Scenê rozgrywaj¹c¹ siê w Londynie mo¿na uznaæ za prze³omow¹ w utworze. Stanowi diagnozê ówczesnej teraniejszoci. Jestemy w czasach rewolucji przemys³owej w Anglii, której konsekwencjami by³y miêdzy innymi gwa³towna urbanizacja, demokratyzacja, industrializacja i rozwój proletaria-tu7. wiat wolnego zysku i handlu, nieograniczonej swobody konkurencji Adam wita entuzjastycznie, nawet jeli oznacza to sp³aszczenie idea³ów i zwyciêstwo pospolitoci:
ADAM To chyba to, czego pragn¹³em.
[ ] Wolnego zysku szlak przed nami.
Niewola nie zna tu piramid.
[ ] LUCYFER Lamenty tu i narzekania,
Wymar³y wprawdzie, jak siê zdaje, Lecz za to wszystko jest sp³aszczone.
Gdzie urok wy¿yn? G³êbi groza?
[ ] ADAM Op³aca to powszechne dobro.
[ ] [ ] Dzi na szczêcie
¯adnego nie potrzeba nad przeciêtnoæ wyrastania.
(s. 100102)
7 Zob. J. Osterhammel, Historia XIX wieku. Przeobra¿enie wiata, red. nau k. i pos³. W.
Molik, t³. I. Drozdowska-Broering [i in.], Poznañ 2013, s. 321422 (rozdz. VII: Miasta), s.
849893 (rozdz. XII: Energia i przemys³).
W imiê dobra powszechnego, spokoju i wolnoci Adam jest w stanie zaakceptowaæ brak objawieñ, wielkich idei i wielkiej sztuki. Goci w nim nowa nadzieja. Tymczasem Lucyfer szydzi z niego, ukazuj¹c twarz romanty-ka: Patrzcie, sam Szatan romantykiem (s. 101). Przekonuj¹c Adama, ¿e wszystko z daleka czy z wysoka wydaje siê piêkne, namawia do zejcia w dó³ (stoj¹ obaj na jednej z wie¿ Tower) i wmieszania siê w wielkomiejski t³um na targowisku. Czyni¹ to w przebraniu robotników.
Bezporednie zetkniêcie siê ze szczêliwymi londyñczykami za³amuje Adama. Poznaje efekty w³adzy pieni¹dza. Okazuje siê, ¿e lud do szczêcia nie potrzebuje wiele wystarczy trochê niewyszukanej rozrywki: kukie³ko-wego przedstawienia parodiuj¹cego grzech pierworodny (Kukie³karz), paru
wiecide³ek zaspokajaj¹cych kobiec¹ pró¿noæ (Jubiler), otwartego wyszynku z wszelakimi trunkami (Szynkarz), muzyki, tañców i swawoli (¯o³nierz, Cze-ladnicy, Dziwka, Muzykant), pe³nych kramów (Kramarze), wró¿b (Cyganka), pseudonauki (eliksiry Szarlatana), taniej sensacji (publiczna egzekucja Ska-zañca). Nie napawaj¹ optymizmem zas³yszane przez Adama rozmowy Robot-ników (z³orzecz¹cych w³acicielom fabryk) i Fabrykantów (z³orzecz¹cych Ro-botnikom). Rzeczywistoæ rodzi w bohaterze wstrêt, ma prawo po scysji z Szynkarzem powiedzieæ: Chodmy wiêc, nie chcê patrzeæ d³u¿ej, / Jak cz³ek siê do bydlêcia zni¿a (s. 105).
W tym przygnêbiaj¹cym obrazie natrafiamy na trzy janiejsze momenty, które mog¹ podtrzymaæ Adama na duchu: 1) spotkanie Dziewczynki sprzeda-j¹cej fio³ki (Zwiastuny wiosny, dobrych pociech, s. 103), ciesz¹ce siê powo-dzeniem u kupuj¹cych (sygna³, ¿e nie wszystko w ludzie stracone); 2) spotka-nie kilku u czniów, których mierzi miasto w kramarskiej spotka-niewoli i którzy gardz¹ spodlonym filistrem, co mo¿e zapowiadaæ w przysz³oci rewolucyjne zmiany; 3) spotkanie Ewy pod postaci¹ urodziwej panny wychodz¹cej z
ko-cio³a (Idea³ boski kobiecoci, s. 109) symbol uduchowionego piêkna.
Obecnoæ Dziewczynki z fio³kami zdaje siê odpowiadaæ temu, co piewa Chór na pocz¹tku obrazu: Nic nie zginê³o, nic nie zniszczeje, / Fala odrodzeñ wieci nadziejê (s. 100). W ko³owrocie istnieñ, stanowi¹cym o
nieskoñczono-ci bytu, nie kryje siê jednak odpowied na pytanie o cel tych wiecznych przeobra¿eñ, a zw³aszcza sens wysi³ków jednostki gin¹cej w t³umie: Zosta-nie z tego, o co wiód³ boje, / Przygaræ wody zaczerpniêta (s. 100). St¹d te¿
pojawiaj¹ca siê chwilê póniej Dziewczynka trzyma fio³ki znaki wiosny, ale równie¿ przemijania, gdy¿ kwiaty te szybko wiêdn¹. W dramacie Williama Shakespearea Laertes ostrzega Ofeliê przed Hamletem (akt I, sc. 3):
[ ] m³ody fio³ek Rozkwitaj¹cy, nietrwa³y i s³odki, Wonny, mog¹cy zabawiæ przez chwilê;
Nic wiêcej8.
8 W. Shakespeare, Tragiczna historia Hamleta ksiêcia Danii, w: tego¿, Dzie³a, w przek³. M. S³omczyñskiego, pos³owie J. Kydryñski, Kraków 1982, s. 33.
Wyobra¿eniem wiosny (z uwagi na wiek) mo¿e byæ zreszt¹ sama Dziew-czynka. Podczas fina³owego tañca mierci skacze do grobu wraz innymi bo-haterami, którzy wyst¹pili w obrazie: Sprzedane kwiatki, wieszczki wiosny.
/ Mo¿e na grobie mi wyrosn¹? (s. 119). Bardzo prawdopodobne, ¿e to aluzja do sceny pogrzebu Ofelii (akt V, sc. 1), w której Laertes mówi: Wiêc z³ó¿cie / J¹ ju¿ do ziemi. Niech z piêknego cia³a, / Bez zmazy wszelkiej, wykwitn¹ fio³ki!9.
Równie zawodny jest widok uczniów, których przysz³oæ Lucyfer widzi w przechodz¹cych fabrykantach: Przecie ci tutaj fabrykanci / Uczniami byli te¿ w swym czasie (s. 111). Najboleniejsze rozczarowanie wi¹¿e siê z Ew¹, co do której Lucyfer te¿ nie ma z³udzeñ: I ta siê sprzeda lecz za wiele? / / [ ] Najwy¿ej dro¿ej ni¿ te inne (s. 108). Odrzucenie przez ni¹ skromnego piernikowego serca, otrzymanego od zakochanego M³odzieñca, i przyjêcie fa³szywych kosztownoci z r¹k Lucyfera wyranie wiadczy, jakimi kieruje siê wartociami. Zalepiony Adam niepostrze¿enie dla siebie upodabnia siê do otoczenia, przystaj¹c na metody, jakimi pos³uguje siê Lucyfer: Uczucia hamuj! / Nie lêkaj siê nadmiaru k³amstwa! (s. 111). Szatan wie, ¿e w wiecie powszechnego fa³szu najskuteczniejszym rodkiem osi¹gniêcia celu jest pod-stêp. Religijnoæ czy pobo¿noæ Ewy sygnalizowana trzyman¹ przez ni¹ ksi¹¿k¹ do nabo¿eñstwa oraz wi¹zank¹ kwiatów sk³adanych u stóp pos¹gu Najwiêtszej Panny jest pozorem, form¹, rytua³em lub efektem przyzwy-czajenia: Zwyk³am od wczesnych lat dzieciñstwa / Zdobiæ ten pos¹g, gdy go mijam (s. 117). Kwiatów dziewczyna nie sk³ada w ¿adnej intencji, chocia¿
pieszy siê na egzekucjê. Nie wie, co zrobi³ skazany i chyba jej to nie intere-suje, najwa¿niejsze to patrzeæ i byæ widzian¹: Widok naprawdê przeciekawy, / A ja w klejnotach swych zab³ysnê (s. 115).
Tymczasem Adamowi widok skazañca, opowieæ o nim Lucyfera i poja-wienie siê ojca, który straci³ syna, przywraca pewn¹ trzewoæ mylenia i wra¿liwoæ na z³o. Bohater nie potrafi os¹dziæ czynu wiênia, uwiadamia-j¹c sobie, ¿e sprawiedliwoæ ludzka jest czym wzglêdnym, pozornym: Dziê-ki ci, losie, ¿em nie sêdzia! (s. 117). Za chwilê dowiadcza kolejnego wstrz¹-su, przekonuj¹c siê, ¿e sam nie jest bez winy. Omami³ Ewê, korzystaj¹c z pomocy Lucyfera w rezultacie z³o¿enie przez ni¹ wi¹zanki u stóp wiêtego pos¹gu sprawia, i¿ kosztownoci na jej ciele zamieniaj¹ siê w pe³zaj¹ce wê¿e.
Pozostaje ucieczka ze wiata, który Adamowi wydawa³ siê pierwotnie miejscem idealnym. To w dalszym ci¹gu wiat nierównoci i niesprawiedli-woci spo³ecznej, tylko ¿e dawniejsze uzale¿nienia zast¹pi³a zale¿noæ finan-sowa. Nasta³o pokolenie niewolników pieni¹dza. Kupczenie mi³oci¹, sztuk¹ i wiedz¹ doprowadzi³o do sprofanowania tych wartoci. Na idea³ach siê zara-bia, wszystko jest oszustwem i pozorem. Nie ma szczerych uniesieñ,
wznios³o-ci, natchnienia, porywów ducha. Wiarê w Boga zast¹pi³ rytua³. Lud prêdzej
9 Tam¿e, s. 201.
wierzy w afrodyzjaki, eliksiry m³odoci, maæ na piêkno i wró¿by: Widzisz:
ju¿ nie ma wiary w ludzie, / A przecie ka¿dy ni o cudzie (s. 113). Lucyferowi ta rzeczywistoæ wydaje siê bliska, bo mimo nowych form okazuje siê jego odwiecznym wiatem (s. 103). Zawiedziony Adam zrozumia³ przynajmniej swój b³¹d w miejsce wiary, która w nim wyziêb³a pod wp³ywem zwiedzania wczeniejszych epok, wiary ³¹cz¹cej wszystko, patronuj¹cej ludzkoci, nie zdo³a³ niczego silniej jednaj¹cego zaproponowaæ.
W polskiej literaturze romantycznej tak pesymistyczn¹ ocenê wieku XIX odnajdziemy przede wszystkim w liryce Zygmunta Krasiñskiego i twórczoci Cypriana Norwida. Krasiñski da³ temu wyraz miêdzy innymi w wierszach Resurrecturis (powst. 1846) i W twoim ze mierci ku ¿yciu odrodzie (powst.
1858):
wiat ten cmentarzem z ³ez, ze krwi i b³ota!
wiat ten jak wieczna ka¿demu Golgota!
[ ] Tak wiat tym samym, co dawa, obdarzem!
Oto potêga! lub stañmy siê niczem!
Jedzmy i pijmy b¹dmy mieci¹ z³ot¹ Cia³a wygod¹, a myli nêdzot¹
Tak siê do g³upich i szczêliwych wliczem!10 Wokó³ Europa bez czucia bez dumy Zgrzyt kó³ stalowych paroci¹gów szumy I do bram gie³dy cisn¹ce siê t³umy11.
W utworach Krasiñskiego bohaterowie podró¿uj¹ po piekle jak dantej-ski pielgrzym. Piek³em jest bowiem wiat XIX wieku, poch³oniêty interesami i rozwojem przemys³u, hedonistyczny i upodlony. wiat z b³ota ten obraz w syntetycznym skrócie ujmuje diagnozê Krasiñskiego12. Zestawienie wspó³czesnoci z b³otem ma miejsce tak¿e w dramacie Madácha:
Gdzie ¿ycia kolorowa s³odycz?
Do morza toni janiej¹cej nie jest podobny jego bieg.
Chyba do b³ota zasta³ego, sk¹d ¿ab dochodzi nudny skrzek.
(s. 101)13
10 Z. Krasiñski, Resurrecturis, w: tego¿, Dzie³a literackie, wybra³, notami i uwagami opatrzy³ P. Hertz, t. 1, Warszawa 1973, s. 9091. W jednym ze swoich francuskich utwo-rów proz¹ Krasiñski napisa³: Wiek, w którym ¿yjemy, na pró¿no nazywacie wiekiem wia-t³a i zmartwychwstania (Z. Krasiñski, Ten wiek, w którym ¿yjemy , t³. L. Staff, w: tego¿, Dzie³a literackie, t. 3, s. 169).
11 Z. Krasiñski, W twoim ze mierci ku ¿yciu odrodzie , w: tego¿, Dzie³a literackie, t. 1, s. 123.
12 M. Szargot, Ziemia rozdzia³u niebo po³¹czenia. O liryce Zygmunta Krasiñskiego, Katowice 2000, s. 83.
13 Krasiñskiego i Madácha zestawia³ ze sob¹ Károly Horváth. Badacz porównuje Tra-gediê cz³owieka z Nie-Bosk¹ komedi¹ (K. Horváth, Krasiñski i Madách, w: Wêgry Polska w Europie rodkowej. Historia literatura. Ksiêga pami¹tkowa ku czci Profesora Wac³awa
Sporód wielu utworów Norwida, ukazuj¹cych obraz wieku kupieckiego i przemys³owego14, zwracaj¹ uwagê dwa, które wesz³y do cyklu Vade-mecum (powst. 18651866): Larwa (ogniwo XIII) oraz Stolica (ogniwo XIX) a to dlatego, ¿e ukazuj¹ zachodnioeuropejskie metropolie. W pierwszym z tych tekstów (powst. 1861) widzimy Londyn, urastaj¹cy do rangi stolicy wiata, i jego mieszkañców jako przedstawicieli ludzkoci. Podobnie jak u Krasiñ-skiego i Madácha, tutaj równie¿ wspomina siê o b³ocie.
Na liskim bruku w Londynie, W mgle podksiê¿ycowéj, bia³éj Niejedna postaæ ciê minie, Lecz ty j¹ wspomnisz, struchla³y.
[ ... ] Rzek³by, ¿e to Biblii ksiêga Zataczaj¹ca siê w b³ocie Po któr¹ nikt ju¿ nie siêga, I¿ nie czas myleæ o cnocie!
R o z p a c z i p i e n i ¹ d z dwa s³owa
£yskaj¹ bielmem jej renic.
[ ] Takiej-to podobna jêdzy
Ludzkoæ, co p³acze dzi i drwi15.
Wiersz Stolica mo¿e nawi¹zywaæ do utworu Juliusza S³owackiego Pary¿
(prwdr. 1833), powsta³ te¿ w Pary¿u (ok. 1861), ale nie musi dotyczyæ tylko tego konkretnego miasta. Paryska ulica staje siê reprezentatywn¹ dla ka¿dej metropolii europejskiej, pozostaj¹cej w krêgu kultury chrzecijañskiej, zy-skuje wymiar uniwersalny: O! ulico, ulico / Miast, nad którymi krzy¿16.
Felczaka, red. A. Cetnarowicz, C. G. Kiss, I. Kovacs, t³. tekstów wêg. J. Snopek, Kraków 1997) oraz zajmuje siê problemem gatunkowoci (K. Horváth, Poemat dramatyczny. Kra-siñski i Madách. Zagadnienie gatunków literackich w literaturze wêgierskiej i polskiej epoki klasycyzmu i romantyzmu, t³. A. Sieroszewski, w: Studia z dziejów polsko-wêgierskich sto-sunków literackich i kulturalnych, kom. red. I. Csapláros [i in.], red. wersji pol. J. Reych-man przy wspó³udziale I. Csaplárosa i A. Sieroszewskiego, Wroc³aw 1969).
14 Zofia Stefanowska zwraca uwagê, ¿e wartociowanie cywilizacji XIX wieku nie jest u poety wcale takie jednoznaczne. Zob. Z. Stefanowska, Pisarz wieku kupieckiego i przemy-s³owego, w: tej¿e, Strona romantyków. Studia o Norwidzie, Lublin 1993, s. 2829.
15 C. Norwid, Larwa, w: tego¿, Vade-mecum, oprac. J. Fert, Wroc³aw 1990, s. 3839.
Zob. J. W. Gomu licki, Komentarz, w: C. Norwid, Dzie³a zebrane, oprac. J. W. Gomulicki, t. 2: Wiersze, Warszawa 1966, s. 762770; M. ¯urowski, Larwa na tle porównawczym,
Przegl¹d Humanistyczny 1963, nr 6, s. 1534; 1964, nr 1, s. 5560 (przedruk w: tego¿, Miêdzy renesansem a awangard¹. O literaturze europejskiej z perspektywy komparatysty, wybór i red. nauk. H. Chudak [i in.], Warszawa 2007, s. 167191).
16 C. Norwid, Stolica, w: tego¿, Vade-mecum, s. 48. Zob. J. W. Gomulicki, Komentarz, w: C. Norwid, Dzie³a zebrane, t. 2, s. 774778; M. Jastrun, Stolica, w: Cypriana Norwida kszta³t prawdy i mi³oci. Analizy i interpretacje, praca zbior. pod red. S. Makowskiego, Warsza-wa 1986, s. 8690; A. KoWarsza-walska, Wiersze Cypriana Kamila Norwida, WarszaWarsza-wa 1978, s. 5256.
Wiersz demaskuje mechanizm ówczesnej cywilizacji pieni¹dza, zachowuj¹cej pozory moralnoci. Jeden z badaczy, opisuj¹c piek³o Norwida, ujmuje je w kategoriach wiata na opak:
Ludzie sami, z w³asnej woli, przestaj¹ byæ ludmi, tworz¹c sobie fa³szywych Bogów (na swój obraz i podobieñstwo) sami przekszta³caj¹ siê w centaury ni ludzi, ni bydlêta. [ ] Logicznym nastêpstwem Epoki, w której dosz³o do zlekcewa¿enia godnoci cz³owieczeñstwa [ ], jest tryumf n i e w ³ a c i w e g o (raczej: o p a c z n e g o ) systemu wartoci [ ]. I dlatego w³anie Ziemia jest Piek³em. [ ] Dlatego obowi¹zuje fa³szywy system wartoci, ludzie (có¿ z tego, ¿e bezwiednie) wype³niaj¹ pos³anie Szatana. [ ] Tê prawdê poeta powtarza³ Euro-pejczykom nieustannie. [ ] Nieustannie uwiadamia wspó³czesnym, ¿e trwaj¹ w piekle, które traktuj¹ jako naturalne ¿ycie spo³eczne. To znaczy, nieustannie uwiadamia swoj¹ egzystencj¹, ¿e w i a t k ul t ur y e ur o p e j s k i e j s t o i n a g ³ o w i e . [ ] Utwory Norwida zosta³y [ ] skonstruowane w oparciu o zasadê wiata na opak, zwi¹zan¹ z konwencj¹ skargi na obecne czasy. [ ] Norwidowski wiat na opak dotyczy przede wszystkim sfery a k s j o l o g i i : oto dziej¹ siê rzeczy nieprawdopodobne, bowiem cz³owiek nie jest zdolny (z w³asnej winy) do w³aciwej oceny postêpowania w³asnego i innych17.
Wizja tañca mierci, zamykaj¹ca omawiany obraz dramatu Madácha, przypomina wszystkim którzy jak Adam szukaj¹ w wiecie równoci, spra-wiedliwoci i wolnoci star¹ prawdê: tylko mieræ wyrównuje krzywdy, koi i wyzwala. Z drugiej jednak strony mieræ podwa¿a wartoæ ludzkich wysi³-ków, trac¹ sens wszelkie starania (dobre czy z³e). W zwi¹zku z tym Chór powtarza niemal to samo, co na pocz¹tku obrazu:
Ko³yska, potem grób nic wiêcej To, co ma dzi to jutro ma.
Raz umrzesz, raz siê tak¿e rodzisz, Zyskujesz albo strat dochodzisz Co ginie dzi, to jutro trwa.
(s. 119)
Pobrzmiewa w tych s³owach m¹droæ z Ksiêgi Koheleta (Eklezjastesa):
To, co by³o, jest tym, co bêdzie, / a to, co siê sta³o, jest tym, co znowu siê stanie (Koh 1, 9)18. Zestawienie kolebki z trumn¹ spotykamy te¿ w polskiej literaturze, czego przyk³adem jest ponownie Krasiñski:
I tak dalej i tak wszêdzie, Od kolebki urodzenia, A¿ do trumny zapomnienia19.
17 M. Adamiec, Cypriana Norwida wiat na opak, w: Cyprian Norwid w setn¹ roczni-cê mierci poety, red. nauk. S. Burkot, Kraków 1991, s. 90, 9293, 95, 98, 100.
18 Pismo wiête Starego i Nowego Testamentu, w przek³. z jêz. oryg., oprac. zespó³ biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, Poznañ Warszawa 1989.
19 Z. Krasiñski, Tak wiêc ci¹gle z burz na burze , w: tego¿, Dzie³a literackie, t. 1, s. 60. W prozie Krasiñskiego odnajdziemy zestawienie kolebki z grobem, na przyk³ad w U³omku z dawnego rêkopisu s³owiañskiego: Tak jak przyjaciele czekaj¹ niemowlêcia
W Tragedii cz³owieka ostatni¹ osob¹ zbli¿aj¹c¹ siê do grobu jest Ewa, nieczuj¹ca lêku podobnie jak pozostali bohaterowie. Jednak w przeciwieñ-stwie do nich nie wskakuje do do³u (tam wpada tylko to, co jest pozbawione wartoci), ale unosi siê nad grobem w otoczy wietlnej, co przypomina Wniebowziêcie Najwiêtszej Maryi Panny. Zrzuca maskê drobnomieszczañ-skiej dziewki, ukazuj¹c twarz Ewy, matki ¿ycia, przedstawicielki mocy wiecznie przezwyciê¿aj¹cej mieræ.
Nie straszy mnie ta czarna noc, Z której ku chwale mnie powo³a Zwyciê¿aj¹ca wszystko moc.
(s. 120)
¯ycie okazuje siê równoznaczne z nadziej¹, dopóki ono trwa, jest nadzie-ja na przysz³oæ. Poniewa¿ Ewa stwierdza niezniszczalnoæ i wieczn¹ m³o-doæ wiata, mówiæ mo¿na o niemiertelnoci nadziei. Dla Adama oznacza to dalsz¹ wêdrówkê, nieskoñczon¹.