• Nie Znaleziono Wyników

Przekonal mlodych, ze sq przyszlosciq Kosciola

„Wiemy, ze urodzil si? w Polsce, ale dia nas jest tak samo Laty- nosem, jak Polakiem” - powiedzial kard. Ignatio Velasco, metropolita stolicy Wenezueli, Caracas. W podobnym duchu mowili o Janie Paw- le II mieszkancy Ameryki Laciriskiej i Afryki.

Karol Wojtyla byl nie tylko wikariuszem Chrystusa, glowq Kos'- ciola, nast?pcq sw. Piotra, ale przede wszystkim byl wielkim chrzesci- janinem , wychowawcq, ktory doskonale rozumial problemy obecnego swiata, i ktory chcial dopom6c w realizacji marzen wlasnie o lepszym, bardziej sprawiedliwym swiecie.

Slowa, od kt6rych rozpoczql swojq sluzb? na Stolicy Piotrowej - „Nie l?kajcie si?, otw orzcie drzwi Chrystusowi”, skierowane byly, i wciqz sq, do kazdego czlowieka, niezaleznie od wieku, m iejsca za- m ieszkania, rasy, kultury, a nawet wyznania.

Tak jak nauczyciel, aby nauczac swoich uczniow, musi z nimi przede w szystkim byc, tak tez Jan Paw el II staral si? byc wsz?- dzie tam, gdzie trzeba bylo glosic Ewangeli?. Papiez intuicyjnie odkryl, ze najw spanialsza nauka i w ychow anie moze plynqc tyl­ ko poprzez obecnos'd. W lasnie poprzez t? ch?c obecnos'ci wsrod ludzi, zrew olucjonizow al on styl papieskiego poslugiw ania, tak w iele razy opuszczajqc m ury W atykanu i stajcjc si? „pielgrzym em do s'wiata”. N iem al kazdy czlow iek na ziemi - w Europie i najdal- szym zakqtku sw iata, biedny czy bogaty, zyjqcy w wolnos'ci czy kom unistycznym rezim ie (jak na Kubie) - mogl na wlasne oczy zobaczyc nast?pc? ^w. Piotra i uslyszec z Jego ust or?dzie Dobrej Now iny. Pod roznym i szerokosciam i geograficznym i mogl zoba- czyd Go i uslyszec skierow ane do siebie slow a katolik i buddysta, intelektualista i robotnik, polityk i zwykly czlow iek ulicy. Bywal w siedzibach prezydentow i w slum sach, w palacach i leprozoriach. Arenq Jego wystqpien byly zarowno ogrom ne stadiony, jak i place wSrod afrykanskich chat. Podaw al r?k? glowom panstw i chorym na AIDS. Byl wychow aw cq uniwersalnym , gdyz zalezalo Mu, aby nauka C hrystusa dotarla do kazdego czlow ieka. Nie w ybieral sobie uczniow , ale swoj przekaz kierowal do wszystkich, dlatego tez tak

Nie byl standardowym wychowawcq, ale ze swyi» przekazem sta- ral si? isc wraz z duchem czasu. Upowszechnil nowy, nieznany dotqd Kos'ciolowi katolickiemu, chrzes'cijanstwu i calemu s'wiatu sposob kon- taktu, zwlaszcza z mlodziezq wszystkich kontynent6w. Nie l?kal si? ani spontanicznej rozmowy, zartow i przekomarzari, co przed nadejsciem tego Papieza bylo absolutnie nie do pomyslenia. I chociaz przekazujqc mlodziezy nielatwy depozyt Ewangelii, nie lagodzil jego wymogow, zyskal wsrod mlodych pokoleri nieklamany autorytet, dia wielu staj^c si? autentycznym przewodnikiem, mistrzem i wychowawcq.

Zwlaszcza dia ludzi mlodych byl On najwi?kszym ze wsp61czes- nych wychowawcow. A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, iz Jan Pawel II chcial byc wychowawcq, chcial nauczac mlodziez, nie pomi- jal nas, ale wciqz mial dia nas otwarte serce. Nie bal si? pr^dow mlo- dziezowych ani dialogu z mlodymi ludzmi, o ktorej m6wi si? obecnie, ze jest „trudnym” pokoleniem.

WlaSnie nam, ludziom zagubionym w realiach dzisiejszego swia­ ta, wyznajqcym cz?sto zludne i niewarto^ciowe idee, pelnym nie- pokoju, rozczarowari, trosk i l?k6w panujqcych w Swiecie, a oprocz tego narazonym na pokusy typowe dia naszego wieku, pozostawil Papiez dziedzictwo Kosciola. I co najwazniejsze nie bal si? tego po- zostawic. Ilez to razy, swoim slabym w ostatnich latach glosem, po- wtarzal z ufnosciq, ze to my jestes'my przyszloSciq Kosciola, ze to od nas zalezy jak ten Kosciol w przyszlos'ci b?dzie wyglqdal. W ystarczy chociazby wspomniec slowa z posynodalnej adhortacji apostolskiej: Christifidele laici, gdzie Papiez pisze w punkcie 46: „Ko£ci6l widzi m lodych wi?cej - Kosci61 w spos6b szczegolny widzi siebie samego w m lodych - w Was wszystkich...”. Bqdz tez przytoczyd tekst z Listu do mlodych calego Swiata: Parati semper, gdzie napisane jest: „Wy, Mlodzi, jestes'cie wlasnie tq mlodosciq: mlodo&iq narodow i spole- czenstw, mlodoSciq kazdej rodziny i calej ludzkoSci - rowniez mlo- dosciq Kosciola”.

Nie bylo pielgrzymki, na ktorej nie zwr6cilby si? do nas ze slowa- mi pelnymi milos'ci i serdecznoSci. Kazde jego przem6wienie nie bylo tylko teoriq, ale dotyczylo jakze praktycznych rzeczy. Jego nauki, ksiqzki, to typowe warsztaty, ktore uczyly jak zyc nie „od swi?ta”, ale w kazdy dzieri. Nie byl teoretykiem, ale to, co m6wil, to tez staral si? wprowadzac w czyn. Gdyby przyrownac pontyfikat Jana Pawla II do

zaj?c szkolnych, to nie mozna by bylo okreslic go jako wyklady, ale jako cwiczenia.

To, iz Jana Pawla II m ozna nazwac wychowawcq dzisiejsze- go pokolenia, to nie tylko wplyw Jego dobrych metod, ale row ­ niez tresci, ktorych nauczal. Jan Pawel II um ial sluchac, kiedy nie nauczal to sluchal i byla w tym wielka tajem nica jego kontaktu z ludzm i. C hyba takze gl?bokie przeslanie dia swiata, w ktorym tracim y zdolnosc sluchania siebie nawzajem w rodzinie, w pracy, w spoleczeristw ie. I to wlasnie ze sluchania s'wiata, z wnikliwej obserw acji codziennego ludzkiego zycia rodzily si? tres'ci, poprzez ktore On nas wychow ywal. Staral si? pom oc nam w poznaniu tego, co je st w nas pi?kne i obiecuj^ce. Ukierunkow yw al nasze talen- ty i zdolnosci tw orcze ku wyzszym celom , ktore fascynow aly nas i w zbudzaly nasz zapal, dobro spoleczenstwa, solidarnosc wobec w szystkich braci, szerzenie ew angelicznego idealu zycia i dziala- nie dia dobra bliznich, uczestniczenie w w ysilkach Kos'ciola przy- gotow ujqcych nastanie Iepszego s'wiata.

Tem aty Jego nauk nie byly wyszukane, dotyczyly spraw, z ktory- mi czlow iek spotyka si? na kazdym kroku, a w stosunku do ktorych trudno nam czasami obrac wlasciwy stosunek. Byly to m.in. praca i godnosc wsp61czesnego czlowieka, wartos'c milosci, rodziny, dia- log mi?dzykulturowy czy mi?dzyreligijny. Chociazby temat milosci, malzenstwa, rodziny. Zdawac by si? moglo, iz poza jakims wysoko wyidealizowanymi teoriami, On - ksiqdz, nic wi?cej nie moglby wie- dziec. Ale przeciez tak nie bylo, i kazdy moze si? o tym przekonac, czytaj^c ksiqzk?: Milosc i odpowiedzialnosc. Jej tresc nie zostala wy- dum ana zza biurka. Swoj ostateczny ksztalt zawdzi?cza konkretnym ludziom - mlodym m?zczyznom i kobietom, ktorzy zgodzili si? po- wierzyd Autorowi konkretne dos'wiadczenia, zwi^zane ze swoim na- rzeczenstwem czy zyciem malzenskim.

Jednq z wi?kszych form wychowania mojego pokolenia byly kate- chezy w ramach Swiatowych Dni Mlodziezy. Organizowane od 20 lat, byly czyms' w rodzaju „laboratorium wiary”. To w trakcie tych dni, wyznaczal On kierunek, ktorym powinien isc mlody Kosciol, ksztal- towal charakter i utwierdzal w mlodym czlowieku wiar?.

Jego sposob nauczania nie nalezal do latwych, nie proponowal nigdy prostych rozwiqzari. Kieruj^c si? Jego naukij, zmuszani cz?sto

jestesm y do podejmowania trudnych decyzji, a On dpbrze o tym wie- dzial. Sam dal nam przykiad jak zyc.

W dzisiejszym swiecie nie potrzeba nam nauczycieli, lecz swiad- kow. A kazdy wychowawca, ktoremu zalezy na dobrym wychowaniu swoich uczniow powinien byc swiadectwem tego, czego naucza.

Jan Pawel II bfdqc wychowawcq, byl rowniez swiadectwem, zy- wym przykladem swojej nauki.

Magdalena Szcz^sniak

On byl, gdy si$ urodzilam, gdy bylam dzieckiem,

Powiązane dokumenty