Pomiędzy paktami był także punkt, że król winien nosić się po polsku, co oczywiście najgłówniej dotyczyło wystąpień jego pu
blicznych i tak uroczystych, jak koronacya. Lecz Stanisławowi Au
gustowi, który miał piękne włosy krucze, żal było je poświęcić dla stroju polskiego. Wychodząć przeto z zasady, że pakta i przysięgi nie nato wynaleziono, aby je dotrzymywać, postanowił koronować się w stroju, któryby swą malowniczością zaimponował tłumom ze
branym. Wystąpił też w przyborze prawdziwie teatralnym, którym większy wstręt i niesmak obudził przeciw sobie, ponieważ powie
dziano słusznie, że to nie król niepodległego narodu, ale bawidełko i narzędzie carycy, osadzone ku zgrozie i hańbie narodu na tronie.
Z koronacyą skończyło się właściwie bezkrólewie, a rozpo
częły rzeczywiste rządy nowego króla. Wypada nam przeto poznać bliżej najprzód obu wujów jego, którzy główny dotąd mieli kieru
nek spraw wszystkich w swem ręku, a następnie i jego samego.
Najwybitniejszą osobistością tak zwanej familii był niewątpliwie książę kanclerz lit., mąż niepospolitych zdolności i wprawy w kiero
waniu sprawami publicznemi. Nie złomny w swych postanowieniach, dążył z żelazną wytrwałością do wytkniętego celu, przyczem jednakże niezbyt przebierał w środkach. Widząc niemożebność utrzymania niepodległości Rzpltej wśród sąsiadów czychających na jej rozszar
panie, dokąd trwał ów szalony bezrząd, doprowadzony za Sasów do potworności, postanowił wspólnie z familią i przyjaciółmi swymi pracować nad wytworzeniem silnego rządu. Zadanie to samo, mające na celu dobro ojczyzny, było nader chwalebne, a nawet zamach stanu nie byłby godnym potępienia, gdyby był ocalił niepodległość.
W owym bowiem czasie, gdy bezrząd doszedł do punktu kulmina
cyjnego a dawne powypaczane lub zużyte urządzenia Rzpltej nie mogły zatrzymać zwiększającego się coraz bardziej rozstroju, trze
ba było rzeczywiście wytworzyć rząd taki, któryby miał dość siły do ujęcia wszystkiego w karby ustaw, aby następnie odpowiednią
duchowi narodu przeprowadzić naprawę całego ustroju społecznego.
Lecz właśnie dla tego należało się dobrze obliczyć z siłami i środ
kami, aby miasto ocalić Rzpltę nie przyśpieszyć jej upadku. Trudno przypuszczać, że ks. kanclerz lit, nie wiedział o tern, ale twardy, bezwzględny i despotyczny a przytem mściwy, szedł mimo zdolności i zręczności swojej za daleko w swych zapędach, a licząc za nisko opór strony przeciwnej planom jego familii mniemał, że gdy ją raz złamie chociażby z pomocą moskiewską, będzie mógł potem robić co zechce i takie nadać kształty Rzpltej, jakie uzna za dobre. I by
łoby tak w rzeczy samej, gdyby był umiał wytworzyć siłę z samego narodu i nią dokonał zwycięstwa. Gdy zaś użył ku temu pomocy Moskwy, musiał się przeliczyć, ponieważ nie był panem siły uży
wanej, a chociaż skruszył nią przeciwników i dokonał na nich zem
sty, nie mógł przecież zapobiedz, by się przeciw niemu nie zwró
ciła, skoro tylko zaczął dzieło naprawy, mającej wzmocnić Rzpltę.
Jak ks. kanclerz lit, był stanowczym i niezłomnym, tak brat jego August, wojewoda ruski, bardziej był giętki i nie lubiący iść na przebój, aby przez to za wiele nie stawić na kartę i nie nara
zić rozległych dóbr swoich, które doskonale były zagospodarowane.
Co do poglądów politycznych zgadzał się z bratem, lecz nie miał jego żelaznej konsekwencyi, a przytem wolał chodzić zaułkami i dzia
łać podstępem, niż wprost i otwarcie dążyć do celu. Z tego też w} nikło, że ilekroć coś przyrzekł tajemnie bez świadków, nie do
trzymał pewnie, jeżeliby z tej przyczyny miał się narazić. Miał wiele ambicyi, lecz nie dawał jej się owładać aż do gotowości stawienia wszystkiego na kartę. Pragnął gorąco, aby ród jego był pierwszym w Rzpltej i mógł rozrządzać jej losami, i dla tego chciał wspólnie z bratem zapewnić mu koronę królewską, a co więcej chciał jej albo dla siebie albo dla syna swego Adama. Gdy jednakże zaraz w początkach bezkrólewia z wszystkiego się okazywało, że carowa przeznaczy koronę stolnikowi lit., pod tym jedynie warunkiem za
myślała udzielić familii pomocy, odstąpił książę wojewoda ruski od swej i syna kandydatury i oświadczył (30 listop. 1763 r.) stronie hetmańskiej podstępnie, że familia nikogo z swych członków nie myśli proponować za kandydata, jak gdyby siostrzeniec nie zaliczał się do jej członków. Wojewoda był przytem obłudny i skryty,
100
a rzadko kiedy wymówił się z tern co rzeczywiście myślał, często zaś doradzał poufnie, przeciw czemu jawnie występował najmocniej.
Lecz przypatrzmy się samemu królowi nowemu. Urodził się 17 stycznia 1732 r. w Wołczynie, w dobrach księcia kanclerza lit.
a przepowiednia jakiegoś astrologa napoiła dumne serce matki jego Konstancyi Czartoryskiej z domu, nadzieją prawie niewątpliwą, że ten syn jej osiędzie kiedyś na tronie. Ojciec był w chwili urodze
nia jego wojewodą mazowieckim i regimentarzem jeneralnym wojsk kor., a gdyby nie powszechny wstręt i opór ziemian, byłby mu August II oddał wielką buławę kor. Wojewoda był człowiekiem wiel
kich zdolności, a wzniósł się własną osobistą zasługą do wielkiego znaczenia. Najgorliwszy niegdyś stronnik Karola XII, któremu zna
komite oddał przysługi w Turcyi, wrócił po śmierci jego do ojczy
zny, a uzyskawszy nietylko przebaczenie ale oraz i względy Augu
sta II, nabył tyle wziętości i znaczenia, że mógł się spowinowacić z Czartoryskimi, którzy w tym właśnie czasie przez bogate małżeń
stwo do wielkiej wzbili się potęgi w Rzpltej. Po śmierci Augusta II, stanął Poniatowski z obu powinowatymi swymi przy kandydaturze Stanisława Leszczyńskiego, popieranej nie tylko przez prymasa Teo
dora Potockiego i ród jego przemożny i ogół prawie ziemian, ale oraz i przez Ludwika XV. Gdy jednakże gdańska nastąpiła kata
strofa, porzucił wojewoda mazowiecki wraz z Czartoryskimi stronę Stanisława, którą uznali za stanowczo już upadłą, i przeszli zaraz do obozu przeciwnego, a Poniatowski umiał wnet owładnąć posła moskiewskiego Kajserlinga najzupełniej, przez co już wtedy zawią
zano stosunki z dworem moskiewskim. Działając łącznie z sobą, zdobyła wkrótce familia szczególnie po upadku Sułkowskiego wielki wpływ na dworze Augusta III, ponieważ za wspieranie Bruhła roz
rządzała przezeń rozdawnictwem urzędów, dostojeństw i starostw, przyczem naturalnie nie zapominała o sobie. Starszy Poniatowski, należąc do wszystkich tych robót, nie zaniedbywał wprawdzie wy
chowania synów, lecz w większej części musiał zdawać na żonę staranie o to i dozór. Stanisław August urodzony pod tak świetną wróżbą, był głównym celem troskliwości matki. Wprzęgała go też do pracy, a zaprzeczyć nie można, że wiele się nauczył pod jej okiem, gdy nietylko mówił i pisał poprawnie sześcioma językami (po francusku, angielsku, włosku, niemiecku, łacinie i po polsku),
ale i obszernych nabył wiadomości w różnych gałęziach wiedzy ludzkiej. Przyzwyczajony do ciągłego zajęcia, oddawał się chętnie pracy umysłowej, i dlatego wyrobił sobie smak estetyczny, i szer
sze poglądy na wszystkie potrzeby społeczne. Lecz brakło mu har- tu charakteru, żelaznej woli i tego poczucia swej godności własnej, które najpiękniejszą jest ozdobą człowieka, czy on królem, czy wyro
bnikiem. Wynikło to z przewagi wpływu kobiecego na jego wycho
wanie. Gdy bowiem wojewoda mazowiecki z powodu spraw publi
cznych i kłopotów gospodarskich zdawał na żonę rząd domu, trzy
mała wprawdzie pani wojewodzina synów i córki wr surowych kar
bach, lecz wymagając ciągłej a bezwarunkowej od nich a szczegól
niej od Stasia uległości, przeszkodziła tern samem wyrobieniu się samodzielnego charakteru. Zdolny chłopiec pojmował i uczył się łatwo, a piękna postać i rysy szlachetne zrodziły w nim od lat dziecinnych próżność, która też przeważnie przeważała w chara
kterze jego. Pod żelaznym rządem matki nabył ogromnej giętkości a przytem przyswoił sobie jakąś ckliwą uczuciowość posuniętą aż do płaczliwości przy lada zdarzeniu. Z tego wszystkiego wyrodziło się owo usposobienie do pełzania, które posuwał często aż do podłości, jak podczas wspomnionej już sceny w domu Wiliamsa lub gdy za sejmu grodzieńskiego (1793 r.) tak nikczemnie nadskakiwał Sie- wersowi. Lubo miał dość oświaty a w nauce stanu i prawie bie
głość niemałą, lubo celował ogładą, a nie będąc ani srogim ani mściwym łatwo mógł ujmować darem wymowy swojej, nie umiał przecież panować burzliwym zgromadzeniom lub sterować państwem wśród groźnych okoliczności, ponieważ brak mu było siły chara
kteru i prawdziwej męzkości. Przywykłszy do intryg dworskich, na które patrzył od dzieciństwa, a w które począwszy od pobytu swe
go w Petersburgu i stosunków miłośnych z żoną następcy tronu Katarzyną, sam wchodził na wielkie rozmiary, nabył do tego nie- przełomnej skłonności, i dla tego wolał zawsze do nich się ucie
kać, niż do męzkich postanowień. Ulegając najczęściej wpływom chwilowym, rozogniał się na razie do wszystkiego, co jako piękne, wzniosłe i szlachetne mogło imię jego rozsławić, lecz skoro trzeba było na prawdę czoło stawić wypadkom lub narazić siebie, odbie
gała go natychmiast odwaga, a byle siebie ocalić poświęcał bez wahania kraj i naród, i stawał się najnikczemniej wiarołomcą.
102
Lekkomyślny i rozrzutny brnął wiecznie w długi, przez co stawał się coraz zależniejszym ©d tych, którzy przyjść mu mogli w pomoc.
Ambitny do szaleństwa, nie miał dumy szlachetnej i dla tego wła
śnie podlił się z taką łatwością, uganiał wiecznie za efektami tea- tralnemi, a słusznie należałoby powiedzieć o nim, że był stworzony na komedyanta a nie na króla lub męża stanu. Nie mając mocy duszy i stalistości charakteru, ulegał wiecznie wpływom rozmaitych a czasem najgorszych osób, z czego wynikło, że spuszczając naj
więcej z oka dobro powszechne, poświęcał je dla pojedynczych, któ
rych bogacił kosztem kraju i wynosił na stanowiska, gdzie inni byliby lepiej służyli ojczyźnie. Chciał wprawdzie nie raz dobrego lecz nie miał dość wytrwałości w postanowieniu, by to dobro urze- czywiścić. I tak lubiał nauki, pojmował ich wpływ na wzrost do
brobytu Rzpltej i ściągał ludzi naukowych na dwór swój, lecz i tu nawet nie dokonał nic wielkiego, ponieważ każda rzecz musiała być zwichniętą pod jego ręką nieudolną, ponieważ wszystko obliczał na efekt a nie na pożytek publiczny. Roważywszy wszechstronnie cha
rakter Stanisława Augusta trzeba oddać słuszność Katarzynie II, że się na nim poznała wybornie jako na człowieku, który mógł do
konać upadku swej ojczyzny, ale jej nigdy nie zdołałby ocalić. Wie
dząc o tern dokładnie a nie unosząc się ani szałem ani wspomnie
niami miłośnemi, forytowała go też wspólnie z swym sprzymierzeń
cem Fryderykiem II na tron polski, a jeżeli z taką wytrwałością, narażeniem się na zawikłania dyplomatyczne lub wojnę a nawet z nadwerężeniem skarbu swego popierała jego kandydaturę, nie czyniła tego pewnie z kaprysu kobiecego, ale z doskonałego obli
czenia, że osadziwszy go na tronie, przyspieszy upadek Polski.
Czy książę kasztelan lit. przejrzał właściwie plany Katarzyny II. i króla pruskiego, wątpić należy, lecz że znał doskonale pra
wdziwy charakter siostrzeńca, jest rzeczą pewną. Jeżeli więc stra
ciwszy nadzieję osadzenia z pomocą moskiewską czy to brata czy też synowca na tronie, przykładał dalej rękę do dzieła raz rozpo
czętego, robił to w przekonaniu głównie, że będzie mógł dowolnie kierować Stanisławem Augustem. Mniemał bowiem, że nie ten król teatralny, ale on sam będzie rządził, sterując dalej działaniami fa
milii. Ponieważ mu przedewszystkiem chodziło o wzmocnienie wła
dzy rządowej, postanowił zgnieść tych wszystkich, którzyby się
te-mu mogli opierać, a na Radziwille dać przykład odstraszający dru
gich. Trzeba było dalej usunąć niezależność dotychczasową hetma
nów i podskarbich, co też zrobiono na sejmie -konwokacyjnym.
Utworzywszy komisye skarbowe i wojskowe, uchwycił w swe ręce tym sposobem skarb i wojsko, którego pomnożenie chciał albo z wiedzą i pozwoleniem Moskwy zaraz przeprowadzić, albo w razie jej oporu przywieść powoli do skutku. Wsunięty zręcznie w „pacta conventau punkt, oddający pod bezpośrednie rozkazy króla 4 pułki gwardyi, które miano w wojsku Rzpltej zastąpić czterema nowemi pułkami, wdrażał już powiększenie siły zbrojnej. Przy lepszem za
gospodarowaniu skarbu można było uzyskać środki materyalne do postawienia na odpowiedniejszej celowi stopie pojedyńczych pułków i chorągwi, przezcoby znów zwiększono ilość zbrojnych. Wszystko to było niezawodnie w planach ks. kanclerza lit., gdyby był zna
lazł poparcie dostateczne u nowego króla.
Zaczęte na konwokacyi i elekcyi reformy zamierzył książę kanclerz lit. rozszerzyć na sejmie koronacyjnym. Świeże gwałty pru
skie podały dogodną sposobność ponowienia dawnych projektów aukcyi wojska, a śmierć świeża Kajserlinga dawała otuchę, że z Re- pninem jako mniej z sprawami obeznanym łatwiej wszystko pójdzie.
Zapomniano zaś że została kancelarya poselska, w której nie bra
kło ludzi obeznanych dokładnie z tern, co się działo w Rzpltej a nie pamiętano oraz, że zwyciężone stronnictwo, oddychając zem
stą, gotowe było nietylko krzyżować wszelkie roboty zwycięzców ale nawet wyjaśnić dworowi berlińskiemu i moskiewskiemu, dokąd familia zmierza z swemi reformami. Gdy więc rozbierano z Repni- nem plan zwiększenia siły zbrojnej, oświadczył tenże poufnie, że pani jego zezwoli na to pod warunkiem jedynie, jeżeli Rzplta za
wrze z nią przymierze zaczepno-odporne. Znaczyło to właśnie tyle, że Rzplta na to wyłącznie miała zwiększać i opłacać swe wojsko, aby było zawsze w pogotowiu na usługi carowy, ilekroć się tejże podoba rozpocząć z kimkolwiek wojnę. Chociaż ks. kanclerz lit.
pragnął najmocniej wzmocnienia siły zbrojnej, nie mógł przecież na podobny przyzwalać warunek, a rzecz sama musiała na teraz upaść, gdy znów Repnin przestać nie chciał na samem przymierzu odpornem, które mu w zamian ofiarowywano ze strony polskiej.
104
Do największych błędów politycznych, jakich się strona fami
lii dopuściła, należy jej postępowanie w sprawie innowierców. Wiemy wprawdzie, że z upadkiem oświaty wzmogła się u nas fanatyczna prze
ciw nim zaciekłość, podtrzymywana przez cały kler a szczególniej przez liczne zakony, które ciemne masy szlachty i ludu tak wiej
skiego jak niemniej miejskiego rozogniały przeciw niekatolikom i żarliwość zestopniowywały do najwyższej potęgi. Jest również pe- wnem, że cały ów tłum pozyskanych przez familią zwolenników był z małemi wyjątkami równie fanatyczny, jak reszta ziemian, że zatem familia stanęłaby w sprzeczności z jego uczuciami i uprze
dzeniami religijneini, gdyby była zamierzyła przypuścić innowierców do równości obywatelskiej z katolikami. Lecz z drugiej stony nale
żało uwzględnić, że skoro carowa, której pułki były w wnętrzach Rzpltej, ujęła się za swymi współwyznawcami, a jej sprzymierzeniec Fryderyk II brał pod swą szczególną opiekę resztę innowierców, na
kazywała zdrowa polityka uprzedzić ich natarczywsze starania, a przez wymiar należnej niekatolikom sprawiedliwości odjąć obu tym są
siadom dogodną sposobność mieszania się pod tym pozorem w spra
wy wewnętrzne kraju. Zadanie było niezawodnie trudne, a pozy
skanie większości sejmu nader wątpliwem, lecz należało właśnie użyć całego wpływu swego i przewagi, aby spowodować dobrowolne ustępstwa a tern uchylić się od hańbiącego zawsze przyjmowania bezwolnie, co będzie narzuconem. Czartoryscy postąpili inaczej, a jak na konwokacyi i elekcyi tak nie uwzględnili i na sejmie korona
cyjnym słusznych żądań innowierców, którzy powołując się na da
wne prawa i ustawy, chcieli wymiaru sprawiedliwości. Prawda, że późniejsze postanowienia a szczególniej z lat 1717, 1733 i 1736 od
jęły im wiele Ipraw i wykluczyły ich z sądownictwa i ustawodaw
stwa, lecz z tego nie wypływało bynajmniej, że Rzpltej nie wolno wrócić do ustaw dawniejszych, które zupełną wszystkim ubezpie
czały wolność sumienia. Wszystkie późniejsze nieszczęścia i klęski wynikły w znacznej części z tego błędu politycznego, że nie stara
no się wejść w rozbiór zażaleń i żądań innowierców, aby porozu
miawszy się z nimi po przyjacielsku, wymiarem sprawiedliwości uprzedzić wmieszanie się obcych w tę sprawę drażliwą, której zre
sztą nie było można ominąć.
Sejm konwokacyjny miał być dwuniedzielny tylko, lecz z po
wodu wielości spraw musiano go przydłużyć do 20 grudnia. Za
twierdzono na nim komisye skarbowe i wojskowe, których zakres działania określono dokładniej, uporządkowano w niejednem sądo
wnictwo, chociaż ostateczną tegoż naprawę odłożono do sejmów na
stępnych, wyznaczono komisyą do rozpoznania i uchylenia sporów zachodzących między stanem świeckim a duchownym, a na żądanie Repnina wysadzono znów inną komisyą, która miała wejść z nim w umowę co do odnowieuia traktatu z r. 1686, załatwienia sporów granicznych i przymierza odpornego. Ponieważ ta komisyą miała przytem obmyśleć sądy graniczne, polecono jej równocześnie, aby się porozumiała i z rządem pruskim. Opisano później tryb sejmi
kowania, wprowadzono na sejmikach większość głosów przy wybo
rach a nie mającym posiadłości ziemskiej czy to dziedzicznej czy dzierżawnej, odjęto prawo głosowania i zasiadania na sejmiku. Za
strzeżono przytem, że nawet na sejmach niektóre sprawy a szcze
gólniej natury ekonomicznej mają być rozstrzygane w sposób sądo
wy t. j. większością głosów, a przepisany na konwokacyi porządek sejmowania zatwierdzono w całości stanowiąc, że od niego pod ża
dnym nie wolno odstąpić warunkiem. Chcąc zaś sobie pozostawić możność dokonania dzieła naprawy, utrzymano przy zaniknięciu sejmu nadal jeszcze konfederacyą jeneralną stanów Rzpltej. Lecz gdy miasto amnestyą i wyznaczeniem terminu peremtorycznego uścielić sobie drogę do pojednania się z przeciwnikami, zatwierdzo
no wszystkie postanowienia i wyroki konfederacyi, pozostawiono niebezpieczne zażewie niechęci a nawet nienawiści ku nowemu po
rządkowi rzeczy, z czego nic dobrego nie mogło wyniknąć. Z je
dnej strony należało się obawiać, że innowiercy nie uzyskawszy sprawiedliwego uwzględnienia skarg swoich za lada poddmucheni szukać będą opieki tych, którzy świeżo narzucili króla Polsce a z drugiej, że wszyscy pokrzywdzeni przez stronę zwycięską nie przestaną wichrzyć tak w kraju jak za granicą.
106