• Nie Znaleziono Wyników

Uczta dla zmys³ów i ducha. O sile i s³aboœci iluzji

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 184-188)

Dzisiaj rozkosz i bogactwo, Jutro ropa i robactwo.36 Bohaterowie Krajewskiego nosz¹ w sobie barokowe dziedzictwo. Widaæ to wielokrotnie. Reprezentuj¹ wymiar sprawiedliwoœci z mêskiego punktu widzenia, kobiety zdecydowanie nie s¹ równouprawnionymi partnerkami dialogu w œwiecie zdominowanym przez Mocka i Popielskiego37. „Ciê¿ki”

i w³aœnie „mêski” barok, z jego preferencj¹ do gravité, znalaz³ kobiecego adwersarza w rokoku38, krymina³y wroc³awskiego filologa œwiadomie prze-ciwstawiaj¹ siê wizji rzeczywistoœci rodem z literatury feministycznej.

Dwaj policjanci obcuj¹ ze œmierci¹ czêœciej ni¿ inni lwowianie czy miesz-kañcy Breslau. Niemal na co dzieñ widz¹ oblicze rozpadu, zniszczenia, bru-talnego kresu ludzkiego cia³a. Mo¿e w³aœnie dlatego przeciwstawiaj¹ okrut-nym aktom destrukcji dzia³ania sygnalizuj¹ce pragnienie ¿ycia, pe³nego, ostentacyjnego, wystawnego, w iœcie barokowym stylu. Sam sposób „noszenia siê” przypomina staropolskich przodków39. Elegancja wierzchniego okrycia,

35 K. Kowalski, Z. Krzak, Tezeusz w labiryncie, Warszawa 2003, s. 27. Por. fragment W otch³ani mroku: „Potem pojechali na Gajowice i wykopali dziewczynê w krzaki. Mia³a z³aman¹ rêkê. Wszystko by³o tak jak zwykle. Kekilbajew i Ko³daszow wci¹¿ siê droczyli, a Borofiejew mia³ melancholiê w oczach – tê sam¹ co zawsze po wy³adowaniu ¿¹dzy. By³ doskona³ym przyk³adem Arystotelesowego spostrze¿enia: »Omne animal post coitus triste«.

Tylko jedna rzecz by³a nietypowa. Janina Maksymoñko, gdy l¹dowa³a wœród kolczastych tarnin, ju¿ nie ¿y³a”, s. 117.

36 J. Baka, Uwagi, opracowanie, komentarz i pos³owie A. Czy¿, A. Nawarecki, Lublin 2000, s. 102.

37 Por. M. Czubaj, dz. cyt., s. 307.

38 W. Tomkiewicz, Rokoko, Warszawa 2005, s. 18–19.

39 Por. fragment opisu stroju szlacheckiego: „Jeszcze bardziej zwi¹zana ze statusem spo³ecznym by³a odzie¿. Szlachta nie ¿a³owa³a pieniêdzy na stroje, szyte najczêœciej z kosz-townych, zagranicznych tkanin. […] Tak ukszta³towa³ siê pyszny, mieni¹cy siê wspania³y-mi barwawspania³y-mi strój staropolski, który z niewielkim zwspania³y-mianawspania³y-mi przetrwa³ a¿ po czasy oœwiece-nia. Sk³ada³y siê nañ spodnie, szyte przez zamo¿niejszych z sukna karmazynowego lub

wrêcz pokazowego niczym u dandysa, za ka¿dym razem objawia siê w opi-sach ubioru Popielskiego czy jego wroc³awskiego przyjaciela.

W salonie grube zielone kotary by³y zaci¹gniête, a wœród sufitowej sztukaterii pali³ siê ¿yrandol. Edward Popielski siedzia³ w fotelu pod stoj¹cym zegarem i strzepywa³ popió³ z papierosa do popielniczki w kszta³cie muszli. By³ ubrany w spodnie z grubego sukna, skórzane, lœni¹ce od pasty, domowe pantofle oraz wiœniow¹ bon¿urkê z czarnymi, aksamitnymi wy³ogami. Na jego ³ysej g³owie widaæ by³o œlady myd³a do golenia i jedno ma³e zaciêcie. Poci¹gniête czernid³em, krótko przyciête w¹sy i broda otacza³y jego usta40.

Bohater nosi „wypastowany trzewik Salamandra, piêknie obszyty, dziur-kowany but za piêædziesi¹t z³otych”41 nawet wtedy, gdy podczas œledztwa musi kierowaæ kroki w stronê mrocznego podwórza pe³nego nieczystoœci. Dba z jednakow¹ powag¹ zarówno o jakoœæ dochodzenia, jak i swojego wyszuka-nego obuwia:

Na szczêœcie wdepn¹³ jedynie w rozgotowany ziemniak, który komuœ wypad³ z talerza. Przejecha³ podeszw¹ po szorstkim pod³o¿u i pozby³ siê przyklejonej pulpy. Teraz obcas by³ czysty. Porysowany, poorany, ale czysty. Œciêty na koñcu pod k¹tem prawie takim jak obcas westernowych herosów, gwa³townie domaga-j¹cy siê podzelowania, ¿a³oœnie prosz¹cy o reperacjê, ale lœni¹cy od œwie¿o

na³o-¿onej pasty42.

Te konsekwentnie powtarzane dowody na pedanteriê bohaterów Krajew-skiego znajduj¹ swoje wyt³umaczenie w komentarzu badacza-antropologa:

„Refleksja nad brudem […] jest sposobem dyskutowania o porz¹dku i cha-osie, strukturze i jej braku, ¿yciu oraz œmierci”43.

Nie inaczej rzecz wygl¹da, gdy wespó³ z Eberhardem Mockiem zasiada-my do sto³u. Sceny ucztowania bohatera, manifestuj¹cego w ten sposób swo-j¹ witalnoœæ i zami³owanie do ³adu, regularnie wnikaswo-j¹ w tkankê powieœcio-w¹ cyklu. Wspó³tworz¹ rytm kryminalnej historii (oczywiœcie obok scen zadawanej œmierci). Skazanemu na zag³adê œwiatu przeciwstawiona zosta³a

„pojemnoœæ ¿o³¹dka” detektywa i misterny plan jego wype³nienia44:

p¹sowego, czêsto tak¿e z at³asu i adamaszku b³êkitnego, nierzadko szamerowane galonami srebrnymi lub z³otymi. [...] Spodnie wpuszczano w buty sporz¹dzane z kolorowej,

najczê-œciej czerwonej lub ¿ó³tej skóry safianowej”: M. Bogucka, Staropolskie obyczaje w XVI–XVII wieku, Warszawa 1994, s. 110; por. H. Dziechciñska, Cia³o, strój, gest w czasach renesansu i baroku, Warszawa 1996, s. 107.

40 M. Krajewski, G³owa Minotaura, s. 17.

41 Tam¿e, s. 58.

42 M. Krajewski, Liczby Charona, Kraków 2011, s. 24.

43 M. Czubaj, dz. cyt., s. 310.

44 Ebarhard Mock to policjant niemiecki, ale jego ¿o³¹dek charakteryzuje tradycyjna polskoœæ, jeœli chodzi o „zapotrzebowanie kaloryczne”: por. M. Bogucka, dz. cyt., s. 119 „[…] senatorowie i dygnitarze cudzoziemscy byli pe³ni podziwu dla pojemnoœci polskiego ¿o³¹d-ka, widz¹c wszystkich tylekroæ dnia tego jedz¹cych i zawsze ku ich zdumieniu z odradzaj¹-cym siê wraz z nowym g³odem apetytem”.

Rozwi¹za³ muszkê, zdj¹³ gors, ko³nierzyk, a potem rozpi¹³ trzy guziki koszuli.

Na stole pojawi³y siê potrawy. Najpierw lekko czerstwe bu³ki i kula mas³a przystrojona pietruszk¹. Potem jajecznica roz³o¿ona równomiernie na grubych plastrach przysma¿onego boczku. Na niewielkiej salaterce przyby³y œledzie ma-rynowane, chrzan, ogórki kiszone, a potem wjecha³y dwa pod³u¿ne pó³miski, na których zwija³y siê rolki szynki, piêtrzy³y kulki w¹trobianki z pietruszk¹. Na drugim z nich u³o¿ono równie¿ piramidê z polskich kie³basek na gor¹co i su-chych krancwurstów. Mock by³ wirtuozem smaku. Metodycznie smarowa³ bu³kê mas³em, w¹trobiank¹ i uk³ada³ na tym wszystkim plastry szynki. Odgryza³ czêœæ tej kanapki, po czym nape³nia³ usta jajecznic¹, boczkiem i kawa³kiem kie³baski polskiej lub plastrem krancwursta. Kolejny kês to by³ œledŸ z chrza-nem i ogórkiem. I tak dalej. Na zmianê. W militarnym porz¹dku narzuconym przez smakosza pedanta45.

Nawet jeœli w nied³ugim czasie œmieræ znowu dowiedzie kruchoœci ludzkiej egzystencji, to ¿ycie (mimo ¿e ulotne) zdo³a³o zaprezentowaæ swoje walory.

Kolejny rys owej barokowej aury towarzysz¹cej wizerunkowi bohaterów odnajdu jemy w ich u wielbieniu nie tylko dla u rody sto³u , lecz tak¿e ³o¿a.

W zasadzie ka¿dy z tomów serii dowodzi, ¿e „nie stronili od towarzystwa upad³ych kobiet”46. Wiele z nich pojawi siê potem w innej roli na sto-le prosektoryjnym (znowu Bakowski trop). Póki jednak ¿yj¹, dostarczaj¹ rozkoszy zmys³owych mê¿czyznom uciekaj¹cym w œwiat daleki od królestwa Tanatosa:

Mock i Popielski natychmiast siê przenieœli do […] luksusowego przedzia³u, i to w towarzystwie dwóch m³odych dam […]. Potem ju¿ tylko la³ siê alkohol, salon-ka trzeszcza³a w szwach, czêœci garderoby fruwa³y, m³ode damy oblewa³y szam-panem swe nagie cia³a, krzycza³y i jêcza³y, a Mock i Popielski wznosili siê na wy¿yny si³ witalnych, a nad ranem wymienili siê partnerkami, wypijaj¹c przy tym bruderszaft47.

I tak Morsztynowa „Œwiatowa Rozkosz” przechadza siê wraz z orszakiem panien po ulicach Breslau, Lwowa, wreszcie odwiedza poci¹g z wagonami sypialnymi, oferuj¹cymi odpowiedni klimat dla zmys³owych gier damsko-mêskich48.

Mock i Popielski przypominaj¹ tym samym sarmackich wielbicieli czer-pania z ¿ycia pe³ni jego uroków. Piêkna iluzja poci¹ga ich jak cz³owieka baroku, do czasu skutecznie równowa¿¹c lêk przed tym, co mo¿na wyczytaæ w Uwagach:

45 M. Krajewski, G³owa Minotaura, s. 33.

46 Tam¿e, s. 205.

47 Tam¿e, s. 182.

48 Oczywiœcie istniej¹ w cyklu powieœci Krajewskiego takie momenty (mniej liczne), które dowodz¹, ¿e nie zawsze mê¿czyzna jest g³ównodowodz¹cym w „uczcie rozkoszy”: „To by³a gimnastyka Erosa, cielesne uk³ady, do których go zmusza³a. Ona dowodzi³a. Ta kobie-ta, która jeszcze niedawno siedzia³a przed nim z buzi¹ w ciup, w skromnej sukience i z kolanami œciœle przylegaj¹cymi do siebie, teraz sta³a siê erotycznym dyktatorem. Nie oponowa³. Chcia³ siê poddaæ tej dyktaturze”. M. Krajewski, Liczby Charona, s. 166.

Aza nie wiesz, ¿e œmieræ jak je¿.

Ma swe g³ogi, w szpilkach rogi?

Ukoli do woli

A¿ jêkniesz i pêkniesz!49

Nawet jeœli ten napompowany balon doczesnoœci, owa „bañka mydlana”,

„rybi pêcherz”50 mia³y z hukiem pêkn¹æ, to detektywi oddaj¹ siê porywom szczêœcia, odnosz¹c w alkowie pozorne zwyciêstwo nad œmierci¹. O

z³udno-œci swego sukcesu przekonuj¹ siê rych³o, na kszta³t doœwiadczeñ barokowych przodków. Wystarczy otworzyæ oczy na prawdê o przemijaniu, by ujrzeæ:

[…] widok obu dziewcz¹t, które wczoraj wydawa³y siê powabne i atrakcyjne, a dzisiaj ostre bia³e œwiat³o poranka obna¿a³o bezlitoœnie porowat¹ skórê ich twarzy, tusz sklejaj¹cy rzêsy, t³uste w³osy, zbytni¹ obfitoœæ kszta³tów i braki w uzêbieniu51.

Kulinarne przewagi Mocka i Popielskiego, suto zakrapiane alkoholem, mo¿na by równie¿ skomentowaæ, korzystaj¹c z kaznodziejskich przestróg Baki:

¯al mi klocu! Brzuch machina Rozp³ynie siê jako glina:

Dr¿ysz z febry, a cebry Nie zmylisz, wychylisz52.

Pozostaje tylko gra ze smutn¹ prawd¹, przypominaj¹c¹ o pewnym popu-larnym motywie staropolskiej poezji, opisuj¹cym ¿ycie Mocka i Popielskiego:

„Pozór to jeden z centralnych tematów baroku. Wi¹¿e siê on œciœle z tema-tem zmiennoœci i niesta³oœci”53. Wypowiedzenie wojny œmierci koñczy siê fiaskiem. Kobiecy urok dzia³a zbyt krótko, dokonania za sto³em powoduj¹ fina³ wyra¿ony „bólem poranka”, a wyszukany strój ³atwo naraziæ na trwa³e uszkodzenie w œwiecie naznaczonym zbrodni¹ i jej odra¿aj¹c¹ fizycznoœci¹54.

Katalog nieskutecznych sposobów na ucieczkê przed groz¹ œmierci za-mkniemy przyk³adem zwi¹zanym z postaci¹ przewodnika Mocka po œwiecie mrocznego, podziemnego Breslau, lojalnego wobec detektywa przestêpcy, Corneliusa Wirtha:

49 J. Baka, dz. cyt., s. 62.

50 Okreœlenia zabaw w ramach „gry w zabijanego”, w której uczestnicz¹ œmieræ i cz³o-wiek: A. Nawarecki, dz. cyt., s. 96–97.

51 M. Krajewski, G³owa Minotaura, s. 181.

52 J. Baka, dz. cyt., s. 95.

53 A. Vincenz, Wstêp do: Helikon sarmacki. W¹tki i tematy poezji barokowej, oprac.

M. Malicki, Wroc³aw 1989, s. LXXXI.

54 Bohaterowie powieœci przeciwstawiaj¹ siê chaosowi œwiata tak¿e na inne sposoby:

preferuj¹ klasyczne jêzyki- fundament tego, co trwa³e w kulturze, uwielbiaj¹ cytowaæ sta-ro¿ytnych, graj¹ w szachy i bryd¿a.

[…] Wirth zgromadzi³ piêkn¹ kolekcjê. Na œcianach jego salonu wisia³y baroko-we obrazy œl¹skich mistrzów i osiemnastowieczne grafiki przedstawiaj¹ce sceny mitologiczne. Obrazy koi³y nerwy Wirtha i pozwala³y mu zapomnieæ o przejmu-j¹cym, ostrym dŸwiêku, jaki wyprodukowa³ jego mózg na wieœæ o zamkniêciu kleszczy oblê¿enia wokó³ miasta.(…) Miasto Breslau znalaz³o siê w celi, a wraz z nim – on sam. Jedynie portrety pyzatych ch³opów i dumnych arystokratów, które tworzyli pracowici rzemieœlnicy z warsztatu Willmanna, oraz przedstawie-nia zbrojnych konfliktów ludzi, bogów i centaurów przenosi³y na chwilê myœli Wirtha w krainê u³udy i fantazmatów55.

Sztuka (chyba nieprzypadkowo barokowa) nie powstrzyma œmierci, nie-cierpliwie gotuj¹cej siê do uczty.

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 184-188)