milii. Konfederacya radomska
Zamach 13 października. Limita sejmu
Nietylko gwałty i okrucieństwa moskiewskie, ale bardziej jesz
cze samowładne i uczuciom godności narodowej ubliżające postępo
wanie Repnina musiało każdego oburzać, w kim tkwiła iskierka mi
łości ojczyzny. Ciężkie upokorzenie, jakiego doznawała nieustannie konfederacya jeneralna, zawód zupełny w nadziejach powziętych, ucisk straszny ojczyzny i wyraźne dążenie Moskwy, aby zniszczyć cień nawet niepodległości Rzpltej, a w dodatku obawa, że przyzna
niem praw lównych innowiercom, będzie zagrożona wiara, która
Schmitt. Dzieje Polski. U . , 0
1 7 8
wtedy nasilniejszym była czynnikiem uczuć całego narodu, otóż wszystko to razem drażniło umysły, a krzywdy i upokorzenia oso
biste, jakich każdy mniej więcej doznawał, zwiększały z dniem ka
żdym zastęp ludzi, gotowych wystąpić w obronie wiary, wolności i ojczyzny. Radą konfederacyi, którą z Radomia przeniósł do W ar
szawy, familią i otoczeniem króla trząsł Repnin wedle woli, a nie
mniej władzami, które przeciw wdzierstwu konfederacyi szukały jego opieki. Lecz choć po województwach można było straszyć komendami moskiewskiemi, nigdy przecież nie było podobna zapanować bezwa
runkowo, każde zaś nowe ciemięstwo zestopniowywało nienawiść.
Repnin posługiwał się wprawdzie konfederacyą albo raczej jenera- licyą tejże jako dogodnein narzędziem, lecz wiele rzeczy nie zdołał przeprowadzić, ponieważ i w wykonawcach woli jego była niechęć przeciw obcej tyranii i gotowość krzyżowania jego zamiarów i dą
żeń, gdzie się tylko nadarzyła sposobność.
Wciągnieni przez Podoskiego znakomitsi obywatele do kon
federacyi zaczęli nań jako na prymasa nalegać, aby w części przy
najmniej starał się naprawić złe, którego był sprawcą. Podoski nie- chciał wprawdzie zrywać z Moskwą, lecz uzyskawszy najpierwsze w Rzpltej dostojeństwo duchowne, musiał trzymać chociażby pozor
nie z biskupami, a szczególniej z Sołtykiem, który pod hasłem wiary zgromadzał coraz liczniejszą około siebie opozycyą narodową przeciw uroszczeniom Moskwy. Lubo opozycyą ta miała pozory re
ligijnej, myliłby się każdy przezeń, ktoby ją za taką wyłącznie po
czytywał. W państwie katolickiem, któremu obce rządy innowiercze chciały narzucać równouprawnienie polityczno-obywatelskie swoich współwierców w jego dzierżawach, musiała religia być koniecznym czynnikiem i tonem w tej grze opozycyjnej, lecz właśnie dla tego, że opozycyą była wymierzona i przeciw wdzierstwu obcych, miała charakter polityczno narodowy. Katarzyna, Fryderyk i ich płatni wielbiciele w Europie mienili ją wprawdzie czysto religijną, a na
wet uniwersały sejmowe Stanisława Augusta mówiły o sprawie in
nowierców jako głównej przyczynie zwołania sejmu nadzwyczajnego:
lecz carowa i Fryderyk z jednej, a król i jego ministrowie z dru
giej strony wiedzieli dobrze, że sprawa ta, jak ją teraz postawiono w Rzpltej, miała właściwie pozory tylko religijne, a w rzeczy obej
mowała najżywotniejsze kwestye polityczne. Sprawa zresztą
inno-wieiców przestała być główną, odkąd oba sąsiedzkie rządy zaczęły wglądać w ustawy Rzpltej a Repnin oświadczył, że zażąda objaśnień ustaw konwokacyjnych, odkąd carowa chciała być gwarantką ustaw, swobód i formy rządów Rzpltej. Tem właśnie zepchnięto sprawę d)ssydentów do podrzędności, a na pierszym planie stanęły sprawy polityczne. Carowa prawiła wprawdzie o swobodach i prawach, któ- lepiagnie ubezpieczyć narodowi, lecz pod osłoną tą dość nawet nie
zgrabną, kryły się niegodziwe zamiary utrzymania bezsilności Rzpltej az do czasu, gdy w chwili upatrzonej będzie jej można odjąć i ten cień nędzny niepodległości i wcielić ją jako prowincyą do państwa swego.
Ogół ziemian, a nawet niektórzy z przywódzców nie spostrze
gali tych zamiarów prawdziwych Moskwy, a wiedzeni niechęcią do familii i tego króła-komedyanta pełzającego w prochu przed caro
wą, dali się usidlić obietnicą, że wprowadzone w ustawach zasadni
czych zmiany, zagrażające ich wyobrażeniu wolności, będą zniesione z pomocą właśnie tej samej carowy, która udawała srodze zagnie
waną na króla i familią. Inni jednakże poznali się wybornie na tym majaku; wiedząc, że despotka moskiewska pod żadnym warunkiem nic może być opiekunką wolności. Gdy zaś wolność tradycyjna zbyt była ponętną ogółowi ziemian, nie mogli żadną miarą wystąpić z opozycyą przeciw tej części podstępnych działań moskiewskich, których celem pozornym było usunięcie nowości niebezpiecznych ni
by wolności a w rzeczy wzmacniających jako tako władzę wyko
nawczą i umożliwiających czynności ustawodawcze, ponieważ wystę
pując tu z opozycyą, stanęliby odrazu w sprzeczności z usposobie
niami tego ogółu. Musieli więc zszeregować opozycyą pod innym sztandarem i godłem, którego znaczenie było temuż ogółowi zrozu- mialsze i nie wstrętne a mogło go zawsze zwrócić przeciw Moskwie ofiarującej podstępnie pomoc swą i opiekę ku ubezpieczeniu jego wolności, a w rzeczy związanej z królem. Tern godłem była wiara, a skoro spostrzegli, że złapana w matnią opozycyą poniosła klęskę zupełną na polu politycznem, rzucili się tern silniej na religijne, gdzie mogli się spodziewać skupienia znów około siebie całego na- rodu. Repnin, któremu nie można odmówić wiele sprytu i przebie
głości, me był przecież dojrzałym mężem stanu i dlatego nie zro
zumiał bynajmniej zwrotu, jaki przybrała opozycyą pod przewodni-12*
180
ctwem Sołtyka, Krasińskiego, Wacława Rzewuskiego i innych. Jemu się zdawało, że to tylko fanatyzm religijny, a będąc libertynem, bez gruntownej nauki przyswoił sobie dość upowszechniane wtedy nie
dowiarstwo, prawił swemu dworowi, że zabobony i fanatyzm polski mogą iść tylko w porównanie z fanatyzmem istniejącym niegdyś za wypraw krzyżowych. Lecz i on nawet nie mógł przeoczać, że mimo zręcznie zastawionych sideł, mimo przemocy i poparcia ze strony króla, gromadziła się burza, której nie tak łatwo potrafi podołać.
Częste konferencye, jakie miewał z Sołtykiem i innymi, wska
zywały, że opozycya będzie silną i uporczywą. Ponieważ, dzięki owoczesnej demoralizacyi nie brakło i takich, którzy wzajem się oczerniali przed nim, zaczął wszystkich jednym mierzyć łokciem, a pisząc do Panina śmiał się nawet uskarżać, że zmuszony w Pol
sce mieć do czynienia z ludźmi bezecnymi, gotów sam w końcu zostać urwiszem. Mogło się to stosować do Podoskiego i Wesla, nigdy przecież do Sołtyka lub Krasińskiego i mnogich innych. Kra
siński uchylał się nawet od wszelkiej z nim styczności, a jaki był program prawdziwy Sołtyka, świadczy list jego do Wielhorskiego.
Otóż powiada tam, że co do gwarancyi żądanej przez carowę trze
ba się zastawiać sułtanem, który nie może na nią pozwolić, a wpro
wadzeniu innowierców do ustawodawstwa przeszkadzać wykazywa
niem, że tern naraziłaby się spokojność publiczna Rzpltej. Ze wzglę
du na obie te sprawy był za jaknajdłuższem przeciąganiem obrad sejmowych, ponieważ zdaniem jego wzmocni się przez zyskanie na czasie konfederacya, dwory przyjazne będą się mogły z sobą uło
żyć, elektor dojdzie pełnoletności, narodowi zaś będzie dana mo
żność porozumienia się bezpośredniego z carową, co zawsze łatwiej
sze, niż „przez tego tyrana JRepnina,“ a sama w końcu słabość króla pruskiego, który może umrzeć niebawem, ułacni sprowadze
nie posiłków saskich. Program ten jest bardzo jasny i wyłącznie polityczny, a nikt w nim nie dojrzy cienia nawet jakiegoś fanaty
zmu, skoro samo postępowanie w sprawie dyssydentów jest tu upo- wodowane względami politycznemi. Religia była przeto godłem, pod którem można było zgromadzić cały naród przeciw obu rządom in
nowierczym , chcącym Rzpltej przepisywać prawa, nietylko co do dyssydentów ale oraz i co do jej urządzeń wewnętrznych.
W działaniu tem ogarniaj ącem powoli cały naród z wyjąt
kiem niewielu zaprzańców, tchórzów lub podlców, zaprzedanych czy to bezpośrednio Moskwie czy też za pośrednictwem króla, jest głó
wną niewątpliwie postacią Sołtyk Kajetan, biskup krakowski. Za Augusta Ul, któremu zawdzięczał swe wyniesienie na biskupstwo ki akowskie, był Sołtyk bardzo gorliwym zwolennikiem dworu, a wchodząc do różnych nawet ¡intryg i knowań dworskich, bywał obrońcą i chwalcą wszystkiego niemal, co dwór przedsiębrał, cho
ciażby było przeciwne ustawom narodowym. Gdy więc familia zer
wała z dworem, zaczęła przeciw temu występować nieprzyjaźnie, stanął i Sołtyk z nią w nieprzyjaznym stosunku. W bezkrólewiu złączył się jako zwolennik domu saskiego z stroną hetmańską, a po jej ostatecznem rozbiciu, a szczególniej po wyborze Stanisława Au
gusta uznał wprawdzie tegóż królem, lecz był w ciągłej opozycyi z jego i familii polityką. Widzieliśmy podczas ostatniego sejmu nie- ustraszoność, z jaką udaremniał plany moskiewsko - pruskie co do innowierców. Wciągniony następnie przez Podoskiego nadzieją de- tronizacyi Stanisława Augusta do roboty radomskiej, spostrzegł jeden z pieiwszyeh podstęp moskiewski, a nie mogąc się wycofać całko
wicie, postanowił przynajmniej walczyć w drodze legalnej do upa
dłego pizeciw dowolności i ciemięstwu posła moskiewskiego. Nie pizypuszczał wprawdzie, że Moskwa odważy się na gwałt jawny, lecz i tej nie lękał się ostateczności, gotów ważyć się na wszystko.
Oświadczył też wprost Repninowi z powodu więzienia Czackiego w własnjin domu, że jeżeli naród nie chce znosić despotyzmu własne
go króla, tem mniej zgodzi się na tyranią obcą, która jest nawet w spizeczności z deklaracyą carowy, zaręczającą, że chce wolność polską utrzymać w całości. Było to w obecności Podoskiego, który nie wyrzekł ani słowa, chociaż Repnin lubiący szydzić z bezsilno
ści polskiej radził Sołtykowi, aby wypowiedział wojnę carowy i jej wojsku, skoro się z takiego zapatruje stanowiska na rzeczy. Rep
nin mógł tem śmielej szydzić sobie, ponieważ wr tym samym wła
śnie czasie król mu zaręczył pod przysięgą, że chociażby wszystkie n wet pękłj stiunj i wszyscy partyzanci odstąpili Moskwę, on i wtedy trzymać z nią będzie niezłomnie, wykonując bezwyjątkowo, co t) 'O od niego poseł zażąda w sprawie dyssydentów i gwa- rancyi.
182
Zanosiło się widocznie na wielką burzę, której gwałtowność mógł tylko pomnożyć przyjazd (z końcem lipca) nowego nuneyu- sza Duriniego do Warszawy. Uzyskawszy niebawem prywatne po
słuchanie u króla, wzywał go w myśl instrukcyi swojej do obrony wiary, a następnie wręczył mu „breve“ w tym samym duchu skre
ślone, donosząc oraz, że ma listy encykliczne do wszystkich bisku
pów i całego duchowieństwa polskiego. Gdy król wynurzył obawę, że przedwczesne rozesłanie tych listów może narazić Rzpltę na mnogie przykrości, przyrzekł rozpatrzyć się lepiej w swych instruk- cyach, a jeżeli mu takowe nie pozwalają zatrzymać ich u siebie, wówczas rozdając je biskupom poleci im najściślejszą tajemnicę a oraz jak największą rostropność w tych okolicznościach trudnych.
Tajemnica była tak ślicznie dochowaną, że Repnin otrzymał na
tychmiast odpis encykliki jeżeli nie od króla to pewnie od Podo- skiego i przesłał go swemu dworowi, z tym dodatkiem, że wszystko, co się w niej zawiera, jest baśnią najwierutniejszą, ale w Polsce znajduje wiarę zupełną.
Najważniejszą teraz sprawą dla wszystkich były sejmiki po
selskie. Pierwotne uniwersały królewskie stosując się do deklara- cyi (z 26 maja) moskiewskiej, kładły za główny powód zwołania sejmu nadzwyczajnego sprawę dyssydentów. Później gdy wyjaśniły się inne żądania a mianowicie owa gwarancya carowy i przywró
cenie w zupełności dawnej formy rządów, rozesłał król (z końcem lipca) za wiedzą a nawet za naleganiem Repnina dodatkową instruk- cyą dla swych komisarzy na sejmikach. I konfederacya także wy
dała swe uniwersały na sejmiki, co było niesłychanem dotąd nadu
życiem. Prócz tego rozesłali listy okólne na sejmiki hetman wielki koronny, Sołtyk, Załuski biskup kijowski, Krasiński i inni, które obok królewskich i posła moskiewskiego w imieniu carowy pisa
nych tworzyły spory zapas odezw i poleceń. Wszystkie te pisma zachęcały obywateli, aby godnych i sprawie ojczyzny poświęconych wybierali posłów i takie im dawali instrukcye, jakich wymaga po
łożenie Rzpltej. Aby zaś wytłumaczyć, co się ma rozumieć pod go
dnymi posłami i odpowiedniemi położeniu instrukcyami uwijali się wysłannicy wszystkich tu wskazanych osób, a Repninowskich wspie
rały w dodatku komendy moskiewskie, które miały nietylko dopil
nowywać, aby przepisanych obierali posłów, ale oraz niedopuszczać
na sejmiki ani ludzi wpływowych, znanych z swego antimoskiew- skiego sposobu myślenia, ani listów okólnych czy to królowi czy Moskwie przeciwnych. Listę posłów ułożył Repnin w porozumieniu z królem i nakazał konfederacyi, aby ją w całości starała się utrzy
mać. Czackiego podczaszego koronnego, który mógł pomięszać szyki Repninowi na sejmiku wołyńskim, kazał tenże uwięzić w własnym domu czas dłuższy, gdy wielu innych na sejmik tylko miejscowy nie puszczono.
Gdyby król niebył spiskował z Repninem, można było oprzeć się gwałtom moskiewskim, zwłaszcza gdy Turcya mocno zaniepo- ' kojona przebywaniem Moskali w Rzpltej, chciała mieć dokładne o wszystkiem wiadomości, aby na mocy zastrzeżeń traktatowych do
magać się ich ustąpienia z dzierżaw polskich. Król wiedział o tern, a oraz o przybyciu wysłannika hańskiego, który przywiózł mu list od swego pana i wprost się wypytywał o znaczenie tego pobytu wojsk moskiewskich, a zarazem prosił o dokładne pojaśnienie, po
nieważ pan jego (Mendli Girej) radby z duszy pomógł uciśnionej Polsce, i o wszystkiem donieść sułtanowi, co się tu dzieje nad opis traktatów, aby tenże na mocy przysługującego mu prawa użył środ
ków właściwych do wydalenia wojsk tych z Polski. Lecz Stanisław August zbył go niczem, miasto wszelkiemi siłami pracować nad tem właśnie, aby uplątać carowę w spór niemiły z Turcyą, a tem ją zniewolić do wycofania wojsk swoich. Ciągłe znoszenia się jego z Repninem, bez którego wiedzy i przyzwolenia najmniejszego nie uczynił kroku, nie były tajemnicą, a wielką część winy zwalano i na doradców jego. Ze wszystkich ministrów wziął to sobie najbar
dziej do serca Jędrzej Zamojski, kanclerz koronny, a gdy mu król chciał nadać starostwo pokrzywnickie, oświadczył stanowczo, że jakkolwiek czuje wdzięczność za łaskę okazaną, nie może z niej przecież korzystać. Pytany o powody, odpowiedział, że gdy ofiaro
wanych przez Kajserlinga podczas bezkrólewia nie przyjął pienię
dzy, ani brać chciał dawanych mu przez księcia wojewodę ruskiego na sejmiki, nie może i teraz narażać swej sławy słysząc przez kon
federatów rozsiewane podejrzenia, jakoby za dozwoleniem lub wda
niem się Repnina wziął to starostwo pad warunkiem, że się mo
skiewskim nie będzie sprzeciwiał interesom; uprasza więc króla, ażeby raczył wydany już przywilej odebrać, a w innym
spokojniej-1 8 4
szym czasie łaską mu to swą nagrodzić, ponieważ chce być wolny od wszelkiego nawet cienia podejrzenia. Oświadczenie to prawego człowieka zdziwiło króla, a obaj wujowie tegoż i marszałek wielki koronny uważali skrupuł ten za niepotrzebny i nieuzasadniony!
Lecz Zamojski nie odstąpił od swego, a przyrzekł jedynie, że na czas zachowa to w tajemnicy.
Tymczasem zaczęły się właściwe walki na sejmikach, na któ
rych wszędzie trzy główne krzyżowały się wpływy, a mianowicie patryotów, Moskwy i króla, prócz miejscowych, których źródłem były zachcianki osobiste lub wzajemne niechęci. Szło nader trudno z utrzymaniem listy posłów przez Repnina ułożonej , chociaż nie brakło starania, przekupstwa a nawet gwałtów. Marszałek konfe- deracyi lit. oświadczył pierwszy, że z nadesłanego spisu posłów nie wszystkich będzie popierać, a przytem rozesłał projekt instrukcyi po województwach, złożony z 10-ciu punktów, zgodnych wprawdzie z moskiewskiemi żądaniami, lecz wymierzonych przeciw królowi i familii. Gdy się sejmiki miały zebrać, pozajmowały wszędzie pra
wie oddziały moskiewskie takie stanowiska, aby mieć w swej mocy zgromadzoną szlachtę, która otoczona zwykle przez nie, musiała robić co jej kazano. Mówiliśmy powyżej o listach okólnych do sej
mików. W listach Sołtyka było wprawdzie pełno uwielbień wspa
niałomyślności carowy, czem chciał zwalić całą winę złego na Re- pnina, a jej dać możność wycofania się z wszystkiego, lecz obok tego wzywał ziemian, aby nie wchodząc w żadne kwestye uboczne, wybrali ludzi znanych z patryotyzmu a w instrukcyi polecili im wy
raźnie całość wiary i stanowcze odrzucenie wszelkiej gwarancyi praw i wolności narodowych. Załuski wypisał się nader żarliwie w sprawie religii, a równie Sołtykowi nakazał modły publiczne w swej dyecezyi. Krasiński nie kładł żadnego nacisku ani na jakieś wspaniałe zamiary carowy ani na jej szumne obietnice, ale zaleca
jąc to, co ku ocaleniu wiary, wolności i niepodległości było nie- zbędnem, radził strzedz się zręcznie zastawionych sideł, które mo
gą narazić Rzpltę na utratę niezawisłości. I hetman kor. ostrzegał także i upominał, aby obywatele brali się dzielnie do obrony swo
bód i praw zagrożonych. Otóż tych i innych podobnych pism i odezw nie pozwalali wysłańcy i oficerowie moskiewscy publicznie
odczyty-wać na posiedzeniach sejmikowych, dopuszczając się i innych nad
użyć i postępków stokroć jeszcze gwałtowniejszych.
Pomimo takiego terroryzmu nie przeszli w niektórych miej
scach kandydaci króla i Moskwy, na kilku zaś sejmikach jak S ło nimskim, połockim, rzeczyckim, grodzieńskim i innych, kazano po
słom wykonać przysięgę,' że nie pozwolą na żądania moskiewskie co do dyssydentów, i o to manifest wniosą do ksiąg grodzkich, któ
rego odpis przedłożą na sejmiku relacyjnym, gdyby zaś tego nie dopełnili, mają być pozwani i karani jako krzywoprzysięzcy. Na sej
miku inflanckim nie wybrano prócz Adama Czartoryskiego żadnego innego z przyjaciół króla i Moskwy. Król zagniewany na wszystkie te sejmiki, chciał wydać uniwersały nakazujące nowre wybory, ale
g o odwiedli od tego obaj kanclerze lit, bardzo trafną uwagą, że skoro w tym czasie nieszczęsnym tyle się dzieje rzeczy nieprawnych, wydałoby się krzyczącą niesprawiedliwością, gdyby do kilku jedynie sejmików powtórne wydał uniwersały, a inne daleko gorsze dla te
go wyłącznie uznał za ważne, ponieważ Repnin nie pozwoli ich ru
szyć. Za to pocieszyło się serce królewskie sprawozdaniem Czap
skiego z jenerału grudziążkiego, gdzie mimo zabiegów ze strony Radziwiłła i hetmana kor. trzy części posłów „dowodnych“ (tojest królowi zupełnie oddanych) staraniem jego obrano, w skutek czego, jak powiada „zrobił sobie wielu nienawistnych i serdeczną dał pla
gę szkatule.11 Na sejmiku zaś w Kamieńcu Podolskim, gdzie z powo
du bliskości granicy tureckiej nie śmiano używać wojska moskiew
skiego, pomuszającego w innych stronach exekucyami a nawet obsa- czeniem zgromadzonych obywateli, wypadły wybory zupełnie w du
chu strony patryotycznej, a szlachta nie chciała przyjąć a tern mniej czytać przysłanych listów okólnych poselstwa moskiewskiego.
Chociaż Repnin przesadził w znacznej części listę swych i króla kandydatów, nie był przecież zadowolony z przebiegu sejmików, a nawet nie miał pewności, czy sejm okaże się tak potulnym jak sobie życzył. Najbardziej niepokoili go, Sołtyk, Załuski, Krasiński, Wacław Rzewuski i inni, o których wiedział, że się przed żadną nie cotną ostatecznością. Widując się z Sołtykiem, dawał mu wprost do poznania, aby nie był na sejmie, jeżeli nie może popierać spra
wy dyssydentów ani się wstrzymać od mówienia przeciw ich równo
uprawnieniu i gwarancyi carowy. Biskup nie zgodził się i na to
186
ale chciał z nim wejść w kompromis, zaręczając, że wszyscy biskupi przyjmą, co z nim ułoży. Repnin odpowiedział, że urzędownie z nim jako nie mającym wyraźnego upoważnienia od Rzpltej, nie może się układać, ale że do poufnego porozumiewania się jest zawsze gotów, byle wprzód biskup zgodził się na równouprawnienie innowierców, bez czego nie ma nawet mowy o jakichkolwiek układach. Na to głosił Sołtyk wszędzie, że raczej poniesie śmierć z swymi przyja
ciółmi, niżby miał zezwolić na żądane równouprawnienie, a w za
mian groził mu Repnin wywiezieniem na Sybir. Syłtyk miał jesz
cze nadzieję, że układy bezpośrednie z samymi innowiercami uła- cnią rzecz całą, i dlatego zaprosił co znakomitszych z pomiędzy nich na obiad, aby rzecz wdrożyć. I w tern przecież przeszkodził mu Repnin, ponieważ zakazał im stanowczo przyjmować to zapro
szenie. Widząc zaś że samą groźbą nie ustraszy Sołtyka i innych, wniósł prośbę do swego dworu, aby go upoważnił do uwięzienia Sołtyka i innych fanatyków podobnych w razie ostatecznej potrze
by, co też i uzyskał. Czy król wiedział o tern, nie znalazłem ni
gdzie wyraźnego dowodu, lecz wnosząc z wszystkiego, nie wątpię, że w najpoufniejszy sposób był o tern przez Repnina zawiadomio
ny, zwłaszcza gdy tenże Sołtykowi i innym zagrażał dość często
ny, zwłaszcza gdy tenże Sołtykowi i innym zagrażał dość często