• Nie Znaleziono Wyników

Jego nauczanie towarzyszylo mi w najwazniejszym okresie ksztaltowania mej osobowosci

Nie nalez? do tych mlodych ludzi, ktorzy nazywajq si? Pokole- niem Jana Pawla II. Urodzilam si? troch? wczes'niej... Mys'l? jednak, iz doSwiadczylam w calej pelni wplywu nauki Papieza Jana Pawla II skierowanej do mlodego pokolenia. Kiedy w Watykanie na konkla- we wybrano pierwszego od przeszlo 400 lat papieza „nie wloskiego” - Karola Wojtyl? - „wezwanego z dalekiego kraju” - mialam 16 lat. Mog? wi?c smialo stwierdzic, ze slowa i nauczanie Papieza Apostola towarzyszyly mi prawie od zawsze, a szczegolnie w najwazniejszym okresie ksztaltowania mej osobowosci i szlifowania charakteru. Jan Pawel II byl niewqtpliwie wielkim dia mnie autorytetem i wychowaw- cq, wspomagajqcym prae? i czuwanie nad moim rozwojem Rodzicow i nauczycieli.

MySl?, ze wielu moich rowieSnikow moze tak o Nim powiedziec. Sqdz?, ze ogromne rzesze ludzi na Swiecie - starszych i mlodszych - mogq tak o Nim powiedziec. Jego slowa zapadaly w sercach ludzi na calym Swiecie. Papiez nauczal ubogich i bogatych; bialych, czar- nych i zdltych; pracujqcych i bezrobotnych; zdrowych i cierpiqcych; starych i mlodych...

Trwalym elementem pontyfikatu Jana Pawla II byly spotkania z mlodziezq calego Swiata. Pielgrzymowanie „KoSciola mlodych” przez ziemi? rozpocz?lo si? zaproszeniem Ojca Swi?tego skierowa- nym do mlodych w 1984 r. z okazji Jubileuszowego Roku Odkupienia. Rok poiniej, w Niedziel? Palmowq, w Rzymie zgromadzila si? mlo­ dziez z wszystkich kontynentow Swiata. Byl to jednoczeSnie Mi?dzy- narodowy Rok Mlodziezy, ogloszony przez ONZ. To spotkanie prze- roslo wszelkie oczekiwania. Bylo nowym wyzwaniem dia KoSciola i zapisalo si? na trwale w papieskim kalendarzu. Uradowany tym

lak-tem papiez postanowil. aby odtqd rokrocznie spotykac si? z mlodziezq w ramach Swiatowego Dnia Mlodziezy obchodzonego w Niedziel? Pal- mowq. Tych spotkari bylo juz niemaio: Rzym, Buenos Aires, Santiago de Compostela, Denver, Manila, Paryz, ponownie Rzym. Jeden z takich „zlotow” mlodych przezywalismy w 1991 r. w Cz?stochowie.

W 2002 r. w Toronto papiez w swoim przemowieniu do mlodzie­ zy mowil: „Wy jestes'cie mlodzi, a papiez juz stary i nieco zm?czony. Ale nadal w pelni utozsamia si? z waszymi nadziejami i aspiracjami. Chociaz przezylem wiele ciemnosci i srogich rezimow totalitamych, to jednak ujrzalem wystarczajqco wiele dowodow, aby byc nieza- chwianie przekonanym, ze zadna trudnosc i zaden l?k, jakiekolwiek by one byly, nie sq w stanie calkowicie stlumic nadziei, ktora rodzi si? wiecznie w sercach mlodych ludzi. Nie pozwolcie umrzec tej nadziei. Postawcie swoje zycie na niej”.

Ilez mocy jest w tych slowach! Mocy, wynikajqcej z bagazu tra- gicznych i smutnych dos'wiadczeri papieza Polaka. W sposob natural- ny rodzi si? pytanie: skoro On ma w sobie tyle hartu ducha, tyle sily, nadziei - to jakze my mamy nie wykrzesac jej z siebie? Jakze mogq nie kierowad si? niq mlodzi calego Swiata?

Pielgrzymujqc do Polski, Papiez zawsze spotykal si? z polskq mlodziezij i spotkania te przebiegaly w atmosferze wielkiej radosci i Swi?ta. Jan Pawel II wskazywal mlodym drog? do Chrystusa, ktora jest jedynq drogq do pelni szcz?scia. Na Jasnej Gorze w 1983 roku nauczal: „M ilowac — to znaczy byc przy Osobie, ktorq si? miluje (je­ stem przy Tobie), to znaczy zarazem byc przy Milos'ci, jakq jestem m ilowany. M ilowac — to znaczy dalej: pami?tac. Chodzic niejako z obrazem Umilowanej Osoby w oczach i w sercu. To znaczy za­ razem: rozwazad t? Milosc, jakq jestem milowany i coraz bardziej zgl?biad jej Boskq i Ludzkq wielkosc. Milowac - to wreszcie zna­ czy: czuwac. Pani Jasnogorska jest nauczycielk;) pi?knej milos'ci dia wszystkich. Jest to zaS szczegolnie wazne dia Was, mlodych. W Was bowiem rozstrzyga si? ow ksztalt milosci, jakq b?dzie mialo cale W asze zycie. A przez Was zycie ludzkie na polskiej ziemi. Zycie malzeriskie, rodzinne, spoleczne, patriotyczne - ale takze zycie. ka- plariskie, zakonne, misyjne. Kazde zycie okresla si? i wartosciuje poprzez wewn?trzny ksztalt milosci. Powiedz mi, jaka jest Twoja milosc - a powiem Ci, kim jestes'”.

A wi?c nadzieja, m ilosc... M ialam wtedy 20 lat i wazne to byly dia m nie slowa. Staralam si? tak zyc, jak wskazy wal nam - mlodym - papiez. Byl zawsze wymagajqcy, to prawda, ale przeciez takich wlasnie w ychow aw cow cenim y najbardziej. Tych, ktorzy sq konse- kwentni, surowi, ale kochajq nas gorqco i dbajq o nasze dobro i wlas'- ciwy rozwoj. Papiez nie uciekal od trudnych tematow: antykoncep­ cji, zycia seksualnego przed malzeristwem, aborcji, eutanazji. Nie bal si? braku akceptacji i - ku zdum ieniu sceptykow - jego nieust?- pliwe stanow isko akceptacj? zyskiw alo. Tak bylo podczas spotka- nia w Denver, kiedy potrzeb? obrony zycia akcentowal szczeg61nie mocno. K ategorycznie sprzeciw il si? uznaniu aborcji i eutanazji za dopuszczalne formy rozw iqzyw ania problem ow osobistych i spo- lecznych. Pytal dram atycznie: „Z jakiej zatem przyczyny, sum ienia m lodych nie buntujq si? przeciw ko temu (...). Dlaczego tak wielu milczy wobec postaw i zachow an, kt6re obrazajq ludzkij godnosc i znieksztalcajq w nas Bozy obraz?” Apelowal: „M lodziezy (...) nie zagluszaj swego sum ienia!”

W ymagania moralne papieza Polaka byly zawsze bardzo wysokie. W ielu uwazalo, ze wspolczesna zlaicyzowana mlodziez nie zechce go sluchac. Pami?tam slowa dziennikarzy, zwlaszcza zachodniej prasy, ze papiez zraza mlodych swym konserwatyzmem. Nieprawda! Na spotkania z Nim przybywaly tlumy mlodych ludzi i uwaznie przy- sluchiwaly si? Jego slowom, by nast?pnie kierowac si? nimi w zyciu. Obserwowalam to wSrdd moich przyjaciol i znajomych - nie bylo wqtpliwoSci, ze dialog papieza z mlodym pokoleniem odnosil sukces. Porzqdkowal nam w glowach hierarchi? wartos'ci w zyciu i pomagal stworzyc wlasciwe proporcje mi?dzy rzeczami waznymi i mniej waz- nymi. Bardzo Mu za to dzi?kuj?.

W Poznaniu w 1987 r. Jan Pawel nawolywal: „Drodzy chlop- cy i dziewcz?ta, podqzajcie z entuzjazmem swych mlodych sere za Chrystusem. Tylko On moze uciszyc l?k czlowieka. Patrzcie na Je- zusa gl?biq waszych sere i umysl6w! On jest waszym nieodlqcznym przyjacielem... W iara w Chrystusa i nadzieja, ktorej On jest mistrzem i nauczycielem, pozwalajq czlowiekowi odnieSd zwyci?stwo nad sa- mym sobq, nad tym wszystkim, co w nim jest slabe i grzeszne, a zara- zem ta wiara i nadzieja prowadzq do zwyci?stwa nad zlem i skutkami grzechu w otaczajqcym nas s'wiecie. (...) Bqdzcie w tym s'wiecie

nosi-cielami wiary i nadziei chrzescijariskiej, zyjqc milosciq, na co dzieri. Bqdzcie wiernymi swiadkami Chrystusa zmartwychwstalego, nie co- fajcie si? nigdy przed przeszkodami, ktore pi?trzq si? na sciezkach waszego zycia. Licz? na was. Na wasz mlodzienczy zapal i oddanie Chrystusowi”.

Slyszqc takie slowa - calym sercem pragn?lam podobac si? Panu Bogu. Post?powac i zyc tak. aby swiadczyc swojq osobq o wielkiej milosci i dobroci Stworcy. Chcialam znalezc w sobie sil?, by moc pokonac przeszkody na sciezkach mojego zycia, tym bardziej ze kori- czylam juz studia i zastanawialam si? nad dalszym etapem mojego rozwoju. Czulam, ze choc mlodos'c jest okresem pi?knym, to nie jest okresem beztroskim. Dlatego tak wazne jest, by wlasnie wtedy zbudo- wal si? w czlowieku szkielet mocnych zasad moralnych, ktory pozwo- li mu byc „czlowiekiem sumienia”.

Receptq na tworzenie tego kr?goslupa jest i zawsze byla modlitwa. „Modlcie si? i uczcie si? modlitwy. Otwierajcie Wasze serca i Wasze sumienia przed tym, ktory Was zna lepiej, niz Wy znacie sami siebie” - nauczal papiez. Receptq jest takze trud i wysilek fizyczny, uprawia- nie sportow, dzi?ki ktorym „(...) czlowiek doznaje radosci panowania nad sobq oraz pokonywania przeszkod i oporow”. Nowy, silny we- wn?trznie czlowiek, o dobrze zaprojektowanych celach jest potrzebny swiatu do budowania nowej cywilizacji - cywilizacji milosci, o czym cz?sto przypominal nam Jan Pawel II.

Bardzo dobrze pami?tam rowniez znamienne slowa papieza wypo- wiedziane podczas mszy w Gdansku w 1987 r.: „Kazdy z Was, mlodzi przyjaciele, znajduje tez w zyciu jakies swoje «Westerplatte». Jakis wymiar zadan, kt6re musi podjqc i wypelnic. Jakqs' slusznq spraw?, o ktorq nie moze nie walczyc. Jakis obowiqzek, powinnosc, od ktorej nie mozna si? uchylic, nie mozna «zdezerterowac». Wreszcie jakis porzqdek prawd i wartos'ci, ktore trzeba utrzymac i obronic tak jak to W esterplatte, w sobie i wokol siebie”. Namawial wtedy mlodych, zm?czonych stagnacjq. do pozostania w kraju. Moze te slowa zapad- ly w pami?c niejednego ze sluchaczy i spowodowaly, ze w tworczy sposob zacz?li organizowac przestrzen wokol siebie bez koniecznosci opuszczania ojczyzny? Ufam, ze tak. Wszak oddzialywanie slow pa­ pieza zawsze mialo niesamowitq moc i wyzwalalo w ludziach ogrom- nie duzo pozytywnej energii...

I jeszcze to istotne przypomnienie naszego Ojca: „Zostali6cie wy- posazeni w wielorakie dary i talenty... Odkrywajcie w sobie te zdol- nosci, cieszcie si? nimi i rozvvijajcie je z Bozq pomocq. Niescie je jako dary Ducha Swi?tego wszystkim, ktorzy potrzebujq waszego mi- losierdzia...”.

Jan Pawel II tak mqdrze i umiej?tnie kierowal zyciem sluchajq- cych Go mlodych, ze wi?kszosc wyborow i decyzji podejmowanych przez nich wydawala si? wr?cz oczywista. Zgl?biajqc temat podejscia do zycia w otaczajqcym nas swiecie: czy powinnismy zabiegac o po- siadanie czy raczej o swoj rozwoj i ksztaltowanie wizerunku chrzes- cijariskiego „ja”, papiez mowil: „Wasze zawody sq rozne. Musicie dobrze rozwazac. W jakim stosunku na kazdej z tych drog pozostaje «bardziej by<5» do «wi?cej miec». Ale nigdy samo «wi?cej mied» nie moze zwyci?zyc. Bo wtedy czlowiek moze przegrac rzecz najcen- niejszq: swoje czlowieczenstwo, swoje sumienie, swojq godnos'c. To wszystko, co stanowi takze perspektyw? zycia wiecznego... Musicie od siebie wymagac, nawet wtedy, gdyby inni od was nie wymagali. Wbrew wszystkim mirazom ulatwionego zycia musicie od siebie wy- magac”. To znaczy wlaSnie wi?cej „byc”.

Obecnie jako wychowawca w szkole sredniej, staram si? przeka- zywac te slowa moim uczniom, choc trudno przedrzec si? do ich sere w dobie komputeryzaeji, materializmu, „letnich” uczud i wszechogar- niajqcego kultu pieniqdza...

Mialam wielkie szcz?scie osobiScie uczestniczyc w czterech spot- kaniach z papiezem Janem Pawlem II i, jak teraz je sobie przy pomi- nam, to stwierdzam, ze odbyly si? one w szczeg61nych momentach mojego zycia.

Wroclaw - msza Sw. na Partynicach - bylam wtedy studentkq geo- grafii, przygotowywalam si? do waznego egzaminu i mieszkalam na staneji niedaleko hipodromu, poniewaz z akademik6w kazano nam si? wyprowadzic...

L6dz - msza iw . podczas III pielgrzymki papieza do Polski - by­ lam juz paniq magister kartografii, od kilku miesi?cy pracowalam i mieszkalam we Wroclawiu z przyjaciolkami; zastanawialam si?, co dalej ma si? wydarzyd w moim zyciu...

Rzym - Europejskie Spotkania Mlodych - bylam zakochana i sta- lam przed podj?ciem waznej decyzji o zamqzpojsciu...

Legnica - msza sw. na lotnisku - pojechalam na spotkanie z pa­ piezem z moim ukochanym m?zem i dwoma kilkuletnimi synami...

Zapami?tam te spotkania na dlugo. Mialy niepowtarzaln^ atmo- sfer?, dawaly mi sil? i napawaly mnie nadzicjq. Za kazdym razem czulam, jak istotna jest misja, ktora miesci si? w chrzescijariskim po- wolaniu. Polega ona na ukazywaniu obecnosci Chrystusa we wlasnym zyciu, w pelnieniu codziennych obowiqzkow i w podejmowaniu kon- kretnych decyzji zgodnie z Ewangeliq.

Czyz mozna si? dziwic, ze miodzi ludzie na calym s'wiecie kochali papieza Jana Pawla II? Czyz moze byc niezrozumialy fakt, ze po Jego s'mierci przeogromne rzesze ludzi przybyly na Jego pogrzeb? Za go- towos'c do niesienia Dobrej Nowiny i towarzyszenie Mu w ostatnich chwilach zycia, podzi?kowal mlodym chrzes'cijanom slowami: „Szu- kalem was, a wy przyszlis'cie do mnie...” .

Ojcze Swi?ty! Dzi?kujemy Ci za bycie z nami, za podrywanie nas do czynienia dobra i gloszenia prawdy, za mqdre slowa i cieply ojcow- ski uSmiech... Postaramy si? sprostac Twoim oczekiwaniom w drodze do Chrystusa!

D anuta K ubicz

Mdwil zrozumiale o sprawach waznych dia kazdego

WieSc o wyborze 16 pazdziernika 1978 r. Karola Wojtyly na Sto- lic? Piotrowq, blyskawicznie dotarla do kraju i najdalszych zak^tkow ziemi. W Polsce zapanowal wielki entuzjazm, szczegolnie w miejscach zwiqzanych z Karolem Wojtyly w Wadowicach, Krakowie, Niegowi- ci, Lublinie. W Kosciele Mariackim i kosciele sw. Anny w Krakowie odbyly si? msze s'w. dzi?kczynne. O godzinie 21.00 zabrzmial dzwon „Zygmunta”. W raz z nim slychac bylo dzwony wszystkich kosciolow krakowskich. Bylismy dumni i szcz?sliwi, ze Ojcem Swi?tym zostal nasz rodak.

Fakt, ze papiezem zostal Polak spowodowal, ze caly swiat zain- teresowal si? Polsk^. Wszystkie gazety swiata w tych dniach pisaly o Polsce i wszystkie telewizje swiata Polsk? pokazywaly. Polacy roz- rzuceni po calym swiecie, niekiedy niedocenieni, teraz urosli w oczach

innych ludzi. Wyrazniej niz przedtem poczuli si? rodzinq z wszystki- mi Polakami na swiecie, a przede wszystkim z nami, ktorzy zyjemy w Ojczyznie.

Ktos powiedzial o Ojcu Swi?tym, ze byl on zawsze na kolanach przed drugim czlowiekiem. Mozna to stwierdzic w odniesieniu do dzieci, mlodziezy, chorych. Do kazdego czlowieka. On zawsze mial gl?boki szacunek do osoby ludzkiej. Potrafil mowic j?zykiem milosci, ktory poruszal serca ludzkie. M6wil prosto, zrozumiale, o sprawach waznych dia kazdego czlowieka. O tym, ze zycie ludzkie jest darem bezcennym i nikomu nie wolno go zniszczyc. Mowil do wszystkich, ale tez do kazdego z osobna. Kazdy, kto sluchal Jego slow, odczuwal, ze sq one skierowane wlaSnie do niego.

Jego slowa byly przede wszystkim szczere, a tego potrzebuje kaz­ dy z nas. Wyrazal w nich swojq miloSc i trosk? o kazdego czlowieka, szczegolnie o ludzi mlodych, szukajgcych drogi. M6wil po prostu: „kocham was” i mlodziez tez odwzajemniala to, krzyczcjc: „my tez Ci? kochamy”.

Uczestniczylam w spotkaniu z Ojcem Swi?tym podczas jego pierwszej pielgrzymki w Gnieznie. Pami?tam do dziS to spotkanie z mlodziezq, ktora nie chciala wyjezdzac, chociaz zrobilo si? p6zno. Od tego czasu zacz?lam odmawiac modlitw? „Aniol Pariski’ w in- tencji Ojca Swi?tego. Byl to wspanialy czas, kiedy uczestniczylam w ruchu oazowym.

Mlodziez, sluchajqc jego s!6w czula si? kochana. Jan Pawel II byl i zawsze pozostanie naszym duchowym Ojcem.

Czy zawsze sluchalismy jego s!6w? Wielu ludzi teraz wlaSnie po smierci Jana Pawla II zaczyna interesowac si? jego nauczaniem. Wie­ lu tez zaluje, ze nie byli na zadnej z pielgrzymek Jana Pawla II do Polski. A przeciez On skierowal do nas tyle pi?knych i waznych s!6w. Jak dobry i kochajqcy ojciec stawial wymagania i jednoczeSnie wska- zywal drog? do Boga. Sluchaj^c jego s!6w, pragn?lis'my zyc wedlug wartos'ci. CzuliSmy si? wazni dia Boga, Kos'ciola, Ojczyzny.

Jak malo kto na Swiecie, potrafil dotrzed do mlodych ludzi. Umial dostosowac si? do sposobu ich mySlenia i do ich j?zyka. Byl dia nas autorytetem moralnym, przewodnikiem w poszukiwa- niu wartosci duchowych. Dzi?ki niemu slow o „ojciec nabralo do- slow nego znaczenia.

Slowa Jana Pawla II majq ogromnq moc i sil?, poniewaz mowi w nich o milosci Boga do czlowieka. o godnosci tego czlowieka, glosi Ewangeli?. Ukazuje wartosci najwazniejsze w zyciu kazdego z ludzi. W skazuje na Chrystusa, jako jedynq drog? zbawienia.

Jestes'my wdzi?czni Bogu za tego wielkiego, s'wi?tego papieza. „Santo subito”, te slowa, ktore slyszelismy na placu sw. Piotra pod­ czas Mszy Sw. i pogrzebu Karola Wojtyly, sq jeszcze jednym swiade- ctwem swi?tosci Jego zycia.

Ojcze Swi?ty, dzi?kujemy Ci za wszystko, co uc/yniles dia Pol­ ski, dia Kosciola. dia s'wiata. Przekonani o Twojej s'wi?tosci, prosimy Ci?: wstawiaj si? u Boga za nami.

Elzbieta Bqczyk

Uczyl

modlitwy otwartej na czyn,

Powiązane dokumenty