• Nie Znaleziono Wyników

Metodologiczne założenia ekonomii przyszłości

jej instytucjonalna geneza i wpływ na postrzeganie gospodarowania w teorii ekonomii

4. Metodologiczne założenia ekonomii przyszłości

Status metodologiczny poszczególnych nurtów teorii ekonomicznych nie jest zbyt częstym tematem naukowych dyskusji. Ekonomia głównego nurtu ugruntowała przekonanie o indywidualizmie metodologicznym jako jedynie akceptowalnym stanowisku na tyle mocno, że nie spotyka się raczej dociekań rozróżniających skrajny indywidualizm metodologiczny i indywidualizm ogra-niczony, mimo że istnieją nurty, którym takie założenia metodologiczne daje się przypisać. Ekonomia głównego nurtu nie eksponuje zresztą zbytnio swojego stanowiska w tym względzie, uznając kwestię tę za ostatecznie rozstrzygniętą. Pojawiający się w literaturze wątek ograniczonej racjonalności podmiotów go-spodarujących nie pociąga za sobą głębszej refleksji w kwestii indywidualizmu metodologicznego. Teoretycy tego nurtu stronią od analizy społeczno -kulturowych przyczyn ograniczeń racjonalności, co ułatwia trwanie przy założeniu pełnego indywidualizmu. Stan ten krytykuje m. in. znany historyk myśli ekonomicznej, M. Blaug, wskazując, że nie da się go dłużej utrzymywać. „Po wielu latach zado-wolenia z naukowego statusu swego zajęcia, coraz więcej ekonomistów zaczyna zadawać sobie podstawowe pytania o to, czym się właściwie zajmują. W każdym razie rośnie liczba tych, którzy podejrzewają, że nie wszystko jest w porządku w gmachu, który wznosili” [Blaug, 1995, s. 15].

Blaug trafnie konstatuje pewien przełom, zapoczątkowujący zwrot w kierunku ekonomii heterodoksyjnej. Różnorodne nurty odcinające się od mainstreamu zło-żonego z ekonomii neoklasycznej i keynesizmu (wraz ze swymi kontynuacjami)

zaczęły zyskiwać na znaczeniu zwłaszcza po kryzysie lat 2008–2009, który dość powszechnie uznano za dowód zasadniczej ułomności dominujących rozwią-zań teoretycznych. Wśród nich ordoliberalizm przyjmuje zazwyczaj założenie umiarkowanego indywidualizmu metodologicznego. Stanowisko to dałoby się ująć w stwierdzeniu, iż proces gospodarowania jest wprawdzie inicjowany przez indywidualne decyzje jednostek, ale odbywa się w określonym kontekście histo-rycznym i społecznym, który wywiera na nie wpływ [Chmielewski, 2011, s. 408]. Wątpliwości w tym względzie budzi pozycja tzw. nowej ekonomii instytucjonalnej, która jedynie pozornie odchodzi od pełnego indywidualizmu metodologicznego. jasno ocenia tę kwestię B. Fiedor, podkreślając, że nowa ekonomia instytucjonalna przejmuje z ekonomii neoklasycznej tak rozumienie racjonalności, jak i indywidu-alizm metodologiczny, podczas gdy instytucjonindywidu-alizm postveblenowski zasadza się na krytyce tych założeń [Fiedor, 2006, s. 11–13]. Przedstawiciele tego ostatniego nurtu, nazywanego też (niezbyt precyzyjnie) neoinstytucjonalizmem lub ekono-mią ewolucyjno -instytucjonalną, prezentują w kwestii założeń metodologicznych szersze spektrum stanowisk, określając je jako umiarkowany holizm [Myrdal, 1982, s. 147]. Pojęcia tego Myrdal używa dla odróżnienia od pełnego (konsekwentnego) holizmu metodologicznego, przypisywanego marksizmowi. Nie redukuje on przyczyn zjawisk gospodarczych do oddziaływania całych systemów ustrojowych, a jedynie podważa abstrakcyjny, oderwany od rzeczywistości postulat wyizolowanej społecznie jednostki inicjującej procesy gospodarcze. Szerzej rzecz ujmując, można powiedzieć, że wprawdzie decyzje gospodarcze są podejmowane przez jednostki, ale ich kształt jest zdeterminowany przez otoczenie instytucjonalne, w którym te jednostki funkcjonują. Formuła taka pozostawia otwartą kwestię stopnia tej determinacji, jak i struktury otoczenia instytucjonalnego. Zbliżone podejście me-todologiczne prezentuje A. Abbot [2004, s. 78], określając je jako kontekstualizm. Pojawiają się też propozycje eklektycznego podejścia do kwestii metodologicznych [Kołodko, 2010, s. 40], formułowane również przez E. Mączyńską.

Daleko idące zróżnicowanie poglądów w omawianej kwestii nasuwa wątpliwość co do samego sposobu postawienia problemu statusu metodologicznego teorii ekonomicznych. Należałoby zastanowić się, czy wszystkie poziomy dociekań ekonomicznych wymagają tego samego podejścia metodologicznego. Założenie spójności metodologicznej wywodzi się, jak wolno sądzić, ze zmatematyzowanego nurtu ekonomii neoklasycznej. Dla prawidłowości matematycznego dowodzenia wydaje się ono niezbędne. Wiemy jednak, że rzeczywistość nie przystaje w coraz większym stopniu do takiego jej oglądu. Alternatywą jest zatem wyodrębnienie

poziomów dociekań, na których mogłyby obowiązywać odmienne podejścia metodologiczne.

Proponuje się zatem wyodrębnienie następujących poziomów dociekań: refleksja nad celami gospodarowania,

określenie instytucjonalnych (endogenicznych) uwarunkowań realizacji tych •

celów,

rozpoznanie koincydencji uwarunkowań realizacji celów gospodarowania, •

analiza przyczynowo -skutkowa (jak rozpoznane wcześniej uwarunkowania •

determinują realizację celów gospodarowania),

wykrywanie ilościowych zależności i związków pomiędzy mierzalnymi ele-•

mentami rozpoznanych uwarunkowań i ich skutków.

Dla każdego z tych poziomów właściwy jest specyficzny sposób docieka-nia. W przypadku celów gospodarowania istota podejścia powinna polegać na postrzeganiu gospodarowania w kontekście całości procesów cywilizacyjnych. Inspiracją w tym względzie może być stanowisko W. Dilthey’a podkreślające, iż gospodarka jako element świata, w którym ludzie żyją, winna być rozpatrywana jako konstytutywny element systemu kulturowego. „Każda strona kultury jest ogniwem łańcucha stanowiącego związek celowy. Sztuka, nauka, filozofia, nauki pozytywne, gospodarka tworzą system kulturowy, który jest łańcuchem celowo powiązanych ogniw” [Dilthey, 1990, s. 218]. opowiadając się w pełni za celowym charakterem wspomnianych tu powiązań, z czego wyprowadzić daje się postulat poszukiwania sensu (a nie jedynie związków) w obrębie systemu gospodarczego, trzeba zastrzec się, że metafora „łańcucha” nie jest współcześnie (w kontekście glo-balnej perspektywy cywilizacyjnej) najbardziej trafna. Lepiej byłoby chyba mówić o sieci powiązań, nieprzypadkowych, ale niedających się zredukować jedynie do łańcucha związków przyczynowo -skutkowych. A. Müller -Armack określił w swoim czasie podobne stanowisko jako nową, zintegrowaną antropologię. „Filozoficzna antropologia przezwycięża wszelkie partykularne teorie o człowieku, które po-trafią tylko w wypaczony sposób dotknąć jakiegoś częściowego obszaru. Nauka o człowieku ukazała błędy, które wiążą się z ograniczaniem człowieka do jakiegoś odseparowanego obszaru. Żądania XIX wieku, aby człowieka rozpatrywać, dajmy na to, z historycznego, ekonomicznego czy politycznego punktu widzenia i lawiro-wanie pomiędzy wyborem pośród tych alternatyw, stają się bezzasadne, ponieważ wszystkie te tezy bazują na fałszywym myśleniu” [Müller -Armack, 1948].

Przytoczona wypowiedź jest sformułowana radykalnie, niemniej oddaje w pełni istotę umiarkowanego holizmu metodologicznego. W świetle koncepcji

rozróżniającej wskazane wcześniej poziomy dociekań ekonomicznych tak rozu-miany holizm może znaleźć zastosowanie jedynie na dwu najwyższych (najbardziej ogólnych) poziomach.

określenie instytucjonalnych uwarunkowań realizacji celów opiera się na tym samym podejściu (poczynania jednostki zdeterminowane przez oddziaływania całego otoczenia), ale w świetle praktyki współczesnego instytucjonalizmu wymaga pewnego doprecyzowania. Chodzi mianowicie o sposób rozumienia kategorii instytucji. Zapomina się wielokroć, iż w rzeczywistości mamy najczęściej do czy-nienia nie z pojedynczymi instytucjami (choć istnieją one, i tak jak zawłaszczanie, podległość, kooperacja itp. odgrywają kluczowe role), ale z agregatami instytu-cjonalnymi. To, że np. państwo jest agregatem złożonym z wielu powiązanych ze sobą, ale niekoniecznie logicznie do siebie pasujących instytucji niższego rzędu nie jest odkryciem, ale sprawę komplikuje fakt, że państwo jako całość też jest instytucją. Analiza instytucjonalna powinna zatem uwzględniać, iż instytucje mogą być wieloszczeblowe, a wzajemne relacje ich części składowych wywierają istotny wpływ na sposób ich funkcjonowania. Nie należy zatem w żadnym przypadku traktować większości instytucji (zwłaszcza organizacji) jako „czarnych skrzynek”, których wewnętrzna architektura może być w rozważaniach pominięta.

Kwestia koincydencji zjawisk warunkujących gospodarowanie została szerzej podjęta w polskim piśmiennictwie przez G.W. Kołodkę [Kołodko, 2008, s. 287]. W ramach przedstawianej przez niego koncepcji „nowego pragmatyzmu” autor ten pisał: „Rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją, ponieważ wiele dzieje się naraz. Wychodząc z opisu, analizy i interpretacji tego, co stało się w przeszłości i co zachodzi w teraźniejszości dochodzimy do wartościowania i postulowania dzia-łań, które mają w przyszłości stworzyć taką wiązkę zjawisk i procesów, aby ich wypadkowa skutkowała pożądanym kierunkiem i tempem rozwoju gospodarczego. Zadecyduje zbieżność, nakładanie się i przenikanie rozmaitych czynników” [Ko-łodko, 2014, s. 36].

Podobną rolę przypisują koincydencji zjawisk D. Acemoglu i j.A. Robinson, uważając, że możliwości zmiany rzeczywistości gospodarczej zależą od pojawienia się punktów zwrotnych dziejów, w których zachodzi taka koincydencja zjawisk i procesów, która w innych warunkach mogłaby się wcale nie pojawić [Acemoglu, Robinson, 2014, s. 133].

Na szczeblu analizy przyczynowo -skutkowej, jeśli przyjmiemy, że wcześniejsze etapy rozważań zostały przeprowadzone rzetelnie, wystarczające jest przyjęcie umiarkowanego indywidualizmu metodologicznego. Typowym problemem w tym

obszarze jest poszukiwanie sił sprawczych uruchamiających wcześniej rozpoznane już mechanizmy, zależności i uwarunkowania. Wreszcie wykrywanie zależności ilościowych może obejść się bez uwzględniania okoliczności, w których pojawia się mierzone zjawisko lub relacja. Niemniej ekonomia przyszłości nawet na tym szczeblu rozważań prezentuje odmienny niż ekonomia głównego nurtu stosu-nek do badania ilościowych aspektów rzeczywistości gospodarczej. Akceptuje ona to, że analiza deskryptywna może ujawniać owe aspekty ilościowe, jako że wiele zjawisk i procesów jest mierzalnych, ale sugeruje, aby przed dokonaniem pomiaru badacz odpowiedział sam sobie na pytanie, do czego potrzebne będą jego wyniki. Mierzenie zjawisk tylko dlatego, że są mierzalne jest zajęciem jało-wym. Na tej samej zasadzie ekonomia przyszłości dystansuje się od rozwijanych przez ekonomię matematyczną prób opracowywania metod mierzenia zjawisk zasadniczo niemierzalnych.