• Nie Znaleziono Wyników

Prawa dziejów

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 30-36)

Dramatowi patronuje historiozoficzne przekonanie, ¿e Ewa stanowi przyczynê upadku Adama, ale dziêki niej Adam odzyskuje wci¹¿ nadziejê na przysz³oœæ. Zdaniem wielu krytyków ujawnia siê tutaj dialektyka heglowska.

cz³owieka. Poemat dramatyczny, prze³. L. Kaltenbergh, Warszawa 1960; I. Madách, Trage-dia cz³owieka [obraz VI], [t³. S. Hebanowski], „Litery” 1971, nr 9, s. 33; I. Madách, TrageTrage-dia cz³owieka, przek³. B. Zadura, Wroc³aw 2014.

Lucyfer, podró¿uj¹c i odwiedzaj¹c z Adamem wa¿ne momenty w historii ludzkoœci, pozwala wczuæ siê bohaterowi w ró¿ne role – tak, aby sam przeko-na³ siê, jak umieraj¹ idea³y. Adam stoi miêdzy Ew¹ (reprezentuj¹c¹ nadziejê) a Lucyferem (uosabiaj¹cym zw¹tpienie). S¹ to dwie moce okreœlaj¹ce jego naturê (bêd¹ce w nim). Napiêcie, jakie w ten sposób powstaje, okazuje siê przyczyn¹ zachodz¹cych w dziejach ludzkoœci zmian. Rozwój mo¿liwy jest tylko dziêki walce.

W dramacie Madácha ka¿dy okres historyczny to zatem realizacja pew-nego idea³u Adama (teza), któremu przeczy Lucyfer, demaskuj¹c go jako u³omny i wadliwy (antyteza). Adam, na skraju utraty nadziei, styka siê z Ew¹ i decyduje na nowy idea³ (synteza), który ma uzdrowiæ rzeczywistoœæ.

Nastêpnie cykl siê powtarza. W przeciwieñstwie jednak do filozofii Georga W. F. Hegla, ludzkoœæ wcale nie zmierza ku chwalebnej przysz³oœci, ale powoli ulega degeneracji i deprawacji. Zamiast postêpu mamy regres.

W efekcie Adam nie mo¿e zrozumieæ, jaki jest cel jego istnienia, skoro przysz³oœæ ludzkoœci przedstawia siê tak ponuro. Ostatni wers utworu:

„Walcz, miej nadziejê – to twój los!” (s. 153)3, niektórzy odczytuj¹ albo jako cyniczne s³owa nieprzewidywalnego bóstwa, albo jako sugestiê posiadania

„nadziei poza wszelk¹ nadziej¹” (Bóg zna cel wszystkiego, co istnieje, ale cz³owiek nie jest w stanie ogarn¹æ tej tajemnicy, gdy¿ przerasta ona jego mo¿liwoœci poznawcze – mo¿e po prostu nie powinien znaæ prawdy). Pod tym wzglêdem utwór znacznie ró¿ni siê od Raju utraconego, w którym chrzeœci-jañska nadzieja jest wyraŸnie okreœlona (Archanio³ Micha³ ujawnia Adamowi przysz³oœæ, a¿ do momentu powtórnego przyjœcia Chrystusa na œwiat i S¹du Ostatecznego). Nie oznacza to jednak, ¿e tekst Madácha nie udziela pewnych odpowiedzi.

Obraz pierwszy („obrazami” autor nazywa poszczególne sceny dramatu) ma w polskim przek³adzie Kaltenbergha tytu³ W niebie (w oryginale ¿aden z obrazów nie ma tytu³u) i wydaje siê odpowiadaæ Prologowi w niebie, jaki znamy z pierwszej czêœci Fausta. Podobnie jak u Goethego, trzej Archanio³o-wie – Gabriel, Micha³ i Rafael – wychwalaj¹ dzie³o stworzenia. Na taki gest nie potrafi zdobyæ siê Lucyfer. Krytykuj¹c zapatrzonego w siebie cz³owieka, poœrednio krytykuje zapatrzonego w siebie i sw¹ potêgê Boga.

Z uczonej ludzkiej kuchni mo¿e wyjœæ Niejedno dzie³o zajmuj¹ce.

No, oczywiœcie, myœl¹c, ¿e jest bóg,

3 Wszystkie fragmenty dramatu Madácha przytaczamy w t³umaczeniu Lwa Kaltenber-gha, podaj¹c przy cytacie stronê wspomnianego wydania z 1960 roku, dot¹d niemaj¹cego wznowieñ. Rezygnujemy z cytowania orygina³u wêgierskiego, aby nie utrudniæ

przejrzysto-œci wywodu. Orygina³ jest zreszt¹ powszechnie dostêpny w elektronicznej wersji edycji z 1999 roku: I. Madách, Az ember tragédiája, Budapest: Magyar Elektronikus Könyvtárból, ostatnia modyfikacja 17. 07. 2003, dostêpny w Internecie: <http://mek.oszk.hu/00900/

00914/#> [dostêp: 5. 01. 2014].

Lub równy bogom, cz³owiek dzie³o spaprze, […………………] Akt twórczy przecie to jest œpiew Twój tylko, ku twej w³asnej chwale.

(s. 9)

Lucyfer wyraŸnie jest Bogu do czegoœ potrzebny i dlatego za sw¹ krytykê nie ponosi natychmiastowej kary. Ma on swoje miejsce w boskim planie:

„Przez nieskoñczonoœæ czasów rodzi³ siê mój plan, / Od wieków w sobie mia³em to, co dziœ siê sta³o” (s. 10). Czy¿by wszystko potencjalnie kry³o siê w Bogu? Bior¹c pod uwagê s³owa Lucyfera, mo¿na uznaæ, ¿e jest on niejako alter ego Boga, jego cieniem: „Gdzie jesteœ ty, tam tak¿e ja widniejê! / […] Tworzymy razem” (s. 10). Poniewa¿ Bóg prawdopodobnie zna losy stworzone-go œwiata, z ca³ym spokojem oddaje Adama i Ewê w rêce Lucyfera, gdy ten domaga siê nale¿nej mu czêœci uniwersum. Tak zaczyna siê „walka woli z przeznaczeniem” (s. 9). To konfrontacja dwóch przekonañ: za³o¿enia, ¿e w œwiecie nic nie dzieje siê bez celu (albo ¿e zmierza do z góry ustalonego celu — finalizm), oraz twierdzenia, ¿e œwiat jest pozbawiony sensu (absurd egzystencjalny). Mo¿na równie¿ mówiæ o dwóch koncepcjach czasu: staro¿yt-nej idei czasu cyklicznego (zachodz¹ce w dziejach zmiany maj¹ charakter pozorny, gdy¿ w istocie wszystko siê powtarza) i chrzeœcijañskiej idei czasu linearnego (rozwój zmierza ku ustalonemu z góry rozwi¹zaniu).

Obraz drugi, zatytu³owany W raju, przynosi trochê inn¹ wersjê biblijnej opowieœci o kuszeniu i z³amaniu zakazu przez pierwszych rodziców. Po pierwsze, drzewo wiedzy i drzewo ¿ycia pozostaj¹ pod opiek¹ Lucyfera

– jakby to on by³ ich stra¿nikiem i za nie odpowiada³, a nie Bóg. „Duch inny strze¿e ich owoców” (s. 12) – mówi Stwórca, a Lucyfer wyjaœnia: „Moje s¹ owe drzewa dwa” (s. 16). Po wtóre, mamy podwójne kuszenie ze strony Lucyfera – kusi on wiedz¹ i wiecznym ¿yciem, a wiêc owocami z obydwu drzew. Adamowi i Ewie udaje siê skosztowaæ owocu z drzewa wiedzy, ale na drodze do drzewa ¿ycia staje anio³ z mieczem, co oznacza natychmiastowe wygnanie z raju.

Wyk³adnia mitu rajskiego zdaje siê mieæ tutaj nieco racjonalistyczny charakter. Mo¿e kojarzyæ siê z teoriami Hegla4 i Friedricha Schillera, po-krewnymi pracy Immanuela Kanta Mutmaßlicher Anfang der Menschenge-schichte (prwdr. 1786, pol. Przypuszczalny pocz¹tek ludzkiej historii), która zapocz¹tkowa³a tak¹ interpretacjê biblijnej opowieœci o raju utraconym.

Kant wyszed³ z za³o¿enia, ¿e istota poprzedzaj¹ca powstanie cz³owieka kiero-wa³a siê, jak wszystkie zwierzêta, instynktem. Instynkt to „g³os Bo¿y”, po-zwalaj¹cy odró¿niaæ pokarm po¿yteczny od szkodliwego, zabraniaj¹cy siêga-nia po „owoc zakazany”. Jednak w pracz³owieku obudzi³a siê w koñcu

4 G. W. F. Hegel, Wyk³ady z filozofii dziejów, t. 2, w przek³. J. Grabowskiego i A. Landmana, wstêpem poprzedzi³ T. Kroñski, Warszawa 1958, s. 161–162.

refleksja – przypadkowo, wbrew instynktowi, owocu spróbowa³ i przekona³ siê, ¿e mu odpowiada. Oznacza³o to uœwiadomienie sobie rozumu jako mocy poszerzaj¹cej ludzkie mo¿liwoœci5. Filozof wskaza³ na cztery efekty tego prze³omu: 1) odkrycie zdolnoœci wolnego wyboru; 2) odkrycie, ¿e prze¿ycia erotyczne s¹ silniejsze, gdy ich przedmiot jest zakryty przez zmys³ami;

3) pojawienie siê niepokoju zwi¹zanego ze zdolnoœci¹ patrzenia w przysz³oœæ, ze zdawaniem sobie sprawy z niebezpieczeñstw ¿yciowych i œmierci („roz-myœlne oczekiwanie przysz³oœci”); 4) wyemancypowanie siê ze œwiata przyro-dy (identyfikowanej z Bogiem) i uznanie samego siebie za boga, za cel natury6. Chocia¿ Kant zdawa³ sobie sprawê, ¿e wydarzenie to stanowi – w zale¿noœci od punktu widzenia – b³ogos³awieñstwo i zarazem przekleñstwo cz³owieka (coœ daje i coœ zabiera), to jednak widzia³ w nim pocz¹tek rozwoju istoty ludzkiej, a nie jej regres i upadek.

W sztuce Madácha jest odwrotnie – odkrycie myœli to pocz¹tek degrengo-lady cz³owieka. Inicjatorem jest Lucyfer, wydaj¹cy siê uosobieniem tej myœli.

Wytyka Adamowi, ¿e ten niczym nie ró¿ni siê od bezmyœlnego zwierzêcia, pozbawionego œwiadomoœci robaka:

ADAM Œwiadomoœæ! Czy¿em nieœwiadomy?

Czy¿ nie mam czucia ³aski s³oñca, Najs³odszej z uciech, ¿e istniejê?

[…………………] LUCYFER To samo pewnie czuje czerw,

Co ci przy ustach owoc zjada, To samo orze³, kiedy chwyta ptaka.

Czy jest cokolwiek, co by uczyni³o Ciebie czymœ wy¿szym ponad tamte?

[…………………] To iskra myœli, która nieœwiadomie, Nie rozbudzona w tobie drzemie.

(s. 14–15)

W obrazie trzecim (Gdzieœ poza rajem) Adam i Ewa nie rozpaczaj¹ z powodu wygnania, ale bardzo szybko adaptuj¹ siê do nowych warunków.

Poczucie niezale¿noœci i w³adzy napawa oboje dum¹. Myœl¹, ¿e zapocz¹tko-wuj¹ coœ wielkiego – w³asny raj. Ufaj¹, ¿e od nich coœ zale¿y. St¹d s³owa Adama: „Czujê, ¿e mnie opuœci³ Pan. / Otom w pustyni z pust¹ d³oni¹. / Wiêc bêdê sobie panem sam” (s. 19). Œwiat cz³owieka okazuje siê œwiatem bez Boga. Punktem oparcia staj¹ siê: rodzina, w³asnoœæ, ojczyzna, praca. Lucyfer, komentuj¹c te kategorie, zaznacza, ¿e stan¹ siê Ÿród³em wielkoœci, ale te¿

przyczyn¹ konfliktów: „[…] w ich imiê nawzajem zjadaæ siê bêdziecie” (s. 19).

5 Zob. J. Kowalski, Staro¿ytni o sensie ¿ycia. Eseje, Warszawa 1988, s. 32.

6 I. Kant, Przypuszczalny pocz¹tek ludzkiej historii, w: tego¿, Przypuszczalny pocz¹tek ludzkiej historii i inne pisma historiozoficzne, przek³. M. ¯elazny, I. Kroñska, A. Landman, wstêp M. ¯elazny, Toruñ 1995, s. 21–25.

W rozmowie z Lucyferem ujawnionych zostaje jeszcze kilka innych praw rz¹dz¹cych œwiatem, co wskazuje, ¿e wolnoœæ, w³adza i wiedza ludzka maj¹ wyraŸne granice. Nie tylko zreszt¹ chodzi o cz³owieka. Sam Lucyfer przyzna-je, ¿e istnieje wiêŸ, której nawet on nie potrafi zerwaæ (w kolejnym obrazie oka¿e siê, i¿ jest i druga, tj. Ewa) — to wiêŸ z ziemi¹: „¯ycie mijaniem jest, stawaniem siê na nowo” (s. 21). Ziemski proch nie wydaje siê pocz¹tkowo Adamowi jak¹œ si³¹, po chwili przekonuje siê jednak o potêdze ziemskich

¿ywio³ów, konfrontacja z nimi uœwiadamia mu w³asn¹ marnoœæ, ulotnoœæ, znikomoœæ. Przemijanie i zmiennoœæ podwa¿a sens wszelakich d¹¿eñ, starañ, wysi³ków. Trwa³oœæ form i idei jest z³udzeniem.

Co stanie siê w chaosie tym

Z samotnym moim „ja”, z niemocnym moim cia³em, Którem za mocne mia³ narzêdzie

Wcielania w czyny dumnych planów, Nêc¹cych umys³ g³uchych têsknot?

(s. 21)

Chc¹c podnieœæ na duchu Adama i Ewê, Lucyfer przywo³uje Ducha Zie-mi. W ten sposób pope³nia b³¹d, gdy¿ zjawa tylko potwierdza bezsilnoœæ Lucyfera i jego wczeœniejsze s³owa:

Gdybym ukaza³ swe oblicze, Pad³byœ str¹cony do otch³ani, A te robaki, co s¹ niczym, Lêk by nape³ni³ ob³¹kaniem.

(s. 23)

Pró¿no szukaæ oparcia w œwiecie. Rzeczywistoœæ jest chaosem przemian.

Wszystko jawi siê czym innym, ni¿ jest: to, co sta³e, okazuje siê p³ynne (w oczach Adama); to, co s³abe i ma³e, okazuje siê nieskoñczone i mocne (w oczach Lucyfera); pragnienie wiedzy mo¿e zamieniæ siê w chêæ niewiedzy;

nadzieja mo¿e przybraæ kszta³t zw¹tpienia. Ka¿de zjawisko ukazuje swoje podwójne oblicze.

Nie znajduj¹c pomocy w Duchu Ziemi, Lucyfer sam musi pierwszym rodzicom rzecz wyjaœniæ. Czyni to na przyk³adzie nieoczekiwanej wizji ba-wi¹cych siê nimf. Z jego s³ów wynika, ¿e obraz œwiata zale¿y od stanu ducha (œwiadomoœci):

Tych istot obraz kszta³tujecie sami:

S¹ mi³e, tkliwe i urocze,

Gdy je widzicie w szczêœcia porê, Ale zamglonym strachem oczom Stan¹ siê groŸne jak upiory.

(s. 23)

Tak splata siê szczêœcie z przera¿eniem. Poniewa¿ Adamowi nic to nie mówi, ponad to, co ju¿ wie o wzglêdnoœci wszystkiego, domaga siê od Lucyfe-ra wiedzy, a œciœlej – wyjaœnienia celu swej ziemskiej drogi. Ten zaœ wskazuje na ci¹g³oœæ istnienia, dowodz¹c, ¿e oprócz ludzkich u³omnoœci nie gin¹ tak¿e ludzkie myœli i osi¹gniêcia, a we wszystkim kryje siê jakiœ tajemny plan.

My siê zmieniamy sami, czas sam jest niezmienny.

[………………] Nie mniemaj, ¿e istota ludzka

Ograniczona jest przez proch i przemijanie;

Na mrówki patrz lub spójrz na pszczele roje:

Tysi¹ce ich siê roj¹ w t³umie nieprzebranym, Dzia³anie ich jest œlepe i z pozoru

¯adna im nie przyœwieca m¹dra myœl;

A przecie¿ ca³oœæ piêkn¹ jest jednoœci¹,

¯yje i ¿ycie tka z nakazu ducha,

Do zwyciêskiego koñca wiod¹c m¹dry plan, A¿ wszystko siê uciszy i ukoi.

(s. 24)

To, co z pozoru bezmyœlne, okazuje siê przejawem „m¹drego planu”, dzia³aniem „z ducha”. W tym fragmencie Lucyfer mimowolnie wchodzi w rolê oddanego Bogu opiekuñczego anio³a, zdradzaj¹c cz³owiekowi porz¹dek stworzonego œwiata. Jego styl wypowiedzi pasowa³by nawet do Archanio³a Micha³a, który zreszt¹ w pierwszym obrazie mówi o Stwórcy:

Wykuwasz wieczn¹ œwiata zmiennoœæ I niemniej wieczn¹ sta³oœæ œwiata, Jednostki tworzysz obok plemion I nieskoñczonoœæ z czasem bratasz.

(s. 8)

Przywo³ajmy ponownie Hegla, wed³ug którego prawdziwe ¿ycie œwiata i prawdy to twierdzenie, przeczenie, synteza. W ten sposób rozwija siê duch, indywiduum, natura. Rzeczywistoœæ i prawda s¹ ci¹gle realizuj¹c¹ siê synte-z¹ odwiecznych przeciwieñstw. Ka¿da myœl zawiera w sobie w³asne zaprze-czenie, co jest powodem poznawczej sk³onnoœci do utworzenia stoj¹cej wy¿ej syntezy, która jednak te¿ jest twierdzeniem zawieraj¹cym w sobie w³asne zaprzeczenie. Tak przedstawia siê faktyczny rozwój œwiata, a mo¿e lepiej

– du cha, który przejawia siê w œwiecie. Niezmienne elementy tej drogi wy-znaczone s¹ przez kategorie myœlenia i rzeczywistoœci. Cel stanowi uzyska-nie wiedzy pe³nej (œwiadomoœæ ca³kowita).

Adam z utworu Madácha wie tylko jedno – ¿e wszystko siê powtarza w zmienionych formach i mo¿e przejœæ w swoje przeciwieñstwo. Nie wie zaœ, ku czemu ta powtarzalnoœæ zmierza, czemu s³u¿y – i jaka jest w tym rola cz³owieka, w imiê czego ma siê tru dziæ i walczyæ. W œwiecie Adama Bóg

pozostaje nieobecny (tak przynajmniej bohaterowi siê zdaje), nara¿ony jest wiêc na szatañsk¹ myœl o absurdzie istnienia, irracjonalnoœci dzia³añ. Lucy-fer, udaj¹c dalej pocieszyciela, nie mo¿e zaspokoiæ g³odu wiedzy Adama, gdy¿

sam pewnych rzeczy nie wie (nie mówi¹c ju¿ o zamys³ach Boga; a nawet gdyby by³ wszystkowiedz¹cy, wykorzysta³by to zapewne z po¿ytkiem dla siebie). Jest w stanie ukazaæ jedynie „pró¿noœæ wszystkich celów” (bezsens idealistycznych d¹¿eñ), przewrotnie wmawiaj¹c pierwszym rodzicom, ¿e z³a-godzi ich cierpienia przez „b³ysk nadziei”. Uprzedza zarazem, ¿e nadzieja to

„jasnoœæ zawodna”, chc¹c chyba przez to zasugerowaæ, ¿e nietrwa³a, niewy-trzymuj¹ca próby konfrontacji z rzeczywistoœci¹.

Swoje uœwiadamiaj¹ce zadanie Lucyfer spe³nia, wykorzystuj¹c prorocze umiejêtnoœci. Wprowadza Adama i Ewê w stan snu. Tak koñczy siê czêœæ wstêpna dramatu, z³o¿ona z trzech obrazów. Dalsz¹, g³ówn¹ czêœæ utworu wype³nia ci¹g obrazów historycznych, pokazuj¹cych dzieje ludzkoœci jako pasmo wci¹¿ nowych i wci¹¿ fa³szywych nadziei, czyli piêknych z³udzeñ.

Wbrew zapewnieniu Lu cyfera nie przynosz¹ one u kojenia, ale czyni¹ sen bohaterów koszmarem.

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 30-36)