• Nie Znaleziono Wyników

Pokazal, ja k szczerze kochac Ojczyznq

Slowo wychowawca spontanieznie kojarzy si? z um?czonym na- uczycielem walczqcym ostatkiem strun glosowych o cisz? na lekcji lub z drzeniem pilnujqcego porzqdku na koloniach czy obozach letnich. Papiez wychowawca na pozor brzmi dosc kuriozalnie, wszak glowa Kosciola, nast?pca Swi?tego Piotra - osoba majqca o wiele donioslej- szq misj? na ziemi niz wychowywanie. A jednak tak wlas'nie jest, nie

bylo, a JEST - Jan Pawel II od pierwszych chwil swego pontyfikatu

stal si? naszym wychowawcq.

W szczegolny sposob podkresla on zawsze rol? wychowania rozumianego jako „rodzenie nowego czlowieka”. To „trudna sztu- ka”- stwierdza - ale niezwykle wazna w dzisiejszym Swiecie, kiedy wyst?pujq zjawiska, ktore podwazajq wartosci wychowania chrzesci- jariskiego.

Ucieczka w zludny swiat alkoholizmu i narkotykow, wolnq mi- los'c nieprowadzqcq do zalozenia malzeristwa, pornografi? ukazujq- cq milosc w ,Jcrzywym zwierciadle”, egoizm i hedonizm, materia- listyczny i konsumpcyjny styl zycia to „zasadzki”, ktore propagujq wzory i normy post?powania dalekie od Ewangelii. Jak wychowy- wac mlodego czlowieka, aby wsrod tych zagrozeri osiqgnql „pelni? czlowieczenstwa”? - tak czytamy w publikacjach na temat jego na­ uczania.

KiedyS podczas rozmowy z jednym z duszpasterzy mojej parafii uslyszalem slowa bardzo mqdre, choc niezwykle proste - dotyczyly relacji mi?dzy rodzicami a dziecmi. „Z dzieckiem nie nalezy dyskuto- wac, trzeba je wychowywac” Truizm? Tak, ale w codziennos'ci jakze cz?sto ignorujemy fakty, sprawy i prawdy, tak bardzo oczywiste, ze... no wlasnie, ze pozostawione jako nie odkryte. Oczywiscie nie jest tu mowa o zakazie dyskusji w ogole, lecz o przekazywaniu dziecku jas- nych komunikatow i stawianiu wymagari. B?dqc „swiezym” ojcem, mocno wziijlcm sobie to do serca.

Taki wlasnie byl i JEST Jan Pawel II - nie dyskutuje na te­ mat wartoSci, postaw, relacji. On po prostu je wyklada swym zy- ciem i wymaga, a przynajmniej oczekuje podobnej postawy od nas wszystkich mieniqcych si? pokoleniem Jana Pawla II, niezaleznie od daty urodzenia.

Choc nie nalez?, mowi? to z prawdziwym niedosytem i t?sknotq, do osob. ktorym udato si? chwycic dlori Jana Pawla II za jego ziemskie- go zycia, czy chocby otrzec si? o biel jego szat, pozowac razem przed obiektywem Arturo Mari, ale mog? smialo powiedziec, cytujqc slowa O. Emiliana OFM, ze w mym zyciu czuj? szorstki dotyk jego ojcow- skiego policzka. Ojcowskiego - bo przepelnionego milosciq, policzka - bo pelnego ciepla i czulosci, szorstki - bo w milosci wymagajqcy.

Dziesiqtki tysi?cy stron nauczania Jana Pawla II pozostajq dia mnie nadal niepoznane - i znow jestem synem mamotrawnym, ktory chodzi dumny, ze papiez Polak, ze to on - tyle kanonizacji, ze pokolenie JPII, a tak niewiele go poznal. Na szcz?scie Jan Pawel II nie pozostawia ta- kich leniwych uczniow (ktorzy ociqgajq si? z czytaniem) bez szansy. On naucza calym swym zyciem, on wychowuje calym swym sercem.

Po pierwsze nie pozostawia bez nadziei, nie pozwala wpasc w depre- sj?, czy jak mowi wspolczesne pokolenie nastolatkow „zaliczyc dola”. Od pierwszych chwil pontyfikatu nawoluje - „Nie l?kajcie si?!”. Przy- znam szczerze, ze jako dziecko nie rozumialem tych slow, ale byly mi jakoS bliskie, wlasnie takie ojcowskie. Coz mowi tato do dziecka, uczqc go samodzielnej jazdy na rowerze, plywania czy posylajqc pierwszy raz do szkoly? „Nie b6j si?, jestem kolo ciebie, nie utoniesz, tylko zautaj”.

Dzisiaj z samozadziwieniem i usmiechem wspominam, gdy z kilkoma kolegami na poczqtku lat osiemdziesiqtych wycinalismy ze starej d?tki ksztalt dloni z palcami zlozonymi w ksztalt „V”, po czym naklejalismy t? sztanc? na deseczk? i stempel gotowy. W jednej kieszeni Lepkol (klej biurowy), w drugiej plik karteczek i w miasto. Odbijalismy mnostwo takich mikroulotek i rozlepialismy, gdzie si? da. Dreszczyk emocji powodowany stanem wojennym dodawal wra- zeri. Nie byla to jednak tylko dzieci?ca zabawa. Naprawd? czulem, ze uczestnicz? w czyms istotnym, choc gdzies na dole dlugiej drabiny, na ktorej przeciwleglym krahcu stal Papiez Polak. Skoro na mszach papieskich ludzie unosili palce „V” ku gorze, to i ja chcialem w tym wziqc udzial. Co z tego, ze komunistom te dwa palce byly nie w smak. Jan Pawel II swym byciem i slowem nauczyl mnie odwagi w dqzeniu do prawdy, do wolnosci.

Jeszcze dzis, a moze zwlaszcza dzis, kiedy spoglqdam na dwie sylwetki — Jana Pawla II i Prymasa Tysiqclecia - widz? pot?znq lekcj? nie tylko nieugi?tosci i odwagi. ale i pokory. W ich odwadze nigdy

nie bylo zle poj?tej dumy czy pychy, byla wielka pokora. To jedna z najtrudniejszych cnot do wypracowania w sobie, a tak wazna.

I to niezwykle wydarzenie, ktore potem stalo si? stalym elementem jego pielgrzymek. W okol niego stojqcy sztywno tzw. dostojnicy pari- stwowi, a on pada na kolana i oblubiericzym pocalunkiem wita swojq ojczyzn?. To, co pami?tam, to fakt, ze bylem wtedy w II klasie szkoty podstawowej i wychowawczyni zabrala nas do sqsiedniej sali (w naszej nie bylo telewizora) i tam obejrzelismy powitanie Jana Pawla II pod- czas jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Potem szybko wrocilismy do swej sali, co nie bylo dia mnie zrozumiale. Po jakims' czasie pojq- lem, ze pani wychowawczyni zachowala si? niemal bohatersko, pro- wadzqc grup? dzieci, aby obejrzec razem powitanie Papieza w telewi- zji. Dotychczas (potem jeszcze przez pewien czas tez) wpajano nam, ze patriotyzm to przelewanie krwi i wydobycie w?gla oraz pochody pierwszomajowe. On pokazal szczerq czulosc do ojczyzny. On poka- zal, ze byc patriotq mozna wsz?dzie - wszak ostatnie ponad 26 lat zycia sp?dzil na emigracji.

Jeden z najwi?kszych momentow wychowawczych Jana Pawla II to wielkie wybaczenie. Pierwsza mySl, pierwszy gest skierowany w stron? tego, kt6ry mierzyl z pistoletu z zamiarem zadania smierci to bylo pelne przebaczenie. Czy moze byc cos wi?kszego? Powiem wprost - po pro- stu zrobilo to na mnie wielkie wrazenie, choc nie bylo zaskoczeniem. Obraz ten powraca cz?sto i staje si? swego rodzaju zobowiqzaniem. Nie dlatego, ze Papiez powiedzial, iz trzeba wybaczac, ale ze pokazal, jak to zrobic. „Verba docent - exempla trahunt” - rodzi si? coraz wi?ksze pragnienie: byd jak on.

Narzekanie i biadolizm to chyba jedna z wi?kszych naszych przy- war. Jan Pawel II dal nam do zrozumienia, ze narzekanie to zwykla profanacja wielkiego daru Bozego, jakim jest czas. „Przed wojnq to bylo..., Za moich czas6w to..., Ta dzisiejsza m lo d z ie z ..itp . - slyszy- my to na co dzien. Czy potrafi? docenic czas terazniejszy? Czy umiem ucieszyc si? z tego, co jest? Okres, jaki najbardziej pami?tam z zycia Papieza, to jego staroSd. Ona byla pi?kna. Chcialbym tak pi?knie si? zestarzec. Zeby to bylo mozliwe - musz? umiec z wdzi?cznos'ci<j przy- jqc kazdy dzien prowadzqcy do tej starosci, a zatem radowac si? kazdej chwilej i nie mamowac jej. Przeciez nie po to Pan Bog dal nam czas, aby nam zycie uprzykrzyc, ale bysmy je lepiej poznali i docenili.

Oczywi-scie z rozmarzeniem wspominam czas mego narzeczeristwa, moment przyj?cia sakramentu malzeristwa i chwil? narodzin synka - ale abso- lutnie nie chcialbym tego ponownie przezyc. Wowczas nie wiedzia- Icm, jak wspaniale jest byc kilka lat po slubie, znac si? coraz lepiej, no i oczywiscie mc')c cieszyc si? dwuletnim potomkiem, poznajqcym swiat i z satysfakcjij powtarzajqcym „Benedit”, kiedy tylko dostrzeze wizeru- nek nast?pcy Jana Pawla II na plakacie czy w albumie. To wlas'nie Kar- dynal Wojtyla, a potem Papiez wychowal nas, i mnie, do tego, aby nie szlochac w nieskoriczonosc po jego smierci, po odchodzgcym czasie, tylko umiec wykorzystac ten czas. ktory teraz jest nam dany.

W koricu ostatnia „godzina wychowawcza”, ktorej tematem byla choroba i umieranie. Zachowanie godnos'ci i poszanowania zycia do ostatniego jego tchnienia. Dobrego wychowawc? mlodziez zapa- mi?tuje - wie to kazdy z nas. Przeciez Jan Pawel II nie pozwalal na wszystko, nie krzyczal ,.Robta, co chceta!” lecz wytrwale formowal mlodych do czystosci, wiernosci, do prawdy i Milosci. Wymagal od- rzucenia inwazyjnych pokus swiata komercji... i co? I na spotkania z nim mlodziez lgn?la milionami, sp?dzaj^c dlugie godziny w skwa- rze, cale noce w deszczu po to, aby spotkac si? z Glowq Kosciola. I wychowal nas. Dowod? - Blonia 27/28 maja.

Papiez to tez urz?dnik. Moze dlatego, to porownanie jest mi bliskie, ze dane mi jest pracowac w administracji samorzz}dowej. I wlaSnie w jego osobie konkretyzuje si? prawdziwe i petne znaczenie slowa administrator. Z laciny administrowac to wszak zarz^dzac i slu- zyc jednoczes'nie. Wsp61czesne wladze pami?taj^ dosc cz?sto, tylko 0 pierwszym czlonie znaczeniowym tego slowa.

Na zakonczenie pragn? podzielic si? jeszcze jedn^ cechq, ktor^ Jan Pawel II mi zaimponowal. Jest to punktualnosc, ale punktualnosc w sluzbie czlowiekowi. Bywalo tak, ze przybywal na spotkanie poz- niej, niz byl umowiony, ale si? nie spoznial, on po prostu dawal swoj czas tym, ktorzy go bardziej potrzebowali w danym momencie. Jezeli jad? na spotkanie z dawno nie odwiedzanymi przyjaciolmi i po drodze spotykam kogoS, kto bardzo potrzebuje pomocy, a moze wlasnie mo- jego czasu — nie mog? sobie tlumaczyc, ze oni tam czekaj^ z kawq. To niejednokrotnie trudne wybory i wymagaj^ poniesienia konsekwencji, ale ani Papiez, ani sam Pan Jezus nigdy nie mowil, ze droga Prawdy 1 Milosci jest latwa. Oczywiscie pewien porz^dek swiata byc musi,

ale czlowiek nie moze byc pionkiem na uslugach systemu, nie moze sluzyc porzqdkowi, tylko ow porzqdek ma sluzyc czlowiekowi.

Dom inik Golema

Powiązane dokumenty