S³owa kluczowe: list, postscriptum, epistolografia, XVIII wiek Key words: letter, postscript, epistolography, 18th century
Stefania Skwarczyñska w klasycznej ju¿ dzisiaj monografii listu, nie-dawno wznowionej1, w sposób kompleksowy i pog³êbiony scharakteryzowa³a ten gatunek, zaliczany przez badaczkê do literatury stosowanej. Wród wielu zró¿nicowanych zagadnieñ, w rozdzia³ach VII i VIII nawietlone zosta³y
tak-¿e kwestie dotycz¹ce uk³adu treci i kompozycji formalnej listu. Wywód, odnosz¹cy siê zarówno do teorii, jak i praktyki epistolarnej ewoluuj¹cej na przestrzeni wieków, uwzglêdnia miêdzy innymi charakter i znaczenie po-szczególnych czêci sk³adowych korespondencyjnego przekazu. W rozwa¿a-niach pojawia siê tak¿e krótka refleksja powiêcona postscriptum, któr¹ warto scharakteryzowaæ bli¿ej, zwa¿ywszy na temat niniejszego artyku³u.
Skwarczyñska odnosi siê do tego zagadnienia, analizuj¹c kwestiê plano-woci listu bêd¹cej dzie³em przemylenia autora, funkcj¹ jego rozumu2. O przemylanej konstrukcji wywodu korespondencyjnego trzeba pamiêtaæ
* Artyku³ zosta³ przygotowany w ramach projektu sfinansowanego ze rodków z Naro-dowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji nr DEC-2012/07/B/HS2/02322.
1 S. Skwarczyñska, Teoria listu, oprac. E. Felisiak i M. Le, Bia³ystok 2006.
2 Tam¿e, s. 226.
zw³aszcza w odniesieniu do tradycji epok dawnych, w których pisanie listu by³o sztuk¹ wymagaj¹c¹ okrelonej wiedzy i przestrzegania regu³, wywiedzionych jeszcze ze staro¿ytnoci. Przypomnijmy, i¿ uczono siê ich miêdzy innymi dziêki tzw. listownikom, zawieraj¹cym nie tylko zasady konstruowania epi-sto³, lecz tak¿e listy wzorcowe, godne naladowania w codziennej praktyce.
Przez stulecia, w Polsce za a¿ po wiek XVIII, dominowa³a teoria listu-mowy, silnie ³¹cz¹ca go z wp³ywami retorycznymi, wyznaczaj¹cymi m.in. porz¹dek kompozycyjny ujêtych w korespondencji treci. Nad ich uk³adem nale¿a³o konsekwentnie panowaæ, a to mo¿e podpowiadaæ, ¿e postscriptum jako infor-macja dodana ju¿ po podpisie autora, by³o postrzegane jako pewne uchybie-nie. Skwarczyñska konstatuje:
Nie tylko epizodycznoæ nieustosunkowana rzeczowo do treci zdradza bezpla-nowoæ [listu], zdradza j¹ równie¿ nadmierna swoboda kojarzeñ, przejawiaj¹ca siê tu i ówdzie ró¿nymi à propos, postscriptami i cedu³ami, które s¹ malum necessa-rium listu bezplanowego; wiadcz¹ one o nieopanowaniu planowym ca³oci [...]3. Zauwa¿a przy tym, ¿e w staro¿ytnoci postscriptum unikano jako pew-nej niedba³oci i wiadectwa niewyrobienia4, które by³o czêstym grzechem epistolografii redniowiecznej, mno¿¹cej dopiski i cedu³y5. Na dopiski nie-przychylnie patrzono czêsto tak¿e w wiekach póniejszych, np. listowniki z koñca XIX wieku uznawa³y je za przejaw braku szacunku dla adresata, podobnie jak b³êdy ortograficzne i skrelenia6.
Jednak w praktyce epistolarnej ró¿nych stuleci odnajdujemy wiele przy-k³adów nieprzestrzegania podobnych zaleceñ. Dobrym przyk³adem mo¿e tu byæ chocia¿by korespondencja czasów romantyzmu, znacz¹co rozluniaj¹ca formalne rygory7. Zamieszczanie ró¿nych w treci uzupe³nieñ podyktowane mog³o byæ kilkoma przyczynami. Po czêci obiektywnymi i niezale¿nymi od autora. Zwa¿ywszy na sposób przesy³ania ówczesnej korespondencji, czêsto niepewny i nieregularny (na co narzekania wielokrotnie odnajdujemy w dawnych listach), postscriptum pozwala³o dopisaæ treci naros³e ju¿ po zakoñczeniu listu8, którego jeszcze z jakiego powodu nie wys³ano. To dawa³o szansê aktualizacji przekazywanych wiadomoci i trudno takie dzia³anie
3 Tam¿e, s. 227.
4 Tam¿e, s. 242. Warto w tym miejscu za Skwarczyñsk¹ dodaæ, ¿e w antyku
mo¿liwo-ci tkwi¹ce w postscriptum, wbrew krytycznemu doñ podejmo¿liwo-ciu, dostrzega³ mistrz epistolo-grafii Cyceron, który w listach do Attyka wykorzystywa³ je w celu dodatkowego podkrele-nia treci.
5 Tam¿e, s. 227.
6 A. Janiak-Jasiñska, Wyznaczniki sztuki epistolograficznej w wietle listowników z 2 po³owy XIX wieku, w: Sztuka pisania. O licie polskim w wieku XIX, red. J. Sztachel-ska, E. D¹browicz, Bia³ystok 2000, s. 259.
7 J. Pawlik-wietlikowska, Korespondencja jako tekst sylwiczny na przyk³adzie listów Adama Mickiewicza, w: Sztuka pisania..., s. 47. Zob. te¿ liczne uwagi Skwarczyñskiej o korespondencji czasów romantyzmu (dz. cyt., s. 262264 i in.).
8 S. Skwarczyñska, dz. cyt., s. 228.
traktowaæ jako wyraz braku kontroli nad w³asnym wywodem. Jednak mog³o siê zdarzaæ i z pewnoci¹ zdarza³o, i¿ dopisek by³ powodowany roztargnie-niem i niepamiêci¹ osoby pisz¹cej. Jak zauwa¿a Skwarczyñska, tak¹ sk³on-noæ przypisywano czêsto kobietom, stwierdzaj¹c z³oliwie, ¿e te najwa¿niej-sze rzeczy zamieszczaj¹ w przypisku9. Takie uogólnienie by³o wiadectwem niezbyt przychylnej opinii o epistolograficznych umiejêtnociach pañ, wyni-kaj¹cej najprawdopodobniej z dominuj¹cego przez wieki przekonania o ni¿-szoci intelektualnej p³ci piêknej, która zgodnie ze stereotypem mia³a zazwy-czaj kierowaæ siê emocjami, a nie rozs¹dkiem i logik¹10.
Nale¿y zwróciæ uwagê, i¿ autorka monografii nie dyskredytuje jedno-znacznie obecnoci postscriptum w licie, doceniaj¹c te¿ jego pewne walory.
Otó¿ wedle Skwarczyñskiej takie dopiski:
przez swoj¹ odrêbnoæ, odciêcie od biegu rzeczy, chowaj¹ w sobie mo¿liwoci przycisku dla swoich treci, mo¿liwoæ podkrelenia sob¹ wa¿noci tych treci.
Tote¿ wzi¹wszy rzecz od tej strony mo¿na rozpatrywaæ ich bogate mo¿liwoci estetyczne, które zw³aszcza wyzyskiwa³ list sztuczny, powieciowy. W zakresie listu naturalnego staj¹ siê czynnikiem estetycznym listu wtedy, gdy maj¹ swoje wyt³umaczenie w specjalnych okolicznociach ¿yciowych. I tak postscriptum, dorzucone w miarê narastania wiadomoci, st³oczonych przez samo ¿ycie, uzmy-s³awia tempo wypadków, daje odczuæ nerw ¿ycia. Wreszcie jako rys estetycznie dodatni trzeba podkreliæ ton swobody, jaki wnosi w list [...]11.
Interesuj¹c¹ mo¿liwoæ weryfikacji powy¿szych konstatacji stwarza zbiór listów pochodz¹cy z koñca pierwszej po³owy XVIII wieku (przechowywany obecnie w Archiwum G³ównym Akt Dawnych w Warszawie12) autorstwa Magdaleny z Czapskich, drugiej ¿ony ksiêcia Hieronima Floriana Radziwi³³a.
Po pierwsze, jest to korespondencja kobiety, co pozwala przyjrzeæ siê sugero-wanej predylekcji p³ci piêknej do zamieszczania w listach postscriptum. Po drugie, wskazany zespó³ zdominowany zosta³ przez temat mi³osny, poddany z natury silnym emocjom, które mog¹ zaburzaæ planowoæ listu. Po trzecie wreszcie, mamy tu do czynienia z korespondencj¹ frapuj¹c¹ w treci,
zwa-¿ywszy na okolicznoci jej powstania.
9 Tam¿e, s. 254.
10 Zob. m. in. M. Bogu cka, Bia³og³owa w dawnej Polsce. Kobieta w spo³eczeñstwie pol-skim XVIXVIII wieku na tle porównawczym, Warszawa 1998, s. 114152; H. Dziechciñska, Kobieta w ¿yciu i literaturze XVII i XVII wieku, Warszawa 2001, s. 1225. Z opiniami, które kwestionowa³y kobiec¹ zdolnoæ do panowania nad emocjami poprzez intelekt, z cza-sem zaczê³y w Polsce polemizowaæ rodzime sawantki. Zob. B. Judkowiak, Inny g³os? Wo-kó³ ekspresji kobiecoci w utworach Franciszki Urszuli Radziwi³³owej, w: Kobieta epok daw-nych w literaturze, kulturze i spo³eczeñstwie, red. I. Maciejewska, K. Stasiewicz, Olsztyn 2008, s. 230.
11 S. Skwarczyñska, dz. cyt., s. 227228.
12 Archiwum G³ówne Akt Dawnych [dalej AGAD], Archiwum Radziwi³³ów [dalej AR], dzia³ IV, sygn. 704, 705 i 706. Po cytacie w nawiasie podawany bêdzie numer sygnatury i strony.
Wojewodzianka pomorska Magdalena z Czapskich, córka Konstancji i Piotra, zaczê³a korespondowaæ z jednym z najbogatszych magnatów w Rzeczpospolitej w po³owie 1744 roku (a przynajmniej z tego czasu pocho-dz¹ najstarsze zachowane listy), gdy ten by³ jeszcze mê¿em Teresy z Sapie-hów. Co prawda pierwsze ma³¿eñstwo ksiêcia Radziwi³³a by³o ju¿ wówczas fikcj¹, jednak do jego oficjalnego uniewa¿nienia mia³ min¹æ jeszcze rok.
Panna Czapska wda³a siê w romans z dziedzicem Bia³ej (obecnie Bia³ej Podlaskiej) i nawi¹za³a z nim wiê epistolarn¹, momentami bardzo inten-sywn¹. Jej listy to jednak nie tylko wiadectwo uczuæ, lecz tak¿e co
w rodzaju relacji z pola bitwy. Ta bitwa mia³a na celu doprowadziæ do zawar-cia lubu z Hieronimem Florianem, i to jeszcze przed jego odwlekaj¹cym siê rozwodem. Starania zosta³y uwieñczone sukcesem i para pobra³a siê w se-krecie w drugiej po³owie lutego lub na samym pocz¹tku marca 1745 roku13. Z punktu widzenia prawa kocielnego ksi¹¿ê pope³ni³ niedozwolon¹ bigamiê, wiêc maria¿ pozostawa³ w sekrecie a¿ do jego uroczystego, publicznego pono-wienia 30 wrzenia, po otrzymaniu przez Radziwi³³a dokumentów stwierdza-j¹cych niewa¿noæ pierwszego zwi¹zku14.
Taki niecodzienny przebieg matrymonialnych zabiegów podpowiada, ¿e listy relacjonuj¹ce rozwój wypadków nie mog¹ byæ sztampowe i ograniczone sztywnym schematem, parali¿uj¹cym znaczn¹ czêæ ówczesnej koresponden-cji. Niew¹tpliwie na ich charakter wp³ynê³a tak¿e osobowoæ Czapskiej, ko-biety nietuzinkowej i zdecydowanej w podejmowanych dzia³aniach15. Treæ jej epistolarnych wyznañ pokazuje, ¿e wbrew artyku³owanym silnym emo-cjom postêpowa³a w sposób przemylany i konsekwentny, by z jednej strony utrzymaæ zainteresowanie ksiêcia, który móg³ siê zniechêciæ, zniecierpliwio-ny niemo¿noci¹ skonsumowania zwi¹zku, z drugiej za doprowadziæ do se-kretnego lubu, mimo oporu ze strony duchownych. Potrafi³a inteligentnie rozegraæ ró¿ne sytuacje, wywieraj¹c presjê na ludzi ze swego otoczenia. Ta-kie zdolnoci autorki potwierdzaj¹ kolejne wypadki z jej ¿ycia. Ma³¿eñstwo z Radziwi³³em, o które tak usilnie zabiega³a, zakoñczy³o siê burzliwie po
13 Trudno ustaliæ dok³adn¹ datê zawarcia ma³¿eñstwa, bowiem wiele w tych listach niedomówieñ i niejasnoci. Czapska jeszcze 16 lutego (sygn. 704, s. 40) podpisuje siê swym rodowym nazwiskiem i deklaruje, ¿e pragnie wkrótce byæ Radziwi³³ow¹. W kolejnych li-stach (m. in. z 26 lutego) mowa co prawda o ¿onie i mê¿ulu, ale wydaje siê, i¿ lub siê jeszcze nie odby³, bo nadal trwaj¹ tajemnicze kalkulacje. Panna martwi siê, ¿eby ksi¹dz nie wycofa³ siê w ostatniej chwili ze z³o¿onej obietnicy, a brat nie odgad³ ich intencji (sygn.
704, s. 5355). Ostatecznego rozstrzygniêcia nie u³atwia te¿ fakt, ¿e wiele zachowanych listów nie ma dat.
14 O uniewa¿nieniu pierwszego zwi¹zku Hieronima pisze w swym diariuszu (AGAD, AR, dz. VI, sygn. II-80a) jego starszy brat Micha³ Kazimierz Radziwi³³, pod dat¹ 12 sierp-nia odnotowuj¹c odebranie wieci o rozwodzie Hieronima z Teres¹ Sapie¿ank¹, który sta-n¹³ w Rzymie (s. 1379), a nastêpnie 30 wrzenia zamieszczaj¹c informacjê o lubie z Czapsk¹ (s. 1387).
15 Szerzej o tym: I. Maciejewska, K. Zawilska, Magdalena z Czapskich Radziwi³³owa
potulna ¿ona czy mistrzyni intrygi? [w druku].
kilku latach, kiedy to Magdalena w po³owie 1750 roku uciek³a do Warszawy (pod pozorem udzielenia bratu pomocy w jego sprawach s¹dowych) i nigdy ju¿ do mê¿a nie powróci³a, podejmuj¹c d³ugotrwa³e, zakoñczone dla niej pomylnie, starania o rozwód. Jak wczeniej z determinacj¹ zabiega³a o ten zwi¹zek, tak ostatecznie z podobnym zaanga¿owaniem i swad¹ udowadnia³a,
¿e lub zosta³ zawarty pod przymusem, a ona ksiêcia nigdy nie kocha³a16. Ów przymus deklarowany w zeznaniach rozwodowych by³ jednym z dopusz-czalnych i czêsto wówczas wykorzystywanych powodów uniewa¿nienia
ma³-¿eñstwa w Rzymie. Przypomnijmy, ¿e w³anie w czasach saskich zjawisko rozwodów po raz pierwszy przybra³o na sile, budz¹c zgorszenie moralistów17. Nie wnikaj¹c tu g³êbiej w przyczyny tego stanu rzeczy, warto podkreliæ, ¿e w przypadku zwi¹zku Magdaleny z Czapskich trudno uwierzyæ w matrymo-nialny przymus, który deklarowa³a w czasie procesu o uniewa¿nienie lubu.
Przecz¹ temu wyranie jej listy powsta³e na prze³omie 1744 i 1745 roku.
Przyczyn rozpadu ma³¿eñstwa z Radziwi³³em szukaæ nale¿y raczej w trudnej osobowoci ksiêcia, s³yn¹cego z okrucieñstwa, zazdroci, chorobliwej podejrz-liwoci oraz wybuja³ego ego18. Autorka badanych listów najprawdopodobniej postanowi³a w koñcu zawalczyæ o swe szczêcie, zorientowawszy siê, ¿e u boku ksiêcia go nie znajdzie.
Powy¿sza skrótowa prezentacja losów i osobowoci tej nieznanej dzi
bli¿ej korespondentki wydaje siê niezbêdna dla prawid³owego nawietlenia uwarunkowañ determinuj¹cych charakter jej epistolografii. O wykszta³ce-niu Magdaleny z Czapskich, które mog³oby przyczyniæ siê do wyrobienia jej korespondencyjnych umiejêtnoci, wiadomo niewiele. Mo¿na tylko przypusz-czaæ, na podstawie zarówno listów samej Radziwi³³owej, jak i jej matki, Konstancji z Gniñskich, ¿e sprawy edukacji w jej rodzinnym domu nie lekce-wa¿ono. Panna zna³a, jak wiele ówczesnych magnatek, francuski, wród jej listów znajduje siê tak¿e pisany po niemiecku. Matka w korespondencji do córki stwierdzi³a, ¿e doskona³oæ w pos³ugiwaniu siê jêzykiem obcym (w tym
16 Jej zeznania analizuje Iwona Kulesza-Woroniecka w pracy Rozwody w rodzinach magnackich w Polsce XVIXVIII wieku, PoznañWroc³aw 2002, s. 6165, nie konfrontuj¹c ich jednak z badanymi tu listami.
17 O tym, ¿e to wiek XVIII przyniós³ nasilenie siê zjawiska, wiadcz¹ dane przywo³ane przez Kuleszê-Woronieck¹ (dz. cyt., 34), z których wynika, i¿ sporód udokumentowanych przez ni¹ 84 rozwodów na to stulecie i pocz¹tek kolejnego przypada 68. Badaczka pos³ugu-je siê w pracy wymiennie okreleniem rozwód, wywodz¹cym siê z prawa cywilnego, i pojêciem uniewa¿nienie ma³¿eñstwa, wystêpuj¹cym w prawie kanonicznym Kocio³a rzymskokatolickiego. W ówczesnej wiadomoci s³owo rozwód funkcjonowa³o powszechnie i w³anie w ten sposób okrelali formalny rozpad ma³¿eñstwa sami zainteresowani, mimo
¿e w rzeczywistoci ich zwi¹zki uniewa¿niano (dz. cyt., s. 3132).
18 Zob. m. in. A. Sajkowski, Od Sierotki do Rybeñki, Poznañ 1965, s. 175188;
A. Sajkowski, Magdeczka i Hierosinek, w: tego¿, Staropolska mi³oæ. Z dawnych listów i pamiêtników, Poznañ 1981, s. 263280; B. Królikowski, Wród Sarmatów. Radziwi³³owie i pamiêtnikarze, Lublin 2000, s. 200219; T. Nowakowski, Radziwi³³owie, Lublin 2005, s. 159176.
wypadku chodzi o niemiecki) to na ca³e ¿ycie fortuna spadaj¹ca19. Prawdo-podobnie zadba³a o to, by Magdalena pozyska³a stosowne dla panny z towa-rzystwa wykszta³cenie. Analiza listów wojewodzianki pomorskiej dowodzi, i¿
potrafi³a ona w razie potrzeby pos³ugiwaæ siê metafor¹, odniesieniami biblij-nymi, przys³owiami i to nie tylko polskimi20, umia³a te¿, podobnie jak ¿ona starszego z braci Radziwi³³ów, Micha³a Kazimierza (Rybeñki), Franciszka Urszula z Winiowieckich, nadaæ swym wyznaniom formê wierszowan¹21. Nie by³a wiêc korespondentk¹ niewiadom¹ mo¿liwoci, jakie tkwi¹ w jêzy-ku. Nieobce by³y jej te¿ zasady retorycznej perswazji, które najlepiej ods³a-nia list z 5 grudods³a-nia 1752 roku, skierowany nie do mê¿a, ale do niejakiego
Tatuliñka (nie móg³ to byæ jej w³asny, nie¿yj¹cy ju¿ wtedy ojciec22), którego
u¿ywaj¹c licznych argumentów przekonuje, ¿e rozwód nie bêdzie grze-chem wobec Boga, gdy¿ w jej sercu nigdy mi³oci do Hieronima nie by³o, a lub zosta³ zawarty pod przymusem. Wywód jest kompozycyjnie przemyla-ny i spójprzemyla-ny autorka punkt po punkcie (dos³ownie, gdy¿ w wywodzie pojawia siê stosowne wyliczenie) polemizuje z zarzutami swego korespondenta.
Magdalena z Czapskich umiejêtnie dostosowywa³a ton wynurzeñ do wiê-zi, jakie ³¹czy³y j¹ w danym momencie z adresatem, pamiêtaj¹c przy tym zawsze o epistolarnej kindersztubie. Widaæ to miêdzy innymi na przyk³adzie zachowanych pojedynczych listów do mê¿a pochodz¹cych z czasów, gdy ju¿
go opuci³a23. Choæ na pewno sytuacja miêdzy ma³¿onkami by³a wówczas napiêta i dominowa³y negatywne emocje, autorka konsekwentnie przestrze-ga³a regu³ korespondencyjnej kurtuazji, dbaj¹c o zachowanie obowi¹zuj¹cych form. Z drugiej jednak strony uczuciowy wydwiêk jej listów zmieni³ siê diametralnie, nagle znik³y czu³oci, a pozosta³y tylko uni¿ona grzecznoæ i ostentacyjny szacunek, tak znamienne dla wiêkszoci ówczesnej korespon-dencji.
Ju¿ ta krótka charakterystyka pokazuje, ¿e wojewodzianka pomorska, po mê¿u za chor¹¿yna wielka litewska, nie by³a epistolografk¹ z przypadku, która nie potrafi³a zadbaæ o przemylany kszta³t swych wynurzeñ. Jednak,
19 AGAD, AR, dzia³ V, sygn. 2484/3, s. 13.
20 I. Maciejewska, K. Zawilska, bo do kond bys obroci³ twoie drogi Ja choc piechot¹ wszêdzie za Tob¹ bym posz³a.. O jêzyku wyznañ mi³osnych Magdaleny z Czapskich Radzi-wi³³owej, Barok 2011, nr 2, s. 220234.
21 List ten przytaczam w artykule: I. Maciejewska, Listy mi³osne z ró¿nych sfer, czyli epistolograficzne wyznania Magdaleny z Czapskich Radziwi³³owej i Teresy ze Stra¿yców
Wi-nickiej (próba porównania), w: Epistolografia w dawnej Rzeczypospolitej, t. 3: Perspektywa historycznoliteracka, red. P. Borek, M. Olma, Kraków 2013, s. 315316.
22 Wedle ustaleñ Alojzego Sajkowskiego (Magdeczka i Hierosinek, 279280) Magdalena po ucieczce z Bia³ej osiad³a jako pensjonariuszka w klasztorze sakramentek warszawskich.
Tam jej pobyt finansowo wspierany by³ przez krewnych, a tak¿e Micha³a Kazimierza
Radziwi³-³a. Wiadomo, ¿e podejmowa³ on starania o pogodzenie pary i mo¿liwe, ¿e to w³anie na jego argumenty Magdalena tak stanowczo w owym licie odpowiada. Dodaæ warto, ¿e w pierwszych zdaniach dziêkuje za przekazane jej pieni¹dze, przymawiaj¹c siê jednoczenie o wiêcej.
23 Przyk³adem mo¿e byæ list z 23 IX 1750 (704, s. 189) lub z 28 X 1750 (704, s. 190191).
gdy przeledzi siê jej listy do Hieronima z kilku lat, mo¿na zauwa¿yæ, ¿e zw³aszcza w pierwszym roku ich znajomoci Magdalena czêsto do³¹cza³a do nich postscripta albo krótkie dopiski, którym nie nadawa³a takiej nazwy.
Skoro teza o niewyrobieniu korespondencyjnym autorki wydaje siê w¹tpliwa, warto zastanowiæ siê nad tym, jak¹ funkcjê spe³nia³y owe treci dodane i czym ich pojawienie siê by³o uwarunkowane.
Czêæ z owych dopisków ma sztampowy charakter i nie wnosi do listu istotnych, modyfikuj¹cych treci. Ta uwaga jest adekwatna do takich uzupe³-nieñ, w których Magdalena przesy³a³a ukochanemu krótkie, zazwyczaj jed-nozdaniowe pozdrowienia od cz³onków rodziny. S¹ to sformu³owania w ro-dzaju: Matka nasza serdecznie i uni¿enie k³ania, familia moja, osobliwie starosta knyszyñski [czyli brat Tomasz Czapski I. M.], najni¿sz¹ zasy³a submisyj¹ (704, s. 34). Podobne dopiski pojawiaj¹ siê zazwyczaj tu¿ pod informacj¹ o miejscu i czasie powstania danego listu, obok podpisu. Mo¿na postawiæ tezê, i¿ takie umiejscowienie pozdrowieñ czyni³o z nich w oczach pisz¹cej integraln¹ czêæ listu, wa¿n¹ z punktu widzenia obowi¹zuj¹cych obyczajów, o której nale¿a³o pamiêtaæ. Pozdrowienia przekazywane adresato-wi, mimo ¿e by³y zapisywane ju¿ pod treci¹ zasadnicz¹, wydaj¹ siê elemen-tem conclusio, czyli zakoñczenia listu, w którym jedn¹ z typowych formu³ by³o w³anie przesy³anie pozdrowieñ i ucisków24. Panna najprawdopodob-niej nie przywi¹zywa³a do owych ho³dów zbyt wielkiej wagi i nigdy ich nadmiernie nie rozbudowywa³a. Jeli natomiast w licie pojawia³o siê PS, zazwyczaj wi¹za³o siê to z wyjciem poza standardowe, konwencjonalne uk³ony. Takie postscriptum zazwyczaj wnosi jakie novum, podkrela to, co wa¿ne, lub komentuje sytuacjê korespondencyjn¹ albo charakter w³anie napisanego listu. Pod tym wzglêdem praktyka epistolarna autorki przypomi-na tê, któr¹ Danu ta Grzesiak dostrzeg³a w póniejszych o stu lecie listach Juliusza S³owackiego. Wed³ug badaczki analizuj¹cej korespondencjê Chopi-na, Mickiewicza, Norwida i w³anie S³owackiego tylko ostatni z wymienio-nych romantyków w pe³ni respektowa³ klasyczne normy traktowania post-scriptum jako dodatkowej cz¹stki kompozycyjnej. Umieszcza³ w nim sprawy, które pomin¹³ w tekcie listu25. Trudno powiedzieæ, na ile wiadoma norm by³a Magdalena z Czapskich, jednak widaæ u niej tendencjê (a nie bezwyj¹t-kow¹ regu³ê) do wyrazistego wyodrêbniania postscriptum zarówno pod wzglêdem treci, jak i zapisu. Zazwyczaj zamieszcza³a je na osobnej kartce lub na odwrocie, podejmuj¹c sprawy wczeniej nieopisane. Czasem dodatko-wo uczula³a ksiêcia, by nie przeoczy³ owego uzupe³nienia, zwrotem przewró-ciæ proszê (704, s. 40).
24 A. Ka³kowska, Struktura sk³adniowa listu, Wroc³aw 1982, s. 6364.
25 D. Grzesiak, Struktura listu romantycznego (na przyk³adzie epistolografii F. Chopi-na, A. Mickiewicza, J. S³owackiego i C. K. Norwida), w: Sztuka pisania..., s. 30.
D³ugoæ tych dopisanych fragmentów bywa ró¿na, podobnie jak ich funk-cja. Wydaje siê jednak, ¿e ich wyodrêbnienie nie by³o wynikiem braku kon-troli nad tworzonym listem. Treci zawarte w postscriptum podpowiadaj¹ raczej, ¿e pisz¹ca zdawa³a sobie sprawê z konsekwencji takiego zabiegu.
Dlatego znajdujemy tu miêdzy innymi konkretne proby o co, niejednokrot-nie silniejednokrot-nie zaakcentowane. Przywo³ajmy adekwatne przyk³ady:
1) Szewca suplikujê mi odes³aæ, bo boso chodziæ bêdê, gdy¿ tylko jedn¹ parê trzewików mam, któr¹ na nogach noszê. Ta jest wiedeñczyka roboty, ale tak le zrobiona, ¿e z biedy tylko muszê je nosiæ, tamten za szewc bardzo mi do gustu i wygodnie rabia, wiêc bardzo suplikujê mi go przys³aæ [...].
(704, s. 174) 2) Suplikujê mi wiec, kawy, cukru przys³aæ, bo tego wszystkiego mi nie dostaje [...]. Panaceê suplikujê mi odes³aæ, co j¹ bêdê przy p. Calbinie bra³a, ma byæ w garderobie w szafie, w pude³ku bia³ym [...].
(704, s. 185) 3) Przypominam [...] deklaracjê odes³ania mi rzeczy, o które ju¿ czwarty raz mam honor dopraszaæ siê [...], ¿e za teraz zimowa nastaje pora, srodze mi bez futer niewygodno.
(704, s. 189) Mo¿na przypuszczaæ, ¿e takie usytuowanie proby sprawia, i¿ zapada³a ona g³êbiej w pamiêæ adresata, co oczywicie nie gwarantowa³o jej spe³nienia.
Jednak w przypadku listów Czapskiej-Radziwi³³owej postscriptum to nie tylko materialny interes. Magdalena wykorzystywa³a tê dodatkow¹ ca³ostkê listu do wzmocnienia relacji wi¹¿¹cej j¹ z ukochanym i podkrelenia swego oddania oraz mi³oci. Trzeba przypomnieæ, ¿e na pocz¹tku ich znajomoci jej sytuacja by³a niezbyt komfortowa, zwi¹zek ukrywano, podejrzeñ w otoczeniu nie brakowa³o, panna nie mog³a mieæ te¿ pewnoci, ¿e nie straci zaintereso-wania bogatego i wp³ywowego magnata. Bez wzglêdu na to, co kierowa³o jej poczynaniami prawdziwa mi³oæ czy kalkulacja robi³a wszystko, by prze-konaæ ksiêcia o bezgranicznym oddaniu, uwielbieniu, pos³uszeñstwie i w³a-snej wobec niego ni¿szoci. Trafia³a takim postêpowaniem w gust Hieronima, który wiêkszoci¹ ludzi pogardza³, jednoczenie ¿yj¹c w przewiadczeniu o swej wyj¹tkowoci26.
Zdarza³o siê wiêc pannie Magdalenie czyniæ z postscriptum co w rodza-ju kropki nad i. S³u¿y³o ono wówczas ponownej, dobitnej artykulacji uczuæ deklarowanych adresatowi w zasadniczej czêci listu. wiadcz¹ o tym choæby nastêpuj¹ce przyk³ady:
26 W swym dzienniku stwierdza³ nawet, ¿e nale¿y do rzadkiego w wiecie gatunku, o który ma³o nie jak o feniksów trudno (H. F. Radziwi³³, Diariusze i pisma ró¿ne, oprac.
i wstêp M. Brzezinowa, Warszawa 1998, s. 126).
1) Cyframi, nie wiem, po co by pisaæ, bo tak rozumiem, ¿e by siê nicht nie odwa¿y³ czytaæ listów naszych, ale je¿eli Pan Dobrodziej mój ka¿e, to i cyframi pisaæ bêdê na pokazanie, ¿e Jego rozkazy ko¿de pe³niæ mam za powinnoæ.
Ca³ujê milion milionów razy w nó¿ki, a proszê, ochraniaj siê dla tej, która pok¹d
¿yæ bêdzie, nie bêdzie odmienn¹, a ¿eby mnie, najukochañszy Hierosinku, nie
¿yæ bêdzie, nie bêdzie odmienn¹, a ¿eby mnie, najukochañszy Hierosinku, nie