą o b r y w a n i a płac, nie c h c ą now e j fali d ro ż y z n y i b e z ­ robocia, gdy w y b o ry do p a r l a ­ m e n t u dow iodły, że n ig d y jesz­

cze re w o lu c y jn e o rg a n iz a c je pro- l e t a r ja tu n iem ieckiego nie były t a k głęboko zrośnięte z m a s a ­ mi, ja k w tej chw ili — nic d z iw ­ nego, że w ta k ie j s y tu a c ji p r z e ­ w ró t s połeczny p rz e sta ł by ć da- le k ie m w id m em , od czasu do czasu sp ę d z a ją c e m sen z oczu sytego m ieszc zucha . Lecz ja k ie w yjście? Gdy się jest tysiączne- m i nićm i z w ią z a n y m z k a p i t a ­ łe m fin a n s o w y m — w yjście jest je d n o : d y k t a t u r a k a p ita łu . D y ­ k t a t u r a j a k o je d y n a droga, by s k o ń cz y ć ra z w reszcie z p r z e k l ę ­ tą s p r a w ą ro b o tn icz ą, by złam ać o p ó r m a s prz eciw fa s z y s to w ­ s k ie m u p r o g r a m o w i ra to w a n i a k a p ita liz m u , by o k u ć je now e m i k a j d a n a m i.

T a k więc d y k t a t u r a staje się j a w n e m h a s łe m oszu stó w „ d e ­ m o k r a t y c z n y c h " . Nie wierzycie?

Słuchajcie.

P re z y d e n t p a r l a m e n t u n ie ­ m ieckiego L o eb e udzielił w y w i a ­ d u re p r e z e n ta n t o w i „ I n te r-E u r o - p a “ . W w y w ia d zie ty m p o w ia d a 'wyraźnie:

„D la d e m o k ra c ji e u r o p e js k ie j w y ­ b iła g o d z in a p rz e ło m u . P a r tje , d ą ż ą ce do d y k ta tu ry , ro z p o c z ę ły w e w sz y st­

k ic h p a ń stw a ch g ro ź n y p o c h ó d . T e ra z , d z is ia j n a le ży u tw o rzy ć a rm ję p r z e ­ c iw k o n ie b e z p ie c z n e j i zg u b n e j fa li.

W g łę b o k ie j św ia d o m o śc i sw ej o d p o ­ w ie d z ia ln e j r o li n ie m ie c k a s o c ja ld e ­ m o k r a c ja je s t g o to w a w sze lk ie m i ś r o d ­ k a m i n aw et p o z a p a rla m e n ta rn e m i p rz y stą p ić d o o b ro n y k o n s ty tu c ji r e ­ p u b lik a ń s k ie j".

D z ie n n ik a rz dla u p e w n ie n ia się, czy d o b rz e z r o z u m ia ł w odza n ie m ie c k ie j s o c ja ld e m o k r a c ji, pyta:

„T o zn a cz y in n em i sło w y : s o c ja l­

d e m o k ra c ja lic z y się z m o żliw o ścią , że — gdy sy tu a c ja b ę d z ie leg o w y m a ­ gać — m u si się u tw o rzy ć „ d y k ta tu rę d e m o k ra ty c z n ą " w o p a rc iu o Iteich s- w erę i p o lic ję ?

„ T a k — o d p o w ia d a L o e b e — T o je s t d ro g a , n a k tó re j b ę d z ie m y m u sieli k r o c z y ć ".

P r z y p o m i n a m y , że „lew ica"

n iem ieck iej s o c j a ld e m o k r a c ji od cz asu do c z as u — pod o b n ie, j a k j w odzow ie S. D. ą u s t r j a c k i e j ko k i e tu ją m a s y h a s łe m „ d y k t a t u ­ r y p r o l e t a r j a t u w o d pow iedz i na:

p r ó b y d y k t a t u r y fa sz y z m u " . I u n a s zresztą w 1927 r. zdarzyło się, że p a n poseł Ż u ław sk i w re ­ zolucji K om isji C e n tra ln e j Zw.

Z a w o d o w y c h b ą k n ą ł coś o „ d y ­ k t a t u r z e z o rg a n iz o w a n e g o p r o l e ­ t a r j a t u " , za co został zestrofo- w a n y przez D aszyńskiego i w y ­ co fa ł się z tego j a k niepyszny, a łódzki OKR P P S w y d a ł n ie ­

d a w n o b r o s z u rę p. W ięlińskiego, k t ó r y ró w n ie ż o p e r u je groźnie fra z e se m d y k t a t u r y p ro le ta rja tu .

P r e z y d e n t Loebe tłu m a c z y dziś, co to znaczy „ d e m o k r a t y c z ­ n a d y k t a t u r a " w odzów II Mię­

d z y n a ro d ó w k i. O znacza o n a d y ­ k t a t u r ę R e i c h s w e h ry i policji, dyktaturę m ilitarno-policyjną.

Jasne! Gdy m a sy r w ą się do w alki — II M ięd z y n a ro d ó w k a dla r a to w a n i a zagrożonego u- s t ro ju w y z y sk u staje n a p l a t f o r ­ m ie d y k t a t u r y m ilitarn o -p o lic y j- nej, o s ła n ia ją c to n o w y m f r a z e ­ sem : „ d y k t a t u r a d e m o k r a t y c z ­ na"!!

Je s t to — za znacza L oebe —

„ s ta n o w is k o całej partji so cjal­

dem okratycznej, całej dem okra­

cji eu rop ejskiej44.

D o d a jm y , że w odzow ie s o c ja l­

d e m o k r a c j i ja w n ie p o p ie r a j ą p r o g r a m B riininga, p r o g r a m n o ­ w ych cięż aró w p o d a tk o w y c h , o b n iż a n ia płac za ro b k o w y c h , n o w e j fali drożyzny. D o d a jm y , że p a n o w ie ći w N ajw yższej R a ­ dzie G ospodarczej p o ro z u m ie li się z k a r te l a m i w s p ra w ie o b n i ­ żenia płac z a ro b k o w y c h w c a ­ ły m przem yśle. D o d a jm y , że z r e ­ alizowali to już w Zagłębiu R u h r y i na n ie m ie c k im G ó rn y m Ś ląsku, że z c a ły m c y n iz m e m złam ali b o h a t e r s k i s t r a j k m e t a ­ low ców b e rliń s k ic h i dziś w d r o ­ dze a r b it r a ż u o b n iż a ją im płace.

D o d a jm y wreszcie, że dzieje się to n iety lk o w Niem czech. Że o- s ta ln i k o n g re s A ngielskich T ra - d e -U nionów w N o lh in g h a m o- b ie m a n o g a m i s t a n ą ł n a gru n c ie m o rd e r c z e j ra c jo n a liz a c ji k a p i ­ talistycznej, k t ó r a w Anglji d o ­ chodzi do p o t w o rn y c h r o z m i a ­ rów , że rów nież usiło w ał p r z e ­ m y cić o b n iżk ę płac w szeregu dziedzin p rz em y słu , że k o n g re s ten. w y g w iz d y w a n y codziennie przez d e m o n s t r u j ą c y c h b e z ro ­ b o tn y c h , w e spół z k o n s e r w a t y ­ sta m i ł a m a ł sobie głowę, j a k r a ­ to w ać k a p ita lis tó w angielsk ich z p o m o c ą d ro ż y zn y i bezrobocia.

Że k o n g re s ten był k o n g re s e m faszyzacji T ra d e-U n io n ó w .

Oto cz e m u m a służyć „ d e m o ­ k r a ty c z n a d y k t a t u r a " p. Loebe- goyj Ż uław skiego „w o p arciu o

^O jsk o i policję"!

— P ta ^ k l a s y r o b o tn ic z e j^ d la m a s p r a c u j ą c y c h n a u k a jasnaT > ałyni fro“*nterh prz eciw o s z u sto m so- c j a lf a s z y ^ to y s k im , o rg a n iz o w a ć się, roznujMiwy' ać lewicę z zkow ą, t w o rz y ć o rg a n y jed tego f r o n tu n a fa b r y k a c h t o w a ć się do now y c h d e c y cycli w a lk przeciw a t a k o m k a ­ pitału , o p o p ra w ę bytn*~ju ,£ządy r o b o t n i k ó w i chłopów,

O t r z ju n u je m y m n ó s tw o listów od c z y te ln ik ó w i k o lp o rte ró w z całego k r a j u ze sk a r g a m i, że b ą d ź nie o t r z y m u j ą pism a, bądź o t r z y m u j ą je z w ielk iem i o p ó ź­

nieniam i!

N ie nasza w tein wina! — My ze sw ej s tr o n y ro b i m y i b ęd z ie ­ m y ro b ić w szystko, co w naszej m ocy, a b y pism o d o sta rc z a ć C zyteln ik o m j a k n a j r e g u l a r n i e j. i

Nie z raża jc ie się tem i niedo- | k ład n o ścia m i! P a m ię ta jc ie , że od

j

N -ru 6-go począw szy, pism o n a ­ sze jest dzień w dzień konfisko- , wane! W y d a n ie Ii-go n a k ł a d u i po k o n fisk a c ie jest n a m unie-

j

m ożliw iane!

I m m o cn iej będziecie tera z p o p ie ra ć „ P rz e g lą d S połeczny", W asz jedyn y codzienny organ

robotniczo-chłopski, tern p rędzej i łatw iej p rz e ł a m i e ­ m y trudności!

N adsyłajcie składki na fu n ­ dusz p rasow y, w p łacajcie prenu­

m eratę. P iszcie do nas o W a- szcin życiu, o W aszej doli i n ie­

doli!

CODZIENNIE

Nr. 9 n aszego pism a został w czoraj przez p olieję sk o n fisk o ­ w any. Z aw iadom ienia — za eo sk on fisk ow an o — nie otrzym a­

liśm y.

Nieustanny wzrost bezrobocia na całym świecie

W e d łu g d a n y c h M ię d z y n a r o d o w e ­ g o B iu r a P r a c y p r z y L i d z e N a r o ­ d ó w — w e w s z y s t k ic h p a ń s t w a c h k a p it a lis t y c z n y c h o b s e r w o w a n y je s t n ie u s ta n n y w z r o s t b e z r o b o c ia .

N a js iln ie j b e z r o b o c ie d o t k n ę ło S ta n y Z je d n o c z o n e , ( o k o ło 10 m i l j o ­ n ó w ), n a s tę p n ie N ie m c y (3 m iljo n y .i i A n g lję (2 i p ó ł m iljo n a ) . W H o la n - d j i i C z e c h o s ło w a c ji b e z r o b o c ie w p o r ó w n a n iu z r o k ie m u b ie g ły m p o d -

*5* W W P olsce notow ania urzędow e w ykazują na dzień 15 listppadja 180.516 osób bez pracyltW fciąt jed n ego ty lk o tygodnia przybył w P olsce 7.117 bezrobotnych.

1 0 1 7 ,Judzi f— dziennie w yrzuca u naśł kryzys kapitalizm u — na br&k,tnń p astw ę głodu, chłodu i n ę d z y !\

W a lk a przeciw r e d u k c jo m , o

i n io s ło s ię . W B e lg j i i K a n a d z ie -—

i w z r o s ło t r z y k r o t n ie . W S t. Z jc d n o - j c z o n y c h lic z b a b e z r o b o t n y c h s ię g a 2 2 °/ 0 o g ó łu r o b o t n ik ó w , w r o k u u b . I z a ś s t a n o w iła t y lk o 9 °/ 0. W R u m u -

n j i lic z b a b e z r o b o t n y c h w z r o s ła

| 7 - k r o tn ie .

L i c z ą c łą c z n ic z r o d z in a m i, g ło ­ d u j e d z iś w p a ń s tw a c h k a p i t a li s t y c z ­ n y c h (p o m ija ją c k o lo n je ) p r z e s z ło 1 0 0 -m il jo n o w a a r m j a p r o le t a r j u s z y .

p e łn ą z a pom ogę w wysokości d o tychcz as, z a ro b k ó w , przez c a ­ ły czas bezrobocia, o j e d n o r a ­ zow y zasiłek zim o w y w w y s o k o ­ ści 100 zł., i 10 k o rc y k a rto fli i węgla dla każdego b e z r o b o t n e ­ go — oto ż ą d an ia, j a k ie w z w ią ­ zku z sza le jące m b e z ro b o ciem w y s u w a k lasa ro b o tn ic z a Polski.

SZEF SZTABU GEN. POLSKIEGO — W RUMUNJI.

„II. K. C.“ z 26 b. m. donosi:

D zisiaj przybył do B ukaresztu szef sztabu generalnego armji p olsk iej gen. broni Piskor. N a ­ t y c h m ia st po p rz y b y c iu gen. P i­

skor udał się do m in is te r s tw a s p r a w z a g ran icz n y ch , gdzie od ­ był dłuższą k onferencję z ru­

m uńskim m inistrem spraw' za ­ granicznych p. Mironescu.

Demonstracja robotnicza na granicy polsko-niem ieckiej

S a n a c y jn y „ K u r j e r P o r a n n y " z d n ia 21 lis t o p a d a z a m ie s z c z a n a s t ę ­ p u j ą c ą n o t a t k ę ( p r z y t a c z a m y d o ­ s ło w n ie ) :

„ N a g r a n ic y p o ls k o - n ie m ie c k ie j w p o b liż u D r a w s k a — u r z ą d z ili k o m u ­ n iś c i n ie m ie c c y p r o w o k a c y j n ą d e ­ m o n s t r a c j ę . N a b r z e g i N o te c i, s t a ­ n o w ią c e j g r a n ic ę , p r z y b y ł p o c h ó d z e s z t a n d a r a m i i o r k ie s t r ą , z ło ż o n y z o k o ło 1 0 0 o s ó b . U s ta w iw s z y s ię

n a d r z e k ą , d e m o n s t r a n c i z t o w a r z y ­ s z e n ie m o r k ie s t r y o d ś p ie w a li „ M i ę ­ d z y n a r o d ó w k ę " , p o e z e m je d e n z n ic h w y g ło s ił p r z e m ó w ie n ie , a na k o n ie c p o d n io s ły się g ło ś n e o k r z y k i:

„ N ie d e r m it P i ł s u d s k i " . N a p o ls k im b r z e g u z e b r a ła s ię w t y m c z a s ie l u d ­ n o ś ć m ie js c o w a w lic z b ie 1 5 0 o s ó b , k t ó r a j e d n a k n ie r e a g o w a ła w c a le n a p r o w o k a c j e n i e m ie c k ie " .

W y d z ia ł IV . D n ia 22 lis to p a d a 1930 r.

S y g n . IV . P r . 106/30.

S ą d o k rę g o w y W y d z ia ł IV . k a rn y n a p o sie d z e n iu n ie ja w n e m w d n iu 22 li­

s to p a d a 1930 r. p o w y słu c h a n iu z d a n ia P r o k u r a to r a S ą d u o k ręg o w eg o w K r a ­ k o w ie , w y d a ł n a stę p u ją c e

p o s t a n o w i e n i e :

Z a tw ie rd z a się p o m y śli § 489 a u str.

pr. k. z a r z ą d z o n ą p rz e z P r o k u r a to r a S ą d u o k rę g o w e g o w K ra k o w ie , d n ia 18. X I. 1930 r „ a w y k o n a n ą p rz e z S ta ­ ro stw o G ro d z k ie w K ra k o w ie w d n iu 18. X I. 1930 r. k o n fis k a tę c z a so p ism a ..P r z e g lą d S p o łe c z n y " N r. 6 z d a ty 19.

X I. 1930 r. z p o w o d u tre śc i a rty k u łó w z a m ie sz c z o n y c h n a stro n ie 1, 2, 3, p o d

n a p ise m : 1) a r ty k u łu n a stro n ie 1-ej, p. t. „fa s z y s to w s k ie w y b o ry se jm o w e ", a to o d sło w a „ m e to d y " d o słó w „ s o ­ b ie zw y c ię stw a ", — 2) a rty k u łó w n a stro n ie 2-ej p. t. „ Z b r o ją s ię " o d słó w

„z n im i r a z e m " d o słó w „ m a s p r a c u ­ ją c y c h " , — 3) a r ty k u łu za m ie sz c zo n e g o n a stro n ie 3-ej p. t. „ T e ro r fa sz y sto w ­ ski h u la !" o d słó w „s tr a s z n e r e w iz je "

d o słó w „ i d z ie c i" , — o d s ł ó w „ P o ­ lic ja p o d z ie liła " d o słó w „ je s t d r u g ą "

i o d słó w „ P a n u je u n a s " d o słow a

„ d z ia ła c z y " , — a lb o w ie m tre ść ty ch a r ­ ty k u łó w z a w ie ra zn a m io n a w y stę p k u z §§ 488, 493 u. k . i a rt. V. u st. z 17/X1I.

1862 N r. 8. D zu p . — i §§ 308, 310, 302, u. k.

Z a k a z u je się d a lsz e g o ro z sz e rz a n ia

sk o n fisk o w a n e j treści p o w y ższeg o a r ­ ty k u łu .

Z a k a z ten m a b y ć o g ło szo n y w D zien n ik u u rzęd o w y m , o ra z w p rz e ­ p isa n e j fo r m ie w n a jb liż sz y m n u m e rz e c z a so p ism a „ P rz e g lą d S p o łe c z n y ".

C ały n a k ła d sk o n fisk o w a n e g o p i­

sm a m a b y ć zn isz cz o n y .

P r o to k o la n t: P rz e w o d n ic z ą c y : D r. S tra w iń sk i m .p . M. P ila r s k i m .p.

Z a zg o d n o ść:

W . S zy m a ń sk i.

S e k r e ta r z : w z.

S ą d o k rę g o w y w K ra k o w ie W y d z ia ł IV .

D n ia 22 listo p a d a 1930 r.

Sygn . IV . P r. 106/30.

S ą d o k rę g o w y W y d z ia ł IV . k a rn y

n a p o sie d z e n iu n ie ja w n e m w d n iu 22 lis to p a d a 1930 r. p o w y słu c h a n iu z d a ­ n ia P r o k u r a to r a S ą d u o k ręg o w eg o , w y ­ d a ł n a stę p u ją c e

p o s t a n o w i e n i e : Z a tw ierd z a się p o m y śli § 489 a u str.

p r. k. z a r z ą d z o n ą p rz e z P r o k u r a to r a S ą d u o k rę g o w e g o w K ra k o w ie d n ia 22.

X I. 1930 r „ a w y k o n a n ą p rz e z S ta ro ­ stw o G ro d z k ie w K ra k o w ie w d n iu 20/X I. 1930 r. k o n fis k a tę c za so p ism a

„ P r z e g lą d S p o łe c z n y " N r. 7 z d a ty 2 1 /X I. 1930 r. z p o w o d u tre śc i a r ty ­ k u łó w za m ie sz c z o n y c h n a stro n ie 2, 3, 4, p o d n a p ise m 1) a r ty k u łu z a m ie sz c z o ­ n eg o n a stro n ie 2-ej u. t. „W p r z e ­ d e d n iu w zm o ż o n y c h a ta k ó w fa s z y z m u "

o d sło w a „ z w ią z k i" d o sło w a „ k o m ite ­ ty " , 2) a r ty k u łu n a s tro n ie 2 -ej p. t.

„A k c ja w y b o rc z a w ro b o tn ic z e j W a r­

s z a w ie " o d słó w „n ie c h ż y je " do s ło ­ w a „ O c h o ta " , 3) a r ty k u łu n a stro n ie 3 -ej p. t. „R o z ła m y w C e n tro le w ie " o d słó w „ R o z sa d z i j ą “ d o słó w „ k la p o m b e z p ie c z e ń stw a ", 4) a r ty k u łu n a s tr o ­ n ie 4-ej p. t. „Z fa b ry k , h u t i w a r s z ta ­

tó w " o d sło w a „ c h c ą " do słó w „ R o b o t­

n ic z o -C h ło p sk i", 5) art. n a stro n ie 2-ej p. t. „A k c ja w y b o rc z a w ro b o tn ic z e j W a r sz a w ie " od sło w a „n ie b y w a łe g o "

d o sło w a „ a d m in is tr a c ji", alb o w iem tre ść ty c h że a rty k u łó w , a to a d 1, 2, 3, 4, z a w ie ra zn a m io n a w y stęp k u . z §§

305, u. k „ a tre ść a r ty k u łu a d 5, z n a ­ m io n a w y stę p k u z §§ 491, 493, u. k.

i a rt. V. z 17/X X1I. 1862. N r. 8. D zu p . Z a k a z u je się d a lsze g o r o z sz e rz a n ia sk o n fisk o w a n e j tre śc i p o w y ższeg o a r ­ ty k u łu .

Z a k a z ten m a b y ć o g ło szo n y w D zie n n ik u u rzę d o w y m , o ra z w p r z e ­ p isa n e j fo r m ie w n a jb liż sz y m n u m e ­ rze c z a so p ism a „ P r z e g lą d S p o łe c z n y ".

C ały n a k ła d sk o n fisk o w a n e g o p i­

sm a m a b y ć zn isz cz o n y .

P r o to k o la n t: P rz e w o d n ic z ą c y : D r. S tra w iń sk i m .p . M. P ila r s k i m .p .

Z a zg o d n o ść : W . S zy m a ń sk i.

S e k r e ta r z : w z.

S ą d o k rę g o w y w K ra k o w ie

(2)

Niewesołe przepowiednie

Jest w P olsce In s ty t u t B a d a ­ nia K o n j u n k t u r G ospodarczych, k tó ry m a p rz e p o w ia d a ć z m ian y poło żen ia gospodarczego, p o d o ­ bnie j a k b a r o m e t r m a p r z e p o ­ w ia d a ć p ogodę albo burzę. I n ­ sty tu t ten i jego d y r e k to r , n i e ­ d a w n y pepesow iec p ro f e s o r L i­

piński, zysk a ł sobie za sw oją p ra c ę c a łk o w itą wdzięczność i pełne z a u fa n ie L e w ja t a n a k a ­ pitalistycznego, k t ó r y nie szczę­

dzi m u p o c h w a ł w k a ż d y m n u ­ m e rz e swego o rga nu.

I n s ty tu t ten, ja k o o rg a n u r z ę ­ dow y, m u si być w sw ych w y ­ s tą p ie n ia c h szczególnie ostro żn y i ta k dalece d y p lo m a ty c z n y , że­

by b ro ń boże nie u ra z ić żadnej k o te rji i żeby jego w y stą p ie n ia k aż d y m ógł p o jm o w a ć , ja k m u się podoba.

To też te m cieka w sze m ogą być w y stą p ie n ia p rzedstaw icieli tego „w ysokie go" in s ty tu tu , p o ­ n ie k ą d „n ie u rz ę d o w e ", np. o d ­ czyty itp. O statnio w łaśnie pan d y r e k to r L ip iń sk i wygłosił p a rę t a k ic h o dcz ytów w T o w a r z y ­ stw ie E k o n o m is tó w , w Z w iązku p rz e m y sło w c ó w h u t n ic z y c h itp.

W o d cz y ta ch ty c h pepesow ski d y r e k to r rz ądow ego I n s ty tu tu s p r ó b o w a ł p rz ed w y b r a n y m i k a ­ p ita lista m i i d y g n ita rz a m i u c h y ­ lić tro c h ę r ą b k a przyszłości i w y ra zić swój pogląd n a dalsze koleje obecnego kry z y su . O ile m o ż n a w nosić ze s p ra w o z d a ń d z ie n n ik a rs k ic h , jego p r z e p o ­ w iednie b y n a j m n i e j nie b rz m ią z a c h ę c a ją c o ani pom yślnie.

Oto np. b u r ż u a z y j n y ż y d o w ­ ski „N asz P rz e g lą d ", z d n ia 12 b. m., p o c h w a liw sz y n a jp ie r w p a n a L ipińskiego, k t ó r y w edług niego „ z n a n y jest z bystrości u- m y s łu " i nie jest „ z a b a r w io n y te n d e n c j a m i n a t u r y p a r ty jn o - p o lityc znej", — donosi, że w e ­ dług p a n a d y r e k t o r a zim a „bę- użie napew n o bardzo ciężka i spow oduje dalszy wzrost bez- robocia“. A kiedyż m oże n a s t ą ­ pić p o p r a w a ? P a n L ip iń sk i jest i tu ta j dosyć ostrożny. Z a p o w ia ­ da m ianow icie, — że.

„pierw sze znam iona p o p r a ­ w y zja w ią się n a wiosnę,

w zględnie na jesien i roku p rzyszłego44.

„Nasz P rz e g lą d " pisze w y r a ź ­ nie b y n a j m n i e j nie o popraw ie, lecz za ledw ie o p e w n y c h zn a­

m ionach tej p o p ra w y . Otóż, m u ­ sim y p am iętać , że ta k ie sez o n o ­ we „ z n a m io n a " p rzeżyliśm y przecież i n a w iosnę ro k u o b e c ­ nego, a p o m im o to położenie o- gólne niety lk o nie uległo p o p r a ­ wie, lecz się n a w e t w y ra ź n ie z a ­ ostrzyło. T eraz, w e dług d y r e k t o ­ ra L ipińskiego, m a n a stą p ić n ie ­ w ą tp liw e dalsze pogorszenie, a n o w y c h „ z n a m io n " m a m y o- cz ekiw ać d o p ie ro w ra z z b o c ia ­ nami...

Ale sk ąd ż e m a j ą p rz y jść owe

„ z n a m io n a " p a n a d y r e k to r a L i­

p ińskiego? Tego z „N aszego P rz e g lą d u " nie d o w ia d u je m y się, lecz w k a ż d y m razie prelegent zapew nił, że:

„ p o p r a w a m oże n a stąp ić n a ­ wet bez znacznej p o m o cy k a ­ p itału zag ran icz n eg o ".

No, zapew ne, — m u si n a m w y ­ starc zy ć za pew nienie, że p o p r a ­ wa m oże nastąp ić , a m oże i nie nastąpić. Gwoli n a u k o w e j s u ­ m ienności, p ro fe so r L ipiński ostrzega nas tylko jeszcze, że n a ­ wet w ty m w y p a d k u , gdy p o p r a ­ w a j e d n a k n am y śli się i n a d e j ­ dzie, to i ta k :

„Nie będzie to p o p r a w a n a ­ gła i znaczna, p o n iew a ż o g ó ln o ­ św ia to w y o k re s d e p r e s y jn y z a ­ p o w ia d a się na długie lata. K r y ­ zys a g r a r n y w szeregu europe- skich k r a jó w rów nie ż z n a jd u je się w s t a d j u m chronicznym 44 (tj.

n ie p r z e m i ja ją c e m — p rz ypise k nasz).

J a k widać, — p rz e p o w ie d n ie to wcale niewesołe. K ryzys z a ­ p o w ia d a się na całe lata, a p o ­ p ra w a , jeśli n a w e t n a s tą p i — to nie będzie ani znaczna, ani s z y b ­ ka. T a k i e są w nioski, w y s u w a ­ ne w sz ta b o w y c h o rg a n iz a c ja c h k a p ita lis ty c z n y c h przez ich

„ n a jb y strz e jsz e u m y sły " , — o- czywiście je d n a k nie są to w n i o ­ ski, p rz e n a c z o n e na szeroki, p u ­ bliczny użytek.

Czy w ojna jest p ra w d o p o d o b n a ?

„Skreślamy pana, ponieważ pan jest wrogiem państwa"

P rz y ta c z a m y k il k a f a k tó w z Górnego Śląska. Po z a m k n i ę ­ ciu w p a ź d z ie rn ik u w o ln y ch zw ią zk ó w z a w o d o w y c h po m a ­ sow ych a r e s z ta c h p rzyszły n o ­ w e fa k ty . S a n a c y j n i p ow stańc y, k o rz y s ta ją c z , p o p a r c i a w o je w o ­ dy, grozili, że z a b iją każdego, kto będzie głoso w ał n a k o m u n ę.

M asow e były w y p ą d k i. ciężkiego poranienia d z i a ł a b y lew ico­

wych. Z list wyborcÓty p r a w e m k a d u k a s k re ślo n o 30.000 w y b o r ­ ców. J a k o m o ty w a c ję p isano:

„ S k re ś la m y p a n a z listy, p o n ie ­ waż p a n jest w ro g ie m państw:

O pow ie dzią lew icow ych

b o tn ik ó w i c h ło p ó w n a u t r ą c a ­ nie ich głosów były dwie d e ­ m o n s t r a c j e w Nowej W si i My­

słowicach. W sa m dzień w y b o ­ ró w s p o t y k a m y ze s tr o n y fa sz y ­ stów p r ó b y o d p ę d z a n ia m ężów z a u f a n i a od urn. T a k np. było w Św iętochłow icach. M asowo w k o m is ja c h o d r z u c a się a n t y ­ f a szy sto w sk ie głosy, gdyż... n u ­ m e rk i prześw iecają.

YCfroihami z m u sz a n o lu d n o ść szczególnie po w siac h do j a w n e ­ go g ło so w a n ia na J e d y n k i na co m a s y z a re a g o w a ły — jak np.

w o k rę g u Król. H u t a jaw nem głosow an iem na B lok Jedności.

O rga n b ia ło g w a r d y jsk ic h e m i­

g r a n tó w ro sy jsk ic h w Rydze,

„ S je w o d n ia " z d nia 13 lis to p a d a p o d a je streszczenie o dczytu ex- p r e m j e r a łotew skiego Gielensa n a t e m a t p ra w d o p o d o b ie ń s tw a now ej wojny.

Cielens jest p o lity k ie m s k r a j ­ nie u g o d o w y m i w łaśnie d l a t e ­ go był przez wiele lat w y s u w a n y przez ca łą b u rż u a z ję ło te w s k ą n a m i n is t r a i p re m j e r a . Ale n a ­ wet ten u godow y e x - p re m je r m usi p rzyznać, że

św iat n ie jest dziś bynajm niej dalszy od w ojn y n iż w r. 1914, a to dlatego, że w szystkie p rz e ­ ciw ie ń s tw a gospodarcze, p o li­

tyczne i n a r o d o w e n iety lk o nie złagodniały, lecz jeszcze się z a ­ ogniły.

E x - p r e m j e r łotew ski uw a ża w p ra w d z ie , że za ta rg niem iecko- f r a n c u s k i o Alzację i L o t a r y n ­ gię już nie istnieje. D ow odzi on, że F r a n c j a i N iem cy zbliżyły się ze so b ą w s k u te k zlania się ze so­

b ą sze regu po tężn y c h k o n c e r ­ nów p rz em y sło w y ch . Również za m n iej „ d o jrz a ły " u w a ż a Cie­

lens z a ta rg a m e r y k a ń s k o - j a p o ń - ski. P rz e c iw ie ń stw o m iędzy An- g lją i m iędzy S ta n a m i a m e r y ­ kańskiem u u w a ż a on za g ro ź n ie j­

sze, ale pociesza się tem, że „ p o ­ k o jo w y " rz ą d M ac-D onalda nie dopuści do w ojny. R ównież i w o jn ę m iędzy Anglją i N ie m ­ cam i u w a ż a on za n i e p r a w d o p o ­ d o b n ą, bo jego z d a n ie m rz ą d a n ­ gielski zawsze woli s ta w a ć po s tro n ie tego p a ń s t w a lądow ego w E u ro p ie , k tó re jest słabsze, a b y nie d o p u ścić do w sz e c h w ła ­ dzy p a ń s t w a silniejszego.

J a k widać, p a n Cielens um ie ł a tw o pocieszyć się byle czem i um ie też z a m y k a ć oczy n a w ie­

le fa k tó w . A m im o to n a w e t on d aje w y ra z d rę c z ą c e m u n i e p o ­ kojowi. Dlaczego? Oto, przede- w szystkiem , widzi on n ie b e z p ie ­ czeństw o w ojen n e

w śm pcrjalistycznej p olityce fa ­ szysty M ussoliniego, k tó ry idzie w z o ra m i e x - k a jz e r a W ilh e l m a i na cały św iat p r z e ­ c h w a la się sw em i p rz y g o to w a ­ n ia m i w o jen n e m i. Z a ta rg W ło c h z F r a n c j ą o n o w y p o d ział kolo- nij a f r y k a ń s k i c h u w a ż a p. Cie­

lens za najb liższe n ie b ez p iecz eń ­ stwo w ojenne. S zy k u jąc się do starcia, W ło c h y w c ią g a ją do z a ­ cz ep n y ch sojuszów przedew szy- stk ie m p a ń s t w a b a ł k a ń s k i e i p a ń s t w a E u r o p y ś ro d k o w e j, a p o z a te m u siłu ją s p rz y m ie rz y ć się z N iem cam i.

D ru g ie m źró d łe m — j a k to m u s i p rz y z n a ć p. Cielens — z a ­ ta r g ó w w o je n n y c h są próby in ­ terw en cji zbrojnej przeciw Z. S.

R. R. Lecz e x - p re m je r łotew ski zap ew n ia, że i n te rw e n c ja ta w y ­ m a g a c o n a jm n ie j w s p ó łd z ia ła ­ nia N iem iec i P olski i cz ynnej p o m o c y F r a n c ji i Anglji. Lecz w e dług Gielensa N iem cy za u ­

dział w in te rw e n c ji d o m a g a j ą się od P o lsk i rew izji granicy, a od Anglji i F r a n c ji — w y rz e c z e ­ nia się o d sz k o d o w a ń . P o ls k a zaś — w edług Cielensa — w zię­

łab y udział w in te rw e n c ji tylko w ówczas, gdyby m ia ła z a g w a ­ r a n to w a n y p o k ó j n a g ra n ic y z N iem cam i. A więc i n t e rw e n c ja a n ty s o w ie c k a zawisła od t a rg ó w m iędzy p a ń s t w a m i k a p it a l i s t y ­ cz nem u

I n n e z a ta rg i m ię d z y n a ro d o w e , a zw łaszcza za ta rg p o ls k o -n ie ­ m iecki i p o lsko-sow iec ki u w a ża p. Cielens za sto s u n k o w o m n iej ważne.

N a to m ia s t n a w e t socjal-faszy- sta Cielens m u si stw ierdzić, że k aż d y ew entualny z a m a c h na* u- strój radziecki ZSRR, k a ż d a e- w e ntua lna próba n a w r o t u w kie­

r u n k u jakiejś Rosji n a c jo n a li­

stycznej stałaby się h asłem

do natych m iastow ej rzezi św ia­

tow ej,

gdyż d o p ro w a d z iłb y n iezw łocz­

nie do sojuszu w o je n n e g o ro s y j ­ sko- n iem iecko-w łoskiego i do now ego pod ziału św iata i E u ­ ropy-

A więc n a w e t k ra ń c o w y r e a k ­ c jo n ista i socjal-faszysta Cie­

lens, ch o ć z a m y k a oczy n a g r a ­ bieże k o lo n ja ln e , na re w o lu c y j­

ne i w yzw oleńcze r u c h y n a r o ­ dów k o lo n ja ln y c h i p ółkolonjal- nych, ch o ć prześlizguje się byle j a k n a d s p r a w ą o d sz k o d o w a ń i t. p., — to j e d n a k n a w e t on m u s ia ł p rz y z n a ć k ilk a fa k tó w p o d sta w o w y c h , a m ianow icie, że gtów nem źródłem n ieb ezp ie­

czeństw a w ojenn ego jest:

1) p olityka im perjalistyezna faszyzm u,

2) plany interw encyjne prze­

ciw ZSRR.

Na śmierć — przez pow ieszenie!

21 listopada. Sąd N ajw yższy w W arszaw ie na rozpraw ie k a­

sacyjnej — pod p rzew odnic­

tw em sędziego W yrobka — za­

tw ierdził w yrok I instancji, ska- zujący

Rom ana Bidę na śm ierć przez pow ieszenie;

p ozostałych 6 oskarżonych na 2 do 5 lat w ięzienia.

W szystk ich — za udział w or­

ganizow anych przez U kraińską O rganizację W ojsk ow ą zam a­

chach b om bow ych na Targi W seh od nie w e L w ow ie (w e w rześniu r. 1929).

W yrok jest już praw om ocny.

Co kapitaliści zaliczają d o „cią łarów socjalnych"?

D n i a 14 b m . o d b y ł o się w W a r ­ s z a w i e z e b r a n i e o g ó l n e a k c j o n a r j u - s z ó w Z a k ł a d ó w g ó r n i c z o - h u t n i c z y c h

„ M o d r z e j ó w " .

Z e b r a n i e u j a w n i ł o t a k s k a n d a ­ l i c z n ą g o s p o d a r k ę , że k i l k u a k c j o - n a r j u s z ó w w y s t ą p i ł o z w n i o s k i e m l i k w i d a c j i z a k ł a d ó w .

W p o s z u k i w a n i u ź r ó d e ł , z k t ó ­ r y c h m o ż n a b y p o k r y ć s t r a t y (o k o ło 700 lys. zł. w r. z.) j e d e n z a k c j o n a - r j u s z y z a i n t e r p e l o w a ł z a r z ą d , d l a ­ c z e g o t a k d u ż o w y d a j e n a „ ś w i a d ­ c z e n i a s o c j a l n e " .

D e l e g a t R a d y N a d z o r c z e j T - w a b.

m i n i s t e r p r a c y i b. w o j e w o d a k r a ­ k o w s k i p. D a r o w s k i o ś w i a d c z y ł , że ś w i a d c z e n i a s o c j a l n e s ą t a k z n a c z ­ n e (1,200 ty s. zł. z a r o k c a ł y ) , g d y ż p ł a c i się z n i c h na u tr z y m a n ie k o ­ ś c io ła , p e n sję p r o b o sz c z o w i, o r g a ­ n iś c ie i k o śc ie ln e m u .

A w ię c w y d a t k i n a o g ł u p i a n i e r o ­ b o t n i k ó w z a l i c z a j ą f a b r y k a n c i do ś w i a d c z e ń s o c j a l n y c h i p o t e m na p o d s t a w i e p o w s t a ł y c h t ą d r o g ą „ s t a ­ t y s t y k " s k a r ż ą się n a „ s z a l o n e " cię ż a r y s o c j a l n e .

Coraz mniej

ILE PRZYNIESIE POŻYCZKA ZAPAŁCZANA?

P o c z ą tk o w o p r a s a san a c y jn a g rz m ia ła o 32.4 m iljo n a c h d o l a ­ rów , ja k ie szw edzki k o n c e rn z a ­ p a łc z a n y w płaci za... p o d w y ż k ę cen z a p a łe k i zw iększenie w y z y ­ s k u z a tr u d n i o n y c h ro b o tn ik ó w , lecz obecnie po k i lk u d n ia c h wyszło na jaw , że w p ra w d z ie na p a p ie r z e stoi 32, ale w rz ecz y w i­

stości będzie tego o w iele m niej.

Ile?

Otóż p rz e d e w s z y s tk ie m z k a ż ­ dych po ży c zo n y ch na p a p ie rz e stu d o la ró w o trz y m a rz ą d tylko 93. Siedem d o la ró w p o zo staje o d ra z u w k iesze n iach bankierów ’ i k a p ita listó w , f in a n s u ją c y c h tę pożyczkę. P o z a te m szwedzki k o n c e rn ściąga sobie o d ra z u o- koło 4.5 m il jona, jakie rząd jest

m u w in ie n za pożyczkę z 1926 r.

R azem w p ły n ie w ięc tylko ok oło 26 m iljonów .

P ró c z około 2.27 m iljo n a, j a ­ kie o d r a z u p o ż e ra ją kapitaliści zagran icz n i, b ę d ą oni jeszcze o- tr z y m y w a ć 6.5% ro cznie i to od całej su m y , n a j a k ą opiew a p o ­ życzka, a więc od 32.4 m iljona.

m iljo n y z w ra c a ć b ę d ą o- ćty w is& e m a s y p r a c u j ą c e z p o ­ d atk ó w , jltki.e się z nich ściąga.

„ Z y s k u j ą " za ś m a s y te, że drożej b ę d ą płacić za z a p ałk i i m ocniej m o r d o w a ć się w „ r a c jo n a l iz o w a ­ n y c h " f a b r y k a c h za p ałcza n y ch . K o k o so w y to i n te re s la p o ­ życzki! — ale nie dla m a s p r a ­ cu ją c y c h . ■;

R E P O R T A Ż W Y B O R C Z Y

Wszedłeś w b r a m ę i odrazu schody. W górę i w dół. W górze panowie. T rz y - i czteropokojowe m ieszkania. Dostatek. T a m głosu­

j ą n a „jedj^ikę". W dole, w sute- r y n a c h — trzy duszne celki — d w a robociarskie m ieszkania i w a rsztat stolarski. O kna w ycho­

dzą n a podwórze. Ciemno — z r a ­ na już trzeba lam pę świecić. I dość ciasno; j a k w stolarni — graty. T u m a być na dzień w y b o ­ ró w lokal dzielnicowego kom itetu

„Jedności robotniczo-chłopskiej".

Gdy przychodzim y, jest jeszcze wcześnie. D waj towarzysze, k tó ­ rz y p ra cu ją w tym warsztacie i tu n a podłodze sypiają, nie są jesz­

cze u b ra n i.

W n e t prz y n o sim y lite raturę na lokal. N u m erk i i odezwy. I o d r a ­ zo pierwsza g ru p a idzie ko lp o rto ­ wać. P otem następne. Coraz nowi towarzysze się zgłaszają. Rozdzie­

lam y teren m iędzy grupy. Jeden stary towarzysz opowiada, j a k to jeszcze z D aszyńskim agitow ał w czasie wyborów . Ale wtedy P P S nie głosowała za u n iew ażnianiem list robotniczych; Daszyński nic m ów ił o niezawisłości sądów. . . W ted y Daszyński dostał 3 tygo­

dnie, a ten towarzysz 3 miesiące.

Nie było Rzeczypospolitej, cesarz by ł i m o n arc h ja, ale 3 miesiące to b y ł su row y w yrok.

W y c h o d zim y n a miasto. Na naszą dzielnicę. Zaraz za b r a m ą s p o ty k a m y dwóch tow arzyszy w tow arzystw ie jakiegoś obcego je ­ gomościa. Mijają n a s bez p o z d ro ­ wienia, udając, że nas nie znają.

D om yślam y się, kto jest ten obcy

jegomość, k tó ry ich prow adzi i dokąd. Później, już po w yborach, bo w tedy p rz y tr z y m a n o ich na policji do poniedziałku — opo­

wiadali nam , że stali na w y z n a ­ czonej im ulicy, obok k o lp o rte­

rów „jed y n k i" i „siódem ki", ale kiedy przechodzący robotnicy ani

„ jed y n e k " ani ,siódem ek" nie brali, a ich prosili o n u m e rk i

„Jedności", wtedy posłano po szpiclów i ci ich zabrali.

Później przeszliśm y więcej ta­

kich ulic, n a k tóre byli w yznacze­

ni kolporterzy, ale kolporterów nie spotkaliśmy. Przekonaliśm y się później, że sami swoich stano­

wisk nie opuścili.

O rd y n a c ja wyborcza mówi, że nie wrolno agitować w prom ieniu stu k ro k ó w od lokalu w yborcze­

go. J e d n a k okazało się, że m ia ra odległości nie jest czemś stałem, j a k b y to się mogło w ydaw ać. A­

gitatorzy „jed y n k i" i „siódem ki"

uwijali się pod sam ym i lokalami wyborczemi, ale policja uznała, że jest tych ustaw o w y c h sto k r o ­ ków. Nasi tow arzysze stali na uli­

cach, k tó ie b y ły od lokali w y b ó r, czych o d dalone o jakie pół kilo­

m etra. Ale dla nich policja robiła takie duże kroki, że nie było ich stu nawet. T ru d n o ! Policja m a r ó ż n ą wielkość kroków , różne m ia ry odległości. A te różnice w m ierzeniu przestrzeni z a p ro w a ­ dziły tak dużo naszych to w arzy ­ szy do kom isarjatów , że około godz. 11-tej przedpoł. m usieliśm y obsadzać n o w y m i ludźm i dużo li­

lie, które ju ż były poprzednio ob­

sadzone.

Ale i ta nasza d ru g a „szychta"

nie długo trw a ła n a stanowisku.

Jeden przodow nik policji u z n a ł o- c e nzurow a ne odezwy „Jedności"

za nielegalne, co też dało „ p o d sta ­

w ę" do aresztow ania całego sze­

regu k o lporterów takich odezw.

Około godz. 4— 5 popołudniu uli­

ce były znow u tak ogołocone z naszych ludzi, że m usieliśm y na gwałt m obilizować trzecią „szych­

tę". Tem bardziej, że dużo r o b o t­

ników , zwłaszcza robotnic, dopie­

ro w tedy mogło się w y rw a ć z d o ­ m u, czy z p ra cy i iść głosować.

W poniedziałek — w y n ik w y ­ borów. Szczegółowe cyfry z o b ­ w o d o w y c h kom isyj wyborczych.

Dziw ne cyfry. W s z a k i m y śm y mieli, choćby przybliżony, pogląd na ilość o d d a n y c h n a nas głosów.

Urzędowe cyfry b yły jednak d a ­ leko, b a r d z o daleko m niejsze od naszych. Różnica była tak wielka, że nie możina jej było położyć na k a r b omyłki. Gdzie się więc te głosy podziały? Niewiadomo. A

m oże i wiadomo. L.Z.

(3)

Vandervelde o Z. S. R. R.

P a n V andervelde, ty lo k ro tn ie sław io n y n a ł a m a c h „ R o b o tn i­

k a " i „ N a p rz o d u " , wódz socjal- fa szy stó w b elgijskich i II Mię­

d z y n a ro d ó w k i, jest n ie p r z e j e d ­ n a n y m w ro g ie m re w o lu c ji p r o ­ le ta r ia c k ie j i Z w iąz k u S ow iec­

kiego.

P o d obnie , j a k D aszyński, B a r ­ licki, N iedziałkow ski, L ib e rm a n i S-ka, V a n d erv eld e p o m a g a cz ynnie i w b e z p o ś re d n i sposób b u rż u a z ji m ię d z y n a ro d o w e j w jej walce z ZSRR.

Gdy b u r ż u a z y j n y rz ąd b e lgij­

ski, w ra z z in n e m i rz ą d a m i p a ń s t w E n te n ty , cz ynnie p o p ie ­ r a ł k o n t r r e w o l u c y jn y „ r z ą d "

K ołczaka, m inistrem spraw za­

granicznych króla B elgów był nic kto inny, jak — p. Vander- vclde. P. V a n d erv eld e w łasnem i więc r ę k o m a p o m a g a ł k u ć te n o ­ we k a jd a n y , ja k i e Kołczak niósł w o ln y m so w iec k im r o b o tn ik o m i chłopom .

R o b o tn ic zo -c h ło p sk a c z e rw o ­ na a r m j a rozbiła a r m j ę K ołcz a­

ka. Kołczak z w y r o k u re w o lu c y j­

nego p r o i e t a r j a t u sowieckiego o- tr z y m a ł za słu ż o n ą k a r ę śmierci, ale p. Vandervclde nie przestał sprzyjać i pom agać łotrom , sp i­

sk ującym przeciw w ładzy so ­ w ieckiej.

Gdy w r. 1922 in n a b a n d a k o n trre w o lu c jo n is tó w — p r z y ­ w ódcy p a r tji eserów — o d p o ­ w iadali p rz ed t r y b u n a ł e m r e w o ­ lucji, p. V a n d erv eld e nie p o ż a ­ ło w a ł fatygi i p o je c h a ł bronie tych zdrajców i w rogów spraw y robotniczej.

O statnio p. V a n d erv eld e znów spędził ty d zień w Moskwie. T y m ra z e m w c h a r a k t e r z e zw ykłego tu ry sty , k t ó r y j e d n a k piln ie r o z ­ p a t r y w a ł się po cz erw o n e j s to ­ licy, sk ąd prz esyłał w ra ż e n ia swe do m ię d z y n a ro d o w e j p r a ­ sy b u r ż u a z y jn e j i socjalfaszy- stow skiej.

Ale nie w szystkie o rg a n y m i ę ­ d z y n a ro d o w e g o s o cjalfa szy zm u zam ieściły k o re s p o n d e n c je sw e­

go wodza. Z sa b o to w a ł je n i e ­ m ieck i „ V o r w a r ts “ . T o sam o zro b iły „ R o b o tn ik " i „Naprzód"..

Dlaczego?

Z o b ac zm y z p o c z ą tk u , co p.

V a n d e rv e ld e p isał w swych k o ­ re sp o n d e n c ja c h .

Jeszcze p rz ed w y ja z d e m do ZSRR. p. V a n d erv eld e r o z m a ­ w iał w B erlinie z w y b itn y m p rz e m y sło w c e m niem ieck im , s to ją c y m n a czele wielkiego t o ­ w a rz y s tw a elektrycznego, z któ- re m rz ą d sowiecki z a w a rł by ł u- m o w ę w s p ra w ie p o m o cy te c h ­ nicznej. B u rżu j te n sk a r ż y ł się

„socjaliście", że w iększość inży- nierów -N iem ców , p o sy ła n y c h do ZSRR., w ra c a s ta m tą d zupełnie

„zbolszew iczałą", pełna p odzi­

w u dla budow nictw a so cjali­

stycznego.

V a n d e rv e ld e sze ro k o p o r ó w ­ n y w a dzisiejszy sta n Z w iąz ku Sowieckiego ze s ta n e m w r. 1922 (podczas p ro c e su eserów ):

„Mówiono mi — pisze V. — że nie zn a jd ę żadnej różnicy. Stało się wprost odw rotnie. Nie wid ać już żołnierzy a r m ji czerw onej w ła c h m a n a c h — t a ­ kich, j a k p rzed 8 taty, zaraz po w o j ­ nie dom ow ej. Czysty dw orz ec w Nie- gorełem. W y g o d n e wagony, k tó re w wielu względach p r z e w a ż a ją n ad zachodnio-europejskie m i. Uderza, że tr a g a rz e nie p r z y j m u j ą ż a dnych n a ­ piwków , b io r ą c ty lk o podłu g taryfy, ustalo n ej przez zw ią zek za w odowy".

O p isu jąc „ c h a o s", p a n u j ą c y na ulicac h M oskw y i w y w o ła n y jej p rz e b u d o w ą , p. V a n d erv eld e stw ierdz a, że m ia s to „jest w o- k re sie lenienia, z m ie n ia n ia stare j sk ó ry n a now ą. „ W Moskwie — p rz y z n a je p. V a n d e rv e ld e — „ r o ­ dzi się n o w y św iat".

P r z y c z y n ę b r a k u to w a ró w , „o- g o n k ó w " w y ja ś n ił V andervelde- m u „ pe w ien s t a r y działacz so­

w iecki". Miał on pow iedzieć:

„My nie m ożem y liczyć n a żadne p oparcie zzew nątrz. Aby stworzy ć p r z e ­ mysł, prz e b u d o w a ć nie sły chanie zaco­

f a n e rolnictwo, m u s im y zwiększać w y ­

wóz i szukać ś r odków w ew n ątrz kraju . In aczej m ówiąc, m u s im y m ocniej z a ­ cisnąć pasa. Z początk u mieliśm y d a ­ le ko większe trudności, aleś my je p r z e ­ zwyciężyli. Prz ezw ycię żym y i obecne.

Hasło „5-latkę w 4 lata" zostało p o d ­ ję te i zro z u m ia n e przez większość l u d ­ ności. Z agadnie nie zbożowe m o ż n a u- ważać za rozwiązane. B ra k n a m mięsa i tłuszczów. Nasze p rzedsię biorstw a nie p r o d u k u j ą jeszcze wszystkiego, co jest n a m nie zbę dne — jest to spraw a, do k tó r e j ro z w ią z a n ia zabraliśm y się i k t ó r ą rozw ią żem y ta k samo, j a k r o z ­ w ią zaliśm y inne".

„Co o te m w sz y śtk ie m m o żn a p ow ied z ie ć?" — p y ta V ander- velde i t a k ą d aje odpow iedź:

,,... nie je s tem zw ole nnik iem p o ­ śpiesznych wnio sk ów , ale m uszę p o ­ wiedzieć jed n o — te m bardziej, że zga­

dza się to z m o j e m coraz bardziej u t r w a l a ją c e m się p rzek o n an iem :

„Ci, którzy skłonni są niedoceniać w ysiłków , zw iązanych z przebudową Zw iązku Sowieckiego, łatw o stają w o­

bec niebezpieczeństw a błędnych poglą­

dów na sprawę m ożliw ości, jakie ma przed sobą przyszłość rew olucji so ­ w ieckiej. Rew olucja ta doświadczyła n a sobie b a rd z o wielu b ra k ó w , d o ­ świa dcza ich dziś i jeszcze doświadczy, wszystko to je d n a k jest prawem, któ­

remu podlega proces w szelkich naro­

dzin".

T e ra z już ro z u m ie m y , d la c z e ­ go „ V o r w a r ts y “ i „ R o b o tn ik i"

nie zam ieściły w ra ż e ń swego w o ­ dza z jego p o b y tu w ZSRR. — Z nien aw iśc i do Z w iąz ku So­

wieckiego, dla p o d j u d z a n i a p rz e ­ ciw n ie m u m a s p ra c u ją c y c h ,

„ Y o rw a r ts y " i „ R o b o tn ik i" w y ­

p is u ją o ZSRR. n ies ły ch a n e b r e d ­ nie i kła m stw a . A p. V anderveł- de z m u szo n y b y ł prz y zn ać , że widział w ZSRR. wiele dobrego, że tw o rz y się t a m now y św iat, ch oć w bólach porodow ych.

Czy znaczy to, że p. V ańder- velde stał się nagle zw o le n n i­

k ie m re w o lu c ji p r o le ta fja c k ie j i o b ro ń c ą ZSRR.? B yn ajm n ie j!

V a n d erv eld e jest w dalszy m c ią ­ gu zw o le n n ik ie m i o b ro ń c ą sta­

rego św iata kapitalistycznego, ale u w aża, że św iat ten pow in ien wiedzieć i ro z u m ie ć to, co się w ZSRR. dzieje i staje.

P. V a n d erv eid e u w a ża za k o ­ nieczne ostrzec b u rż u a z ję i sto ­ j ą c ą na jej u słu g a c h II. M iędzy­

n a r o d ó w k ę , żeby nie liczyły na

„ k r a c h " b u d o w n ic tw a s o cjali­

stycznego ZSRR.

W o d z o w ie P PS. o trzym ali to ostrzeżenie. Nie podali go do w iadom ości czy te ln ik ó w „ R o b o t­

n i k a " i „ N a p rz o d u " , bo przeczy ono łg a rs tw o m , ja k ie w tych sz m a ta c h w y p isu je codziennie o ZSRR. ich Czapiński.

Dla siebie w y p r o w a d z ą stąd n iez a w o d n ie ten sam wniosek, ja k i n i e d a w n o w y p ro w a d z a ła bez obsło n ek s a n a c y jn a „G azeta P o lsk a ", że trz e b a przyśpieszyć w o jn ę przeciw ZSRR.

A ja k i w n iosek w y p ro w a d z ą dla siebie ro b o c ia rz e z P P S ?

W o je w ó d z k i in s p e k to r p ra c y ro z w ią z a ł w H uc ie K rólew skiej Radę Załogową. J a k o prz yczynę tego z a rz ą d z e n ia p o d a je się to, iż n ie k tó rz y cz łonkow ie R ady p rz e k ra c z a li ja k o b y swe k o m p e ­ ten cje „ze s zk o d ą dla p a ń s tw a polskiego".

Na m iejsce ro z w ią z a n e j R ady Załogowej w K rólew skiej Hucie z a p ro w a d z o n o „radę k om isa­

ryczną".

Nie jest to zresztą p ierw s zy te ­ go ro d z a ju fakt. D o w o d e m n ie ­ d a w n e m ia n o w a n ie k o m is a rz a rz ąd o w eg o („ rad y k om isarycz -

P r a s a s a n a c y jn a ro i się od t r y u m f a l n y c h opisów zw ycięstw w y b o rc z y c h je d y n k i — zw łasz­

cza n a ziem iach, z a m ie szk ały ch w w iększości przez B ia ło ru si­

nów i U k ra iń c ó w , k tó rz y n a ­ gle — po osław ionej „ p a c y f i k a ­ cji" — zapłonęli n ie z n a n ą w dziejach m iłośc ią do sw ych

„ p a c y f i k a t o r ó w " — i, j a k jeden, głosowali na rzecz jedynki.

A oto p r a s a z 26 bm . p o d a je tak i n o w y d o w ó d tej p ło m ie n n e j

W o k o l i c a c h N o w o - S y b i r s k a w S y b e r j i Ś r o d k o w e j z a ł o ż o n o f u n d a ­ m e n t y p o d n a j w i ę k s z ą w c a ł y m Z S R R o k r ę g o w ą e l e k t r o w n i ę , o b l i ­ c z o n ą n a 56 0 t y s i ę c y k i l o w a t ó w . E- l e k t r o w n i a t a m a o b s ł u g i w a ć silnie r o z w i j a j ą c y się w o k r ę g u N o w o -S y - b i r s k i m p r z e m y s ł i o l b r z y m i e p a ń ­ s t w o w e f a b r y k i z b o ż o w e . J e j b u d o ­ w a j e s t n o w y m o g r o m n y m k r o k i e m n a p r z ó d n a d r o d z e u p r z e m y s ł o w i e ­ n i a S y b e r j i i k u l t u r a l n e j r e w o l u c j i n a n a j b a r d z i e j d o t ą d z a n i e d b a n y c h o b s z a r a c h .

n e j “, j a k to się p ię k n ie n a z y w a w ję z y k u urz ęd o w y m ) na N ihi- szu.

R obotnicy s ta n ą m u r e m w o- b ro n ie sw ych R ad Z ałogow ych, b ę d ą je n a d a l sam i w ybierali — i w odpow iedzi n a z a m a c h y f a ­ szyzm u — b ęd ą w ybierali w szę­

dzie R ad y Załogowe o zde cy d o ­ w a n ie a n ty fa sz y sto w sk ie m obli­

czu.

F a sz y z m i zd rad ziec k i socjal- faszyzm , t o r u j ą c y drogę pp. k o ­ m isarzo m , m u sz ą z p r z e d s ta w i­

cielstw m a s ro b o tn icz y ch z n i­

k n ą ć coprędzej.

miłości ludu u k r a iń s k ie g o do u- k o c h a n e j san a cji:

W Siedliskach pow. n a d w ó rn ia ń - skiego, d o k o n a n o w niedzielę w ieczór podpalenia g ospodarstw a kandydata do Sejm u z listy Nr. 1 Józefa H yjaka.

Spło nął dom i stodoła ze zbioram i, w artości 58.000 zł.

Z brodnia m a tło polity czne i po zo ­ staje w zw ią zku z żywą dzia łaln ością H y j a k a w pow iecie n a d w ó r n ia ń s k im n a polu społecznem i politycznem. P o ­ licja podję ła energiczne dochodzenia w celu w y k ry cia sprawców .

D l a p o r ó w n a n i a w y s t a r c z y w s k a ­ zać, że n a j s i l n i e j s z a e l e k t r o w n i a w c a łe j E u r o p i e , a m i a n o w i c i e , z b u ­ d o w a n a t e r a z e l e k t r o w n i a w N i e m ­ c z e c h w p o b l i ż u g r a n i c y L u k s e m ­ b u r s k i e j j e s t o b l i c z o n a n a 60 0 t y s i ę ­ c y k i l o w a t ó w . A w ię c , p u s t y n n e d o n i e d a w n a i z a n i e d b a n e p r z e z c a r a t o b s z a r y S y b i r u o t r z y m u j ą t e r a z Ża<- k ł a d y , p r z e ś c i g a j ą c e t o w s z y s t k o , có d o t e j p o r y s t w o r z y ł y k r a j e n a j s t a r ­ sz ej k u l t u r y k a p i t a l i s t y c z n e j w E- u r o p i e .

Sytuacja w Hiszpanii stata sl* groźna

W „ K u rjerze W a r s z a w s k i m " z d n ia D nia 18 b. lll. je d n a k ż e poło- 21 listopada z n a jd u j e m y obszerne k o ­

re s p o n d en cje z M adrytu i Barcelony, k tó r e w n a s t ę p u ją c y spos ób opis ują ro zw ijają cy się ta m ru ch re w olu cyjny:

„ J a k k o lw ie k 18 b. m . r u c h s t r a j k o w y w stolicy H iszp a n ji znacznie osłabł, p o licja a r e s z to ­ w a ła w Madrycie w ciągu d w óch o s ta tn ic h dni 62 przyw ódców strajkow ych. W y w o ła ło to n ie ­ s ły ch an e ponow ne w zburzenie w śród robotników , ta k , że now e r o z r u c h y s t r a j k o w e są p r z e w id y ­ wane.

Personei fabryk oraz w arszta­

tów i biur k olei żelaznych za­

chodnich w H iszpanji ogłosił strajk. P e rso n e l za k ła d ó w i b iu r k o lejo w y ch lin ji p o łu d n ia już od 16 bm . s tra jk u je .

P o lic ja w y k o n y w a b a r d z o o- stry n a d z ó r n a d d zielnicam i ro- botn icze m i i n a d p e r y f e r j a m i stolicy, ab y p rz eszk o d z ić wszel­

k im u siło w a n io m e k s tre m istó w z a tr z y m y w a n i a wozów, w io zą­

cych żyw ność i in n e n iezbędne a r ty k u ł y do M adrytu.

L iczba ogólna a re sz to w a n y c h z p o w o d u d r o b n y c h zajść w M a­

dryc ie w ynosi o statn io 150 osób, p rz y c z e m policja aresztow ała głów nie robotników , u s iłu ją cy ch zm usić t e a t r y i k i n e m a to g ra fy do z a m k n ię c ia sw oich podw oi".

„ J a k się spodziew ano, 18 b.

m. ro b o tn ic y ogłosili s t r a j k ge­

n e r a ln y 24-godzinny w B arcelo­

nie, do k tó reg o p rzyłączyli się studenci u n iw e r s y te tu , K ataloń- czycy. K ilka a u to b u s ó w i t r a m ­ w a jów , k tó re ch c ia n o u r u c h o ­ mić, uległy z b o m b a r d o w a n iu k a ­ m ie n ia m i przez s tra jk o w c ó w i stu d en tó w . J e d e n a u to b u s i tr a m w a j n a w e t p o d p alo n o . P o d cza s tych ro z ru c h ó w 2-cti po lic ja n tó w i 10 osób cyw iln y ch uległo dość cię ż k ie m u p o r a n i e ­ niu. W ciągu dni 17 b. m. i 18 b. m. s t r a j k p o w sz e c h n y ro z c ią ­ g nął się na tra m w a je , tak só w k i, au to b u sy , tudzież d zienniki, tak, że bezrobocie w B arcelonie jest ogólne. Z 200 a r e s z to w a n y c h d o ­ ra ź n ie z a tr z y m a n o 80 osób. Ca­

ły r u c h i p r a c a są p ra w ie s p a r a ­ liżowane, ale s t r a j k m a prz eb ieg s p o k o jn y . B anki, r e s ta u r a c je i k a w ia r n i e są ró w n ie ż n ie c z y n ­ ne. P o s te r u n k i policy jn e i cy w il­

ni gw ardziści k r ą ż ą w w z m o c ­ n io n y ch o d d z ia ła c h po mieście.

żenie się znacznie pogorszyło, p o n ie w a ż ulicam i p rz eciąga ły p o c h o d y s t r a jk u ją c y c h i s t u d e n ­ tów, niosąc cz erw one sz ta n d a ry i w o łając: „N iech żyje r e p u b li ­ k a!" „N iech żyje Rosja sow iec­

ka!"

P o lic ja i ż a n d a r m e r j a n a t a r ł y n a t ł u m b a r d z o ostro, p łazu ją c szablam i, a k iedy napotkały na opór, policja strzelała. Jest w ie­

lu r a n n y c h . Mimo to strajk po­

w szech ny przeprow adzono cał­

kow icie.

G u b e rn a to r w B arcelonie n a k a ­ zał z a m k n ię cie syndykatu robot­

n iczego i rzem ieślniczego, gdzie a re sz to w a n o 200 osób. Je d e n z p rz y w ó d c ó w s y n d y k a tó w , P o ­ siana, uw ięz io n y jest od 2-ch dni. Na ulicac h B arc elo n y u k a ­ zały się p a tro le k aw alerji. P o d ­ czas s ta rc ia w pobliżu p o rtu , g w a r d ja c y w iln a strzelała, z a b i­

jając 2 ro b o tn ik ó w " .

P is m a niem ieck ie z d nia 23.

XI. d onoszą z M a d ry tu o w iel­

kiej k o n c e n tr a c ji w ojsk, k tó rą p r z e p ro w a d z iły ta m władze hisz­

p a ń s k ie w ciągu o s ta tn ic h dni.

Z bytec znem c h y b a jest s tw ie r­

dzić, że ś w ia d o m y obóz prole- t a r j a c k i całego św iata śledzi z natę ż e n ie m b o h a t e r s k ą w alkę r o b o t n i k ó w h is z p a ń s k ic h p r z e ­ ciw w o jsk o w o - faszystow skiej d y k ta tu rz e .

Fabryki ho dow lane

P o d e c y d u j ą c e m z w y c i ę s t w i e n a f r o n c i e z b o ż o w y m , z b li ż a się t e r a z p r z e ł o m i n a o d c i n k a h o d o w l a n y m N a s a m y m t y l k o ( o b s z a r z e ZSRR) lo jest n ie li c z ą c U k r a i n y , B i a ł o r u s i , r e p u b l i k s a m o d z i e l n y c h ) już po­

wstało z g ó r ą 500 o l b r z y m i c h pań­

stwowych f e r m h o d o w l a n y c h , r o z ­ p o r z ą d z a j ą c y c h ł ą c z n y m o b s z a r e m 32 m i l j o n ó w h e k t a r ó w . S a m ty l k o t r u s t p a ń s t w o w y p o d n a z w ą „ S k o t o - w o d “ p o s i a d a już 300 t y s i ę c y głó w b y d ł a r o g a t e g o , i n n y t r u s t p. n.

„ O w c e w o d " p o s i a d a 2 i p ó ł m i l j o ­ n a s z t u k o w ie c , a t r u s t „ S w i n o w o d " , 150 ty s. s z t u k n i e r o g a c i z n y . W s t o ­ s u n k u d o b y d ł a p l a n z o s t a ł p r z e w y ż ­ s z o n y o 20°/0, w s t o s u n k u d o o w ie c 1 o 7°/0> a w s t o s u n k u d o tr z o d y

c h l e w n e j o 3°/0.

D O M

D om ie k a m ie n n y , dom ie graniasty pionem z a r y ty w glinę i m iał

ja k iś k r z y k m a r tw y w gardle ci za styg ł i w p u stych sieniach w ołał i wiał!

B lo k u odcięty ro w em g łęb o kim p o kra tko w a n g tysiącem ceł straszysz ja m a m i zap a d łych okien św ieci się m u ró w gipsow a biel.

\ Ciszą oniem iał graniasty k o n tu r

cielsko ka m ien n e m ilczy i śpi — coś tli się w ew n ą trz, ja k po w róz lontu coś s k r y ły ryg lem zaw arte drzw i.

M roczna otchłani, sza ry sześcianie

dlaczego echem ro zb rzm ia łeś w noc — kogoś zb u d zo n o głośnem p u k a n ie m zdarło z śpiącego w ełn ia ny koc.

P atrz! w ka ncela rji lam pa m atow a jakieś pytan ia, skrzyp ieiue piór — k to ś zano tow a ł urw ane słow a

głosów nie słych ać p rzez g ru b y m ur.

Jakieś ło sko ty, ja k ie ś chroboty kogoś w leczono schodam i, w zd łu ż i długo p o tem szeptał coś o tem n o c n y m s tra żn ik o m w ięzienn y stróż.

/ zno w u szczęk n ą spoidła ka jd a n r y tm k r o k ó w w celi będzie się tłu k ł i zn o w u chłeba razow a pajda i w oda w k u b le g o rzka , ja k ług.

D ni idą po dniu — zia rn ka w różańcu — n itk ą tygodni, m iesięcy, lat

r w a n y m łam ańcem za b rzęczy łańcuch w pląta się w k ra ty jesienny w iatr.

S zta b y p o d ręką, szta by stalowe a p o tem tafla chłodnego szkła k r a ty ro zkrw a w ią gorącą głow ę noc cię ogarnie m ro czn a i zła.

I P rzyłó ż — przech o d n iu — do ściany ucho

m oże coś zd ra d zi beton i ło m —

w b ity w noc czarną, w b ity w noc głuchą drogę zagrodzi! k a m ie n n y dom .

JU L JU S Z GROT.

Przyszła kolej na Rady Załogowe

Komisarz rządowy w Radzie Zat. Królewskiej Hut]

Płom ienna milośc

Elektryfikacja Syberji

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zm niejszone zostają Można powiedzieć, że dotychczaso wa pensje drobnych urzędników I więź społeczną W Sta nach Zjednoczo- państw ow ych od pow iednio do n y ch

Magnaci kapitału, oraz chmara polityków i ekonomistów na żołdzie kapitału we wszystkich krajach głowią się nad różnego ro­.. dzaju sposobami — uzdrowienia

ch rze ścijań sk o - socjalne; może się nawet zdarzyć, że staniemy czasem w jednym froncie z klu­.. bem

ności w ielkiego księcia Cyryla, który um yślnie przyjechał w tym eelu do Paryża. Po rewji odśpiew ano

Policja zagrodziła im drogę... Kolejarze w obliczu

Jest to rów nież bolączką szerokich rzesz chłopskich... A re sztow ano szereg

Cóż więc, trzeba się było uciec do pomocy grafologa, z którym łatwiej można się dogadać, niż z robotnikami, stojącymi murem przy swojem;.. w mig zrozumiał

kanaście już dni szlachetna o- fiarność kapitału z pewnością się skończy i wówczas rozpocznie się zdwojony atak na robotni­. ków, aby jeszcze mocniej