• Nie Znaleziono Wyników

Manifest strony hetmańskiej i ustąpienie jej z Warszawy

Wśród przygotowań wojennych i szczęku broni nadszedł dzień 7go maja 1764 przeznaczony na otwarcie sejmu konwokacyjnego.

Strona hetmańska, z którą trzymał marszałek starej laski Mała­

chowski, przeznaczała na marszałka Jędrzeja Mokronowskiego, gdy familia chciała ster obrad powierzyć Adamowi Czartoryskiemu.

Sejm jednakże zbierał się pod bardzo złą wróżbą i nikt pewnie nie wierzył, by pod naciskiem broni obcej obrady mogły się odby­

wać swobodnie. Nowo przybyły nadzwyczajny poseł pruski hrabia Karolath, zachęcał stronę hetmańską do umiarkowania, gdy się i przed nim uskarżała na obecność Moskali. Posłowie również austry- acki i francuski odwodzili ją od kroków gwałtownych, a upewnia­

jąc o przychylności swych rządów, wykazywali, że chociż ich dwory nie mogą ścierpieć takiego mięszania się Moskwy w sprawy domo­

we Rzpltej, nie zdołają przecież natychmiastowej udzielić pomocy i dlatego radzili, aby przedsięwzięto środki ustawami określone,

54

przezco jedynie daną, będzie im możebność sprężystego wystąpienia przeciw gwałtom i bezprawiom moskiewskiem.

Z pierwszym brzaskiem dnia tego był ruch nie zwykły w W ar­

szawie. Pułki moskiewskie i zbrojne hufce Czartoryskich stanęły pod bronią. Zamek cały, wiodące doń ulice i krakowskie przedmie­

ście napełnione były wojskiem, a nawet wszystkie place publiczne zajęły posterunki moskiewskie, gdy z drugiej strony jazda Radzi- wiłłowska stała w szyku bojowym nad Wisłą. Wewnątrz również zamku było żołnierstwo Czartoryskich, nietylko na dziedzińcu i ko­

rytarzach, ale oraz i w sali obrad, a szczególniej w miejscu dla publiczności (arbitrów) przeznaczonem. Żołnierze i wszyscy stronnicy familii mieli przy kapeluszach trójkolorowe kokardy, a żołnierzami dowodzili jenerał austryacki i Ronikier. W pałacu Kaiserlinga za­

toczono nawet działa, a w domu stolnika litewskiego osadzono wojskiem strzelnice porobione w murze i bramie. Sam prymas, lubo stanowczo już się wiązał z familią, był przecież przerażony temi przygotowaniami wojennemi, a widząc się z Kaiserlingiem i obu Czartoryskimi, wynurzał obawę co do bezpieczeństwa obrad.

Wszyscy trzej upewniali go najuroczyściej, że żadnego nie będzie gwałtu, i dla tego może strona przeciwna bezpiecznie przybyć do sali sejmowej. Z polecenia prymasa zawiadomił Młodziejowski za­

raz o tern listownie Mokronowskiego. Równocześnie przywiózł het­

manowi goniec tatarski upewnienie od Hana, że gotów przysłać Rzpltej w pomoc 100,000 swej hordy, co było czczeni mamidłem, w które nikt rozsądny nie mógł wierzyć.

Po zwykłem nabożeństwie zebrała się około godziny 11 strona familii na obrady sejmowe. Z 50 senatorów obecnych w Warszawie, przybyło 8 tylko do sali senatu. Prymas widząc tak szczupły za- stęp, postawił wniosek, aby senat nie rozpoczynał swych obrad dokąd izba poselska swoich nie zacznie. Lecz i w izbie niezbyt liczni zebrali się posłowie, a co gorsza nie było jeszcze marszałka starej laski. Ktoś wniósł wpraivdzie, aby nie czekając na niego, zagaić posiedzenie, ale wniosek ten odrzucono, a po Małachowskiego wysłano deputacyę, która wróciła z odpowiedzią, że Małachowski przyjdzie niebawem. Po upływie pół godziny wysłano doń znowu, a gdy odpowiedział że będąc na konferencyi, czas jeszcze jakiś na niej zabawi, powstała wrzawa w izbie. Stolnik litewski chciał

teraz zagajenia bezzwłocznego, lecz inni byli temu przeciwni z czego burzliwe wywiązały się spory.

Konferencya, o której mówił Małachowski w drugiej odpo­

wiedzi, odbywała się rzeczywiście od samego rana u hetmana kor., i dlatego właśnie nie był dotąd nikt ze strony hetmańskiej na po­

siedzeniu. Obrady były tu nader burzliwe, zwłaszcza gdy wojewoda wileński wniósł, aby ze względu na tak jawne pogwałcenie ustaw nie unosić się dłużej cierpliwością i umiarkowaniem, ale uderzyw­

szy śmiało na te zgraje rozpędzić je i przywrócić wolność obra­

dom. Większość przyklasnęła wnioskowi, lecz z innymi oświadczył się i hetman polny przeciw niemu dowodząc, że tern danoby hasło do wojny domowej, a przy widocznej przewadze przeciwników na- rażonoby siebie samych na pewną zgubę bez wszelkiej dla sprawy korzyści. Radził więc, aby trzymając się zapadłego już postanowie­

nia, wystąpić z manifestem przeciw temu pogwałceniu praw Rzpltej, czem większą wyrządzi się przysługę sprawie, niż rozpoczęciem walki bez nadziei zwycięztwa. Dowodził bowiem, że niedość w W ar­

szawie zgnieść przeciwników, ale trzebaby zaraz pobić i ową Mo­

skwę, która już grasuje po Litwie. Poparłszy zaś zdanie swoje świeżem oświadczeniem posłów obcych, odwiódł w końcu zgroma­

dzonych od kroku gwałtownego.

Ponieważ manifest był już gotowy, podpisało go zaraz 22 se­

natorów i 46 posłów, a Mokronowski wniósł go sam osobiście do ksiąg grodu warszawskiego. W manifeście tym uczynionym „przed B ogiem, światem c a ły m, JRzecząpospolitą i najjaśniej szemi poten- cyam i“ wypowiadano skargę na pogwałcenie prawa narodów przez ściągnienie pod Warszawę wojsk moskiewskich przed samym sej­

mem i wprowadzenie ich nawet z działami do miasta, przezco nie dopuszczają sejmu, który pod naciskiem obcego wojska nie może obradować swobodnie. Powołując się na listy, które obe­

cni w stolicy senatorowie rozesłali do dworów przyjaznych prze­

ciw wkroczeniu Moskwy wynurzono nadzieję, że Europa nie odmó­

wi Rzpltej pomocy w tym ucisku. Chcąc więc okazać i niewinność swoją i zamiar ocalenia zdeptanych praw i wolności „już praw ie io nieioolę przem ienionej“ manifestują się podpisani przed Bogiem i ojczyzną, że Moskwy nie sprowadzali, ani o jej wysłanie prosili, ani za przyjście dziękowali, i że nie dali carowy najlekszego

po-56

wodu do wtargnienia z wojskiem, że nie mają innego celu nad ra­

towanie ojczyzny i wolności i że przy niej i wierze katolickiej go- towTi przykładem przodków nieść w ofierze mienie, krew i życie nawet. Manifestują się dalej przeciw artykułom konfederacyi litew.

urażającym zasłużone w ojczyźnie osoby, przeciw przymuszaniu przez wojsko moskiewskie szlachty do tejże konfederacyi, przeciw memoryałom moskiewskim, a szczególniej deklaracyi z 4go maja podanej prymasowi a ostawiającym wojsko koronne, które w nic się nie wdawało. Wzywają w końcu tych Prusaków', którzy po niedo­

szłym generale przybędą do Warszawy, aby pomni krzywdy swej złączyli się z nimi.

Po wniesieniu manifestu do ksiąg trzeba jeszcze było sejm zerwać we wszelkiej formie. Wyprawiono tym celem do izby po­

selskiej w deputacyi z Małachowskim Mokronowskiego, Sapiehę, dwu Potockich i dwu Rzewuskich. Posłowie ci wszedłszy, najprzód do senatu chcieli zapowiedzieć manifest, ale skoro ich prymas spostrzegł, udał słabego i wyniósł się z sali, obiecując, że wnet wróci na swe krzesło. Posłowie udali się teraz do izby poselskiej, a zaledwie tam weszli, zamknął oddział 80 ludzi jedyne w niej wolne jeszcze drzwi. W izbie napełnionej samymi stronnikami fa­

milii i ich służbą zbrojną, była taka ciżba, że przybyli niemogąc się docisnąć do miejsc swych, stanęli wszyscy razem przy krze­

słach posłów podolskich. Czartoryszczyki nalegali, aby Małachowski zagaił posiedzenie, lecz Mokronowski wyjaśniwszy w zabranym gło­

sie, że naród troskliwy o swą wolność, przyznał od dawien dawna każdemu z swych posłów prawo zatamowania, a nawet zerwania obrad sejmowych, skoro ją czy to przez rząd, czy też przez jakie stronnictwo potężne widzi zagrożoną, i że mimo' szkodliwych na­

stępstw wynikających z nadużywania głosu wolnego nie chciał się pozbawić tej przeciw tyranii broni; otóż wyłożywszy to wszystko twierdził stanowczo, że w obecnćm właśnie położeniu użyć jéj na­

leży, ponieważ sejm ten mógłby ze szkodą jedynie wolności się odbywać, gdy tak obcy jak swoi postanowili radę kierować orężem, Oświadczył zatem, że zebrania tego, gdzie przemoc wolne gnębi zdanie, nie może za sejm uważać, a tak na mocy praw i obowiąz­

ków poselskich, jak niemniej na mocy ustaw narodowych i świe­

żego manifestu 22 senatorów i 46 posłów przeciw temu sejmowi

tamuje wszelkie dalsze obrady. Mowę tę przerywano często, a na­

wet nie dozwolono mu kończyć. Gdy przytem na dany znak bły­

sły z pochew oręże, chciano krzykiem i groźbami zmusić Mała­

chowskiego do zagajenia sejmu. Lecz starzec nieustraszony nie ustępował tej natarczywości. Niektórzy z przywódzców strony prze­

ciwnej jak podkomorzy koronny Branecki i Rzewuski pisarz lit.

starali się powstrzymać swoich od czynu gwałtownego. Deputaci zaś otoczywszy Małachowskiego, nie dali się ustraszyć, a Mokro- nowski spostrzegłszy, że i posłowie mają kokardy, wytykał im to jako znak niegodny posłów wolnego narodu, bo świadczący o przy­

jęciu służby u jednego domu. Gdy wrzawa nieco przycichła, oświad­

czył Małachowski, że nieuważając zgomadzenia tego za sejm pra­

wny, bierze z sobą laskę i dotąd jej nie podniesie, dokąd Rzplta nie będzie mogła w zupełnej obradować swobodzie. Na krzyk, aby Małachowski zaraz zagajał, wołał z swej strony Małachowski, że wśród wojska obcego i żołdactwa prywatnego nie ma sejmu. Gdy groźby nic nie pomogły, pozwolono w końcu wyjść deputacyi z izby i odprowadzono ją aż na ulicę, aby ją od wszelkiej obronić napaści.

Po manifeście i tak stanowczem wystąpieniu deputacyi w izbie poselskiej, musieli Czartoryscy albo uważać sejm za zerwany, albo go utrzymać przemocą. Gdy na pierwsze nie mogli przyzwolić, po­

stanowili drugie uczynić jako dogodniejsze ich celom. Ponieważ nie było posłów z wrojewództwra krakowskiego, a w poznańskiem dwoiste zaszły wybory, wezwano pierwszego z posłów sieradz­

kich Kossowskiego do zagajenia obrad, aby zaraz można przystą­

pić do wyboru marszałka. W izbie byli sami prawie stronnicy familii, a tak obrano bez znaczniejszego oporu marszałkiem Adama Czartoryskiego, który też zaraz przepisaną wykonał przysięgę. Mi­

mo tego dawało wielu posłów głos swój warunkowo, dwu zaś wyszło przed głosowaniem. W dodatku opuścili Czacki i 6 innych zgroma­

dzenie z oświadczeniem, że nie chcą być wspólnikami gwałtu przeciw wolności i osobistemu bezpieczeństwu posłów, a oraz z oznajmieniem, że zaniosą manifest przeciw temu wszystkiemu do ksiąg grodzkich.

Gdy deputacya była jeszcze w izbie poselskiej, rozeszła się wieść między stroną "hetmańską, że jeden z Rzewuskich już zginął a reszta musi poledz w walce nierównej. Niektórzy z zagorzalszych jak Radziwiłł gotowi byli ostatecznych chwycić się już środków,

58

lecz powrót całej deputacyi ostudził ich zapał wojenny. Podzięko­

wano jej za odwagę, z jaką swoje wykonała zlecenie, a następnie zaczęto radzić, jak udaremnić zamach przeciwników. Rzewuski Wa­

cław chciał, aby natychmiast zawiązać konfederacyą, donieść przy­

jaznym mocarstwom o gwałtach dziejących się w Rzpltej, rozpisać podatki i wszystko to przedsięwziąść, czego tylko wymaga obrona wolności, ustaw i niepodległości ojczyzny, lecz radził przytem, aby nie wydalając się z Warszawy, myśl przezeń podaną zaraz wykonać.

Przedstawił też zaraz projekt aktu tej konfederacyi, który odczyta­

ny dwukrotnie wszystkim się podobał. Chodziło już tylko o pod­

pisanie samego aktu, a gdy każdy prawił o swojej gotowości słu­

żenia ojczyźnie, zdawało się pewnem, że konfederacyą zaraz przyj­

dzie do skutku. Lecz hetman kor. zawahał się w chwili tak stanowczej a głównie z podszeptu regimentarza Starzyńskiego, który wraz z ko­

legą swoim regimentarzem Węgierskim wielki nań wpływ wywie­

rał. Otóż Starzyński przedstawiał hetmanowi, że w rzeczy tak wiel­

kiej wagi nie należy zbytnim grzeszyć pospiechem. Pod pozorem więc spóźnionej pory odłożył Branicki rzecz całą na dzień następny.

Zaraz potem przedstawił mu Starzyński na osobności w najjaskrawszych barwach niebezpieczeństwo, na jakie naraziłby siebie i całe swe stronnictwo, gdyby wśród obozu niejako nieprzyjaciół swoich chciał wedle wniosku Rzewuskiego zawiązać konfederacyą. Radził mu przeto, aby stosownie do tajemnych życzeń Czartoryskich, którzy ra- dziby go się pozbyć z Warszawy, wyjechał z stolicy, a w innem miejscu bezpieczniejszem pomyślał o urzeczywistnieniu myśli Rzewu­

skiego. Gdy więc nazajutrz znów się zgromadzono, oświadczył het­

man, że nie czując się bezpiecznym w stolicy, postanowił ją opuścić, aby gdzieindziej mógł skuteczniej służyć ojczyźnie. Próżne były przedstawienia, że tern zada cios największy sprawie. Branicki bo­

wiem nie dał się niczem odwieść od raz powziętego zamiaru, czem też spowodował zupełne rozbicie swego stronnictwa.

Czartoryscy, którzy najgoręcej pragnęli ustąpienia przeciwni­

ków z Warszawy, udali przecież, że ich nie wypuszczą z miasta tego, zewsząd obsaczonego przez Moskali. Hetman zagroził, że gdyby mu chciano drogę zamykać, użyje siły zbrojne], aby ją sobie utoro­

wać. W skutek tego wyszły rozkazy do pułków moskiewskich, aby nie przeszkadzały wyjazdowi. Naczelnicy stronnictwa hetmańskiego

zebrali się u wojewody lubelskiego Antoniego Lubomirskiego, przed którego pałacem uszykowało się wojsko ich wynoszące wraz z szla­

chtą około 4000 ludzi. Podczas obiadu przybył rezydent moskiew­

ski Ryżewski z ostrzeżeniem, aby hetman nie jechał popod obóz moskiewski, lecz odpowiedziano mu, że nie troszcząc się o żadne obo­

zy, orszak hetmana i przyjaciół jego uda się wprost gościńcem do Piaseczny. Radziwiłł rozgniewany tern ostrzeżeniem, chciał zaraz stanąć na czele wojska i uderzyć na Moskwę. Odwiedziono go przecież od tego, a Mokronowski udał się sam do Kajserlinga, od którego wymógł rozkaz cofnięcia się Moskali na 500 kroków w le­

wo od gościńca wiodącego do Piaseczny. Pod wieczór wyruszyła strona hetmańska nie zaczepiana ani przez Moskali ani przez żołdaków familii, którzy stali pod bronią w bliskości drogi. Wyjazd ten (8 maja) jest najlepszym dowodem, że strona hetmańska nie celowała ani sprężystością ani odwagą nawet, a dlatego słusznie obwinia Anna Jabłonowska wojewodzina nowogrodzka w swych listach owoczesnych panów o podłość, a szlachtę o tchórzostwo. Mając bowiem pod rę­

ką 4000 ludzi a pod Warką drugie tyle, można przecież było zmie­

rzyć się z 7000 Moskwy i najemników familii, która sobie pod każ­

dym względem poczynała bezprawnie. Lecz niezgody i brak odwagi w chwili stanowczej sprowadziły ów pospieszny wyjazd z Warszawy, czem dano przeciwnikom sprawę za wygraną, nie umiejąc bronić własnego przedsięwzięcia.

X. Działania wojenne przeciw hetmanowi w Koro­