• Nie Znaleziono Wyników

Przypomnial iwiatu podstawowe wartoici Papiez Jan Pawel II mial niesamowit^ wizj? czlowieka i o nim nie-

ustannie m6wil. Chcialoby si? powiedziec, ze aby byd czlowiekiem, to nic, co ludzkie nie powinno mu byc obce. Poniewaz nie wszyscy ludzie wiedzQ, jaki jest czlowiek, na czym opiera si? jego godnos'd, jakie jest jego powolanie i ostateczne przeznaczenie, papiez przez caly sw6j pontyfikat ciqgle w swoim nauczaniu staral si? przyblizyd czlo- wiekowi jego czlowieczenstwo. Dia mnie b?dzie on tym, kto mowil o czlowieku, ktorego nie mozna zrozumied bez Czlowieka. Ktory glo- sil prawd? o czlowieku b?dqcym warto.<ci^ przez sam fakt tego, ze jest, ze zostal powolany do zycia i ze to zycie jest darem - danym i za- danym, kt6rego nie mozna pozbawic siebie ani drugiego. Jan Pawel II sta! si? wychowawcq, kt6ry przypominal iwiatu zatracaj^cemu swojq

tozsamosc podstawowe wartosci i podstawowq prawd? o czlowieku, ktorego Chrystus pragnie zbawic.

Podczas jednej ze swoich wizyt w Polsce, poruszyl pewien prob- lem, dotykaj^cy mlodych bardzo szczegolnie. Mowil on wtedy do lu­ dzi zgromadzonych w Warszawie przy kosciele s'w. Anny, 3 czerwca 1979 r.: „Przez studia uniwersyteckie otwiera si? przed wami wspa- nialy swiat ludzkiej wiedzy w tylu roznych dziedzinach. W parze z tq wiedz4 o s'wiecie rozwija si? zapewne i wasza samowiedza. Pytanie 0 to, kim jestem - stawiacie sobie zapewne juz od dawna. Jest to pyta­ nie poniekqd najciekawsze. Pytanie podstawowe. Jakq miarq mierzyc czlowieka? Czy mierzyc go miar^ sil fizycznych, ktorymi dysponu- je? Czy mierzyc go miarq zmyslow, ktore umozliwiajq mu kontakt z zewn?trznym Swiatem? Czy mierzyc go miar^ inteligencji, ktora sprawdza si? poprzez wielorakie testy czy egzaminy? Odpowiedz dnia dzisiejszego, odpowiedz liturgii Zielonych Swiqt, wskazuje dwie mia- ry: czlowieka trzeba mierzyc miarsj «serca», sercem! Serce w j?zyku biblijnym oznacza ludzkie, duchowe wn?trze”.

Z kolei 14 czerwca 1987 r. na lotnisku W arszawa-Ok?cie my£l t? rozwin^l: „Czlowiek bowiem musi miec t? podstawowq pewnosc, ze jest m ilowany, ze jest afirmowany w calej prawdzie swego czlo- wieczeristwa. W tedy tylko gotow jest przyjmowac wymagania. Go- tow tez jest od siebie wymagac. Zdolny jest nawet do wielkich ofiar 1 wyrzeczen, jak to wielokrotnie wykazywaly dzieje”. Papiez przy spotkaniach z m lodym i wzywal ich wielokrotnie do podj?cia trudu pracy nad sob^, nad swoim charakterem. Stawial wymagania wca- le nielatwe, zapraszaj^c do wiernosci prawu Bozemu i ludzkiemu, ale zawsze mowil z m ilosci^ i troskq. Na slowa jego miodzi rea- gowali z entuzjazmem. Bo papiez nie oszukiwal, Byl prawdziwym swiadkiem o Bogu, ktory jest Drog^ i Prawdq, i Zyciem. On z wielkq cierpliw osci^ i wytrwalosciq glosil Jezusa Chrystusa, ktory przyno- si wyzwolenie i zbawienie. Jego spotkania z mlodymi to przyklad autentycznej katechizacji. Jego obecnosc wsrod nich budzila entu- zjazm, wyzwalala zainteresowanie wartos'ciami moralnymi, religij- nymi, nadprzyrodzonymi.

Papiez Jan Pawel II podkreslal, ze „w dzisiejszym swiecie jeste- smy swiadkami bolesnych zjawisk lamania sumieri ludzkich, zwlasz- cza sumieri mlodziezy, poprzez wypaczanie hierarchii wartosci”.

Jednakze w czlowieku jest od wiekow wpisana niesamowita gl?bia. I pomimo, iz „czlowiek wspolczesnej cywilizacji zagrozony jest cho- robg powierzchownosci, niebezpieczeristwem splycenia, to trzeba pra- cowac dia odzyskania gl?bi - tej gl?bi, ktora wlasciwa jest ludzkiej istocie. Tej gl?bi, ktora wyzywa jego umysl i serce, podobnie jak mo- rze wyzywa. Jest to wlasnie gl?bia prawdy i wolnoSci, spraw iedliw o­ sci i milosci. Gl?bia pokoju” (Gdynia, skwer KoSciuszki, 11 czerwca

1987 r.). Trzeba odkryc, ze t? gl?bi? mamy od samego Boga, na wz6r i obraz ktorego zostalis'my stworzeni. Czlowiek musi odkryc, kim jest i ze jest wspanialym dzielem Boga, uczynionym na Jego podobieri- stwo, albowiem zdeformowana lub niepelna wizja czlowieka sprawia, iz to, co mialo sluzyc dia jego dobrodziejstwa cz?sto przemienia si? w zagrozenie dia niego samego. Czlowiek staje si? przedmiotem uzy- cia lub wr?cz „surowcem”, na kt6rym wykonuje si? roznego rodzaju eksperymenty (Krakow, 8 czerwca 1997 r.). Zatraca si? w ten sposob prawd? o godnosci ludzkiej, o tym, ze czlowiek powinien byc pod- miotem wszelkich dzialari, a nie przedmiotem, ktory sprowadza si? do roli materialu do^wiadczalnego.

N a W esterplatte w Gdarisku 12 czerw ca 1987 r. papiez przypo- m inal, ze nasze pow olania i zaw ody sq r6zne, ale m usim y dobrze rozw azyc, w jak im stosunku - na kazdej z tych drog - pozostaje „bardziej byc” do „wi?cej m iec” . Ale nigdy sam o „w i?cej m ied” nie m oze zw yci?zyc. Bo w tedy czlow iek m oze przegrac rzecz naj- cenniejszq: sw oje czlow ieczenstw o, sw oje sum ienie, swoj^ god- no£c. To w szystko, co stanow i perspektyw ? „zycia w iecznego” . Na tym polega milo^d, ktora pragnie „wi?cej byd” niz „w i?cej m iec” . C zlow iek m oze zblizyd si? do w ieczno^ci tylko przez miloSd. T eraz trw aj^ te trzy w iara, nadzieja i miloSd, ale miloSd je s t z nich naj- w i?ksza. W ody w ielkie nie zdolajq ugasid m ilosci, nie zatopiq jej rzeki. C zlow iek moze przetrw ac przez m ilosc. A ona realizuje si? w konkretnych czynach wobec bliznich. Nie m ozna pow iedziec, ze m iluje si? Boga, skoro sw ego brata si? nienaw idzi (por. J 4, 20). Kazde zycie - malzeriskie, rodzinne, spoleczne, patriotyczne, a takze kaplariskie, zakonne, m isyjne - okresla si? i wartoSciuje przez w ew n?trzny ksztalt m ilosci. Pow iedz mi, jak a je s t Tw oja m i­ losc - a pow iem Ci, kim jestes (C z?stochow a, Apel Jasnogorski,

Papiez wzy wa kazdego czlowieka do budowania cywilizacji milo­ sci. Czlowiek nie moze bez niej zyc. Milos'c bowiem stawia na pierw- szym miejscu dobro drugiego czlowieka, przed uzyciem i wykorzy- slaniem. Milosc milosierna jest w stanie przebaczyc nie tylko siedem, ale i siedemdziesiqt siedem razy, po to, aby budowac s'wiat napelniony zgod3 i pokojem. Milos'c nie szuka swego, nie pozqda, nie cieszy si? z niesprawiedliwos'ci. Milos'c jest pot?zniejsza niz smierc. Co to zna- czy? „Nie dawaj si? zwyci?zyc zlu, ale zlo dobrem zwyci?zaj” (Rdz 12, 21). Nie ulegaj slabosciom! ,Jesli widzisz, ze brat twoj upada, po- dzwignij go, a nie pozostawiaj w zagrozeniu. Czasami trudno dzwigac drugiego czlowieka, zwlaszcza gdy, jak to si? mowi «leci nam przez r?ce», ale czyz mozna go opuscic?” (Cz?stochowa, Apel Jasnogorski, 5 czerwca 1979 r.).

Jestes'my odpowiedzialni za swoje zycie, ale takze za zycie na- szych braci. Troska o drugiego czlowieka otwiera kazdego pojedyncze- go czlowieka na wymiar wspolnotowy. Musimy tej wspolnoty uczyc si? na ziemi, bo jak pisal w jednym w swych wierszy poeta ksiqdz Jan Twardowski: „taka jest droga, kochac czlowieka, by zdqzyc do Boga”. A niebo czyz nie b?dzie wiecznym radowaniem we wspolnocie ze Swi?- tymi? Kochajmy wi?c siebie i blizniego, a nade wszystko Boga, „bo milowac mozna siebie i bliznich, i swiat, tylko milujqc Boga: milujqc nade wszystko” (Warszawa, Plac Defilad, 14 czerwca 1987 r.).

Elzbietci Morawskci

Nauczyciel, przyjaciel i wielki autorytet

Powiązane dokumenty