• Nie Znaleziono Wyników

Wychodząc z Warszawy, miał hetman zamiar utworzyć konfe- deracyą, co było rzeczą niezbędną, aby najprzód związać silniej swe stronnictwo, a następnie postawić się w możności przemawiania w imieniu całej Rzpltej. Skoro więc stanął w Piaseczny,

rozpoczę-60

ły się zaraz narady w tej mierze. Lecz trudno było spodziewać się skutku pomyślnego tych narad, gdy z jednej strony wspomniany już Starzyński starosta brański, podejrzywany o tajemne zmowy z familią, wpływ szkodliwy wywierał na hetmana, a z drugiej Po­

tocki wojewoda kijowski ¿(¡uchwały w szczęściu a tchórz w przygo­

dzie“^ jak się o nim wyraża Seweryn Rzewuski w swym pamiętniku, zaczął myśleć o sobie, i targując się tajemnie ze stroną przeciwną o dogodne warunki, łudził hetmańską, że z nią gotów trzymać do upadłego. I teraz nie przybył na naradę, a poczty jego nie łączyły się nawet z hetmańskiemi. Po trzydniowych naradach nie uradzono nic wcale, zwłaszcza gdy trwożące z Warszawy pogłoski o porusze­

niach Moskwy wątliły ducha. I przybycie nawet posła austryackiego hrabiego Mercy d’Argenson do obozu nie dodało nikomu otuchy, a po jego odjeździe przysłana wiadomość o zamiarze uderzenia na obóz hetmański w 4000 Moskwy i prywatnych zaciągów familii skło­

niła do wyruszenia ku Kozienicom. Ponieważ w Piaseczny nie zgo­

dzono się na marszałka konfederacyi, odłożono dalsze narady w tej sprawie do Kozienic. Z Piaseczny odłączył się Radziwiłł, aby pójść na Litwę i tam trzymać w szachu stronę przeciwną. Do Kozienic przybył wojewoda kijowski i Sołtyk biskup krakowski. Radzono trzy dni znowu. Sołtyk był zdania, chociaż konfederacya jest bar­

dzo potrzebną, nie można jej przecież zawiązywać w braku sił wła­

snych, dokąd się nie uzyska formalnego przyrzeczenia pomocy od dworów przyjaznych. Twierdził bowiem, że zawiązanie konfederacyi jest wypowiedzeniem Moskwie wojny, coby znów masy jej wojska na kraj ściągnęło. Mimo zdania jego postanowiono zawiązać kon- federacyą w Mościskach, gdzie chciano spowodować liczny zjazd ziemian, a tymczasem podpisano blankiet manifestu, który hetman miał wydać przeciw sejmowi warszawskiemu. Jak zaś zeszczuplała już strona hetmańska, dowodzi najlepiej liczba tych podpisów, któ­

rych było wszystkiego 19. Gdy się przednie straże nieprzyjaciół okazały nad Pilicą, ruszono z całym taborem i wojskiem koronnem do Janowca, mając na karku 1500 Moskwy i 1000 ludzi zaciągu familii. Z Janowca miano się udać do Stanisławowa, lecz hetman zmieniwszy plan swój w drodze, pociągnął do Sambora, gdzie sta­

nął (28 maja) w 3000 wojska, które mu jeszcze pozostało. Że zaś

przeciwnicy ciągle go ścigali, musiano w ciągu pochodu często zwo­

dzić z nimi utarczki, w których nieraz trzepano Moskwę.

Położenie strony hetmańskiej było przy panującej wjej obozie bezradności nader trudnem, gdy nietylko trzeba się było rozprawiać orężem, ale w dodatku miano przeciw sobie postanowienia sejmu, który lubo przemocą utrzymany, miał przecież pozory prawne. Je- dnem z tych postanowień było zamianowanie Augusta Czartoryskie­

go jeneralnym regimentarzem wojsk kor. a odsądzenie hetmana od komendy nad wojskiem, któremu też najsurowiej nakazano, aby przeszło pod dowództwo nowego regimentarza. Gdy hetman stanął w Samborze, ciągnęli na niego od Rudek podkomorzy kor. i jene­

rał austryacki a od Przemyśla Ronikier. Podkomorzy kor. zjechał w 30 koni do Koniuszek, dokąd hetman wysłał z swej strony (Igo czerwca) pułkownika Malczewskiego i starostę brańskiego w celu zawarcia ugody. Żądania Branickiego były: 1) aby sejm uznano za niebyły; 2) aby Moskale całkiem wyszli z Polski; 3) że sam het­

man miał oddać regimentarstwo i komendę wojewodzie ruskiemu, byle cofnięto, co w tej mierze sejm postanowił. Ponieważ podko­

morzy kor. nie mógł sam stanowić w tak ważnych sprawach, przy­

rzekł odnieść się do Warszawy, a tymczasem miał być pięciodnio­

wy rozejm. Widocznie udano się na to jedynie w układy, aby tern pewniej hetmana zewsząd obsaczyć. Rzeczywiście nadeszła w dwa dni po zawarciu rozejmu wiadomość, że Moskwa ciągnie od Prze­

myśla. Hetman cofnął się więc do Liska, gdzie (11 czerwca) po­

stanowiono, że najdalej w dwa tygodnie będzie zawiązana konfede- racya, i że tym celem miano sprosić senatorów do Krosna, dokąd też i hetman pojechał. Niektórzy nalegali nań przedtem i potem, aby uderzywszy na przeciwników, przetorował sobie drogę do Lwo­

wa, gdzie wedle danych przyrzeczeń mieli zjechać wojewoda kijow­

ski, biskup kamieniecki, hetman polny i mnodzy inni w zamiarze zawiązania konfederacyi. Lecz Branicki nie chciał pod żadnym wa­

runkiem działać zaczepnie, lękając się ciągle, aby go potem nie oskarżano o zaniecenie wojny domowej. Za to nacierała nań nieu­

stannie strona przeciwna a z wszystkich najgwałtowniej Branecki starosta halicki. W Krośnie, dokąd i biskup krakowski zjechał, złożył (23 czerwca) hetman wielką radę wojenną, na którą wezwał wszystkich pułkowników, a na której objawił się widoczny upadek

6 2

na duchu a nawet zdrada otwarta. Kilku zaledwie oświadczało się za uderzeniem na wrogów, aby pobiwszy ich, mieć wolną drogę do Lwowa. Reszta okazywała trwogę i radziła, aby hetman porozpu- szczał pułki na stanowiska, a sam pojechał do Węgier. Niektórzy z tych, co byli za stoczeniem bitwy, przeczuwali zdradę i dlatego wyjechali sami zaraz do Węgier, jak Ossoliński wojewoda wołyński i Potocki starosta. Po tej radzie wojennej był hetman zamknięty cały dzień z swymi powiernikami, a wieczorem odbył naradę pry­

watną, na której postanowiono, że on sam m£ się przebrać przez Węgry do Krakowa, a Mokronowski przeprowadzi wojsko krajem do tego miasta, co nazajutrz o świcie miano wykonać. Lecz w nocy uprowadzili Moszczyński i Jordan cały pułk dragonów gwardyi do obozu przeciwnego. Gdy miano już złożyć radę wojenną, aby obu od czci odsądzić, dał znać Bronikowski, że wróg już blisko. W tej ostateczności wyniósł się hetman do Węgier, a osobnym rozkazem dziennym (ordynansem) zdał hetmanowi polnemu komendę nad woj­

skiem kor.

Rzewuski Wacław, który w Kozienicach odłączył się od Branic- kiego, starał się ile możności naprawić bezczynność tegoż. Wysławszy po jego odjeździe do Węgier rozkazy do pozostałych wojsk koron., udał się z Radwańskim i Zagórskim do wojewody kijowskiego, ba­

wiącego wtedy w Krystynopolu, gdzie zastał i biskupa kamienieckie­

go. Chociaż wraz z nimi musiał uznać, że po wypłoszeniu hetmana kor. do Węgier i zabraniu większej części wojska kor. przez familią, położenie strony republikanckiej było opłakane, chciał przecież ra­

tować sprawę, do czego jedynym zdało mu się środkiem zawiązanie co prędsze konfederacyi po województwach, z której wytworzywszy następnie jeneralną, możnaby wejść w układy z stroną przeciwną, a skoro będą ocalone wolność i prawa, zawrzeć pokój zaszczytny.

Nie szło tu zatem o wojnę domową, ale o ratowanie niepodległości ojczyzny i swobód obywateli. W tym duchu pisał jeszcze z Pod- horzec do hetmana kor., a za przybyciem swem do Krystynopola objawił takie same myśli Potockiemu. Ten skłaniał się z początku, lecz rozważywszy następnie niebezpieczeństwa, jakie jemu i dobrom jego grozić mogły w razie zemsty familii, odmówił zupełnie swej pomocy, zwłaszcza gdy listy nadeszły od Radziwiłła, donoszące o porażce jego. Strona więc hetmana nie mogła już się zdobyć na

konfederacyą, ponieważ i hetman kor. nie zdołał jej utworzyć na Spiżu, a straciwszy wojsko, musiał odstąpić od zamiaru udania się do Krakowa. Obiegały wprawdzie gęsto pogłoski, że zjechawszy (20 lipca) na granicę polską, zawiązał konfederacyą, lecz były to wieści bez wszelkiej podstawy. Radzenia było dosyć, a nawet w Bar- dyowie złożył (28 czerwca) hetman taką radę, na której byli biskup krakowski, wojewodowie wołyński i lubelski, Mokronowski i inni, a z której teraz nieco za późno wykluczono starostę brańskiego. Lecz i na niej nic nie postanowiono, a biskup krak. przypisując wszyst­

ko złe zdradzie, powiedział przy poufnej rozmowie gorzkie Branic - kiemu prawdy. Chciano jeszcze, ale napróżno ratować sprawę, po­

nieważ strona familii korzystając z poprzednich błędów swych prze­

ciwników, stanęła już zbyt mocno.

Radziwiłł tymczasem odłączywszy się od hetmana, pospieszył, jak wiemy, na Litwę. Z Biały wyprawił Paca do Berlina z listami, w których opisawszy gwałty strony przeciwnej, oddawał się pod o- piekę króla pruskiego, jako członek familii jego. Podoskiego zaś referendarza kor. wysłał do Drezna z prośbą o prędką pomoc. Cze­

kając, jaki będzie skutek tych poselstw, poczynił w Warszawie przez wysłaników swych odpowiednie kroki do pojednania. Przyrzekał sie­

dzieć spokojnie w swych dobrach, byle mu nie odbierano godności, jakie piastował. Lecz Czartoryscy żądali wyraźnego wprzód przy­

stąpienia do swego stronnictwa, a potem dopiero chcieli przyzwolić na układy. Gdy Radziwiłł tego uczynić nie chciał, użyto przeciw niemu nadzwyczajnej surowości. Na skargę przybyłych od konfede- racyi litew. dwu posłów udzielił sejm tejże konfederacyi zupełną moc złożenia sądu i wykonania na Radziwille wyroku, jaki zapadnie.

Zanim formalny zapadł wyrok, wysłano z rozkazem konfederacyi (2 czerwca) 1000 Moskwy na opanowanie Nieświeża. Samo miasto poddało się (9 czerwca) bez oporu, lecz zamek, w którym było 300 załogi pod wodzą Sobieskiego, bronił się mocno. Na wiadomość o tem oblężeniu, postanowił Radziwiłł wziąść się do oręża, nie cze­

kając już na powrót Podoskiego. W nowym liście do Drezna u- skarżał się gorzko na gwałty przeciwników i żądał zasiłków pie­

niężnych na utrzymanie 8000 wojska swego, które z łatwością do 20,000 podnieść może, skoro tylko dwory przyjazne nadeszlą pomoc obiecaną, dwór zaś saski upraszał o prędkie przysłanie chociażby

6 4

części sum potrzebnych. Tknięty do żywego przechodzeniem Litwi­

nów do obozu familii groził w gniewie, że w razie przegranej prze­

mieni Litwę w pustynię, a osiadłszy potem na Wołyniu, połączy się z resztą patryotów, aby bronić do ostatka swej wolności i życia, i raczej rzuci się w objęcia Turka, niżby się miał poddać. Lecz przedewszystkiem chodziło mu o danie odsieczy Nieświeżowi. Do­

wódca wojsk jego jenerał Trychaski zostawiwszy w Białe 2000 za­

łogi, ruszył w 6000 ku Nieświeżowi, gdy sam książę udał się wprost do Brześcia litewskiego, gdzie ogłosił (16 czerwca) manifest prze­

ciw tym, którzy nań napadają z pomocą Moskali. Pozabierawszy drobniejsze przeciwników oddziały w dobrach Fleminga, Chodkiewi­

cza i Michała Czartoryskiego, szedł na Słonim, gdzie było 1500 do 2000 Moskwy pod wodzą pułkownika Bocka, który miał mu bronić przejścia w tej stronie. Radziwiłł podzielił wojsko swe na dwie kolumny, które doszły bez przygody do Chmielnicy, gdzie napadnię­

te odparły Moskali aż do Radziwiłowic o dwie mile od Słonima.

Tu chciał Radziwiłł nocować, lecz gdy Moskalom ciągle nadchodziły posiłki, musiał natychmiast uderzyć. Jazda jego spędziwszy wro­

gów, ścigała ich aż do Słonima, a tu czekając na piechotę, wytrzy­

mała dzielnie ogień dwu bateryi od 5 do 10 wieczorem. Po nadej­

ściu piechoty z działami walczono do północy. Dwukrotnie złama­

no nieprzyjaciela i wdarto się w jego okopy a nav,et zmuszono go do opuszczenia dwu bateryi. Lecz gdy w tej właśnie chwili granat zapalił zapas prochu, nie mogło wojsko Radziwiłła dalej strzelać.

Walka przycichła teraz, a obie strony stały pod bronią na pobojo­

wisku. Nad ranem kazał się Radziwiłł cofać swoim, do czego dało mu powód zbliżanie się Dołhorukiego. Cofnięto się do Ołyki.

W ślad za cofającymi się szła Moskwa w dwu kolumnach, które ra­

zem do 7000 ludzi wynosiły. Jedna z nich ta sama, z którą dopie­

ro walczono, szła z Litwy, druga od Warszawy pod wodzą Daszko­

wa. Radziwiłł gotów się był bronić, jeżeli mu tylko wojewoda ki­

jowski udzieli pomocy. Lecz gdy zamiast posiłków otrzymał od od niego ostrzeżenie, że i trzeci nań ciągnie oddział moskiewski 'od Sokala, postanowił udać się na Wołoszczyznę z całem wojskiem swojein. Ścigany nieustannie przez Moskwę stracił całą piechotę i artyleryą, którą mu zabrano, a w 1200 koni dotarłszy do Mohylo- wa, przeprawił się przez Dniestr na Mołdawią. Ścigający go

Dasz-przyjęty gościnnie w Multanach wyjechał potem do Węgier, gdzie w Preszowie widział się z hetmanem kor. Ztamtąd przeniósł się na dłuższe mieszkanie do Drezna.

Xi. Czynności i postanowienia sejmu