• Nie Znaleziono Wyników

Absurdy” frazeologiczne

W sposób szczególnie charakterystyczny istota nurtu lingwistycznego ujawnia się w licznych operacjach na poziomie leksykalnym, polegających na specyficznym traktowaniu stałych związków frazeologicznych, czyli tzw. fra-zeologizmów. One to bowiem najczęściej bywają wykorzystywane w praktyce wierszotwórczej. Wynika to z zastosowania przez poetów dziecięcego podej-ścia do języka. Małe dzieci, uczące się dopiero mówić i wstępnie rozpoznające podstawowe relacje pomiędzy desygnatami (rzeczami, zjawiskami, czynno-ściami itp.), skłonne są – jak wiadomo już ze wstępnych ustaleń – uznawać, że każdej nazwie powinna odpowiadać jedna rzecz. Śmiechem i zdziwieniem reagują na utrwalone w mowie potocznej dorosłych metafory. Nie godzą się na przenośne znaczenia wyrazów. Gdy słyszą, że zima jest surowa, pytają, czy jest też gotowana. Próbują dociekać znaczenia frazeologizmów na podstawie sumy znaczeń wyrazów składowych. Nie wiedzą bowiem, że związki te już dawno utraciły swój pierwotny sens, np. drzeć koty, rzucić okiem, czy wziąć na barana. W podobny sposób w licznych utworach ku uciesze małych od-biorców ukonkretniane są znaczenia różnych potocznych frazeologizmów. Na ich osnowie budowane są scenki bajeczek, ukazujące podwójne sensy dane-go wyrażenia, zwrotu bądź frazy. Następuje interesująca i zarazem zabawna gra znaczenia etymologicznego (pierwotnego) i realnego (współczesnego).

Domenę tego rodzaju igraszek stanowi twórczości Brzechwy. Widać to zwłaszcza w wierszu Baran:

__________________

49 E. Balcerzan, Odbiorca..., s. 72.

Przyszedł baran do barana I powiada: „Proszę pana, Nogi bolą mnie od rana, Pan mnie weźmie na barana”.

Baran tylko głową kręci:

„Nosić pana nie mam chęci, Ale znam pewnego wilka, Który nosił razy kilka”.

Trwoga padła na barany:

„Dobrze pomyśl, mój kochany, Wiesz, co było swego czasu?

Nie wywołuj wilka z lasu!”

Baran słysząc to zbaraniał, Baran dłużej się nie wzbraniał, I – choć rzecz to niesłychana – Wziął barana na barana.

Wiersz rozpoczyna się jak tradycyjna bajka zwierzęca. Jak w bajce wy-stępują w jego fabule dwa barany. Z ich dialogu nie wynika jednak żaden morał, jakby się tego można było spodziewać. Prośba zawarta w zwrotce pierwszej zostaje, wprawdzie niechętnie, ale jednak spełniona w ostatniej i to wszystko. Istota wiersza polega wszakże na grze słów, na operowaniu dwoma znaczeniami tych samych wyrazów. Jego osnowę stanowią trzy znane frazeo-logizmy: wziąć na barana, nosił wilk razy kilka i nie wywołuj wilka z lasu.

Wymienione postacie, baran i wilk, w warstwie fabularnej, zostały przedsta-wione jako realni – jeśli można tak w skrócie powiedzieć – bohaterowie baj-kowego świata. Ale nie tylko. Drugi raz bowiem w warstwie językowej ich nazwy stanowią podstawowe składniki użytych frazeologizmów. Te same wyrazy użyte są więc w dwóch znaczeniach i to – dla spotęgowania efektu komicznego – w bardzo bliskim sąsiedztwie.

Na podobnej zasadzie zbudowany jest wiersz Brzechwy Po rozum do głowy, przedstawiający w warstwie fabularnej rozmowę różnych części ludz-kiego ciała. Bywa tak, że gdy człowiek pogrąży się we śnie, członki ciała nie mogą zasnąć jednocześnie i wiodą dialog, który wkrótce przekształca się w kłótnię, ponieważ bohaterowie wiersza obrażają się z powodu szargania ich

„imion” w potocznych frazeologizmach, np.

[...] Na to łokieć odpowie: „Puszczam mimo uszu Waszą głupią uwagę. Ona mnie nie wzruszy”.

„Mimo uszu? Zuchwalec! – zawołały uszy. – Łokieć zawsze obmawia nas poza plecami”.

Tu plecy się odezwą: „Mówiąc między nami, Uszy się poufalą. Gdzie uszy, gdzie plecy?”

Na to szyja zawoła: „Już nie róbcie hecy, Nogo, przemów do pleców, zrób to, moja droga!”

„To mi jest nie na rękę” – powiedziała noga.

Ręka się zaperzyła: „Ach ty nogo bosa,

Znowu ze mną zaczynasz! Pilnuj swego nosa!” [...]

W tym dość długim wierszu wykorzystane zostały ponadto inne jeszcze związki frazeologiczne, jak: patrzeć przez palce, język świerzbi, nie być bitym w ciemię i pójść po rozum do głowy. Ostatni z wymienionych tu frazeologi-zmów pojawi się także w wierszu pt. Pytalski, gdzie został uzupełniony do-powiedzeniem utrzymanym w stylu wypowiedzi małego dziecka:

Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy I kiedy powróci – nie wiadomo.

To, co w języku metaforyczne, w świecie przedstawionym bajeczki zosta-ło ukonkretnione, urealnione. Powstała zatem absurdalna sytuacja zwracają-ca uwagę dziecka na konwencjonalność języka oraz w zabawowy, komiczny sposób rozwijająca jego zasób językowy. Uświadamianie dziecku umowności zleksykalizowanych frazeologizmów i zapoznawanie go ze znaczeniami zme-taforyzowanych sformułowań stanowi cenny walor edukacyjny. Nic więc dziwnego, że poeta nie przepuszczał żadnej okazji wykorzystania w swych utworach bogactwa polskiej frazeologii. Długo można by wymieniać liczne frazy, zwroty i wyrażenia mieniące się dowcipną dwuznacznością i zaskaku-jącymi fabułkami rozwiniętymi na ich podstawie, np. stawać okoniem (Ryby), czerwony jak rak (Rak), w gorącej wodzie kąpany (Rak), nie uszło komuś na sucho (Żaba), zjeść z kimś beczkę soli (Śledź i dorsz), wybierać się jak sójka za morze (Sójka), czy pleść androny (Androny).

W tym ostatnim przykładzie zwracają na siebie uwagę dwa zjawiska. Po pierwsze dwuznaczność słowa „pleść”, które znaczy tyle co „mówić”, zazwy-czaj niepoważnie, bez sensu, o sprawach nieistotnych, opowiadać głupoty oraz „wyrabiać coś z wikliny, łyka, sznurka”, np. wyplatać koszyki, kobiałki itp. W tym drugim sensie w wierszu Brzechwy pan Marcin plecie z łyka an-drony.

Taki andron upleciony Jest podobny do koszyka [...]

Powstaje zabawna sytuacja, zwłaszcza że autentyczny odbiorca nie wie, czym w istocie jest ten „andron”. Po drugie zatem mamy tu z kolei apel do

dziecięcej wyobraźni, nawiązanie do skłonności do wymyślania rzeczy nie-możliwych, do fantazjowania na temat wyrazu o nieznanym znaczeniu50. Do owych tajemniczych „andronów” nawiążą później (świadomie, czy nie – to już inna sprawa) Danuta Wawiłow, wymyślając dziwne stworzenia zrodzone z dziecięcej wyobraźni (Rupaki), oraz Joanna Papuzińska ze swoim Pimsem, którego nie ma.