• Nie Znaleziono Wyników

Rekonstrukcja œwiata. Uwagi o stole i biesiadzie

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 179-182)

Przyjmijmy zatem, ¿e retoryka to umiejêtnoœæ metodycznego odkrywania tego, co w odniesieniu do ka¿dego przedmiotu mo¿e byæ przekonywaj¹ce12. Kiedy na pocz¹tku XII wieku Wincenty Kad³ubek pisa³ kolejn¹ po Gallo-wej Kronikê polsk¹, pos³u¿y³ siê postaciami duchownych, arcybiskupa Jana i biskupa Mateusza. Pracê szacownych rozmówców, rekonstruuj¹cych prze-sz³oœæ, porówna³ autor do biesiady13. Na koñcu ksiêgi trzeciej obaj uczeni,

9 A. Nowicka-Je¿owa, Pieœni czasu œmierci. Studium z historii duchowoœci XVI–XVIII wieku, Lublin 1992, s. 346.

10 M. Krajewski, J. Borowczyk, M. Larek, To miasto wo³a³o do mnie w innym jêzyku (rozmowa), „Czas Kultury” 1/2009, nr 148, s. 95.

11 A. Nawarecki, dz. cyt., s. 15–16.

12 Arystoteles, Retoryka, w: tego¿, Dzie³a wszystkie, t. 6, prze³. H. Podbielski, Warsza-wa 2001, s. 305.

13 B. Kürbis, Wstêp do: Mistrz Wincenty tzw. Kad³ubek, Kronika polska, Wroc³aw 1996, s. LXI.

strudzeni „zastawianiem sto³u historii”, udaj¹ siê na spoczynek, pozostawia-j¹c prowadzenie uczty kontynuatorom.

O ile metafora biesiadnego sto³u odpowiednio „zastawionego” przez pisa-rza mo¿e byæ odniesiona do ka¿dego dzie³a literackiego, o tyle sama dynami-ka antynomicznych zjawisk – konstrukcji i destrukcji tego, co na stole siê pojawia, zyskuje ju¿ aurê barokowoœci (tak¿e tê Bakowsk¹). Krajewski dba o biesiadnika, jego „potrawy” s¹ dopracowane w ka¿dym z elementów, po staropolsku „¿ywe”. Krymina³ retro w wykonaniu autora to – jak okreœla Mariusz Czubaj – „upadek w czas”, historiê, szczegó³, kulturowe realia14. Czytaj¹c tekst, „zjadamy” potrawê pachn¹c¹ kuchni¹ serwuj¹c¹ smaki prze-sz³oœci. I nie s¹ one wy³¹cznie wynikiem odpowiednio pobudzonej, twórczej wyobraŸni Krajewskiego. Odtworzenie œwiata odbywa siê z pomoc¹ rzetelnej kwerendy pisarza-badacza, który wertuje dawne gazety czy ksiêgi adreso-we15. Œwiat o¿ywiony piórem autora potrafi byæ tak piêkny, jak w Morszty-nowej Œwiatowej Rozkoszy. Poeta barokowy nie kry³ zachwytu, gdy poddawa³ siê zmys³om, które, jak okna duszy, prowadzi³y do refleksji:

[…] Któ¿ oprócz œlepego

nie widzia³ œlicznych tego œwiata pozornoœci?

Piêkny jest. Ten dla cz³eka Bóg z swej wszechmocnoœci stworzyæ raczy³16.

Przedwojnie odtworzone przez Krajewskiego potrafi równie skutecznie przemawiaæ do czytelnika swoim urokiem:

We Lwowie w 1933 roku rzeczywiœcie by³o wtedy piêkne lato. Mimo porannej pory w niedzielê 11 czerwca, w czasie kulminacji lwowskich Targów Wschod-nich, w parku Stryjskim panowa³ ogromny t³ok. […] Przemys³owcy chowali siê przed letnim upa³em w pawilonie rolniczym i rozmawiali o interesach przy limonadzie i wodzie mineralnej Naftusia. Rodziny, pokrzepione duchowo na po-rannych mszach, podziwia³y prezentowane w tym¿e pawilonie wystawy kwia-tów. Kobiety p³ynê³y miêdzy kioskami w przewiewnych letnich galanteriach, dzieci opêdza³y siê od os, które zuchwale atakowa³y ich lody i cukrowe waty, a mê¿czyŸni zsuwali kapelusze w ty³ g³owy i rozgl¹dali siê za „piwem z kotwicz-k¹”, jak powszechnie nazywano pienisty produkt Browarów Lwowskich17. Autor kreuje w ten sposób nostalgiczny mit miasta, z jego klimatem i nastrojem tak atrakcyjnym dla czytelnika18. Dodatkowo, jeœli chodzi o Lwów, wyzyskuje Krajewski jego „nimb ziemi utraconej, arkadii, raju dzieciñstwa

14 M. Czubaj, dz. cyt., s. 13.

15 Tam¿e, s. 14.

16 H. Morsztyn, dz. cyt., s.15.

17 M. Krajewski, Rzeki Hadesu, Kraków 2012, s. 63.

18 M. Kraska, Prosta sztuka zabijania. Figury czytania krymina³u, Gdañsk 2013, s. 181.

znanego z w³asnego ¿ycia lub opowieœci krewnych”19. Prawda „sto³u historii”

o miastach sprzed kilku dekad to jednak nie tylko s³oneczny dzieñ i spaceru-j¹ce w jego blasku rodziny. Urok uwodzenia przesz³oœci¹, któremu poddaje siê odbiorca, bierze siê tak¿e z wizyt sk³adanych w miejscach zupe³nie od-miennych ni¿ wy¿ej opisane. Razem z g³ównym bohaterem bêdziemy prze-chadzaæ siê po zau³kach, zakamarkach, dworcach, piwnicach, gospodach z ich szemranym towarzystwem, domach publicznych, wszelkich miejscach podejrzanych i niebezpiecznych – jak na czarny krymina³ przysta³o20. Aby o¿ywiæ obraz, podbudowaæ jego autentycznoœæ, przywo³a Krajewski jêzyk uli-cy. We Lwowie napotykane postaci pó³œwiatka „ba³akaj¹”, na drodze œledz-twa komisarz Popielski czêsto spotyka „dziunie”, a na „pulicaja” spogl¹daj¹ nieufne oczy „baciarów”21. Powieœciopisarz stopniowo ods³ania tablice z przedwojennymi nazwami ulic, do³¹cza ich spis, u³atwiaj¹c nam topogra-ficzn¹ orientacjê22. Krajewski dzia³a wiêc wedle kanonu budowania powieœci korzystaj¹cej z mo¿liwoœci „upadku w czas”:

Od powieœciopisarza wymaga siê, by odda³ nastrój miejsca znanego bohaterom.

Mo¿na to osi¹gn¹æ, opisuj¹c jego wygl¹d, atmosferê lub pokazuj¹c, jacy ludzie tam mieszkaj¹. Nie zarzucajmy jednak czytelnika zbyt du¿¹ iloœci¹ informacji. Wpla-tajmy je raczej do powieœci, by obraz rozrasta³ siê w miarê rozwoju fabu³y23. I tak uczta historii, o której opowiada krymina³ noir, stale wzbogaca siê o nowe potrawy, gdy zaœ uwzglêdnimy bogactwo, „krwistoœæ”, konkretnoœæ postaci pierwszoplanowych i tych z planu dalszego, bêdziemy mogli nazwaæ ca³¹ biesiadê odpowiednio sut¹, w iœcie sarmackim stylu24. Nie zapominajmy jednak, ¿e dba³oœæ o bogactwo potraw wystawianych na u¿ytek konsumenta-czytelnika, musi uwzglêdniaæ – zarówno w twórczoœci barokowego kazno-dziei, jak i wspó³czesnego „kucharza” z jego „przepisem” na Lwów-Breslau

– istotê uczty jako swoistego obrz¹dku. „G³osz¹c tryumf ¿ycia, nie unika

19 A. Gemra, Eberhard Mock na tropie. Breslau/Wroc³aw w powieœciach Marka Krajew-skiego, w: Œl¹skie pogranicza kultur, t. 1, red. M. Ursel, O. Taranek-Wolañska, Wroc³aw 2013, s. 126.

20 Tam¿e, s. 137.

21 Marek Krajewski do³¹cza do swoich lwowskich krymina³ów wykaz wyrazów tamtej-szego dialektu: G³owa Minotaura, Warszawa 2009, s. 339–340.

22 Anna Gemra zauwa¿a „specyficznoœæ” prawdy o topografii Breslau: „Czytelnicy, zw³aszcza »rodowici wroc³awianie«, oprócz zagadki kryminalnej dostali te¿ zagadkê topo-graficzn¹. »Wêdruj¹c« wraz z bohaterem po Breslau – mieœcie, o którym myœleli, ¿e je znaj¹, ¿e to po prostu Wroc³aw, choæ przedwojenny – odkrywali nagle, ¿e maj¹ do czynie-nia z obc¹ przestrzeni¹; lekturze mog³o wiêc towarzyszyæ uczucie zagubieczynie-nia, zaskoczeczynie-nia, które w czêœci tylko niwelowa³y do³¹czane do poszczególnych tomów indeksy nazw ulic, placów etc., czy stare plany Breslau. Œwiadomie bowiem czy nie, autor do ¿adnego tomu nie do³¹czy³ planów dzisiejszego Wroc³awia, »zmuszaj¹c«” tym samym bardziej ciekawskich czytelników do szukania ich i porównywania na w³asn¹ rêkê” (dz. cyt., s. 130).

23 L. Grant-Adamson, Jak napisaæ powieœæ kryminaln¹, prze³. M. Rusinek, pos³owie J. Chmielewska, Kraków 1999, s. 32.

24 Por. A. Nawarecki, dz. cyt., s . 67–69.

pokazania drugiego bieguna. Narodziny, ¿ycie i œmieræ uobecniane w symbo-lice uczty stanowi¹ przecie¿ nierozerwaln¹ ca³oœæ”25. Œwiat o¿ywiony nosi w sobie zal¹¿ek zniszczenia, otwiera siê na dzia³ania œmierci, nieodzownej w Uwagach Baki, równie mocno obecnej w kryminalnej tkance fabularnej.

I w tym przypadku bêdzie Krajewski, jak przysta³o na pisarza, u którego odnajduje siê retoryczne fascynacje, przekonywaj¹cy26.

W dokumencie 11/201411/2014 (Stron 179-182)