• Nie Znaleziono Wyników

Uczyl odpowiedzialnej milosci W ciqgu prawie 27 lat pontyfikatu Papieza Jana Pawla II, Ojciec

Swi?ty stal si? dia ludzi wszystkich kontynentow znakiem i symbolem nadziei. W sz?dzie, dok^dkolwiek dotari w swoich podrozach apostol- skich, glosil nadziej? na zwyci?stwo zycia nad smierciq, dobra nad zlem, milosci nad nienawisciq. Mowil o potrzebie budowania lepsze- go Swiata w sprawiedliwosci i pokoju, i jednoczesnie zwracal serca sluchaczy ku Bogu, ktory jest ostatecznie celem w?drowki kazdego czlowieka na ziemi. Slowa, ktore Chrystus kiedys wypowiedzial do Piotra: „Utwierdzaj braci w wierze” (por. Lk 22, 32), Papiez uczynil dewizq swojego pontyfikatu i cz?sto si? na nie powolywal. W chaosie cywilizacji wsp61czesnej, w czasach subiektywizmu i tysiqca rozno- rodnych idei i poglqdow, Jan Pawel II glosil niezmienn^ prawd? Boz^, stajqc si? sumieniem swiata i najwyzszym autorytetem moralnym.

Ludzie roznych ras i j?zykow, a takze rehgii i swiatopogl^dow szukali jego pasterskiej r?ki, by razem z nim pewnym krokiem isc ku Chrystusowi. Miejsce szczegolne w programie pontyfikatu Jana Pawla II zajmuje troska o zycie i rodzin?, problem czystosci, ktory pojawil si? juz wszakze w relacji pierwszych ludzi do Boga i do siebie nawzajem. A takze troska o chrzescijanskie wychowanie dzieci.

Papiez rodzin

Mysi?, ze warto tu zaczqc od problemu czystosci - a konkretnie czystosci, kt6ra ma mlodych ludzi przygotowac do dojrzalego zycia w malzenstwie, czystosci w rodzinach. Zatem juz w tym momencie powolajmy si? na nauk? Ojca Swi?tego, ktory mowil: „Nie dajcie si? skusic pseudowartosciami, polprawdami, urokiem mirazy, od ktorych pozniej b?dziecie si? odwracac z rozczarowaniem, poranieni, a moze nawet ze zlamanym zyciem”. To wlasnie wspolczesnemu

czlowieko-wi, zwlaszcza zyjqcemu w dzisiejszej Europie, kt6raprzesiqkni?ta jest erotyzacjq, bardzo cz?sto „proponuje si? styl zycia, kt6ry praktycznie odbywa si? bez Boga” . Wartosci absolutnie wowczas nie istmejq. Do czego to prowadzi?

W zyciu m lodych ludzi pojaw ia si? kryzys w artosci i zagubienie m oralne, a pow aby i naciski swiata wciqgajq ich w „rozwiqz!osc i prow okujq rozne form y ucieczki”, co z kolei stanow i zagrozenie wolnoSci i zycia. Zagrozenia te budzily pelnq niepokoju trosk? Jana Paw la II i dlatego nie mogl o nich nie mowic. Przenikni?ty m ilosciq do m lodych i do rodzin, uSwiadamial je dokladnie i uw razliw ial na nie. W sz?dzie gdziekolw iek si? spotykal z zagrozeniam i poruszal ten tem at, wzyw al do godnego zycia, trzezwoSci, przeciw staw ienia si? narkom anii i rozwijajqcej si? pom ografii, do zycia w praw dzie i czystoSci.

Nauka KoSciola zw raca szczeg61nq uwag? na wn?trze czlow ie­ ka. Przed nieporzqdkiem serca przestrzega Chrystus: „Z serca bo- wiem czlow ieka pochodzq zle mySli, zab6jstw a, cudzol6stwa, czyny nierzqdne” (M t 15, 19). W ielu sposr6d m lodych ludzi „m am otrawi swoje zycie, wybierajqc nieodpowiedzialno^d i falsz, narkom ani?, alkoholizm i rozwiqzlo^d” . Tem aty te podejm uje Ojciec Swi?ty, m6wiqc o pozqdliwoSci, ktorq Sw. Pawel utozsam ia z buntem ciala wobec ducha.

Zrodlem wielu grzech6w bywa cz?sto egoizm, kt6ry jest zaspo- kojeniem wlasnych pragnien i nami?tno£ci. Dlatego, wedlug Papieza, „Ko£ciol - niezawodny interpretator praw a Bozego i znawca spraw ludzkich - nie tylko wyraza stanowczy sprzeciw wobec niekt6rych zachowan, ale przede wszystkim stara si? zaproponowad styl zycia, pelen osobowego sensu. Ko£ci61 z calym przekonaniem i rado^ciq wskazuje ideal pozytywny, w kt6rego Swietle nalezy rozumiec mo­ ralne normy post?powania” . Czlowiek „decydujqcy si? na podj?cie wspolzycia seksualnego musi uwzgl?dniac dojrzalo^c fizycznq, psy- chicznq i duchowq, musi kierowac si? wlaSciwq motywacjq, musi spelnic szereg istotnych warunkow, wSrod kt6rych najwazniejsza jest miloSc, rozum iana jako zachwyt drugim czlowiekiem i pragnienie uszcz?£liwienia go” . Przejawem egoizmu jest takze brak wypracowa- nej sprawnosci w opanowaniu, brak wyrzeczenia i ofiarno^ci, czyli poSwi?cenia siebie dia dobra kogos drugiego. A te wlaSnie wartosci

swiadczq o prawdziwej milosci i dopiero na nich mozna budowac trwalq wi?z malzeriskq.

Jan Pawel II mowil o milosci prawdziwej, dojrzalej: „Dac komus swoje serce - to skupic swoje pragnienia na tym, co Iqczy m?za i zon? - stawac si? na co dzieri darem, pami?tac raczej o potrzebach jej czy jego, a nie o wlasnych, wynikajqcych z egoizmu”. , Je st to caly pro- gram zyciowy czlowieka. Jednoczesnie zrodlo szcz?scia i wielka ofia- ra. Wymaga to mozolnego ksztaltowania wlasnego wn?trza, a przede wszystkim opanowania siebie w dziedzinie seksualnej”.

Kolejnym zagrozeniem, ktore wplywa na zycie ludzkie jest po- zqdliwos'c - erotyzm. Pozqdliwosc oznacza, ze wzajemne odniesie- nia m?zczyzny i kobiety nie sq zdolne do przyj?cia wzajemnego daru osoby. „Pozqdliwosc w og61e, a pozqdliwosc ciala w szczegolnosci - godzi w ten wlas'nie bezinteresowny dar, odbiera czlowiekowi po- niekqd t? godnoSd daru, jaki wyraza jego cialo poprzez swq kobieco^c i m?sko£c, w pewnym sensie go depersonalizuje, czyni przedmiotem dia drugiego” . Ojciec Swi?ty w Lis'cie do Rodzin napisal: „Zrodlo po- zqdania lezy wewnqtrz czlowieka, w jego sercu. Wyraza si? w sposo- bie patrzenia i mys'lenia”. „Pozqdliwosc ciala nie pochodzi od Ojca i nie moze ugasic waszego pragnienia czystej milosci”. I apeluje dalej: „Nie dajcie si? uwiklac wszystkim tym silom pozqdania, ktore drze- miq w tobie jako zarzewie grzechu. Nie daj si? opanowac czlowiekowi cielesnemu” (por. 1 Kor 3, 3).

We w spolczesnej cyw ilizacji panuje liberalizacja obyczajow seksualnych i kryzys instytucji malzeriskiej i rodzinnej, powodu- jqc, ze dom inuje tendencja nieskr?powanego niczym zaspokaja- nia w ym agad erotycznych. Zapom ina si? o tym, ze istniejq pewne obiektyw ne w artosci, ktore muszq byc realizowane niezaleznie od tego, czy spraw iajq nam przyjem nosc czy tez wymagajq wiele wy- rzeczeri, po^wi?cen, rezygnacji. Erotyzm „nie jest przyw racaniem w artosci czlow iekow i, lecz spychaniem go do tego wszystkiego, co zm yslow e, do tych w szystkich rodzajow pozqdania, do tych w szystkich ulatwieri zm yslow, w dziedzinie zycia seksualnego, w dziedzinie uzyw ania”.

Przyblizajqc ludzkie postawy malzenstwa i rodziny, Papiez stwierdzil: „Zapominajqc o slowach Jezusa: prawda was wyzwoli! (J 8, 32), probuje si? ukazad mieszkaricom naszego kontynentu zlo

moralne, dewiacj?, swoistq niewol?, jako drog? wy»wolenia. lalszu- jqc samq istot? rodziny” (Pordenone, 1 maja 1992 r.)- W srodkach spolecznego przekazu na pierwszym planie jest zwykle to, co pro- wadzi do rozkladu rodzin i do kl?ski czlowieka - m?zczyzny, ko- biety czy dziecka. Dobrem nazywa si? to, „co w rzeczywistosxi jest zlem: pochopne rozstania, zdrady malzeriskie nie tylko tolerowane, ale wr?cz pochwalane, rozwody, wolna milosc - oto zachowania, ktore ukazuje si? cz?sto jako wzorce do nas'ladowania”. Propaganda stosowania aborcji i antykoncepcji niszczy spoleczeristwo, ukazujqc w ten sposob plodnoSc jako zlo, chorob? - a nie jako dar. „Bez sza- cunku dia rodziny i jej trwalosci nie moze istniec prawdziwa wspol- nota koscielna”.

Problemem jest takze tzw. wolna m ilosc, czyli pozycie seksual- ne w luznych, nieslubnych zwiqzkach. Pierwszymi ofiarami takiej postawy sq dzieci - to one placq za odpowiedzialnosc swoich ro- dzicow, ktorzy dqzqc do swojego szcz?6cia, odmawiajq go wlasnym dzieciom. Wi?c w rezultacie wolna miloSc jest kradziezq, trwonie- niem sil, ktore nalezq i sq przeznaczone dia malzenstwa i rodziny... Im wi?cej takich kradziezy, tym slabsze i nieszcz?s'liwe sq rodzi­ ny, wi?cej jest rozwod6w, samotnych matek, wykolejonych dzieci, a takze gorszy stan spoieczenstwa. Omawiajqc trosk? Jana Pawla II o rodzin?, nie mozna nie wspomnied rowniez o tzw. malzeristwach na prob?, o kt6rych Jan Pawel II powiedzial: „Nikt nie zyje na pr6b?; malzenstwa tez nie zawiera si? na pr6b?”.

Ojciec Swi?ty z ubolewaniem stwierdza, ze „wiele malzeristw za­ wiera si? z milos'ci, a stale wzrasta liczba rozwod6w” (por. FC 6, 84). W homilii podczas Mszy iw . na lotnisku Aeroklubu we Wloclawku, powiedzial tez: „Plaga rozwod6w ma miejsce dlatego, ze ludzie zyjq zewn?trznie. Zyjq zmyslami, zyjq odruchem instynkt6w. Nie zyjq zy- ciem wewn?trznym”. WartoSd dziewictwa i abstynencji seksualnej jest lekcewazona i o^mieszana w r6znych srodowiskach, takze pub-

licystycznych.

Jan Pawel II dotyka problemu ludzkiej wolnos'ci i prawa decydo- wania o sobie. A wolnos'c pociqga za sobq takze odpowiedzialnoSd. Czlowiek ma prawa i obowigzki. Prawo osoby ludzkiej do zawarcia malzenstwa zwiqzane jest z obowiqzkiem dochowania wiernoSci. Malzeristwo umozliwia konkretnemu czlow iekow i realizacj? siebie.

Mitosc m usi pociqgac za sob^ odpowiedzialnosc za drugiego czlo­ wieka, wzajem ne zobowiqzanie si?, poszanowanie ludzkiego dosto- jeristwa w drugim czlowieku, zaakceptowanie go z cialem i duszq.

M itosc mi?dzy kobiet£} i m?zczyznq wyraza si? takze w j?zyku ciala - poprzez akt seksualny, ktorego owocem w planach Bozych ma byc nowe zycie. Z chwilq, kiedy w malzenstwie pojawi si? dzie- cko, pow staje wspolnota rodzinna, ktora zobowiqzuje rodzicow wo- bec dzieci. D ziecko potrzebuje ich milosci, aby moglo dojrzewac do pelni czlowieczeristwa. Potrzebuje tez milosci rodzicow mi?dzy sob^. Jan Pawel II napisal: „Stawszy si? rodzicami, malzonkowie otrzym uj^ od Boga dar nowej odpowiedzialnosci. Ich milosc rodzi- cielska m a si? stac dia dzieci widzialnym znakiem tej samej m ilo­ sci Boga, od ktorej bierze nazw? wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” . „Coraz cz?s'ciej niestety slyszymy o istnieniu postaw i za- chowari w ym ierzonych przeciw nowemu zyciu, ktore prowadzq naj- pierw do m oralnego nieladu antykoncepcji, a potem do odrazaj^cej zbrodni aborcji. Ta m entalnosc wroga zyciu, niezaleznie od tego, jakie intencje i jakie niepokoje j^ uksztaltowaly, jest sama w sobie nieludzka i w ynaturzona” .

Liczne trudnosci egzystencjalne powodujq, ze ludzie uciekajq si? do antykoncepcji i do aborcji, choc przeciez warunki nie zwalnia- jq nikogo z obowiqzku zachowania prawa Bozego. Antykoncepcja i aborcja s^ cz?sto w scislym zwi^zku, ale S4 to zasadniczo dwa roz- ne rodzaje zla: „Jedno jest sprzeczne z pelncj prawd^ aktu plciowego jako w lasciw ego wyrazu milosci malzenskiej, drugie niszczy zycie ludzkiej istoty; pierwsze sprzeciwia si? cnocie czystosci malzenskiej, drugie zas jest sprzeczne z cnot<| sprawiedliwosci i bezposrednio la- mie Boze przykazanie, nie zabijaj” (EV 13). Nalezy wi?c posluchac serdecznego i stanowczego wezwania Jana Pawla II: „Bracia i przy- jaciele, odrzuccie zdecydowanie, slowem i przykladem, falszywq propagand? na rzecz aborcji; odrzuccie zbrodni? zabijania niewin-nych i bezbronniewin-nych osob” (FC 32).

Ojciec Swi?ty przypomnial takze, ze wsrod innych, istotnych zagrozen formacji malzenskiej i rodzinnej, warto zwrocic uwag? na wspolczesnq cywilizacj? uzycia, manipulacj? cielesnosci^, pomogra- fi? i upadek etyki seksualnej. „Zyjemy w epoce, w ktorej cialo i duch Scj sobie radykalnie przeciwstawiane. Ten rozdzial, pomi?dzy tym,

co materialne i co duchowe, doprowadzil do tego, «e cialo ludzkie traktuje si? na zasadzie podobieristwa do innych cial w przyrodzie, jako tworzywo dia produkcji dobr konsumpcyjnych. Czlowiek prze- staje wowczas byc sobq i podmiotem, a staje si? przedmiotem” (LR 19). Dzisiejsze spoleczenstwo popiera taki rozwoj nieuporzqdkowania sfery seksualnej czlowieka. Pozycie seksualne zostalo oddzielone od zwiqzku malzeriskiego i wlasciwego rozwoju rodziny.

Rozumiejqc znaczenie ludzkiej plciowos'ci, mozna dostrzec istotne zagrozenie rodziny poprzez pomografi?. Jan Pawel II m6wil, ze pomo- grafia ,/na miejsce w6wczas, kiedy zostaje przekroczona granica wsty- du, czyli osobowej wrazliwoSci na to, co wiqze si? z cialem ludzkim, z jego nago&iq, gdy w utworze artystycznym zostaje naruszone prawo intymnoSci ciala w jego m?skoSci lub kobiecoSci”. Obraza ona ludzkie poczucie wstydu i jest zagrozeniem cnoty czystoSci. Ojciec Swi?ty pod- kreSlil tez potrzeb? rozwijania wspolpracy mi?dzy wszystkimi ludzmi dobrej woli, majqcej na celu przeciwstawienie si? pomografii i jej szkod- liwemu wplywowi na zycie jednostek, rodzin czy calych spoleczenstw. „Spojrzenie na sprawy ciala i pici jest nie tyle surowe, ile nacechowane wolq wprowadzania ladu w calq dziedzin? zycia ludzkiego. Chodzi zai nie tylko bezpoSrednio o lad serca, ale o porzqdek calego zycia spolecz- nego, u ktorego podstaw stoi zawsze malzenstwo i rodzina”.

Bezposrednimi „wychowawcami w stosunku do swoich dzieci pozostajq zawsze na pierwszym miejscu rodzice. Rodzice majq tez w tej dziedzinie pierwsze i podstawowe uprawnienia. Sq wychowaw- cami, poniewaz sq rodzicami” (LR 16). To pierwszeristwo rodzic6w do wychowania wynika tez ze szczeg61nej relacji pomi?dzy rodzica­ mi i dziecmi - relacji miloSci. „MiloSd rodzicielska od poczqtku staje si? duszq, a przez to normq, kt6ra inspiruje i nadaje kierunek calej konkretnej dzialalnoSci wychowawczej, ubogacajqc jq tak cennymi owocami miloSci, jak: czuloSc, staloSd, dobrod, usluznosc, bezinte- resownoSc i duch ofiary” (FC 36). W atmosferze takiej milos'ci wy­ chowanie seksualne przebiega prawidlowo i bez zaklbceri. Jest ona g!6wnym dynamizmem wychowania do miloSci i czystosci.

Wartosci, jakie czerpie dziecko z wzajemnej milosci rodzic6w, rozwijajq w nim wlasciwe relacje pomi?dzy m?zczyznq a kobietq w mlodoSci i w wieku dojrzalym. „Rodzina, wielkie laboratorium mi- loSci, jest pierwszq szkolq, a co wi?cej - szkolq nieustajqcq, w ktorej

wychowanie do milosci odbywa si? nie poprzez wpajanie suchych po- j?c, ale przez konkretne doswiadczenie”. Takiej czynnej milosci dzie- cko moze uczyc si? w rodzinie juz od wczesnego dziecinstwa. Jest to trening woli, pomagajijcy w wyborach dobra drugiego czlowieka: brata, siostry, rowies'nikow. Ten trening woli jest bardzo wazny row- niez w wychowaniu seksualnym, poniewaz pozwala opanowac swoje pragnienia ze wzgl?du na dobro innych.

Wychowujqc swoje dzieci do czystosci, rodzice ulatwiajq im re- alizowanie powolania, ktore jest wyrazem rozwoju milosci. „Rodzi- ce oddadzq prawdziwq przyslug? swoim dzieciom, jesli pomog^ im uczynic z wlasnego zycia dar, szanujqc decyzje, jakie w nich dojrzejq i sprzyjaj^c kazdemu powolaniu, takze zakonnemu i kaplanskiemu”. Z wychowaniem do czystos'ci Iqczy si? tez wychowanie do wstydliwo- Sci. Wstydliwos'c broni ludzkiej godnosci i autentycznej milosci.

Rodzina to takze wyj^tkowe miejsce do wychowania mlodych w duchu szacunku dia kazdego pocz?tego zycia. „W synu czy cor- ce trzeba obudzic wdzi?cznosc za plodnosc swego ciala. Wlasciwa postawa wobec ciala ma umozliwic naturalne, a nie antykoncepcyjne wspolzycie”. Jesli rodzina wypelnia te zadania, staje si? uprzywilejo- wanym miejscem w wychowaniu mlodych, „zywq szkolq czystosci”. Nie jest to zadanie latwe, bowiem takze wymaga zdolnosci pedago- gicznych oraz poszukiwari zrodla duchowej mocy „w Tym, ktory do korica ( ...) umilowal” (LR 16).

Ojciec Swi?ty, rozumiej^c rodzicow, powiedzial: „Wiem, jak wielkie trudnosci musicie pokonywac w waszej pracy wychowawczej, ale z pomocq Bozej laski potraficie - ojcowie i matki razem - uczynic wasze rodziny pierwszq szkol^ ludzkich i chrzescijariskich cnot. Trze­ ba wi?c modlid si? stale za wszystkie matki i za wszystkich ojcow, azeby byli wierni swemu powolaniu i okazywali si? godni zaufania, jakie Bog w nich poklada, powierzaj^c dzieci ich trosce” (Audiencja generalna, 29 grudnia 1993).

Nasz Papiez

W lasciwie praca ta moglaby nie miec korica, bo tyle jeszcze prze- kazal nam - ludziom mlodym - poszukujqcym, bl^dz^cym, zagubio- nym, szukajqcym odpowiedzi na nurtuj^ce nas pytania. Tyle jeszcze nauk wyglosil, tyle prawd, zasad, tyle rzeczy nam us'wiadomil, o tylu

po prostu przypomnial. I tym samym odpowiedziat Tia nasze pytania. pom ogl nam poukladac rozbiegane mysli, zaspokoil glod milosci, jaki odczuwamy cz?sto my miodzi, zagubieni.

I teraz, pelni ufnoSci, ze spogl^da na nas z okna domu Boga Ojca pragniemy ze wszystkich sil nie zawiezc Go. Pragniemy na zawsze juz czerpac sil? z Jego nauk, kroczyc przez zycie, dajqc Swiadectwo o Papiezu Pielgrzymie, bo dzi?ki Niemu my, Polacy, staliSmy si? wielcy w oczach innych narodow.

Sq nauczyciele, ktorych potrafimy dobrze wspominac przez cale lata, ktorzy nie przeszli oboj?tnie obok krzywdy ludzkiej, kt6rzy po- trafili poswi?cac nam swoj cenny czas, ktdrzy potrafili nie tylko kar- cic, ale rowniez chwalic, potrafili sluchad, gdy potrzebowalis'my si? wygadac, a takze ukazad nam dobro i zlo tego Swiata.

Nasz ukochany wychowawca Jan Pawel II na zawsze b?dzie mial szczeg61ne miejsce w geografii naszej modlitwy.

Gdy dziS Spiewamy „Bark?’\ Ojciec Swi?ty Spiewa jq razem z nami, by kazdy z nas poczul na sobie spojrzenie Pana Boga, by kaz­ dy z nas uslyszal w ustach Bozych swoje imi?, bySmy my ubodzy ludzie swojq bark? pozostawili na brzegu i razem z Panem zacz?li swoj I6w. Bo B6g potrzebuje naszych dloni i serca mlodego zapalem do pracy z Nim. BySmy nie bali si? wyplynqd na gl?bi?, bowiem caly czas jest przy nas Chrystus.

Zatem wszystko mog? w Tym, kt6ry mnie um acnia...

Malgorzata Migocka

Zalezalo mu, aby czlowiek byl bardziej czlowiekiem

Powiązane dokumenty