• Nie Znaleziono Wyników

Byl dia mnie niedoscignionym wzorem cnot, zalet, prawego zycia

Urodzilam si? w 1981 roku, kiedy pontyfikat Ojca Swi?tego Jana Pawla II juz trwal. Nie znalam innego papieza i nie zdawalam sobie sprawy z tego, jak wielkim autorytetem moze byc ta osoba.

Jana Pawla II zawsze podziwialam. Byl dia mnie niedoscignionym wzorem cnot, zalet, prawego zycia. Jednak w moim nastoletnim zyciu nie zajmowal centralnego miejsca. Zyl w odleglym Rzymie. Czasem obejrzalo si? jak^s' kr6tk^ relacj? o kolejnej pielgrzymce tego „czlo- wieka Ko^cioia”. Natomiast na pewno nie interesowalam si? Jego na- ukq - tym, co do nas mowil, co chcial przekazac. Sytuacja zmienila si?, kiedy zacz?lam studia na Papieskim Wydziale Teologicznym. Pierwsze zetkni?cie z naukq Jana Pawla II - Jego encyklikami, adhor- tacjami, listami, przemowieniami. Bylo to pi?c lat temu, kiedy choro- ba i cierpienie byly juz widoczne w zyciu papieza. Mimo to wydawalo mi si?, ze papiez b?dzie zawsze, ze nie odejdzie, nie zostawi nas. Taka dzieci?ca naiwnosc, ze mozna zyc wiecznie.

Czego si? nauczylam od Jana Pawla II? M ysi?, ze jak wi?k- szo^c z nas doceniac zacz?lam Go dopiero po Jego s'mierci. W tedy zacz?ly do m nie docierac Jego nauki. Papiez na pewno nauczyl

mnie, jak godnie zyc i umierac, jak znosid cierpienie, jak si? mod- lid. Krotko m6wiqc - jak zyc! Zyc po chrzescijarisku. Wielkq lek- cjq dia mnie byly na pevvno ostatnie dni i godziny zycia Jana Pa­ wla II. W liscie do osob w podeszlym wieku napisal: „Gl?bokim pokojem napelnia mnie mySl o chwili, w kt6rej B6g w ezw ie mnie do siebie - z zycia do zycia!”. I tak tez si? stalo. Papiez godnie znosil cierpienie, ktore z roku na rok coraz wyrazniej rysowalo si? na Jego twarzy. Serce s'ciska!o, kiedy patrzylo si? na t? przygar- bionq postae, ci?zko wzdychajqcq. A On si? nie poddawal. Wyst?- powal publicznie i przyzwyczajal nas do sw ego przesiqkni?tego chorobq zycia. Chcial „do konca wypelnid misj?, kt6rq zlecil Mu Zmartwychwstaly”. O cierpieniu zas mawial. ze „jest w Swiecie po to, azeby wyzwalalo miloSc”. Godzina Jego umierania polqczyla wszystkich. Czas Jego odejs'cia w yzw olil w nas to, co najlepsze: wielkq duchowosc, poczucie wspolnoty i solidarnoSci, mn6stwo dobra. MySl?, ze to dia m ojego pokolenia niezapomniana lekcja duchowego uniesienia i wiary, ze ludzie mogq byc lepsi.

Coz bylo niesamowitego w Janie Pawle II? Jego ch?c przebywa- nia z mlodymi. Otaczal si? nimi, przemawial do nich. To do nich, w tym i do mnie, kierowal slowa: „Wy jeste&ie nadziejq KoSciola! Wy jesteScie mojq nadziejq!”. „Musicie od siebie wymagac, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. „B?dziecie glosili Chrystusa no- wemu tysiqcleciu. (...) Je.<li b?dziecie tym, czym macie byd, zapali- cie caly s'wiat”. Takiego Jana Pawla II pami?tam ja i moje pokolenie - widzcjcego w nas nadziej? i od nas wymagajqcego. Powtarzajqcego nam: „Przestari si? l?kac! Zaufaj Bogu, ktory bogaty jest w milosier- dzie. Jest z Tobq Chrystus, niezawodny Dawca nadziei”. Przypomi- najqcego: „Czlowieka nie mozna do konca zrozumiec bez Chrystusa. A raczej: czlowiek nie moze siebie sam do konca zrozumiec bez Chry­ stusa. Nie moze zrozumiec, ani kim jest, ani jaka jest jego wlaSciwa godnosc, ani jakie jest jego powolanie i ostateczne przeznaczenie”. Wszak „czlowieka trzeba mierzyd miarq serca. Sercem!”.

Jan Pawel II nauczyl mnie, jak prawdziwie kochac Boga, jak si? do Niego modlic. Na wielu zdj?ciach czy migawkach telewizyjnych ukazywano zadumanego, rozmyslajqcego Ojca Swi?tego. Pogrqzo- nego w gorqcej modlitwie, w ktorej powierzal Bogu losy wszystkich ludzi, calego Swiata. W Jego modlitwie wyrazala si? troska o nas

wszystkich. Sam prosil: „Nie ustawajcie w modlitwie (za mnie), za zycia mojego i po smierci”. Modlitwa jest wyrazem relacji czlowie­ ka z Bogiem. Widad relacja Jana Pawla II z Bogiem byla wyjqtkowa i silna, skoro tak czpsto oddawal si? tej „rozmowie”. Pokazal nam, ze modlic si? mozna w kazdym miejscu i w kazdym czasie. Wsz?dzie, gdzie przebywal, dawal liczne dowody szacunku i wspolczucia dia cicrpiqcych, biednych, tych o ktorych si? cz?sto zapomina. Ukazal w ten sposob, ze godnos'c osoby ludzkiej jest niezaprzeczalna, ze nie mozna jej podeptac, zniewazac. Podkreslal to od poczqtku swego pon- tyfikatu, zwlaszcza w encyklice Redemptor hominis.

Papiez zostaw il nam na zawsze dwa drogowskazy: m ilosc i mi- losierdzie. W Lagiew nikach zawierzyl swiat Bozemu M ilosierdziu. W olal: „Trzeba przekazyw ac s'wiatu ogieri m ilosierdzia. W M ilo­ sierdziu Boga swiat znajdzie pokoj, a czlow iek szcz?scie. Bqdzcie sw iadkam i m ilosierdzia!” . I dodawal: „Chrystus nas kocha i kocha nas zawsze! Kocha nas naw et wtedy, kiedy Go zawodzim y, kiedy nie spelniam y Jego oczekiw an. Nigdy nie zamyka przed nami ra- m ion sw ojego m ilosierdzia”. A „Nie ma przyszlosci narodu i czlo ­ wieka bez m ilosci, ktora przebacza, choc nie zapom ina” . Te slowa potw ierdzil, kiedy przebaczyl czlowiekowi, ktory Go zranil w za- machu. Nie wiem, czy m nie stac byloby na taki gest. Jan Paw el II ukazal nam w iele gestow zrozum ienia, przebaczenia. W ten sposob zyskiw al sobie sym pati? i m ilosc wielu ludzi, rowniez tych, ktorzy na poczqtku nie darzyli Go szacunkiem , nie chcieli sluchac jego nauk, zyc nimi.

W tym czlowieku, choc z biegiem czasu schorowanym i coraz mniej ruchliwym , byla niesam owita energia. Wciqz pielgrzymowal, rozwiqzywal trudne problem y Kosciola, przyjmowal na audiencjach tysiqce goSci. Caly swiat byl na Jego glowie. A wszyscy zadawa-li sobie pytanie - czy On w koncu odpocznie? I kiedy bardzo nie chce mi si? czegos zrobic, przywoluj? sobie t? niespozytq energi? Jana Paw la II i zaczynam rozumiec, ze moj problem jest „malutki”, w porownaniu z tymi, ktore rozwiqzywal Ojciec Swi?ty. Wszyscy powinnism y si? od Niego uczyc, jak gospodarowac czasem, jak go nie marnowac.

Zyjemy w specyficznych czasach. Wokol pelno wojen, zbrodni, zamachow. Godnosc czlowieka jest deptana. Ludzie cierpiq

niespra-wiedliwosci. Jan Pawel II nie milczal. Sam cierpial r6wnie mocno. Pot?pial wojny. Apelowal o wolnosc narod6w i kazdego czlowieka. Zwalczal terroryzm. Zwracal uwag? niesprawiedliwie rzqdzqcym. A przede wszystkim uczyl milosci, przebaczenia, pojednania. Byl wielkim czlowiekiem, wielkim papiezem, wielkim Polakiem. Jestem dum na, ze byl moim rodakiem. I mam nadziej?, choc to trudne, ze kiedys b?d? potrafila, ze dorosn? do tego, by choc w malej cz?sci moje zachowanie bylo podobne do Jego. A w codziennym zyciu niech to- warzyszq mi Jego slowa: „Nie l?kaj si?!” ; „M usisz od siebie wyma- gac, nawet gdyby inni od ciebie nie wym agali”; ..Czlowieka trzeba mierzyc miarq serca. Sercem!”.

Agat a M yszoglqd

Wzywal, by

i i c

pod prqd

Powiązane dokumenty