• Nie Znaleziono Wyników

bysmy byli ludzmi jutra

D ia m n ie sta l siq o jcem i w ych o w a w cq

Najukochcinszy Ojcze Swipty!

Min?ly prawie dwa miesiqce od Twojej smierci, a ja nadal czekam na Twoje slowa nadziei i wiary, na te chwile pelne czulosci i milosci. W tym roku skoncz? 28 lat i wlasciwie mozna powiedziec, ze cale moje zycie to Twoj pontyfikat. Dzi?kuj? Bogu za blogoslawiony czas Twego Ojcostwa. Mialam niecaly rok, kiedy 16 pazdziernika 1978 r. s'wiat uslyszal radosne: „Annuntio vobis gaudium magnum; habemus Papam: Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Carlum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla”. Nowym papiezem zostal Polak, „czlowiek z dalekiego kraju”.

Podczas wspanialej ceremonii inaugurujqcej Twoj pontyfikat, zwrociles' si? do nas, wiemych, slowami: „Nie l?kajcie si?. Otworz- cie, otworzcie na osciez drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej wladzy, otworzcie granice paristw, systemow ekonomicznych, systemow po- litycznych, kierunkow cywilizacyjnych”. Nie rozumialam tych slow. Odkrylam je dopiero po Twoim odejs'ciu. Myslami powracam do roku, w ktorym jako Glowa Kosciola powiedziales' do ukochanej mlodziezy: „Wy jestescie nadziejq swiata, nadziejq Kosciola”. Od tej chwili stales' si? dia mlodych uosobieniem nadziei, przyjacielem, drogowskazem i autorytetem. Dia mnie stales si? Ojcem i wychowawcq.

O bok C iebie byl row niez inny przyjaciel i wychowawca: s'w. Jan Bosko. W ychowuj? si? bowiem w parafii salezjanskiej. To w ielkie blogoslaw ienstw o dia mnie. Drogi Ojcze, ukochales m lo­ dych z calego serca, podobnie jak ksiqdz Bosko, ktory mawial „w ystarczy, ze jestescie m lodzi, abym was kochal” . Ty rowniez zetknqles si? z duchowos'ciq salezjariskq w czasie swojego pobytu w Krakowie. U cz?szczales do seminarium salezjanskiego, by tam przed obrazem M aryi W spom ozycielki W iernych moc powierzac swoje troski i zanosic gl?bokie modlitwy. Ksi?za salezjanie mo- wili o T obie „szerszen”, bo szeptem m odliles si? do Tej, ktorej si? pow ierzyles „Totus Tuus” . W setnq rocznic? smierci s'w. Jana Bo­ sko, w liscie do przelozonego generalnego Tow arzystw a Salezjari- skiego Egido Vigano, napisales: „Kosciol bardzo m iluje mlodziez, zawsze, a zw laszcza w obecnym okresie, poprzedzajqcym bliski juz Rok 2000, czuj? si? wezwany przez swego Pana do tego, by

patrzec na niq ze szczegolnq m ilosciq i nadziejq, uznajqc w ychow a­ nie jej za jedno ze swych glow nych zadari duszpasterskich” . Sobor W atykariski II stw ierdzil jasno, ze „dzis rodzaj ludzki przezyw a nowy okres swojej historii” i uznal, ze podejm uje si? „odpow ied- nie w ysilki celem w i?kszego doskonalenia pracy w ychow aw czej” . W o kresie gl?bokich przem ian kulturow ych K osciol z troskq do- strzega naglqcq potrzeb? przezw yci?zania dram atu gl?bokiego roz- dzw i?ku m i?dzy Ew angeliq a kulturq, ktory pom niejsza znaczenie zbaw czego or?dzia Chrystusa i spycha je na m argines” .

W przem ow ieniu wygloszonym w UNESCO stw ierdziles, iz „nie ulega wqtpliwoSci, ze pierwszym i podstaw ow ym faktem kultural- nym jest sam czlow iek duchow o dojrzaly, czyli czlow iek w pelni w ychow any, zdolny wychowywac sam ego siebie i drugich” . Przy- pom niales r6wniez, ze „pierwszym i zasadniczym zadaniem kultury w ogole i kazdej zarazem kultury jest wychow yw anie. W wycho- waniu chodzi wlasnie o to, azeby czlow iek staw al si? coraz bardziej czlow iekiem , o to, azeby bardziej «byl», a nie tylko wi?cej «mial», aby wi?c poprzez wszystko, co «ma», co «posiada», um ial bardziej i pelniej byd czlow iekiem ” .

Aby czlow iek jednak m6gl zrozum ied siebie, by m6gl byc lepszym czlow iekiem , musi zyd C hrystusem i Jego Ew angeliq. „C zlow ieka bow iem nie m ozna zrozum ied bez C hrystusa, a raczej czlow iek nie m oze siebie sam zrozum ied bez C hrystusa. N ie m oze zrozum iec ani kim jest, ani jak a je st je g o w la^ciw a godno^c, ani jak ie jest jeg o pow olanie i ostateczne przeznaczenie. N ie m oze tego w szystkiego zrozum ied bez C hrystusa. I dlatego C hrystusa nie m ozna wylqczad z dziejdw czlow ieka w jakim ko lw iek m iejscu na ziem i” . Praw d? t? odkryw am kazdego dnia, podczas codziennej E ucharystii. JeSli czlow iek nie odbuduje sw ojego dialogu z Bo- giem , to jak ze b?dzie um ial podejm ow ad dialog z drugim czlow ie­ kiem . C zlow iek musi stanqc w praw dzie, kt6ra go wyzw ala. Je- ste^my niczym bez C hrystusa, Jego m?ki i K rzyza. Z C hrystusem m ozna pokonad sam ego siebie, sw oje obaw y i l?ki, m ozna kochac m im o w szystko, m ozna cierpied, znosid krzyw dy i upokorzenia. Z C hrystusem , w C hrystusie i przez C hrystusa kazdy z nas uczy si? przebaczac, budow ac jedno£c zarow no w rodzinie, ja k i w innych w spolnotach (szkole, pracy itp.).

W Krakowie, w 1979 r., powiedziales, ze: „musimy byc m oe­ ni mocq, ktorq daje wiara, musimy byc moeni mocq nadziei, ktora przynosi pelnq radosc zycia i nie dozwala zasmucac Ducha Swi?te- go; musimy byc moeni mocq tej wiary, nadziei i milosci swiadomej, dojrzalej, odpowiedzialnej, ktora pomaga nam podejmowac ow wiel­ ki dialog z czlowiekiem i swiatem na naszym etapie dziejow. Dialog z czlowiekiem i swiatem zakorzeniony w dialogu z Bogiem samym, z Ojcem, przez Syna w Duchu Swi?tym”. Dialog z Bogiem mozna odbudowac poprzez modlitw? i uczestnictwo w Eucharystii, wielkiej ofierze Milosci Jezusa Chrystusa.

Musimy byc s'wiadomi pelnego i dojrzalego „sprawowania” Eu­ charystii. gdyz „tak, jak Kos'ciol «sprawia Eucharysti?», tak «Eucha- rystia buduje Kos'ciol». (...) Kosciol jednakze nie urzeczywistnia si? przez sam fakt zespolenia ludzi, przez przezycie braterstwa, do kto- rego daje sposobnosc uczta eucharystyczna. Kosciol urzeczywistnia si? wowczas, gdy w swym braterskim zespoleniu i wspolnocie spra- wujemy i celebrujemy Chrystusowq Ofiar? Krzyza, gdy smierc Pari- skq opowiadamy, az przyjdzie, a z kolei gl?boko przej?ci tajemnicq naszego Odkupienia, przyst?pujemy spoleeznie do Stolu Panskiego, aby karmic si? w sposob sakramentalny owocami Najswi?tszej Ofla- ry przeblagalnej: Chrystusa wi?c - samego Chrystusa przyjmujemy w Komunii Eucharystycznej, a jednosc nasza z Nim, ktora jest darem i laskq kazdego, sprawia, ze stajemy si? rowniez w Nim jednosciq Cia- la Kosciola”. Jesli wi?c swiadomie, z pokorq i gl?bokq wiarq przyj­ mujemy Cialo Naszego Pana Jezusa Chrystusa stajemy si? do Niego podobni. Dzi?ki Jego lasce jestes'my w stanie prowadzic wlasciwy dialog z drugim czlowiekiem, kt6ry jest pozbawiony lalszu, nieczy- stych inteneji, ktory jest pelen milosci i sluzby!

Najpierw jednak Jezus Chrystus pozwala nam zrozumiec samych siebie. On, jak Dobry Pasterz, prowadzi nas do „zwyci?stwa nad grze- chem, nad samym czlowiekiem, ktory tkwi gl?boko w kazdym z nas”. Zwyci?stwo takie oznacza zycie w prawdzie, prawosc sumienia, mi- losc blizniego, zdolnosc przebaczania, rozwoj duchowy. Kazdy z nas boryka si? ze swoimi slabosciami, ograniezeniami, z codziennosciq, z przyjmowaniem woli Bozej, jednak moc i sila Eucharystii uzdalnia nas „do obrony wlasnego «Westerplatte», jakiegos wymiaru zadan, ktory trzeba podjqc i wypelnic, jakiejs slusznej sprawy, sprawy, o

kto-rq nie mozna nie walczyc. Jakiegos' obowiqzku, powinnos'ci, od kt6rej nie mozna si? uchylid, nie mozna zdezerterowac”. Nie jest to fatwe i kosztuje bardzo wiele wysilku, ale to, co wymaga wielkiego zaanga- zowania fizycznego i psychicznego jest najbardziej wartosciowe i to cenimy najbardziej. „Musimy sobie stawiac wymagania, chocby inni tego od nas nie wymagali”.

Przepelnieni Bozq mocq obecn^ w Eucharystii i nakarmieni Po- karmem z Nieba idziemy w Swiat. Codziennie toczymy boje o prawd?, 0 to, by byc czlowiekiem sumienia, by wypracowy wac w sobie dobro 1 dzielic si? nim z bliinimi poprzez poszanowanie ich praw i godno- Sci. Przezwyci?zamy zlo. Drogi Ojcze Swi?ty, postawileS przed nami niemale zadania „polozenia zdecydowanej zapory demoralizacji”. O, jak trudne to zadanie w Swiecie, w kt6rym propaguje si? konsump- cjonizm, pomografi?, oszustwo, klamstwo, cywilizacj? Smierci. DziS proponuje si? nam mlodym Jatw e” zycie bez odpowiedzialnoSci. Tak modne jest obecnie haslo „R6bta, co chceta!”. Jednak podejmujemy wyzwanie! Nie zawiedziemy Ci?, damy z siebie wszystko, by stande na wysokoSci zadania!

Ukochany Janie Pawle II, podezas Twojej ..ziemskiej pielgrzym- ki” wyplyn?lo z Twych ust, encyklik, adhortaeji, list6w oraz innych dokumentow, wiele prawd i mySli, przez kt6re przeplatala si? jedna g!6wna, mianowicie, ze wszystko, co czynimy, powinniSmy czynid na wi?kszq chwal? Boga i zyd z Nim w nieustannej Komunii.

NauczyleS mnie Ojcze, jak zyc i kochad WlaleS w moje serce ra- doSd, nadziej? i wiar? w drugiego czlowieka. Czlowiek zostal stwo- rzony na obraz Boga i Jego podobienstwo, stqd wierz?, ze w kazdym z nas mieszka Dobro. B6g zaplac za wszystko! Za trud, ofiar? i Swia- dectwo! W szyscy zawierajq w sobie potencjal dobra, trzeba tylko umied je wydobyd na zewnqtrz. Ty potrafiles to czynid

Wazne miejsce w moim zyciu zaj?la Eucharystia i kult NajSwi?t- szego Sakramentu. Kazdq nadarzajqcq si? okazj? wykorzystuj? do od- dawania czci Panu Jezusowi. Przy tej okazji chcialabym powiedzied Ci, Ukochany Ojcze, ze chc?, z dnia na dzieri, byd lepszym czlow ie­ kiem, czlowiekiem sumienia. Pragn? ezerpae ze Zdroju Zbawienia, by m6c sluzyc drugim, rozumied ich i nie oskarzac. Z wiarq prosz? Pana o lask? otwierania si? na blizniego. Kochac go calym sercem, bez wzgl?du na wszystko, to moje zadanie. Droga nie jest prosta

i latwa. Cz?sto si? zniech?cam, szczegolnie w sytuacjach, gdy slysz? od ludzi, ze nie warto wierzyc w innych, ze czlowiek zawsze zawodzi, bo kieruje si? swoimi prywatnymi interesami. Zgadzam si? z opiniq o zawodnos'ci ludzkiej, ale kazdy z nas upada i trzeba wierzyc, ze po upadku czlowieka, ktory szuka pomocy u Najwyzszego, moze byc juz tylko lepiej.

M oze jestem naiwna, ale kiedy patrz? na retransmisj? Twoich pielgrzym ek znow zaczynam ufac w dobro, w to, ze im czlowiek bardziej ukocha Boga, to bardziej ukocha swoich braci. B?dzie umial im przebaczac i b?dzie na nowo podejmowal z nimi dialog milosci. Chcialabym, aby wszyscy byli przyjaciolmi Jezusa, bo wte- dy mielibysmy wielu przyjaciol. Nie kazdy jednak otwiera si? na miloSd i slowa Zbawiciela, ktory „tak umilowal Swiat i ludzi, ze od- dal Swoje zycie za przyjaciol swoich”. Wierz?, mam nadziej? i czu- wam niestrudzenie przy Najswi?tszym Sercu Jezusa. M odi? si? o to, by Dobry Bog prowadzi! mnie zawsze Swojq Drogq i nie opuszczal mnie w zadnej chwili mojego zycia, co wi?cej, prosz? Go o milosier- dzie w godzinie Smierci.

Na zakoriczenie pragn? zapewnic Ci?, Umilowany Ojcze, o mod- litwie w intencji dostqpienia przez Ciebie laski jak najrychlejszego oglqdania Boga twarzq w twarz oraz o godne wykorzystywanie pozo- stawionego nam przez Ciebie „dziedzictwa duchowego”.

Marta Budzeri

PS. Moj przyjaciel Krzysztof Szymkow napisal po Twojej smierci kilka wierszy. Jeden, w sposob szczegolny, zapadl mi gl?boko w ser- ce, dlatego za zgodq Krzysztofa chcialabym zlozyc go na Twe czci- godne r?ce jako wyraz podzi?kowania za Twq „ziemskq poslug?” .

„Pozostaly...”

Pozostaly mysli, slowa

I wezwanie, by milosc nie gasla. Lecz prozna ludzka mowa,

Jesliby Twa nauka z Tobq odeszla. Czasami wolamy z serca gl?bi: Skqd tyle zla i cierpienia?

A ty uczysz: Kto Majestat Bozy wielbi, Dia tego nie ma b61u nie do zniesienia. Jestes na zawsze ze swym ludem, Pami?c o Tobie nie przeminie, Bo byles dia nas cudem. Zyjesz i nigdy nie zginiesz!

Wypraszaj przed Tronem Boga MiloSciwego Lask? dia wiernych slug,

Bo nie bylo wsrod nas bardziej Swi?tego, O Wielki Janie Pawle, jakze splacimy ten dlug?

Powiązane dokumenty